Pewnej ciemnej nocy, gdzieś na Płaskowyżu Tarjanów Prasmok wyśnił sobie dwie nowe istoty, które, choć skrajnie różne powstały niemalże dokładnie w tym samym czasie. Naturianka nie miała jeszcze fizycznej formy, prezentowała się jako błękitna mgła uformowana w coś na kształt ludzkiej sylwetki. Tymczasem piekielny, który postawił swój pierwszy krok w Alarani, pojawił się dosłownie tuż obok maie. W pierwszym odruchu próbował ją złapać, albowiem przypominała czystą duszę.
Naturianka w swojej naiwności traktowała to jako formę zabawy i uciekała od piekielnego. Następnie wracała do niego, aby jeszcze bardziej się z nim droczyć. Dni miały w beztrosce, a między łowcą dusz i maie nawiązywała się pewnego rodzaju relacja oparta na ciekawości co do drugiej osoby.
W międzyczasie córka Matki Natury również powoli odkrywała samą siebie, kreując swoją fizyczną postać. Dobrze czuła się w lesie, w wodzie i powietrzu. Obserwowała innych naturian oraz ludzi, na których to opierała swoją fizyczną postać, która wciąż jeszcze mocno ewoluowała.
Europa, bo takie przyjęła imię, z czasem zapoznała się z mieszkańcami okolicznych terenów. Szybko łapała dobry kontakt niemalże z każdym. Zawsze była chętna do niesienia pomocy i ciekawa świata. Dlatego, gdy po raz pierwszy ujrzała mapę Alaranii, zaprezentowaną przez jednego z wędrownych Alarian, zareagowała zachwytem, jakby było to istne dzieło sztuki. Ekscytacja rosła w miarę tłumaczeń jak ją czytać, bo pozwalało to naturiance zrozumieć ogrom i zróżnicowanie krainy, w której dane jej było żyć.
Każdego traktowała tak samo, przyjaźnie i ze zrozumieniem. Co w pewnym momencie zaczęło rodzić kontrowersję. Łowca dusz imieniem Deimos, którego znała praktycznie od początku swojego istnienia, był dla niej przyjacielem, co nie podobało się ludziom. Ostrzegano ją wielokrotnie o podstępności istot z Piekła. Tymczasem Alarianie mówili, iż Tarianie to dzikusy, a o Alarianach słyszała, iż nie szanują natury. Z kolei piekielny nieraz wspominał o obłudzie ludzkiej rasy oraz skrywanym przez nich mroku w sercu i skłonności do zła. Jednakże tylko on po wielokroć potrafił udowodnić swoje słowa i poprzez kuszenie ludzi ukazywał Europie smutną prawdę. Ona jednak cały czas chciała wierzyć, że to jedynie przypadkowe zepsute jednostki.
***
Z czasem Europa była coraz bardziej niepewna, w co ma wierzyć. Aczkolwiek ostatecznym potwierdzeniem słów Deimosa był konflikt plemienia Tarianów z osadą Alarian. Maie na własne oczy doświadczyła, jak człowiek przeciwko drugiemu używa śmiercionośnej broni i czyni niewyobrażalną wręcz krzywdę w imię zwykłego wzajemnego niezrozumienia. Nie tylko widok tak wielkiej ilości krwi, ale i śmierci był zupełnie nowym doświadczeniem dla Europy. Nie mogąc znieść tego, co się dzieje, usiłowała wejść w sam środek potyczki i spróbować pogodzić zwaśnione grupy. Zamiast zaprowadzenia pokoju jak to sobie wymarzyła, została zupełnie stratowana przez walczących. W ferworze walki zupełnie nikt nie zwracał na nią uwagi, nikt nie słuchał, nikt jakby jej nie widział. Przez co została dość dotkliwie ranna, na szczęście na korzyść wpływał fakt, iż była maie i dość szybko się regenerowała. Mogła również w łatwy sposób uciec, ale do końca jeszcze miała nadzieję, że coś zdziała. Jednakże zamiast tego widziała swoich przyjaciół padających jeden po drugim w kałużach krwi. Widziała drobne zwierzęta, które miały nieszczęście wpaść pod nogi wojowników lub ich wierzchowców.
Maie w obliczu tak wielkiego zła, padła na kolana i kompletnie się załamała. Zupełnie straciła kontakt z rzeczywistością i nie była świadoma, że lada chwila zostanie po raz kolejny raz stratowana przez szarżujących wojowników. Na szczęście w ostatniej chwili niczym błyskawica przyleciał Deimos, który chwyciwszy ją w ramiona, zabrał z dala od placu boju, na pobliskie wzgórze.
- Miałeś rację – wykrztusiła półprzytomna naturianka.
- Jakoś nieszczególnie mnie to teraz cieszy – mruknął piekielny niby bez emocji, jednakże bolał go widok swojej przyjaciółki w takim stanie.
- Co… Co teraz będzie? Nie chce tam wracać – wymamrotała naturianka drżącym głosem.
- Niech natura odbierze co swoje – powiedział łowca dusz z enigmatycznym uśmiechem.
Maie jednak doskonale go zrozumiała. Trzeba pogrzebać to, co martwe, aby żyć dalej, a w tej chwili oni wszyscy byli dla niej martwi. Nawet jeśli wciąż walczyli.
Europa po raz pierwszy użyła swojej magii na taką skalę jak tego dnia. Ziemia zadrżała i zaczęła pękać. Ludzie tracili równowagę i wpadali do coraz większych szczelin, których głębokość była tak duża, iż podczas upadku ginęli na miejscu. W pewnym momencie niebo zakryły czarne chmury zwiastujące burzę. Jednakże deszcz, który spadł, parzył skórę i tworzył otwarte rany. Magiczna nawałnica połączona z rozstępowaniem się ziemi ustała, dopiero gdy nikt już nie był w stanie się podnieść.
Zrobiło to dość sporo wrażenie na łowcy dusz, który kompletnie się nie spodziewał pokładów brutalności w tak pozornie niewinnej naturiance.
- Chodźmy – powiedziała spokojnym głosem jakby nigdy nic.
- Ale… dokąd?
- Za horyzont – stwierdziła. Następnie chwyciła piekielnego za rękę i ruszyli przed siebie.
***
Deimos i Europa rozpoczęli wspólną podróż po świecie. Łowca dusz w typowy dla swojej rasy sposób kusił ludzi do czynienia zła i wydobywał z nich te najgorsze cechy. Utwierdzało to maie w przekonaniu, iż oni wszyscy są tacy sami. Niezależnie od miejsca zamieszkania, koloru skóry czy płci. Pobudzało to rosnącą w niej złość, która skłaniała naturiankę do używania swojej magii żywiołów na rzecz wywoływania kataklizmów.
Z czasem Europa zyskała pewnego rodzaju sławę w Alaranii. Stała się znanym zwiastunem nieszczęścia. Gdziekolwiek się pojawiała wraz z Deimosem, tam działo się nieszczęście. Powodzie, lawiny, pożary, za wszystko odpowiedzialna była maie, która, choć bardzo chciała wierzyć w to, że są na tym świecie ludzie o czystych sercach, za każdym razem dochodziła do tego samego wniosku. Oni zasługują na karę. W pewien sposób wyniszczało to psychicznie naturiankę, łatwo wpadała w szał, a nocami śniła o krwawych wojnach. Jej ukojeniem był jedynie łowca dusz, który zawsze był przy niej, a do którego czuła już coś więcej niż tylko przyjaźń. Cały świat uważał piekielnych za złe istoty, a to właśnie w jednym z nich znalazła najwięcej ciepła.
Jej moc szybko się rozwijała, a widowiskowe efekty nie umknęły uwadze niebian, którzy po każdej katastrofie wyczuwali smród siarki.
Zaczęło się więc polowanie.
Europa i Deimos coraz częściej musieli walczyć z upierzonymi wojownikami Planów. Nie zawsze było łatwo. W końcu byli we dwoje, a anioły nieraz przybywały w grupach. Obrażenia po potyczkach za każdym razem stawały się coraz gorsze. Łowca dusz zaczął się martwić o ukochaną.
- Musimy się rozdzielić – stwierdził pewnego dnia po wspólnie spędzonej nocy.
Maie zaniemówiła zaskoczona i zmartwiona. Była gotowa protestować, ale on delikatnie położył palec na jej ustach i kontynuował.
- Dla twojego… Dla naszego bezpieczeństwa. Razem jesteśmy łatwym celem. Ale nie martw się najdroższa. Jeszcze kiedyś się zobaczymy. Gdy będziemy wystarczająco silni, aby zawalczyć o naszą przyszłość – powiedział i pocałował ją ten ostatni raz, w międzyczasie otwierając portal do Piekła.
Jednakże dosłownie w momencie jego przejścia, chwilę przed zamknięciem wrót piekieł, trafiła go anielska strzała, łowca dusz zawył z bólu i to był ostatni raz, gdy Europa widziała swojego ukochanego.
- Deimos! – wykrzyczała we łzach, po czym sama oberwała.
Niebianie ich wytropili, musiała uciekać.
***
Obecność piekielnego była ostatnią rzeczą powstrzymującą Europę przed kompletnym szaleństwem.
Jednakże został on zabity na jej oczach, a przynajmniej tak uważała. Anielska broń potrafiła być zabójcza dla istot z Piekła. Dziewczyna nie mogła sobie poradzić z bólem złamanego serca. Próbowała być silna, tak jak pragnąłby tego jej ukochany. Dlatego używała swojej magii na każdym kroku, czasem niemalże ponad swoje siły. Już nawet nie obchodziło ją czy skrzywdzi ludzi, czy swoich pobratymców. Niebianie, uosobienia dobroci, odebrali jej najważniejszą osobę na całym świecie. Ten świat był zły, wszyscy byli źli więc co za różnica?
Z naturianką było coraz gorzej, słyszała głosy i miała halucynacje. Potrafiła godzinami gadać do siebie. Nie potrafiła zaufać absolutnie nikomu, żyła w przeświadczeniu, że nawet nie chce utrzymywać kontaktów z innymi istotami. Tęskniła do Deimosa, jego dotyku, głębi jego głosu. Bez niego była taka zagubiona.
W tłumie natomiast często zachowywała się zupełnie nieadekwatnie do sytuacji, nierzadko wybuchała głośnym śmiechem bez wyraźnego powodu. Łatwo ulegała prowokacjom i reagowała agresywnie. Tak strasznie cierpiała bez swojej drugiej połówki.
***
Nie umknęło to uwadze niebian, którzy byli w pełni świadomi zagrożenia ze strony maie, która właśnie straciła wszystko. W celu ochrony ludzi wysłano jednego z aniołów, którego zadaniem było uwiedzenie naturianki i sprowadzenie jej na dobrą drogę.
Miał na imię Troyan. Spotkał on Europę w Szepczącym Lesie i zrobił absolutnie wszystko, aby zaprezentować się z jak najlepszej strony. Był miły, uczynny i niósł pomoc nawet najmniejszym istotom. Na początku maie nie chciała wierzyć, zbyt wiele razy się zawiodła na takowych pozorach.
Jednakże Troy mocno o nią zabiegał, okazywał troskę i zrozumienie. Po dłuższym czasie zaczęło to działać i Euri powoli otwierała się na nową znajomość. Nie wiedziała jednak, iż „fellarianin” wcale jej nie kocha. Używał on swoich nadzwyczajnych zdolności aktorskich, aby perfekcyjnie wykonać misje.
Pod płaszczem dobrych zamiarów starał się jak najbardziej odciąć maie od przeszłości. Gdy już w pewien sposób się z nią zaprzyjaźnił, zaczął namawiać na przyjęcie bardziej ludzkiej formy, oczywiście dla własnego bezpieczeństwa. Następnie podstępnie przemycał drobne wiadomości, ciekawostki o tym, jak źli są piekielni oraz w jaki plugawy sposób powstają. W późniejszym czasie posunął się nawet o krok dalej i zaczął zabierać ją do miast, w celu ponownego oswojenia z ludźmi. Chciał, aby przestała widzieć w nich wrogów. Na dodatek potępiał używanie przez niej magii, chcąc jej wmówić, iż za swoje czyny nie jest godna używać potęgi żywiołów.
Europa została kompletnie złamana i obdarta ze wszystkiego, co kochała i co czyniło ją wyjątkową. Nie miała już siły protestować, poddała się i po prostu żyła z dnia na dzień słuchając próśb i poleceń Troya, wierząc, iż chce on dla niej najlepiej.
***
Jednakże tego dnia wszystko miało się zmienić. Troy oświadczył, iż zabiera ją na bal.