Oglądasz profil – Amonit

W tej karcie postaci zostały wprowadzone zmiany i wymagają one ponownej akceptacji
Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Amonit Naberius "Amon" Abu-Simbel
Rasa:
Nemorianin
Płeć:
Mężczyzna
Wiek:
200 lat
Wygląda na:
35 lat
Profesje:
Inna, Medium, Mag
Majątek:
Zamożny
Sława:
Znany

Aura

Nie znajdziesz tu mocy szalejącej bez kontroli niczym serce leśnego pożaru. Zawiedzeni będą również ci, co będą oczekiwać pustki, czy też innych oznak słabości. Aura ta zamiast tego jest niczym arcydzieło jubilera, symbol potęgi utrwalony w wiecznym krysztale, który to wymuszono w formę równie skromną i niepozorną, co godną podziwu i szacunku. Nawet wyraźne ślady minionych lat zdają się przez to nieznaczące, jakby dziesiątki, jeśli nie setki lat były ledwo godne wspomnienia dla właściciela tej emanacji. Ci, co szukają kolorów, odnajdą bezkres srebra, na którym rozrzucone są samotne wyspy barachitu oraz kobaltu, lecz nawet te przeszywają na wskroś srebrzyste linie, niczym rzeki przez te przepływające, czy też pęknięcia po niemożliwym do opisania kataklizmie. Szafirowa poświata wychyla się zza tej aury w ten sam sposób, w jaki nieśmiała córka wychyla się zza nogi swego ojca by spojrzeć na nieznaną jej osobę. Dookoła tej aury panuje wieczny koncert, gdzie wśród potopu dźwięków króluje chór głosów ze świata umarłych, niby zawodzenie zjaw, a uplecione w coś, co bez trudu można nazwać pieśnią. O dziwo, wyróżnić można szczegóły poszczególnych głosów, zupełnie jakby te nie były byle wymysłem czy szumem magicznym, a faktycznymi istotami, które jakimś cudem stały się częścią tego niematerialnego spektaklu. Od samego słuchania umysł zdaje się bardziej otwarty na świat, a serce mimowolnie zaczyna szybciej bić, goniąc za rytmem tworzonym przez umarłych. Okazjonalnie jednak to wszystko zostaje pochłonięte przez odgłos, który zdaje się być antytezą dźwięku, pozostawiając za sobą pustkę, które przez kilka chwil nikt ani nic nie powinno być w stanie zapełnić. To oczywiście sprawia, że nagły, zmysłowy szept jest równie podniecający co przerażający, nawet jeśli mija on równie szybko, jak mija pustka, kiedy to duchy po raz kolejny zapełniają przestrzeń swymi głosami. Intensywny zapach anyżu oraz korzennych perfum obecny przy tej emanacji zdaje się nieustępliwy, trzymając się jej niczym dziecię, co nie odstępuje ani na krok od swojego rodziciela. Dotknięcie tej aury jest niczym zetknięcie się z murem fortecy, tak oto bowiem twarda jest jej powierzchnia. Mimo tego ciągły nacisk daje rade odkształcić ją, tylko po to, aby powierzchnia elastycznie powróciła do swej oryginalnej formy gdy tylko działanie sił zewnętrznych ustanie. Nadzwyczajnie ostre krawędzie w połączeniu z powierzchnią, która to nie jest ani przyjemna, ani też odrzucająca, przypominają narzędzia, które to stworzone zostało z myślą o efektywności, przez co ucierpiała estetyka. Wynikiem skosztowania tej emanacji jest goryczka tak łagodna, że aż mdła, siedząca na języku na tyle długo, by można było ją zapamiętać, tylko po to, aby zniknąć bez śladu. Niemal niezauważalne ciepło, niczym wnętrze domostwa podczas wiosennego popołudnia, jest równie wszechobecne co niezłomne. Nie znajdzie się nikt ani nic, co by zdołało zmusić zmianę temperatury.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Amonit
Grupy:
Płeć gracza:
Kobieta

Skontaktuj się z Amonit

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
2
Rejestracja:
2 lat temu
Ostatnio aktywny:
3 miesiące temu
Liczba postów:
2
(0.00% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.00)
Najaktywniejszy na forum:
Valladon
(Posty: 2 / 100.00% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[Valladon] U zegarmistrza zegar tyka.
(Posty: 2 / 100.00% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:raczej silny, wytrwały, odporny
Zwinność:zręczny, precyzyjny
Percepcja:kiepski węch, szczątkowy smak, czuły zmysł magiczny
Umysł:bystry, ineligentny, b. silna wola
Prezencja:przeciętna

Umiejętności

EgzorcyzmyMistrz
DemonologiaMistrz
Pisanie i czytanieMistrz
ReligioznawstwoMistrz
NiebianologiaMistrz
PiekielnologiaMistrz
AlchemiaEkspert
SzamanizmEkspert
Pismo runiczneEkspert
Wiedza o światachBiegły
NaturianizmBiegły
MedycynaBiegły
PrzetrwanieBiegły
Wiedza tajemnaZaawansowany
NekromancjaZaawansowany
ChemiaZaawansowany
MatematykaZaawansowany
ŁukZaawansowany
MieczZaawansowany
ZielarstwoZaawansowany
JeździectwoZaawansowany
Czytanie aurZaawansowany
PolowanieZaawansowany
AnatomiaZaawansowany
BiologiaZaawansowany
PrawoOpanowany
Sporządzanie truciznOpanowany
KulturoznawstwoOpanowany
EtykietaOpanowany
TresuraPodstawowy
BotanikaPodstawowy
BestiologiaPodstawowy
RytualizmPodstawowy
ŚpiewPodstawowy
GotowaniePodstawowy
WspinaczkaPodstawowy

Cechy Specjalne

RegeneracjaRasowa
Każdy Nemorianin posiada zdolność regeneracji ciała. Jest to cecha tak silna, że Nemorianie potrafią nawet odtwarzać odcięte kończyny. Ponieważ Nemorianie sami tworzą własne ciała odcięta ręką, czy noga jest w stanie odrosnąć. Oczywiście odcięcie głowy spowoduje uwolnienie niematerialnej powłoki, a ciało Nemorianina już się nie zregeneruje. Poza ty wszelkie rany zadane niemagiczną bronią goją się w niezwykłym tempie.
Niematerialna powłokaRasowa
Nemorianie są w stanie przybrać niematerialną powłokę, to jest odrzucić materialne ciało i zmienić się w byt zupełnie niematerialny. Jawią się wtedy jako szara mgła, lub zupełnie przestają istnieć w świecie fizycznym i zupełnie tracą jakikolwiek wygląd. Niestety odrzucenie materialnego ciała powoduje teleportację do Otchłani, najczęściej do miejsca z którym Nemorianin był związany, czyli zazwyczaj do miejsca zamieszkania. Odbudowanie cielesnej powłoki wiąże się z ogromnym zużyciem energii magicznej i trwa bardzo długo, dlatego Nemorianie bardzo rzadko zrzucają fizyczne ciało na rzecz niematerialnej postaci.
Odporność na chorobyRasowa
Jako Nemorianin odporny jest na większość chorób ludzkich, czy elfich.

Magia: Rozkazy

DuchaMistrz
UmysłuAdept
ŻyciaCzeladnik
PustkiUczeń
EmocjiNowicjusz

Przedmioty Magiczne

Pałac DuchówPrzeklęty
Na prawej kostce nosi obręcz z nieznanego mu metalu. Każdy wypędzony duch zostaje w niej zaklęty, wtedy na obręczy pojawia się jakiś znak. Nie zawsze zrozumiały dla Amona. "Bransolety" nie da się zdjąć. Założono mu ją w "zakonie" kiedy był dzieckiem. Metal rozciągał się w miarę tego jak dziecko rosło. Amonit nie wie co stanie się, jeżeli utraci swoje materialne ciało. Kilkakrotnie próbował się pozbyć tego piętna, ale skończyło się to dla niego poparzeniami połowy ciała. Wie jednak, że przez bransoletę czasem w jego głowie pojawiają się głosy wygnanych duchów. Dlatego ciągle tatuuje sobie nowe znaki ochronne. Boi się, że kiedyś wygnane dusze opętają jego umysł.

Charakter

Amon jest upośledzony emocjonalnie. Nie potrafi okazywać uczuć. Przynajmniej większości z nich.  Nie oznacza to, że ich nie ma, po prostu nie specjalnie umie się nimi dzielić. Rzadko się uśmiecha, ale trudno też powiedzieć kiedy jest zły, bo jego mimika bywa uboga. Są sytuacje, które sprawiają mu radość i takie, które go drażnią. Nie jest ze stali i w jakimś stopniu umie kochać, czy przywiązać się. Po prostu robi to w specyficzny, dziwny sposób. Wychowano go bez uczuć. A to, że jest demonem jeszcze wzmogło jego wyobcowanie. Nie czuje się dobrze w społeczeństwie, dlatego woli być na uboczu. Nie przepada za tłumami, ale potrafi wytrzymać wśród większej ilości ludzi. Nie jest osobą lubianą, ale mu to nie przeszkadza. Wystarczy mu, że jest tolerowany. O siebie martwi się raczej rzadko. Nie dlatego, że o siebie nie dba, po prostu uważa, że jest wystarczająco zaradny i nie ma sytuacji z której nie wybrnie. Gorzej sprawa się ma jeżeli chodzi o Simbel. Stara się ją chronić, niestety często nie wie jak. Wychowanie dziecka jak na razie jest dla niego największym wyzwaniem. Nauki i mieszkanie w "zakonie" szalonych egzorcystów, w porównaniu do opieki nad Simbel jest dla Amonita jak prosta ścieżka i przedzieranie się przez najgorsze bagna Alaranii. Nie narzeka. Chyba nawet nie umie. Po prostu bierze życie jakim jest. 

Wygląd

Niespecjalnie urodziwy jak na Nemorianina. Twarz ma lekko kościstą, skórę jasną, a oczy zielone. Jak każdy z jego rasy. Włosy ciemne, średniej długości, odrobinę kręcone. Jest wysoki, mierzy jakieś 190 cm, lecz szczupły. Nie brak mu mięśni, podniesie miecz, czy siekierę, obroni się, uniesie spory ciężar, ale jest raczej żylasty. Daleko mu do postawy mięsistego rzezimieszka z barami jak drzwi do gospody. Ubiera się w ciemne kolory. Czerń, granat, ciemna zieleń. Zazwyczaj nosi czarne, skórzane spodnie, czarną koszulę ze stójką z białą wstawką (ot wymyślił sobie taki znak, po którym rozpoznają już go we wsiach i miasteczkach jako tego, który wypędza duchy). I czarny płaszcz, lub pelerynę. Gdyby wychowali go nemoriańscy rodzice może wyróżniałby się z tłumu, ale   w obecnej wersji, raczej w nim ginie. 

Na nadgarstku ma tatuaż czarnej obręczy, który chroni przed opętaniem pomniejszymi bytami. Przed tymi o średniej mocy chroni go tatuaż półksiężyca na ramieniu. Na plecach również ma tatuaże ochronne. Wzdłuż kręgosłupa od szyi aż po kość ogonową: słońce, księżyc, gwiazdę, gałązkę lawendy, cztery znaki runiczne, cztery znaki w języku elfów, krople krwi, kroplę wody, zakończone gwiazdą, księżycem i słońcem. Resztę pleców pokrywają malowidła wszelkich dostępnych symboli religijnych. Od znaków piekielnych, przez te oznaczające Matkę Naturę, wampiryzm, lykantropię, po znaki charakterystyczne dla religii Najwyższego.

Na prawej kostce nosi obręcz z nieznanego mu metalu. Każdy wypędzony duch zostaje w niej zaklęty, wtedy na obręczy pojawia się jakiś znak. Nie zawsze zrozumiały dla Amona. "Bransolety" nie da się zdjąć. Założono mu ją w "zakonie" kiedy był dzieckiem. Metal rozciągał się w miarę tego jak dziecko rosło. Amonit nie wie co stanie się, jeżeli utraci swoje materialne ciało. Kilkakrotnie próbował się pozbyć tego piętna, ale skończyło się to dla niego poparzeniami połowy ciała. Wie jednak, że przez bransoletę czasem w jego głowie pojawiają się głosy wygnanych duchów. Dlatego ciągle tatuuje sobie nowe znaki ochronne. Boi się, że kiedyś wygnane dusze opętają jego umysł.

Historia

Nemorian się nie porzuca. Fakt. Raczej mało prawdopodobne, że ktoś go porzucił, raczej został wykradziony i wrzucony do sekty, która potrzebowała uzdolnionych magicznie dzieci. Ale innego życia nie pamięta. Stary zamek położony na wzgórzu, wokół las i jezioro. On i kilkoro innych dzieci w jego wieku. Jeszcze kilkoro starszych i młodszych. Dzieciństwo miał mroczne dosłownie i w przenośni. Wychowano go na egzorcystę, kapłana nijakiej wiary, najemnika do wypędzanie duchów, demonów, piekielnych, zjaw, upiorów, bestii. Wszystkiego co dręczyć mogło czyjeś ciało i duszę. Medium, łączące dwa światy i mogące pozbyć się niewidocznych wrogów. "Bezimienni" tak kazali na siebie mówić. Wychowywali sobie pachołków, którzy mieli wyganiać duchy, brać pieniądze i wracać do "domu", by dzielić się z resztą. Większość jego rówieśników dała się zindoktrynować, ale on szarpał się odkąd tylko pamiętał. Podważał decyzję, stawiał się wyższym od siebie rangą. Brał to czego potrzebował, a czego nie chciał odrzucał. Ile razy dostał za to w łeb? Nie liczył. Za dach nad głową miał się uczyć wszystkiego, co mu nakazano. I nie było wyjątków. Więc jeśli czegoś nie chciał, należała się chłosta. Początkowo było to bolesne psychicznie i fizycznie, później zahartowało umysł, a z czasem i ciało. 

Gdy puszczono go w świat wykonał kilka zadań i kilka razy wrócił, ale szybko doszedł do wniosku, że lepiej mu będzie przenieść się na drugą stronę Łuski, z dala od idiotycznego "zakonu", któremu miał płacić za wychowanie. Miał lepsze plany na przyszłość. Umiejętności mógł szkolić gdzie indziej. A pracować na własny rachunek. Tam gdzie nikt go nie znał szybko stał się rozpoznawalny. Wypędzał duchy, zjawy, upiory, najcięższe kategorie piekielnych ustępowały przed jego siłą, być może właśnie dlatego, że nie wierzył w żadną religię, a jedynie świat pomiędzy czymś co żywe, a zupełnie martwe. Wierzył w świat ducha, który widział i był dla niego niczym drugie dno w kufrze. Nie był lubiany. Traktowano go jak gorzkie lekarstwo, które po prostu trzeba zaaplikować.

Zleceń miał na pęczki, więc nie brakowało mu pieniędzy. Tyle, że od czasu do czasu jacyś niebianie grzecznie próbowali mu wyperswadować, że branie ruenów za pomaganie jest nieetyczne. Amon jednak kierował się własnym kodeksem. Etyczne, moralne, prawe... Punkt widzenia zależał od punktu siedzenia. Dobro i zło miało wiele odcieni. Tylko życie było jakieś szare. Ale nie nauczono go zbyt wielu emocji, więc nie był szczególnie nieszczęśliwy. Właściwie wydawało mu się nawet, że jest całkiem zadowolony. Wszystko zmieniło się, bo popełnił jeden, malutki błąd.

Przyjął prośbę od bogatej rodziny, której córkę opętała zjawa. Nie pierwszy raz jechał do wielkiej posiadłości by wypędzać duchy. Różnica między taką panienką, a wieśniaczką była taka, że rodzice sypali złotymi gryfami, a nie rzepą i jajkami. Tyle, że panna nie była opętana, ale zwyczajnie rozwydrzona i zawsze dostawała to, czego chciała. I tak właśnie się stało, dostała to, na co miała ochotę, a Amon otrzymał zapłatę i zniknął z życia rodziny.

Pięć lat później dziewczyna stanęła w jego progu i niczym przedmiot postawiła przed nim małą dziewczynkę.
- Jest twoja. Czas żebyś się nią zajął. Ja swoje zrobiłam - kobieta odwróciła się i odeszła, zostawiając osłupiałego mężczyznę i dziecko za sobą. Nim Amon zdążył cokolwiek zrobić dziewczyny już nie było.

Po pierwsze pięć lat temu nie zastanawiał się nawet nad tym, że pannica może być Nemorianką. Po drugie, znał się na medycynie i widział, że nie tak łatwo zachodzi się w ciążę. Po trzecie... minęło 5 lat! Przez długą chwilę Amonit stał jak wryty. Dziewczynka przed nim nie zdradzała żadnych emocji, stała w milczeniu tak jak on. W końcu podciągnęła prawy rękaw swojej bluzki i pokazała demonowi znamię w kształcie gwiazdy na przedramieniu. Amon westchnął. Miał identyczne. Była jego.
- Masz jakieś imię? - zapytał.
- Simbel.
- Nie możesz mieć na imię Simbel, skoro twoje nazwisko od teraz to Abu-Simbel. Nie można się nazywać Simbel Abu - Simbel. Mówią na ciebie jakoś inaczej?
- Bękart.
- Jakim cudem umiesz to powiedzieć, jesteś za mała.
- Nie jestem.
- Wiesz co to znaczy?
- Nie.
- Niech już zostanie Simbel.

Przez kolejne pół roku życie Amona zmieniło się nie do poznania. Już chyba wolał kiedy było szare. Teraz miało tyle kolorów, że wychodziło mu to nosem. Połowy z nich nie potrafił nazwać. Początkowo myślał, że Simbel może jest upośledzona emocjonalnie tak jak on, co napawało go pewnym spokojem. Z niewielką ilością uczuć dałby sobie radę. Niestety dziewczynka okazała się być jak łąka usiana kwieciem, tylko w nocy miała stonowane kolory. Jak miał wychować dziecko, skoro jego wychowała banda szaleńców? Jak w ogóle wychowywało się dzieci? Nie miał bladego pojęcia. Jej matki nie zamierzał szukać. Skoro oddała mu to stworzenie, to przecież nie przyjęłaby go z powrotem. Nie chciał oddawać Simbel do sierocińca. Uznał, że podejdzie do tego tak, jak do wszystkiego: zadaniowo. Będzie karmił, odziewał, uczył, zapewni dach nad głową, a jak urośnie to sama pójdzie w swoją stronę. I już. Misja jak każda inna. Początkowo nazywał siebie opiekunem, jego mózg odrzucał pojęcie "ojciec". Nie chciało mu to nawet przejść przez myśl, a co dopiero przez gardło. Z czasem przyzwyczaił się do tego słowa i dopuścił je do siebie. Aż w końcu musiał przyjąć do wiadomości, że po jego domu kręci się niewielka istota, która usilnie próbuje zmusić go do reagowania na słowo "tato".

- Tato...
Usłyszał zza swoich pleców dziecięcy głos. Siedział akurat przy swoim biurku.
- Tak? - odparł nawet się nie ruszając.
- Kochasz mnie?
- Nie rozumiem pytania - odpowiedział beznamiętnie.
- Czy. Mnie. Kochasz?
Odwrócił się i westchnął.
- Tak - powiedziała i chciał jeszcze coś dodać, ale zobaczył, że dziewczynka trzyma w rękach jakieś stworzenie.
- Co to jest?
- Kot.
- Co on tu robi?
- Mieszka.
- Od kiedy?
- Od teraz.
- Nie. Nie. Nie wydaje mi się. Simbel, co ty zamierzasz zrobić z tym czymś?
- Opiekować się.
- Kotem? Tym kotem, którego właśnie trzymasz?
- Tak.
- Nie będziemy się opiekować kotem. Jest brudny. Zapchlony i nie ma połowy ucha. Po co ci ten kot?
- Bo nikt go nie chce. Nazwę go Bękart.
Amonit zacisnął szczęki.
- Nie możesz wykorzystywać tego słowa, za każdym razem kiedy czegoś chcesz - była mała, ale już wiedziała jak nim manipulować i co zrobić, żeby ruszyć w nim emocje.
- Ty mnie nie przytulasz. Kot będzie mnie tulił.
- Simbel... Nie wolno ci tego robić. Chodź tutaj - zarządził.
Dziewczynka podeszła do mężczyzny, nadal ściskając kota. Ten wisiał w jej rękach niczym kukiełka. Amonit chwycił kota i przyjrzał mu się uważnie.
- Jest chory. Trzeba go wyleczyć. To samiec. Możemy go nazwać Graf.

I takimi właśnie sposobem Simbel powoli, lecz sukcesywnie zaczęła ingerować, w spokojnie do tej pory życie Amonita.

Towarzysz

Imię:Graf i Szary
Gatunek:Kot Koń
Płeć:Samiec
Wiek:9 lat

Graf
Zwykły, bury kot, o żółtych oczach. Brakuje mu kawałka jednego ucha i prawdopodobnie jest ślepy na jedno oko. Mimo to potrafi polować, choć nie tak dobrze jak zdrowe koty. Przez połowiczną ślepotę zdarza mu się wpadać na przedmioty. Kiedy Simbel przyniosła go do domu był bardzo chory i nie było wiadomo, czy w ogóle przeżyje. Na nieszczęście dla Amonita kot żyje i ma się dobrze. Niestety boi się wychodzić na zewnątrz, nie odchodzi dalej niż na niewielkie podwórze na którym się załatwia, a co za tym idzie Amon musi po nim sprzątać. Graf, mimo tego, że Nemorianin nie okazuje mu wielu uczuć łazi za nim krok w krok i kiedy tylko może wskakuje na kolana. Śpi w łóżku z Simbel. Chyba, że dziewczynka akurat właduje się do łóżka ojcu, wtedy śpią we trójkę. Co gorsza Grafa nie można zostawiać samego na dłużej, więc jeżeli Amon gdzieś wyjeżdża musi targać ze sobą nie tylko córkę, ale też upośledzonego kota. Oczywiście kot nie pobiegnie za koniem, więc zostaje wsadzony do sakwy i przewieszony przez koński grzbiet. O dziwo, od początku grzecznie siedział w swojej torbie, z łepkiem wystawionym na zewnątrz.

Szary
Amonit nie ma wielkiego polotu jeśli chodzi o imiona. Szary, to wysoki, smukły wałach o szarej sierści. Znawcy koni określiliby jego maść jako siwą jabłkowitą, czyli szarawą w jasne kropki, z ciemnym ogonem i ciemniejszym pyskiem. Dla Nemorianina nie było jednak takiej potrzeby by określać dokładnie maść Szarego. Wałach to spokojny koń, mogący przebiec długie dystanse. Nie jest szczególnie towarzyski, nie potrzebuje dużej uwagi. Lubi jednak przebywać z Grafem.

Posiadłość

Lokalizacja: Dom Amonita i Simbel
Kamienny dom na obrzeżach miasta, z zewnątrz nie wyróżnia się niczym charakterystycznym, jest podobny do innych, w tym samym typie architektonicznym co reszta budynków wokoło. Parapetów nie zdobią jednak żadne kwiaty od zewnątrz. Wewnątrz można zobaczyć jednak kilka donic z rzadkimi ziołami. Duże, drewniane drzwi zamykane są na kilka zamków, jakby właściciel bardzo bał się kradzieży, lub po prostu chronił swoją prywatność. Wewnątrz założono wielki skobel, dla pewności, że nikt nie wedrze się do środka. Dom ma parter, niewielkie piętro i wysoki strych. 

Na dole znajduje się duże pomieszczenie służące jednocześnie za kuchnię i salon. W kącie stoi biurko, a na ścianie przy nim, aż po sufit zobaczyć można półki. Na tych najwyższych znajdują się szklane słoje, z różną zawartością. Im niżej tym przedmioty mniej "delikatne". Simbel wielokrotnie już właziła na krzesło, na biurko i sięgała tych z niższych półek. Dlatego Amonit musiał pozmieniać układ swoich rzeczy najniżej stawiając lekkie książki, których nie da się tak łatwo zniszczyć. Z resztą po całym domu Amon porozwieszał półki tak wysoko, by tylko on mógł do nich sięgnąć. Te półki to główna ozdoba domu. Na ścianach nie ma żadnych obrazów, arrasów, czy malowideł. Ale zdarzają się szklane pojemniki, które są bardzo ładne. Na piętrze znajduje się pokój, który służy za sypialnię. Pod oknem stoi podwójne, duże łóżko, a pod ścianą mniejsze, pojedyncze dla Simbel. Oprócz tego komoda, szafa i kufer. Na strychu zaś jest magazyn. Piwnica zaś jest zamknięta na klucz, bo tam Amonit trzyma niebezpieczne składniki i tworzy alchemiczne eliksiry.
  • Najnowsze posty napisane przez: Amonit
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • [Valladon] U zegarmistrza zegar tyka.
    Nie lubił czekać, ale cóż innego mu pozostało. Oddychać spokojnie i liczyć, że za chwilę pojawi się zegarmistrz. Znał go z polecenia. Podobno był jednym z najlepszych. Wzrokiem szukał więc mężczyzny i to w słus…
    2 Odpowiedzi
    1337 Odsłony
    Ostatni post 2 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • [Valladon] U zegarmistrza zegar tyka.
    - Simbel. Wychodzimy - oznajmił mężczyzna stojąc przy drzwiach wyjściowych. Ubrany była jak zwykle, na czarno od stóp do głów, wyjątek stanowił biały fragment stójki przy koszuli. Równie dobrze mógłby sobie nap…
    2 Odpowiedzi
    1337 Odsłony
    Ostatni post 2 lat temu Wyświetl najnowszy post