Oglądasz profil – Amalthea

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Amalthea
Rasa:
Płeć:
Kobieta
Wiek:
23 lat
Wygląda na:
20 lat
Profesje:
Opiekun, Uzdrowiciel, Wędrowiec
Majątek:
Ubogi
Sława:
Znany

Aura

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Amalthea
Grupy:
Płeć gracza:
Kobieta

Skontaktuj się z Amalthea

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Rejestracja:
2 miesiące temu
Ostatnio aktywny:
2 tygodnie temu
Liczba postów:
2
(0.00% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.02)
Najaktywniejszy na forum:
Księga Boskich Praw
(Posty: 1 / 50.00% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
Prośby o napisanie aury
(Posty: 1 / 50.00% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:niezbyt silny, raczej wytrwały, wrażliwy
Zwinność:zręczny, szybki, precyzyjny
Percepcja:dobry wzrok, dobry słuch, wyostrzone czucie, wyczulony na magię
Umysł:bystry, ineligentny, silna wola
Prezencja:olśniewający, arytokratyczny, charyzmatyczny

Umiejętności

UnikiMistrz
Umiejętność niemalże przekazana od duszy dzikiego stworzenia
ŚpiewMistrz
Pisanie i czytanieBiegły
Czytanie aurBiegły
Gra na harfieZaawansowany
PływanieOpanowany
KrawiectwoOpanowany
ZielarstwoOpanowany
Odnajdywanie portali i źródeł magiiPodstawowy
HistoriaPodstawowy
KulturoznawstwoPodstawowy
ReligioznawstwoPodstawowy
Wiedza o duchachPodstawowy

Cechy Specjalne

UnikornizacjaDar
Dusza Amalthei połączyła się z duszą jednorożca. Od tamtej pory dziewczyna przejęła wszelkie dary, które się z tym wiążą: regenerację, świetlistą aurę oraz, co najważniejsze, zdolność przemiany w to majestatyczne stworzenie.
Echo EquestrisZaleta
Amalthea dużo bardziej niż przeciętny człowiek czy istota magiczna odczuwa połączenie z naturą - nie potrafi może rozmawiać ze zwierzętami, aczkolwiek rozumie ich głęboko skrywane uczucia i potrzeby.

Magia: Intuicyjna

EmocjiCzeladnik
Niemalże instynktownie nauczyła się posługiwać tą magią po połączeniu dusz. Dzięki magii emocji, Amalthea jest w stanie pokazać innym piękno tego świata.

Przedmioty Magiczne

Mroczny

Charakter

Amalthea to postać pełna sprzeczności, która uosabia zarówno ponadczasową magię, jak i ludzką kruchość. Jako jednorożec była istotą czystą, niewinną i ponadczasową – symbolem piękna, harmonii i nieśmiertelności. Żyła w zgodzie z naturą, nie znając ludzkich emocji takich jak miłość, smutek czy strach. Jej spokój i oddalenie od świata ludzi nadają jej aurę niezwykłości. Jako człowiek była krucha, chora i często przytłoczona ograniczeniami swojego ciała. Przez to nauczyła się cenić najmniejsze przejawy życia – śpiew ptaków, dotyk wiatru na skórze czy zapach lasu. To zrodziło w niej niesamowitą wrażliwość na piękno, której nie zatraciła, nawet gdy jej dusza połączyła się z duszą jednorożca. Po przemianie w magiczne stworzenie charakter Amalthei zyskał na sile i determinacji, ale pozostała w niej ludzka czułość i empatia. Z jednorożcem dzieli jego dumę, majestat i odwieczną samotność, ale wciąż pamięta, jak to jest być słabą i zależną od innych. Dlatego jest pełna współczucia i zrozumienia, szczególnie wobec tych, którzy cierpią. To istota rozdarta między dwoma światami – światem ludzi i światem magii. Często czuje się obca w obu, ale to sprawia, że jest pokorna wobec wielkich tajemnic istnienia.

Jednocześnie Amalthea posiada niesamowitą odwagę, która wykracza poza fizyczną siłę – to odwaga, by nieustannie stawiać czoła trudnościom, by szukać sensu nawet w cierpieniu i by bronić tego, co piękne i niewinne. Ma w sobie nostalgię za tym, co utracone – zarówno za zdrowiem, którego kiedyś jej brakowało, jak i za pełnią życia, którą jako jednorożec trudno jej w pełni zrozumieć. Jej dusza jest jak spokojne jezioro, w którym odbija się blask księżyca, ale pod tą powierzchnią kryje się burza uczuć, marzeń i pytań o własną tożsamość. Jest połączeniem ludzkiej delikatności i magicznej, nieokiełznanej siły – żywym dowodem na to, że największe piękno rodzi się w trudach i kontrastach. Zdrada jest dla niej abstrakcją, ponieważ jednorożce, będąc czystymi istotami, nie znają fałszu ani złej woli. Nie potrafi zrozumieć, dlaczego ktoś świadomie rani drugą osobę – dla niej każda rana, fizyczna czy emocjonalna, jest czymś, co należy leczyć, a nie zadawać. Niesprawiedliwość wydaje się jej równie obca, jakby była złym snem – jednorożce postrzegają świat jako ciągły, harmonijny przepływ, gdzie wszystko ma swoje miejsce. Myśl, że coś mogłoby istnieć poza tym porządkiem, wydaje się jej nielogiczna i bolesna.

Jednak w tej nowej, czystej perspektywie jest też pewna pustka. Utraciła zdolność w pełni pojmowania emocji takich jak zazdrość czy zawiść, które kiedyś były częścią jej ludzkiej natury, a jednocześnie odseparowała się od głębszego rozumienia ludzkiej miłości i przywiązania. Miłość, którą zna teraz, jest spokojna, nieznająca granic ani egoizmu, ale przez to wydaje się odległa i trudna do wyrażenia dla tych, którzy jej towarzyszą
Kiedyś, jako człowiek, znała miłość w całej jej nieuporządkowanej, ziemskiej naturze – jako pasję, tęsknotę, przywiązanie, czasem ból. Rozumiała jej zawiłości, akceptowała, że może być jednocześnie źródłem szczęścia i cierpienia. Jednak po przemianie, gdy ludzka część jej duszy zderzyła się z czystością jednorożca, miłość przybrała inny wymiar.

Teraz widzi miłość jako wszechogarniającą siłę – coś, co nie ma początku ani końca, co istnieje w każdym przejawie życia, w powiewie wiatru, w promieniach słońca, w samej istocie istnienia. To uczucie, które jest absolutnie czyste, bezwarunkowe i wolne od egoizmu. Nie rozumie już miłości, która rani, wiąże się z zazdrością czy poczuciem własności – dla niej jest to zaprzeczenie samej idei miłości, coś, co ją głęboko myli i zasmuca.

Jej miłość jest niemal transcendentna, wykraczająca poza ciało, słowa czy gesty. Może kochać ludzi i świat z równą siłą, ale jednocześnie nie rozumie, dlaczego inni potrzebują dowodów tego uczucia. To, co czuje, jest tak oczywiste, tak wszechobecne, że nie potrzebuje wyrazu – istnieje w każdej jej myśli, spojrzeniu, obecności. Jednak ta czystość czyni ją trudną do zrozumienia dla ludzi, którzy pragną miłości bardziej namacalnej, pełnej ludzkich emocji i wyzwań.

W głębi duszy czuje tę różnicę, tę przepaść między tym, co teraz zna, a tym, co kiedyś rozumiała. Może czuć miłość do kogoś z całym swoim istnieniem, ale nie potrafi jej wyrazić w sposób, który byłby zrozumiały dla ludzi – słowami czy czynami. To sprawia, że czasem wydaje się zimna lub obojętna, mimo że jej serce bije w harmonii z każdą istotą, którą kocha. Jej miłość to nie tylko emocja, ale sposób, w jaki postrzega świat – jako miejsce pełne światła, które zasługuje na ochronę, nawet jeśli tego światła czasem nie widzi nikt poza nią.

Postrzega innych jako istoty pełne wewnętrznego światła, nawet jeśli sami go w sobie nie dostrzegają. Widzi w ludziach zarówno ich piękno, jak i braki, ale nie ocenia ich w sposób ludzki – dla niej nie ma dobra ani zła, tylko działania wynikające z miłości lub jej braku. Inni wydają jej się często zagubieni, uwięzieni w emocjach, które dla niej są już obce, ale jednocześnie fascynują ją swoją intensywnością i złożonością. W każdym dostrzega potencjał do wielkości, choć nie zawsze rozumie, dlaczego tak wielu wybiera cierpienie lub rani innych. Patrzy na ludzi z cichym współczuciem i delikatną troską, choć pozostaje od nich w pewien sposób oddalona, jakby widziała ich z perspektywy innego świata.

Jej celem w życiu jest przywrócenie harmonii światu – uczynienie go miejscem, w którym wszystko znów będzie w równowadze, a ludzka ignorancja, cierpienie i krzywdy zostaną zastąpione światłem i spokojem. Pragnie uzdrowić to, co zostało złamane, nie przez walkę czy przemoc, ale przez delikatne przypomnienie o pięknie i magii, które istnieją w każdym zakątku życia. Chce, by ludzie dostrzegli swoje wewnętrzne światło i zrozumieli, że świat może być pełen miłości, jeśli tylko przestaną odwracać się od niej. Jej misja to naprawa świata nie tylko na zewnątrz, ale przede wszystkim w sercach tych, którzy w nim żyją.

Wygląd

Postać jednorożca:

Jako jednorożec, Amalthea jest smukłym, białym stworzeniem o lśniącej sierści, która odbija światło, nadając jej niemal eteryczny wygląd. Jej oczy są duże, głęboko osadzone, o barwie ametystu, emanujące mądrością i tajemniczością. Na czole widnieje długi, spiralny róg, który połyskuje srebrzystym blaskiem. Porusza się z gracją i lekkością, jej kroki są ciche i płynne, jakby unosiła się tuż nad ziemią. Jej obecność wprowadza aurę spokoju i magii do otoczenia.

Postać ludzka:

Po przemianie w ludzką kobietę, Amalthea zachowuje wiele cech swojej pierwotnej formy. Ma smukłą, delikatną sylwetkę o porcelanowej cerze, niemal przezroczystej, co nadaje jej wygląd istoty nie z tego świata. Jej włosy są długie, opadające kaskadami na plecy, o srebrzystobiałym odcieniu, lśniące w świetle niczym jedwab. Oczy pozostają niezmienione – duże, o głębokim ametystowym kolorze, pełne zadumy i nieziemskiego smutku. Jej głos jest melodyjny, cichy, przypominający szept wiatru wśród drzew, niosący ze sobą echa dawnej magii. Porusza się z tą samą gracją co wcześniej, jej kroki są lekkie i niemal bezgłośne, a każdy ruch emanuje naturalną elegancją. Jej twarz jest owalna, z wysokimi kośćmi policzkowymi, co nadaje jej arystokratycznego wyglądu. Usta są pełne, o subtelnym, naturalnym odcieniu różu, często wyrażające delikatny smutek lub zadumę. Jej wzrost jest średni (165 cm) harmonizujący z jej eteryczną aurą i delikatną budową ciała.

W obu formach Amalthea zachowuje aurę tajemniczości i piękna, które przyciągają uwagę i budzą podziw wszystkich, którzy mają okazję ją spotkać.

Historia

Odkąd pamiętam, chorowałam. 

Pierwszy raz zemdlałam podobno w wieku czterech lat. Cała służba w mojej rodzinnej posiadłości została postawiona na nogi przez guwernantkę, która akurat wtedy postanowiła przynieść mi szklankę ciepłego mleka na sen.
Gdyby nie fakt, że nie mogłam spać, nie prosiłabym Hani o coś do picia. Gdybym nie zawołała Hani, nikt nie zauważyłby mojego stanu. I może to byłoby lepiej? Nikt nie musiałby wzywać znachora, Hani nadal byłaby moją guwernantką, a ja mogłabym wieść spokojne, choć krótkie życie…
Tej nocy bowiem ojciec, dumny hrabia Ronned Prinsetteonne, nie zwolniłby Hani. Tej nocy nie dowiedziałby się, że pożyję góra dziesięć lat.

***

Nie mogłam wychodzić na zewnątrz bez opieki. Zazwyczaj miałam przy sobie przynajmniej dwie nianie, które obserwowały mnie bacznie. Nie pozwalały mi jednak na to, co inne dzieci mogły robić swobodnie - wspinać się na drzewa, skakać, biegać. Jak tylko próbowałam im uciekać, groziły mi, że następne nianie, które przyjdą mnie pilnować, będą dla mnie okropne.
Za każdym razem gdy tylko coś mi się stało, jedna z zatrudnionych kobiet była natychmiast zwolniona. Wszystko, co mi się przydarzyło, było bowiem ich winą. Miałam jednak dziewięć lat, a coraz częściej mdlałam i wypluwałam krwistą wydzielinę. Ja pogodziłam się z losem. Od maleńkości przecież opowiadali mi, że zostało mi zaledwie parę lat życia. Ojciec jednak nie zamierzał się poddać.
Byłam jego jedyną córką. I jedyną dziedziczką fortuny Prinsetteone. Musiałam żyć - nieważne, jakim kosztem.

***

Kolejny znachor był bardzo dziwny. Wymawiał różnego rodzaju zaklęcia, kazał mi siedzieć na krześle z mocno zaciśniętymi powiekami - pod żadnym pozorem nie mogłam otwierać oczu. Za każdą jego wizytą, mój pokój pachniał krwią. Po dwóch latach jego cudownej “terapii” dowiedziałam się, że w jakiś sposób przekazywał mi duchową energię innych, żywych istot…
Mordował te zwierzęta przede mną, żeby ich ulatujące życie mogło mnie ocalić.
Gdy się o tym dowiedziałam, załamałam się. Krzyczałam na ojca, krzyczałam na tego znachora…
Lecz na marne. Ronned całkowicie mnie ignorował - liczyło się tylko to, abym ja przeżyła.
Nieważne, jakim kosztem.

***

Znachor, którego imię brzmiało Callathill, podobno był bardzo wiekowy. Pamiętał, jak powstawali pierwsi zmiennokształtni - wywodzący się z połączenia duszy człowieka z duszą zwierzęcia. Zasugerował, że gdy tylko osiągnę odpowiedni wiek szesnastu lat, może zrobić to samo dla mnie. Czyjaś dusza mogłaby podbudować moją własną, co zapewniłoby mi może nawet parę dzieścia lat więcej.
- Słyszysz, Amalthea? - zapytał Ronned, szczęśliwy. - Możesz być też zwierzątkiem, jakim tylko sobie wymarzysz. Kim chcesz być? Kotkiem? Liskiem?
Wiedziałam, że to bez sensu. Czułam, że to się nie powiedzie. Nie chciałam również krzywdzić innego stworzenia, albowiem cały rytuał oznaczał, że jedno stworzenie musiało umrzeć, abym ja mogła żyć.
Bardzo szybko wymyśliłam coś, czego nie spodziewałam się, że później pożałuję.
- Chcę być jednorożcem. Na żadne inne zwierzę się nie zgodzę.

***

Wiedziałam, że mojemu ojcu wieki zajmie tropienie tego majestatycznego stworzenia. Możliwe, że nie zdąży złapać jednorożca przed moim pogrzebem. Oddałam się całkowicie swej samotni - leżąc w łóżku czytałam wiele książek, różnych romansów, przygodowych historii, nawet nieco się uczyłam - dla czystej ciekawości. Historię Alaranii znałam niemalże na pamięć, poznałam w księgach ojca różne kultury, czytałam poezje… Znałam wszystko, czego nigdy nie mogłabym przeżyć. Czułam się spełniona.
Aż ojciec nie powiedział mi, że nie mamy czasu na moje wymysły. Chcieli połączyć mnie z panterą następnego dnia, idealnie na moje osiemnaste urodziny - choć wszyscy byli w szoku, że przeżyłam aż tyle, czułam się coraz gorzej i lada dzień mogłam odejść z tego świata.
A zatem, gdy tylko usłyszałam o przeniesieniu dusz, postanowiłam przyspieszyć swoją śmierć.

***

Uciekałam - chociaż nie miałam wiele sił, nadal byłam szybsza od Callathilla. Mężczyzna ścigał mnie, żeby móc dowieść, że jego plan jest dobry. Że zdoła połączyć duszę umierającej kobiety ze zwierzęciem i w ten sposób ją ocalić.
Dosłownie na chwilę udało mi się go zgubić. W ciszy ukryłam się pod pniem jednego z ogromych drzew Szepczącego Lasu, a następnie skuliłam się na ziemi. Umierałam. Czułam, jak życie ze mnie uchodzi. Było mi tak zimno, a jednocześnie tak błogo. Chciałam zasnąć. Wyplułam krew, która podeszła mi do gardła. Mogłam umrzeć i mieć spokój. Święty spokój.
Wtedy zobaczyłam ją. Postać, o której tylko czytałam, o której tylko śniłam. Jednorożec, który nie uciekł na mój widok - zamiast tego podszedł, próbując mnie… pocieszyć. Uśmiechnęłam się - a może tylko mi się wydawało, że się uśmiecham? - i zamknęłam oczy, pozwalając zwierzęciu spokojnie mnie obwąchać.
- Dziękuję… że mogłam cię spotkać choć ten jeden raz… - wyszeptałam. Wtedy, gdy już byłam gotowa na śmierć, stworzenie zaczęło wierzgać i rżeć, ale nie uciekało. Nie próbowała się bronić przed czymś…
Ona kogoś wołała.

***

Nie spodziewałam się tej pobudki. Światło świec było mi obce, a zimny kamień nieprzyjemnie drażnił moje nagie plecy.
- Ona żyje… - usłyszałam głos mojego ojca. Gdy zdałam sobie sprawę, że oddycham, że żyję, wstałam gwałtownie i momentalnie tego pożałowałam. Czułam się tak… nienaturalnie w swoim własnym ciele, jakby w ogóle nie było przystosowane do mnie. Takie… obce.
- Gdzie…? - zaczęłam, wystraszona, że usłyszę najgorsze.
- Ten jednorożec… on mnie zawołał do panienki, pani Amaltheo - oznajmił znachor, który do tej pory krył się w cieniu. - On się dla panienki poświęcił. On żyje… w panience.

Słowa, które wypowiedział, uderzyły mnie jak grom z jasnego nieba. Później Ronned dowiedział się, że przeżyję - możliwe nawet, że przetrwam nieco dłużej niż przeciętny człowiek może żyć. Magia, która spoiła moją duszę z tym pięknym stworzeniem, krążyła teraz w moich żyłach z obietnicą długiego życia. Czułam się jednak winna - odebrałam życie niewinnej istocie, tak pięknej, tak…
Tak czystej, jaka ja nigdy nie byłam i nie będę.

***

Ronned był zbyt szczęśliwy, żeby zwracać na mnie więcej uwagi niż to konieczne. Rok w rok dorastałam, a moje poczucie sprawiedliwości coraz bardziej uderzało w moją potrzebę zrobienia czegoś… czegoś wielkiego dla tego świata. Za to, że odebrałam mu takie cudowne życie. Takie niewinne.
W noc swoich dwudziestych pierwszych urodzin, uciekłam. Odkryłam, że jestem w stanie przybrać postać jednorożca w pełni - aczkolwiek tylko w nocy. Wtedy zaś uciekłam.
Amalthea umarła trzy lata temu pod pniem starego drzewa. Ja musiałam oddać temu światu to, co jako Amalthea mu zabrałam.


  • Najnowsze posty napisane przez: Amalthea
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data