Historia słynnych przemytników nie sięga daleko. Zaledwie 80 lat temu, kapitanem statku o czczej nazwie Wolna Dusza został Albron. Po zaledwie 60 latach, rolę przejął wówczas jego 20 letni syn, Dorrell. Brat Dorrella zaś długo wyczekiwał na dogodny moment, aby przejąć statek po starszym członku rodziny, o ile ten wcześniej nie doczeka się syna. Dorrell, znając chciwe i okrutne usposobienie swego brata, Zethara, postanowił zrobić wszystko, aby nie dopuścić go do Wolnego Ducha.
Wtem jednak urodziła się mu córka. Dorrell nie mógł pozwolić sobie na błąd. Pierworodne dzieci miały więcej respektu, a zatem razem z żoną, Vanorą, obmyślili plan.
- To jest mój syn. Wuxian! - oznajmił swym kamratom Dorrell, dumnie spoglądając na całą załogę. W tej samej chwili spotkał wzrok Zethara. Mężczyzna nie miał nic do powiedzenia; musiał zaakceptować potomstwo swego brata i posłusznie nadal wspierać członków załogi. Albo od niej odejść, jeśli nie mógł zaakceptować takiego obrotu spraw.
Przez wszystkie rodzinne ceregiele Zethar faktycznie opuścił Wolnego Ducha. Długo nie było o nim słuchu. Aż do pewnej pamiętnej nocy.
***
Wuxian miała piąte urodziny. Wpatrywała się w morze, nawet nie dostrzegając zbliżającej się Vanory. Matka młodej piratki wpajała jej swoje racje, odkąd tylko dziewczynka zaczęła rozumieć jakiekolwiek słowa. Jasnowłosa zaś, ubrana w za duże spodnie i koszulę, smutno obserwowała ruch ust swej rodzicielki. Pamiętała ona każdą lekcje od niej wyłożoną, więc i teraz skupiała się na nowych możliwościach skojarzeń - nie wiedziała wtedy, że to właśnie będzie jej ostatnim dobrym wspomnieniem z dzieciństwa.
- Mężczyźni są władczy. Nie dopuściliby, aby na pokładzie była kobieta w roli pirata, a co dopiero kapitana - mówiła Vanora. - Dlatego musisz się ukrywać. Jeżeli chcesz osiągnąć coś wielkiego i zostać pierwszą panią kapitan, musisz to zrobić jako Wuxian, Wuwu - dodała. Wuxian posłusznie opuściła głowę. Chciała zapewnić matkę, że da radę. Że nikt się nie dowie. Sekret znali tylko rodzice dziewczyny; bowiem gdyby Zethar się dowiedział, natychmiast podważyłby autorytet potomstwa swego brata. Wuxian chciała powiedzieć wszystko - że poradzi sobie nawet, gdy jej rodziców zabraknie. Późniejszy okrzyk wściekłości, rumor, który rozpętał się pod pokładem, upewnił ją, że tej nocy nieświadomie wspomniała o śmierci, przywołując ją na Wolnego Ducha.
Dorrell został bowiem tej nocy brutalnie zamordowany w swojej kabinie.
***
Wuxian zdążyła wynieść bardzo mało nauki od ojca. Bez męskiego wzorca w rodzinie zaczynała mieć spore wątpliwości w swoje zdolności. Musiała być silna, bowiem na pogrzebie nie było jej wolno nawet zapłakać - Vanora trzymała ją kurczowo przy spódnicy, nie zezwalając na żadne nadmierne emocje. Jednocześnie pani Parlettethoren wiedziała, że sama nie da rady wychować córki. Zrobiła więc jedną rzecz, której długo później żałowała.
- Przepraszam, Wuwu...
***
Tak oto w rodzinie Parlettethoren pojawił się nowy członek rodziny; nowy kapitan. Presja nałożona na żonę byłego właściciela Wolnego Ducha była zbyt wielka, albowiem zmusiła Vanorę do ponownego zamążpójścia. A Zethar pojawił się wtedy niczym wybawiciel, który gotowy jest poświęcić się dla dawnej sławy - Wuxian bowiem była zbyt młoda, żeby przejąć rolę kapitana. W dalszym ciągu jednak była brana pod uwagę i respektowana - znana oczywiście nadal jako syn Dorrella - przez co Zethar doskonale wiedział, że jest tylko tymczasowym kapitanem. Wszystko wróci na dawny bieg, gdy tylko Wuxian osiągnie odpowiedni wiek. W tym czasie mężczyzna wydawał się odmieniony o sto osiemdziesiąt stopni; Zethar nie był już tym mściwcem, którego zapamiętała cała załoga. O ile Vanora i pozostali spodziewali się, że córka Dorrella zostanie odseparowana od matki, tak Zethar sprawdził się nie tylko jako wuj - ale i jako ojciec. Wiele ją nauczył; od walki sztyletem, przez rabunki, aż po dyplomację. Zdawałoby się, że przyjął do świadomości rolę zastępcy, a gdy nadejdzie czas, odsunie się w cień.
Wątpliwości wśród załogi wróciły, gdy Zetharowi i Vanorze również urodził się syn. Prawdziwy syn.
***
Caleb był o siedem lat młodszy od Wuxian. Grono osób, które wiedziało o prawdziwej tożsamości piratki, było zawężone wyłącznie do niej samej i jej matki. Vanora wiedziała, co po tylu latach spotka ją i Wuxian, jeżeli skrywany od dawna sekret wyjdzie na jaw - obie zginą, a następcą pozostanie Caleb. Rodzeństwo na szczęście dogadywało się bardzo dobrze - gdy tylko Caleb podrósł, rozmawiał ze swoją starszą siostrą (dla niego bratem) o wielu rzeczach. Dzięki temu Wuxian wiedziała, że nie będzie on chciał za żadne skarby walczyć z nią o pozycję na statku jak ongiś było z jej ojcem i Zetharem. Syn jej wuja był marzycielem, poetą i wręcz cieszył się, że może podróżować na Wolnym Duchu i nie przejmować się niczym. Lata w tajemnicy mijały. Na szczęście nawet Zethar nie wiedział o prawdziwej naturze swej pasierbicy. Wręcz przeciwnie - obiecał, że zrobi z niej prawdziwego mężczyznę, aby była godnym następcą Dorrella. W wieku 20 lat Wuxian poczuła się jednak coraz bardziej przytłoczona. Zbliżał się jej moment. Ludzie z załogi coraz częściej przychodzili do niej po rady strategiczne, bowiem umysł na pewno odziedziczyła po ojcu. To jej opowiadano o każdym następnym kroku, a nie Zetharowi.
Wuxian zaczęła się coraz bardziej obawiać wuja. Gdy jednak pobiegła do matki z prośbą o pomoc, po raz pierwszy wpadła w zastawioną przez własny strach pułapkę. W pokoju Vanory był również Caleb.
Wtedy po raz pierwszy ktoś dowiedział się o tajemnicy Wu. Cały świat piratki runął, lecz wtedy jej młodszy brat zaskoczył ją;
- Nie chcę zostać następcą. Za żadne skarby - rzekł. - Mam pomysł, jak możemy ci pomóc, Wuwu.
To on wtedy zabrał Wuxian do Maurii. To on zakupił eliksir i to on zapytał o instrukcję pewnego maga. To on nadal trzymał jej tajemnicę przed Zetharem.
Ból, który odczuwała kobieta po zażyciu specyfiku, nie był tak przerażający jak dzień, w którym umarł Dorrell. Krew buzowała w jej żyłach, lecz ona próbowała być silna. Tak jak na pogrzebie. To, co Wuxian wypiła tej nocy, nie było specjalną miksturą - było krwią demona, w którego piratka się przeistoczyła. Wzamian za możliwość egzystowania w jej ciele, Wu zyskać miała zakazaną dawniej magię krwi, która pozwalała jej zachowywać się niczym maie. Mogła się przemieniać, dzięki skomplikowanym symbolom namalowanym z jej własnej krwi. I póki posoka była świeża, iluzja działała na wszystkich idealnie. Teraz nie było możliwości, że ktoś odkryje jej tajemnicę.
Była bezpieczna.
Przynajmniej tak myślała.
***
W dwudzieste trzecie urodziny Wuxian miała poprowadzić załogę do kolejnej podróży. Szczęśliwa i zadowolona kobieta nie zdawała sobie sprawy, że gdy tylko zawitają do Trytonii, odkryją tam sekret, którego piratka wolałaby nigdy w życiu nie poznać. Jak się okazało, Zethar miał drugi statek - Złotą Marlenne. To nim pływał przez blisko pięć lat, w ciągu których nie było go w życiu rodziny. To właśnie tym się zajmował, gdy zniknął na te parę lat - tworzył konkurencję. Vanora jednak za dobrze pamiętała ten statek i połączyła fakty - widziała go bowiem w dniu śmierci swego drogiego męża.
- To Zethar zabił Dorrella... - oznajmił Caleb, z niedowierzaniem wpatrując się w zdobioną łajbę. W Wuxian natomiast coś pękło. Długo budowane zaufanie do wuja i jednoczesna gra, podczas której ona jest jego idealnym synkiem, prysnęło jak bańka mydlana. Człowiek, który tak jej nienawidził, zachowywał się dla niej jak ojciec. Nienawidził tego, że nie dostał w spadku głupiej łajby. Jednocześnie z miłością wychowywał Wuxian jak własne dziecko. Nie mogła znieść myśli, że zrobił to wszystko dla władzy. Dlatego też mimo słów brata i matki, Wu prędko poszła skonfrontować się z Zetharem. Nie pamiętała własnego krzyku, nie skojarzyła nawet reakcji wuja. Zapamiętała tylko jedno zdanie.
- Bo nie mogłem zabić ciebie... - skomlał mężczyzna. - Zabiłem... własnego brata... bo nie mogłem zabić niewinnego dziecka. Nie mogłem zabić ciebie, Wu...
Tej nocy nie padło już więcej słów. Milczeniem wszystko sobie wyjaśnili. I wyruszyli, nie odzywając się i nie wspominając tamtej nocy osiemnaście lat temu. A Wuxian została oficjalnie kapitanem i Złotej Marlenne, i Wolnego Ducha.