Oglądasz profil – Alastore
Ogólne
- Godność:
- Alastore "Przewodniczka dusz"
- Rasa:
- Anioł Światła
- Płeć:
- Kobieta
- Wiek:
- 120 lat
- Wygląda na:
- 27 lat
- Profesje:
- Przewodnik, Opiekun, Wojownik
- Majątek:
- Dostatni
- Sława:
- Nieznany
Aura
Emanacje okala szmaragdowy blask przeplatany nićmi świetlistego obsydianu. Powłoka wykuta z twardego żelaza pozostaje gładka jak stal miecza. Posiada jednak liczne pęknięcia, w których to widnieją rzeki kobaltowego, mocno już przygaszonego żaru. Gdzieś w tle słychać szczęk metalu, a tajemnicza siła próbuje odepchnąć czytającego od siebie, nie jest ona jednak zbyt potężna i większość nie będzie mieć problemu z jej przezwyciężeniem. Łagodna woń lilii i frezji przyciąga, choć elastyczna powierzchnia dumnie prezentuje ostre, jak brzytwa brzegi nie chcąc nikogo do siebie dopuścić. W akcie desperacji posmak kuszącej pikanterii zamienia na nieprzyjemną lepkość i poczucie suchości w ustach. Na sam koniec pozostawia jedynie trudne do zrozumienia poczucie niesprawiedliwości i bezsilności.Połączone profile
Atrybuty
Krzepa: | silny, raczej wytrwały, wytrzymały |
---|---|
Zwinność: | zręczny, precyzyjny |
Percepcja: | dobry wzrok, czuły słuch, wyostrzony węch, pozbawiony smaku, wyostrzony zmysł magiczny |
Umysł: | niezwykle bystry, błyskotliwy, silna wola |
Prezencja: | Ładny, godny |
Umiejętności
Strategia | Mistrz |
---|---|
Alastore jest niezwykle mądra - starała się jak mogła, żeby tylko spełnić okrutne wymagania rodziciela. Z racji, że wojowniczka z niej średnia, postarała się przynajmniej podejść do walk z głową. | |
Władanie sztyletem | Mistrz |
Gdy miecz zawodzi, najlepiej jest obezwładnić wroga narzędziem, które da się ukryć przed jego wzrokiem. | |
Walka wręcz | Mistrz |
Bronie zwykle ograniczają młodą anielicę. Preferuje ona zatem załatwiać sprawy własnoręcznie. | |
Anatomia | Ekspert |
Lepiej czasem uderzyć tam, gdzie jest słaby punkt człowieka, niż dźgnąć i ryzykować, że biedaczek zdechnie. | |
Władanie bronią białą - miecz | Ekspert |
Ojciec nauczał Alastore wszelkich rodzajów walk odkąd skończyła 8 lat. Kobieta potrafi zatem posługiwać się wszelkiego rodzaju bronią białą, a miecz miała wciskanyu w dłonie od nastoletnich lat. | |
Pisanie i czytanie | Biegły |
Bez tego ani rusz. | |
Historia | Biegły |
Kobieta długo uczyła się, aby być mądrzejsza od wszystkich. Historia była jej ulubionym przedmiotem, lecz i tutaj nie była w stanie sprostać oczekiwaniom swych rodziców. | |
Polowanie | Zaawansowany |
Nie na zwierzynę, a na ludzi. I nie coby zabic czy skaleczyć, ale znaleźć w ogóle - Pan przeto nie daje map swym wiernym sługom, tylko każe im odnaleźć delikwenta samemu, co czasami potrafi być wyjątkowo uciążliwe. Stąd Alastore nie zna anioła opiekuna, który nie umiałby polować na złoczyńców. A i czasem może na zwierzynę, jak ochota najdzie. | |
Wiedza o duchach | Zaawansowany |
Przewodniczka dusz musi wiedzieć, kogo prowadzi za rękę na drugą stronę. Także musi być w stanie ocenić, czy dana dusza zasługuje na zbawienie. | |
Kartografia | Opanowany |
Alastore ma dość dobrą orientację w terenie, aczkolwiek denerwowało ją to, że nie mogła z taką łatwością trafić do tego samego miasta po raz drugi z pamięci. Wieczorami po ciężkich treningach zatem studiowała mapy, aby spokojnie odnaleźć się wszędzie. | |
Fizyka | Opanowany |
Ojciec nie szczędził jej nawet nauk z tak okrutnego przedmiotu, jakim jest fizyka. | |
Geografia | Opanowany |
Dla dobrego studiowania map - również i geografia się przydaje. | |
Niebianologia | Opanowany |
Jakiż anioł nie wiedziałby o własnym rodowodzie? | |
Czytanie aur | Opanowany |
Żeby być doskonałym wojownikiem, trzeba znać swojego wroga. | |
Uniki | Opanowany |
Przetrwanie | Podstawowy |
Od wygnania z domu rodzinnego, Alastore musiała nauczyć się żyć od nowa. Dlatego też i zaskarbiła sobie tajemną sztukę przetrwania. | |
Kulturoznawstwo | Podstawowy |
Mimo że Alastore nigdy nie spotkała żadnej istoty innej rasy, tak długo czytała o nich i badała kulturę różnych krajów. | |
Prawo | Podstawowy |
Również żeby móc wymierzać sprawiedliwość - a mianowicie, dobrze osądzić duszę - trzeba wiedzieć, czy dana osoba postępowała nie tylko zgodnie z kodeksem moralnym, a również czy nie łamała ogólnie przyjętych praw. Alastore jednak wystarczy wyłącznie wiedza podstawowa, aby móc wypełniać swe obowiązki przewodniczki dusz. | |
Religioznawstwo | Podstawowy |
Czy to osoba wierząca w Pana, Prasmoka czy ktoś z innej sekty - również musi zostać osądzony zgodnie ze swoją religią. | |
Wiedza o światach | Podstawowy |
Przydatne podczas podróżowania między wymiarami - dobrze jest wiedzieć, gdzie w danym momencie się człowiek znajduje. | |
Śpiew | Podstawowy |
Cechy Specjalne
Przewodniczka dusz | Dar |
---|---|
Dar od Pana, dzięki któremu Alastore jest wykonywać powierzone jej niebiańskie obowiązki. Anielica odprowadza bowiem dusze zmarłych do odpowiednich miejsc, wcześniej osądzając ich zachowanie za życia. Aby móc bez problemów wykonywać swoje zadania, kobieta jest w stanie kontrolować niematerialne istoty i wpłynąć na ich myśli - między innymi wyciągnąć z nich prawdę bądź powstrzymać przed opętaniem przedmiotu czy też żywej istoty. | |
Aureola | Rasowa |
Jak każdy anioł - Alastore potrafi latać, podróżować między wymiarami oraz posiada zdolności niesamowitej regeneracji. | |
Słuchaj się mnie | Klątwa |
Alastore została pozbawiona własnej woli - z racji na swe pochodzenie, jako anioł światłości powinna w pełni móc kontrolować własne czyny, jednakże po zboczeniu na złą ścieżkę, jej matka rzuciła klątwę, aby chronić młodą anielicę. Oficjalnie Alastore może wykonywać swoje zadania zgodnie z własnym osądem, o ile nie są one brane jako grzech przeciwko Panu. Dopóki nie dostanie rozkazu z Niebios, że dana osoba ma zginąć, Alastore nie jest w stanie nikogo zabić. Co ważniejsze, inne anioły światła mają moc władania umysłem kobiety i ich rozkazy również są dlań bezdyskusyjne. Każdy sprzeciw łączy się z rażącym bólem i otępieniem wszystkich zmysłów, w skrajnych przypadkach może doprowadzić nawet do śmierci niebianki. |
Magia: Rozkazy
Mocy | Czeladnik |
---|---|
Alastore uczyła się kilku dziedzin magii naraz, aczkolwiek dopiero ta jedna dała się w pełni opanować kobiecie. Anielica nie lubi zjawiskowości magii żywiołów, a nacisk ze strony ojca sprawił, że ostatecznie nauczyła się dla niego magii mocy na stosownym poziomie - jednakże dla Raydana, ciągle niewystarczająco dobrym. |
Przedmioty Magiczne
Mroczny | |
Charakter
Kobieta bardzo często wydaje się niezrozumiana, oschła, nieprzystępna. Sprawia pozory zamkniętej w sobie anielicy, co w większości pokrywa się z prawdą. Alastore jest niepoprawną perfekcjonistką, dlatego wszystko, czego się chwyci, musi być później wyćwiczone do perfekcji - własna niedoskonałość tylko ją denerwuje, a kobieta ma problemy z własną agresją i nie potrafi dobrze kontrolować gniewu, co czasami prowadzi do nieprzyjemnych sytuacji. Tymczasem okazuje się, że pod grubym płaszczem perfekcji kryje się osobowość niepozbawiona wad. Alastore kieruje się na ogół dobrym sercem, a wobec innych stara zachowywać się z wrodzoną sobie gracją i uprzejmością. Jeśli jednak ktokolwiek będzie chciał jej wejść w paradę, nie zawaha się postawić granic. Poza ewentualnymi tego typu sytuacjami, Alastore jawi się raczej jako spokojna i zdystansowana - nie jest w stanie łatwo zaufać ludziom. Jest wręcz przekonana, że jeśli musi coś zrobić, to koniecznie sama, inaczej albo narazi innych na niebezpieczeństwo, albo rozkojarzy się i zawiedzie. W pewnym sensie straumatyzowana przez własnego ojca Alastore nie przywykła do pochlebstw, stąd nigdy nie wie, jak ma na takowe zareagować. Podchodzi do sytuacji, analizując je obiektywnie i z zimną krwią, ma analityczny umysł, na każdą sytuację stara się spojrzeć z różnych perspektyw i poznać wszystkie szczegóły. Dopiero wtedy jest w stanie wydać wyważony osąd czy podjąć najrozsądniejszą decyzję. Jeśli nawet okaże się, że Alastore się pomyliła (a należy to raczej do rzadkości), to nie zmieni zdania. Uparcie trzyma się wniosków, które już raz wyciągnęła. Nie widzi sensu ponownego analizowania sprawy. Temat jest dla niej zamknięty. Często jest postrzegana jako osoba chłodna, opanowana, czasem wręcz oziębła. Anielica jednak potrafi zarówno zachować pozory, lecz w skrajnych sytuacjach może stracić zimną krew; dlatego bywa, że robi coś, czego otoczenie się po niej nie spodziewa. W kontaktach towarzyskich jest na ogół wycofana, nieśmiała i małomówna. Zyskuje przy bliższym poznaniu. Drobiazgowość i krytycyzm anielicy wynikają z jej perfekcjonizmu. Wszelkie niepowodzenia mogą być dla niej źródłem frustracji i wpływać na jej poczucie wartości.
Wygląd
Alastore nie wyróżnia się niczym od anielskich istot z wyjątkiem włosów - z racji, że matka kobiety posiadała rzadki, ciemny kolor, anielica charakteryzuje się miodowym kolorem długich pukli - co i tak wykreśla ją z kanonu piękna wśród skrzydlatych znajomych, bowiem nie jest to typowo anielski - jasny odcień. Ostre, surowe rysy twarzy na pewno ma po ojcu - odbijają one uparty i zdeterminowany charakter niebianki, która ambicję ma wypisaną na twarzy. Wysoka na nieco ponad sążeń wzrostu kobieta szczyci się dość umięśnioną i atletyczną sylwetką, zawdzięczając ją nieustannym ćwiczeniom, praktykowanym niemal przez całe życie - Raydan bardzo naciskał, aby została pełnoprawną wojowniczką w Niebie. Nie jest to w pełni krzepa typowego wojaka, aczkolwiek jasnowłosa anielica szczyci się niemałą wytrzymałością w boju. Srebrzyste oczy Alastore delikatnie kontrastują z jej dosyć bladą cerą, przez którą można pomylić anielicę z duchem - zwłaszcza w pracy przewodniczki dusz, gdy kobieta stoi zaraz obok świeżo zmarłego nieszczęśnika. Alastore całe życie skupiła się na byciu idealną córką, zatem mogłoby się wydawać, że każdy jej ruch jest wykonywany z doskonałą dokładnością, a jej postawa - nie ma w sobie nic do zarzucenia. Mimo braku jakichkolwiek szczególnych cech, anielicę nietrudno zapamiętać na długi, długi czas. Kobieta jednak bardzo rzadko się uśmiecha, przez co jej twarz może wydawać się surowa i nieprzychylna, aczkolwiek najczęściej Alastore przyjmuje dość obojętną minę do wszystkiego. Stara się jednak być otwarta i szczera, lecz przez jej wygląd jest dosyć często niezrozumiana i tym samym odtrącana. Kobieta nie zdaje sobie również sprawy z kojącej barwy własnego głosu - lubi nucić, śpiewać, a dla wielu dusz, które odprowadzała, to jest realne ukojenie zbolałego serca.
Historia
W planach niebiańskich nic nie jest proste. Póki panuje Pan, nie zrobimy wiele. A mówiąc my, mam na myśli ja. Jako kobieta.
Mój ojciec pragnął syna. Zaplanował nawet imiona dla trójki swych mężnych dzieci; Alastor, Marcell, Devon. Niestety, jako pierworodna córka byłam największą porażką w życiu mego ojca - Raydana. Tak przynajmniej dawał mi zawsze do zrozumienia. Aby chociaż trochę podbudować sobie ego, ojciec uparcie nadal pozostał przy swoich propozycjach imion.
Dlatego teraz ja jestem Alastore, pierworodna porażka. A moja młodsza siostra to Devon.
Trzeciego dziecka Raydan już nigdy nie chciał.
~Porażka to twoje drugie imię~
Mam wrażenie, że gdy tylko się urodziłam, przekreśliłam tym jakąkolwiek szansę na sukces. W wieku ośmiu lat usłyszałam, że muszę się starać bardziej niż wszyscy - bo jestem kobietą.
- Masz sprawić, że będę dumny - rzekł mi wtedy ojciec. Jako młoda i ambitna dziewczyna wzięłam sobie to do serca i postanowiłam, że za wszelką cenę spełnię swój obowiązek i oraz wynagrodzę ojcu brak synów. Chciałam, żeby był zadowolony, że jednak ma córki. Och, jakaż ja byłam naiwna. Wiele rzeczy z początku mi nie wychodziło - o ile w nauce przodowałam z przedmiotów ścisłych, wszelkiej wiedzy o światach i duchach, tak walka… Cóż. Na większości treningów z moim ojcem nie dawałam sobie rady. Może to przez jego oczekiwania, że od razu wszystko załapię, może moja ambicja, ale niestety - ciągle byłam niewystarczająca.
Przez piętnaście lat uczyłam się wszelkich sztuk walki na przemian z podstawową wiedzą - anatomią, historią, pisaniem oraz czytaniem - aczkolwiek byłam lepsza w nauce niż w wojaczce. Dlatego Raydan miał mi o to żal. W wieku dwudziestuparu lat usłyszałam od niego po raz pierwszy;
- Porażka. To twoje drugie imię.
***
Mijały lata. W pewnym ważnym momencie zrozumiałam, że to na mnie spoczywa ciężar przyniesienia zaszczytu rodzinie. Ojciec codziennie klękał przed obliczem Pana, aby ułaskawił nas swoimi darami; abyśmy byli tak ważni, jak nasz ród ongiś.
I Pan wysłuchał nas. Ale nie w taki sposób, w jaki chciał mój ojciec. Gdy tylko najwyższy usłyszał o moich zdolnościach intelektualnych, zechciał przydzielić mi ważną rolę - przewodniczki dusz. Nie wojownika. Nie strażnika.
Przewodnik.
Raydan się załamał. Mimo że sumiennie wykonywałam swoje obowiązki, dla niego to nigdy nie było wystarczająco.
Nie byłam Alastorem, lecz Alastore. Kobietą.
~Moje dusze są takie smutne~
W wieku około trzydziestu lat nadal bacznie trenowałam pod okiem ojca. Nie żeby on tego ode mnie wymagał - ja chciałam stać się silniejsza i prosiłam go o szkolenie. Chociaż, czy naprawdę tylko pragnęłam potęgi? Nie. Miałam nadzieję, że ojciec doceni choćby moją determinację, lecz on spoglądał na mnie jak na śmiecia. O ile w ogóle patrzył, bowiem nieraz gdy tylko coś mi wyszło i odwróciłam się z uśmiechem do Raydana, jego już nie było. On się już poddał, a ja coraz bardziej poszukiwałam akceptacji. Matka starała się ignorować mnie i Devon, ale myślę, że również jest w to zamieszany ojciec. Nieraz słyszałam, jak bardzo jej groził. A skoro mowa o akceptacji, postanowiłam ją znaleźć wśród innych aniołów. Wtedy blisko zaprzyjaźniłam się z Besaleelem. To do niego przychodziłam w wolnej chwili na inteligentniejsze pogawędki, a również to właśnie on pomógł mi z moimi rozterkami.
- Dusze, które prowadzę, czasem są takie smutne - rzekłam, przechadzając się z przyjacielem. - Zwłaszcza jak ujrzą mnie w mojej prawdziwej postaci. Może powinnam nauczyć się chować skrzydła?
Anioł uśmiechnął się.
- Niektórzy się boją trafić do piekła, nawet jeżeli prowadzi ich anioł.
Wtem wiedziałam. Jako przewodniczka miałam osądzać grzechy ludzi i na ich podstawie decydować, co się z nimi stanie po śmierci. Prowadziłam ich na wieczne katusze lub cudowne zbawienie. Zrozumiałam wtedy, że mam władzę.
Że mogę decydować o życiu.
***
- Jak mogłaś zrobić coś tak głupiego?! - krzyczał Raydan, tłukąc kolejne naczynie. Klęczałam na podłodze i oczekiwałam, aż jego cios padnie na mnie, lecz się tak nie stało. Zamiast tego krzyczał. Nie mógł znieść myśli, że mogłam zepsuć jakąkolwiek misję - a próbowałam tylko ulitować się nad biedną duszą. Nieszczęśnik nie zasłużył na piekło, a moje dusze były takie smutne…
- Inne rodziny szczycą się dziećmi… - zaczął Raydan. - Mają Sędziego, mają wojowników… A my cholerną przewodniczkę dusz - wypluł te słowa, zamieniając moje zajęcie w najgorszą obelgę w niebie.
~Ślub i upadek~
Devon była znacznie lepsza ode mnie, jeżeli chodzi o znoszenie humorów ojca. Buntowała się - w granicach anielskich możliwości - i ostatecznie skończyła ze wspaniałym mężem - Mirvą. Cieszyłam się z jej szczęścia. Ja, będąc w wieku dobrych pięćdziesięciu lat, wolałam nadal spełniać swe obowiązki jako przewodniczka.
Lecz zaledwie paręnaście lat później stało się coś, co wstrząsnęło po raz pierwszy moją matką.
- Devon nie żyje - mówił Raydan beznamiętnie. - Została unicestwiona, ponieważ debilka omal nie upadła.
Moja rodzicielka się popłakała. A ja wybiegłam jak szalona z domu. Nie mogłam tego słuchać. Tak niedawno był ślub, a teraz upadek…
Nie chciało mi się w to wierzyć, ale co gorsze - przez większość czasu obwiniałam się o śmierć Devon. Słowa ojca zawsze na mnie działały, a tego dnia po prostu wybuchły.
I wtem, kuląc się pod drzwiami jednej z okolicznych szklarni, poznałam Meliel. To ona podeszła do mnie, gdy inne anioły wolały unikać kłopotów. To jej mogłam się zwierzyć w trudnej chwili.
- Przeze mnie ona nie żyje… - bełkotałam. - Devon nie żyje.
~Magiczne przywiązanie~
Dopiero po wielu latach postanowiłam nauczyć się magii. Raydan ponownie pojawiał się na moich treningach, lecz gdy tylko zrozumiał, że żywioły są nie dla mnie - ponownie odpuścił. Tak właśnie zaczęłam praktykować siłę, jaką niosła arkana mocy. To było coś dla mnie - coś, co pomoże mi zostać dobrą wojowniczką. Podczas jednego z treningów przyuważyłam dość niespotykaną parę - Soleilo i Silentię. Nie mogłam nacieszyć się ich szczęśliwym widokiem - byli po prostu doskonali. Jak kiedyś Devon i Mirva. W moim sercu po raz pierwszy zagościła zazdrość.
Ale byłam aniołem. Musiałam być ideałem. Nie mogłam sobie pozwolić na zauroczenie, a nawet na marzenie o nim. Odwróciłam się od nich, lecz uśmiechnięta twarz Soleilo zagościła w mojej pamięci na długo.
- Przepraszam... - powiedziałam, przechodząc obok nich. Nie wiedziałam, czy po prostu wykonuję grzecznościowy gest, zwracając na siebie uwagę, czy przepraszam oboje za swoje okrutne myśli.
***
Ze swoich nowych przeżyć zwierzyłam się Besaleelowi. Mężczyzna wspierał mnie, lecz w pewnym momencie zwrócił mi uwagę, że powinnam odpuścić gonienie za wyimaginowanymi wyobrażeniami ojca. Że nigdy ich nie spełnię.
Dla mnie to było równoznaczne z "nigdy nie będziesz idealna". A ja musiałam być idealna. Gdy wróciłam do domu, po raz kolejny słuchałam, jak mój ojciec wychwala pod niebiosy Sędziego i wojowników Niebios.
Chciał mieć doskonałą córkę? Dobrze. Dostanie drugiego Sędzię. Będę doskonałą kopią i w końcu mi się uda uzyskać uznanie Raydana.
W końcu musiało się udać.
~Zabiłam~
O swoich planach nie powiedziałam nawet Besaleelowi. Nie dawałam znaków. Dopiero gdy po raz kolejny odwiedziłam Meliel w szklarni, anielica zwróciła mi uwagę, że jestem bardziej niespokojna niż zazwyczaj. Zdołałam zrzucić to na rocznicę śmierci Devon, lecz trudno było ukryć prawdziwy powód mojego pobudzenia. Musiałam działać szybko, nim ktokolwiek zdoła mnie powstrzymać.
Więc gdy tylko noc zawitała w tej części Alaranii, wymknęłam się z domu. Niczym głupi dzieciak błąkałam się po okolicach Maurii w poszukiwaniu "zła wcielonego", aż spotkałam pożywiającego się wampira. Besaleel mi mówił o tych istotach - nieumarłych, którzy oddają swą duszę diabłu bądź stają się dziećmi nocy z chciwości i czystego pragnienia siły.
Nawet się nie zawahałam, gdy ruszyłam na niego ze srebrnym mieczem. Zaślepiona pragnieniem akceptacji ze strony ojca nie myślałam nad konsekwencjami swoich czynów. Chciałam, żeby w końcu mnie dostrzegł. Żeby był dumny ze swojej córki.
Żeby mnie pochwalił.
***
Raydan milczał. Długa cisza nastała w domu i przerywał ją jedynie szloch mej matki. Ja ponownie klęczałam, oczekując czegokolwiek, acz rodzice dali mi ponownie do zrozumienia, że zawiodłam.
- Co mam zrobić, żebyś był zadowolony, ojcze? - zapytałam w końcu. Żal wylał się ze mnie razem z pojedynczą łzą, która spłynęła mi po policzku. Wtem Raydan pękł. W życiu wiele razy widziałam, jak mój rodzic się złości, lecz nigdy nie dostrzegłam jego morderczego zapału, jaki teraz wykazał. To, co w tamtej sekundzie dostrzegłam w jego oczach, to czysta nienawiść. Raydan chwycił swój miecz i podszedł do mnie. Zrozumiałam aluzję - odpowiedział na moje pytanie aż nadto satysfakcjonująco.
"Umrzyj".
Więc pochyliłam głowę. W końcu ojciec będzie zadowolony, a ja uwolnię się od jego wymagań. Będę wolna...
Tak przynajmniej myślałam. W ostatniej chwili miecz Raydana wbił się nie w moje ciało, a w ziemię zaraz przede mną. Moja matka klęczała nieopodal mnie, inkantując coś w nieznanym mi języku.
- Co ty robisz, Lanvie? - zapytał mój ojciec. - Pan sam ją unicestwi za to, co zrobiła. To mój obowiązek, uchronić naszą rodzinę przed hańbą.
Poczułam się ciężko. Mój umysł stał się niejasny, wręcz boleśnie zamglony. To wtedy matka skończyła inkantację.
- Nie, jeżeli uzna, że nie mogła tego zrobić.
***
W ten sposób za zabicie niewinnej istoty zostałam pozbawiona wolnej woli. W granicach rozsądku mogłam robić to, co uważałam za słuszne - lecz jakikolwiek przejaw buntu skutkował bólem nie do wytrzymania. Tak samo jak Pan, tak i inne anioły mogły mnie w prosty sposób kontrolować. To wtedy Raydan mi rzekł "odejdź z naszego domu, nie jesteś już moją córką".
A ja nie mogłam zrobić nic innego, jak tylko go posłuchać. Więc odeszłam. I od tamtej pory musiałam sobie radzić sama - odprowadzając dusze i żyjąc z dnia na dzień jako anioł światłości, który stracił wolną wolę.
-
- Najnowsze posty napisane przez: Alastore
- Odpowiedzi
- Odsłony
- Data
-
-
Niech wybrzmi sprawiedliwość!
Dusze często wariowały, gdy przychodził czas osądu. Człowiek miał za złe coś bardziej niż sprawę własnego morderstwa, do tego nierozwiązaną - zależność od istoty niebiańskiej. Piekielni nie fatygowali s… - 9 Odpowiedzi
- 1668 Odsłony
- Ostatni post 1 miesiąc temu Wyświetl najnowszy post
-
-
-
Niech wybrzmi sprawiedliwość!
Alastore prychnęła w odpowiedzi na trudny do zidentyfikowania śmiech anioła. Wkurzyła się, albowiem nie wiedziała, na co to była reakcja. Drwił z niej? Kpił sobie? A może po prostu dostrzegł dziwne skok… - 9 Odpowiedzi
- 1668 Odsłony
- Ostatni post 1 rok temu Wyświetl najnowszy post
-
-
-
Niech wybrzmi sprawiedliwość!
Anielica ledwo ukryła drżenie powieki, która ze zdenerwowania traciła kontrolę. Alastore nie była wściekła na słowa Abraxosa, a na siebie samą, że poczuła delikatne zrozumienie, gdy Sędzia zaczął się je… - 9 Odpowiedzi
- 1668 Odsłony
- Ostatni post 1 rok temu Wyświetl najnowszy post
-