Oglądasz profil – Deimos

Ta postać nie została jeszcze zaakceptowana
Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Deimos
Rasa:
Łowca Dusz
Płeć:
Mężczyzna
Wiek:
30 lat
Wygląda na:
30 lat
Profesje:
Inna
Majątek:
Bez grosza
Sława:
Znany

Aura

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Deimos
Grupy:

Skontaktuj się z Deimos

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Rejestracja:
4 miesiące temu
Ostatnio aktywny:
1 tydzień temu
Liczba postów:
1
(0.00% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.01)
Najaktywniejszy na forum:
Księga Boskich Praw
(Posty: 1 / 100.00% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
Prośby o sprawdzenie KP
(Posty: 1 / 100.00% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:raczej silny, wytrwały, odporny
Zwinność:przeciętna
Percepcja:przeciętna
Umysł:Żelazna wola
Prezencja:brzydki, charyzmatyczny

Umiejętności

Bron BiałaEkspert
[Wrodzona wiedza posługiwania się wszelką powszechnie znaną bronią białą, zarówno podczas walki jak i przy dbaniu o stan broni białej]
ManipulacjaEkspert
[Połączenie wrodzonej i nabytej wiedzy z wieloletnim doświadczeniem w manipulacji, zarówno emocjonalnej jak i słownej]
SzpiegostwoBiegły
[Połączenie wrodzonej i nabytej wiedzy z wieloletnim doświadczeniem w zdobywaniu wiedzy i zadawaniu pytań w sposób, który nie budzi podejrzeń]
SzulerstwoBiegły
[Połączenie wrodzonej i nabytej wiedzy z wieloletnim doświadczeniem w okłamywaniu i przedstawiania wiedzy w sposób fałszujący obiektywny stan rzeczy]
KulturoznawstwoZaawansowany
[Połączenie wrodzonej i nabytej wiedzy dotyczącej panującej generalnej kultury w Alaranii i najważniejszych państwach na tereneach Alaranii]
PolitykaZaawansowany
[Połączenie wrodzonej i nabytej wiedzy dotyczącej obecnej i niedawnej sceny politycznej w Alaranii i najważniejszych państwach na terenach Alaranii
SkradanieOpanowany
[Połączenie wrodzonej i nabytej wiedzy z wieloletnim doświadczeniem w pozostawaniu niewykrytym i niezauważonym, zarówno w powietrzu jak i na lądzie]
Czytanie i PisanieOpanowany
[Połączenie wrodzonej i nabytej wiedzy z doświadczeniem odnośnie poprawnego, szybkiego i zrozumiałego czytania i pisania]
HistoriaOpanowany
[Połączenie wrodzonej i nabytej wiedzy dotyczącej generalnej historii Alaranii oraz jej poszczególnych państw]
AktorstwoOpanowany
[Połączenie wrodzonej i nabytej wiedzy z wieloletnim doświadczeniem w podawaniu się za inną osobę, podszywaniu się pod inne byty czy odgrywaniu roli cudzej podświadomości]
RecytacjaOpanowany
[Połączenie wrodzonej i nabytej wiedzy z wieloletnim doświadczeniem w kształtowaniu swojego głosu w celu uzyskania konkretnego efektu mającego na celu wpłynąć na słuchaczy]
PolowanieOpanowany
[Połączenie wrodzonej i nabytej wiedzy z doświadczeniem w tropieniu i pościgu za uciekającym celem]
HandelPodstawowy
[Połączenie wrodzonej i nabytej wiedzy dotyczące obecnej sytuacji handlowej w Alaranii i najważniejszych państwach tejże]
PrawoPodstawowy
[Połączenie wrodzonej i nabytej wiedzy dotyczące prawa w Alaranii i najważniejszych państwach tejże]
PływaniePodstawowy
[Nabyta wiedza i doświadczenie w pływaniu]

Cechy Specjalne

Dziedzictwo Łowcy DuszRasowa
Jako istota stworzona przez mrocznego pana, posiada on charakterystyczne dla swojego rodzaju umiejętności. Dzięki nietoperzym skrzydłom potrafi latać, i choć nie jest to majestatyczny lot anioła, potrafi on szybko i zwinnie przemieszczać się w przestrzeni. Poza tym, większość jego ran goi się w kilka sekund, o ile nie zostaną zadane poświęconą bronią lub strzałami i bełtami, te bowiem są jego jedyną słabością, w czasie gdy nieuświęcone bronie innego rodzaju są albo niezdolne do zranienia go, albo też te rany goją się niemal natychmiast po ich zadaniu. Jest on w stanie czytać myśli tych, których umysły są słabsze od niego lub niechronione przed ów akcją przy pomocy magii czy artefaktów. Deimos jest w stanie także przybrać ludzką postać, a i posiada on wrodzoną biegłość we władaniu bronią białą.

Magia: Intuicyjna

DuchaAdept
[Projekcja astralna, która z pomocą magii umysłu pozwala mu na wchodzenie w umysły innych, odczytywanie myśli innych, a także zasiewanie idei czy nawet kontrolowanie osób o słabszej woli]
UmysłuAdept
[Wykorzystywana głównie przez projekcje astralną, co pozwala mu na wchodzenie w umysły innych, odczytywanie myśli innych, a także zasiewanie idei czy nawet kontrolowanie osób o słabszej woli]

Przedmioty Magiczne

Uświęcona niebiańska strzałaZaklęty
Niebiańska strzała, uświęcona przez wiarę w najwyższego, która lata temu zadała śmiertelną ranę Deimosowi. Łowca dusz zdołał ujść z życiem i od tamtego czasu dzierży ów strzałę przy sobie - zazwyczaj zawiniętą w zaklęty skórzany pergamin, dzięki któremu może on być blisko strzały, a nawet trzymać ją przez skórę bez skutków ubocznych. Gdy jej nie używa, ukryta ona jest pod jego prawym karwaszem. Gdy jednak sytuacja tego wymaga, Deimos nie zawaha się przed użyciem jej, by pozbawić życia innych.

Charakter

Pierwsza chwila wolności, lub też iluzji tejże, była zarazem chwilą kiedy to spotkał Europę. Nic więc dziwnego, że swoje największe marzenie o tym, aby uwolnić się z okowów mrocznego pana, splotło się nierozłącznie z płomieniem miłości, którzy rozjarzył jego piekielne serce przez te wszystkie lata spędzone razem. Uczucie, które zaczął żywić do naturianki stało się zarazem powodem, dla którego chce być wolny, jak i wolnością samą w sobie. Każda pozytywna chwila w jego dotychczasowym życiu była nieodłącznie z nią związana w ten czy inny sposób. Każdy krok, każde tchnienie, nawet jego piekielne obowiązki, wszystko to nabierało kolorów i głębi, tak długo jak robił to z nią lub dla niej. Z drugiej zaś strony, wszystko, co nie było naznaczone obecnością maie w najlepszym wypadku działało łowcy dusz na nerwy, a w najgorszym wzbudzało w nim furię, obrzydzenie i chęć unicestwienia tego, co postanowiło zepsuć jego dzień. Bez względu na to, czy chodzi o ludzi i ich grzeszny styl życia, inne istoty piekielne i ich bierne posłuszeństwo wobec mrocznego pana, czy nawet wszelkie religie, konflikty i inne fizyczne aspekty tego świata, wszystko to zdaje się płytkie i żałosne w porównaniu do nieskazitelnego piękna uczuć między nim a Europą.

Pod tą nieskończoną taflą miłości, w której Deimos dobrowolnie się zanurza, istnieje frustracja. Nie wobec innych, lecz wobec samego siebie. To, że został zniewolony w momencie swojego powstania, nie jest jego winą, a mimo to sama myśl o tym sprawia, że narasta w nim gniew na samego siebie. Nie mógł przewidzieć tego, że zostanie ranny, a przez to oddzielony od swojej ukochanej na dłużej niż tego pragnęli, a mimo to katuje się myślami o tym, co mógłby zrobić inaczej w tamtej chwili. Prawda jest taka, że Deimos wszystkie pozytywne emocje wiąże z Europą, a przez to jedyne, co pozostawia dla siebie samego, to gorzkie rozpamiętywanie swoich błędów i porażek, a co za tym idzie wiecznie gorejąca w nim agresja, zazwyczaj skierowana wobec samego siebie, a czasami wzburzona na tyle, by pochłonąć także wszystko dookoła. To, że inni widzą w nim potwora, nie ma dla niego znaczenia. To, że dla Europy jest on kimś więcej może i koi jego serce, lecz nigdy nie uleczy ran, które zadaje sam sobie z każdym dniem. Może i jest świadomy, do pewnego stopnia, wszystkich swoich cech, które można by uznać za pozytywne, lecz niemal zawsze jest on skupiony na swoich wadach i błędach. Nie ucieka przed nimi, zamiast tego akceptując je i karmiąc nimi ogień swojej frustracji, którą przekuwa w motywacje. Motywacje, by być lepszym, silniejszym, by nigdy więcej nie zawieźć jedynej istoty, dla której istnieje. Nie znaczy to jednak, że nie jest także przytłoczony ciężarem swoich niepowodzeń, lecz nie marnuje on czasu na bezczynność z tego powodu.

Poza jego absolutną miłością i adoracją do naturianki oraz pragnieniem wolności zrodzonym w tym samym czasie co on sam, piekielny ma w sobie wiele drobnych uciech i czynności, dzięki którym dni mijają łatwiej i szybciej. Aktywne uprzykrzanie życia ludziom i innym śmiertelnym istotom, szczególnie kiedy jest do tego świetna okazja. Uwielbia on także zbierać ludzkie plotki, lub samemu tworzyć takowe i szeptać je do głów niczego niespodziewających się osób, co by szerzyć zamieszanie w życiach ludzi. Ogólnie rzecz ujmując, uwielbia on czerpać przyjemność z cierpienia i problemów tych, którzy jego zdaniem nie zasługują na nic lepszego.

Wygląd

Prawdziwa forma Deimosa nie różni się drastycznie od wielu innych łowców dusz, choć bez wątpienia wyróżniłby się z tłumu jego pobratymców. Wysoki na pół pręta (około dwa metry dwadzieścia trzy centymetry) i ważący nieco ponad dwa centary (około osiemdziesiąt pięć kilogramów), sylwetka jego jest nadzwyczaj wysoka i szczupła, lecz nie w atrakcyjny a groteskowy sposób. Jego skóra wydaje się ciut zbyt napięta, jakby za ciasna dla tego co skrywała, a umięśnione ciało zbyt pozbawione tkanki tłuszczowej, przez co dla większości istot jest on odpychający, jeżeli nie wprost przerażający.

Skóra jego jest bardziej szarawa niż czarna jak smoła, choć wyjątkiem w tym przypadku są jego ręce, których czarny kolor nie jest efektem jego stworzenia, a śladem po długim kontakcie z uświęconą strzałą, której święty ogień spopielił wierzchnią warstwę skóry na jego dłoniach, sprawiając, iż te są nadzwyczaj szorstkie i nieprzyjemne w dotyku. Jedynym nieskalanym elementem jego rąk są słowa przysięgi wyryte na wnętrzu jego dłoni, które w tłumaczeniu z czarnej mowy znaczą “Moje ręce, twymi rękoma”. Te same dłonie, zamiast zwykłych paznokci, posiadają także szpony na tyle ostre, aby służyły za efektywną dłoń, i na tyle długie, by móc zadać śmiertelne rany. Ta sama święta strzała odpowiedzialna za stan jego rąk pozostawiła potężną bliznę w jego prawym boku, ledwo widoczną gdy patrzy się na niego od przodu, lecz niemożliwą do niezauważenia pod każdym innym kątem - czarna, zwęglona tkanka tworzy krater w jego ciele, na tyle głęboki, by odsłonić dwa najniższe żebra piekielnego.

Jego głowa i twarz mogą co niektórym przypomnieć wampira o elfim rodowodzie, posiada on bowiem wyraźnie szpiczaste uszy oraz kontury twarzy tańczące na granicy między żywą istotą a czymś zupełnie innym. Jego oczy, dwie kule intensywnej czerwieni, choć nie świecą własnym światłem, to jednak zdają się widoczne nawet gdy cała jego sylwetka pochłonięta jest przez ciemność. Jego włosy tymczasem to nieokrzesane i zaniedbane kosmyki sięgające nieco dalej niż jego policzki, na tyle długie by harcowały one na wietrze i okazjonalnie przysłaniały górną część jego twarzy.

Kiedy Deimos lub część jego ciała jest w głębokim cieniu, jego sylwetka i kontury jego ciała zdają się rozmyte dla obserwatora, jakby przeistaczał się w dym, lecz jest to jedynie wizualny efekt jego rodowodu. Tymczasem z jego pleców wyrasta para skrzydeł podobnych do skrzydeł nietoperza, na tyle długie, by przy pełnym rozłożeniu dorównywać długością do jego własnego wzrostu.

Jego jedynym i głównym odzieniem jest to, czym został obdarzony przez księcia ciemności - jest to przede wszystkim częściowy pancerz w kolorach złota i czerni, składający się ze zdobionych karwaszy, naramienników oraz metalowej płyta chroniąca przestrzeń pomiędzy jego żebrami a biodrami. O ile karawasze trzymają się za pomocą skórzanych pasów, o tyle naramienniki utrzymywane są na miejscu przez równie ozdobny spłaszczony kawałek metalu, oplatający jego tors z obydwu stron i na tyle cienki, by pomimo kształtu dopasowanego do jego ciała nie ograniczać jego swobody ruchu. Metalowe płyty nad jego biodrami zaś przytrzymuje skórzany pas ze złoconą klamrą. Poniżej tego elementu, nosi on luźne, lniane spodnie zafarbowane na czarno.

Jako łowca dusz, posiada on także drugą formę, choć Deimos wykorzystuje ją tylko w ostateczności, nienawidzi bowiem przebywać w niej bowiem dłużej, niż powinien. Jawi się wtedy jako przystojny ludzki mężczyzna, pozbiawiony wszelkich piekielnych elementów swojego wyglądu i obdarzony o wiele zdrowszym ciałem, pozbawionym blizn na rękach i boku, które dzierży jego prawdziwa forma. Forma ów odziana jest w to samo, co piekielny nosi przed przemianą, co w połączeniu z pięknem tej formy sprawia, iż jest on dla wielu równie zniewalający, co skandaliczny.

Jego głos, bez względu na formę, to głęboki, bez wątpienia męski ton, który zdaje się tańczyć na pograniczu pomiędzy arystokracką wyższością i kulturą a wieczną pogardą do osoby, z którą rozmawia, chyba że ową osobą jest jego ukochana. Jest on osobą skłonną do cichej rozmowy, czy też szeptania, podnoszenie głosu jest bowiem według niego oznaką słabości, próbą ukrycia pod hałasem tego, czego nie chce się ujawnić.

Jego sposób poruszania się i ogólnie pojęte maniery związane z mową ciała są nieobecne, przez co bardzo łatwo można odczytać jego emocje z tego, jak się porusza i co obecnie robi. Tak samo jak w przypadku głosu, ukrywanie swoich intencji pod warstwami konkretnych gestów i sztywnej mowy ciała jest według niego czymś, czym śmiertelne rasy próbują nadrobić swoją wadliwą naturę.

Historia

„Nic nie jest dobre ani złe w próżni. Tylko kontekst nadaje zarówno przedmiotom jak i istotom żywym to, co my postrzegamy jako dobro a zło.” - Fragment filozoficznej debaty podczas jednego z wykładów wewnątrz Twierdzy Czarodziejek, data nieznana.

~~~
Wprowadzenie – Pierwsze tchnienie
~~~


Deimos został stworzony nie z miłości, a jako narzędzie.

Nie był to wielki sekret, wiedza ta bowiem była już w jego umyśle, gdy po raz pierwszy zrozumiał on fakt swojego istnienia. Nie znaczyło to jednak, iż nie pragnął on być wolny. Jego serce już od pierwszego serca biło swoim własnym rytmem, a skrzydła jego pragnęły zaprowadzić go tam, gdzie jego piekielna dusza pragnęła być. Chciał własnymi szponami wyryć swoje przeznaczenie, a swoimi ustami opowiedzieć swoją własną historię, a nie wolę Księcia Ciemności. To jednak nie było mu dane, nie teraz. Dopiero co powstał, a rozumiał różnice między swoją własną potęgą a praktycznie niemożliwą do opisania mocą tego, który go powołał do życia. Dlatego też, bez wątpienia podobnie jak wielu jego braci przed nim, ukląkł on i złożył przysięgę, która pozostawiła na jego języku smak goryczki. Jego istnienie nie było unikatowe. Nie był wybrańcem, a ledwie jednym z wielu. Dlatego też również jego przysięga była prosta: “Moje ręce, twymi rękoma”, wypowiedziane w czarnej mowie. Tyle wystarczyło, aby zniewolić jego istnienie do woli tego, który go utworzył. Tatuaż, będący permanentnym zapisem tej przysięgi, wyrył się na wnętrzu jego dłoni, przez co każda czynność, którą wykona diabeł, na zawsze byłaby splamiona przez wolę Mrocznego Pana.

Ledwie piekielny tatuaż zabłysnął swoim własnym światłem, a Deimos został odrzucony na bok, z rozkazem co by udać się do świata śmiertelników i szerzyć zło wszelakie, co by napełniać dusze grzechem i sprowadzać je na drogę wiecznego potępienia. Jego istnienie było ledwie skutkiem ubocznym tego, czego pragnął władca piekielnych czeluści. To właśnie ta myśl sprawiła, że gdy tylko pojawił się w świecie żywych, a portal do piekieł zanikł, to wykrzyknął w akcie pierwotnego gniewu, zaprzysięgając, iż odnajdzie on sposób, aby nadać swojemu istnieniu sens, a także, aby uwolnić swoją duszę od piętna kontraktu, co by dłonie jego przestały być spętane mocą nieczystą do kogoś, komu nawet na nim nie zależało.

~~~
Rozdział Pierwszy – Pierwsze spojrzenie
~~~

Widok pierwszej istoty nienależącej do piekła, bez względu na to jakkolwiek eteryczna i niematerialna ta być się zdawała, w połączeniu z tym, jak bardzo zaskoczony był obecnością innej istoty w miejscu jego przybycia na Alaranie, sprawiło, iż Deimos odruchowo rzucił się w stronę ów sylwetki, która w obecnej formie zdawała się bardziej przypominać nieskalaną ciałem duszę, niż istotę żywą. Jednak ani jego skrzydła, ani szpony nie pozwoliły mu uchwycić tej, którą po chwili namysłu zidentyfikował jako Maie, dziecko matki natury.


Przez sekundę miał w głowie myśl, co by zignorować ów istotę. Jego celem powinny być rasy ludzkie i bliskie im istoty, z mięsa i kości i niezwykle podatne na zejście na drogę grzechu. Jednak natychmiast wybił to sobie z głowy, gdy jego niedoszła ofiara zachichotała, jakby fakt, iż ściga ją łowca dusz był dla niej zabawą w berka. Z urażoną dumą i poczuciem, iż zostało mu rzucone wyzwanie, powrócił więc do ścigania maie, a z mijanymi godzinami Deimos zaczął coraz bardziej czerpać przyjemność z gonitwy, z czasem bowiem dotarło do niego, iż brak sukcesu nie miał konsekwencji, a czas spędzony na gonieniu istoty o melodyjnym głosie zdawał się zapisywać w jego wspomnieniach jako niezwykle przyjemny. Były chwile gdy tracił całkiem Maie z oczu, wtedy też odkrywał on miejsce, w który zagoniła go Maie, a gdy znajdywał ślady cywilizacji, zaczął prowadzić swoją misję sprowadzania śmiertelnych na drogę moralnej zguby.


Z początku, zgodnie ze swoim instynktem, przyjmował on formę śmiertelnika i próbował sprytem i podstępem dokonać swojej misji. Bardzo szybko jednak zyskał odrazę do tego, nie miał on bowiem ani krztyny cierpliwości do osobistego użerania się z tymi istotami. W przeciwieństwie do Maie, która nigdy nie opuszczała jego myśli, były to istoty brudne, brzydkie i barbarzyńskie. Dlatego też porzucił ideę wtapiania się w tłum. Zamiast tego odszukał on w swojej duszy magii, jaką czuł w sobie już od pierwszego momentu istnienia. Gdy tylko ją odnalazł, uchwycił ją i oddzielił swoją własną potępioną duszę od fizycznego ciała, które pozostawił w bezpiecznym miejscu, gdzie leżało niczym marionetka bez sznurków. Jego astralna projekcja tymczasem zaczęła nękać tych o słabej woli, jego głos rozbrzmiewający w  ich głowie, skłaniający ich do coraz to większego zła. To, to było coś, co Deimos mógł robić godzinami. Czasami był subtelnym, cichym głosem, który przechylał szalę niezdecydowania na swoją korzyść. Innym razem był on nieustępliwą myślą, rozbrzmiewającą na okrągło w czyjejś głowie. Czasami też stawał się krzykiem gniewu i impulsywności, pchając tych na skraju złamania w czeluści błędnych decyzji.


Bez względu na to ile czasu minęło, maie zawsze wracała. A on zawsze za nią gonił, zabawa w kotka i myszkę, którą zarówno on, jak i ona, chcieli prowadzić bez końca. Z czasem ich relacja stała się czymś głębszym, i tak samo jak maie zaczęła odnajdywać swoją fizyczną formę, tak samo ich gonitwa nabrała charakteru. Bywały dni, gdy on zakradał się za nią. Bywały dni gdy serca ich biły szaleńczo, a świat dookoła stawał się rozmytą, nieistotną smugą. Były też nieliczne chwile, gdy spędzali czas razem, a gonitwa odchodziła zapomnienie. Po pewnym czasie pojawił się dialog, dzięki czemu poznali swoje imiona. Zaczęli wymieniać się doświadczeniami i tym, co robili, gdy drugiej osoby nie było obok. Sam Deimos nie krył się z tym, za co uważał rasy śmiertelne - zrodzone do czynienia zła pasożyty, kryjące swoje prawdziwe intencje pod zasłoną cywilizacji. Z tego też powodu, mimo zrozumienia, iż daremny to trud, spróbował uświadomić Maie o tym, iż zadawanie się z ludźmi sprowadzi jej tylko smutek i cierpienie. Czuł on swego rodzaju sentyment do istoty, która towarzyszyła mu już od pierwszych jego chwil w Alaranii. Specjalnie dla niej wielokrotnie na jej oczach czynił swoje kuszenia, pokazując słabość ludzkiego umysłu. Ona wciąż była uparta, lecz Deimos wiedział, iż prędzej czy później, czy tego chce czy nie, naturianka zrozumie jak wielki jest błąd, który popełnia.

~~~
Rozdział Drugi – Pierwsze Łzy
~~~


Konfilkt między ludźmi, których Europa tak wielbiła, był nieunikniony. Nie trzeba było znać przyszłości, by o tym wiedzieć. Sam Deimos pewnie nie byłby potrzebny, aby do niego doszło, choć fakt, iż był często w okolicy, oznaczał, iż przynajmniej ułamek toczących się walk został zaiskrzony przez działania piekielnego. Naturianka naiwnie ruszyła w sam centrum tego chaosu, próbując zaniechać dalszych walk. Łowca dusz obserwował jej działania, ignorując okazje, jaką był otwarty konflikt, podczas którego to łatwiej byłoby mu sprowadzić członków obydwu stron do grzechu. Takich walk będzie jeszcze wiele, zaś okazji na to, by złamać ducha i wiarę Europy w ludzkie istoty? To już była rzecz, która mogła zdarzyć się tylko raz, dlatego też latał wysoko nad nią, obserwując z bezpiecznej odległości. Patrzył na każdą kolejną jej porażkę, lecz nie czuł radości z tego. Zamiast tego jego twarz wykrzywiał coraz mocniej grymas zadowolenia, gdy naturianka zyskiwała coraz to kolejne rany, mimo tego, iż była jedynie postronną osobą w tym, co toczyło się na ziemi. Czekał niecierpliwie, aż ta uświadomi sobie swoją pomyłkę i ucieknie w bezpieczne miejsce, lecz ona, zamiast tego, załamała się kompletnie, padając na kolana na drodze dwóch fal wojowników, które nie zważały na nic nieznaczącą przeszkodę.

Nie myślał nad tym co robił. Po prostu poszybował w dół, a chwilę później znajdywał się z powrotem wysoko nad polem bitwy, tyle że z zapłakaną naturianką w jego ramionach.
- Miałeś rację – Jej głos był jak stłuczone szkło, delikatny, ale jakże bolesny. Deimos aż mocniej przycisnął jej skulone ciało do swojego.
- Jakoś nieszczególnie mnie to teraz cieszy – Przyznał szczerze. To, że nieomal stracił jedną istotę, która umilała mu każdy dzień, nie było powodem do radości. Wręcz przeciwnie, serce jego ściskało uczucie, o którym postanowił, póki co nie myśleć.
- Co… Co teraz będzie? Nie chce tam wracać – I łowca dusz nie pozwoliłby jej wrócić, a przynajmniej nie po to, aby daremnie próbować zaniechać ten konflikt tak jak wcześniej to próbowała. Nie, jeżeli ona faktycznie chciała, żeby przestali, potrzebne były bardziej stanowcze metody, co dało piekielnemu niezwykle podstępny pomysł.
- Niech natura odbierze co swoje – Użył tonu, który by zazwyczaj skorzystał przy manipulowaniu ludźmi. Stanowczy szept, po części rozkaz, po części sugestia. Jedyną różnicą było to, że zamiast podawać się za cudzą podświadomość, mówił to jako… przyjaciel naturianki, choć sama myśl o tym, iż są przyjaciółmi, ponownie ścisnęła mu serce w sposób, który zdawał się równie obcy co nienaturalny.

Oh, jego słowa uwolniły coś w naturiance. Wylądowali nieopodal, a gdy maie stanęła na własnych nogach, jej magia rozbrzmiała przez żywioły tego świata. Jej gniew stał się furią ziemi, aż ta zatrzęsła się tak, jak drżały zaciśnęte pięści. Jej łzy stały się nawałnicą niebios, a deszcz. który skąpał jej ofiary. przynosił nie życie, a ból i cierpienie. Europa, a co za tym idzie żywioły, które kontrolowała, uspokoiła się, dopiero gdy wszyscy ludzie umarli. Cisza, jaka panowała, była równie niesamowita co widok pobojowiska, jaki maie zostawiła, jakby sama matka natura zaniemówiła w obliczu takiej furii u jednego ze swoich dzieci. Deimos szczerze mógł powiedzieć, iż nie wiedział, czy widok ten przerażał go, czy zadowalał, nie sądził bowiem iż tak potężna magia mogła drzemać w kimś tak… miłym.
- Chodźmy – Była spokojna jak ocean, na którego dnie leżały setki statków, tak oto bowiem na jej sumieniu były już tysiące ofiar, a ona zdawała się niewzruszona.
- Ale… dokąd? - Zapytał aż, nie wiedząc, jak wielkie mogą być jej ambicje. Co będzie jej następnym celem? Okoliczne wioski? Miasta? Całe państwa? Cokolwiek ona zdecyduje, Deimos czuł, iż chciał, nie, pragnął być tego świadkiem. Pragnął towarzyszyć jej w odkryciu tej nowej, brutalnej osobowości, która właśnie się w niej zrodziła.
- Za horyzont – stwierdziła. Następnie chwyciła piekielnego za rękę i razem ruszyli przed siebie.


~~~
Rozdział trzeci – Pierwsza strata
~~~

Przemierzyli wiele krain, wspólnie, gonitwa dawno zapomniana. Deimos znajdywał w ludziach to, co najgorsze i sprawiał, iż całe to zło i grzech mogły ujrzeć światło dzienne. Dzięki temu karmił gniew naturianki, przekonanie, iż śmierć to jedyne, na co zasługują istoty ludzkie.

Razem tworzyli kataklizm. Jego przybycie było falą konfliktu, przemocy i ogólnie pojętego zła, a gdy tego było wystarczająco dużo, świat walił się im na głowy, żywioły niczym żywe pochłaniające tych, którzy oddali się niegodziwościom i złym decyzjom. Oczywiście, z czasem ludzie zaczęli zauważać, iż przed ów kataklizmem zawsze pojawia się para istot, jeden piekielny i jedna istota o nietypowym wyglądzie, która musiała być jedną z Maie. Wiele wiosek i miast przemierzyli, i za każdym razem Deimos i Europa odnajdywali jedynie podatne na chciwość i gniew istoty niegodne litości. Piekielny był w swoim żywiole, w czasie gdy naturianka była coraz bardziej przekształcana przez brutalne realia, na które była wystawiana. Łowca dusz przede wszystkim był dumny, iż u jego boku nawet naturianka zaczęła oddalać się od swojej wrodzonej natury jako łagodna istota, lecz było w ich relacji też coś, co sprawiało, iż cieszył się on jej obecnością bez zważania na okoliczności.

Niestety, ślad zniszczenia, który za sobą pozostawili, w połączeniu z faktem, iż niebianie to uparte istoty szkolone w tropieniu piekielnych sprawiło, iż ta złowieszcza sielanka nie trwała długo. Z początku para walczyła, lecz każda kolejna walka była coraz brutalniejsza, rany coraz gorsze. I choć Deimos był gotowy na swoje własne unicestwienie, to jednak nie potrafił sobie wyobrazić tego samego losu dla istoty, którą gdzieś po drodze zaczął darzyć miłością. Dlatego też musiał ją opuścić, to jego bowiem ścigali niebianie, a maie, gdy już będzie samotna, bez problemu zdoła się ukryć i odzyskać wolność niezmąconą przez codzienną ucieczkę przed siłami niebios.


- Musimy się rozdzielić – Głos deimosa był zmęczony. Nadchodził poranek, a mijająca noc miała byc dla niego ostatnią nocą w objęciach istoty, dla której byłby w stanie zrobić wszystko. Pozostawała mu tylko nadzieja, że ta rozłąka nie będzie wiecznością.
Europa, jak na impulsywną kobietę przystało, chciała walczyć o ich miłość. Ale to nie był czas na walkę, dlatego też ale delikatnie położył palec na jej ustach i kontynuował.
- Dla twojego… Dla naszego bezpieczeństwa. Razem jesteśmy łatwym celem. Ale nie martw się najdroższa. Jeszcze kiedyś się zobaczymy. Gdy będziemy wystarczająco silni, aby zawalczyć o naszą przyszłość – Skradł jej ostatni pocałunek, a następnie otworzył bramy do piekła, gdzie planował zaszyć się przez lata, stulecia, nawet jeżeli zaszłaby taka potrzeba. Pożegnanie było pełne łez ze strony naturianki, ale nawet on sam był zasmucony nadchodzącą rozłąką. Lecz w momencie, gdy był już w połowie po drugiej strony portalu…

Ból.

Jego własny krzyk przeciskający się przez zaciśnięte usta.

Ostatkiem świadomości poczuł, jak jego ciała spada resztę drogi przez zamykający się portal, oraz to, jak jego najdroższa krzyczała z rozpaczy.


A potem… ciemność.

~~~
Rozdział Czwarty – Pierwsza Krucjata
~~~

Tylko fakt, iż portal od początku skierowany był w cichy i odosobniony zakątek piekła, sprawił, iż nie ściągnął na siebie uwagi swoich piekielnych pobratymców, którzy może i by go uratowali, ale za cenę resztek wolności, których Deimos nie byłby w stanie poświęcić.

Zamiast tego, skryty pośród przedwiecznego ognia i pozbawionych życia skał, Deimos leżał skulony w samotności w kałuży własnej nieświętej krwi. Zaciskał on drżące ręce na błogosławionej strzale wystającej z jego prawego boku. Ktokolwiek w niego trafił, musiał być znakomitym strzelcem, grot bowiem znalazł drogę między jego żebrami i wbił się w płuco, w wyniku czego każdy oddech był ciężki, a każdemu wydechowi towarzyszył kaszel pełen krwi. Mało tego, błogosławiona broń paliła go żywcem tak długo, jak była w kontakcie z jego ciałem. Prawde mówiąc, ból był niewyobrażalny, a dłonie jego, którymi próbował wyciągnąć uświęconą broń, płonęły świętym ogniem.

Śmierć zdawała się litością, w porównaniu do cierpienia, które właśnie przeżywał. Była część jego, która była gotowa wypuścić strzałę i pogodzić się ze swoim losem. Ale za każdym razem gdy był blisko poddania się, w jego głowie rozbrzmiewał głosy Europy. Przypominał sobie, iż ona wciąż tam jest. Wciąż jest i czeka. A on obiecał jej, że powróci. Wtedy też, wbrew bólu, wbrew utraconym siłom, zaciskał on zęby i z krzykiem na ustach wyciągał strzałę coraz bardziej z krwawiącego krateru, jaki ta po sobie zostawiła.

Ból, jaki został mu zadany, był niczym w porównaniu do bólu, jaki czuł w sercu na myśl o pozostawieniu Maie w samotności.
Krew, jaką stracił, nijak się miała do tego, co był gotowy utracić, by usłyszeć głos Europy po raz kolejny.
Ogień święty, który trawił go od wewnątrz, zdawał się zimny w porównaniu do płomienia miłości, który czuł na myśl o swojej ukochanej.

Następne kilka tygodni zlały się, wola przetrwania i szaleńczy ból napędzały go mimo rany, która powinna go zabić. Pierwszych piekielnych, których spotkał, wyrżnął w pień tą samą strzałą, którą sam został zaatakowany, a gdy spotkał kolejnych, pokryty posoką poprzednich, zdołał ‘wynegocjować’ na tyle zapasów, by utrzymać swoje ciało nie przy życiu, a na wąskiej linii między bólem a śmiercią. Mimo tego Deimos stał się terrorem tej części piekieł, każdy, kto stanął mu na drodze albo zginął, albo uciekł z życiem w zamian za drobne przysługi. Lecznicze mikstury, zaklęcia mające oczyścić ranę ze świętej magii. Zaklęte płótno, dzięki któremu mógł nosić niebiańską strzałę, swoją prowizoryczną broń, bez dalszego kaleczenia swoich rąk.

Gdy tylko stan jego stał się stabilny, a każdy dzień z walki o przetrwanie stał się bolesną tułaczką, zaczął on niezwykle powolny proces odzyskiwania sił. Miesiącami odszukiwał sposobów zarówno na pełne uleczenie swojej rany, jak i również na odzyskanie dawnych sił. Czasami wymagało to zabicia tych, którzy bronili swoich skarbów. Innymi czasami były to drobne przysługi - nigdy nic, co by zadłużyło go, tylko rzeczy które mógł natychmiast odpłacić. Nie opuszczał przez ten czas Piekła ani na chwilę. Obawiał się że ci, którzy oryginalnie go wytropili, wciąż czailiby się by na niego. Dlatego też miesiące zmieniły się w rok, a rok zmienił się w długie lata. Niemal dwadzieścia pięć lat ciągłej tułaczki po piekle pozwoliło mu nie tylko odzyskać dawne siły, ale także uzyskać wiedzę, doświadczenie i moc, dzięki której mógł spełnić swoją obietnicę.

Poraz pierwszy od ćwierćwiecza, Deimos otworzył przed sobą portal do świata żywych. Wybrał to samo miejsce, gdzie spotkał Europę, lecz nie zasmucił się, gdy jej tam nie spotkał. Dwadzieścia pięć lat to długi czas, nawet dla istot takich jak maie. Zamiast tego uśmiechnął się, widząc przed sobą miejsce, które obudziło w nim wszystkie cenne mu wspomnienia.

Teraz już nic nie stało mu na drodze, by powrócić do tej, u boku której chciał zobaczyć jak świat staje w ogniu.

~~~
Rozdział Piąty– Czasy obecne
~~~

  • Najnowsze posty napisane przez: Deimos
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data