Równiny TheryjskiePowrót to Nandar Ther

Spokojna równina zamieszkana głównie przez pokojowo nastawione elfy i ludzi. To właśnie na niej znajduje się słynne Jezioro Czarodziejek i zamek, w którym się spotykają. Na równinie położone jest również osławione królestwo Nandan- Theru. To harmonijna kraina rzek, jezior i lasów.
Ishma
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Zabójca
Profesje:
Kontakt:

Powrót to Nandar Ther

Post autor: Ishma »

Unikając spotkań podążała poboczami drogi tam skąd przyszła. Drogę znała doskonale gdyż już raz ją pokonała. Pamiętała dobrze że niedaleko znajduje się jakiś szałas, być może własność drwala lub myśliwego. Właśnie tam zamierzała się zatrzymać. Pokonała już prawie całą drogę kiedy odgłos kopyt zmusił ja do ukrycia się. Kolejny patrol z twierdzy poruszał się drogą. Nie była pewna czy ci akurat szukali jej ale nie chciała niczym ryzykować. Przeczekała aż ją mina i wyszedłszy z za drzewa ruszyła dalej. wkrótce dotarła do ukrytego w głebi lasu szałasu. Był pusty i brak było śladów czyjejkolwiek obecności. Zbadała jeszcze okolicę wszystkimi zmysłami i ruszyła aby "zaanektować" szałas na dzisiejszą noc.
Awatar użytkownika
Luther
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek, z domieszką elfiej krw
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luther »

W oddali pojawiła się samotna postać, co jakiś czas znikająca z oczu, wtapiająca się w tło. Właściwie było widać tylko ruch. Luther zrezygnował z konia parę dni temu. Do Warowni nie było dalekiej drogi, a on przecież miał się tam przekraść niezuważony. Wiedział, że nie będzie to prosta sztuka, jednak powinien bez większego problemu wspiąc się po murach. Mury, choćby zdawały się niewiadomo jak gładkie, zawsze dawały multum uchwytów i podór na ręce czy nogi. Dla kogoś o zręczności pokroju Luthera dowolne mury były pestką.
Przed nim w oddali majaczył patrol konnych. Luther uznał, że bezpieczniej będzie zagłębić się w las. Wtem daleko przed soboą dojrzał jakąś postać. Ruszył w tamtym kierunku. Teoretycznie powinien unikać spotkań, ale tym razem zbyt zaciekawiło go, dlaczego ktoś samotnie zagłębia się w las. Mógł mieć podobne powody do jego i Luther wolał to sprawdzić.
Po chwili doszedł do ukrytego szałasu. Kręciłą się przy nim kobieta, która musiała być ową postacią, jaką dostrzegł wcześniej. Uznał, że nia ma po co się kryć.
- Witaj - wyszedł zza drzew. - Mam nadzieję, że nie przeszkadzam za bardzo.
*
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE. TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT, rzekł Śmierć, POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
"Prawda", Terry Pratchett
Ishma
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Zabójca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ishma »

Odstawiła żerdzie zagradzające wejście. Kiedy zaglądała do środka aby ocenić przydatność sterty liści służących za posłanie, jej zmysły podpowiedziały o obecności istoty która potrafi sie poruszać bezszelestnie. Zastanawiała się czy powinna zareagować, a jeżeli to w jaki sposób. Tak poruszająca się osoba nie mogła być siepaczem ani nawet szlachetnym strażnikiem z twierdzy. Pozwoliła aby się zbliżył, odwiodła zaciąg kuszy nadgarstkowej, nałożyła bełt z jadem paraliżującym i nie zmieniając pozycji nadal zajęta była żerdziami. Wreszcie nieznajomy wyszedł z ukrycia a jego pytanie troche zdziwiło Ishmę. Zdziwiło ale nie zaskoczyło, wyprostowała się i wycelowała broń w nieznajomego. - Nie. Narazie nie. - oceniła wzrokiem przybyłego. Jego ubiór i zachowanie dawało pewność że nie jest zwykłym podróżnym. "Nie sądzę aby ktoś z twierdzy wynajął zabójcę albo łowcę na mnie. Ciekawe kim on jest." Jej twarz nawet nie drgnęła, nie patrzyła w oczy obcego tylko w okolice brody uważając na każdy najdrobniejszy ruch gotowa do obrony lub ataku. - Coś jeszcze? - zapytała odsuwając się o krok od szałasu.
Awatar użytkownika
Luther
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek, z domieszką elfiej krw
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luther »

- Właściwie to nic takiego - stwierdził. Wycelowaną w siebie kuszą nie przejął się za bardzo, w końcu unikanie bełtów i strzał miał wręcz wrodzone. Przyjrzał się jej uważnie, zauważając doskonale opanowany wyraz twarzy. Uśmiechnął się lekko, nim spytał: - jesteś skrytobójczynią czy szpiegem? Bo o uprawianie polityki cię nie podejrzewam...
Przeszedł kawałek w bok, świadom, że nieznajoma obserwuje go uważnie. Nie maił zamiaru atakować, ani tym bardziej czynić żadnych nieprzywoitych gestów. Właściwie w miejscu trzymała go przede wszystkim ciekawość, czy raczej zawodowe zainteresowanie.
*
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE. TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT, rzekł Śmierć, POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
"Prawda", Terry Pratchett
Ishma
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Zabójca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ishma »

Zastanawiała się nadal nad tym człowiekiem. Zrozumiała jedno, że miał w swoich żyłach domieszkę krwi istot którą Alarańczycy nazywaja Elfami. Nie opuściła broni nadal mierząc nisko aby zmniejszyć szansę na ewentualny unik przybysza. Pozwoliła sobie na krótkie spojrzenie w oczy i ponownie umieściła swój wzrok na podbródku. - Jestem ramieniem i okiem mego pana. - przyglądała sie uważnie oceniając rozmówcę p ruchach i brzmieniu głosu. - Masz tu jakis interes? - zdecydowała sie zaryzykowac i opuściła broń. Jeżeli teraz zaatakuje sprawa się wyjasni.
Awatar użytkownika
Luther
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek, z domieszką elfiej krw
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luther »

- Właściwie nie za bardzo - odparł. - Podróżuję do Nandan-Ther i po prostu zauważyłem cię, jak się skradasz po lesie. - Wzruszył ramionami. Wahał się przez chwilę, nim dodał: - Właściwie chyba nie powinienem ci więcej przeszkadzać. Więc już sobie idę.
Wycofał się tyłem, mniej więcej w kierunku Warowni. Po chwili odwrócił się i ruszył spokojnym krokiem, licząc pod nosem. Kobieta zaintrygowała go, szczególnie twierdząc, że jest szpiegiem, czy czymś do szpiega zbliżonym. Ciekawe było określenie "pan". Owszem Luther był szpiegiem-skrytobójcą i pracował dla wywiadu w mieście, w którym rządził dyktator. Może i wybrany przez przywódców gildii, ale jednak dyktator. Nigdy jednak nie myślał o tym w kategoriach "pan", raczej jako "pracodwaca". W przypadku zleceń od osób trzecich używał adekwatnego słowa "zleceniodawca". "Pan" sugerowało coś większego niż tylko miasto, raczej księstwo bądź królestwo. Ewentualnie hrabstwo, choć w to wątpił.
Wiedział też, że osoby pokroju... cóż, podobnego do jego własnego, lubią odkrywać tajemnice. Nie przepuszczą okazji, by przyjrzeć się bliżej osobnikowi, który choćby minimalnie podpada pod tą kategorię. Dlatego właśnie liczył.
*
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE. TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT, rzekł Śmierć, POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
"Prawda", Terry Pratchett
Ishma
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Zabójca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ishma »

Wiedziała że wróci. Ale tym razem była spokojna, mężczyzna nie był zagrożeniem. Rozładowała kuszę i pieczołowicie schowała bełt na miejsce. Wieczór zbliżał sie coraz bardziej, słychać już było odgłosy budzących się nocnych stworzeń. Ishma zwinęła się niczym kocica na liściach, które dawały ciepło. Do tego jednego nie mogła sie przyzwyczaić. Chłód tej krainy. Zatęskniła do ciepłego piasku pustyni zroszonego poranną rosą która pierwsze promienie słońca zlizywały łapczywie z piasków. Pozwoliła sobie na westchnięcie. Szybko stłumiła narastającą tęsknotę w sercu. Do jej uszu dobiegł prawie niezauważalny szmer. "Wrócił." pomyśląła. Odczekała aż zbliży się do szałasu licząc jego kroki. Był dobry w tym co robi, skrywał swój oddech i każdy krok stawiał niczym gepard z jej kraju. Lecz jej zmysły były wyczulone na tyle że nawet ktos tak sprawny jak dziki kot nie pozostawał dla niej nie zauważony. W głebi siebie pochwaliła zdolnmości nieznajomego. Kiedy dotarł w pobliże wejscia do szałasu odezwała się. - Wiem że tam jesteś. - po chwili kiedy on stał nieruchomo tak że jedynym dźwiękiem jaki ją dobiegał było bicie jego serca odezwała się ponownie. - Skoro wróciłeś to wejdź. Mozesz tu przenocować. -
Awatar użytkownika
Luther
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek, z domieszką elfiej krw
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luther »

Szmer jednak nie pochodził od Luthera, który ułożył się pod drzewami kawałek dalej. Uznał, że skoro nieznajoma nie zawołała go, to tylko świadczy o jej opanowaniu, a cała zagadka może zaczekać do rana. Jego obecny płaszcz oprócz tego, że doskonale zlewał się z otoczeniem, był także ciepły i w dostatecznej mierze wodoodporny, stąd takie nocowanie nie stwarzało większych problemów.
Nie, szmer pochodził od nieznajomgo, ubranego w czarny strój rodem ninja. Osobnik ten dzierżył w dłoni nieco dłuższy od standardów sztylet, a przez plecy przewieszony miał jeszcze miecz. Przyglądał się leżącej kobiecie ze stoickim spokojem, jak ktoś, kto ogląda tylko zmienną krajobrazową. A potem wzniósł sztylet...
*
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE. TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT, rzekł Śmierć, POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
"Prawda", Terry Pratchett
Ishma
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Zabójca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ishma »

Kiedy wszedł zrozumiała że to nie ten sam wędrowiec. Zdumiała ja ilość ludzi w tym miejscu w jednej chwili. Cóż ktoś być może jednak najął zabójcę aby ją wyeliminować. Błysk stali uruchomił u niej większy przypływ adrenaliny, która docierając do wszystkich zakamarków ciała pobudziła je do szybszej reakcji. Nie było czasu na popisy i podniebna walkę wypełnioną skokami i okrzykami, paradami czy mierzonymi ciosami. sypnęła garścią piasku w oczy napastnika i od turlała się na bok. Kiedy oślepiony napastnik poszedł za ciosem i przyklęknął, ona była już za nim. Położyła jedną dłoń na brodzie a drugą na potylicy. "Tacy ludzie i tak nic nie mówią." pomyślała dokładnie w tym samym momencie kiedy chrupnęły łamane kręgi szyi. Puściła padające bezwładne ciało i wyszła ostrożnie z szałasu. Czujna i sprężona gotowa do dalszej obrony. Jednakże w okolicy nie wyczuła już żadnego zagrożenia. Popatrzyła w kierunku gdzie dostrzegła doskonale zamaskowanego swoim płaszczem mężczyznę. Wyciąganie trupa z szałasu i ukrywanie go zajęło by zbyt dużo czasu. Więc weszła do środka i oparła na martwym już napastniku głowę. Zamknęła oczy i czekała zbliżającego się świtu.
Awatar użytkownika
Luther
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek, z domieszką elfiej krw
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luther »

Luthera obudził się w środku nocy, ale nijak nie mógł dociec, co go właściwie obudziło. Nasłuchiwał więc przez chwilę, ale nie usłyszał nic, oprócz cichych kroków nieznajomej. Uznał, że to raczej nic ważnego, jednak nasłuchiwał jeszcze przez chwilę. W końcu kroki ucichły, a Luther pozwolił sobie ponownie opaść w sen.
Obudził się rano, kiedy promienie słońca przebiły się wreszcie przez koronę drzew, padając dokładnie na jego twarz. Przeciągną się po czym wstał. Ruszył w kierunku szałasu, ciekaw, czy nieznajoma również się już obudziła. Nie widział potrzeby krycie się, toteż szedł prosto, choć z przyzwyczajenia omijając leżące gałęzi itp.
*
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE. TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT, rzekł Śmierć, POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
"Prawda", Terry Pratchett
Ishma
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Zabójca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ishma »

Leżała jeszcze dość długo zbierając energię na dzień z pierwszych promieni słońca które przeniknęły do szałasu przez szczeliny w poszyciu. Leniwie z zamkniętymi oczami odwróciła twarz ku słońcu. Ciepło ja nastrajało dobrze i pozytywnie, Czuła jak siła gwiazdy wypełnia ją prze skórę. Na przemian naprężała i rozluźniała każdy mięsień starając się robić to jak najdokładniej. Poranny świergot ptaków dotarł do niej w postaci przytłumionych szmerów gdyż była skupiona raczej na zgoła innych dźwiękach. Kiedy chciała usiąść dosłyszała szelest stóp. "Znów specjalista od cichego stąpania." pomyślała że kiedyś nie usłyszy takiego dźwięku i ocknie się z otwartym gardłem lub stalą w płucu. Postanowiła nie otwierać oczu ciekawa kto teraz skrada się do jej noclegu.
Awatar użytkownika
Luther
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek, z domieszką elfiej krw
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luther »

Nieznajoma wciąż zdawała się drzemać, więc Luther oparł się o pień pobliskiego drzewa i trwał tak nieruchomo przez kilka minut. Miał dość czasu, by przed zmrokiem spokojnie zbliżyć się do Warowni. Prawdziwa akcja i tak zacznie się dopiero, gdy zapadną ciemności. Wyjął suchy prowiant i zjadł szybko. W końcu uznał, że dał kobiecie dość czasu, zresztą bardzo prawdopodobne było, że i tak nie spi.
- Nie przedstawiliśmy się sobie wczoraj - odezwał się dość głośno, by dżwięk był doskonale słyszalny w szałasie. - Więc może ja zacznę: nazywam się Luther.
*
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE. TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT, rzekł Śmierć, POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
"Prawda", Terry Pratchett
Ishma
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Zabójca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ishma »

"Ten sam głos. Więc to ten sam człowiek z domieszka krwi ..tych no..elfów." otworzyła oczy "Więc nazywa się Luter." Podniosła się, szybko obejrzała zabitego napastnika. Sprawnym ruchem zerwała zawieszkę z szyi denata i wyszła z szałasu bawiąc się nią obracaniem w palcach. popatrzyła na Lutra opartego o drzewo, potem jej wzrok powędrował w górę pnia i śledził ruchy liści. - Ishma. - powiedziała to jakby od niechcenia. Ponownie popatrzyła na mężczyznę. Jej twarz zastygła w bezruchu. Gdzieś znów przyszły wspomnienia z jej kraju, zapach daktyli, migdałów i nargili. przykucnęła, poprawiła rzemyki przy podudziach, butach i na przegubach rąk. Sprawdziła czy oba łamacze mieczy lekko wysuwają się z pochew zamocowanych z tyłu na pasie i czy kusza da się łatwo i szybko przeładować. Poprawiła jeszcze umiejscowienie ostrzy do rzucania. Po tych przygotowaniach była gotowa ruszyć dalej.
Awatar użytkownika
Luther
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek, z domieszką elfiej krw
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luther »

Dopiero teraz dostrzegł leżace nieruchomo ciało.
- Widzę, że miałaś gościa - powiedział mimochodem. I to pewnie twoja gościnność obudziłą mnie dzisiaj w nocy... dokończył w myślach. Bardzo szybka gościnność, trzeba przyznać. - Zmierzasz do Nandan-Ther? - spytał, raczej retorycznie. Niby dokąd mogłaby zmierzać w tym kierunku? - Ja również. Moglibyśmy przejść się razem. - zaproponował.
Ishma chyba już skończyła przygotowania, a on również był już gotowy, więc właściwie mogli ruszać. Jak tylko kobieta się zgodzi.
*
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE. TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT, rzekł Śmierć, POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
"Prawda", Terry Pratchett
Ishma
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Zabójca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ishma »

Kiwnęła głową co mogło oznaczać zgodę jak i odpowiedź na jego retoryczne pytanie. Zrobiła kilka kroków w stronę warowni po czym puściła się niezbyt szybkim biegiem w tym kierunku. Sprawnie omijała drzewa i krzewy, przeskakiwała inne przeszkody terenowe. nie zatrzymywała się aż dotarła do miejsca z którego widać było warownię. Stanęła na skraju lasu i chwilę oglądała mury, baszty i wierze fortecy. Po czym położyła się w trawie i zaległa bez ruchu aby zaoszczędzić siły na wieczór. Spokojnie leżąc oglądała niebo, płynące po nim chmury i kilka kołyszących się pod nimi ptaków. Czasu miała sporo. Minęło dopiero południe, a jakiekolwiek zbliżenie się do fortecy przewidywała dopiero na wieczór. Luther dobiegł również do miejsca gdzie leżała. "Ciekawe jakież to ma zadanie pan cicho chodzący? Może mamy przeciwne cele?" pomyślała o mężczyźnie jako o potencjalnym przeciwniku. - Nandan Ther. - rzuciła krótko kiedy był już dostatecznie blisko.
Awatar użytkownika
Luther
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek, z domieszką elfiej krw
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luther »

- Tak - zgodził się, chociaż było to oczywiste.
Usiadł nieopodal Ishmy i przyjrzał dokładnie warowni. Z tej odległości nie dało się stwierdzić, jak gładkie są mury, jednak Luther był przekonany, że da sobie z nimi radę. Inną kwestią była straż. Co parę minut widać było dwie sylwetki krążące po murze. Pozostałe boki były za pewnie strzeżone w podobny sposób. Dodatkowo w okienku poniżej widać było postać uzbrojoną w kuszę.
Minęło trochę czasu. Strażnicy zmienili się, teraz nowa dwójka patrolowała mury.
- Kiedy masz zamiar tam wejść - spytał Luther bez większego zainteresowania. On sam musiał czekać aż do zapadnięcia zmroku, ale kobieta mogła mieć inne plany. Jeśli tak, to nie dobrze byłoby się o nich uprzedzić - gdyby nieznajoma wpadła, on będzie musiał postępować nieco inaczej, kiedy przyjdzie jego kolej.
*
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE. TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT, rzekł Śmierć, POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
"Prawda", Terry Pratchett
Zablokowany

Wróć do „Równiny Theryjskie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości