Szepczący Las[Pod górami, na północ od Adrionu] Zwiad.

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Feanturi
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 83
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

[Pod górami, na północ od Adrionu] Zwiad.

Post autor: Feanturi »

        Fëantúri od paru dni poruszał się wzdłuż rzeki, podróżując wciąż na północ. Od czasu do czasu między liśćmi widział ośnieżone szczyty gór Dasso w których kierunku zmierzał. Pragnął sprawdzić jak sytuacja ma się na obrzeżach Elfich Ziem. Ostatnio nie napływało stamtąd zbyt wiele informacji, a leśne istoty, które mijał wyglądały na zaniepokojone, choć zagadnięte nie potrafiły odpowiedzieć co budzi w nich to uczucie. "Instynkt" - pomyślał elf, zastanawiając się nad ich zachowaniem. To była wspólna cecha wszystkich istot zamieszkujących dzicz, w tym także i jego. Stworzenia obdarzone tą umiejętnością, zawsze zawczasu wyczuwały nadciągające niebezpieczeństwo, chodź nigdy nie wiedziały skąd to wiedzą.

        Słońce było już wysoko, gdy Fëantúri zatrzymał się. Nie potrzebował wprawdzie odpoczynku, ale czuł również, że nie musi się śpieszyć, a podróżować wolał nocą. Zwiadowca przykucnął nad wąskim strumykiem i zaczerpnął wody. Była bardzo zimna i krystalicznie czysta. Napił się kilka łyków i otarł dłonie w spodnie. Następnie rozsiadł się wygodnie pod pobliskim drzewem, które już wcześniej sobie upatrzył, a z podróżnej torby, która ściśle przylegała do ciała wyjął jagodziany placek, podarowany mu przez elfkę, którą minął w nocy. Ciasto było pyszne i zwiadowca w myślach podziękował darczyni.
Ostatnio edytowane przez Feanturi 14 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Samael
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Samael »

Samael nadal wędrował po świecie starając się poznać jak najwięcej i jak najwięcej zniszczyć. Przemierzał Szepczący las starając się dostać do najbliższego miasta. Klął w myślach najparszywiej jak tylko umiał, wszak było to miejsce równości i przyjaźni wszystkich stworzonek świata. Czyli ostatnie miejsce gdzie z dobrej woli chciał się wybrać. Nie miał jednak wyboru. To tu najłatwiej o ofiarę. Każdy tak przyjaźnie nastawiony, że i diabła do siebie dopuszczą. Sami nie wiedzą, na co się skazują.

Kiedy wędrował między drzewami wyglądał jak mityczne bóstwo. Wielu wieśniaków brało go za bożka. Składali mu daniny, czasem i nawet wpadała mu w ramiona ładna dziewka. A potem zostawiał za sobą wioskę opętanych i zepsutych psychicznie ludzi, który po czasie umierali w wielkich męczarniach. Kiedy jego nogi zaniosły go wzdłuż strumienia zauważył niewielki ruch. Z początku sądził, że to zwierzę, jednak po czasie dostrzegł smukłą sylwetkę mężczyzny. Odpoczywał to było pewne. Podróżny bądź myśliwy. Obszedł go dookoła zachowując bezpieczną odległość. Nie krył się, dawał znać, że tu jest. Nie wiedział bowiem, jak istota zareaguje na jego widok. Dopiero potem przystanął i oczekiwał na krok mężczyzny.
Awatar użytkownika
Feanturi
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 83
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Feanturi »

        Fëantúri trawił właśnie jagodziany placek, gdy do jego uszu dobiegły czyjeś kroki. Były zbyt ciężkie i niezdarne jak na elfa, więc zwiadowca doszedł do wniosku, iż musi być to człowiek lub inna pomniejsza rasa. Parę chwil później jego czułe uszy wyłowiły z gąszczu dźwięków również szelest szat. "Cieakwe" - skomentował nie otwierając oczu. Po jakimś czasie przybysz spostrzegł chyba odpoczywającego elfa, bowiem zmienił kierunek i tępo koków. Okoliczne zwierzęta nie wydawały się być zaniepokojone jego pojawieniem, więc nie próbował się kryć.

        W pewnej odległości przybysz zatrzymał się, najwyraźniej przypatrując zwiadowcy. Fëantúri odczekał chwilę, lecz gdy nieznajomy nie oddalał się, podniósł się z ziemi. Bądź co bądź jego zadaniem było orientowanie się któż to przemierza Puszczę. Co prawda wolałby poczekać, aż ten przejdzie i obserwować go z ukrycia, nie wypadało jednak nie przywitać się z nieznajomym, który wyraził taką chęć. Wędrowiec obejrzał się by przyjrzeć obcemu. Jego ciało skrywały szaty zdobione złotem. Na twarz miał założoną białą maskę, zaś na głowie nosił okazałe rogi. Przez chwilę elf zastanawiał się na jakimże to zwierzęciu je zdobył, lecz nic nie przyszło mu do głowy. Widocznie przybysz pochodził z daleka. Miał nadzieję tylko, że zwierz ów nie zginął tylko z powodów rogów. Aura istoty zlewała się z otoczeniem.

        "Druid" - orzekł elf, przypinając wędrowcowi etykietę. Zbliżył się do niego pełnym gracji krokiem, po czym ukłonił po elfiemu zatrzymawszy się w stosownej odległości.
- Witaj na Ziemiach Elfów, Smoków, Driad i innych leśnych stworzeń przybyszu. Czy zdradzisz mi cóż Cię sprowadza w te strony? - powiedział w swoim ojczystym języku, a potem powtórzył we wspólnym gdyby ów go nie znał.
Samael
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Samael »

Samael czekał spokojnie aż istota podejdzie. Elf. Jego widok tutaj nie zdziwił go bardzo. Zmieszał się gdy usłyszał elfią mowę. Nie umiał jej ni w ząb. Na szczęście istota potrafiła i wspólny język, przez co komunikacja była możliwa. Diabeł ukłonił się z szacunkiem.

-Witaj potomku starszej krwi. Podróżuję gdzie moje nogi poniosą, ale aktualnie zmierzam do najbliższego miasta odpocząć i zaopatrzyć się w dalszą drogę. Przy okazji uczę się świata, życia, egzystowania i współistnienia.- Odpowiedział powoli. Tym razem nie zbliżał się bardziej jak było to w przypadku młodej elfki. Mężczyzna przed nim był czujny i nieufny. Poza tym kobiety często naiwne i niewinne nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa.

-Cieszę się, że spotkałem w końcu istotę, z którą można zamienić parę słów. Ostatnio nawet zwierzęta nie chciały już mi towarzyszyć w wędrówce. Chyba jestem zbyt męczącym rozmówcą. Czy ty również jesteś w wędrówce? A może jedynie spacerujesz.- Dodał po chwili starając się na pogodniejszy ton.
-Dumna i nieufna rasa elfów. Będzie ciężko, ale może dowiem się czegoś więcej o tych uszatych zwierzakach.- Pomyślał przyglądając się bardzo uważnie towarzyszowi.
Awatar użytkownika
Feanturi
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 83
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Feanturi »

- Tak, również podróżuję, choć wygląda na to, iż w przeciwną stronę niż Ty - powiedział Fëantúri cichym, melodyjnym, przyjaznym głosem. Przybysz musiał wytężyć słuch by wyłapać jego słowa spośród szumu liści. - Mówisz, iż potrzebujesz odpoczynku. Droga wolna, wokół znajduje się wiele pięknych, spokojnych polan na których miękkiej trawie można się ułożyć i odpocząć - gestem pokazał otaczającą ich puszczę. - Jedzenia też Ci nie braknie, znajdziesz tu mnóstwo jagód i owoców w które ten las obfituje, a jeśli pragnąłbyś czegoś bardziej wyszukanego poproś którąś z driad lub elfek. Jeśli będziesz dla nich miły to może zaśpiewają Ci nawet jakąś piękną melodię kojącą uszy - dodał uśmiechając się na wspomnienie pięknego głosu pewnej driady, którą dane było mu spotkać. - Jeśli potrzebujesz nowych ubrań lub leków podążaj dalej wzdłuż tego strumienia, aż spotkasz kogoś mieszkającego w pobliżu. Obawiam się, że ja nie mogę Ci nic zaoferować prócz rady. Wszystko co przy sobie niosę jest mi aktualnie potrzebne. Przykro mi.

        Przybysz nie wyglądał na groźnego, więc Fëantúri powiedział mu to wszystko co powiedział. Zamierzał go wprawdzie śledzić przez jakiś czas, dopóki nie spotka innego elfa, któremu mógłby powierzyć to zadanie. Elfy były przyjaźnie nastawione do świata, jednakże wyciągnęły nauczkę z czasów Wielkiego Powrotu, gdy pełne ufności przybyły na te stare ziemie. Ludzie, którzy niegdyś byli ich braćmi, okazali się niegodni zaufania i nikczemni. Od tego czasu jego rasa podchodziła z pewną dozą ostrożności do obcych. Często ta doza ostrożności okazywała się wielce uzasadniona.

- Zanim ruszysz jednak w dalszą podróż powiedz mi proszę czy nie widziałeś na północy żadnych niepokojących rzeczy? To stamtąd przybywasz prawda? - rzekł po chwili, a ton jego głosu nieco się zmienił. Fëantúri żywił nadzieję, iż przybysz będzie wiedział coś na temat, to wielce pomogłoby mu w czekającej go misji.
Samael
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Samael »

-Dziękuję niezmiernie za rady, na pewno skorzystam jak będę potrzebował. Choć szaty, które noszę nadal mi służą a posiłek jakiś czas temu miałem. Nie męczą mnie też choroby by zamartwiać niepotrzebnie małe istoty... choć trapi mnie coś od dłuższego czasu. Ale, ni leki ni zioła nie pomogą mi to przezwyciężyć. Poza tym jedynie chciałem porozmawiać, ale skoroś w drodze nie będę zatrzymywał.- Odpowiedział mu i machnął dłonią. Pazury zalśniły w słońcu zaś złoto zadzwoniło cicho i melodyjnie. Chyba za mało jeszcze umie by móc omotać sobie elfa. Ta rasa jest jednak inteligentniejsza od ludzi. Na pytanie mężczyzny Samael popatrzył w stronę, z której przybył zamyślony. Nie było to jednak widoczne pod jego maską. On wie co zostawił za sobą. A raczej czego już tam nie ma. Chwilę milczał by w końcu odezwać się cichym głosem.

-Powiedz mi, czego się najbardziej boisz dziedzicu starszej krwi? Co napawa cię lękiem?- Pochylił się bardziej a każde słowo było wyszeptane jakby w obawie by nie wyszły gdzieś dalej.
Awatar użytkownika
Feanturi
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 83
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Feanturi »

        Fëantúri zrobił krok w tył mrużąc oczy. "A temu o co chodzi"? - pomyślał nieufnie przyglądając się swojemu rozmówcy. Nowo poznane osoby nie zadawały zwykle takich pytań. Zwiadowca jeszcze raz przyjrzał się stojącemu przed nim człowiekowi, lecz poza dość niezwykłym strojem nie dostrzegł nic niepokojącego. Dziwne, zwykle potrafił dobrze ocenić osobę - w końcu była to część jego rzemiosła. Tutaj jednakże wszystkie zmysły podpowiadały mu, iż jego rozmówca jest przyjazną osobą, wszakże jego pytania...

- Powiedz mi, dlaczego chcesz to wiedzieć? - zapytał chłodno, mierząc mężczyznę wzrokiem. Jego mięśnie napięły się.
Awatar użytkownika
Varlein
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varlein »

Miał już dość latanie jak na dzisiejszy dzień więc w końcu wylądował i rozprostował się, rozciągając skrzydła na pełną długość. Kiedy już dał sobie sprawę z ich nowego wyglądu, o mało nie przeżył apopleksji z radości. Mógł się takiej zmiany podziewać, ale nie sądził, że przybiorą takie piękne odcienie brązu i złota, czerń raczej go nie zachwycała. Ruszył dalej przed siebie, z gracją omijając drzewa i ich gdzieniegdzie wystające korzenie.
Był tak podniecony myśleniem, że już niedługo będzie mógł zacząć nowe lektury, że prawie przegapił dwójkę istot. "Co oni tu robią ?" - pomyślał, ale uznał to za głupie pytanie. Albo tak jak on byli w czasie podróży, albo należeli do tych istot, które lepiej czuja się w lesie z dala od wszelkich osad. Co do elfa obstawiał to drugie, ale w drugiej postaci wyczuwał co jeszcze. Jego aura, jak i on wydawały mu się znajome. Zaciekawiony skierował się w ich stronę, a im bliżej był tym bardziej był pewien, że już gdzieś spotkał tego gościa.
Po paru minutach był już tuż obok nich. Skłonił się obu z radosnym uśmiechem, a jego skrzydła lekko zatrzepotały, kilka piór rozpoczęło podróż na leśną ściółkę. Skupił swoją uwagę i wzrok na diable. Teraz już miał pewność skąd zna tego osobnika. Piekło, na ziemi nie był zbyt długo.
- Nazywam się Varlein - powiedział i tu zrobił krótka przerwę, jakby zastanawiając się co konkretnie powiedzieć. W istocie tak było.
- Od kiedy Cię zobaczyłem, nurtuje mnie jedno wyraźne pytanie. Czy my się kiedyś nie spotkaliśmy ? Przez pewien, dość długi, okres czasu byłem mieszkańcem Piekła, więc pewnie tam. Jednak, wybacz nie pamiętam, żebyśmy zawarli znajomość - powiedział dalej badając wzrokiem tego wysokiego i barczystego diabła. Raczej nie był pospolitym diabłem, jakich w piekle na pęczki. Takich jest jak na pęczki, zdaniem Upadłego rozmnażają się jak króliki, lub grzyby po deszczu. Takich ignorował, nigdy nie miał w zwyczaju zawracać sobie głowy płotkami. Fakt, że ktoś zapadł mu w pamięci, na pewno coś oznaczał. Na ustach dalej miał przylepiony uśmiech, choć jego matowo-czarne oczy chłodno patrzyły na nieznajomego. "Cholera nie mogę sobie przypomnieć" - pomyślał zirytowany i lekko zawiedziony.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel

Miecz Upadłych Varleina
Samael
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Samael »

-Czyżbym zadał złe pytanie? Widzisz chciałbym cię w razie czego ostrzec, bo tam gdzie zmierzasz możesz trafić na swoje największe lęki. Tam gdzie idziesz nie ma już nic. Byłem tam i widziałem. Dobro na zawsze zniknęło z tamtych rejonów.- Odpowiedział spokojnym, ale obojętnym tonem.

-Poza tym ciekawią mnie istoty pod względem ich wspaniałych umysłów. Każda myśli i czuje inaczej,można wyciągnąć z nich wiele doświadczenia.- Chciał jeszcze coś dopowiedzieć, ale poczuł niedaleko siebie doskonale znaną aurę. Już po chwili obok nich pojawił się mieszkaniec Piekieł. Samael zaklął pod nosem. Teraz już nici z tworzenia iluzji, od razu wydało się kim jest. Diabeł zmierzył dokładnie mężczyznę po czym westchnął chrapliwie.

- Możliwe, że mnie znasz, możliwe, że tylko widziałeś lub słyszałeś o mnie. Samael me imię.- Odpowiedział mu i kiwnął głową. Tyle piekielnych mu się przewinęło przed oczyma, nie wiedział czy znał go czy nie. Liczył, że dowie się tego w dalszej rozmowie. Może Varlein po prostu słyszał w piekle o kacie umysłów, kto wie może to on był jednym z tych, których wyśmiali jego pomysł. Było mu bez różnicy.
Awatar użytkownika
Varlein
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varlein »

Uważnie słuchał co diabeł ma mu do powiedzenia i nie miał wątpliwości, że on coś ukrywa. Jednak mało go to obchodziło. Imię, niewiele mu mówiło, możliwe, że o czymś zapomniał. Tak, nawet jemu się to zdarza, choć bardzo rzadko. Stracił zainteresowanie, całą sytuacją. Zgiął się w lekkim ukłonie.
- Mam nadzieję, że się nie spotkamy ponownie, nie lubię spotykać mieszkańców piekieł, ani nieba. Wolę trzymać się z dala od tego burdelu - powiedział, uśmiechnął się przelotnie i wzbił w powietrze. "To gdzie teraz ?" - zastanawiał się.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel

Miecz Upadłych Varleina
Awatar użytkownika
Feanturi
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 83
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Feanturi »

        Fëantúri wykorzystał zamieszanie by ukryć się i włożył w to całą swoją sztukę. Krew w żyłach płynęła mu szybko a serce biło mocno. "Mieszkańcy piekła? Co oni tu robią?" - myślał przyglądając się dwójce z bezpiecznej kryjówki. Elf sięgnął do uda gdzie spoczywał "Usypiacz" - broń wykonana przez elfich mistrzów rzemieślników specjalnie dla zwiadowców. Kilkoma sprawnymi ruchami rozłożył ją i przygotował do strzału nie wydając przy tym najlżejszego dźwięku. Zwiadowca wyraźnie wyczuwał przeklętą aurę jednego z piekielników, podczas gdy emanacja drugiego zlewała się z otoczeniem. "Musi się jakoś maskować. Na Przodków! Jak mogłem być tak ślepy?"

        Jeden z przybyszów - ten który pojawił się później - wzbił się po chwili w powietrze. Fëantúri wycelował w niego lecz nie oddał strzału. Przy odrobinie szczęścia zapewne raniłby go śmiertelnie, jednakże wtedy drugi z mieszkańców piekieł odkryłby jego obecność. Nie żeby bał się walki, jednakże to nie było jego zadanie. Musiał ostrzec braci. Nie wiedział ilu ich się tu pojawi, a nawet tych dwóch mogło stanowić poważne zagrożenie.

        Osobnik, którego wcześniej wziął za (niech to!) druida, dopiero teraz spostrzegł jego zniknięcie. Rozglądał się za nim uważnie, lecz po chwili dał za wygraną. Kimkolwiek był nie mógł mierzyć się ze sztuką Zwiadowcy. Nie gdy ten przebywał na swoim terenie, wsparty magią Szepczącej Puszczy. Fëantúri uważnie śledził ruchy przeklętego zamierzając dowiedzieć się co ten tu planuje, w myślach przeklinając się za lekkomyślność i wyjawienie wrogowi informacji o okolicznych terenach.
Samael
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Samael »

Dopiero gdy jego 'bratanek' odleciał Samael spostrzegł, że elf zniknął. Sapnął i parsknął zirytowany. Sięgnął dłonią pod płaszcz i wyciągnął dużą i starą księgę, oprawioną w bordową skórę. Po chwili księga za lewitowała przed nim i otworzyła się widocznie sterowana myślami. Diabeł szedł razem z księgą w stronę strumienia powoli dyktując.

-Siódmy dzień po pełni a czternasty wiosny. Kolejny półgłówek z mojej rodziny przeszkodził mi w badaniach. Kiedyś naprawdę poniosą mnie nerwy i któregoś zatłukę. Spotkany w drodze elf zniknął co potwierdza moją opinię, że jest to wyjątkowo nieufna rasa. Z początku jednak zdawał się okazywać... uprzejmość. Brak agresywnego zachowania.- Kiedy podszedł do wody klęknął przed nią i zdjął maskę. Robił to naprawdę rzadko i niechętnie. Szczególnie kiedy musiał patrzeć w swoje odbicie. Niestety przypominał zbytnio swoich piekielnych krewnych mimo iż był od nich inny. Zdjął metalową rękawicę i przemył twarz.

-Na czym to ja skończyłem? A tak... Istota prawdopodobnie mnie obserwuje. Nie sądzę by uciekła. Elfia rasa jest wyjątkowo dumna, o wiele bardziej od innych istot... możliwe też, że wyruszyła ostrzec resztę. Widocznie będę musiał ruszać dalej zanim zacznie się deszcz strzał. Dzisiejsze badania nie powiodły się. Koniec wpisu z siódmego dnia po pełni a czternastego wiosny.- Księga zamknęła się i ponownie znalazła w dłoni diabła. Schował ją na swoje miejsce i powstał zakładając maskę oraz rękawicę. Stał tak jeszcze chwilę wsłuchując się w otoczenie.
Awatar użytkownika
Feanturi
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 83
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Feanturi »

        Fëantúri przyglądał się z ukrycia obmywającemu twarz piekielnemu. Niestety nie stał pod zbyt dobrym kątem i widział tylko część jego oblicza. To jednak niepozostawiało mu wątpliwości co do jego pochodzenia. Aczkolwiek ten diabeł przypominał bardziej człowieka, niż Ci których elf miał do tej pory spotkać. ... No dobrze, niż Ci o których nauczali go mistrzowie. Fëantúri był młodym zwiadowcom i nie dane mu jeszcze było (na szczęście!) spotkać przedstawicieli tej przeklętej rasy.

        Zwiadowca złożył na powrót broń i umiejscowił ją tam gdzie spoczywała przez większość czasu, po czym cichcem wykradł się. Feanturi poruszał się szybko, żwawo przemykając pod wielkimi drzewami, aż zatrzymał się przed jednym z nich. Elf ukłonił się głęboko oddając chołd drzewu i wylał wodę z bukłaka na jego korzenie. Następnie zaintonował pieśń w języku tego zielonego olbrzyma. Przekazał mu w pieśni to co widział ostrzegając je przed osobnikiem którego spotkał. Prosił je by przekazało ostrzeżenie dalej, aż do najodleglejszych zakątków puszczy.

        Drzewa wokół zaszumiały szepcząc między sobą. Nad strumieniem, stara wierzba zaskrzypiała złowieszczo, a inne drzewa w swym języku wyraziły swe oburzenie z powodu pobytu mieszkańca piekieł, którego wcześniej nie rozpoznały. Diabeł nie dostrzegł jednak w tych dźwiękach nic nadzwyczajnego, a gdy zdecydował wreszcie ruszyć w dalszą drogę, czujne oczy Zwiadowcy znów go bacznie obserwowały.
Samael
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Samael »

Samael nie słyszał niczego szczególnego w szepcie drzew. Nawet zbytnio się nimi nie przejmował. Bardziej interesowało go coś dalej, bardziej ku niebu. Rozpoznał znajomy skrzek. Jego przyjaciel wracał z wędrówki. W samą porę. Po chwili niebo przeciął czarny punkt. Niczym sama noc, kruk wylądował na ramieniu diabła. Samael powitał go czule. Uwielbiał te zwierzę. Jako jedyne nie zwracało uwagi na jego pochodzenie, było też wielce pomocne w badaniach.

-Aion. Jak dobrze znów cię widzieć. Wierz mi ciężko tu o dobrego rozmówcę, ale nie martw się. Nie istnieją lepsi od ciebie.- Ptak za kłapał dziobem i zatrzepotał skrzydłami. Jego czarne niczym smoła pióra całkowicie pochłaniały światło, wyglądał więc jak czarna kulka, dziura w powietrzu. Diabeł ruszył przed siebie rozmawiając szeptem ze swoim towarzyszem. Nie interesowało go już nic innego. Wiedział dokąd teraz zmierzać. I nie musiał się na razie przejmować towarzystwem.
Awatar użytkownika
Feanturi
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 83
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Feanturi »

        "Ciekawe. Ten ptak... wcale się go nie boi. Z drugiej strony, ja również nie wyczuwam jego przeklętej aury." - myślał Fëantúri sunąc niczym cień za Samaelem. Na szczęście diabeł okazał się być niezbyt czujnym celem, więc podążanie za nim niepostrzeżenie nie stanowiło dla zwiadowcy większych problemów. Martwił się jednak, że coraz bardziej zbliżali się do elfiej osady zbieraczy. Nie było w niej wojowników i gdyby piekielny tam dotarł mogło zrobić się nieciekawie. Wprawdzie większość elfów potrafiła posługiwać się łukiem, mieczem czy sztyletem, jednakże w starciu z mieszkańcem piekła to mogło nie wystarczyć. Zwłaszcza, że ten zapewne władał jakimś rodzajem magii. Pozostawało mieć nadzieję, że Szepcząca Puszcza ukryje osadę przed wrogimi oczami.

        Fëantúri zatrzymał się nagle, a jego mięśnie napięły się. Jego bystre oczy dostrzegły podkradającą się z boku do przeklętego... driadę. Wyglądała na zaciekawiona przybyszem. Po plecach zwiadowcy przebiegł zimny dreszcz. Próbował dać leśnej kobiecie znaki, by nie zbliżała się, lecz ta niestety zbyt zapatrzona była w nowy okaz, by to spostrzec. Parę chwil później Fëantúri z przerażeniem i bezradnością obserwował, jak driada wychodzi z ukrycia prezentując pełnię wdzięków swojego ciała Samaelowi. Przez chwilę jej piękna naga skóra mignęła przed oczami piekielnemu, po czym jej właścicielka pomknęła z chichotem pomiędzy drzewami, znikając z oczu najpierw diabłowi, potem elfowi. Ten drugi w napięciu czekał na to co zrobi ten pierwszy. Miał nadzieję, że zignoruje ten incydent, wątpił jednak żeby miał tyle szczęścia.
Samael
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Samael »

Diabeł pochłonięty rozmową z ptakiem nie wyczuwał obecności elfa. W sumie nawet gdyby go wyczuwał nie zrobiłby nic w tym kierunku. Nagle jego oczom ukazała się zgrabna niewiasta. Wyłoniła się za drzewa i nim Samael zdołał nacieszyć nią oczy zniknęła gdzieś w głębi lasu. Nie zachwycało go jednak tylko jej niezwykłe ciało jak i uroda. Ta zwiewność, odwaga, wewnętrzna siła. Dla Samaela to umysł był najpiękniejszy, choć nie zaprzeczy, że i jego druga część poruszyła się na widok nagiego ciała diady. Popatrzył jednoznacznie na Aiona i z uśmiechem ruszył za niewiastą. Podążał za jej tropem wyczuwając jej kobiecy zapach. Kruk co jakiś czas skrzeczał mu na ramieniu, niby to niespokojnie alarmując o możliwej pułapce, niby przedrzeźniając cały szumiący las.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości