Stara Pie¶ñ nale¿a³a do tych lepszych karczm w Valladonie. Oznacza³o to, ze zatrzymywali siê w niej zamo¿niejsi podró¿nicy, kupcy z drogimi towarami a niekiedy nawet przedstawiciele drobniejszej szlachty. W³a¶ciciel „Starej Pie¶ni” móg³ nadaæ swojemu przybytkowi bardziej swojski wygl±d bez obaw, ¿e co¶ zostanie ukradzione czy zniszczone.
Wokó³ unosi³a siê delikatna mieszanka zapachów- drewna, chleba i pieczeni. Gdzie nie gdzie na ¶cianach wisia³y niewielkie obrazki przedstawiaj±ce sceny z ¿ycia miasta- jaki¶ festyn, dzieñ handlowy na rynku, ludzi wykonuj±cych ró¿ne zawody.
O tej porze karczma by³a- nie licz±c zasiadaj±cej w k±cie trójce statecznie wygl±daj±cych kupców praktycznie pusta. Mê¿czy¼ni rzucili sun±cej przez salê parze elfów przelotne spojrzenie, po czym z jeszcze wiêkszym zapa³em zajêli omawianiem swoich spraw.
Saura zdecydowa³a siê wybraæ stó³ ustawiony w przyjemniejszej czê¶ci karczmy. Wybra³a jeden ze stoj±cych opodal kamiennego kominka, w którym niedawno rozpalono. Mia³a nadziejê, ¿e Meibenowi spodoba siê to miejsce. W ka¿dym razie towarzysz nie wydawa³ siê niezadowolony.
Natychmiast, gdy usiedli pojawi³a siê jedna z pracuj±cych w karczmie dziewcz±t. Z niezwykle uprzejmym wyrazem twarzy stanê³a wyczekuj±co przy stoliku nowych go¶ci. Saurê od kiedy zamieszka³a w „Starej Pie¶ni” nie przestawa³a zadziwiaæ uk³adno¶æ i grzeczno¶æ panuj±ca po¶ród pracownic. Nie traci³y nic z tego, nawet gdy bywalcy karczmy nie zachowywali siê wobec nich zbyt....mi³o. Otrz±snê³a siê. Nie chcia³a teraz o tym my¶leæ.
-¯yczyliby¶my sobie butelkê czerwonego wina- zwróci³a siê do dziewczyny- I kawa³ek miêsa dla tego kogo¶, kto stoi tu¿ za drzwiami wej¶ciowymi. Tylko nie przesadnie soczysty. Twierdzi, ¿e takich nie lubi.
Je¶li dziewczyna by³a zdumiona drug± czê¶ci± zamówienia nie okaza³a tego w ¿aden sposób. Byæ mo¿e potrafi³a doskonale nad sob± panowaæ a byæ mo¿e nie takie zachcianki go¶ci przysz³o ju¿ jej spe³niaæ.
- Tak, pani- odpowiedzia³a, cichym, s³odkim jak miód g³osikiem. Po czym zwróci³a pytaj±ce spojrzenie du¿ych, szarych oczu na Meibena. Saura spojrza³a na tañcz±ce w kominku p³omienie, czekaj±c a¿ jej towarzysz zdecyduje siê jeszcze co¶ dodatkowo zamówiæ.
Valladon ⇒ Karczma Stara Pie¶ñ
Jego niekoñcz±ca siê podró¿ przywiod³a do miasta Valladon, wybra³ pierwsz± lepsz± karczmê na jak± trafi³ aby tam zgasiæ pragnienie i ³aknienie. Otworzy³ drzwi i wszed³ ubrany na czarno w czarnym p³aszczu ze z³otymi obszyciami. Gdyby to by³o dawniej pozosta³a garstka biesiadników szybko wysz³a by z baru, nawet nie koñcz±c kupionych trunków lub jedzenia. Przeklêci jednak nie mieli dobrej reputacji, teraz ma³o kto z ludzi o nich pamiêta³. Meiro osobi¶cie siê z tego cieszy³, chocia¿ nie odskakiwano od niego jak od trêdowatego. Ze zdziwieniem stwierdzi³, ¿e dwoje klientów jest elfami, jednak nawet jak rozpoznali kim jest nie dali po sobie znaæ. On nie zamierza³ zwracaæ uwagi na nich dopóki oni nie zwróc± uwagi na niego. Zaj±³ miejsce przy pustym stoliku i poczeka³ na kelnerkê. Doskona³y widok, mia³ oko na ca³e pomieszczenie i ludzi w nim siedz±cych. Z rozmy¶lañ wyrwa³a go postaæ dziewczyny.
- Poproszê o wino i co¶ do jedzenie, zdam siê na Pani gust w tej kwestii. - powiedzia³ to najbardziej uwodzicielskim i zarazem szlachetnym g³osem jaki móg³ wyj¶æ z jego ust bez natychmiastowego ¶miechu lub grymasu zniesmaczenia. Co za du¿o to niezdrowo. Dziewczyna oczywi¶cie siê zarumieni³a i uciek³a po zamówienie. W oczekiwaniu na zamówienie planowa³ niedalek± przysz³o¶æ oraz dyskretnie obserwowa³ d³ugowieczn± parê. To przypomnia³o mu Eleonorê ale szybko zdusi³ to wspomnienie i zepchn±³ g³êboko w swoj± pamiêæ.
- Poproszê o wino i co¶ do jedzenie, zdam siê na Pani gust w tej kwestii. - powiedzia³ to najbardziej uwodzicielskim i zarazem szlachetnym g³osem jaki móg³ wyj¶æ z jego ust bez natychmiastowego ¶miechu lub grymasu zniesmaczenia. Co za du¿o to niezdrowo. Dziewczyna oczywi¶cie siê zarumieni³a i uciek³a po zamówienie. W oczekiwaniu na zamówienie planowa³ niedalek± przysz³o¶æ oraz dyskretnie obserwowa³ d³ugowieczn± parê. To przypomnia³o mu Eleonorê ale szybko zdusi³ to wspomnienie i zepchn±³ g³êboko w swoj± pamiêæ.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Ciche skrzypienie drzwi przywróci³o Saurê do rzeczywisto¶ci. Zerknê³a w ich kierunku.
Nowy przybysz okaza³ siê spowitym w czerñ cz³owiekiem. Nic niezwyk³ego w mie¶cie ludzi. Wygl±da³o na to, ¿e nieznajomy jest nastêpnym klientem „Starej Pie¶ni”, wiêc w chwili gdy zacz±³ sk³adaæ zamówienie, ciemnow³osa elfka przesta³a zwracaæ na niego uwagê.
Czekaj±c na zamówione wino, b³±dzi³a spojrzeniem po malowid³ach, po powa¿nej twarzy karczmarza, który sta³ za kontuarem, po ¶cianach budynku, jakby w poszukiwaniu inspiracji do rozpoczêcia ciekawej rozmowy z Meibenem.
Przy³apywa³a siê te¿ na tym, ¿e co chwila zatrzymuje wzrok na niedawno przyby³ym cz³owieku. Nie robi³a tego celowo, to w nim by³o, co¶, co dzia³a³o jak magnez.
Saura szybko zrozumia³a przyczynê i wprawi³o j± to w konsternacjê. Wyczuwa³a od nieznajomego aurê cz³owieka i co¶ jeszcze.... Co¶, czego nie potrafi³a nazwaæ ani okre¶liæ. Czy chocia¿by siê do tego ustosunkowaæ.
Zadziwiaj±ce, chocia¿ na d³u¿sz± metê równie¿ frustruj±ce. Wszak nauczyciele raz na zawsze wbili jej do g³owy, ¿e aurê zawsze i wszêdzie da siê jasno odczytaæ. Je¶li kto¶ mia³ z tym k³opot, oznacza³o to, ¿e s³abo przyk³ada³ siê do nauki.
Nigdy dot±d nie mia³a takiego problemu, wiêc przyczyna musia³a tkwiæ gdzie¶ indziej. Przygryz³a wargi. Czu³a siê, jak sternik noc± na morzu, który co prawda widzi wysy³ane do niego z brzegu sygna³y, jednak na ¿aden sposób nie potrafi ich zrozumieæ.
Szukaj±c mo¿liwej odpowiedzi, mia³a jednocze¶nie nadziejê, ¿e obiekt zainteresowania nie dostrzeg³ odbijaj±cego siê w jej oczach zdumienia, nad w którym nie zdo³a³a w porê zapanowaæ, gdy zda³a sobie sprawê z zawi³o¶ci sytuacji.
Nowy przybysz okaza³ siê spowitym w czerñ cz³owiekiem. Nic niezwyk³ego w mie¶cie ludzi. Wygl±da³o na to, ¿e nieznajomy jest nastêpnym klientem „Starej Pie¶ni”, wiêc w chwili gdy zacz±³ sk³adaæ zamówienie, ciemnow³osa elfka przesta³a zwracaæ na niego uwagê.
Czekaj±c na zamówione wino, b³±dzi³a spojrzeniem po malowid³ach, po powa¿nej twarzy karczmarza, który sta³ za kontuarem, po ¶cianach budynku, jakby w poszukiwaniu inspiracji do rozpoczêcia ciekawej rozmowy z Meibenem.
Przy³apywa³a siê te¿ na tym, ¿e co chwila zatrzymuje wzrok na niedawno przyby³ym cz³owieku. Nie robi³a tego celowo, to w nim by³o, co¶, co dzia³a³o jak magnez.
Saura szybko zrozumia³a przyczynê i wprawi³o j± to w konsternacjê. Wyczuwa³a od nieznajomego aurê cz³owieka i co¶ jeszcze.... Co¶, czego nie potrafi³a nazwaæ ani okre¶liæ. Czy chocia¿by siê do tego ustosunkowaæ.
Zadziwiaj±ce, chocia¿ na d³u¿sz± metê równie¿ frustruj±ce. Wszak nauczyciele raz na zawsze wbili jej do g³owy, ¿e aurê zawsze i wszêdzie da siê jasno odczytaæ. Je¶li kto¶ mia³ z tym k³opot, oznacza³o to, ¿e s³abo przyk³ada³ siê do nauki.
Nigdy dot±d nie mia³a takiego problemu, wiêc przyczyna musia³a tkwiæ gdzie¶ indziej. Przygryz³a wargi. Czu³a siê, jak sternik noc± na morzu, który co prawda widzi wysy³ane do niego z brzegu sygna³y, jednak na ¿aden sposób nie potrafi ich zrozumieæ.
Szukaj±c mo¿liwej odpowiedzi, mia³a jednocze¶nie nadziejê, ¿e obiekt zainteresowania nie dostrzeg³ odbijaj±cego siê w jej oczach zdumienia, nad w którym nie zdo³a³a w porê zapanowaæ, gdy zda³a sobie sprawê z zawi³o¶ci sytuacji.
Meiro zauwa¿y³, ¿e elfka rzuca w jego kierunku badawcze i coraz czêstsze spojrzenia. Wyczu³ tak¿e, i¿ jego aura jest poddawana badaniom. Za¶mia³ siê w duchy spostrzegaj±c zdziwienie w jej oczach, a wiêc by³a m³oda, zbyt m³oda. "Ale przecie¿ elfy przekazuj± sobie takie historyjki, musz± o nas wiedzieæ. Mo¿e wiedz± o nas tylko najstarsi ? A mo¿e ona wie o takich jak ja ale nie spodziewa³a siê ¿adnego spotkaæ ? Eh, nie wa¿ne, wydaj± siê nie byæ agresywni czy uprzedzeni." - podsumowa³ w my¶lach i dalej zabra³ siê za jedzenie. Gdy znów z³apa³ jej spojrzenie u¶miechn±³ siê przyjacielsko i mia³ nadziejê, ¿e wygl±da³o to szczerze. Nie mia³ z³ych intencji, ale có¿ nie raz siê przekona³, i¿ jego u¶miech czasem nie wywo³uje przyjaznych odczuæ. Nieraz siê zastanawia³, zawsze ¶wita³a mu przygnêbiaj±ca my¶l, ¿e walcz±c z demonami i innymi ohydami sam sta³ siê jednym z nich ? Mo¿e ju¿ straci³ resztê cz³owieczeñstwa ? Choæ w±tpi³ w to nadal by³ sk³onny do ciep³ych uczuæ, co go niezmiernie cieszy³o.
"Hm... o czym to ja my¶la³em ? A tak,co tutaj dalej robiæ ? Tak, najpierw jedzenie." - stwierdzi³. I gdy kelnerka przysz³a po pusty talerz przemówi³ :
- Danie przepyszne, prosi³bym o jeszcze raz to samo. - gdy kelnerka ju¿ odchodzi³a z³apa³ j± delikatnie za nadgarstek i z przepraszaj±cym u¶miechem doda³ :
- Prosi³bym zamiast wina kufel piwa. - nie wiedzia³ co by³o w jego oczach ale kobieta zdecydowanie za d³ugo w nie patrzy³a, a¿ tak niezwyk³e by³y z³ote ¼renice i obwódki wokó³ têczówek ?
- Kolor oczu zawdziêczam chorobie z dzieciñstwa. - dopowiedzia³, ludzie wierzyli w takie historyjki albo raczej chcieli wierzyæ, jakby jaka¶ choroba mog³a zmieniaæ kolor ¼renic.
"No, a teraz tylko czekaæ na dok³adkê" - i mimowolnie siê u¶miechn±³, jednak zamaskowa³ to szybko, no có¿ zabójcom demonów zbytnia grzeczno¶æ nie wychodzi na dobre. Po chwili zjad³ wszystko popi³ piwem i poczu³ siê szczê¶liwy, mimo, ¿e smak mia³ przytêpiony, lubi³ sobie wyobra¿aæ smak ró¿nych potraw i napojów, no có¿ takie skrzywienie psychiczne. Ka¿dy by siê tego dorobi³ gdyby przez 100 lat zabija³ ohydne demony. "No có¿ czas ruszaæ w dalsz± podró¿." - pomy¶la³. Jednak gdy wychodzi³ zatrzyma³ siê przy stoliku elfów i powiedzia³ z u¶miechem
- Nazywam siê Meiro i je¶li nie wiesz o nas, poczytaj co¶ na temat Przeklêtych. - przy tych ostatnich s³owach spojrza³ na elfkê. Ruszy³ dalej co¶ mu mówi³o aby poszuka³ szczê¶cia gdzie¶ indziej.
Ci±g dalszy: Meiro
"Hm... o czym to ja my¶la³em ? A tak,co tutaj dalej robiæ ? Tak, najpierw jedzenie." - stwierdzi³. I gdy kelnerka przysz³a po pusty talerz przemówi³ :
- Danie przepyszne, prosi³bym o jeszcze raz to samo. - gdy kelnerka ju¿ odchodzi³a z³apa³ j± delikatnie za nadgarstek i z przepraszaj±cym u¶miechem doda³ :
- Prosi³bym zamiast wina kufel piwa. - nie wiedzia³ co by³o w jego oczach ale kobieta zdecydowanie za d³ugo w nie patrzy³a, a¿ tak niezwyk³e by³y z³ote ¼renice i obwódki wokó³ têczówek ?
- Kolor oczu zawdziêczam chorobie z dzieciñstwa. - dopowiedzia³, ludzie wierzyli w takie historyjki albo raczej chcieli wierzyæ, jakby jaka¶ choroba mog³a zmieniaæ kolor ¼renic.
"No, a teraz tylko czekaæ na dok³adkê" - i mimowolnie siê u¶miechn±³, jednak zamaskowa³ to szybko, no có¿ zabójcom demonów zbytnia grzeczno¶æ nie wychodzi na dobre. Po chwili zjad³ wszystko popi³ piwem i poczu³ siê szczê¶liwy, mimo, ¿e smak mia³ przytêpiony, lubi³ sobie wyobra¿aæ smak ró¿nych potraw i napojów, no có¿ takie skrzywienie psychiczne. Ka¿dy by siê tego dorobi³ gdyby przez 100 lat zabija³ ohydne demony. "No có¿ czas ruszaæ w dalsz± podró¿." - pomy¶la³. Jednak gdy wychodzi³ zatrzyma³ siê przy stoliku elfów i powiedzia³ z u¶miechem
- Nazywam siê Meiro i je¶li nie wiesz o nas, poczytaj co¶ na temat Przeklêtych. - przy tych ostatnich s³owach spojrza³ na elfkê. Ruszy³ dalej co¶ mu mówi³o aby poszuka³ szczê¶cia gdzie¶ indziej.
Ci±g dalszy: Meiro
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
- To wszystko - odpowiedzia³ prosto Meiben kelnerce. Spojrza³ na swoja towarzyszkê, tym razem wyda³a mu siê jeszcze bardziej atrakcyjna ni¿ wcze¶niej. Karczma by³a bardzo przyjemna, a miejsce które wybra³a Saura wrêcz idealne, z ka¿d± chwil± mê¿czyzna czu³ co raz wiêksze przywi±zanie do nowej znajomej, mimo i¿ znali siê tak krótko. Co¶ mówi³o mu, ¿e powinien poznaæ elfkê jak najlepiej, nawet je¶li ich znajomo¶æ mia³aby trwaæ bardzo krótko.
Od my¶li o towarzyszce oderwa³o go skrzypienie otwieranych drzwi. To co w nich zobaczy³ natychmiast wprawi³o go w zdumienie. Nie da³ jednak tego po sobie poznaæ. Potrafi³ wyczuæ aurê Przeklêtych prawie natychmiast. Przez jego g³owê przebrnê³a my¶l, ¿eby jak najszybciej opu¶ciæ budynek, nie chcia³ jednak by Saura pozna³a po nim, ¿e co¶ jest nie tak. Wiedzia³, ¿e jest bardzo m³oda, elfy potrafi³y wyczuæ wiele rzeczy, a po reakcji dziewczyny zrozumia³, ¿e nie ma pojêcia kim jest cz³owiek wchodz±cy do karczmy. Postanowi³ wiec, nie zwracaæ na niego uwagi, je¶li on ich nie zaczepi, to Meiben nie bêdzie interweniowa³.
Spojrza³ w oczy Saury, widzia³ i¿ jest zaciekawiona now± postaci±. Westchn± cicho, po czym u¶miechn± siê delikatnie do swojej towarzyszki. Siedzieli w milczeniu, kelnerka bardzo d³ugo nie przynosi³a zamówionego wina. Meiben pogr±¿y³ siê w my¶leniu, jednak nie spuszcza³ z oczu swojej towarzyszki, by³a taka urocza.
W pewnym momencie zauwa¿y³, ¿e ów Przeklêty zbli¿a siê do ich stolika, natychmiast wsta³ w ge¶cie obrony, nie móg³ pozwoliæ by to co¶ zaczepia³o Saurê... Na szczê¶cie spowity cieniem cz³owiek powiedzia³ tylko jedno zdanie i odszed³. Mimo to w oczach Meibena zapali³y siê ogniki z³o¶ci, zagryz³ zêby, nie chcia³a wdawaæ siê w dyskusje. Spojrza³ jedynie w zdumione oczy Saury. Mia³ racje, dziewczyna nie mia³a o niczym pojêcia. Kiedy przeklêty wyszed³ z pomieszczenia Meiben usiad³ do stolika. Odetchn±³ g³êboko i spojrza³ na swoj± towarzyszkê. Wiedzia³, ¿e nie obêdzie siê bez pytañ...
Od my¶li o towarzyszce oderwa³o go skrzypienie otwieranych drzwi. To co w nich zobaczy³ natychmiast wprawi³o go w zdumienie. Nie da³ jednak tego po sobie poznaæ. Potrafi³ wyczuæ aurê Przeklêtych prawie natychmiast. Przez jego g³owê przebrnê³a my¶l, ¿eby jak najszybciej opu¶ciæ budynek, nie chcia³ jednak by Saura pozna³a po nim, ¿e co¶ jest nie tak. Wiedzia³, ¿e jest bardzo m³oda, elfy potrafi³y wyczuæ wiele rzeczy, a po reakcji dziewczyny zrozumia³, ¿e nie ma pojêcia kim jest cz³owiek wchodz±cy do karczmy. Postanowi³ wiec, nie zwracaæ na niego uwagi, je¶li on ich nie zaczepi, to Meiben nie bêdzie interweniowa³.
Spojrza³ w oczy Saury, widzia³ i¿ jest zaciekawiona now± postaci±. Westchn± cicho, po czym u¶miechn± siê delikatnie do swojej towarzyszki. Siedzieli w milczeniu, kelnerka bardzo d³ugo nie przynosi³a zamówionego wina. Meiben pogr±¿y³ siê w my¶leniu, jednak nie spuszcza³ z oczu swojej towarzyszki, by³a taka urocza.
W pewnym momencie zauwa¿y³, ¿e ów Przeklêty zbli¿a siê do ich stolika, natychmiast wsta³ w ge¶cie obrony, nie móg³ pozwoliæ by to co¶ zaczepia³o Saurê... Na szczê¶cie spowity cieniem cz³owiek powiedzia³ tylko jedno zdanie i odszed³. Mimo to w oczach Meibena zapali³y siê ogniki z³o¶ci, zagryz³ zêby, nie chcia³a wdawaæ siê w dyskusje. Spojrza³ jedynie w zdumione oczy Saury. Mia³ racje, dziewczyna nie mia³a o niczym pojêcia. Kiedy przeklêty wyszed³ z pomieszczenia Meiben usiad³ do stolika. Odetchn±³ g³êboko i spojrza³ na swoj± towarzyszkê. Wiedzia³, ¿e nie obêdzie siê bez pytañ...
Teraz ju¿ nie tylko zdumiona, ale i speszona Saura odprowadzi³a wzrokiem nieznajomego do drzwi. Wygl±da³o na to, ¿e nie by³a tak dyskretna, jakby chcia³a. Jednocze¶nie czu³a bij±c± od Meibena falê t³umionej z³o¶ci. Odwróci³a siê w stronê swojego towarzysza:
W porz±dku- powiedzia³a cicho, próbuj±c jako¶ roz³adowaæ napiêcie.
¯adne jasna odpowied¼ nie przychodzi³a jej do g³owy na wyt³umaczenie takiej reakcji. Czy¿by Meiben zna³ tego cz³owieka? ¯ywili do siebie jak±¶ urazê?
Cokolwiek to by³o, Meiro odszed³, za¶ Meiben nie przejawia³ chêci pod±¿enia za nim. Dobrze.
Saura zabêbni³a palcami po stole i zamy¶li³a. Przeklêci... Co za tytu³? A mo¿e jaki¶ rodzaj rasy? Gdzie¶ w g³êbi swojego jestestwa czu³a, ¿e powinna co¶ o nich wiedzieæ, jednak Starze Elfy z jej otoczenia nie mówi³y m³odszym pokoleniom wszystkiego. Natomiast natrêtów zbywa³y s³owami, ¿e na wszystko przychodzi czas i niektór± wiedzê lepiej smakowaæ, gdy jest siê starszym.
Dalsze rozmy¶lania przerwa³ brzêk butelki. Kelnerka u¶miechnê³a siê przepraszaj±co i ¿yczy³a mi³ego dnia. Dziewczyna ju¿ mia³a siêgn±æ po wino, kiedy przypomnia³a sobie, ¿e dobre obyczaje nakazuj± mê¿czyznom zaj±æ siê rozlaniem alkoholu.
Unios³a spojrzenie:
-Kim s± ci... cali Przeklêci?
Trudno by³o powiedzieæ czy pytanie by³o skierowane do Meibena czy od tak rzucone w przestrzeñ.
W porz±dku- powiedzia³a cicho, próbuj±c jako¶ roz³adowaæ napiêcie.
¯adne jasna odpowied¼ nie przychodzi³a jej do g³owy na wyt³umaczenie takiej reakcji. Czy¿by Meiben zna³ tego cz³owieka? ¯ywili do siebie jak±¶ urazê?
Cokolwiek to by³o, Meiro odszed³, za¶ Meiben nie przejawia³ chêci pod±¿enia za nim. Dobrze.
Saura zabêbni³a palcami po stole i zamy¶li³a. Przeklêci... Co za tytu³? A mo¿e jaki¶ rodzaj rasy? Gdzie¶ w g³êbi swojego jestestwa czu³a, ¿e powinna co¶ o nich wiedzieæ, jednak Starze Elfy z jej otoczenia nie mówi³y m³odszym pokoleniom wszystkiego. Natomiast natrêtów zbywa³y s³owami, ¿e na wszystko przychodzi czas i niektór± wiedzê lepiej smakowaæ, gdy jest siê starszym.
Dalsze rozmy¶lania przerwa³ brzêk butelki. Kelnerka u¶miechnê³a siê przepraszaj±co i ¿yczy³a mi³ego dnia. Dziewczyna ju¿ mia³a siêgn±æ po wino, kiedy przypomnia³a sobie, ¿e dobre obyczaje nakazuj± mê¿czyznom zaj±æ siê rozlaniem alkoholu.
Unios³a spojrzenie:
-Kim s± ci... cali Przeklêci?
Trudno by³o powiedzieæ czy pytanie by³o skierowane do Meibena czy od tak rzucone w przestrzeñ.
Meiben westchn±³ ciê¿ko. Kiedy kelnerka przynios³a wino, siêgn±³ po butelkê i rozla³ trunek do kieliszków. D³ugo nie odpowiada³. Postanowi³ starannie dobieraæ s³owa.
- Przeklêci – zacz±³ - zostali stworzeni do walki ze z³em. Legendy mówi±, ¿e stworzyli ich bogowie. Jednak bardziej prawdopodobne jest, ¿e do ¿ycia powo³ali ich ludzie zajmuj±cy siê magi±. Celem przeklêtych by³o mordowanie „z³a”, demonów, piekielnych i wszystkiego, co wydawa³o im siê z³e. Mimo i¿ w naszych czasach panuje pokój, przeklêci rodz± siê nadal, zabijaj±c w³asne matki przy porodzie. Niewielu jest teraz tych „z³ych”, z którymi mogliby walczyæ. Wojny siê skoñczy³y, dlatego teraz musza, zabijac niewinnych by siê… po¿ywiæ. Tak… przeklêci ¿ywi± siê duszami osób, które zabij±… Przykro mi, ¿e musia³a¶ dowiedzieæ siê tego wszystkiego ode mnie…
- Przeklêci – zacz±³ - zostali stworzeni do walki ze z³em. Legendy mówi±, ¿e stworzyli ich bogowie. Jednak bardziej prawdopodobne jest, ¿e do ¿ycia powo³ali ich ludzie zajmuj±cy siê magi±. Celem przeklêtych by³o mordowanie „z³a”, demonów, piekielnych i wszystkiego, co wydawa³o im siê z³e. Mimo i¿ w naszych czasach panuje pokój, przeklêci rodz± siê nadal, zabijaj±c w³asne matki przy porodzie. Niewielu jest teraz tych „z³ych”, z którymi mogliby walczyæ. Wojny siê skoñczy³y, dlatego teraz musza, zabijac niewinnych by siê… po¿ywiæ. Tak… przeklêci ¿ywi± siê duszami osób, które zabij±… Przykro mi, ¿e musia³a¶ dowiedzieæ siê tego wszystkiego ode mnie…
Saura wys³ucha³a wyk³adu z kamiennym wyrazem twarzy. O to wiêc chodzi³o.... Có¿, sprawa istotnie by³a skomplikowana, za¶ ona po raz kolejny przekona³a siê, ¿e Starszyzna woli „nieprzyjemn± wiedzê” ukrywaæ jak najd³u¿ej przed m³odymi. A¿ do czasu, gdy bêd± mieli tyle lat, ¿e nie oka¿± wobec niej ¿adnych emocji.
-Nie masz za co przepraszaæ- westchnê³a czarnow³osa. Uzna³a, ¿e czas skierowaæ rozmowê na bardziej mi³e tematy.
-Jak Ci siê podoba Valladon?
Czekaj±c na odpowied¼, siêgnê³a po kielich i mimowolnie musnê³a palcami krawêd¼ naczynia.
Czas up³yn±³ szybciej ni¿ Saura by sobie tego ¿yczy³a. Nawet nie wiadomo kiedy wino zosta³o wypite, za¶ uprzejma rozmowa zaczê³a dobiegaæ koñca.
Ciemnow³osa spojrza³a na Meibena i z jego spojrzenia wyczyta³a zapewne to samo, co on z jej. Po¿egnanie by³o krótkie oraz pe³ne ¿yczeñ szczê¶cia na drodze, któr± zdecyduj± siê pod±¿yæ. Elfy nie lubi³y pe³nych emocji, wylewnych przywitañ ani rozstañ. Byæ mo¿ne dlatego, ¿e ¿y³y bardzo d³ugo, wiêc istnia³a du¿a szansa, ¿e bogowie jeszcze kiedy¶ skrzy¿uj± ich ¶cie¿ki. Przynajmniej tak± nadziejê mia³a dziewczyna.
Kiedy znale¼li siê za drzwiami karczmy, z³o¿y³a towarzyszowi ceremonialny uk³on, po czym odwróci³a siê i odesz³a.
Ulicznik szybko znalaz³ siê u jej boku, zaciekawiony dok±d teraz siê udadz±. Jednak Saura podjê³a decyzjê. Nic d³u¿ej ju¿ nie trzyma³o jej w tym mie¶cie. Nadesz³a pora wyruszyæ w dalsz± drogê.
Ci±g dalszy
-Nie masz za co przepraszaæ- westchnê³a czarnow³osa. Uzna³a, ¿e czas skierowaæ rozmowê na bardziej mi³e tematy.
-Jak Ci siê podoba Valladon?
Czekaj±c na odpowied¼, siêgnê³a po kielich i mimowolnie musnê³a palcami krawêd¼ naczynia.
Czas up³yn±³ szybciej ni¿ Saura by sobie tego ¿yczy³a. Nawet nie wiadomo kiedy wino zosta³o wypite, za¶ uprzejma rozmowa zaczê³a dobiegaæ koñca.
Ciemnow³osa spojrza³a na Meibena i z jego spojrzenia wyczyta³a zapewne to samo, co on z jej. Po¿egnanie by³o krótkie oraz pe³ne ¿yczeñ szczê¶cia na drodze, któr± zdecyduj± siê pod±¿yæ. Elfy nie lubi³y pe³nych emocji, wylewnych przywitañ ani rozstañ. Byæ mo¿ne dlatego, ¿e ¿y³y bardzo d³ugo, wiêc istnia³a du¿a szansa, ¿e bogowie jeszcze kiedy¶ skrzy¿uj± ich ¶cie¿ki. Przynajmniej tak± nadziejê mia³a dziewczyna.
Kiedy znale¼li siê za drzwiami karczmy, z³o¿y³a towarzyszowi ceremonialny uk³on, po czym odwróci³a siê i odesz³a.
Ulicznik szybko znalaz³ siê u jej boku, zaciekawiony dok±d teraz siê udadz±. Jednak Saura podjê³a decyzjê. Nic d³u¿ej ju¿ nie trzyma³o jej w tym mie¶cie. Nadesz³a pora wyruszyæ w dalsz± drogê.
Ci±g dalszy
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości