Ekradon ⇒ Dzielnica handlowa

[Vincent]

Mê¿czyzna stan±³ na ¶rodku niewielkiej uliczki wychodz±cej na spory plac. W³a¶nie ¶wita³o, niebo przybiera³o z³otawy kolor. Na placu targowym ju¿ by³o widaæ ruch. Handlarze rozk³adali swoje stragany, co szybsi wyk³adali ju¿ swój towar, rzemie¶lnicy otwierali swoje sklepiki. Nadchodz±cy kupcy wymieniali miêdzy sob± powitania. Nawet jaki¶ rubaszny jegomo¶æ g³o¶no targowa³ siê o cynowe talerze z nisk± przekupk±.

Vincent skierowa³ siê powoli do najbli¿szego krawca. Uchyli³ drzwi, wpuszczaj±c do niewielkiej izdebki ¶wiat³o poranka. W pomieszczeniu panowa³ pó³mrok z racji tego, ¿e okna zakryte by³y wywieszonymi wyrobami w³a¶ciciela szwalni. Przewa¿a³y ubrania, na które staæ by³o przeciêtnego mieszczanina. Nie zwlekaj±c d³u¿ej ogl±daniem wyrobów, mê¿czyzna skierowa³ siê do w±satego rzemie¶lnika.
- Potrzebuje skórzanej koszuli. Nie na zamówienie, wezmê co bêdziesz mia³ - powiedzia³ do kupca siêgaj±c po sakiewkê.
Krawiec kontent, ¿e natrafi³ na niewybrednego klienta, zaraz zabra³ siê do przymiarek. M³odzieniec bez s³owa wspó³pracowa³. Po dobraniu wymiarów, w±sacz szybkim krokiem poszed³ na zaplecze. Chwilê pó¼niej, wróci³ z zamówionym odzieniem. Gdy Vincent za³o¿y³ koszulê okaza³o siê, ¿e le¿y prawie idealnie - mia³a jedynie trochê zbyt d³ugie rêkawy. Dwa mrugniêcia okiem pó¼niej, rzemie¶lnik by³ ju¿ bogatszy o kilkana¶cie z³otych monet. Po opuszczeniu szwalni, kupi³ jeszcze od ulicznego kupca bochenek chleba i p³ócienny worek, w którym go umie¶ci³. Po skoñczonych zakupach, ³owca nagród ponownie wyruszy³ z miasta w stronê Smoczej Prze³êczy.