Szepczący Las[Gdzieś na zachód od Adrionu] Spotkani

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Nadariè
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

[Gdzieś na zachód od Adrionu] Spotkani

Post autor: Nadariè »

Nadariè po raz pierwszy od długiego, długiego czasu była przerażona. Ostatnie zdarzenia z Adrionu wstrząsnęły nią prawie tak samo, jak śmierć bliskich. Została publicznie upokorzona i o mało co nie zginęła z rąk jakiegoś szaleńca. Leciała nad lasami, nie ważne gdzie. Byle jak najdalej od psychopaty zdzierającego skóry z ludzi.

- Okropieństwo. Jak tak można... Mam szczęście, że jeszcze żyję. - rozmyślała Nadia. Lecąc tak nie czuła nawet bólu. A może ignorowała go? Sama do końca nie była świadoma co się dzieje. Leciała przez chmury, ledwo widziała zarys drzew na dole. Po policzkach leciały jej łzy. Czemu? Może ze strachu, a może to był po prostu "odruch obronny"? Przez głowę smokołaczki przepływało milion myśli. Miała wielką nadzieję, że Meiyo będzie bezpieczny. Chciała go jeszcze kiedyś spotkać. O ile mag w ogóle żyje. Wtedy przypomniała też sobie o swoim gryfie. Czyżby zostawiła go w Adrionie? Dziewczyna zwolniła i spojrzała za siebie. Gdzieś dalej widoczny był kształt niedużego, skrzydlatego stworzenia. Kilka chwil potem Helgirioth dogonił Nadię, lecz był wyraźnie wyczerpany. Musiał się mocno namęczyć, by nie zgubić pędzącej na oślep Nadariè. Wtedy i ona zaczęła odczuwać wycieńczenie. Zdała sobie sprawę z tego, że z ran na plecach wciąż cieknie krew. Po każdym ruchu skrzydłami następowało uciążliwe kłucie między łopatkami.

- Prędzej umrę niż polecę dalej... - stwierdziła kobieta w myślach. Powoli zaczęła obniżać lot. Na szczęście znajdowała się tuż nad niedużą łąką, na którą po chwili opadła z hukiem. Po raz kolejny w przeciągu dwóch dni leżała bezwładnie na trawie. Dyszała ciężko, od czasu do czasu jęcząc. Wiedziała, że nie ma sensu próbować nie zamykać oczu. Jeśli ma zginąć, zginie. Zasnęła z myślą, że już nigdy się nie obudzi. Cała umorusana w krwi leżała na polanie. Wyglądała dość żałośnie, mimo iż wciąż miała wielkie, błoniaste skrzydła, szpony i kolce na głowie.
Awatar użytkownika
Ivy
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:

Post autor: Ivy »

Wilkołaczka chodziła smętnie po lasach, co chwila przecierając oczy, które same przymykały jej się z wyczerpania. Rozmyślała nad tym, co będzie jeśli kiedyś znajdzie kogoś kto pomoże jej pozbyć się wilczej klątwy. Zmieni diametralnie swoje życie, zamieszka w którymś z miast, znajdzie sobie rozsądnego faceta? Ivy nie dopuszczała do siebie tej myśli, budziły w niej dziwny wstręt. Zwykłe życie i los człowieka nie miało dla niej jakiegoś specjalnego znaczenia, nie potrafiłaby wrócić na tą ułożoną drogę. Jest dzika i zawsze taka będzie. Dziewczyna odgarnęła blond włosy z twarzy oraz zwróciła wzrok na zieloną, pachnącą łąkę. Garret dumnie szedł za dziewczyną od czasu do czasu przegryzając trawę. Ivy kucnęła przy drzewie wzdychając ciężko, nucąc coś pod nosem. Ułożyła się wygodnie na trawie patrząc w niebo, a jej twarz radośnie muskały promienie słońca. Dziewczyna uśmiechnęła się sama do siebie, po czym odparła do jelenia:
- Popatrz Garret, jaki świat jest piękny, a tak trudno dostępny.. Widziałam tak mało, a podróżuję już tak długo. - odparła gładząc zielony dywan. Leżała by tak jeszcze długo i z pewnością zasnęłaby wkrótce.. Ale w pewnym momencie Ivy zerwała się, wstała i rozejrzała dookoła. Oczy jej się rozszerzyły, skóra momentalnie porosła futrem, a blond włosy zmieniły się w rudą maść z parą brązowych uszu.
Pod szaleńczym wpływem zaczęła biec jak najszybciej, w skoku zamieniając się w wilka. Biegła z nosem przy ziemi co chwila podnosząc głowę by rozpatrzeć teren. Jeleń dobrze wiedział,że nie zgubi towarzyszki - szedł jej tropem powoli, bo wiedział,że dziewczyna zawsze wyczuje jego zapach i wróci po polowaniu.
O ziemię waliła potężnymi łapami w rytmie biegu, co chwila zaciągając się powietrzem w którym wyczuwała nutkę jakiegoś nędznika zapuszczonego w te tereny. Szybciej, szybciej i szybciej, a po dosłownie kilku minutach stała już przy Nadarie.
Obeszła ją dookoła, szczerząc kły, obwąchując oraz prychając do ucha. Kiedy dziewczyna nie odpowiedziała, Ivy uznała ją za łatwą zdobycz, w dodatku już martwą! Wystraszył ją wygląd Nadii, ale nie zniechęcił. Była tak głodna,że żołądek dygotał roztrzęsiony od kilku dni. Trąceniem pyska odwróciła głowę dziewczyny by bardziej się jej przyjrzeć. Zobaczyła,że smoczo-podobna ma lekko przymknięte oczy, ale nie do końca jest świadoma.
Odskoczyła, kuląc ogon, stojąc na bezpiecznej odległości od możliwie jednak żywej "ofiary". Była ciekawa ruchu dziewczyny, bo nigdy nie widziała czegoś podobnego.
Ostatnio edytowane przez Ivy 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Sarah
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sarah »

Sarah chodziła po lesie, poszukując zwierzyny. Od kilkunastu dni jej podniebienie, nie czuło żadnego mięsa. Żyła tylko chlebem i wodą, czasami ryżem z mlekiem. Ale to tylko wtedy, gdy jakiś dobry człowiek się nad nią zlituje. Miała swój własny kąt, ale o pożywienie było trudno.

Młoda kobieta była inaczej ubrana, jak na czarodzeja przystało. Miała na sobie zwiewną, czarną koszule, z długimi rękawami, która sięgała do połowy uda. Na nogach można było dostrzec przylegające brązowe spodnie. A na stopach kozaki na obcasie. W około jej tali dominował brązowy pas.

Podczas trwającego już od kilku godzin polowania, dostrzegła pięknego, dumnie stawiającego kolejne kroki jelenia. Był to niezwykły okaz. Szkoda jej było na początku, zabijać takiego zwierzęcia, ale przecież ona musi coś jeść, a w dodatku taki jeleń, byłby pożywieniem dla niej, na nawet dwa tygodnie.
- Jesteś mój. - wyszeptała, ukrywając się za drzewem. Widząc że zwierzę jest w tej chwili, nie będące w centrum uwagi, postanowiła to wykorzystać. Zdjęła z swoich pleców łuk i sięgnęła po strzałę. Gdy wychyliła się za drzewa, naprężyła łuk, celując w zwierze.
Gdy już miała uwalniać strzałę, momentalnie usłyszała jakiś dziwny dźwięk. Spojrzawszy w stronę dochodzącego głosu, dostrzegła dziewczynę, która ku jej zaskoczeniu zaczęła zmieniać się w wilka.
- Wilkołak. - stwierdziła, marszcząc brwi i przymrużając oczy. Widząc jak toczy się dalej bieg wydarzeń, postanowiła pomóc rannej istocie i wzniosła się w górę, przy pomocy czarów. Podleciawszy do rannej i wilka, wylądowała między nimi. Była w tej chwili odwrócona w stronę wilka.
- Nie tym razem. - rzekła stanowczo.
Ostatnio edytowane przez Nimmeril 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Ortografia!
Nadariè
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nadariè »

Kolorowe ogniki i błoga cisza momentalnie ogarnęły umysł Nadii. Dziewczyna nawet polubiła ten błogi stan, kiedy jest całkowicie odcięta od świata i nie czuje nawet własnego ciała. Może zaczynała się od tego uzależniać? Oby nie. Zresztą ona sama nie przepadała za ludźmi z nałogami. Uważała ich za wyjątkowo słabych, lecz mimo to starała się takim osobom pomagać. W końcu każdy zasługuje na pomoc.
Leżała bezwładnie na lekko wilgotniej trawie, która zaczynała zmieniać kolor pod wpływem wyciekającej z ran smokołaczki krwi. Mimo iż Nadariè nie kontrolowała swojego ciała, to jej skrzydła od czasu do czasu trzepotały. W postaci hybrydy wyglądała niebezpiecznie, była bardzo silna, lecz jednocześnie tak bezbronna. Oddychała płytko, bardzo płytko. Jej skóra ze złotej przechodziła w żółtawą, co w ludzkiej postaci byłoby równoznaczne z blednięciem. Straciła bardzo dużo krwi i nie wiadomo ile jeszcze wytrzyma. Jej życie zależało już tylko od Ivy i Sarah. Zapach świeżej krwi zapewne przyciągnął nie tylko wilkołaczkę, ale i inne dzikie zwierzęta. Kto wie co jeszcze czaiło się w krzakach...
Awatar użytkownika
Ivy
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:

Post autor: Ivy »

Ivy początkowo nie wyczuwała obecności Sarah, zbliżała się do Nadii, a po chwili cofała kiedy jej skrzydła drgnęły.
Denerwowało ją to, gdyż szczerze nie wiedziała jak zabrać się za posiłek. Spostrzegając,że dziewczyna traci bardzo dużo krwi, coś ją zatrzymało w działaniu. Położyła uszy i badawczo przyglądała się blondwłosej. Chciała być pewna, czy dziewczyna faktycznie jest martwa.
Z trudem opanowywała chęć, oblizywała się co chwila, skomląc cicho. Po kilku minutach wiedziała już,że nie jest na placu wojny sama.
Spojrzała w górę, i zamiast wirujących na wietrze ptaków ujrzała piękną dziewczynę, unoszącą się w powietrzu nad nią.
Wilczyca cofała się powoli, bo nie wiedziała szczerze co w zanadrzu ma do powiedzenia młoda kobieta.
Wtem Sarah znalazła się przed Ivy, i tylko czarodziejka dzieliła ją od nieprzytomnej Nadarie. Słowa Sary rozjuszały w niej burzę.
Wilkołaczka zmrużyła oczy, wycofując się dalej, spuszczając łeb. Chciała takim zachowaniem zwieść sprytną czarodziejkę.
Wydała z siebie przytłumiony wilczym skomleniem głos:
- Jest moja. Odejdź bo będzie źle. - podniosła głowę, wbijając wzrok błyskotliwych oczu w dziewczynę. Pysk wilka zdawał się kpiąco śmiać, drwiąc z Sarah. Widząc,że dziewczyna nie odpowiada, Ivy uznała ją za łatwy cel.
Rzuciła się do ataku na młodą kobietę, biegnąc niczym wiatr, upadła całą masą swojego ciała na czarodziejkę, warcząc jej przed twarzą.
Wystarczy,że złapałaby dziewczynę za szyję i zacisnęła szczękę... Ale nie wiedzieć czemu, nie zrobiła tego.
- To tylko ostrzeżenie... Radzę się wycofać! - wycedziła przez mocno zaciśnięte zęby, a jej głos brzmiał już bardziej naturalnie.
Było widać,że dziewczyna zaczyna powoli przeistaczać się w swoją człowieczą postać.
Awatar użytkownika
Sarah
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sarah »

Gdy Sarah wpatrując się w wilcze oczy Ivy, dostrzegła w nich strach, a jednocześnie chęć zatopienia swoich białych kłów w osłabionym ciele smokołaczki. Dobrze wiedziała, że nie może jej tak teraz zostawić. To nie byłoby w jej stylu. Poza tym, jak już zaczęła działać, to musi to skończyć.
Widząc jak wilk cofa się w tył i spuszcza łeb, pomyślała że wycofuje się, ponieważ stwierdził że nie ma szans w tej sytuacji. Po chwili usłyszawszy słowa istoty, nie zareagowała, tylko przymrużyła oczy, czekając na kolejny ruch zwierzęcia. Chwile po tym, gdy zaczął biec w jej kierunku, w pierwszej chwili była zaskoczona. Ale gdy poczuła jego ciężar ciała na swoich ramionach, poczuła wstyd, a z drugiej strony wściekłość, ponieważ tak łatwo dała się zwieść pozorom. Jej przybrany ojciec i mistrzowie, którzy ją szkolili przez tak wiele lat, na pewno nie byliby zadowoleni. Przypomniawszy sobie o tym, wpadła na pomysł jak wybrnąć z tej sytuacji. Gdy usłyszała kolejne słowa wilka, prychnęła drwiąco i pokręciła głową.
- No i zadarłaś ze mną. - zaczęła. Jeden kącik ust, podniósł się w geście zadowolenia. - A wiesz co się dzieje, gdy ktoś ze mną zadrze? - spytała ironicznie. Po tych słowach, wyciągnęła gwałtownie ręce na boki. Dobrze wiedziała, że z tego się nie wywinie. Nagle jakaś nieznana na początku siła, odepchnęła zwierzaka na kilka metrów przed Sarą i Nadią. Dziewczyna uwolniona z ciężaru na swoich ramionach, wstała i podeszła do zwierzęcia. Podniosła zaatakowanego w górę, jednym gestem reki. Temu pozostawało tylko miotanie się, chociaż to nie ratowało jego sytuacji. Nagle czarodziejka zauważyła jak wilk zmieniał w ludzką postać. Dostrzegła to już gdy leżała na ziemi, lecz to nie było w tamtym momencie ważne. Nie dziwił jej teraz ten fakt, ponieważ wcześniej widziała jak blondwłosa zmienia się w wilka.
- Jako pół człowiek, powinnaś bardziej hamować swoje wilcze nawyki - stwierdziła, patrząc na nią bez żadnego wyrazu. Po chwili spojrzała za siebie, na smoczycę. Chciała jej w tej chwili pomóc, uleczyć ją, lecz niestety teraz miała co innego na głowie.
Nadariè
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nadariè »

Błogie chwile samotności w krainie ogników nie trwały długo. Organizm Nadariè dawał jej do zrozumienia, że to jeszcze nie koniec. Otworzyła oczy i rozejrzała się. Kilka metrów przed nią stały dwie istoty. Jakaś kobieta, może elf. Była ona źródłem dość silnej magii, która wręcz męczyła czuły zmysł magiczny smokołaczki. Drugie stworzenie zdawało się być trochę podobne Nadii. Tak samo jak i ona należała do Zmiennokształtnych. Szkoda tylko, że Ivy próbowała ją pożreć...
- Muszę... Uciec... - powiedziała cicho niskim, zachrypniętym głosem. Wciągnęła ręce przed siebie, wbiła pazury w miękką ziemię i podciągnęła się z trudem. Powtarzała tę czynność kilkakrotnie, jęcząc przy tym dość głośno. - Dasz radę, Nadia, jeszcze tylko trochę... - powtarzała w głowie chcąc dodać sobie sił. Niestety już po dwóch, trzech metrach osłabła na tyle, że nie mogła się już ruszyć.
Nagle nad polaną rozległ się pisk. Helgirioth krążył próbując odstraszyć Ivy. Starał się w każdy możliwy sposób pomóc swojej pani, ale był dość cherlawym stworzeniem i dużo nie zdziałał. Zdesperowany wylądował miedzy Nadią a przybyszkami i syczał próbując być groźnym.

- Dobijcie mnie... - powiedziała cicho smokołaczka. Była wycieńczona, obolała i wystraszona. Nigdy wcześniej tak bardzo nie cierpiała. Do ran dostała się ziemia, a może i jakieś drobne żyjątka? Jej plecy wyglądały okropnie, były całe w ropnych bąblach i przyschniętej krwi. Ktoś o słabych nerwach mógłby paść na ziemię nieprzytomny. Oby tylko Sarah taka nie była i zdołała pomóc...
Awatar użytkownika
Ivy
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:

Post autor: Ivy »

Odrzucona na ziemię przez Sarah kaszlnęła krwią, po czym zaczęła iść na czworaka w kierunku lasu. Zabolało ją gruchnięcie w ziemie. Kiedy odwróciła się i zobaczyła reakcję rannej Nadii wystraszyła się. Zrobiło jej się bardzo szkoda smokołaczki, obserwując jej starania. Nie miała natomiast czasu jej pomóc. Zaczęła mieć zawroty głowy, a postać hybrydy co raz bardziej nikła w oczach. Słysząc skrzek gryfa, wiedziała,że ranna jest dla niego szczególnie ważna, nie mogłaby jej skrzywdzić. Czując na skórze powiew spowodowany znikaniem sierści, oraz dziwne drgania w miejscu puszystego ogona odwróciła się od spotkanych i pędem skoczyła w najbliższe krzaki. Po dosłownie kilku sekundach było słychać wręcz wyjący krzyk wilczycy, bo przemiany nie należały do tych wygodnych i bezbolesnych. Miała szczęście,że nikt nie miał okazji zobaczyć jej w takim stanie. W cieniu czekał na nią jeleń, a z jego grzbietu ściągnęła torbę z ubraniami. Zarzuciła szare futro na plecy, wciągnęła zwiewną bluzkę oraz naciągnęła na nogi obcisłe, brązowe, skórzane spodnie. Na nogi włożyła plecione sandały.
Z krzaku wyszła nie odpychająca, porośnięta sierścią postać, tylko niska, atrakcyjna dziewczyna z długimi, złotymi włosami.

Szła powoli, milcząc. Jej kącik ust podniósł się w wrednym uśmieszku kiedy stanęła przed Sarą. Za nią dumnie kroczył Garret.
- Przegięłaś. To nie miejsce na słodkie do bólu wróżki. A to za to, co mi zrobiłaś.. - powiedziała Ivy, po czym kaszlnęła krwią na swoją dłoń i z całej siły spoliczkowała nią Sarę. Z powodu niedawnej przemiany nie opuszczała ją nadludzka siła, a sama jeszcze nie do końca nad nią panowała. Spostrzegła się,że uderzyła za mocno. Wytarła dłoń w swoją bluzkę, po czym minęła czarodziejkę zarzucając włosami. Słysząc słowa Nadii wiedziała,że trzeba jej pomóc, nie dobijać. Kucnęła przed Nadarie i szepnęła łagodnym głosem:
- Trzeba Cię stąd zabrać. Nie mogłabym zabić, nie teraz. - zerknęła na rany dziewczyny i po jej wyrzeźbionym ciele przeszedł dreszcz obrzydzenia. Źle znosiła widok ran, zadrapań. Sama nie czuła się zbyt dobrze, gdyż posmak krwi w ustach wywoływał w niej obrzydzenie kiedy nie była wilkiem. Czekała na to czy dziewczyna odpowie coś, czy jest już właściwie martwa.
Nie obchodziła ją Sarah, była jej najszczerszym wrogiem.
Awatar użytkownika
Sarah
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sarah »

Wpatrując się w wilka, zrozumiała że to jeszcze nie koniec. One tak szybko się nie poddawały. Zdziwił ją fakt, że gdy wylądowała na ziemi, bez słowa odeszła w kierunku krzaków. Po chwili usłyszała przeraźliwy krzyk. Podejrzewała że w tej chwili wilkołak przechodzi przemianę. Gdy już w tej chwili dziewczyna, o blond włosach, ubrana wyszła zza krzaków, była pewna że to była przemiana.
Usławszy jej słowa, nie zareagowała. Po ostatnim niedokończonym zdaniu, poczuła jedynie silny cios, skierowany w jej policzek. Natychmiast upadła na kolana i złapała się za spuchnięty policzek z którego leciała krew. Po chwili, oderwawszy rękę policzka, zobaczyła na niej krew. Momentalnie ogarnęła ją wściekłość. Zacisnęła zęby, zmarszczyła brwi i przymrużyła powieki. Odwróciła się w kierunku odchodzącej Ivy. Wściekłym wzrokiem wpatrywała się w nią. Miała teraz ochotę ostro dołożyć, ale gdy przelotnym spojrzeniem dostrzegła smoczycę, jej wściekłość automatycznie zaczęła maleć. Wściekłe spojrzenie, zmieniało się w pełne współczucia. Nawet nie wiedziała kiedy wstała i ruszyła w jej stronę. Jej instynkt kazał zaprzestać kolejnych ataków w stronę wilkołaka i pomóc poszkodowanej. Jednak na drodze do niej, stanął jej przyjaciel. Patrzył na Sarę wściekle, jakby bał się że ona jej coś zrobi.
- Spokojnie...- rzekła, już opanowanym głosem. Wyciągnęła w kierunku zwierzęcia rękę. Chwilę po tym dał się dotknąć. - Chcę pomóc. - Na te słowa ustąpił i puścił ją dalej. Sarah, rzuciła wściekłe, przelotne spojrzenie Ivy. A gdy usłyszała jej słowa prychnęła.
- Może i nie chciałaś tego zrobić, ale jeśli teraz zabierzemy stąd to stworzenie w tym stanie, może zginąć. Straci mnóstwo krwi...i tak już straciło jej za dużo. - kucnęła przy rannej, spoglądając na jej rady. Była pełna podziwu. Nawet smok po takiej utracie krwi, powinien być już martwy. Ale ona wciąż żyła. Niewiarygodne.
Spojrzawszy na rany, dostrzegła że są bardzo głębokie, a w dodatku brudne. Nie wyglądało to najlepiej.
- Zaraz coś na to poradzimy. Nie zginiesz, nie pozwolę na to. - po tych słowach, wy ciągła z swojej torby, która była przymocowana do dodatkowego pasa na jej talli, około pół litrową fiolkę z wodą. Otworzyła ją i okrężnym ruchem ręki, przywoływała płyn do siebie. Zaczęła oczyszczać rany, co chwilę sprawdzając jak na to reaguje smoczyca. Robiła to bardzo delikatnie, by ograniczyć ból do minimum, a zarazem precyzyjnie, ponieważ nie chciała by później występowały jakiekolwiek komplikacje. Po przemyciu ran, można było dostrzec resztki wody zmieszanej z krwią. Substancja ciekła po ciele rannej.
- Teraz będzie już tylko lepiej. Mimo że rany są głębokie, będzie dobrze. - rzekła, spoglądając z pocieszającym uśmiechem na twarzy na nią. Nie wiedziała czy ją słyszy, ale jeśli tak, to miała powody do szczęścia. Będzie żyć, a to chyba jest cenniejsze niż wszystkie skarby świata. Nieprawdaż?
Chwilę po wypowiedzianych słowach, schowała pustą fiolkę do torby, a następnie wyciągnęła obie ręce tak, by były nad ranami. Zamknęła oczy i próbowała się skupić. Z trudem się to jej udawało. Rozpraszał ją wilczy odór Ivy. Jednak gdy oczyściła umysł z myśli i uspokoiła się, udało jej się wywołać, oślepiający błysk światła. Jak na jej doświadczenie, było to już osiągniecie. W tej chwili zamknięte oczy natychmiast się otworzyły. Były one kolejnym źródłem światła. Smokołaczka mogła poczuć w tej chwili błogość, ukojenie, a w miejscu ran delikatne ciepło, pomieszane z zimne.
Nie minęło dużo czasu, a black światła zaczął zelżał, a po chwili wo gule już go nie było. Sarah znów zamknęła oczy i oddychała głęboko. Mimo że była dość doświadczoną czarownicą, dziedzinę magii życia poznała dopiero dwa lata temu. Znała jakieś zaklęcia, ale te trudniejsze wymagały skupienia i dużo energii. Po jej twarzy leciały kropelki potu, jednak nie zwracała na nie uwagi. Jej wzrok był wpity teraz w smokołaczkę, czekała na jej reakcję. Zrobiła co mogła. Najprawdopodobniej przeżyję, lecz ona sama zadecyduję ale czasu zajmie jej powrót do zdrowia.
Gdy już powoli oddech Eleonory uspokajał się, spojrzała na rany z których pozostały tylko widoczne blizny. Nie było szans, by nie obeszło się bez nich. Nagle przypomniała sobie o Ivy i o tym co zaledwie kilka minut temu miało miejsce. W pierwszej chwili miała nic się nie odzywać, ale z drugiej strony zaczęło ją zżerać poczucie winy.
- Z tobą wszystko ok? - spytała. - Zwykle reaguję łagodniej, ale to była wyjątkowa sytuacja. - zapadła cisza. - A tak przy okazji...nie jestem słodką do bólu wróżką, jak to ujęłaś. Ale czarodziejką.
Nadariè
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nadariè »

Do Nadii powoli zbliżały się obydwie kobiety. Smokołaczka nie zauważyła nawet kiedy Ivy wróciła do ludzkiej postaci. Wilczyca podeszła i powiedziała coś, ale Nadariè nie do końca słyszała jej słowa. Głowa jej pękała, a każdy dźwięk sprawiał pulsujący ból. Zakryła uszy rękami, ale tylko pogorszyło to sprawę, gdyż ruch ramionami spowodował pęknięcie niektórych ropnych bąbli.

- Katorga... - stwierdziła w myślach. Miała szczerą nadzieję, że albo umrze, albo ktoś jej szybko pomoże. Ivy nie do końca budziła zaufanie Nadii. Wyglądała na... Dziką. Cóż, może to tylko pozory. Sarah natomiast wydawała się być kimś, komu chyba można zaufać, lecz ostatnie wydarzenia nauczyły Nadię, że wygląd nic nie znaczy. Starszy, miły pan okazał się być psychopatą torturującym ludzi, a niewinna, słabiutka dziewczyna demonem.
Słowa czarodziejki wcale nie uspokoiły Nadii. Nie wierzyła, że będzie lepiej. Sarah wyciągnęła dziwne mazidła i leki, których rodzaju i pochodzenia smokołaczka nie umiała określić.
- Nie, nie wolno jej ufać... - uznała, lecz było już za późno. Poczuła mocny, piekący pól w okolicach ran wywołany przez jakaś maść. Pradawna próbowała uspokoić Nadariè, lecz ta krzyczała głośno i rzucała się. Trzepotała skrzydłami, by odgonić od siebie obydwie kobiety, ale jej ruchy były bardzo ograniczone. Prosiła, by przestały, ale Sarah wciąż kontynuowała leczenie. Po kilku minutach pieczenie ustało, a Nadię opanował błogi spokój. Rany były już oczyszczone, nie drażniła ich ropa ani brud. Niestety, ta chwila odpoczynku nie trwała długo, bo ciało smokołaczki uznało, że czas wrócić do ludzkiej postaci. Kości dziewczyny zaczęły się kurczyć, a skrzydła powoli chowały się miedzy łopatkami z charakterystycznym gruchotem. Po raz kolejny przemiana nie przynosiła ulgi, lecz była bolesna i nienaturalnie długa. Ciszę lasu zakłócił długi krzyk Nadariè. Po kilku minutach na polanie nie leżała już skrzydlata hybryda, lecz śliczna, delikatna złotowłosa dziewczyna. Była całkiem naga, trzęsła się, a po jej policzkach ciekły łzy.
Awatar użytkownika
Ivy
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:

Post autor: Ivy »

Ivy była z siebie dumna,że zrewanżowała się na Sarze. Nie miała szczerze ochoty z nią walczyć, i tak była już ranna. Zlękła się gryfa, cofając się. Kiedy Sarah uspokoiła towarzysza Nadarie, Ivy zastanawiała się co potrafi jeszcze czarodziejka. Była wrogiem, ale czemu tak interesowała Ivy swoją osobą? Dziewczyna siadła na drodze kątem oka zerkając na to co Sarah wyprawia z Nadią. Z jednej strony była pełna podziwu, z drugiej ciągle czuła jakiś dziwny uraz. Siedziała w milczeniu, a kiedy Nadarie zaczęła krzyczeć swoje czułe uszy przysłoniła rękami. Jej wyraz twarzy był trochę psychiczny, dziwny. Trwało to dosłownie kilka minut, a dziewczyna leżała już spokojna, rany nie wyglądały już tak źle. To co zaczęło się z nią dziać potem wystraszyło Ivy, ale i dało jej do myślenia, jak złotowłosa jest do niej podobna. Kiedy dziewczyna leżała tam całkiem naga, bezsilna i wyczerpana coś tknęło ponurą wilkołaczkę. Wstała i powoli zbliżając się do leżącej smokołaczki, zarzuciła na nią swoje szare futro.
- Nie musisz się wstydzić, bo jak ja się przemieniam i nikogo przy mnie nie ma, to śpię naga na łące. Ale wyglądasz tak żałośnie,że muszę to zrobić. - odparła, lekko się śmiejąc, chociaż spotkanym kobietom wcale do śmiechu nie było. Wilczyca często nie wiedziała co właściwie mówi, była tak słaba i głodna,że przed twarzą latały jej kolorowe zwierzątka.
- Jestem Ivy. - powiedziała unosząc głowę, spoglądając na dziewczyny. Zadarła głowę wysoko i spojrzała na Sarah kpiąco.
W głębi duszy traktowała tu siebie jako najsilniejszą, jej wzrok pokazywał to na każdym kroku,że jest pewna siebie w każdym stopniu.
Polubiła Nadarie, swoim wyglądem, była podobna do wilczycy, może i trochę z charakteru? Obie były zmiennokształtne. Ale nie miała ochoty zawrzeć pokoju z czarodziejką. Głód był tak silny,że Ivy mocno zakręciło się w głowie. Położyła się na trawie oddychając szybko, bała się,że pod wpływem instynktu i pustego żołądka zmieni się w wilka i zrobi krzywdę Nadii i Sarze.
Awatar użytkownika
Sarah
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sarah »

Dziewczyna spoglądała na smkołaczkę z współczuciem. Nie miała zielonego pojęcia jak jej pomóc, chociaż niektórzy powiedzieliby jej, że zrobiła i tak już dużo. Jej to niestety nie wystarczało. Czuła że może jeszcze coś zrobić, lecz nie wiedziała do końca co. Jak na razie pozostało jej czekać, aż polepszy się Nadii.
Z swoich przemyśleń wyrwały ją kroki złotowłosej. Momentalnie poczuła wstręt do niej, mimo że spytała ją przed chwilą o jej stan zdrowia z nutką troski w głosie. Widać było że jest ranna. Świadczyły to między innymi resztki niezatartej krwi z warg. Widząc to, Sara stwierdziła że musiała bardzo mocno dostać, aż za mocno. Gdy Ivy prychnęła w odpowiedzi na jej słowa, odwróciła tylko od niej wzrok i kręcąc zrezygnowanie głową, wróciła spojrzeniem nie Nadii. Wyglądała na zmęczoną. Dobrze że przynajmniej została przykryta futrem. Nie będzie leżeć naga na łące i nie będzie jej zimno. Jeszcze tego by brakowała by się wychłodziła.
- Jesteś w stanie mówić, wstać? - spytała troskliwie. Gdy rozejrzała się wokół, poczuła nieufność do tego miejsca. Miała wrażenie jakby...jakby coś zaraz miało się wydarzyć.
Gdy Sarah usłyszała pierwsze słowa wilkołaka, wsłuchiwała się w nie. Jakby bała się że powie coś niestosownego do poszkodowanej. Niestety jej przeczucia sprawdziły się. Po jej ostatnim zdaniu spojrzała na nią groźnie.
- No to jej dodałaś otuchy. - oznajmiła jej. Znów pokręciła głową. Po kolejnych słowach odetchnęła z ulgą. Dziękować bogu nie powiedziała nic więcej niestosownego. To na pewno nie pomogło by w nikomu, na miejscu Nadii.
Nagle dostrzegła że Ivy jakoś dziwnie się zachowuję. Chwilę po tym wspomniana kobieta, położyła się i zaczęła szybko oddychać. Przez chwilę patrzyła na nią dziwnym wzrokiem. Chwilę po tym coś ją jednak tknęło i postanowiła jej pomóc. Kucnęła przy niej i spojrzała jej twarz, dłonie i tak po kolei. Wydać było że jest wychudzona a co za tym idzie...jest na pewno głodna. Po chwili przypomniała sobie że w torbie ma jakieś jedzenie. Wyciągnęła więc je i podała jej. Robiła to niezbyt chętnie, ale nie mogła pozwolić na to by ktoś się prze niej wykończył z powodu głodu.
- Jedz. To tylko owoce, ale przynajmniej na dłuższą chwilę zaspokoją głód. - rzekła, kładą kolejne owoce koło Nadii. Ona też potrzebowała coś zjeść. Musiała odzyskać chociaż cześć sił.
Nadariè
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nadariè »

Ból powoli ustępował. Rany goiły się dzięki umiejętnościom Sarah. Jedyne, co doskwierało Nadii do głód i zimno. Ivy, jakby słysząc myśli Nadii, przykryła ją futrem. Było ono bardzo miękkie ciepłe, choć trochę gryzło rany. Nadariè stopniowo się wyciszała, uspokajała. Jej oddech był rytmiczny i dość głęboki, a na twarzy zagościł lekki uśmiech. Do kobiety podszedł Helgirioth. Cicho popiskując wepchnął łeb pod rękę smokołaczki.

- Cześć, mój śliczny... - Nadia powiedziała cicho do gryfa. Tym razem jej głos nie był już zachrypnięty, lecz melodyjny i bardzo dziewczęcy, miły dla uszu. - Dziękuję wam za pomoc. - zwróciła się po chwili do swoich ratowniczek. Gdyby nie one, zapewne już by nie żyła. A raczej gdyby nie Sarah, bo bez niej stałaby się posiłkiem Ivy. Dziewczyna otrzymała też od niej owoce. Ucieszyła się, przecież była głodna. Od razu zatopiła ząbki w soczystym jabłku, lecz już po kilku kęsach zrobiło jej się niedobrze. Próbowała powstrzymać wymioty, ale z marnym skutkiem. Uniosła się trochę i przytrzymała tylko włosy, by ich nie ubrudzić. Przez okropny, kwaśny smak wymiocin skrzywiła się mocno.
- Czy macie może trochę wody...? - zapytała wycierając kąciki ust. - Przepraszam za kłopot, tak w ogóle. - powiedziała po chwili. Miała nieodparte wrażenie, że niepotrzebnie zabiera towarzyszkom czas. Uważając na gojące się rany, powoli podniosła się i usiadła. Trochę kręciło jej się w głowie, ale postanowiła, że nie będzie już leżeć na zimnej ziemi. Czas wziąć się w garść, Nadia!
Awatar użytkownika
Sarah
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sarah »

Sarah wsłuchiwała się w każde słowo dziewczyny. Gdy dostrzegła jej towarzysza, uśmiechnęła się do niego. Fajnie że Nadiia nie była sama w razie czego. Miała przy sobie kogoś, kto ją może uratować i uniknąć tym samym śmierci. Odkąd opuściła rodzinę, nie miała nikogo. Była całkiem sama.
Gdy dziewczyna usłyszała pytanie, posmutniała. Nie miała już wody przy sobie, więc nie mogła jej w żaden sposób pomóc.
- Wybacz ale nie mam. - usłyszawszy jej przeprosiny, uśmiechnęła się do niej ciepło. - To drobnostka naprawdę...
Miała jeszcze coś powiedzieć ale nagle coś dziwnego zaczęło się dziać. Nie wiedziała czy to były jej urojenia, czy to działo się naprawdę. Czas zaczął się zatrzymywać. Ivy, Nadia zatrzymały się w miejscu. Sarah nie wiedząc o co chodzi, rozejrzała się. Nigdy nie spotkała się z takim zjawiskiem, wiec przestraszyła się nienażarty. Nie minęło dużo a zapomniała kim są osoby w jej otoczeniu, oraz kim są towarzysze dziewczyn. Po chwili zapomniała o wszystkim. Tą chwilę przerwał nagle powrót do rzeczywistości, mimo że była w niej cały czas. Gdy wróciła, znów rozejrzała się wokół. Nie wiedząc co się dzieje, postanowiła opuścić to miejsce jak najszybciej. Zestresowana spojrzała na Nadie.
- Przepraszam cię, ale...muszę już iść. - rzekła drżącym głosem. Po krótkiej chwili wstała i przelotem spojrzała na Ivy. Była trochę zestresowana, lecz starała się to ukrywać. Już po chwili można byłoby ją dostrzec, odlatującą niedaleko nich.
Awatar użytkownika
Laceron
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Laceron »

Laceron przemierzał ziemie Alaranii w poszukiwaniu dla siebie odpowiedniego miejsca. Od ostatniego pobytu w wiosce minęło trochę czasu, nie przejmował się tym jednak. Lubił podróżować samotnie, jednak trochę zaczęła mu doskwierać samotność.

Wędrując tak po lesie w oddali zobaczył postać unoszącą się w powietrzu. Zdziwił się, bo w tym miejjscu nie myślał o spotkaniu innych. Postanowił jednak sprawdzić o co chodzi. Zachował jednak ostrożność, nie chciał narażać się na niepotrzebne niebezpieczeństwo. Gdy dotarł niedaleko tego miejsca zobaczył gryfa, co go zaintrygowało, postanowił się rozejrzeć.

Spacerując zobaczył dwie kobiety pochylające sie nad zwierzęciem. Wyglądało ono na wilka.
Po pewnym czasie obserwacji zobaczył coś dziwnego. Futro się ruszało a z spod niego wystawała ręka, ludzka...
Zorientował się, że to nie żaden wilk lecz kolejna osoba. Gdy odwróciła się do niego wreszcie ją zobaczył, pozostałe były zwrócone plecami. Wyglądała na wyczerpaną a wokoło niej na ziemi ujrzał kałuże krwi. "Co jej się stało"- pomyślał.
Nie czekając dłużej postanowił się dowiedzieć. Usłyszał tylko jeszcze jej prośbę o wodę, która nie została zrealizowana. Następnie jedna z kobiet znów uniosła się w powietrze i odleciał. Lac podszedł do nieznajomych.
-Yyy... przepraszam. Przechodziłem obok... - spojrzał na leżącą niewiastę i zaparło mu dech w piersiach. "Jest taka piękna" mówił głos w jego głowie. Otrząsnął się i kontynuował - I zobaczyłem was tutaj... Co się stało? - Nie czekając na odpowiedź pochylił się nad kobietą i podał jej bukłak z wodą.- Proszę, pij, dobrze ci zrobi. - Nie mógł oderwać wzroku od jej błękitnych oczu.- Tak w ogóle to jestem Laceron...
Awatar użytkownika
Ivy
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:

Post autor: Ivy »

Dziewczyna nie mogła przyjąć owoców Sary. Była zaskoczona,że dziewczyna której tak nie lubi chce jej pomóc.
Lecz Ivy się to wcale nie podobało. Odrzuciła propozycję czarodziejki, zamykając oczy. Opadła ciężko na trawę, przełykając głośno ślinę.
Telepały nią dreszcze i skurcze mięśni co oznaczało początki przemiany w wilka, a dziewczyna chciała temu zapobiec.
Zaciskała zęby i wbijała paznokcie w ziemię, ale wyżywanie się wcale tu nie pomogło. Poczuła w mięśniach przypływ
wilczych zdolności i nadludzkiej siły, zgięła się w pół i po kilku sekundach była już ciemnym, dużych wilkiem.
Zamiast sprytnej blondynki na ziemi siedziała okrutna bestia, o dziwo bardzo spokojna.
Wilczyca,może i umysłem była człowiekiem, ale instynkt był dziki i zwierzęcy tak jak u każdego wilkołaka.
Nie można było powiedzieć,że jest przy niej bezpiecznie, bo tak nie było.. Mogła zaatakować w każdej chwili.
Nagle coś dziwnego stało się z Sarą, a wilk, mimo,że wróg postanowił ją zatrzymać. Ivy podniosła się i spojrzała za odlatującą Sarą, zaskoczona czemu towarzyszka je opuściła. Przelotnie spojrzała na Nadię, która również była rozkojarzona i nieświadoma tego co właśnie stało się z czarodziejką. Wtedy Ivy uświadomiła sobie,że została tutaj zupełnie sama. Nie chciała zostawiać tutaj smokołaczki, gdyż ta pozostawiona tutaj nie pożyła by zbyt długo. Ale wiedziała,że nie może jej pomóc i musi odejść. Iść dalej.
Postanowiła tak właśnie zrobić. Bez słowa odbiegła w las, a o ziemie odbijał się tylko dźwięk jej łomoczących w ziemię potężnych łap.

~~~

Kilka minut później wilkołaczka była już w środku lasu, tropiąc nową zwierzynę. Napiła się wody, siedziała przez chwilę pod drzewem w cieniu. Strasznie żal było jej Nadarie, ale wiedziała,że koło dziewczyny czają się już zwierzęta gotowe ją zabić i zjeść. Była przecież zbyt słaba by walczyć czy się bronić. Kiedy trop się urwał, wilczyca poczuła się z wyrzutami sumienia.. Zawróciła, wybiegając na łąkę, biegnąc w kierunku smokołaczki. Zatrzymała się kilkanaście metrów od blondwłosej. Ona nie była sama! Był przy niej ktoś, podający jej wodę. Dziewczyna uznała,że ten ktoś może jej tylko zaszkodzić, nie pomóc. Ruszyła pędem wpadając na mężczyznę.
Zły, oj, bardzo zły wilczek.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość