Valladon[Zapyziała karczma przy drodze] Nowy znajomy

Wielki rozległe miasto, skupisko ludzi, jak i innych ras. To miejsce odwiedza wiele istot, istot niebezpiecznych, magicznych ale także przyjaznych. Znajdziesz tu towary z całego świata, skarby i tajemnicze artefakty. Jeśli czegoś potrzebujesz znajdziesz to tutaj
Awatar użytkownika
Nakira
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowca Nagród
Profesje:
Kontakt:

[Zapyziała karczma przy drodze] Nowy znajomy

Post autor: Nakira »

Słońce chowało się za horyzontem, jednakże życie w Valladonie nie zwalniało tempa, wręcz przeciwnie - zaczynały się nocne łowy, jakkolwiek to rozumieć. Ulice zaczęły wypełniać dziwnie wyglądające istoty, które tylko czekały na zagubionego podróżnika, by poderżnąć mu gardło i oskubać ze wszystkich kosztowności jego mogiłkę. Bywały uczciwe i sumienne istoty, jednakże nocą takowe znikały, a zastępowali je oszuści i złodzieje. Dlatego najlepiej było nie wychodzić z domów, czy też w przypadku podróżnych zwiedzać, i czekać na nadejście nowego dnia.
Niektórzy wybierali karczmy, a między takimi osobami była Nakira. Siedziała przy szynkwasie, popijając piwo korzenne i omiatając od niechcenia wzrokiem wnętrze zapyziałego budynku. Jako że ma sporo szacunku do siebie, postanowiła nie wchodzić w konflikty z uchlanymi cudakami, tak więc siedziała spokojnie i udawała grzeczną dziewczynkę, lubiącą sobie jedynie wypić. Wolała już staczać pojedynki z kimś bardziej wyrafinowanym i trzeźwym od tych, z którymi była zmuszona dzielić powietrze na sali. Dziewczyna dość szybko opróżniła kufel, jednakże na dokładkę się nie skusiła. Musiała zostać przy jako tako władzy umysłowej, by odeprzeć ewentualny atak któregoś z cudaków. Jej wzrok zatrzymał się na naczyniu, które teraz stało, świecąc pustkami. Kilka pająków przemknęło obok jej ręki, wzdrygnęła się, albowiem nie przepadała za tego typu stworzonkami.
- Ale ohyda - rzuciła pod nosem Nakira, obserwując uciekające pajączki.
Jak na złość, z warkocza powyłaziły jej orzechowe kosmyki włosów, których nie chciało jej się wplatać z powrotem, tak więc zmuszona była pozakładać je za uszy, czego wręcz nienawidziła, bowiem co chwilę przysłaniały jej oczy. Jednak jej lenistwo było większe, tak więc dzielnie znosiła wszystkie mordęgi związane z jej szopą na głowie.
Westchnęła głęboko, wyraźnie znudzona siedzeniem i nic nie robieniem.
Kaylesec
Rasa:
Profesje:

Post autor: Kaylesec »

Drzwi karczmy otworzyły się z hukiem. Kayle omiótł wzrokiem pomieszczenie. Po lewej dwójka korsarzy zabawiała kurtyzany rubasznymi dowcipami, wzbudzając ogólny śmiech. Po prawej jednooki dziadunio snuł morskie opowieści, opiewając walki z wężami morskimi i innymi cudakami z głębin. Gdzieś z głębi słychać było gromkie głosy śpiewające szanty stare jak świat. Na dodatek przy jednym stole toczyła się gwałtowna dyskusja, który rodzaj żagla jest lepszy. Zapewne skończy się to burdą, jak zwykle.
-Pięknie- mruknął pod nosem, pociągając z butelki rumu, którą przed chwilą skubnął jakiemuś marynarzowi. Poczuł na ramieniu ukłucie pazurków. Przekręcił głowę i spojrzał na Bogarta. Łasica wciągał w płuca karczemne powietrze. Płynęła od niego rzeka emocji, głównie zwracających się ku poziomowi czystości w lokalu. Wszędobylskie butelki i kufle( na dodatek kilka osób chrapiących głośno pod stołami) jednoznacznie przywodziły na myśl skojarzenie- chlew, lub jak kto woli- normalna karczma portowa.
-No, to gdzie siadamy?- spytał się zwierzątka. Bogart chwilę się nie ruszał, a potem wskazał pyszczkiem bar centralnie przed nimi. Na godzinie dwunastej widział tylko szynkwas, barmana i jakąś dziewczynę. Nie wahając się z równym jak przy wejściu trzaskiem( który ostatecznie zatonął w ogólnej gwarze) zamknął drzwi i ruszył przed siebie. Ominął kilka osób, podciął korsarza który chyba źle trafił, i w końcu usadowił się przy ladzie szynkwasu. Zerknął na siedzącą obok dziewczynę. Brązowe włosy miała zaplecione w warkocz, lecz widocznie kilka kosmyków ostatecznie wysunęło się z plecionki. Jasna cera jednoznacznie wskazywała, ze nigdy nie była w podróży morskiej. Dziwne, co taka osoba jak ona robi w takim- Kay szybko omiótł wzrokiem salę- miejscu?
- Dość żywa noc, nieprawdaż?- zagaił, lekko mocząc usta w przywłaszczonej butelce.
Awatar użytkownika
Nakira
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowca Nagród
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nakira »

Do jej uszu doszło trzaśnięcie frontowymi drzwiami karczmy. Nie zwróciła na to uwagi, nic jej nie obchodził stan wchodzącego - czy to normalny, czy całkowicie zmieniony przez alkohol. Miała to... w nosie, ładniej ujmując. Jednak intuicja podpowiadała jej, iż nie będzie to nudny wieczór, tak jak uprzednio sobie założyła.
Usłyszawszy, że owy gość się do niej odezwał, zerknęła nań jeno kątem oka, gdyż nie chciała by zauważył, iże się zainteresowała. Długie, brązowe włosy o barwie ciemnej kory drzewa spływały na jego szczupłe, acz dobrze umięśnione ramiona, które ukryte były pod lekko podniszczonym kaftanem. Opaska w kolorach brązu i zieleni zasłaniała jego lewe oko, co nadawało mu nieco tajemniczości, przynajmniej zdaniem Nakiry. Dziewczyna poprawiła swoją roztrzepaną fryzurę i odchrząknęła, by pozbyć się chrypki.
- Ano, poniekąd można tak powiedzieć. - Zerknęła za siebie na balujących z lewej i z prawej, podpitych lub całkowicie nawalonych, mężczyzn.
Przeniosła wzrok na gościa, siedzącego obok niej. "Nie będzie to zwykły wieczór. Na pewno nie." - pomyślała, oddając karczmarzowi pusty kufel.
Kaylesec
Rasa:
Profesje:

Post autor: Kaylesec »

-Co ty tu właściwie robisz?- spytał prosto z mostu, przeniósłszy wzrok na nią.- Nie wyglądasz jak ci ludzie, nie zachowujesz się jak oni...Noi nie jesteś zalana w trupa.Co cię tu sprowadziło?
Zerknął na dyskutantów. Bez żadnych formalności, zaczęli się okładać po mordach. "Chyba zaraz do nich dołączę" pomyślał.
-Barman! Macie tu jakieś orzeszki?- krzyknął do barmana, który z kwaśną miną patrzył na dzisiejsze wyczyny klientów. Przeniósł na niego zmęczony wzrok, po czym kiwnął lekko głową.
Chwilę później, Bogart siedząc na ławie rozgryzał orzechy, dobierając się do środka. Kay rzucał mu je jedną ręką, a drugą opierał na butelce.
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

Finua była w Valladonie już trzeci dzień, a sakiewka wcale nie stała się przyjemnie ciężka. Ostatnio miała pecha jak nigdy w życiu. Trupa, do której dołączyła, oszukała ją i zostawiła z Grydanii na pastwę strażników miejskich jako jedyny element przestępczy. Chociaż poprzedniej nocy wszyscy razem okradali ludzi podczas występu, a po wszystkim razem pili. Ale tylko ona jedna miała dodatek w postaci nalewki usypiającej. Gdy obudziła się następnego dnia, siedziała sobie radośnie, byle jak związana na miejscu niedawnego obozu pod miastem, obok leżało parę ruenów i innych dowodów zbrodni. Na szczęście jeszcze nikt nie skojarzył kradzieży z artystami, albo nie chciał łazić o świcie za mury. W każdym razie Finua miała mnóstwo czasu na cierpliwe przepalenie sznura, iskierka po iskierce. Gratulowała sobie też co chwilę tego, że przestała się chwalić na prawo i lewo umiejętnością skrzesania ognia z niczego. W każdym razie zdążyła zebrać swoje rzeczy i ulotnić się, zanim ktoś by ją znalazł.
W ten oto sposób, po śmiertelnie nudnej wędrówce, znalazła się w Valladonie bez grosza przy duszy i w paskudnym nastroju.
Trzeciego dnia zarobiła kwotę ledwie wystarczającą na byle jaką kolację. Sterczała na różnych ulicach po kilka godzin, nawet po zmroku, gdy jej sztuczki były najefektywniejsze, ale za to publika coraz mniej chętna. Gdy wreszcie co drugi przechodzień wyglądał bardziej, jakby chciał ją okraść, niż wspomóc, zrezygnowała. Zebrała piłeczki, poi i z żalem schowała butelkę spirytusu do torby. Na tunikę narzuciła skórzaną kurtkę, ale strój wcale nie zyskał na tym gustowności. Powlokła się ulicami, wypatrując miejsca, gdzie chciałaby spędzić wieczór. Bez większego namysłu otworzyła drzwi pierwszej z brzegu karczmy i weszła do środka z ciężkim westchnieniem.
Nie zostawało nic innego, jak kogoś okraść.
Wbrew pozorom wybranie ofiary wcale nie jest takie proste. Finua stała chwilę niezdecydowana tuż za drzwiami, patrząc na towarzystwo. Zbyt duża grupka. Zbyt pijani, więc pewnie bez pieniędzy. Panny obyczajów lżejszych od piórka, te były czujne gdy chodziło o pieniądze i od razu złapałyby każdego, kto chciałby zwinąć im sprzed nosa choćby potencjalny zarobek. Zbyt agresywnie wyglądający... Zbyt trzeźwi, czego złodziejka absolutnie się nie spodziewała. Zrezygnowana podeszła do lady i zamówiła u karczmarza szklaneczkę najtańszej wódki. Z naciskiem na najtańszą. I pajdę chleba. Nie, nie musi być świeża, przecież wszyscy uwielbiają czerstwe pieczywo. Po otrzymaniu zamówienia bez wybitnego zdziwienia zauważyła w nie do końca czystym naczyniu bimber. Też nie do końca czysty. Na granicy załamania podała mężczyźnie monetę, pocieszając się tylko tym, że nie obchodziło go, jak młodym osobom dawał alkohol. A Finua zawsze wyglądała na przynajmniej dwa lata młodszą. Pociągnęła łyk ze szklanki i skrzywiła się tylko lekko i tylko z przyzwyczajenia. Po całym dniu połykania ognia miała gardło tak przepalone spirytusem, że w sumie nie czuła niczego. Swoją drogą, również nawykła do niego do tego stopnia, że niemal jej smakował. Powiodła jeszcze raz po karczmie nieprzytomnym wzrokiem, który na samym końcu trafił na rozmawiającą parkę po jej lewej, którzy wcześniej zostali uznani za "zbyt trzeźwych". Mężczyzna wyglądał na takiego, który miał ze złodziejami do czynienia dość często, by wyczuć w kieszeni cudzą dłoń. Ale kobieta sprawiała wrażenie wojowniczki, nawykłej do siodła i roztaczania aury, która miała wszelkie paskudztwa trzymać z dala. Jak to mówią - na bezrybiu i rak ryba. Finua zagapiła się w blat, przeżuwając kęs chleba z miną tak pełna boleści i cierpienia, że wzbudziłaby współczucie nawet w kimś, komu właśnie wbiłaby nóż w plecy. W rzeczywistości obserwowała dyskretnie lewą dłoń, przesuwając ją powoli do kaftana kobiety, aby ostrożnie dyskretnie sprawdzić, czy gdzieś tam nie kryje się ukryta kieszonka, a może nawet cała sakiewka. Delikatnie, samymi opuszkami palców dotykała materiału, by w razie czego zdążyć cofnąć rękę, aby ofiara nic nie poczuła.
Awatar użytkownika
Nakira
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowca Nagród
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nakira »

Dziewczyna uniosła brew, zaskoczona pewnością siebie gościa. Po co mu wiedzieć, co tu robi? Jakie korzyści przyniesie mu ta informacja?
Przeciągnęła się, wydłużając czas na odpowiedź na pytanie gościa. Nie zwykła dzielić się z nikim swoimi upodobaniami i historiami życia, więc dlaczego miałoby się to
zmienić?
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła - powiedziała, obserwując łasicę, sprytnie i sprawnie jedzącą orzeszki.
Założyła nogę na nogę, a jej wzrok padł na twarz gościa. Uśmiechnęła się szeroko, coby wyrazić, że nie zamierza nic więcej zdradzać.
Kaylesec
Rasa:
Profesje:

Post autor: Kaylesec »

-Co mi po pierwszym, ja już dawno przekroczyłem ostatni- odparł oschle, zatrzymując rzucanie orzechów Bogartowi. Tamten piskiem wyraził swoje niezadowolenie, po czym sam zaczął się częstować orzechami.
-A tak w ogóle powiedz tej koło...- urwał, gdyż usłyszał trzask rozbijanej butelki, a kawałek szkła rozorał mu policzek. Wstał, odpiął pas z mieczem i położył go na stole.
- Bardzo przepraszam moja pani, lecz muszę na chwilę ulotnić się w celu załatwienia sprawy nie cierpiącej zwłoki. Byłbym wdzięczny, gdyby mogła pani przypilnować moje ostrzę i fretkę.
Skończył mówić, złapał najbliższy kufel i rzucił się z nim na mężczyznę przed sobą. Powalił go zwykłym sierpowym, po czym rzucając się na drugiego rzucił pojemnikiem. Tak mniej więcej kończył się każdy wieczór w portowej karczmie.
Awatar użytkownika
Nakira
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowca Nagród
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nakira »

Nakira błyskawicznie odwróciła się i chwyciła za rękę dziewczynę, która przed sekundą obmacywała ją, najprawdopodobniej w poszukiwaniu sakiewki z pieniędzmi. Kątem oka doglądała broni i zwierzaka gościa, który poszedł się lać z ochlapusami, do czego ona nie była w stanie się zniżyć. Spojrzała w oczy niedoszłej złodziejce.
- A ty co? Może rączki masz za długie? - Wyciągnęła nóż zza pasa. - Zaraz pozbędziemy się tego problemu.
Po tym słowach przygotowała się do ucięcia dłoni dziewczynie.
Kaylesec
Rasa:
Profesje:

Post autor: Kaylesec »

Lewy, unik, półobrót, prawy, unik, i od dołu. Kolejny opój poleciał na ziemię. W powietrzu latały szklanki, beczki i bóg wie co jeszcze. Kayle złapał za jakieś krzesło i rozwalił je o plecy nieszczęśnika. Nagle coś się zmieniło. Pojawiły się dziwne emocje. Szybko odetchnął i wyciszył się. Wszystkie dźwięki przygłuszyły się. Czas jakby zwolnił. Teraz wyraźnie usłyszał dźwięk wysuwanego ostrza. Dochodziło to z jego prawej strony. Skupił się, i nagle wszystko wróciło do normy. Ostrze błysnęło ogniem jednej z lamp, próbując go ugodzić. Kayle odbił się od ściany, przeskakując nad atakującym, i złapał go za kark. Szybki ruch, cichy zgrzyt i ciało osunęło się w dół. Cała karczma zamarła. Kay otarł usta rękawem, po czym pochylił się na leżącym. Przyjrzał się jego twarzy. Długa broda, włosy w nieładzie, świńskie oczka- to był chyba ten człowiek, którego ogłuszył na początku. kto by pomyślał, do czego zdolna może być chęć zemsty. Wstał i rozejrzał się po zebranych. Każda para oczu była wlepiona w niego. Szczerze miał dość tego wieczoru, więc splunął na zwłoki, podszedł do baru, założył pas z mieczem, położył sobie Bogarta na ramieniu, i rzucił kilka monet na stół. Spojrzał na swoją towarzyszkę, lekko się ukłonił i rzekł:
-Miło było rozmawiać. Żegnam.
Podszedł do drzwi, uchylił je i wyszedł. Nie czekając wspiął się na dach karczmy. Przeskoczył z niego na dwa następne domy, po czym usiadł na parapecie strażnicy. Nogi swobodnie zwisały mu na dół." Kolejna ofiara zepsucia tego świata" pomyślał. Spojrzał w stronę morza. Bryza rozwiała mu włosy. Powolnym ruchem zdjął opaskę z oka, i wsadził ją sobie do kieszeni. Wyjął wacik, umocowany na jego oku, i mrugnął kilka razy. Przejrzał się w szybie okna. Nie było źle, chociaż oko miało kilka czerwonych załamań, noi skóra wokół niego była zaczerwieniona.
-I co, opłaciło nam się wyjście na ląd?- spytał, rzucając słowa w eter. Bogart lekko poruszył się na ramieniu.
-Taak, też tak myślę. Czy ponowne wypłynięcie miałoby rację bytu? Kto wie. Bo my na pewno nie.
Awatar użytkownika
Lucivar
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucivar »

Lucivar był już zmęczony. Nie zapłacił za lokal w gospodzie na ten miesiąc i wściekły właściciel wywalił go na bruk. Mężczyzna błąkał się po mieście i już po paru godzinach mięśnie dały o sobie znać. Mimo, że miał dopiero niecałe 400 lat to po pracy w kopalni soli, jego ciało stało się wrakiem. Fakt. Z zewnątrz wyglądał całkiem pokaźnie: umięśnione barki i brzuch dodawały mu męskości, a blizny na plecach przyciągały kobiety, lecz stawy nie wytrzymywały ciężkiej pracy w kopalni. Musiał udać się do uzdrowiciela, lecz nie znał takowych, a i w Valladon o takiego było trudno. Theranee wściekła się i szła z tyłu. Zachowując kamienną twarz milczała, co jakiś czas warcząc na przechodniów. Uwielbiała ich straszyć. Taki miała charakter i tyle...
Mężczyzna wszedł do karczmy i usiadłszy przy stoliku w kącie, zamówił piwo dla siebie oraz wodę towarzyszce. Pantera skuliła się pod stołem. Uwielbiała tamten lokal. Miała swój kąt, a teraz przed nimi był tylko las i obozowanie w nim. Koszmarna wizja...
Zamoczył usta w złocistej substancji. Przepadał za piwem. Nie byle jakim, ale z dobrego chmielu i porządnej klasy. Spojrzał na gości karczmy. Uśmiechnął się widząc dwóch delikwentów trzaskających się po zachlanych pyskach. Połowa towarzystwa znajdowała się pod stołami, lub NA stołach, chrapiąc w najlepsze. Przy szynkwasie zdenerwowany barman podawał właśnie piwo młodej dziewuszce. Młoda, za młoda na piwo, pomyślał kiedy wtem zobaczył jak owa panna próbuje okraść kobietę obok. Ta błyskawicznie obróciła się i unosząc nóż miała zamiar ukrócić ręce dziewczyny o dłonie.
Czarodziej zareagował z prędkością kłusującego konia. Podbiegł do szajki i przywołał nóż szybkim rozkazem.
- Myślę, że nie będzie to potrzebne, waćpani - rzekł grubym głosem. Zdawało się, że szyby zaraz opuszczą framugi okien i zatańcują szalenie. Theranee podeszła do złodziejki i położyła się tak, by odciąć jej drogę ucieczki. - Powinniśmy rozwiązać ten problem w inny sposób.
Ściskał w dłoni nóż kasztanowej piękności i czekał na rozwój sytuacji.
Awatar użytkownika
Nakira
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowca Nagród
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nakira »

Kolejny gość... Nakira spojrzała nań z nieukrywanym oburzeniem. Założyła kolejny kosmyk włosów za ucho, po czym wyciągnęła rękę do gościa po swoją własność.
- I tak nie chciałam tracić na nią swojego czasu i potrzebnej energii. Proszę o oddanie.
Jej cierpliwość z każdą sekundą coraz bardziej i szybciej malała, lecz starała się zachowywać uprzejmie, nim wybuchnie całkowicie. Uniosła lekko głowę, niczym jakaś wysoko urodzona szlachcianka, którą z pewnością nie była.
- No. Raz, raz, nie będę długo czekała. - Gestem dłoni podkreśliła swoją wypowiedź.
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

Finua w pierwszej chwili po prostu nie wierzyła w swojego pecha. Została złapana i grożono jej ucięciem ręki. W pierwszym odruchu wykrzesała z siebie tak rzeczywisty i pełen skruchy szloch oraz łzy, że sama prawie uwierzyła w swoją niewinność. Potem mężczyzna odszedł nagle od baru i zainicjował taką rozróbę, że zaskoczył nawet złodziejkę, która zapomniała na chwilę, jak niesamowicie niesprawiedliwie została osądzona. Pociągnęła nawet łyka bimbru i zakąsiła chlebem, obserwując wydarzenia. Od przedstawienia oderwał ją jakiś mężczyzna, który postanowił się wstawić za kuglarką.
Finua po prostu nie wierzyła w swoje szczęście. Miała sporą szansę wyjść z tej sytuacji obronną ręką. Uśmiechnęła się szeroko z łzami w oczach do domniemanego wybawcy. A potem zauważyła wielkiego kota, który wyglądał, jakby miał dziwny pomysł pilnowania jej.
Finua po prostu nie wierzyła w swojego pecha. Już prawie czuła smak wolności, ale jakieś paskudne przeczucie mówiło jej, że tym razem nie wykpi się tak łatwo. No przecież nie będzie skakać przez grzbiet takiego bydlaka z taaaakimi pazurami.
- A... ale ja nie wiem, o co chodzi. - Pociągnęła nosem, pokazując całkowicie puste dłonie. Przygarbiła się lekko, by wydawać się jeszcze mniejszą i bardziej bezbronną. Wielkimi, maślanymi oczami popatrzyła na mężczyznę, chcąc wzbudzić możliwie jak najwięcej współczucia. - Ja... ja nic nie zabrałam... mi tylko piłeczka spadła, chciałam ją podnieść i musiałam przypadkiem oprzeć się o szanowną panią.
Mówiąc co, możliwie dyskretnie kopnęła torbę tak, że ta przewróciła się i ze środka wypadła nawet nie jedna a dwie lekko przypalone piłki. Zaś zdobycz spoczywała bezpiecznie w jednej z licznych kieszeni kurtki.
Kaylesec
Rasa:
Profesje:

Post autor: Kaylesec »

Ocknął się z półsnu. Najwidoczniej nic się nie zmieniło. Zszedł po dachówkach w stronę karczmy. Na szczęście sufit pokoju był wysoki, więc i okna tu sięgały. Wychylił się i zajrzał do środka. Obserwował, co się wydarzy.
Ostatnio edytowane przez Arayo 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Proszę trzymać się regulaminu, w przeciwnym razie zostaną wyciągnięte konsekwencje.
Awatar użytkownika
Lucivar
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucivar »

Czarodziej uśmiechnął się. Nie spodziewał się, że piękność będzie na tyle nieuprzejma. Ale jak mówi pewne przysłowie...
- Chętnie oddam ci twój nóż, pani - rzekł i wręczył kobiecinie nóż. Nie rozumiał jej nastawiania. Wściekła się po zabronił jej odcinać ręce? Niedorzeczność.
- Powinnaś wziąć parę lekcji manier, dzieciaku - wyszeptała Theranee. Wstała, by pokazać jakim jest drapieżnikiem, wyszczerzyła kły, a następnie otarła się o nogę Lucivara. Był to dowód, że jeśli ktokolwiek go zaatakuje może pożegnać się życiem.
Jeelesbeck odwrócił się do złodziejki. Natychmiast przybrał surową minę. Wyprostowany i z laską w rękach sprawiał wrażenie mężczyzny potężnego, a zarazem poważnego. Ostoja spokoju i mądrości. Wszak był nieobliczalny, jednak w tej chwili chciał wyjaśnić sprawę kradzieży.
- Mogłabyś okazać odrobinę klasy i powiedzieć prawdę, niźli kłamać w żywe ślepia - powiedział dumnie. - Tym bardziej, że ZE MNĄ nie stanie ci się krzywda, dziecino. Uważam, że powinnaś przeprosić - wskazał na kobietę - ową damę. Dodatkowo żądam byś opróżniła kieszenie. W przeciwnym razie zrobię to osobiście. Ach tak! Nie próbuj uciekać - spojrzał w stronę drzwi i parę stolików przysunęło się do drzwi w taki sposób, że nikt z wewnątrz nie wyjdzie - nie masz jak.
Ponownie spojrzał na kasztanową damę.
- Czy jest pani pewna, ze pański towarzysz nie przesadził z ilością trunku? Obawiam się, że całe miasto może być w niebezpieczeństwie - zaśmiał się. - Przepraszam również za moją kotkę... Jest nieznośna...
- Panterę... - warknęła Theranee.
Awatar użytkownika
Nakira
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowca Nagród
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nakira »

- Skoro wiesz, czarodzieju, jak jest u mnie z zachowaniem, to po kiego grzyba nazywasz mnie damą? - spytała Nakira, chowając nóż z powrotem za pas. - Pantera i kotka, to jest to samo, koteczku - zwróciła się do zwierzęcia.
"Dzieciak?!" - pomyślała zirytowana, piorunując spojrzeniem niedoszłą złodziejkę i jej wybawcę. "No, błagam! Że niby ja jestem dzieciakiem?! Kto tutaj zachowuje się jak dzieciak?!" Uspokoiła nieco swe mordercze myśli, które zastąpiły zdrowy rozsądek, pozwalając, by Nakira poniosła się złości. Odetchnęła głęboko, raz jeszcze obrzucając tę dwójkę nienawistnym spojrzeniem.
- Co do mojego towarzysza, to nim nie jest. Przypadkowo spotkany gość, nie odpowiadam za niego, dziękuję bardzo i smacznego. - Mało brakowało, by ponownie wyciągnęła nóż, jeno tym razem z zamiarem użycia go w niezbyt przyjemny sposób. Podniosła się, rzuciła na blat dwie monety, po czym ruszyła w stronę wyjścia, jednakże zatrzymała się, zauważywszy, iże droga zastawiona jest... stołami. Westchnęła, zupełnie zrezygnowana, zdegustowana i zniesmaczona, po czym zakasała rękawy i niezwykle brutalnie odkopnęła stół jeden za drugim, otworzyła drzwi tak szeroko, jak tylko mogła, a następnie wyszła, trzaskając nimi tak mocno, że najprawdopodobniej szyby zatrzęsły się w oknach.
Ostatnio edytowane przez Nakira 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

- Ot i po sprawie! - Finua oznajmiła z miną tak pełną nadziei i z taką niewinnością bijącą z oczu, że gdyby mężczyzna znał ją dłużej, sprawdziłby dla pewności swoje kieszenie. Przytrzymała się baru i schyliła, by zebrać piłeczki. Przy okazji jedną z monet z blatu. Gdy schowała już swoje rzeczy, po chwili zastanowienia wypiła resztkę bimbru ze szklaneczki i tym razem wzdrygnęła się jak najbardziej naturalnie. Lichego alkoholu zdołał podrażnić nawet jej przyzwyczajone gardło.
- Widzi pan szanowny, koleżanka już poszła, to ja w sumie może bym tak za nią... Jak widać, jest coś nie w humorze, lepiej sprawdzę, czy nic jej nie trzeba... tam? - Przy ostatnim słowie wskazała palcem drzwi, po czym jednym gwałtownym ruchem zerwała się z miejsca z torbę i niedokończoną pajdą chleba w dłoniach. Chciała koniecznie wykorzystać tą niezwykłą okazję w postaci odsunięcia jednego ze stołów przez kobietę. Miała tylko nadzieję, że mag, bo musiał to być mag, nie będzie aż tak zręczny, ani szybko myślący, by powiązać wszystko i zdążyć ją zatrzymać, zanim będzie miała szansę uciec. Może i była szybka, ale za to na tyle słaba, że nawet chwyt przeciętnego mężczyzny, albo roślejszej kobiety mógł skutecznie utrzymać ją w miejscu. Oczywiście, problemem zostawała jeszcze pantera, ale w końcu kto nie ryzykuje, ten gnije całe życie w więzieniu. Najwyżej mogłaby potraktować kota iskierką prosto w nos. Takie zachowanie nie nastrajało zwierząt przyjaźnie wobec niej, ale pozwalało czasem zniechęcić je do pościgu.
Zablokowany

Wróć do „Valladon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości