Kryształowe Jezioro[Północny brzeg Jeziora] Powrót z Otchłani

Nad Kryształowym Jeziorem żyje się powoli i spokojnie. Majestatycznym pegazom i jednorożcom jezioro służy za wodopój. Magowie i elfy przychodzą tutaj odpocząć i szukać rzadkich ziół. Driady i Nimfy odnajdują tutaj schronienie. Dla wszystkich istot przyjaznych jezioro jest niezwykłym schronieniem. Położone w rozległym lesie, otoczone drzewami i krzewami tworzy osobną krainę ciszy.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

[Północny brzeg Jeziora] Powrót z Otchłani

Post autor: Aileen »

Na północnym brzegu Kryształowego Jeziora od niepamiętnych czasów istniała płytka rozpadlina, której jakoś nikomu nie chcialo się odwiedzać. Skaliste brzegi usiane były podobnymi pęknięciami, a także rozmaitością małych i większych jaskiń, wymytych przez wodę. Kilku rabusiów nawet próbowało poukrywać tam swoje złoto. Bujna roślinność, liczne wodne ptactwo oraz częste odwiedziny tych bardziej niezwykłych istot zamieszkujących puszczę nadawały temu miejscu idylliczną aurę. Jedynie ta rozpadlina, która przecież wyglądała jak każda inna, jakby nie pasowała do okolicy. A przecież niejeden elfi zwiadowca, poszukiwacz przygód czy ciekawski zwierz zwiedzał skalisty labirynt i niczego nie znalazł.
W miejscu, gdzie rosło tylko kilka niewielkich roślinek, zbłąkany lis przetrząsał szczeliny w skałach w poszukiwaniu czegoś jadalnego. Spod niewielkiego kamienia wyprysnął wielki lśniący krocionóg i chrobocząc odnóżami po zeschłych porostach, starał się uciec przez czujnym noskiem rudzielca. Lisek jednak pochwycił go i schrupał ze smakiem, oblizując się. Dalsze poszukiwania smakołyków przerwał nagły wstrząs. Dziwny dźwięk, ktory rozległ się zaraz po tym, śmiertelnie przeraził zwierzątko, które uciekło w popłochu, nie oglądając się za siebie.
W rozpadlinie zrobiło się ciemniej, jakby coś wsysało do siebie światło słońca. Powiało chłodem i nagle między skałami przestrzeń rozerwała się jak kiepskiej jakości sukno. Czarna dziura powiękrzyła się i wchłonęła prawie całe światło z okolicy.
Gdyby w tym momencie ktoś odwiedził to miejsce, zrozumiałby z jakiej przyczyny omijała je wszelka zwierzyna. Z portalu wyszedł Nemorianin, prowadząc za sobą czarnego jak węgiel konia. Tuż za nim z cienia wyłoniła się jasnowłosa elfka wraz z myszatym wierzchowcem. Chwilę po tym portal znikł a dno wąwozu zalało światło słońca.
Aileen uśmiechnęła się szeroko, widząc z powrotem światło dnia, normalne zielone rośliny i błękitne niebo. Nie miała pojęcia gdzie się znaleźli, ale to nie miało teraz dla niej znaczenia. Ważne, że w domu.
- Poczekajcie chwilę - rzuciła i pobiegła przed siebie. Wydostała sie z rozpadliny i stanęła, rozglądając się po okolicy.

Jezioro. Olbrzymie, lśniące, niebieskie jezioro. Swym nagłym pojawieniem się wystraszyła i tak przerażonego liska, który schował się między kępą paproci. Aileen domyśliła się, że mogą być w trzech miejscach - Kryształowe Jezioro, Jezioro Czarodziejek lub Błyszczące Jezioro. Żadne inne nie było na tyle wielkie, by z trudem dostrzegać drugi brzeg. Dochodziły jeszcze Łzy Rapsodii, jednak, o ile elfka dobrze pamiętała mapę, było ono położone u stóp Szczytów Fellarionu. Tutaj najwyższym wzniesieniem były wapienne skały, na których stała elfka.
Znała tę puszczę. Błyszczące Jezioro pozostawiłoby w jej pamięci zbyt wyraźny ślad by je pomylić, a las w którym się znaleźli... Ostatni raz była w tym miejscu jeszcze jako mieszkanka Zamku Czarodzejek. Po krótkim namyśle wróciła do Akkarina.
- Jesteśmy w Szepczącym Lesie, najprawdopodobniej nad Kryształowym Jeziorem. A to oznacza, że całkiem niedaleko stąd znajduje się Danae... a to oznacza, że możesz mieć kłopoty.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Nawet nie spodziewał się, że Nemorianie mogli tak zręcznie ukryć portal. Nawet dla niego był on teraz ledwo wyczuwalny, ale to zapewne tylko dla tego, że go wzywał. Wzywał do powrotu do Otchłani...
Informacje na temat ich położenia, mało go obchodziły teraz. Co innego potencjalne kłopoty.
- Czyżby twoi mocodawcy, którzy zlecili moją śmierć zamierzali dokończyć działa? - Umilkł, na chwilę. Nim jednak Aileen zdążyła odpowiedzieć kontynuował dalej - Skoro ty zawiodłaś...
Założył ręce na piersi, czekając na odpowiedź, jednak po minie elfki wnioskował, ze nie bardzo wie co mu odpowiedzieć. Nie liczył nawet, na to. Jak również, na ewentualną pomoc w razie próby zabicia go. Mimo to elfy były teraz jedynymi przeciwnikami Megdara i jeśli chcial się zemścić i odzyskać Kamień, musiał z nimi współpracować.
- Wątpię bym miał inne wyjście niż spotkać się z twoimi rodakami, jeśli chcę jakoś zaszkodzić liczowi. Prowadź więc do Danae im szybciej tam dotrzemy tym lepiej.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Akkarin, wypowiadając to zdanie, nie mógł trafić lepiej, by bardziej zdenerwować elfkę. Nadludzkim, czy raczej, nadelfim wręcz wysiłkiem stłumiła nieprzyjemny komentarz, udając jedynie uprzejme zdziwienie (co i tak nie wyszło zbyt przekonująco). Podeszła do Bzury i sprawdziła czy jej rzeczy są na miejscu. W rzeczywistości chciała choć trochę zamaskować swoje wątpliwości. Musiała podjąć decyzję, i to niełatwą.
Zawsze mogła wykonać ów rozkaz, jednakże elfka wiedziała, że po prostu nie potrafi. Nie chodziło tu o to, kto lepiej włada magią, Aileen zwyczajnie nie potrafiła zabijać. Nie była żołnierzem - nie zabijała i tyle.
Nie mogła tak po prostu wprowadzić demona do Danae... chyba. Akkarin zostałby albo na wstępie pojmany i, najpewniej, stracony, a ona... no cóż. Sprzeciwiła się poleceniom, jej los też nie będzie za wesoły. Pozostało jej liczyć na swoje umiejętności przekonywania i na to, że spotka w Danae kogoś znajomego.
A skoro mają sami odwiedzić Danae, trzeba się spieszyć. Las z pewnością był obserwowany przez elfy, a wprowadzeni do miasta jako jeńcy, bardzo stracą na wiarygodności.
- Musimy się pospieszyć. Jedźmy do Danae, postaram się załagodzić... konflikty. - powiedziała chłodno. Akkarin ją denerwował i zapewne, vice versa.
Wyprowadziła Bzurę z rozpadliny i wyszli na brzeg jeziora. Aileen wskoczyła zgrabnie na jej grzbiet i ruszyli w las. Bzura była mistrzynią w wyszukiwaniu dziwnych ścieżek i skrótów, w niedługim czasie brnęli przez gęsty busz ledwo widoczną, ale w miarę bezpieczną ścieżką. W międzyczasie Bzura opowiedziała swoją historię. Elfka została uznana za martwą a Bzura - za szaloną. Rzeczy Aileen zostały oddane elfom, a klaczka zaprowadzona do jednej ze stajni, gdzie zajęli się nią ludzie.
~ Skopałam czterech z nich tak, że zabrali ich uzdrowiciele, ale tępaki nadal nie chcieli mnie wysłuchać! - bulwersowała się Bzura. ~ Ani jeden elf nie przyszedł do mnie, za to te... te... - urwała, szukając w swym wąskim zasobie niepochlebnego słownictwa wyzwiska odpowiedniego dla nierozgarniętych stajennych. Parsknęła z oburzenia.
~ Przychlasty - podpowiedział uprzejmie Arkad.
~ Te przychlasty zamknęły mnie w boksie jak byle szkapę! Uciekłam, oczywiście. Miałam nadzieję, że poradziłaś sobie beze mnie - fuknęła.
Aileen dzielnie starała się zachować powagę. Nie przerywała monologu, po chwili Bzura zaczęła mruczeć coś do siebie a potem umilkła, zajęta podziwianiem dawno nie widzianych badyli i chaszczy.
Niedaleko nich zagruchał gołąb, a po chwili odpowiedział mu kolejny. Cały las rozbrzmiewał ptasimi trelami. Aileen odwróciła się do Akkarina.
- Kiedy znajdziemy się w mieście, przede wszystkim uważaj co mówisz. Mowa jest srebrem, milczenie złotem. Wolę uniknąć nieporozumień wynikających z czyjejś bezmyślności.
Gołąb zagruchał ponownie, powtarzając swój motyw trzy razy. Zaraz zagłuszyło go stadko hałaśliwych wróbli, które rozpoczęły bójkę na gałęzi.
Awatar użytkownika
Wanda
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Dobry Duch
Profesje: Mag , Opiekun , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Wanda »

        Wanda, dobry duch przesiadujący w otoczonej zbroją plątaninie magicznych korzeni, oparła się o miękką, wilgotną ziemię na brzegu jeziora. Nachyliła się do przodu, chciała spojrzeć na swoje odbicie w błękitnej wodzie. A konkretnie na świeżo upleciony wianek z różnobarwnych kwiatów i ziół. Kolorowa ozdoba nie była zwykłym, cienkim paskiem ale pokaźnej wielkości, wielokrotnie łączoną obręczą, z wystającymi na wszystkie strony liśćmi, płatkami i badylkami. Wokół założonego na pełnym hełmie kwiecistego wianka krążyły bzykające owady.
Królewna uśmiechnęła się.
Mimo, ze na ziemi nie było nawet w jednej tysięcznej tak pięknie jak na planie niebieskim, to i tak zdało się tu znaleźć kilka miłych akcentów. Barwne wianki były jednym z nich.

W końcu zaprzestała przeglądania się w tafli wody i podniosła się na swoje drewniano-stalowe nogi. Rozejrzała się dookoła, a tam zaś nie było poza nią żywej duszy. Wiaterek przetoczył się po jeziorze, wzburzając na nim niewielkie fale. Gdyby węch niebianki był odrobinę lepszy na pewno wyczułaby w nim rześką, przykuwającą uwagę woń. Ale nie był, dlatego Wanda odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie, oddalając się z każdym kolejnym krokiem od naturalnego zbiornika wody.

Kling, klang, kling, klang… - dźwięczała zbroja, gdy jej właścicielka śpieszyła przed siebie.

Gdzieś tam czekały udręczone, potrzebujące istoty, którym winna była pomoc, myślała niebianka. Wiele zła się na świecie dzieje, wiele dusz nie zaznało ukojenia.

Kling, klang, kling, klang…

A kiedy już dotrze do jakiegoś miasta będzie musiała oddać zbroję do renowacji. Pojawiająca się tu i ówdzie plamka rdzy nie wróżyła niczego dobrego. Jeśli miała pochodzić w tej skorupie jeszcze jakiś czas trzeba było odwiedzić płatnerza.
Odwiązała więc konia od drzewa, odciągnęła rozwarty pysk zwierzaka co od razy chciał zjeść jej śliczną, kwiecistą ozdobę, po czym zasiadła w siodle i pojechała przez las.
Opatrzność natknęła ją na dwójkę wędrowców.
- Witajcie bracie i siostry w Stwórcy, azaliż znacie drogę do miasta najbliższego? Wspomóżcie proszę duchowego pielgrzyma z misją niesienia pokoju i miłości. Błąkam się po tej głuszy już od godziny. Stwórca wam w dzieciach i zdrowiu wynagrodzi.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Jechał w milczeniu, przez cały czas. Nie odezwał się nawet gdy Aileen kazała mu w Danae trzymać język za zębami. Zupełnie jakby uważała, że szlachcic taki jak Akkarin nie umiał się zachować w towarzystwie. No, może nie zawsze umiał... Ale to wina już przebywania z plebsem, a nie wychowanie wyniesione z rodzinnego domu!
Gdy elfka zaczęła gruchać, by porozumieć się z gołębiami, nawet go to nie zdziwiło. Wciąż pamiętał, gdy rozmawiała z wiwerną w jej języku. Czemu więc nie byłaby w stanie powtórzyć tego z ptakiem?
Zdziwiło go jednak co innego. Głos obcej mu osoby, która bredziła coś o Stwórcy, rodzeństwie, oraz dzieciach. Nie dość, że zdawało się mieć to podłoże kazirodcze, to jeszcze z dozą szaleństwa. Demon spojrzał na kobietę, wsłuchując się w jej aurę. Nie była zbyt silna więc najprawdopodobniej kobieta nie potrafiła posługiwać się magią w stopniu mogącym im zagrozić. Zarówno jej barwa jak i poświata nie dawały nawet podstaw by mogła ich zaatakować bez podstaw. Dobrych podstaw. Mimo to, demon otoczył się aurą siły i władzy, tak by kobiecie zdawało się, że ma do czynienia z nienaganną osobą. Stłumił tym samym również własną aurę. Spoglądał na bredzącą kobietę zastanawiając się czy jej pomóc. Z jednej strony jej los był mu obojętny i równie dobrze mogła nie żyć. Z drugiej jednak jeśli wybierała się do dużego miasta, czyli najpewniej Danae to i tak będzie się za nimi wlec... Decyzję postanowił więc, pozostawić Aileen. Jeśli wskaże jej zły kierunek, nemorianin będzie miał czyste ręce. Odezwał się w głowie elfki.
- Co z nią robimy? Jeśli idzie do Danae to nie damy rady się jej pozbyć. Wątpię, by jej osoba pomogła w rozmowie z twoimi rodakami, szybciej uznają, że zamiast mnie zabić zbierasz drużynę przeciwko liczowi. Na własną rękę. Nie znam elfów na tyle by wiedzieć, jak na coś takiego zareagują. Pozostawiam więc decyzję tobie...
Awatar użytkownika
Wanda
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Dobry Duch
Profesje: Mag , Opiekun , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Wanda »

        Gdyby w tamtym momencie niebianka posiadała zdolność telepatii na pewno uznałby, że nieznajomego cechuje wysoki poziom biernej agresji, natomiast poziomem sympatyczności w kontaktach międzyludzkich próbuje przegonić, nie bez wyraźnych widoków na sukces, sympatyczność płukania okrężnicy.
Ponieważ jednak niebianka takiej zdolności nie posiadała podeszła do nieznajomego tak jak do każdego innego wędrowca – z otwartością.

Wanda spróbowała sprawdzić w którą stronę, dobra czy zła, bardziej skłania się nieznajomy. Skorzystała z czytania aury. Aura ciemnowłosego jakoby znikła, jakoby się zmieniała, pozostawiając po sobie jeno niejasne wrażenie, że osobnik dosiadający czarnego konia nie należy do złych osób. Blady mężczyzna, przypominający z wyglądu człowieka, musiał użyć jakiejś zdolności. Jakiej? Nie… Pytanie powinno brzmieć, po co miałby modyfikować aurę skoro w żaden sposób niebianka mu nie zagrażała? Być może była to jego zwyczajowa reakcja na nowo poznanych ludzi? Z góry obawiał się tego, co ze sobą niosą? A może sam miał coś do ukrycia?
Wanda wstrzymała się z oceną. Doświadczenie zdobyte na planie niebieskim nauczyło ją, że wyciąganie wniosków na podstawie kilku przypadkowych poszlak jest błędne i na dłuższą metę szkodliwe dla oceniającego.

Przeniosła spojrzenie na kobietę o jasnych włosach. Królewna nie dysponowała wybitnych zdolności czytania aury ale mogła bez większych trudności stwierdzić, że aura nieznajomej była na miejscu i w danej chwili nie ulegała zmianom. Nie było w niej też wyraźnych śladów zła i to wszystko co niebiance udało się na ten temat ustalić. Póki co to musiało wystarczyć.
Ciemnowłosy uparcie milczał, najwyraźniej czekając aż głos zabierze kobieta.
Kolejna informacja.

Koń niebianki skierował łeb w stronę trawy, począł skubać źdźbła i żuć ze smakiem.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Gołąb zagruchał i nagle urwał swoją piosenkę w połowie. Zabrzmiało to trochę tak, jakby ochrypł i tylko to sprawiło, że elfka poświęciła temu chwilkę uwagi. Było warto. Gołąb znowu rozpoczął swe trele. Dwa powtórzenia, trzy, dwa, jedno, cztery... Aileen mało nie spadła z konia gdy Bzura postanowiła "przebryknąć" ułamaną gałąź. Elfka złożyła dłonie i dmuchnęła w nie, naśladując gruchanie gołębia. Powtórzyła ową sekwencję.
- Gołębie - powiedziała Aileen gdy dostrzegła pytające spojrzenie demona - Szukają swych towarzyszy.
Gołąb gdzieś w zaroślach zagruchał kilka razy i umilkł.
Nagle z tyłu doszło ją głośne parskanie konia. Aileen odwróciła się szybko i oczom jej ukazał się widok doprawdy niezwykły.
- Witajcie bracie i siostry w Stwórcy, azaliż znacie drogę do miasta najbliższego? Wspomóżcie proszę duchowego pielgrzyma z misją niesienia pokoju i miłości. Błąkam się po tej głuszy już od godziny. Stwórca wam w dzieciach i zdrowiu wynagrodzi. - powiedziała kobiecym głosem płytowa zbroja z wiankiem z polnych kwiatów na hełmie, siedząca na białym koniu. Aileen zbita z tropu zamrugała kilka razy w płonnej nadziei, że widziadło się rozwieje. Bzura aż kichnęła ze zdumienia, a co dziwne, nie zerwała się do ucieczki.
... nie damy rady się jej pozbyć. -słyszała głos Akkarina obijający się gdzieś w jej umyśle. - Wątpię, by jej osoba pomogła w rozmowie z twoimi rodakami, szybciej uznają, że zamiast mnie zabić zbierasz drużynę przeciwko liczowi. Na własną rękę. Nie znam elfów na tyle by wiedzieć, jak na coś takiego zareagują. Pozostawiam więc decyzję tobie...
Aileen w końcu zebrała myśli na tyle, by odpowiedzieć przybyszce. Wianek na żelaznym hełmie w przedziwny sposób odwracał uwagę.
- Ależ oczywiście, pani. Podążamy właśnie do Danae, możesz nam potowarzyszyć. - wyrzuciła z siebie w końcu.
Biały koń podniósł łeb i spojrzał na zebrane nieparzystokopytne towarzystwo, spokojnie przeżuwając zielsko. Schylił się ponownie do trawy i otrząsnął się, gdy popręg wpił mu się w pierś. Bzura prychnęła i z całą swobodą wyciągnęła szyję jak żyrafa i udarła z pobliskiego krzaka całą gałąź liści. Aileen popędziła ją lekko i ponownie zaczęli przedzierać się przez puszczę. Zakuta w zbroję panna przy każdym kroku wydawała różnego tonu metaliczne dźwięki, brzmiąc jak nadpsuta krasnoludzka machina.
- Że też jej w tym wygodnie - mruknęła do siebie elfka, której przeszkadzała nawet najlżejsza zbroja.
Uczynili tak we względnej ciszy może z kilkaset metrów, gdy konie nagle stanęły.
~ Aileen, tu...
~ Wiem. - ucięła. W jednej chwili z gąszczu młodych drzewek i krzaków wyłoniło się pięć postaci, każda z napiętym łukiem wycelowanym w jednego z wędrowców. Po chwili spomiędzy drzew wyszło także dwóch jeźdźców. Aileen w duchu podziwiała sprawność elfich żołnierzy, mogła być pewna że wokół nich znajduje się ich co najmniej drugie tyle. Strzała wycelowana prosto w jej pierś zmusiła ją jednak do zajęcia się ważniejszymi sprawami.
- Rzucić broń! - powiedział głośno jeden z jeźdźców. Elfka westchnęła i pokazała reszcie puste ręce. Broń straciła jeszcze na bagnach. Wolała nie patrzeć na Akkarina, aż za dobrze wiedziała, co by się działo gdyby wzrok umiał zabijać. Elfy mierzące do niej nieznacznie opuściły łuki.
- Imię i czemu prowadzisz obcych po naszych ścieżkach. - jeździec skinął łukiem na elfkę.
- Jestem Aileen Ithlinnë i... - zaczęła ale urwała, gdy łuki znów się podniosły, a w Akkarina wycelowała dodatkowo trójka zwiadowców którzy wyskoczyli zza drzew. Więc jednak Adrastos wiernie przekazywał informacje.
- Puśćcie ją - wskazała na zbroję. Wianek nieco przekrzywił się i zwiądł. - Zgubiła się w lesie i dołączyła do nas, nie jest niczemu winna.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Skoro Aileen chciała by, nieznana nawet z imienia, kobieta im towarzyszyła, niech tak będzie. Elfka zdaniem demona była zbyt dobra, zero egoizmu. Przez pewien czas jechali spokojnie, do czasu aż wierzchowce nagle się zatrzymały.
- Arkad, co jest?
- Obcy. Pachnął jak Aileen.
- Szlag! Niech ich Otchłań pochłonie, razem z Aileen. Wpadliśmy w zasadzkę -
Gdy elfy wyszły z zarośli, znanym tylko sobie sposobem świetnie się w nich maskując, demon posłał towarzyszącej mu elfce mordercze spojrzenie. Po co prowadziła ich ścieżkami elfów, skoro tam właśnie mogli się na nich natknąć? Albo była jednak głupia, albo umyślnie wprowadziła ich w zasadzkę. Jednak reakcja jej rodaków wskazywała, że nie cieszą się z jej widoku. Przynajmniej tyle dobrego, że nie tylko w niego mierzono z łuków. Choć w niego nie wiedzieć czemu wycelowano ich więcej...
Przyjrzał się oddziałowi elfów. Był naprawdę zły, jak dawno. Jeśli sądzili, że podda im się bez walki, to nie znali natury nemorian. On, miałby się poddać niższej istocie? Kpina.
-Jeśli chcecie dostać moją broń musicie ją odebrać siłą. - Położył dłoń na głowni szabli. Broń była prezentem, jaki otrzymał opuszczając Otchłań, nie zamierzał jej oddawać byle żołdakom. Przyjrzał się krytycznie dzierżonym przez elfy łukom. - I zabierzcie te zabawki sprzed moich oczu, bo je stracicie. Miałem lepsze mniemanie o elfach, widzę jednak jak bardzo się pomyliłem. Zachowujecie się jak bandyci, napadający podróżnych, ale zamiast złota żądacie żelaza... - Nie dokończył zdania, gdyż strzała świsnęła mu obok ucha. Lepszej metody na wkurzenie demona elfy nie mogły znaleźć. Świat wokół niego zaczął ciemnieć, gdy szykował zaklęcie mające zmieść z powierzchni ziemi grożący im oddział. Równocześnie pojawiły się dookoła niego wyładowania sugerujące, że wzniósł wokół siebie magiczną tarczę, która miała powstrzymać dalsze pociski.
Awatar użytkownika
Wanda
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Dobry Duch
Profesje: Mag , Opiekun , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Wanda »

        - Spokojnie bracie elfowie. Broń nie będzie konieczna, jestem jeno prostym wędrowcem, nieuzbrojonym, niosącym pomoc potrzebującym i dobre słowo. Poza tym… – podprowadziła konia ostrożnym krokiem do pierwszego z elfów, odnajdując od razu jego wzrok. - …czyż Stwórca nie podarował nam lasu, byśmy wspólnie korzystali z jego dobrodziejstw?
Spojrzała uważnie w piękne, modre oczy elfiego wojownika. A w spojrzeniu jej była moc prawości. - Jestem Wanda, przybysz ze sfery niebiańskiej. - Długouchy przekrzywił nieco głowę, zapatrując się w wizjer hełmu, a jego spojrzenie wyraźnie zmaślało i rozmiękło. – Pozwól nam przejechać wolno, dobry panie. Mamy taki piękny dzień, idealny na konne przejażdżki, czyż nie? – elf uśmiechnął się pogodnie i szeroko, gdy padło na niego spojrzenie dobra.
- Witaj dobra pani, duchu ze sfery niebieskiej. Piękny to dzień, zaprawdę, piękny. – skłonił się. Kompani elfa spoglądali to na dyskutującą parę, to na magiczne występy demona, zastanawiając się co robić dalej. Rozmówca królewny podniósł rękę, dając znak wojownikom, by wstrzymali się z atakiem. – Czy możemy towarzyszyć ci, dobry duchu, przez pewien czas? Tyle niebezpieczeństw czai się w tej głuszy a nam tak dobrze się rozmawia. Jestem Wissan Slann z klanu Gerzi, do usług.
- Byłabym zaszczycona, Wissanie, ale ci mili państwo właśnie pokazywali mi drogę do miasta. – królewna uśmiechnęła się pod hełmem i położyła dłoń na ramieniu woja. – Niech Stwórca spojrzy na ciebie przychylnym okiem oraz cały wasz klan. Niech czuwa nad tobą i chroni od złego.
Elf skinął głowa, miał łzy w oczach.
- Przepuścicie dobrego ducha – wyszeptał z nabożnością, a w jego głosie była radość. – I jej towarzyszy.

I przepuściły elfy niebiankę, zacny zaś woj Wissan dopilnował osobiście, by pancerna białogłowa dotarła bezpiecznie do miasta.
I dostał on część kwiatków z wianka w podzięce, które potem nieopatrznie zjadł jego wierzchowiec.

Ciąg dalszy.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Aileen nigdy nie przypuszczała, że demon może zrobić coś tak nierozsądnego. Jeżeli chciał się dostać żywy do Danae, a także wydostać się z niego w jednym kawałku zdecydowanie nie powinien na wstępie atakować całego oddziału elfów. O obrażaniu ich nie mówiąc. Jeden z nich, mniej odporny na zaczepki demona nie wytrzymał i wypuścił strzałę, która musnęła jego głowę. Jakby w odpowiedzi na ów ruch, Akkarin zebrał moc Otchłani i otoczył się tarczą z energii. Najwyraźniej zamierzał unicestwić wszystkich w okolicy, nie wyłączając Aileen i niewiasty w zbroi.
W tym momencie biały koń kobiety podszedł do konia dowodzącego oddziałem elfa. Na krótką chwilę czas zwolnił, gdy kobieta rozpoczęła swą mowę. Na twarzy elfa zaszła zdumiewająca przemiana, pojawił się na niej wyraz błogości a oczy zaszły mgłą. Wpatrywał się jak urzeczony w zbroję, jakby zobaczył coś olśniewającego. Pozostałe elfy patrzyły to na niego, to na Akkarina, zupełnie zdezorientowane. Wissan Slan nigdy wcześniej się tak nie zachowywał. Nawet Akkarin, pomimo gniewu i ewidentnie morderczych zamiarów rozproszył się na chwilę i wpatrywał się z niedowierzaniem na tą scenę. Natomiast Aileen obserwowała z wyraźnym zainteresowaniem wpływ magii niebianki na zachowanie elfa. Wcześniej podjęła już decyzję na temat Akkarina, teraz po prostu musiała poczekać.
- Przepuścicie dobrego ducha – wyszeptał Wissan ze łzami w oczach. Wyglądał wprost komicznie, jednak w tym momencie nikomu nie było do śmiechu. Nie oglądając się na towarzyszy odjechał ścieżką razem z niebianką, nie spuszczając z niej wzroku.

Mijały sekundy, a oszałamiający zapach lilii, który roztaczała niebianka powoli znikał. Elfy otrząsnęły się z zaskoczenia, a Akkarin ponownie zabrał się za tkanie zaklęcia. Zwiadowcy, pomimo utraty dowódcy, zdecydowali się dzielnie walczyć.
Energetyczna tarcza Akkarina nie stanowiła przeszkody dla jej ataku. Przebiła się przez barierę na jego umyśle jak taran przez spróchniałą drewnianą bramę. Wici mroku znikły, Akkarin wrzasnął i zaatakował Aileen. Nic z tego. Elfka skutecznie niweczyła jego wysiłki, zanim jeszcze zdążył wprowadzić myśl w czyn. Jednocześnie, słabym magicznym impulsem uderzyła w napięty popręg Arkada. Pas pękł z trzaskiem, gdy wystraszony ogier stanął dęba, zrzucając z siebie jeźdźca. Akkarin upadł na ziemię, gdzie zaraz otoczyły go elfy.
Cała akcja nie trwała dłużej niż kilka sekund. Elfka przez krótką chwilę zmagała się dalej z umysłem demona, gdy nagle wszystko znikło bez ostrzeżenia. Aileen zakrztusiła się i prawie sama spadła z konia. Elfy zatrzasnęły jej na nadgarstkach ciężkie, rzeźbione bransolety, nasycone zaklęciem blokującym jej dostęp do magii. Mentalny kontakt z Bzurą urwał się nagle. Szumiało jej w uszach.
Kątem oka zobaczyła Akkarina z podobnymi bransoletami na rękach, próbującego się wyrwać trzem trzymającym go elfom. Odebrali mu szablę, choć pewnie z dużym trudem. Arkad stał obok, przytrzymywany przez kolejnego zwiadowcę. Demon rzucił elfce pełne nienawiści spojrzenie.
- Prowadźcie do miasta. Pozwólcie mi porozmawiać z kimś, kto mnie zna i wie, po co wyruszyłam. - powiedziała z trudem Aileen. Walka z doprowadzonym do furii demonem mocno nadszarpnęła jej siły. Jeden z elfich jeźdźców popędził przed siebie, by zanieść wieści i odnaleźć Wissana. Kolejny jeździec wyszedł zza drzew i ustawił się na tyłach.
- Będziesz musiała dobrze się wytłumaczyć, Aileen - rzekł jeden z elfów ze smutnym uśmiechem. Kobieta nie odpowiedziała, dała klaczce znak by ruszyła i zajęła miejsce z przodu pochodu. Teraz, kiedy mentalny przekaz był jej naprawdę potrzebny, nie mogła zrobić nic. A szczerze wątpiła, by Akkarin zdał sobie sprawę, że atakując go, dała mu szanse na przeżycie tej wycieczki.

Ciąg dalszy: Aileen, Akkarin
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość