Góry Dasso[Ruiny w lesie]Na pastwę domonów

Rozciągające się od Równin Andurii aż po Równinę Maurat góry z wierzchołkami pokrytymi wiecznym śniegiem, przeplatane zielonymi dolinami i niebezpiecznymi przełęczami, zamieszkałe przez dzikie zwierzęta i legendarne potwory. Góry otaczają i chronią przed niebezpieczeństwami Szepczący Las, dając mu w ten sposób spokój.
Awatar użytkownika
Ita
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

[Ruiny w lesie]Na pastwę domonów

Post autor: Ita »

Jechali trochę, niedługo, jakiś czas... Ita niespecjalnie czuła upływ czasu, cieszyła się raczej faktem, że nareszcie nie musi pokonywać odległości swoimi dwiema kończynami. Nawet przez moment zastanawiała się, czy nie zostawić sobie wierzchowca, zaraz jednak odpędziła tę myśl od siebie. Co innego było teraz ważne.
Zatrzymała się na polanie, gdzie niespodziewanie wyrastały w górę potężne ruiny, prawdopodobnie będące niegdyś jakąś świątynią. Ze zdziwieniem zauważyła, że wciąż miała Paula na plecach. Zupełnie o nim zapomniała. Oczywiście nie przyszło jej do głowy, że człowiek jest zbyt delikatny by tak po prostu rzucić się z rozpędzonego zwierzęcia, gdy do tego wszędzie wokół wystaje mnóstwo gałęzi i konarów. Nawet przypadkiem można się było na taką nadziać niczym szaszłyk...
- Możesz zmiatać - oświadczyła, zeskakując z konia i zabierając się od razu do rozpinania popręgów u siodła - Zalecam szybkość, bo zrzucę cię na ziemię. Karczek masz chyba dość kruchy, nie?
Teoretycznie jakieś tam zagrożenie mógł dla niej stanowić, ale specjalnie się tym nie przejmowała. Najbardziej by jej przeszkodził, gdyby nagle udało mu się zwyczajnie uciec razem z koniem - dlatego też pilnowała zwierzęcia, trzymając wciąż za elementy uprzęży. Zdała sobie nagle sprawę, że coś jej się nie zgadza. Nie spodziewała się tutaj bytności żywych istot, tymczasem na ściółce kawałek dalej wyraźnie były ślady po obozowaniu grupy ludzi. Bądź też nieludzi.
- Ty... - niespodziewanie zwróciła się do Paula, wskazując palcem na jeszcze delikatnie tlące się ognisko - Jak dawno to mogło zostać porzucone?
Zdała sobie sprawę, że ktoś zostawił tam jakieś pakunki. Najwyraźniej ktokolwiek tu obozował, planował wrócić. Niespodziewanie dziewczyna zrobiła się nerwowa. Zaraz jednak zdała sobie sprawę irracjonalność takiej reakcji, i zaśmiała się głośno.
- Jejku, goście...
Śmiała się ciągle, jakby była to najbardziej zabawna rzecz na świecie. Spojrzała w stronę wejścia do ruin. Doskonale wiedziała o demonie, który tam na nich czekał. I z rozbawienia aż zapomniała o tym, by pilnować konia.
Awatar użytkownika
Paul
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Paul »

Na dźwięk śmiechu rozejrzał się czujnie. Próbował zlokalizować nowoprzybyłą osobę, ale zanim mu się to udało, poczuł mocne szarpnięcie. Wręcz z niedowierzaniem spojrzał na prowokująco odzianą niewiastę, która najzwyczajniej w świecie kradła mu konia. Dodatkowo, jego też wciągnęła na siodło, a...
Psiakrew! Dlaczego to głupie zwierzę nie reaguje? Do tej pory zawsze, gdy dotknął jej ktoś obcy, Klątwa w najlżejszym przypadku odgryzała mu część ręki. Teraz wydawała się być całkowicie posluszna obcej, obcej o niezbyt kulturalnym języku i nieszczególnym zainteresowaniu kimkolwiek innym.
Paul nie zdążył nawet się odezwać, gdy rozpoczął się szaleńczy galop. Trzymał się mocno - bo cóż innego mu pozostawało? - i miał tylko nadzieję, że nie skończy się to upadkiem i skręceniem karku. Z wolna opanowywała go wściekłość, ale to złożone uczucie musiało poczekać, bowiem teraz jego jedynym zajęciem była próba pozostania na grzbiecie klaczy.

W końcu zatrzymali się. Poczuł niezmierną ulgę i powoli zsunał się z gipsody, mierząc obcą spojrzeniem zimniejszym niż śnieg spowijający szczyty Fellarionu. Gniew ponownie targnął nim, gdy zobaczył jak kobieta bezceremonialnie zamierza się do zrzucenia jego rzeczy na ziemię, co nie przysłużyłoby się instrumentowi ani też fiolce z eliksirem. Z drugiej strony, jeśli wpadnie na pomysł rzucenia wszystkiego wprost do chłopaka, on być może to złapie, ale najprawdopodobniej przewróci się pod wpływem ciężaru, a takie upokorzenie też nie bardzo mu się uśmiechało. Wiedział, iż nie jest to osoba którą powstrzymałyby słowa.
Dyskretnie spróbował rzucić na nią jakiś czar lecz wydawała się niewrażliwa na magię; przynajmniej na słabe zaklęcia, jakimi dysponował. Trzeba było bardziej ci się przykładać do magii, kretynie, a najlepiej w ogóle stamtąd nie odchodzić, pomyślał, wściekły na samego siebie. Jednak jak miał przewidzieć coś takiego? Do tej pory zawsze z sytuacji, które mogłyby rozwinąć się w ten sposób, wybawiała go Klątwa, teraz zaś nie zdradzała zamiarów ucieczki.
Na słowa dziewczyny zmrużył oczy.
- Nie więcej niż kilka godzin temu, szanowna pani - niemalże wypluł z siebie te słowa, jednak nie pozwalał, by zawładnęły nim emocje. Korzystając z nieuwagi porywaczki, podszedł do klaczy i delikatnie pogładził ją po grzywie. Nie miał pewności, czy zwierzę zechce odjechać; wydawało się być pod wpływem jakiegoś czaru, a ośmieszanie się przez próbowanie ruszenia wmurowanego w ziemię konia niespecjalnie przemawiało do Paula. Nóż i sztylet? Ba...
Myślał.
Wciąż jednak nie mógł pogodzić się z obojętnością Klątwy na swego pana; cóż, widocznie przeliczył się, pokładając swoje bezpieczeństwo w zwierzęciu, które właśnie bezlitośnie sklasyfikował jako tępe. Z chęcią by się oddalił, ale na własnych nogach daleko nie zajdzie, a już na pewno dźwigając swój dobytek, którego przecież nie porzuci.
poczekaj, poczekaj no
już ja cię urządzę
powtarzasz to
to wszystko co robię
już mam cię dość
tych oczu pustych
poczekaj zaraz zbiję lustro
Awatar użytkownika
Sunniva
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mai lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sunniva »

Piękny, egzotyczny ptak leciał nad lasem. W pewnym momencie dostrzegł dwie osoby w dole. Zaćwierkał cicho i począł obniżać lot. Wreszcie przysiadł na gałęzi drzewa i obserwował dwójkę z przekrzywioną główką. Jakie śmieszne towarzystwo... Kobieta cała w tatuażach i przygarbiony mężczyzna z kapturem nasuniętym na głowie. Maia przyglądała się, jak ten podchodzi do konia... znaczy nie do końca konia, raczej gipsody. Dziwne, one zwykle słuchają swojego pana, a z tego co zauważyła, to kobieta ich tu przywiozła. Zleciała z drzewa, przemieniając się w powietrzu w swą pierwotną formę.
- Czemu miałabyś mu łamać kark?- spytała z naiwnym uśmiechem na ustach. Taka już była. Nigdy nie patrzyła na innych podejrzliwie, zakładała z góry, że mają tak pokojowe zamiary jak ona. Sunn potrząsnęła głową i rozplotła warkocz, który już od dawna jej przeszkadzał. Jej blond włosy rozsypały się, rozbłyskając złotymi refleksami w słońcu. Maia zaczęła nucić jakąś melodię, nie lubiła stać bezczynnie. Zawsze chciała coś robić, świat był taki ciekawy! Dziwne, prawda? Dziwne, że stuletnia osoba zachowała mentalność niemalże dziecka. No cóż... niektóre osoby są już takie z usposobienia. Należała do nich z pewnością Sunn.
Obdarzyła dwójkę promiennym uśmiechem, po czym przestąpiła z nogi na nogę, czekając, jak zareagują.
Awatar użytkownika
Ita
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ita »

Z pewnym roztargnieniem spojrzała na człowieka. Nie bardzo rozumiała, co on tu jeszcze robił. Chciał odzyskać konia i rzeczy? Ludzie są dziwni. Wszak jego własne, delikatne życie powinno być dla niego niepomiernie bardziej cenne.
Nie zwracając większej uwagi na jego chłodne spojrzenie, podeszła znowu do konia. Dokończyła zdejmowanie siodła, zrzuciła derkę. Instrument wepchnęła muzykowi w ramiona, ale już pozostałe sakwy po prostu rzuciła na ziemię. Nie jej broszka.
Obróciła się z dłonią na mieczu, kiedy do jej uszu dobiegło pytanie. Zmierzyła maie wzrokiem, po czym najwyraźniej uznała za nieszkodliwą. Pogładziła konia po grzbiecie, po czym odgarnęła ciemne włosy z czoła.
- Jak już podsłuchujesz, to podsłuchuj wszystko. Nie będziesz zadawała głupich pytań – zasugerowała, przenosząc spojrzenie na porwanego mężczyznę.
Zmarszczyła brwi.
- A rób co chcesz – stwierdziła, po czym wyszeptała cicho polecenie w nieznajomym dla nich języku.
Klątwa ruszyła do przodu, w stronę wejścia do ruin. Ita zaraz przy jej boku, kołysząc biodrami i przeciągając się z rozkoszą. Dawno jej tu nie było, a ukryty w ruinach demon z pewnością nudził się sam. Należało go trochę rozruszać. Nie interesowała się mężczyzną, nie przejmowała też kobietą, która stała jakby czekając na coś. Przyleciała szukać przyjaciół? No różnie to wszak bywało z istotami fizycznego planu, a demonica podejrzewała, że nigdy ich tak do końca nie zrozumie.
Awatar użytkownika
Paul
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Paul »

Obdarzył dziwnym spojrzeniem osóbkę, jaka właśnie się pojawiła. Nie był w nastroju do pogodnych rozmów. Był wściekły, wściekły jak rzadko kiedy. Z jego dłoni kapnęło kilka kropli wody. Uspokój się, idioto.
Złapał mocno swój instrument. Ostrożniej, dzikusko, pomyślał z gniewem, a kiedy cisnęła resztę rzeczy na ziemię zaklął cicho. Jeśli fiolka stłukła się...
A na dodatek ta tutaj zabierała mu konia, którego zdobycie kosztowowało go sporo wysiłku, którego zdobycie ryzykował życiem.
- Rozumiem, iż pannie potrzebny jest wierzchowiec - warknął, stając przed nią - Nie jest to jednak zwykłe zwierzę.
Podejrzewał, iż kobieta świetnie zdaje sobie z tego sprawę. Jeśli jednak przeciąłby uzdę...wtedy żadne zaklęcie nie ułagodziłoby bestii. I tak, i tak straci wierzchowca. Przynajmniej nie dałby satysfakcji tej bezczelnej dziewczynie.
Nie uglegało mimo wszystko wątpliwości, że panna to nie zwykła bezczelna dziewczyna. Nie wyczuwał jej aury w najsłabszym stopniu, nie mógł użyć przeciwko niej magii. Nie miał pojęcia, kim ona może być. Nawet nieszczególnie go to obchodziło; wiedział tylko, iż sam, o własnych siłach, nie zdoła się wydostać z lasu, wszak bardzo szybko padłby z wykończenia. Całkowicie uzasadniało to chęć odzyskania konia. Cała ta irracjonalna sprawa o głupie zwierzę, od którego, okazuje się, jestem zależny.
Nie miał żadnego pomysłu, co zrobić. Czuł się całkowicie bezbronny. Upokorzony. Przydałaby się już na coś - łypnął na stojącą obok dziewczynę, nienawidził być od kogoś zależny. Żeby błagać ją o pomoc? Co to, to nie...
- Uprzejmie prosiłbym o pozostawienie Kląt...mojego wierzchowca w spokoju... - ostrze schowanego w rękawie noża nieznacznie zakłuło go w nadgarstek, gdy uniósł dłoń. Mógłby teraz przeciąć uzdę. Ale wtedy ona mnie zabije.
...ale jeśli pozwolę jej zabrać gipsodę...
Znów zerknął na nowoprzybyłą drobną blondyneczkę Czy chciał się zdać na jej łaskę? Nie. Może najwyżej stanie w jego obronie, jeśli ta tutaj postanowi jednak poderżnąć mu gardło.
- Zdrajczyni - rzucił do potwora, prędkim cięciem oswabadzając go ze zniewalającej od lat uzdy. Zwierzę zarżało dziko, stanęło dęba i z błyskawicznie umknęło w las. Paul podniósł błękitne oczy na niebo. Czemu skazałeś się na śmierć? Głęboko w duszy odczuwał jednak satysfakcję z pokrzyżowania planów porywaczki. Jeśli zdecyduje się ona darować mu życie, będzie wiedział, jak odzyskać Klątwę.
poczekaj, poczekaj no
już ja cię urządzę
powtarzasz to
to wszystko co robię
już mam cię dość
tych oczu pustych
poczekaj zaraz zbiję lustro
Awatar użytkownika
Sunniva
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mai lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sunniva »

Sunn była niezadowolona z niechęci, jaką tamci jej okazali. Spuściła oczy.
-Przepraszam...-powiedziała cicho zawstydzona. Naraz zobaczyła, jak chłopak przecina uzdę konia, a tamten uciekł do lasu. Maia zmarszczyła brwi. W razie czego uniosła ręce, żeby móc zablokować czyjś atak. Nie lubiła, jak w jej towarzystwie ludzie się bili. Po prostu taka była, sama nie używała przemocy i nie pozwalała na to innym.
-Tylko się nie bić.-ostrzegła ich. Nagle zdekoncentrowała się, jej ciało w pewnym momencie stało się półprzezroczyste. Sunn przyglądała się swojej ręce przez chwilę, po czym skrzywiła się. Ostatnio, gdy zostawała wyprowadzana z równowagi stała się na pół niematerialna. Dziwna sprawa... Była niedawno w mieście i kilka osób uciekło z krzykiem, gdy ją zobaczyli. Pewnie pomyśleli, że jest duchem...
Ostatnio edytowane przez Sunniva 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Ita
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ita »

- Pannie…?
Niespodziewanie parsknęła śmiechem. Co oni, naprawdę z salonów się urwali? Ukradła mu konia, porwała jego samego, a ten nadal wił się wokół niej z uprzedzającą grzecznością. Jak głupio, jak naiwnie.
No i po co mu niby ta grzeczność…?
- Nie, nie potrzebuję wierzchowca. Mając jednak do wyboru zwierzę i człowieka uznałam, że na pożarcie przyjacielowi wolę oddać to pierwsze…
Tu zawiesiła ciężko głos. Jak by nie patrzeć, czy nie pozbawił jej przed chwilą wyboru? Spojrzała w miejsce gdzie zniknęła Klątwa, potem przeniosła spojrzenie na jego samego i uniosła jedną brew z dość bezczelnym uśmiechem. Rękami podparła się pod biodrami.
- Jak sądzisz, smaczny jesteś…? – zapytała, przejeżdżając końcówką języka po wardze – Bo widzę, że mojej dobrej woli jednak nie doceniłeś.
Jednym ruchem złapała za miecz, jednocześnie wyprowadzając płaskie cięcie na wysokości żołądka. Bez ostrzeżenia, nawet bez jakiegokolwiek wcześniejszego grymasu. Była od niego znacznie szybsza, więc może nawet i nie potrzebowała elementu zaskoczenia. Miecz wszedł prosto w bok, z siłą która co najmniej zachwiała długowłosym.
- Skoro posługujesz się tak wyrafinowanym językiem, niech to idzie w parze z twoimi zachowaniami. Jeśli chcesz czuć się panem, naucz się także pańskich manier.
Jej język się zmienił. Przypomniała sobie własne dzieciństwo, spędzone na dworze ojca, w świecie demonów. Tamtą beztroskę, radość i zachłyśniecie własną potęgą. Skrzywiła się strasznie. Ten ludzki świat niósł ze sobą upodlenie, a wszyscy udawali, że są tacy przewspaniali.
- Skoro sam nie mogłeś mieć konia, naraziłeś się na mój gniew bylebym tylko ja nie mogła go użyć? Co za niskie, pożałowania godne zachowanie. Splunęłabym na ciebie, ale nie chcę się z tobą dzielić nawet własną śliną.
Nigdy nie przestała być pod wrażeniem samolubności istot w materialnym świecie. I oczywiście, ją samą też on zmienił. Nie prosiła się jednak o to, a obroża na szyi stale jej o tym przypominała. Zabrała swój miecz i Paul mógł dostrzec, że demonica nie wyjęła go z pochwy. Prawdopodobnie potłukła mu dość mocno bok, ale to wszystko.
- Psiamać! – syknęła znowu pod nosem, wściekła.
Chciała przynieść podarunek dla demona w ruinach, a ostatecznie zjawia się z pustymi rękami. Przeklęty człowiek.
Awatar użytkownika
Paul
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Paul »

Gdy dziewczyna sięgnęła po miecz i wyciągnęła rękę z nim w stronę Paula, chłopak odruchowo odsunął się. W uczuciu zagrożenia nie całkiem nawet świadomie użył przeciwko czarnowsłosej najlepiej opanowanej domeny magii, jednak zapewne nie poczuła wiele więcej niż po ukąszeniu komara - młodzieniec wiedział, że zaklęcia nie działają na nią, a przynajmniej nie tak, jak powinny.
Na nic zdała się ta żałosna próba obrony. Paul poczuł gorzkie rozczarowanie, tłumiące nawet wywołany wyrywającym z płuc powietrze uderzeniem miecza ból, gdy po ciosie nie zdołał utrzymać się na nogach. Tak, uderzenie było wystarczająco silne, a raczej on wystarczająco słaby, aby przewrócić się. I jakby mało było tego upokorzenia, kaptur zsunął się z jego twarzy, odsłaniając zapadnięte głęboko oczy, obwisłe policzki, zsiniałe i spękane wargi. I patrzyła jeszcze ona, ta drobna, półprzezroczysta dziewczyna.
Nie czuł już nawet gniewu, jedynie gorycz i upokorzenie.

Cóż mógł uczynić? Chwiejnie wstał, poprawił zsuwający się z wychudzonych ramion płaszcz, spojrzał spokojnie na obydwie kobiety. Wciąż mdliło go, a ból nie ustawał, jednak chłopak mówił sobie, iż dał już wystarczający pokaz własnej słabości.
- Panna myli się. Nie postąbiłbym aż tak nieroztropnie. Wiem, jak odzyskać swojego wierzchowca, choć zapewne sprawi mi to trudności. Łatwiej jednak sprowadzić zwierzę zbiegłe, niż martwe.
Będzie deszcz. I faktycznie, z zachmurzonego już od dawna nieba zaczęło lekko mżyć. Młodzieniec udał, iż mruży oczy od opadających kropli, w rzeczywistości był to jednak tylko pretekst do przerwania kontaktu wzrokowego choć na chwilę. Palące uczucie wstydu dawało o sobie znać.
poczekaj, poczekaj no
już ja cię urządzę
powtarzasz to
to wszystko co robię
już mam cię dość
tych oczu pustych
poczekaj zaraz zbiję lustro
Awatar użytkownika
Sunniva
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mai lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sunniva »

Sunn wreszcie opanowała się, gdy kobieta coś powiedziała i uprzednio karcąc się w duchu, przywróciła swoje ciało do porządku. Usiadła na ziemi, na jakimś konarze. Nigdy specjalnie nie przejmowała się miejscem swojego położenia, ani tym, czy się ubrudzi. Teraz jednak dyskretnie strzepnęła ziemię z drzewka, miała przecież na sobie najlepszą spódnicę!
- Ale to bardzo upokarzające, jak ktoś jeździ na twoim koniu, albo, co gorsza daje go komuś do zjedzenia.- stwierdziła z właściwą sobie optymistyczną nutą w głosie- Ja też bym tak zrobiła, chociaż ja bym nie dała sobie wziąć Moriego.- powiedziała, po czym na jej policzki wypłynął rumieniec. Pacnęła dłonią w czoło i zwróciła się do człowieka w pelerynie- Nie chciałam cię urazić! Ale jednak nie da się ukryć, że ja mam większe możliwości do obrony-zastanowiła się chwilę- nawet, jeżeli ich często nie wykorzystuję.
Jakoś nie paliło jej się, żeby objaśnić im, że jej "wierzchowcem" jest gryf. Mori także raczej nie byłby zachwycony, gdyby miał towarzyszyć komu innemu. Wolałby już raczej porządnie pokiereszować przeciwnika, choć i on nie był agresywnym stworzeniem. Teraz jednak gryf spokojnie spał kilkadziesiąt kilometrów od miejsca, w którym się znajdowali. Często tak bywało. On zostawał w jednym miejscu, przy ich "obozie", a maia zwiedzała okolicę przez kilka dni.
Sunn z nieprzeniknionym wyrazem twarzy patrzyła, jak ta "dzika" kobieta zadaje taki cios mężczyźnie, że ten się przewrócił. Sunn spojrzała na jego twarz, dziwiąc się w duchu. Nie spodziewała się takiego wyglądu. Nie zdradziła się jednak nawet jednym drgnieniem, na tyle dobrze była wychowana, żeby nie robić mu przykrości. Z resztą, przecież nawet, gdyby nie znała zasad etyki, nigdy by czegoś takiego nie zrobiła! Maia nie należała do osób, które cieszyły się z cierpienia innych.
Znów się uśmiechnęła.
- No tak, raczej łatwiej.- powiedziała. Nie ma to jak jej błyskotliwe uwagi. Do prawdy, mogła się zdobyć na coś inteligentniejszego! Może to przez jej idiotyczne wypowiedzi dwójka nie traktuje jej chyba do końca poważnie. Z resztą często tak bywało, była do tego przyzwyczajona. Najważniejsze, że ona wie, jaka jest, nie ważne przecież, co sobie pomyślą inni. Z drugiej strony jednak miło, gdy ktoś traktuje cię jak dojrzałą osobę. A może to przez jej wygląd? Mierząc według ludzi, to wygląda zaledwie chyba na około dwadzieścia, a może mniej lat?
Awatar użytkownika
Ita
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ita »

No nie zauważyła jego magicznych sztuczek. Obroża pochłonęła wszystko momentalnie, a Ita poczuła tylko lekkie mrowienie na szyi. O czym Paul nie mógł wiedzieć to fakt, że demonica bardzo chętnie oddałaby się choćby i na magiczne tortury, gdyby tylko pozwoliło jej się to pozbyć owego szmelcu z karku.
Tęskniła za magią.
Widząc jego szpetotę, nie skrzywiła się ani nie zareagowała właściwie nijak. Należała do Nemorian, którzy z założenia byli piękniejsi od większości ras. Przywykła do tego, że dookoła pałęta się cała masa niezbyt dobrze wyglądających stworzeń, i uznała ten fakt za zupełnie nieistotny – wszak romansu z tym maszkaronem nie planowała.
- Owszem, postąpiłeś – parsknęła, zwężając brwi – Bo chyba nie sądziłeś, że za wprawienie mnie w gniew pozwolę ci tak po prostu sobie pójść…? Postanowiłeś oddać własne życie za życie wierzchowca. Nie wiem, jakie ideały zostały ci napchane do łba, ale dla mnie to po prostu nieroztropne.
Zamilkła na moment, słysząc pouczenie nieznajomej kobiety. Ita uniosła nieco brwi, z trudem hamując śmiech.
Skłoniła się lekko przed dziewczyną.
- Dawno nie spotkałam kogoś kto pozornie komuś współczując, tak bardzo z niego kpił. Chylę czoła, poważnie!
Oczy teraz już zupełnie jej się śmiały. Nie zamierzała pozwolić, by jakiś śmieć zepsuł jej humor. Zwłaszcza, kiedy oglądała tak sympatyczny spektakl. Nie była wprawdzie specjalnie zła, nigdy też jednak nie należała do dobrych istot. I potrafiła cieszyć się upodleniem kogoś innego.
- Zrobimy tak, panie Pasztet – zdecydowała, zwracając się do długowłosego – Wchodzisz ze mną do ruin i witasz gości, których tu nie zapraszałam – w tym miejscu wskazała podbródkiem na pozostawione obozowisko – a po wszystkim łaskawie zapomnę o wszystkim. Oczywiście, możesz odmówić. Zastanów się jednak, czy jesteś w stanie uciekać z szybkością przynajmniej równą zbiegłemu wierzchowcowi…
Sugestywnie położyła broń na głowicy miecza. No nie będzie się tu więcej z nimi bawić, skoro trzeba zrobić porządek w środku. Zerknęła jeszcze na maie.
- Też możesz iść, jeśli chcesz. Im nas więcej, tym weselej – zadrwiła, uśmiechając się do nieznajomej.
Awatar użytkownika
Paul
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Paul »

Wzrok jego przykuła jasnowłosa kobieta. W miarę jej słów unosił brwi coraz wyżej i wyżej, aż niemalże zniknęły pod jego zmatowiałymi włosami.
- Zaiste, panna miała rację mówiąc, iż jest to upokarzające - przemówił w końcu, ważąc słowa - Jak również w tym, iż ma większe nad moje możliwości obrony. Jednakowoż sam świetnie zdaję sobie z tego sprawę, tak więc pomoc w uświadamianiu mi tego uważam za całkowicie zbędną.
Zaciskał zęby ze złości, zachowując jednak kamienną twarz. Zwrócił się ponownie do porywaczki.
- Panna z kolei źle pojęła moje słowa. Nie wspomniałem nic o tym, jakoby moje zachowanie było roztropne. Rzekłem tylko, iż nie aż tak nierozsądne jak pannie mogłoby się wydawać. Gdyby szanowna panna zechciałaby pozbawić mnie życia, dawno już by to uczyniła; zaś towarzyszenie tak szlachetnej osobie będzie dla mnie prawdziwym zaszczytem.
W ostatnim zdaniu ukrył ponurą drwinę. Wściekłość, która rzadko kiedy brała nad nim górę, teraz sprowokowała go do dość długiej wypowiedzi. Wiedział, iż kobieta planuje zamordować na tyle nierozsadne, by schronić się w środku przed deszczem osoby. Jeśli dama nalega, on pójdzie - czy jednak przyda jej się na cokolwiek osobnik zbyt słaby na podróżowanie o własnych siłach?
Paul szybko odzyskał utracony spokój. Powtarzał sobie, że odnajdzie wierzchowca, tuż po tym jak opuści wątpliwe towarzystwo, do czego konieczne z kolei będzie podążenie za um...wątpliwej kultury niewiastą? Nie całkiem miłe określenie swojej osoby puścił mimo uszu; od takich słów znacznie bardziej przykre były spojrzenia daremnie maskowane uprzejmym wyrazem twarzy, spojrzenia pełne odrazy i strachu.
poczekaj, poczekaj no
już ja cię urządzę
powtarzasz to
to wszystko co robię
już mam cię dość
tych oczu pustych
poczekaj zaraz zbiję lustro
Awatar użytkownika
Sunniva
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mai lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sunniva »

No no, nie ma co, nieźle się wpakowała. Czemu też zawsze musi najpierw mówić, a potem myśleć?
- Ach- uśmiechnęła się- Widzę, że mam tutaj do czynienia z nie mało inteligentną osobą, choć jej bystre myśli zagalopowały się w przeciwną stronę, do tej prawdziwej. - oparła się rękami o tył pniaka- Nie miałam zamiaru nikogo zranić...- powiedziała z naciskiem, kierując te słowa bardziej do tego mężczyzny. Och, ależ ona jest głupia!
Uniosła brwi i zwróciła się do człowieka (tamtą już dawno przestała traktować jako przedstawicielkę rasy ludzkiej).
-Wiesz, ale serio, nie musisz się zwracać do mnie-zawahała się- do niej... tak oficjalnie. To jest dziwne.-uśmiechnęła się. Na jakie szczerości sobie pozwalała. No ale przecież powinno się mówić to, co się myśli. O ile oczywiście kogoś to nie zrani. O ironio! I to ona, najbardziej "rozważna" z rozważnych to mówi...
Gdy usłyszała, jak kobieta zwraca się do tamtego pomyślała o sobie. Ona nigdy nie miała problemów ze swoim wyglądem. Nie przeszkadzały jej też cienie, żadnych kompleksów co do długości nóg, ani też do wielkości kobiecych atutów. Mogła przecież modelować swoje ciało według uznania. Dużo jednak majstrować nie musiała, do brzydkich nie należała na pewno. Świadczyły o tym na przykład różne zaczepki ze strony pijanych mężczyzn w karczmie, czy nocne wizyty w wynajmowanych przez nią pokojach...
Zastanawiała się przez chwilę, po czym niezauważalnie włamała się do umysłu mężczyzny. Nie "odezwała" się do niego ani słowem. Nie było dla niej nic złego w tym, że przysłuchiwała się myślom innych. Było to dla niej normalne. A zdradzać nie chciała się po prostu żeby nie zapeszyć nieznajomego.
- Ja chętnie pójdę, może dopilnuję, żeby nikomu się nic nie stało...- powiedziała lekko i podeszła do kobiety kilka kroków. Na jej ustach znów widniał uroczy uśmiech. Pojawiał się na nich tak często, że można by podejrzewać, że na maię ktoś rzucił klątwę...- Tylko mnie nie atakuj, bo jeszcze kogoś zranię...- powiedziała do nieznajomej. Ostatnio złamała komuś nogę, nie panując nad magią. Nie chciała, by to się więcej powtórzyło.
Awatar użytkownika
Ita
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ita »

Co takiego upokarzającego było w jeździe na koniu z nieznajomą osobą, Ita postanowiła nie dopytywać. Tak jak i nie dodawała już, jak dalece bardziej poniżające by było, gdyby kazała mu za tym koniem biec. Albo - jeszcze lepiej! - jakby go przeciągnąć za koniem na sznurze. Widać jednak, że te dzieci nie znały, co to prawdziwe upodlenie.
- Zaraz będę rzygać - podsumowała jego wypowiedź, przewracając oczami - Prowokujesz mnie, bym naprawdę zrobiła ci krzywdę. Jeszcze raz, i uznam to za prośbę o pomoc w samobójstwie. Takim na śmierć - dodała, patrząc mu w oczy.
Miał ją za miękką osobę, która tylko gada. Cóż, była cierpliwa. Do czasu. Za długo żyła, by przejmować się takim gadaniem, nie czuła też potrzeby nikomu niczego udowadniać. Uprzejmie go ostrzegła, co zaś on z tym zrobi, to jego rzecz. Tak jak i jego życie.
A biorąc pod uwagę to, jak bardzo starał się jej podlizać, to chyba mu na nim odrobinę zależało.
Ironię ignorowała. Niech sobie kpi ile wlezie, niby co innego mu pozostało? Zignorowała też słowa dziewczyny, bo w sumie nie widziała powodu by cokolwiek na nie odpowiadać. Do czasu, aż zadeklarowała chęć by przyłączyć się do wyprawy wgłąb ruin. Czarnowłosa roześmiała się głośno. Dziewczyna przypominała jej trochę Florę... tylko trochę. Driada mimo wszystko wywoływała w demonicy zupełnie dla niej nowe, opiekuńcze instynkty. Maie wydawała się po prostu jakaś nierozgarnięta.
- W porządku. Czy wyglądam na kogoś, kto miałby ochotę być przez ciebie zraniony...? - teraz już ledwie panowała nad sobą, śmiała się coraz głośniej.
Sięgnęła ponad ramieniem i wydobyła jedno ostrze z pochwy, płynnie prowadząc je w powietrzu. Chwila dla rozgrzania nadgarstka, po czym ruszyła energicznym krokiem w stronę wejścia do ruin. Nie miała zamiaru marnować w tym miejscu więcej czasu, zwłaszcza że zaczynało padać coraz mocniej. Przypomniał jej się Lucan i pewna konkretna karczma w trakcie deszczu. Dawno nie widziała demonologa. Ciekawe, czy jeszcze żył.
Kamienny strop dał nareszcie wytchnienie od deszczu. Przeczesała palcami mokre włosy i rozejrzała się pobieżnie, czekając na pozostałą dwójkę. W zasadzie nie wiedziała jeszcze, czy w ogóle będą do czegoś potrzebni. Wolała jednak mieć ich przy sobie na wypadek, gdyby mimo wszystko okazali się do czegoś przydatni.
- Czy któreś z was zna magię, która pozwoliłaby rozświetlić mrok? - zapytała, spoglądając w ciemność korytarza - Zaraz zaczną się pułapki, a ja nie wiem, jak wiele z nich uruchomili ci, którzy ruszyli przed nami.
Awatar użytkownika
Paul
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Paul »

Nie musisz się do mnie zwracać tak oficjalnie? Ach. Cóż, Paul mówił jak mówił, a jeśli komuś to nie pasowało - chłopak nie musiał odzywać się wcale. Tym bardziej, że czarnowłosej zupełnie nie przeszkadzałoby, gdyby milczał. Młodzieniec zdał sobie sprawę, że ucichnięcie w tym momencie byłoby całkiem trafionym pomysłem.
Skoro jednak życzyła sobie jego towarzystwa...niezdecydowanym spojrzeniem obrzucił swoje porozrzucane rzeczy. W końcu uznał, iż nie zostawi cały czas trzymanego instrumentu. Schylił się tylko do jednej z leżących na ziemi juk, otworzył ją i wyjął niewielką fiolkę owiniętą w materiał. Odczuł dużą ulgę, gdy zobaczył, że buteleczka nie potłukła się. Schował ją głęboko do kieszeni, by nie tłumaczyć się, po co mu eliksir, który wszak mógł się na coś przydać.
Trzymając instrument, podążył za kobietą w ruiny, a jej pytanie zbył potrząśnięciem głowy. Sam był szczególnie ostrożny - niegroźny dla którejś z pań upadek, dla niego mógłby okazać się znacznie bardziej przykry w skutkach.
poczekaj, poczekaj no
już ja cię urządzę
powtarzasz to
to wszystko co robię
już mam cię dość
tych oczu pustych
poczekaj zaraz zbiję lustro
Awatar użytkownika
Sunniva
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mai lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sunniva »

Maia raźno kroczyła u boku nieznajomej dwójki. Z ciekawością rozglądała się, przypatrując się ruinom. Ciekawe, skąd się wzięły, może to dawno porzucona świątynia... Albo obrabowana przez bandytów. Ludzie tyle potrafią zrobić dla pieniędzy... Zamachała skrzydłami i unosiła się teraz pół metra nad ziemią i wdychała świeże powietrze. Znów podleciała do góry, ponad korony drzew. Za chwilę wróciła do poprzedniego położenia.
- Słońce powoli zachodzi, nie długo trzeba będzie iść spać...-powiedziała, po czym uśmiechnęła się- Ja mogę nie spać, jak nie czujecie się bezpieczni, nie potrzebny mi odpoczynek...- zmarszczyła delikatnie brwi- No chyba, że wątpicie, że mogę kogokolwiek ochronić.-wzruszyła ramionami i ponownie się uśmiechnęła. Łaski bez, bronić ich nie musi.
Przysłuchiwała myślom Paula (teraz bowiem znała jego imię i nazwisko). Jak nie chce się odzywać, to nie. Ale Sunn dalej była zdania, że jego słownictwo w tym momencie jest komiczne. Fiolka fiolka fiolka... jest w niej coś niezwykle ważnego, wyczuwa to. Chłopak śmiertelnie się bał, że się potłucze. Dziwne... ciekawe, co tam jest. Zaraz powinna się przekonać. Wystarczy jeszcze chwilkę posłuchać...
Weszli do jakiejś jaskini. Chociaż nie... do czegoś, co dawniej było pomieszczeniem. To nad nimi, to było przecież kamienne sklepienie. Sunn znów rozejrzała się dookoła. Jakieś znaki na ścianach, ze ścian woda lała się cienkimi strużkami. Ogólnie panowała tutaj wilgoć i mimowolnie maia zadrżała. Gdy kobieta zadała pytanie, zastanawiała się przez chwilę.
-Wiesz, w sumie możliwe, że ja... Aczkolwiek nie jestem pewna, nie próbowałam nigdy czegoś takiego...-powiedziała niezdecydowanie. Zaraz potem jednak zamknęła oczy i skoncentrowała się. W pewnym momencie wokół niej pojawiła się delikatna poświata, która z każdą sekundą przybierała na sile. Wreszcie Sunn całkowicie rozświetliła pomieszczenie. Przyglądała się swoim dłoniom bardzo zadowolona z siebie.
-No to znalazłam nowe zastosowanie, dla energii- powiedziała i jej twarz rozjaśnił uśmiech, który czasem zdawał się błyszczeć jaśniej niż słońce.
Awatar użytkownika
Ita
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ita »

Nie zwróciła większej uwagi na to, co długowłosy robił przy swoich sakwach. Odczekała moment, już osłonięta przed deszczem przez kamienny strop, a po ich dołączeniu zrobiła parę kroków wgłąb. Nie lubiła tego miejsca, te zimne, kamienne korytarze budziły w niej najgorsze wspomnienia jakie tylko posiadała.
Brakowało tylko smoków.
- Spać...? - po stwierdzeniu nieznajomej demonica omal nie zachłysnęła się powietrzem - A wieczerzać może nie chcecie...? Siusiu zrobić?
Odwróciła się pokazując wyraźnie, że nie oczekuje na to żadnej odpowiedzi. Nie miała ochoty się użerać, chciała tylko przejść tymi przeklętymi, kamiennymi korytarzami. Załatwić co trzeba i opuścić je jak najszybciej.
- To niech Świetlik idzie pierwsza - zdecydowała, mrużąc oczy przed nagłym blaskiem - Będzie rozświetlała wszystkim drogę, a przy okazji dojrzy pułapki. Pasztet niech idzie za nią, będę ubezpieczała wasze plecy - dodała z szerokim uśmiechem świadoma, że specjalnie jej nie ufają.
No ale jak by nie patrzeć, ona jako jedyna raczej nie planowałaby nawiewać, chciała zaś mieć oko na człowieka. I tak najgorzej miała w rzeczywistości jasnowłosa kobieta - Ita zakładała jednak, że jest typem dostatecznie naiwnym, by pójść na sprytne pochlebstwo. Niektórzy tracili głowy dlatego tylko, że poczucie bycia potrzebnym budowało im jakąś dziwną dumę i odpowiedzialność. Demonica nigdy tego nie zrozumiała do końca, nie przeszkodziło jej to jednak w korzystaniu z tego.
Zablokowany

Wróć do „Góry Dasso”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości