OpowiadaniaObiekt 6

Opowiadania waszego autorstwa o dowolnej tematyce.
ODPOWIEDZ
Ishigami
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianin
Profesje:
Kontakt:

Obiekt 6

Post autor: Ishigami »

Fanfic umieszczony w uniwersum Gwiezdnych Wojen, jednocześnie będący historią jednej z moich postaci tegoż uniwersum. Natchnieniem była dla mnie Lucy z Elfen Lied

Po starannie wypastowanej posadzce pomieszczenia nazywanego przez badanych "Salą Bólu" po raz kolejny spłynęła posoka. Znów nieudana próba. Mocne światła jarzące się na suficie odbijały się w oczach trupa leżącego na podłodze. Jego własne światło już zgasło. Umierał długo i boleśnie. Jak każdy w tym zakładzie.
Dwóch szturmowców weszło do sali, by wyciągnąć zmasakrowane przez kolce ciało. Ciągnęli nim po ziemi, zostawiając smugę krwi na każdym centymetrze którego dotknął trup. Po wyjściu z Sali Bólu kierowali się korytarzem pełnym ludzi zamkniętych w polach siłowych. Jedni spali, inni stali patrząc beznamiętnie na trupa ciągniętego przez żołnierzy. Dwie lub trzy osoby nadal uderzało pięściami w pole siłowe, raz po raz wyjąc z bólu gdy raził ich prąd. Te osoby były nowe. Jeszcze nie przywykli do myśli, że przyjdzie im tu umrzeć.
Z czasem oni także zostaną złamani. Jeśli nie zrobią tego ból i głód, zrobią to wszczepiane w ciało eksperymentalne implanty i narkotyki.
Byli tutaj, ponieważ w ich krwi znaleziono stężenie midichlorianów wystarczające, by wykazać się wrażliwością na Moc.
Szturmowcy dotarli z trupem do mężczyzny w białym fartuchu, trzymającego w rękach cyfronotes.
- Obiekt 5 nie przeżył eksperymentu, Doktorze Hill.
Zameldował jeden z żołnierzy, prostując się na krótką chwilę. Doktor nie wyglądał na szczególnie zaskoczonego lub przejętego.
- Zdziwiłbym się, gdyby przeżył. Nie szkodzi. Dziś zdobyliśmy nowy obiekt. Jest znacznie bardziej obiecująca niż 5. Gdy pozbędziecie się truchła zabierzcie ją na testy odpornościowe. Czeka w izolatce.
Polecił Doktor, odchodząc.
Szturmowcy posłusznie poszli wyrzucić trupa do miejsca o utartej nazwie Krematorium. W rzeczywistości tam trupy były przez lasery rozkładane na mikroskopijne cząstki które z kolei wyrzucano w próżnię.
Potężna stacja orbitująca nad powierzchnią jałowej planety była tak naprawdę wielkim instytutem badawczym Imperium. A badania prowadzone wewnątrz zdecydowanie nie należały do poprawnych moralnie.
***
Doktor Hill leżał na swoim nieszczególnie wygodnym łóżku wpatrując się w cyfronotes. Wyniki były, ale wciąż nie były zadowalające. Ale Obiekt 6 dawała olbrzymie nadzieje. Jeśli przeżyje wszczepienie udoskonalonego stymulanta midichlorianów, stanie się największym krokiem rozwojowym Imperium od czasów Gwiazdy Śmierci. Jej DNA posłuży do genetycznej modyfikacji Stormtropperów, dając im możliwość wpływania na Moc.
Armia świetnie wyszkolonych żołnierzy o zdolnościach telekinetycznych. Nowa Republika zostałaby zmiażdżona w jednym starciu.
Sam Doktor Hill resztę życia spędziłby w dostatku.
„Bohater Imperium” – tak by o nim mówili!
Był tylko jeden warunek. Obiekt 6 musiała przeżyć. A to wymagało wykonania wielu testów na mniej znaczących obiektach badanych.
***
Ile to już dni…? Ach, no tak… Po pół roku zmęczyłam się robieniem kresek na ścianie. Nie wiem ile czasu minęło odkąd tu trafiłam.
Czołgam się po podłodze udając robaka. Dlaczego to robię?
Nie wiem. Gdy dociera do mnie, że to nie ma sensu, przestaję się czołgać. Zamiast tego podchodzę do drzwi mojej celi. Lubię słuchać zawodzeń nowych więźniów. Uspokaja mnie fakt, że kiedy oni umrą, ja nadal będę żyć.
To daje poczucie bezpieczeństwa. Nieśmiertelności wręcz. Ta świadomość, że gdy wszyscy wokół Ciebie dawno umrą, twoje życie będzie trwać.
Kiedyś widziałam świat poza stacją. Podobał mi się. Był ciemny, gwiazdy błyszczały jak małe brylanciki. Wyglądał bezpiecznie.
Dlaczego to wspominam?
Nie wiem. Gdy dociera do mnie, że to nie ma sensu, przestaję wspominać. Ja już nie zobaczę świata poza tą stacją.
Chyba, że jako proszek z Krematorium.
Jeżeli kiedykolwiek będzie mi dane umrzeć. Mogą mnie zakonserwować i trzymać tak wieczność…
Jestem głodna. Strasznie głodna. Dostajemy posiłki dwa razy dziennie. Tylko tyle, żeby utrzymywać nas przy życiu.
Dlaczego myślę o jedzeniu?
Nie wiem. Gdy dociera do mnie, że to nie ma sensu, przestaję myśleć o jedzeniu.
Tutaj nic nie ma sensu. Cała ta stacja badawcza jest jednym wielkim hołdem dla bezsensowności żywota. Trzymają nas tutaj jak zwierzęta…
Nie. Zwierząt się tak nie traktuje. Nawet zwierzęta są zabijane z litością.
Już rozumiem, dlaczego czołgałam się po ziemi jak robak. Marzę, żeby przyszedł ktoś i mnie zdeptał. Żeby zakończył moje życie.
Zaczęłam znów się czołgać po podłodze…

Dlaczego to robię?
Nie pamiętam. Nie wiem. Gdy dociera do mnie, że to nie ma sensu, przestaję się czołgać.
Utknęłam w jednym wielkim błędnym kole.
Ale zaraz. Słyszę coś poza jękami więźniów. To kroki.
Kto idzie? Idzie po mnie?
Może to wybawca? Przyszedł wszystkich uwolnić? Zabierze mnie na swój statek, polecę na jakąś odległą planetę i tam dożyję swoich lat w szczęściu i dostatku?
Nie. Gdy drzwi izolatki otwierają się, dociera do mnie, że to nie wybawca. To znowu Doktor Śmierć. Tak był przeze mnie nazywany ten mężczyzna w białym fartuchu i okularach, wiecznie z cyfronotesem w dłoni. Wskazał mnie palcem, a ja poczułam, jakby tym gestem rzucił na mnie klątwę. Zaczynam krzyczeć. Wczołguję się pod łóżko, mimo, że i tak wiem, że to mnie nie uratuje. Żołnierz złapał mnie za kostkę.
Zaczynam go kopać. Może mnie ogłuszą i nie będzie tak bardzo bolało? A może mnie przypadkiem zabiją?
Och, tak. To by było idealne.
Gdy mnie wyciągnęli, zaczęli mnie bić i kopać. Ale, jak na złość, nie bili ani nie kopali po głowie.
Nie straciłam przytomności ani na moment.
Chyba mi coś złamali. Usłyszałam trzask dobiegający… z mojego ciała. Ciężko opisać do uczucie. Krew przekazała do mnie wiadomość, że moje żebro jest złamane. Ból odczułam dopiero, gdy zaczęli mnie ciągnąć za ręce po ziemi w stronę Sali Bólu.
Pozostali patrzą po mnie nienawistnym wzrokiem.
Oni myślą, że są tu przeze mnie.
Może i faktycznie tak jest?

***
Doktor Hill nigdy nie rozumiał, dlaczego się broni. Obiekt 6 zdawał się po prostu lubić sprawianie problemów. Czy do niej nie dociera, że jest częścią wielkiego planu?
Po obezwładnieniu jej zaciągnięto ją do sali nr 14 – nazywanej przez obiekty badawcze Salą Bólu. Nigdy nie rozumiał skąd ta dziwna nazwa.
Ale zaraz machnął ręką obojętnie. To się nie liczyło.
Nie dziś.
Po siedmiu latach eksperymentów nareszcie otrzymali bezpieczny wszczep, który mógł nie zabić Obiektu 6.
Mieli już przygotowany kolejny obiekt badawczy, na wypadek gdyby dziewczyna nie przeżyła tej operacji. Nie był co prawda tak obiecujący, ale trzeba być gotowym do poświęceń.
***
Czerwonowłosą kobietę dowleczono do stołu operacyjnego po czym przypięto do niego.
Ostre światła znów zajarzyły się niczym miniaturowe słońca, palące w oczy.
Świeżo wypastowana podłoga już wyczekiwała. Czy zasmakuje dziś krwi?
Rząd igieł wbił się w ciało dziewczyny. Nic nie powstrzymało jej okrzyku bólu, gdy mikroskopijne wszczepy zaczęły odnajdywać midichloriany w jej ciele i modyfikować je.
Hill już zacierał ręce, z nadzieją spoglądając na swój eksperyment. Patrzył na urządzenie wskazujące jej tętno. Było mocno przyspieszone. Ale BYŁO.
Strzykawki po dłuższej chwili pozostały puste. Igły powoli opuściły ciało dziewczęcia, a ręce Doktora opadły.
Tętno słabło. Znikało, a po chwili serce całkiem zaprzestało pracy.
Stół operacyjny postawiono do pionu. Głowa Obiektu 6 zawisła bezwładnie nad jej nagą piersią.
Hill ryknął z wściekłości i bezsilności. Utracili głupio najcenniejszy z eksperymentów…
Musiał się wyżyć. Musiał jakoś odreagować. Podziurawić ciało tej ohydnej zdziry, która zrujnowała jego pracę.
Ona celowo umarła. Na złość Doktorowi. On był tego pewien! Teraz śmiała się z niego!
Złapał za skalpel i wziął zamach, by wbić ostrze w ciało Obiektu 6.
Gdy niemal przebił jej skórę, odezwał się znajomy dźwięk.

To było urządzenie monitorujące tętno.
Skalpel wypadł z dłoni Doktora Hilla.
Podłoga znów zasmakowała krwi.
- Nie jestem Obiekt 6… Jestem Beatrice.
Wyszeptała czerwonowłosa, przykucając w krwi Doktora Śmierć.
***
Nowa Republika odnalazła stację badawczą Imperium. Prowadzone były tam niehumanitarne eksperymenty na ludziach.
Wysłano żołnierzy by uwolnić więźniów i aresztować zbrodniarzy wojennych.
Odnaleziono tam tylko jedną żywą dziewczynę w wieku 16 lat. Wszyscy pozostali na stacji zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach. Wszędzie walały się trupy.
Czerwonowłosą zabrano na Coruscant, gdzie ma przejść leczenie fizyczne i psychiczne pod okiem lekarzy. Gdy odkryto w zapiskach Doktora Hilla cel badań, kazano ją po leczeniu odesłać do Świątyni Jedi, by Rada oceniła co zrobić z jej przypadkiem.
Ostatnio edytowane przez Ishigami 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Kesay
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 72
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kesay »

To było niesamowite... Przez chwilę faktycznie znalazłam się w Sali Bólu. Poczułam zapach krwi, ból łamanych żeber, a później wbijanych igieł. Najlepszy moment, to gdy Doktor chciał przebić skalpelem dziewczynę. Aż przestałam oddychać.
Dziękuję ci, że mogłam przeżyć coś takiego.
"Tutaj czas się zatrzymał. Minęło sto dni i sto nocy, a tutaj wszystko trwało takie samo.
A może minęło dopiero pięć minut...?
W świecie, który się skończył, czas płynie inaczej."

Insigami
Ishigami
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ishigami »

Po przeczytaniu tego komentarza aż zrobiło mi się ciepło na sercu. Jest mi niezwykle miło, że fragment mojej twórczości zrobił na tobie tak wielkie wrażenie. Jest to dla mnie zastrzykiem pozytywnej energii i chęci do pisania.
To trochę, jak wtedy, gdy gotujesz obiad a potem obserwujesz jak ktoś inny je go z apetytem. Od razu ma się chęć gotować, prawda?
Po tym komentarzu mam pewność, że napiszę więcej i zamieszczę tutaj co nieco :D
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość