OpowiadaniaKora - fragment

Opowiadania waszego autorstwa o dowolnej tematyce.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Kesay
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 72
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Kora - fragment

Post autor: Kesay »

To tylko fragment mojego opowiadania. Napisałam je już jakiś czas temu. Podoba wam się? Bo jak przeczytałam to mamie to mnie wyśmiała, a siostra przez dziesięć minut nie mogła opanować śmiechu. Więc błagam tylko szczerze.



Kora

"Pewnego dnia po zakurzonej drodze szła mała, zgarbiona staruszka.
Gdybyś popatrzył na nią z boku, nie zobaczyłbyś nic poza tym, że była smutna.
Tak, przerażliwie smutna. Jak żaden inny człowiek...
Bo bardziej niż istotę ludzką przypominała ona wróżkę.
Małą, starą wróżkę.
Szła tak bez wysiłku, nie zatrzymując się, co jest zupełnie nienaturalnie dla starego człowieka.
Co chwilę oglądała się do tyłu, jakby obawiała się czegoś.
Strach.
On także malował się wyrażnie na jej pomarszczonej twarzy. Szła coraz szybciej,
prawie już biegnąc potykała się o własny, szary płaszcz.
Teraz już nie patrzyła w tył - jakby próbowała prześcignąć czas.
Szybciej, szybciej...
Nagle, po prostu znikąd na jej malutkich plecach pojawiły się skrzydełka.
Nie, to złe określenie. Białe, równocześnie przezroczyste obłoczki. Drgały delikatnie,
a staruszka wznosiła się w górę. Gdyby ktoś w tym momencie popatrzył w niebo,
dostrzegłby tylko mgłę, która w niewyjaśniony sposób pojawiła się ponad lasem w słoneczny dzień.
Gdy ta istota całkowicie znikła niewiadomo gdzie, na drodze pojawił się wilk.
Był on jeszcze bardziej niezwykły od staruszki. Jego sierść jakby płonęła,
sprawiał wrażenie, że składa się z ognia. Gdy łapy stwora dotykały piasku,
zostawiały na nim delikatne, czerwonawe ślady. Było to w istocie bardzo niezwykłe...
Gdy wilk dotarł do miejsca, gdzie znikła staruszka, zatrzymał się i zaczął węszyć.
Ale nie wyglądał, jakby chciał ją rozszarpać na strzępy, ale tak jakby za nią tęsknił.
W jego ognistych oczach widać było miłość, prawdziwą miłość i oddanie.
Nagle pojawił się głos. Delikatny, sprawiał wrażenie, jakby wydobywał się z wnętrza
wszystkich kwiatów na ziemi, z każdego drzewa i kamienia. Słowa były dziwne, lecz cudowne
zarazem: upajały samym słuchaniem: loup, jukos, lukos, vylk... upp, losss, os, lykkk...
plo, sosss, ikk... Ciągnęły się w nieskończoność powoli cichnąć, ulatując pośród wiatru.
Ale w końcu wszystkie echa i szepty słodkiego głosu urwały się nagle.
W płonących uszach wilka pojawił się ból. Głos, początkowo przynoszący ulgę od wszystkich trosk,
słodki, cudowny, teraz zostawił po sobie tylko blady, bolący ślad, bliznę... Jak narkotyk.
Dalsze słowa usłyszał tylko ognisty stwór - możnaby je zrozumieć jako
"ttto znnaczyyy willk chodź dooo mnieee".
I wilk zniknął, zostawiając tylko czerwone ślady na bladym, brudnym piasku...



Po drugiej stronie staruszka stała się pięknym elfem, chodź już niemłodym.
Jej długie włosy rozwiewał chłodny, zimowy wiatr.
Kora -bo tak miała na imię- zadrżała. Nie była przyzwyczajona do surowych zim panujących w jej ukochanym świecie.
Większość życia spędziła w brudnym, bezbarwnym świecie ludzi. Nie z własnego wyboru.
Była Herafinem. Wyjątkowym elfem do zadań specjalnych. Niewielu było takich jak ona.
Co nie znaczy, że była z tego zadowolona. Po prostu się taka urodziła: dłuższe uszy przydatne do wychwytywania
najcichszych dźwięków, smukła sylwetka, zielone oczy, czarne włosy. To były cechy wyłącznie Herafinów.
Jej rodzice byli inni: blond włosy, niebieskie oczy i średni wzrost. Normalni mieszkańcy Ottipolis.
Gdy tylko się urodziła i mama spojrzała w jej szafirowe oczy, rozpłakała się. Bo nie można od tak sobie
pogodzić się z tym, że swoje dziecko widzi się pierwszy i ostatni raz. Według tradycji niemowlęta,
w których rozpoznano Herafina od chwili urodzenia przechodziły pod opiekę któregoś elfa z czarnymi
włosami i zielonymi oczyma. Przybraną matką Kory stała się Laila. To ona opowiedziała jej o rodzicach.
Gdy Kora skończyła dziesięć lat, zaczęła uczyć się jak być Herafinem.
Było to wiele trudnych do opanowania umiejętności: stawanie się niewidzialnym, latanie
pomiędzy najrozmaitszymi preszkodami, bezszelestne skradanie się i tym podobne.
Jednak z tymi setkami morderczych ćwiczeń wiązała się także samotność. Po prostu nie było czasu na przyjażnienie się z innymi elfami.
Dziewięć godzin dziennie spędzało się w szkole. Dzień w dzień. Ale wszyscy jakoś sobie z tym radzili.
Właściwie Herafini byli wychowywani w przedświadczeniu, że ze wszystkim muszą sobie radzić sami.
Nie potrzebowali towarzystwa. Ale Kora była inna. Dlatego gdy miała dwanaście lat zaprzyjażniła się
z ognistym wilkiem. W lesie otaczającym Ottopolis było ich mnóstwo - tak dużo, jak lisów, czy jeleni.
Wilk nazywał się Tyvlo. Był najpiękniejszy z wszystkich zwierząt na całym świecie. Przynajmniej według
Kory. Wierny jak pies, ale inteligentniejszy od człowieka."
"Tutaj czas się zatrzymał. Minęło sto dni i sto nocy, a tutaj wszystko trwało takie samo.
A może minęło dopiero pięć minut...?
W świecie, który się skończył, czas płynie inaczej."

Insigami
Ishigami
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ishigami »

Po tym co napisałaś pod moim fragmentem naprawdę miałem ochotę wystawić Ci mocno pozytywny komentarz, prosiłaś jednak o szczerość. Zatem będąc szczerym dochodzę do wniosku... że ja nie mam zielonego pojęcia o co w tym chodzi. Przeczytałem fragment 5 razy i nadal nie rozumiem do czego on prowadzi. Nie widzę żadnego celu do którego miałaby dążyć fabuła. Brakuje tzw. "pointy".
No fajnie, jest sobie elfka, przeleciała ze świata ludzi do świata elfów, ma magicznego wilka i... i co z tego? W związku z tym, że napisałaś, że jest to fragment, spodziewam się, że jest po prostu wycięty z kontekstu. Wygląda mi to bardziej na "pierwszy zarys" postaci, być może jej charakterystyka - a jeśli tak jest, to jest naprawdę bardzo uboga! Nie wiemy o naszej bohaterce prawie nic!
Tak więc chwalę pomysł, jest bardzo oryginalny (choć niezupełnie rozumiem, dlaczego aniołów nazwałaś tutaj elfami - bo z tego co zrozumiałem, pełnią taką samą rolę), ale uważam że pod względem realizacji mogłabyś się bardziej postarać. Zwłaszcza, że czuć od Ciebie kunsztem pisarskim jak Krupnikiem od żula i ewidentnie widzę, że osobę z twoim talentem stać na wiele, wiele więcej.
Awatar użytkownika
Kesay
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 72
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kesay »

Piszesz że fragment wyrwany z kontekstu. Masz rację, jest wyrwany i to bardzo. Po prostu wybrałam z tekstu (ok. 20 stron) i wstawiłam. Ten fragment miał służyć bardziej żebyście ocenili jak pisze, nie co pisze. Ten kawałek miał służyć jako przykład. Rozumiesz?
"Tutaj czas się zatrzymał. Minęło sto dni i sto nocy, a tutaj wszystko trwało takie samo.
A może minęło dopiero pięć minut...?
W świecie, który się skończył, czas płynie inaczej."

Insigami
Ishigami
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ishigami »

W takim razie: Gdybym powiedział, że nie umiesz pisać, okropnie bym skłamał. Widać po sposobie pisania, że masz łatwość pisania i tzw. "lotność pióra". W tekście doszukałem się wielu środków stylistycznych używanych w niemal identyczny sposób w jaki ja to robię, co działa bardzo na plus w moim odczuciu (tak, wiem, jestem cholernie skromny). Choć sama treść średnio mi się podobała, tak sposób pisania jest bombowy.
Powiedzmy sobie tak, że ja po prostu preferuję inną treść książek (widać to choćby w Obiekcie 6) i gdy piszę fantasy jest ono typu zdecydowanie dark :D
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość