Szepczący Las[Las niedaleko gór] Kura i jajko.

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Adiel
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

[Las niedaleko gór] Kura i jajko.

Post autor: Adiel »

Adiel klęczała przed przydrożnym ołtarzem i gorliwie się modliła, co chwile otwierając jedno oko, sprawdzając czy jej modlitwy zostały wysłuchane. Niestety nie, ale postanowiła się nie poddawać. Modliła się i modliła, a cierpliwość z każdym wierszem jej modłów, upływała z niej coraz szybciej. Marszczyła czoło, zaciskała oczy i coraz to głośniej wypluwała słowa modlitwy przez zaciśnięte zęby. Gotowała się z niecierpliwości, aż zrobiła się czerwona na twarzy. Słowa przemieniły się w coraz głośniejszy bełkot, a przyjął ostateczną formę pisku wielkiej irytacji.
- Głupi ołtarz! Głupi! – krzyczała czarodziejka.
Przysunęła do siebie swój wielki podróżniczy plecak i wyciągnęła z niego mieszek.
- Wysłuchaj mnie! – rzuciła w ołtarz monetą.
- Głupie bóstwo! Spełnij moją prośbę! – Rzuciła garścią monet, które odbiły się od ołtarza.
- Bierz! I daj mi to, co chcę! – Cała sakiewka uderzyła o ołtarz i spadłą na ziemię. Monety się wysypały, a jedna z nich poturlała się pod kolana sfrustrowanej czarodziejki.
- Głupi bogowie. Daje im dary, a mają mnie w nosie!
Założyła ręce na piersiach i zadarła nos do góry. Po jej pyzatych policzkach było widać głęboką urazę.
- Nie pójdę, dopóki nie otrzymam tego, za co zapłaciłam! – odwróciła wzrok od ołtarza i czekała na cud.
Awatar użytkownika
Calvemir
Szukający drogi
Posty: 46
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Calvemir »

Wręcz nie znosił portali. Każdy z nich był dla niego złem wcielonym. Ale podobno zakazany owoc smakuje najlepiej, nawet jeśli zakazujesz sam sobie. Czasami nawet były jedyną możliwością przeżycia, ale zdecydowanie bardziej wolałby uciekać piechotą.
Ale dzień w dzień wyskakiwać z portalu to jednak poważna przesada, nawet jak dla dwustuletniego smoka. Mniej więcej w połowie podróży opróżnił zawartość żołądka z nadzieją, że jego nowy towarzysz nie wykąpie się w jego wczorajszym obiedzie.
Lądowanie było nadzwyczaj mało bolesne, ale mógłby się zabić gdyby nie pojawił się nad drzewem. Po połamaniu kilkunastu gałęzi zatrzymał się zawieszony rękami na jakiejś z tych grubszych.
Puścił się, ocierając sobie nadgarstek do krwi. Po wylądowaniu miał chwilę żeby odsapnąć, bo nadal ostro kręciło go w brzuchu. Po chwili podniósł spojrzenie, po to, aby stwierdzić że tego człowieka, Nokisona tu nie ma. Ani jego konia Płotki, za którą w końcu wskoczyli do portalu. W powietrzu już unosił się żółtozłoty ognik, który zapewne za chwilę wymówi jakąś tyradę, jak to miał w zwyczaju.
Była natomiast kobieta, niecałe dziesięć metrów dalej, z furią rzucająca monetami w kamień przy drodze. Nie, nie kamień, ale niewielkich rozmiarów ołtarz.
- Do kogo się modlisz? - spytał zaciekawiony zaistniałą sytuacją. Mimo wielu lat życia, jeszcze nigdy nie widział kogoś w ten sposób składającego ofiary.
Awatar użytkownika
Wyzeemiir
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Wyzeemiir »

Dzień był piękny. Według Wyzeemiira każdy dzień jest piękny. Jest piękne przekleństwo. uwielbiał słuchać codziennie świergotu ptaków i wdychać cudowny zapas lasu. Ale robić to prze 500 lat w samotności? Piękne przekleństwo. Staruszek szedł powoli, podpierając się drewnianym kosturem, a jego bose stopu jakby płynęły w powietrzu, delikatnie tylko muskając źdźbła trawy. Samantha uwielbiała spacery wśród drzew... - westchnął z nostalgią, myśląc o utraconej miłości. Nagle jego uszu dobiegł brzęk, a następnie pisk. Upiór? Driada? Na szczęście słuch miał już słabszy i to co wydawało mu się potencjalnym niebezpieczeństwem, okazało się rozzłoszczoną dziewczyną, ciskającą monetami w przydrożny ołtarzyk. Wyzeemiir podszedł do niej powoli i chrząknął, informując o swej obecności.
- To nie działa w ten sposób, drogie dziecko - uśmiechnął się do niej. - Ołtarz to nie maszynka do życzeń. Bogowie wysłuchują twych modłów, ale nie zawsze je spełniają. Na tym polega prawdziwa wiara. I lepiej ich nie złościć, bo zamiast dać, mogą ci coś odebrać. A zmieniając temat, czy mogłabyś mi powiedzieć, gdzie dokładnie się znajdujemy? Sześćdziesiąt lat z dala od cywilizacji i człowiek zaczyna się gubić w zwykłym lesie.
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z obecności jeszcze jednej istoty. Biła wręcz od niej silna i pradawna magia, która przeszywała obolałe ciało Wyzeemiira.
- Najmocniej przepraszam, nie zauważyłem pana. Nazywam się Wyzeemiir Starzec Z Gór. Skłoniłbym się, ale kości niezbyt pozwalają - zwrócił się do mężczyzny stojącego na uboczu.
Awatar użytkownika
Adiel
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adiel »

Usłyszawszy hałas, zerwała się na równe nogi. Była tak pogrążona w głębokiej urazie do bożka, którego imienia nawet nie znała, że nie spostrzegła starca i człowieka z drzewa. Na jej pyzatej twarzy krzyczał strach, a pierś falowała nie spokojnie.
- Kto, kto wy? – Spytała, przyklejając się plecami do najbliższego drzewa.
Po chwili obserwacji zaśmiała się sama z siebie. Przecież nie wiadomo na kogo można trafić, wewnętrzny strach przed obcym zawsze zostaje w człowieku, ale dotarło do niej, że po co ktokolwiek miałby robić jej krzywdę.
- Maszynka do życzeń to dobry pomysł, może taką zbuduję – odpowiedziała dziewczyna zbliżając się do starca.
- Chyba moja prośba została wysłuchana... – zaczęła, spoglądając na osobę, która spadła z drzewa. – prawie...
Zaraz Adiel wyciągnęła ze swojego plecaka kawałki czystego płótna, menzurkę z winem oraz igłę. Podeszła do rannego, chcąc go opatrzyć. Musząc go opatrzyć, bo nie wyglądała na taką, która pozwoli komuś zrezygnować ze swojej pomocy. Nawet nie spytała, czy powinna.
- Jesteśmy w Lesie Szeptów, blisko przełęczy. A, ty jesteś Piaskowym Dziadkiem, który zsyła koszmary i bije dzieci, które nie śpią? – Spytała starca. – Ja jestem Adiel Frinn, panna, a nie dziecko, więc mnie nie zjesz. Prawda? – spojrzała raz jeszcze, a następnie zabrała się za niesienie pomocy.
Awatar użytkownika
Calvemir
Szukający drogi
Posty: 46
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Calvemir »

Zwrócił się do obu stojących przed nim osób, i jak poprzednim razem skłonił głowę, mówiąc:
- Ja nazywam się Calvemir, ale możecie mi mówić Renzo. Wybaczcie mi najście, ale nie potrafię kontrolować nawet dokąd prowadzi mój własny portal, a co dopiero cudzy.
"Ja nazywam się Gorf" - nagle wypowiedział ognik do każdego umysłu dookoła.
- Wiesz, że powinieneś się najpierw pokazać? - powiedział do niego z ironią. - To mój ognik, ale uprzedzam że nie należy go traktować zbyt poważnie.
Ognik już chyba sobie odpuścił, natomiast dziewczyna zaczęła coś majstrować przy swojej torbie. Chwilę później zorientował się że chce mu zrobić opatrunek.
- To tylko otarcie, nie trzeba.. - rzekł, ale nie chcąc jej urazić w jakiś sposób wyciągnął rękę do przodu.
Zwykle trzeba było zapytać się miejscowych gdzie się jest, natomiast ona zorientowała się sama, że wypadanie z portalu dezorientuje i wyjaśniła krótko, że są niedaleko gór Dasso. Może powiedziała to do starszego mężczyzny, nie do niego, ale informacje były przydatne.
- Więc do domu mam niedaleko. Nie wiem, czy po tej, czy po drugiej stronie, ale to i tak blisko.
Spojrzał w niebo, szybko oceniając godzinę i zapytał:
- Zamierzacie tu nocować? - zapytał, ale wiedział że sam długo tu nie zabawi. - Ja wracam do domu.
Powiedział, po czym zagłębił się w las.

Ciąg dalszy: Calvemir
Ostatnio edytowane przez Calvemir 9 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Awatar użytkownika
Wyzeemiir
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Wyzeemiir »

Na słowa dziewczyny, Wyzeemiir tylko zaśmiał się, ale zaraz przeszkodził mu kaszel, dręczący go od kilku lat.
- Nic z tych rzeczy, chociaż pewnie wiekiem już go doganiam. Jestem...pustelnikiem, moja miła.
Dziewczyna zaczęła opatrywać otarcia Renzo, chociaż zapewne tego nie wymagały. Oczywiście, można było użyć magii, ale staruszek nie obnosił się tak ze swymi mocami. Patrzył tylko na tamtą parę. Godzina może nie byłą wieczorna, ale pytanie przybysza z drzewa wydawało się rozsądne. W końcu byli z dala od miasta, czy choćby wioski jakiejś.
- Prawdę mówiąc, zmierzałem do najbliższego miasta, którekolwiek miało by nim być. Noc w lesie nie była by chyba najlepszym pomysłem dla mnie - uśmiechnął się, opierając ciężar ciała o kostur.
Wiatr z cicha przygrywał melodie wśród liści, podwiewając jednocześnie szatę Wyzeemiira.
- Wybaczcie mą ciekawość, ale dokąd zmierzacie drodzy państwo? Bo jeśli to nie problem, z chęcią przyłączył bym się. W grupie zawsze bezpieczniej.

Ciąg dalszy: Wyzeemiir
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości