Opuszczone KrólestwoPewnego razu na północy Nemerii

Na równinie rozciągającej się od Mglistych Bagien aż po Pustynie Nanher znajduje się Opuszczone Królestwo, które kiedyś przeżyło Wielką Wojnę. Niestety niewiele zostało z ogromnych zamków i posiadłości tam położonych. Wojna pochłonęła większość ośrodków ludzkich. Dziś znajduje się tam tylko kilka ludzkich siedzib, odciętych od innych miast.
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Meridion »

        Brwii Meridiona uniosły się do góry w geście zdziwienia. Do tej pory sądził, że wszyscy wiedzieli o wydarzeniach mających miejsce w Nemerii tak dawno temu. "Czyżby krasnoludy, aż tak mocno ukrywały się w swych fortecach? Nawet one nie mogły przecież przeoczyć magicznego kataklizmu, który się tu wydarzył, a jego efekty odczuwamy po dziś dzień. Cóż może po prostu nie wiedzieli co było jego przyczyną. Z drugiej strony piekielni... może nie zapuszczają się na północ? Zresztą to w końcu stamtąd przybyli na południe by je podbić, po co mieliby tam wracać."

- Tak, to królestwo już nie istnieje - powiedział, potwierdzając domysły krasnoluda. - A teraz zamieszkiwane jest przez hordy nieumarłych, które cierpią na samotność i chętnie powitają w swych ramionach nowe towarzystwo, jeśli wiesz co mam na myśli. Jeśli koniecznie chcecie podążać na południe powinniście zrobić to okrężną drogą. Najbezpieczniej będzie na wschód aż rzekę Nefarii. Podróżując wzdłuż niej nie powinniście natrafić na większe problemy, choć kto to wie.

        Wędrowiec spojrzał z namysłem na dwójkę przybyszów:
- Możecie również pomóc nam wykonać pewną misję, a wtedy znajdziemy dla was znacznie szybszy sposób na przedostanie się tam gdzie potrzebujecie.
Awatar użytkownika
Roshio
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek (mag)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Roshio »

Roshio był zdziwiony propozycją wędrowca. Nie wyglądał on na osobę która lubiała towarzystwo, a przynajmniej nie wyglądała na osobę ufną. A tu proszę, zaproponował udział w misji, która zapewne nie do końca należała do najprostrzych. Istniało jednak wiele możliwości dlaczego jego towarzysz zdecydował się na taką decyzję.
1. Krasnoludy były w pewnym sensie towarem luksusowym na znanych mu terenach. Osobiście jest to dla Roshia pierwszy kontakt z tą pradawną jak i bardzo tajemniczą rasą. Więc zapewne wędrowiec będzie chciał dowiedzieć się o nich jak najwięcej.
2. Możliwe również jest to, że uznał ich za cennych towarzyszy w wykonaniu misji. Całkiem możliwe było to, że ci dwaj osobnicy byli wytrenowanymi zabijakami. Lecz ich znamie raczej wskazywało na średnią jakoś, więc może mieli tylko słurzyć za tak zwane mięso armatnie, i wybadać teren.
3. Również możliwe było to, że wędrowiec po prostu zatęsknił za większą społecznością, i chciał uformować jakieś bojówki.

Dla chcącego znalazło by się jeszcze bardzo dużo powodów, lecz z zamyślenia wyrwało go nagłe trzęsienie ziemi. Początkowo było one ledwo wyczówalne, lecz z każdą chwilą przybierało na sile. Początkowo mag myślał, że mają do czynienia z siłami natury, lecz po chwili było już wszysko widoczne jak na dłoni. W odległości około połowy sznura z piasku wyłonił się ogromny czerw. Średnica jego ciała miała z dobry pręt szerokości. A jego ciemno brązowe cielsko kończyło się wielkimi kostnymi szczękami.

Jak widać to coś znalazło sobie dziś kolacje...
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Meridion »

        "No tak..." - pomyślał Meridion rzucając się w bok - "...nie mogliśmy pozostać niezauważeni." Demon dobył broni. Ponieważ wątpił by w tym przypadku "Łowca Dusz" mógł wyrządzić większe szkody istocie, którą miał przed sobą dobył miecza. Drugą dłonią podniósł z ziemi kamień wielkości połowy jego pięści i cisnął w potwora, by zwrócić jego uwagę na siebie i dać tym samym czas na przygotowanie się reszcie. Poskutkowało. Bestia sprężyła się w sobie, a następnie wystrzeliła w jego kierunku z szybkością kłócącą się z jej rozmiarami. Nie była jednak dość szybka dla demona o jego zdolnościach... przynajmniej tym razem. Wędrowiec uskoczył w bok próbując jednocześnie ciąć bestię, jednak w tym przypadku jej szybkość była wystarczająca.

        Kolejny unik, znów brak ran po obu stronach. "Ciekawe jak długo?" Następny nieudany atak bestii musiał ją chyba rozzłościć, bo zmieniła taktykę. Wystrzeliła w górę, przegięła się a następnie zniknęła pod ziemią rozrzucając wokół kawałki twardej ziemi. Jeden z nich uderzył golema w pancerz, drugi zaś o mały włos minął jednego z krasnoludów. Meridion czujnie obserwował okolicę, ciągle zmieniając losowo pozycję.

- Za chwilę wróci - powiedział nie odrywając wzroku od ziemi.
Thorgrim
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorgrim »

Kiedy bestia wyskoczyła z pod ziemi Thorgrim szybko dobył topora, uskakując jak najdalej w tył. Czerw na szczęście skupił swoją uwagę na nieznajomych, a krasnolud wykorzystał to do ataku od tyłu. Robal był jednak dla niego zbyt szybki i wyślizgnął się spod ostrza, później tylko ciskając ziemią nad jego głową.

Thorgrim stanął mocno na ziemi i w pozycji obronnej rozglądał się nerwowo.
- Co to, do licha ciężkiego, jest? - wysapał. Był przygotowany na w miarę spokojne życie tu, na południu. Może spodziewał się utarczki z grupą banitów, ale to przerastało jego oczekiwania.
[...]
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Meridion »

        Meridion wzruszył ramionami rzucając okiem w stronę krasnoluda:
- Nie spotkałem wcześniej takiej bestii, ale sądząc różnorodność stworzeń jakie tu żyją nie dziwi mnie to wcale. To pewnie kolejny skutek anomalii magicznych. Cokolwiek to nie jest, musimy to albo zabić, albo skutecznie zniechęcić do ataku. Póki bestia nie atakuje, proponowałbym znaleźć jakiś skrawek skalistego terenu. Może nie będzie się w stanie przez niego przebić.

        Cóż... może i towarzysze poszliby za jego radą, gdyby poczwara nie postanowiła wreszcie ponownie zaatakować, na cel wybierając sobie jednego z krasnoludów. Ziemia pod nim zatrzęsła się i jedyną rzeczą która uratowała przybysza z północy przed pożarciem było chyba to, iż... zwyczajnie przewrócił się i przetoczył kilka kroków dalej. Wędrowiec stał zbyt daleko by mógł coś zrobić, za to drugi z krasnoludów zareagował tnąc stwora swoim toporem. Kleista, czarno-szkarłatne posoka oblała jego ręce i tors, a potwór zapiszczał tak głośno, iż musieli zatkać uszy by nie ogłuchnąć. Po chwili znów był pod ziemią.

- Tak... - powiedział Demon - ...to może ją zniechęcić. Przynajmniej taką żywię nadzieję.
Awatar użytkownika
Roshio
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek (mag)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Roshio »

"Móc może" - pomyślał mag - "Ale prawdopodobnie bestia była tylko rozdrażniona tą małą ranką. Tak samo jak człowiek ukąszony przez komara, niby takie nic a złość wzbudza taką, że by pozabijał"

Kwestią czasu było tylko kiedy ta przerośnięta dżdżownica zaatakuje po raz kolejny, i prędzej czy później pewnie uda jej się kogoś pochwycić, a prawdopodobieństwo raczej było bardziej przychylne dla krasnoludów. Roshio pomyślał chwilę, po czym podjął dość śmiałą decyzję. Nie zważając na współtowarzyszy zaczął biec na w stronę najbardziej odsłoniętego terenu. Kroki jego były przy tym bardzo ociężałe, przez co wywoływały całkiem duże drgania na powierzchni. Na rezultat tych działań długo nie trzeba było czekać, zaraz za nim ruszył podziemmny stwór, który bez trudu go dogonił. Ziemia pod golemem zaczęła się osówać, świadcząc o tym, że za chwilę nastąpi atak i jest to ostatnia chwila na unik. Roshio natomiast zatrzymał się dokładnie tam gdzie stał i w następnej chwili znalazł się już w trzewiach czerwa. Stwór przeciął powietrze swoim ogromnym cielskiem, po czym zanurzył się w piachu. Po niedługim czasie nic już nie świadczyło o obecności tego monstrualnego stworzenia.

Tak o to, na pustkowiu zostały tylko trzy osoby z wyrazem wielkiego zdziwienia na twarzach
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Meridion »

        Meridion spoglądał przez pewien czas z pewną dozą konsternacji w miejsce gdzie zniknęła bestia wraz z metalową, ciężkostrawną 'przekąską'.
- Można i tak - powiedział demon chowając broń, gdy minęło już początkowe zaskoczenie. - Mam nadzieję, że Roshio wie co robi. Bo w tej sytuacji raczej niewiele jesteśmy w stanie mu pomóc, chyba, że któryś z Was drodzy przybysze zna się na magi? Tak też podejrzewałem. Lepiej zajdźmy w jakieś bezpieczniejsze miejsce. Może i golem poradzi sobie z tą poczwarą, nie wiadomo jednak czy w okolicy nie czają się jacyś jej krewni - powiedział po czym ruszył w sobie tylko znanym kierunku, gestem nakazując by poszli za nim.

- Jak widzicie nie jest tu tak wcale bezpieczniej niż u Was, aczkolwiek dalej na południe znajdują się o wiele bardziej przyjazne ziemie. O ile będziecie pozostawać w przyjaźni z mieszkającymi tam inteligentnymi istotami. To zaś - ręką potoczył po otaczających ich terenach - jest północne rubieże, dość często odwiedzane przez istoty z waszych stron, więc nie jest tu zbyt przyjemnie.

        Grupa wnet wspięła się na niewielkie, skaliste wzgórze, z którego miała dobry widok na okolicę. Meridion rozejrzał się ze szczytu, ale nigdzie nie dostrzegł golema. Miał nadzieję, że jednak uwolni się z wnętrzności bestii, bądź co bądź uratował mu przecież życie. Wędrowiec westchnął ciężko. Miał na karku tyle lat, a wciąż popełniał takie głupstwa. Pierw zaufał pewnym osobnikom, którzy zostawili go gdy tylko uznali, że zrobiło się zbyt niebezpiecznie. Później natomiast wpakował się w sam środek hordy nieumarłych. "Co teraz?" - zapytał sam siebie, przyglądając się ponuro dyskutującym coś między sobą krasnoludom. Wędrowiec zamknął oczy i wciągnął głęboko powietrze. Odkąd opuściły go demony stał się chyba zbyt rozluźniony. "Powinienem bardziej uważać."

- A teraz mości Panowie... - zwrócił się do dwójki przybyszy - ...powiedźcie co tam słychać na Północy.
Caldemir
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Caldemir »

Po rozprawie z robalem, wciąż nieco oszołomiony Caldemir, udał się za człowiekiem na szczyt skalistego wzgórza.
- Szalony kraj. Naprawdę szalony. - burknął do Thorgrima z dezaprobatą kręcąc głową. Nie spodziewał się specjalnego powitania, ani ciepłego, ani zimnego, a tu nie dość, że niemalże spadł im na głowę golem, to jeszcze o mało co nie pożarł ich jakiś wielki robak. Szalony kraj.
- To zależy co Cię interesuje... - mruknął, drapiąc się po brodzie - Pytaj o co chcesz, choć najnowszych wieści i tak nie znamy, od kilku tygodni jesteśmy w podróży...
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Meridion »

- Widzicie drodzy panowie, najchętniej dowiedziałbym się o... - zaczął Meridion, lecz nagle zamilkł i spojrzał gdzieś w odległy punkt przestrzeni. Krasnoludy spojrzały po sobie ze zdziwieniem.

        Demon zaś myślami był gdzieś znacznie, znacznie dalej, wyczuł bowiem magiczną wibrację amuletu, który podarował jakiś czas temu Niarze. "A więc wróciła" - pomyślał i pokręcił głową. Dał by sprawie spokój i nie przejmował się ponownym pojawieniem kobiety, która go tak nagle opuściła, gdyby nie to co wyczuł chwilę potem. Amulet znajdował się bowiem w rękach kogoś innego, niż prawowita właścicielka. Wędrowiec zmarszczył czoło a po jego plecach przeszedł dreszcz niepokoju. Z tej odległości nie był w stanie wyczuć kim osobnik był ani jakie miał intencje, niemniej z jakiegoś powodu trzymał Jej amulet. Złodziej czy kochanek i tak w tej chwili naraził się na gniew demona, który mimo tego, iż miał uraz do anielicy, to martwił się o Nią.

        Meridion zwrócił się do przybyszy z północy:
- Panowie wybaczą, ale muszę niezwłocznie się gdzieś udać. Posłuchajcie moich rad, a przeżyjecie. Jeśli nie... cóż może kiedyś znajdę wasze kości. A... i gdyby Roshio, ten metalowy stwór, wrócił przekażcie mu, że go później odszukam. - To powiedziawszy skłonił im się nieznacznie, po czym zbiegł pośpiesznie ze wzgórza i wkrótce znikł im za załomem skalnym pozostawiając ich w zdumieniu. Cóż... ich pierwsze dni na tych ziemiach należały do dość zaskakujących.

        Wędrowiec przebiegł dobre pół stai nim się zatrzymał. Obejrzał się za siebie i uznał, że oddalił się do wzgórza na wystarczającą odległość by nie wywołać niepokoju krasnoludów tym co za chwilę miał zamiar uczynić. Wprawdzie wciąż nie mógł się bezpiecznie posługiwać swoją magią, zostały mu jednakże i inne metody szybkiego transportu, których to właśnie potrzebował, gdyż magiczna wibracja amuletu dochodziła ze znacznej odległości. Sięgnął pod magiczny płaszcz i z jego przepastnego wnętrza wydobył po chwili fiolkę z mętnym, czarnym płynem, w którym unosiły się jakieś niewyraźne kształty.. Przez chwilę oglądał delikatne runy umieszczone na szkle, upewniając się, iż to ta właściwa, po czym odkorkował miksturę i połknął ją jednym łykiem.

        Magia zaczęła działać chwilę później. Esencja Cienia uwięziona wcześniej w magicznie wzmacnianym szkle teraz wypełzła z jego żołądka i połączyła się z komórkami ciała zmieniając je. Jego skóra stwardniała i przybrała czarny, matowy kolor, a kontury jego sylwetki stały się bardziej ostre. Przedmioty które nosił na sobie nagle stopiły się na srebrny płyn przypominający rtęć, po czym wniknęły w jego cielesną powłokę, łącząc się z nią. Ręce wydłużyły się, a paznokcie przekształciły w ostre pazury. Z pleców wyrosły nagle długie, nietoperzowate skrzyła o rozpiętości nieco większej niż wysokość ciała. Meridiona przeszył ostry ból, gdy z jego ciała poczęły wyrastać twarde kolce sterczące w różne strony. Gdy przemiana dobiegła końca demon zaczął bardziej przypominać gargulca niż człowieka. Jakiś wewnętrzny zew kazał mu odchylić głowę do tyłu, rozłożyć ręce i wydać z siebie mrożący w żyłach krzyk. Dopiero potem wędrowiec zdołał opanować swe nowe, tymczasowe ciało. Osłonił ręką swoje, wyglądające teraz jak dwa opale, oczy przed światłem, które stało się nagle zbyt jaskrawe. A gdy przywykł już do niego nieco, wzbił się w powietrze i pomknął w stronę medalionu.
Zablokowany

Wróć do „Opuszczone Królestwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości