Opuszczone KrólestwoPewnego razu na północy Nemerii

Na równinie rozciągającej się od Mglistych Bagien aż po Pustynie Nanher znajduje się Opuszczone Królestwo, które kiedyś przeżyło Wielką Wojnę. Niestety niewiele zostało z ogromnych zamków i posiadłości tam położonych. Wojna pochłonęła większość ośrodków ludzkich. Dziś znajduje się tam tylko kilka ludzkich siedzib, odciętych od innych miast.
Caldemir
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Pewnego razu na północy Nemerii

Post autor: Caldemir »

Długą i pełną znojów podróż mieli za sobą Caldemir i Thorgrim. I niebezpieczną. Wędrówka z Dun Ulgur do krain położonych daleko na południu obfituje w dostateczną ilość niebezpieczeństw, by odstraszać całe karawany, a co dopiero pomyśleć o samotnej dwójce prostych rębajłów. Tylko brawurowy szaleniec i desperat zdecydowałby się na podróż od ponad stu lat nieuczęszczanymi szlakami.
I oni właśnie tacy byli. Brawurowi. szaleni i zdesperowani.
Wygnani.
Byli sami. Jednak właśnie dzięki temu udawało im się pozostać niezauważonymi, choć i tak nieraz musieli kryć się pod kamieniami i drzewami, przed przelatującymi w górze gryfami i wiwernami a także grasującym tuż obok nich trollem. Opłacało się jednak. Pozostawili za sobą haniebną przeszłość, oto rozpościerała się przed nimi przyszłość, gdzie nie było ważne czy masz ramię naznaczone piętnem czy nie. Byli wolni!
Caldemir spojrzał w dół, na piękny widok rozpościerający się przed jego oczyma ze szczytu przełęczy. Zielone równiny, lasy, wijąca się zakolami rzeka. Widok tak bardzo przypominający mu dom. A tak obcy...
Było tu ciepło w porównaniu z jego ojczyzną, nawet bardzo ciepło. Dużo znajomych drzew, zaś niektórych nie poznawał, choć przecież pracował niegdyś jako drwal i znał się na nich dość dobrze. Widział kilka znajomych, dużo nieznajomych zwierząt, ziół, kwiatów. Tak znajomo...
A tak obco.
I do tego jeszcze ten cholerny katar!
- Ahh, Thor, zaraz mnie szlag na miejscu trafi! - burknął ponuro, po czym zasmarkał głośno. Mocno pociągnął nosem, przycisnął mocno jedną dziurkę, gwałtownie wydychając powietrze z drugiej. Na ziemię spadł sporych rozmiarów zielony glut. Podobnie załatwił sprawę z drugą dziurką, poprawiając wszystko solidnym przetarciem nosa rękawem koszuli. Westchnął.
- Psiakrew, jakiesik choróbsko się do mnie przypełętało! Mówiłem, że kąpiel nikomu nie wychodzi na dobre! - spojrzał srogo na stojącego obok towarzysza, który nie mogąc wczoraj znieść zapachu jego potu przykazał mu wykąpać się w lodowatym górskim strumieniu. Caldemir niechętnie zgodził się, choć przecież wiedział, że kąpiel nie ujdzie mu na sucho i to zarówno dosłownie, jak i w przenośni.
Ostatnio edytowane przez Caldemir 14 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Thorgrim
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorgrim »

- To nie kąpiel ci zaszkodziła. To Bogowie karzą cię za to, żeś się tak z nią grzebał, wiejski obszczymurze! - zażartował mimochodem, spoglądając na niziny ze szczytu skarpy, na której stali. Dziwny był ten kraj. Całkiem inny od ich ojczyzny, ale jednak na swój sposób piękny. Thorgrim odwrócił się w stronę towarzysza i mina mu trochę zrzedła.
- Gdybyś wreszcie ściągnął z siebie te skóry, może nie potrzebowałbyś kąpieli aż tak często - skwitował strój Caldemira. - To już nie są nasze rodzinne strony, tu na południu jest okrutnie gorąco.
[...]
Caldemir
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Caldemir »

- Iii tam. - prychnął i lekceważąco machnął ręką. - Szlachciura oczytany, o jaki obyty huhu. Ciekawe skąd wiesz jak jest na południu, skoro jako i ja pierwszy raz tu jesteś. Ahh, ale koniec dyskusji.
Zasmarkał głośno i przysłaniając oczy ręką przed promieniami słonecznymi spojrzał w horyzont. Wytężył wzrok, próbując dojrzeć jakieś znaki osadnictwa, lub zamieszkania rozumnych istot na tych terenach. Patrzył tak kilka chwil, aż...
- O, o, o tam! - krzyknął i wskazał grubym paluchem miejsce w którym dojrzał kilka smug dymu, a nawet mógłby przysiąc dachy sadyb. - Widzisz? Jakaś osada, tam nad rzeką! Nareszcie! - uśmiechnął się szeroko, zadowolony, już marząc o skosztowaniu piwa tutejszych. A skąd wiedział, że tutejsi będą mieli piwo? Bo bez piwa nikt nie przeżyje!
- Idziemy, dotrzemy tam nawet przed zmrokiem, a ja mam dość spania na kamieniach i liściach. - zakomenderował i nie czekając na towarzysza, pełnym entuzjazmu krokiem ruszył w dół przełęczy.
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Meridion »

        Dwoje towarzyszy podążało w stronę dostrzeżonych domostw. Zmrok szybko zapadał, a osiedle było dalej niż wcześniej to ocenili. Wyglądało na to, iż znów przyjdzie spędzić im noc pod gołym niebem i już rozglądali się za odpowiednim miejscem, gdy niebo nagle zalśniło oślepiającą zielenią, a chmury przecięły równie nienaturalne błyskawice. Słup szmaragdowego ognia uderzył w ziemię nieopodal wypalając sporych rozmiarów dziurę. Dziwna anomalia zniknęła równie szybko co się pojawiła. Na środku wypalonej przez niebiański ogień ziemi, leżały dwie postaci, a raczej jedna odziana w płaszcz postać o ludzkiej sylwetce i wielki, metalowy kolos przewyższający ją ponad dwukrotnie. Mniejszy z przybyszów wstał powoli z ziemi trzymając się jedną ręką głowy. Mruknął coś o tym, iż teleportował się już w znacznie bardziej komfortowych warunkach.

        Wędrowiec rozejrzał się dookoła wzrokiem przeczesując okolicę, ale chyba nie zauważył pary przybyszów z północy. Jego wzrok najwidoczniej nie był najostrzejszy. Demon zaklął szpetnie, po czym powiedział:
- Jeśli według tego opętanego kapłana to jest "północ Nemerii" to ja jestem zwierzołakiem. Znam ten krajobraz, widzisz te szczyty? - zapytał palcem wskazując na majaczące na horyzoncie góry. - To Szczyty Felarionu. Zostaliśmy rzuceni dobry kawał na północ od tych przeklętych ruin. Cóż... przynajmniej jesteśmy tu bezpieczniejsi.

- Jeśli udasz się na północny zachód powinieneś po kilku dniach dotrzeć do jakiejś przyjaznej wioski a stamtąd do miasta. Ja postaram się sprostać tej próbie. Cóż... szczerze powiedziawszy nie mam wyboru, potrzebuję czegoś co znajduje się w tamtych ruinach. Ty masz wolną drogę, oczywiście jeśli chcesz możemy oboje podjąć się próbie. Sądzę, że ktoś Twego pokroju - o ile dobrze Cię oceniłem - będzie ciekaw tajemnic jakie skrywa Nemeria.

        Hmmm... gadający z metalowym golemem człowiek, który spadł z nieba. Krasnoludom wydawało się to wielce podejrzane.
Caldemir
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Caldemir »

Naburmuszony szykował sobie posłanie, niestety na liściach i kamieniach, czego już miał zamiar nie robić, a do czego zmusiła go znowu sytuacja. Osada, do której zmierzali, okazała się być znacznie dalej niż ocenił to Caldemir. Cóż, wszystko wygląda nieco inaczej jak się patrzy z wysokiej, górskiej przełęczy. Rozłożywszy śpiwór, zdał sobie sprawę z faktu, iż odczuwa straszne ciśnienie na pęcherz, więc odwrócił się plecami do krzątającego się obok Thorgrima, rozpiął pas i opuścił hajdawery. Dla urozmaicenia codziennej rutyny, starał się siknąć tak by trafić w małą norkę jakiegoś stworzonka.
Ohh... Co za ulga.
Gdy tylko ostatnia kropla wpłynęła do nory, Caldemir schował instrumentum w gacie i sięgnął ręką, by podciągnąć spodnie, jednak jak tu nagle nie błysnęło, niebo rozświetliło się zielonym światłem, trzasnęły błyskawice i gromy. Zaskoczony Caldemir wrzasnął i podskoczył, gdy coś gruchnęło tuż za jego plecami. Usłyszał krzyki i przekleństwa Thorgrima. Powoli się odwrócił, nawet nie dbając o to, że wciąż ma opuszczone spodnie.
Widok, który zobaczył, jeszcze bardziej go zadziwił. Otóż widział przed sobą podobną do niego istotę, aczkolwiek wyższą i znacznie smuklejszą. Tak, domyślał się, że jest to człowiek, słyszał co nieco o rasach zamieszkujących południe. I nie widok człowieka wrył go w ziemię. Zrobił to widok potężnej, wysokiej na co najmniej dziesięć stóp, a może nawet i więcej, metalowej istoty. Bez wątpienia był to rodzaj golema, choć nieco różnił się od tych, które Caldemir widział u gnomów w Edrumanthenorze. Ale cokolwiek to było, to naprawdę była to ostatnia rzecz, którą Caldemir spodziewał się zobaczyć jak dosłownie spada z nieba niemalże na jego głowę. Powoli przysunął się do jeszcze bardziej zaskoczonego Thorgrima, który stał i patrzył na rozgrywającą się scenę z otwartymi ze zdziwienia ustami.
- Magia. - syknął do niego, po czym splunął przez ramię i uczynił krasnoludzki gest odczyniający uroki. - Chędożona magia.
Żaden z nich nie wiedział zbytnio co robić. Stali, obserwowali i czekali.
Ostatnio edytowane przez Caldemir 14 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Thorgrim
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorgrim »

Thorgrim pierwszy otrząsnął się z szoku. Energicznie zamrugał i złapał przyjaciela za kołnierz, odciągając go czym prędzej w krzaki. Miał nadzieję, że skurwiel nie będzie krzyczał i dla jego dobra tylko jęknął cicho.
- Ćśś - przycisnął palec do ust i wyjrzał ostrożnie, przysłuchując się rozmowie.
- Powinniśmy uważać, nie znamy tego miejsca ani istot, które tu żyją - ostrzegł towarzysza. Mimo tego wykładu sam zaczął się coraz bardziej wychylać z kryjówki widocznie zainteresowany tematem rozmowy przybyszów z nieba.
[...]
Awatar użytkownika
Roshio
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek (mag)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Roshio »

Dla Roshia podróżowanie tym pojawiającym się z nikąd teleportem nie stanowiła żadnego problemu. Zespojony z żelaznym posągiem nie odczuł żadnych niedogodności takich, bóle czy zawtory głowy, młdłości, choć był troche niepocieszony z faktu pojawienia się kolejnych rys na swym arcydziele rzemieślniczego kunsztu. Nie ociągając się, wstał i rozejrzał po otaczającej go faunie i florze.

- Czemu miałbym ci nie potowarzyszyc - powiedział z udawanym oburzeniem - jak byś sobie chłopku miał niby poradzić z tą parszywą bestią bezemnie - po czym rubasznie się roześmiał i klepną kompana po plecach.

Nie umknął mu jednak szczegół, jakim była dwujka krasnoludów znajdujących się na tym pustkowiu. Roshio w prawdzie nie widział w swoim życiu przedstawicieli tej tajemniczej rasy, lecz w wielu księgach byli postrzegani w dość specyficzny sposób, tak więc bez trudu się domyslił. Nie zdziwił go przy tym fakt, że zaraz po otrząśnięciu z pierwszego szoku te niskie istoty skryły się w pobliskich krzakach i zapewne z myślą o swym dobrym kamuflażu poddały się swojej ciekawości. Zaintrygował go jednak sam fakt obecności krasnoludów tak daleko od domu, chociaż po prawdzie nigdy nie interesowało go tak bardzo gdzie te istoty posiadały swoje "wioski", jedyne co wiedział, to że w momęcie gdy historia innych istot takich jak czarodziejów, elfów czy nawet ludzi miała bogatą historię, tak o tych istotach nie było wiadomo praktycznie nic. A tak istniała okazja do pozyskania takowych informacji.

- Mamy towarzystwo - powiedział półgłosem - po czym zaczął kierować kroki w stronę krasnoludów.

Zastanawiał się w prawdzie, czy to spotkanie było jakąś częścią próby, lecz odegnał od siebie tą myśl. Gdy znajdował się już w odległości z której bez większego trudu mógł się porozumieć z wędrowcami, oraz nie istniało przy tym większe zagrożenie zapyał :

- Czy szanowni panowie nie wiedzą przypadkiem gdzie można by znaleźć jakąś osadę - zaczął spokojnie - troszeczkę się z kolegą zgubiliśmy...
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Meridion »

        Meridion spojrzał w stronę w którą skierował się Roshio. Dostrzegł tam - ku swojemu zaskoczeniu - parę krasnoludów. Spotkał paru przedstawicieli tej rasy na dalekiej północy podczas swojej ostatniej wyprawy. Specyficzny to był lud. Gardzili magią, za to potrafili wykonywać przedmioty o podobnych właściwościach co elfy i to bez zasilania mocą. Szkoda tylko, że tak szybko się psuły.

        Demon skierował się w ich stronę, po drodze poprawiając swój strój. Znał nieco obyczaje, które wyznawały te miniaturki ludzi więc pragnął pierwszy rozpocząć rozmowę. Cóż.. Roshio go wyprzedził, na szczęście nie powiedział nic co mogłoby ich urazić. Meridion przyjął więc rolę obserwatora, zastanawiając się przy tym po co mag w golemie szuka wioski. Przecież mieli szukać "besti".
Caldemir
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Caldemir »

Ich kryjówka została szybko odkryta i golem ciężkim krokiem skierował się w ich stronę. Caldemir wyszarpnął zza pasa topór, mocno ściskając go w rękach. Nie, żeby miał dzięki temu jakąś przewagę, co byle ostrze zrobi takiemu gigantowi? Nic. Ale Caldemir jednak pewniej czuł się z bronią w ręku. Cokolwiek się będzie działo, nie ma zamiaru tanio sprzedać swojej skóry. Nie bez walki, której się spodziewał. Stał gotowy do uniku, mającego uchronić go przed straszliwym ciosem golema.
Zdziwił się bardzo, gdyż cios nie nadszedł. Żelazne monstrum zatrzymało się tuż przed nimi, a dokładniej rzec można - nad nimi, gdyż górowało swoim wzrostem o dobre kilka stóp. Krasnolud jeszcze bardziej się zdziwił, gdy golem jakby nigdy nic odezwał się i to w możliwym do zrozumienia języku. Caldemir zbaraniał, robiąc strasznie głupią minę i rozdziawiając usta.
- Yyy... - wymruczał tylko, nie za bardzo wiedząc co powiedzieć.
Jego towarzysz, Thorgrim wykazał więcej zimnej krwi...
Ostatnio edytowane przez Caldemir 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Thorgrim
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorgrim »

Lustrował obu nieznajomych szeroko otwartymi oczami. W ich ruchach nie dostrzegł żadnych złych zamiarów, dlatego nie obawiał się niespodziewanego ataku. Wyszedł parę kroków w przód i ukłonił się po krasnoludzku, oddając cześć nieznajomym. Tamci mówili co prawda dziwnym południowym dialektem, jednak miał nadzieję, że nie będą mieli problemu ze zrozumieniem się.
- Witajcie, szanowni południowcy. Na imię mam Thorgrim, a mój nierozgarnięty towarzysz to Caldemir - uśmiechnął się lekko, aczkolwiek widocznie, dając olbrzymowi do zrozumienia, jak wielki nietakt popełnił, zapominając o przedstawieniu się.
- Podróżujemy z północy w niezwykle pilnej i ważnej sprawie - skłamał. - A jeśli chodzi o osadę, to sami moglibyśmy zapytać was o drogę do niej. Powinniście waćpanowie, zdaje się, znać okolicę lepiej od nas, mylę się?
[...]
Awatar użytkownika
Roshio
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek (mag)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Roshio »

" Jak to dobrze, że na metalowej twarzy golema nie widać uczuć" - pomyślał Roshio.

Był on nie nalada zdziwiony zachowaniem bardziej gadatliwego krasnoluda. Co prawda mógł tego nie wiedzieć, lecz w jego stronach jeśli widziano kogoś spadającego z nieba to nikomu przez myśl nie przechodziło, że może on znać okolice. Ale co kraj to obyczaj.

- Ale gdzie są moje maniery - powiedział golem lekko się kłaniając - nazywam się Roshio.
- Niestety, lecz jak widać my również nie należymy do miejscowych, i nie wiemy dokładnie gdzie jest jakakolwiek osada lub miasto - kontynuował rozkładając ramiona w geście bezradności - no ale nic. Miałem w prawdzie nadzieje spędzenia nocy w wygonym łużku, lecz obawiam się, że będziemy zmuszeniu spędzić ją na tym pustkowiu pod gołym niebem.

- Życzę udanej podróży i szczęśliwego zakończenia przy tej pilnej sprawie - skończył, i chwilę jeszcze zastanawiał się czy kontynuować rozmowe, lecz jak narazie musiał się zastanowić co to za bestia będzie na nich czekać w podziemiach miasteczka, oraz w jaki sposób się z nią zmierzyć. Jedyne co zrobił to odwrócił się w kierunku swojego towarzysza i czekał, na decyzję jaka padnie z jego ust.
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Meridion »

        Meridion zastanawiał się co też dwójka krasnoludów robi tu - w środkowej Alaranii - tak daleko na południe od swych domostw. Do tej pory ta rasa nie pokazywała się w tych stronach - a jeśli tak to były to przypadki sporadyczne, o których on nic nie wiedział - więc ciekaw był co też sprawiło, że wybrali się w tak daleką i niebezpieczną podróż. Roshio nie wyglądał na zainteresowanego tymi przyczynami - w przeciwieństwie do niego. Wprawdzie również chciał jak najszybciej wykonać misje, jednakże jego ciekawość... Cóż nie mógł po prostu tak odejść nie zaspokoiwszy jej. Zwłaszcza, że miał pewne obawy co do powodu, który mógł ich wyciągnąć z domu. Mężczyzna spojrzał pochmurnym wzrokiem w kierunku północy. W końcu nie tak dawno stamtąd wrócił. I co zrobił od tego czasu? Niewiele, miał tylko nadzieję, że wciąż ma wystarczająco dużo czasu. Potrząsnął głową.

- Zaczekaj - powiedział do golema wymijając go i zbliżając się do krasnoludów. Demon spojrzał na tego bardziej rozmownego i odezwał się głębokim głosem - Wybaczcie Panowie mą ciekawość, lecz co sprowadza przedstawicieli waszej szlachetnej rasy, tak daleko od domu? Gdy rok temu przemierzałem ziemie w pobliżu waszych siedzib, spotkałem paru krasnoludów, lecz z ich ust nie dowiedziałem się o niczym, co mogłoby was skłonić do takiej podróży.
Caldemir
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Caldemir »

Cóż, okazało się, że ani golem, ani człowiek, mimo dziwnych okoliczności przybycia wcale nie przybyli, by ich zabić, ale ot tak, przypadkiem. Caldemir opuścił topór, lecz jeszcze nie schował go za pasem, co w końcu uczynił dopiero po karcącym spojrzeniu towarzysza. Tak jak i on, ukłonił się miejscowym, którzy wcale miejscowymi nie byli.
Jak na istotę z żelaza, a może nawet i stali, golem okazał się dość wrażliwy. Caldemir zastanawiał się tylko przerażony, do jakiego łóżka wpuszczą taką bestię. I po co w ogóle golemowi sen? Dziwne.
Pytanie człowieka oba krasnoludy skwitowały krótkim spojrzeniem po swoich twarzach. Caldemir pytająco kiwnął głową, Thorgrim twierdząco skinął. Po chwili oboje obnażyli prawe przedramiona, na których widniała wytatuowana jedna z krasnoludzkich run.
- Piętno banitów. - tym razem to Caldemir pospieszył z wyjaśnieniami. - Zostaliśmy wygnani i obłożeni infamią.
Awatar użytkownika
Roshio
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek (mag)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Roshio »

"Ha. No to jeden zero dla mnie" - pomyślał

Plan Roshia jak na razie przebiegał pomyślnie. Rekacja jego towarzysza była bardzo prosta do przejrzenia, zresztą już na pierwszy rzut oka wyglądał on na osobę bardzo ciekawską. Wystarczyło tylko zagadać do krasnoludów po czym przekazać pałeczkę rozmówcy towarzyszowi, i już można było dowiedzieć się wielu interesujących informacji, tak o krasnoludach jak i o samym wędrowcu.

Jak okazało się, drugi z krasnoludów, też okazał się całkiem rozumną postacią, to jego początkowe yyy nieco zaskoczyło maga. Piętno banicji też było jednak niczego sobie. Zawierało w sobie wiele intrygujących informacji. Po pierwsze starożytna rasa krasnoludów dalej kożystała z tego plemiennego prawa. Dla niego samego wygnanie było o wiele lepszym rozwiązaniem, niż chociażby strata rączki albo nóżki, lecz wiedza książkowa mówiłą mu, że większość istot poddana banicji popada w skrajny obłęd i kończy z taką lub inną chorobą. Najgorsze jednak było to, że nie było od tego prawa żadnej dyspenzy, nie ważna była majętność osądzonego, ani zasługi poczynione dla rodu. Osoba taka już na zawsze była odcięta od swoich. Słyszał w prawdzie przypadki o złagodzeniu tej kary, lecz zazwyczaj dla ludzi to zdołały jej dostąpić dopiero kolejne pokolenia.

Roshio otrząsnął się z zamyślenia, po czym rozejrzał się po okolicy. W oddali ujrzał dachy jakiś budowli, lecz ich rozmiar wskazywał raczej na odległość co najmniej jednego dobrego dnia drogi. Tak więc nie pozostało mu nic innego jak posłuchać rozmowy i zanotowaćwszystko w pamięci.
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Meridion »

        Meridion był nieco zawiedziony. Miał nadzieję, że jednak tę parę krasnoludów przygnało tu coś więcej, mógłby się wtedy od nich dowiedzieć czegoś więcej o sytuacji na północy, a tak... wątpił, iż będą posiadać interesujące go informacje. Z drugiej strony, spotkanie z rzadko widywaną rasą zawsze było ciekawe, a to iż nie sprowadzają ich tu kłopoty nieco zmniejszyło jego obawy. Miał jeszcze czas. Żywił nadzieję, iż wystarczy go nad odzyskanie władzy nad magią, a potem zapobieżenie zagrożeniu. Powinien się śpieszyć, lecz jednocześnie być ostrożny.

- Cóż... - powiedział lekko uśmiechając się - Witajcie na południu. Mam nadzieję, że przypadną wam do gustu tutejszy klimat i obyczaje. Są nieco różne niż tam skąd przychodzicie, żywię jednak nadzieję, iż wkrótce do nich przywykniecie i zadomowicie się. - Demon przerwał na chwilę, by spojrzeć na golema, po czym kontynuował - Jak już mój towarzysz wspomniał nie jesteśmy tu miejscowymi, ja jednak znam trochę okoliczne tereny, choć zapewne nie tak bardzo jak byście sobie tego życzyli. Jeśli szukacie jakiegoś schronienia powinniście się na wschód. Przy odrobinie szczęścia traficie do Rapsodi - największego miasta w tych okolicach - a wcześniej zapewne zahaczycie o kilka mniejszych miast czy wiosek. Mieszkańcy tych terenów trochę nieufnie patrzą na nieznajomych przybyszy, zwłaszcza wyglądających dość nietypowo, jednakże jeśli przekonacie ich o swoich dobrych intencjach mogą okazać się wielce pomocni. Natomiast podróży na południe - tu Wędrowiec obejrzał się przez ramię, w stronę zniszczonych ziem - nie polecam. Jest tam niezwykle niebezpiecznie i każdy kto nie ma dobrych powodów by tam się udać, powinien omijać te tereny szerokim łukiem.

        "Właściwie..." - pomyślał Meridion, gdy skończył już swój wywód - "...co za powód miał Roshio by tam przebywać? Teraz jest zainteresowany wykonaniem misji, ale wcześniej? Czyżby wiedział o istnieniu Świątyni i tego co w niej było? A może szukał czegoś innego tam? Chyba powinienem mieć go na oku. Wprawdzie pomógł mi, jednak..." - demon skrzywił się na bolesne wspomnienie, a jego na jego twarzy wypłynęła niewesoła mina. Wspomnienia ostatnio znów nie dawały mu spokoju. Dopiero po chwili otrząsną się i zmusił do uśmiechnięcia, przypominając sobie, iż rozmawia przecież z krasnoludami.
Caldemir
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Caldemir »

- Nietypowo? - prychnął - Co to za bzdura, z naszej perspektywy to wy jesteście nietypowi! - burknął ponuro, znacząco spoglądając na golema. - A z perspektywy tego wiewióra my wszyscy jesteśmy nietypowi. - dodał po chwili, wskazując skinieniem głowy na siedzącą na gałęzi wiewiórkę, jednocześnie unosząc rękę w filozoficznym geście mędrca. - Gościnnym trzeba być nawet goszcząc niedźwiedzia, a nie strzępić się, że ma gęstszy zarost.
Zakończywszy swój wywód, krasnolud odchrząknął i powrócił do głównego tematu rozmowy.
- Nie na południe? Zabawne, toż właśnie na południe mieliśmy iść. Przecież tam to królestwo, no, jak ono się zwało... Ahh, Nemerilgaard. Cóż się stało, że lepiej tam się nie udawać? Wojna domowa, hyh? - uśmiechnął się ze zrozumieniem. U krasnoludów wojny i krwawe waśnie między klanami nie były wcale rzadkością, choć jemu samemu niezbyt się podobała wizja bratobójczych walk, nawet w obronie honoru. Bratu można wiele wybaczyć...
Oczywiście krasnolud nie mógł wiedzieć, iż Nemerilgaard, czyli oczywiście Nemeria, już dawno upadł i do dzisiejszych czasów przetrwały tylko nędzne jej resztki.
Zablokowany

Wróć do „Opuszczone Królestwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości