Szepczący Las ⇒ [Gdzieś na skraju lasu] Zbieranie ciekawostek
- Margaret
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 67
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
[Gdzieś na skraju lasu] Zbieranie ciekawostek
Z nie wiadomo jakiego powodu nie dostała odpowiedzi od dowódcy straży, ale nie przeszkadzało jej to, skoro i tak nie pomagała im na siłę. Jednak cała ta zbieranina okazała się całkowitą klapą. No cóż.
Wyszła z pomieszczenia, po czym wzbiła się w powietrze, a na jej ustach pojawił się uśmiech. Jestem w domu, pomyślała, czując znajomy, lecz chłodny wiatr na swojej skórze. Leciała w stronę lasu. Ach. Las to jej dom, tam mogła się czuć sobą, a w dodatku mogła zbierać wszystkie jej rośliny potrzebne do leczenia, a skoro o tym mowa, to wylądowała gdzieś w głębi lasu na gałęzi drzewa.
Jakoś specjalnie nie przeszkadzał jej fakt, iż patrzyli się na nią ludzie, zaś zasmuciło ją to, iż ptaki odleciały na jej widok, tak bardzo lubiła zwierzęta, choć to może prawda, iż wylądowała zbyt szybko. Tak, to całkiem prawdopodobne.
Sfrunęła na ziemię bardzo cicho i zwinnie, po chwili wzrokiem zaczęła szukać potrzebnych jej składników. Widząc potrzebną jej lawendę, zaczęła ją zbierać, przykucnąwszy. Po chwili znalazła szałwię białą i dodatkowo białą lawendę, w miarę rzadką - ta druga jest bardzo cenna do rytuałów czy szamańskich oczyszczeń, dlatego czym prędzej zaczęła zbierać spore garście roślin, które pakowała do torby z materiału.
Tak bardzo skupiła się na zbieraniu ziół, że nawet nie zauważyła, kiedy dotarła na kraniec lasu. Wyprostowała się, przyczepiając worek do swojego pasa, następnie wyciągnęła się, nie miała pojęcia, ile czasu spędziła na zbieraniu ziół, ponieważ zaczęło już świtać. Przysiadła na jednym z pobliskich kamieni i oparła z tyłu ręce, napawając się pierwszymi promieniami słońca.
Wyszła z pomieszczenia, po czym wzbiła się w powietrze, a na jej ustach pojawił się uśmiech. Jestem w domu, pomyślała, czując znajomy, lecz chłodny wiatr na swojej skórze. Leciała w stronę lasu. Ach. Las to jej dom, tam mogła się czuć sobą, a w dodatku mogła zbierać wszystkie jej rośliny potrzebne do leczenia, a skoro o tym mowa, to wylądowała gdzieś w głębi lasu na gałęzi drzewa.
Jakoś specjalnie nie przeszkadzał jej fakt, iż patrzyli się na nią ludzie, zaś zasmuciło ją to, iż ptaki odleciały na jej widok, tak bardzo lubiła zwierzęta, choć to może prawda, iż wylądowała zbyt szybko. Tak, to całkiem prawdopodobne.
Sfrunęła na ziemię bardzo cicho i zwinnie, po chwili wzrokiem zaczęła szukać potrzebnych jej składników. Widząc potrzebną jej lawendę, zaczęła ją zbierać, przykucnąwszy. Po chwili znalazła szałwię białą i dodatkowo białą lawendę, w miarę rzadką - ta druga jest bardzo cenna do rytuałów czy szamańskich oczyszczeń, dlatego czym prędzej zaczęła zbierać spore garście roślin, które pakowała do torby z materiału.
Tak bardzo skupiła się na zbieraniu ziół, że nawet nie zauważyła, kiedy dotarła na kraniec lasu. Wyprostowała się, przyczepiając worek do swojego pasa, następnie wyciągnęła się, nie miała pojęcia, ile czasu spędziła na zbieraniu ziół, ponieważ zaczęło już świtać. Przysiadła na jednym z pobliskich kamieni i oparła z tyłu ręce, napawając się pierwszymi promieniami słońca.
- Eladir
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 73
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Górski elf
- Profesje:
- Kontakt:
Wchodzące słońce obudziło Eladira, który spał oparty o drzewo. Nie miał pojęcia, co robił w tym lesie, co nie było właściwie niczym dziwnym dla osoby podróżującej bez żadnego celu. Wstał powoli, przyglądając się popiołowi z ogniska rozpalonego zeszłej nocy. Rozciągnął się, po czym usiadł na ziemi. Od ostatniej wyprawy, w której nie brał udziału sam, minęło już sporo czasu. Powoli zaczynała doskwierać mu samotność, a droga przestała być dla niego życiem. Gdy oglądał pozostałości po ognisku, wpadła mu do głowy metafora dotycząca wypalenia się w podobny sposób, jednak postanowił pozbyć się jej jak najszybciej, zawierała zbyt dużo banału.
Siedział tak przez jakiś czas, zachwycając się orzeźwieniem, jakie dostarczało świeże powietrze. Wyrwał się jednak ze stanu zamyślenia natychmiastowo.
- Trzeba ruszyć gdzieś. Gdziekolwiek - powiedział do siebie. Nawyk mówienia do siebie pojawił się u niego dość niespodziewanie, niemniej zdążył się zakorzenić dość mocno.
Jak powiedział, tak zrobił, choć czynności związane z ruszeniem się nie trwały zbyt długo. Zauważył dziewczynę siedzącą na kamieniu. Nie jest to widok niespotykany i wspomnienie o tym wydarzeniu wydawać by się mogło czymś nieistotnym, niemniej w tym przypadku sprawa wygląda inaczej. Eladir był odludkiem, który przez spędzenie tak dużego czasu w dziczy niekoniecznie wiedział, jak powinien się zachować. Stał tak więc, myśląc, co powinien powiedzieć lub jak się zachować.
I nie powiedział nic.
Siedział tak przez jakiś czas, zachwycając się orzeźwieniem, jakie dostarczało świeże powietrze. Wyrwał się jednak ze stanu zamyślenia natychmiastowo.
- Trzeba ruszyć gdzieś. Gdziekolwiek - powiedział do siebie. Nawyk mówienia do siebie pojawił się u niego dość niespodziewanie, niemniej zdążył się zakorzenić dość mocno.
Jak powiedział, tak zrobił, choć czynności związane z ruszeniem się nie trwały zbyt długo. Zauważył dziewczynę siedzącą na kamieniu. Nie jest to widok niespotykany i wspomnienie o tym wydarzeniu wydawać by się mogło czymś nieistotnym, niemniej w tym przypadku sprawa wygląda inaczej. Eladir był odludkiem, który przez spędzenie tak dużego czasu w dziczy niekoniecznie wiedział, jak powinien się zachować. Stał tak więc, myśląc, co powinien powiedzieć lub jak się zachować.
I nie powiedział nic.
- Margaret
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 67
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Przymknęła oczy z lekkim uśmiechem na ustach, czuła na swoim ciele lekkie promienie słońca. Była to jej nagroda za zbieranie ziół, lepszego początku dnia nie mogła sobie wyobrazić. Otworzyła powoli oczy, po czym zamrugała kilka razy, po chwili dostrzegła sylwetkę mężczyzny i lekko machnęła ręką. Zawiał lekki wiatr wśród drzew.
- Co cię tu sprowadza? - spytała ze spokojem i lekkim uśmiechem na ustach. Wyglądał, jakby był tutaj pierwszy raz i nie wiedział, co powinien zrobić czy też jak się zachować. Choć wyczuła drugą stronę medalu. Wydawało się jej, iż po części jest samotnikiem, choć nie mogła być pewna.
Na jej ustach znowu pojawił się uśmiech, tym razem lekki i ciepły, by dodać otuchy chłopakowi, ręką pokazała, iż może się zbliżyć. Sama usiadła na kamieniu, po czym założyła nogę na nogę, a worek z ziołami poprawiła, by jej nie spadł, ponieważ był dla niej cenny. W aurze nie wyczuła niczego charakterystycznego, była raczej przeciętna, więc nie powinna się niczego obawiać z strony nieznajomego. W milczeniu oczekiwała tego, co zrobi elf.
- Co cię tu sprowadza? - spytała ze spokojem i lekkim uśmiechem na ustach. Wyglądał, jakby był tutaj pierwszy raz i nie wiedział, co powinien zrobić czy też jak się zachować. Choć wyczuła drugą stronę medalu. Wydawało się jej, iż po części jest samotnikiem, choć nie mogła być pewna.
Na jej ustach znowu pojawił się uśmiech, tym razem lekki i ciepły, by dodać otuchy chłopakowi, ręką pokazała, iż może się zbliżyć. Sama usiadła na kamieniu, po czym założyła nogę na nogę, a worek z ziołami poprawiła, by jej nie spadł, ponieważ był dla niej cenny. W aurze nie wyczuła niczego charakterystycznego, była raczej przeciętna, więc nie powinna się niczego obawiać z strony nieznajomego. W milczeniu oczekiwała tego, co zrobi elf.
- Eladir
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 73
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Górski elf
- Profesje:
- Kontakt:
"Co mnie tu sprowadza? Świetne pytanie... ale tak właściwie to bez znaczenia, co powiem", myślał Eladir, wahając się nad odpowiedzią.
- Nie mam najmniejszego pomysłu dotyczącego tego, co mnie tu sprowadza. Nigdy takiego nie posiadałem... Tak myślę - powiedział, drapiąc się ręką w tył głowy, tak jakby to, co mówił, napełniało go bliżej nieokreślonym wstydem. Zwrócił uwagę na worek przy pasie czarodziejki, który poprawiała, musiał zawierać zioła. Elf kiedyś sam się nimi interesował, jednak nigdy nie opanował botanicznych umiejętności w zbyt dużym stopniu, co ostatecznie zaowocowało tym, że właściwie przestał na nie zwracać uwagę. "Spędzić większość życia w lesie i nie zdawać sobie sprawy, jakie rośliny mnie otaczają... porażka" westchnął sam do siebie.
Wciąż obserwował dziewczynę siedzącą naprzeciw. Czy takiej odpowiedzi oczekiwała? Może powinien coś dodać? Może odjąć? A zresztą...
- Nazywam się Eladir - dodał, przerywając ciszę. - Miło mi.
- Nie mam najmniejszego pomysłu dotyczącego tego, co mnie tu sprowadza. Nigdy takiego nie posiadałem... Tak myślę - powiedział, drapiąc się ręką w tył głowy, tak jakby to, co mówił, napełniało go bliżej nieokreślonym wstydem. Zwrócił uwagę na worek przy pasie czarodziejki, który poprawiała, musiał zawierać zioła. Elf kiedyś sam się nimi interesował, jednak nigdy nie opanował botanicznych umiejętności w zbyt dużym stopniu, co ostatecznie zaowocowało tym, że właściwie przestał na nie zwracać uwagę. "Spędzić większość życia w lesie i nie zdawać sobie sprawy, jakie rośliny mnie otaczają... porażka" westchnął sam do siebie.
Wciąż obserwował dziewczynę siedzącą naprzeciw. Czy takiej odpowiedzi oczekiwała? Może powinien coś dodać? Może odjąć? A zresztą...
- Nazywam się Eladir - dodał, przerywając ciszę. - Miło mi.
- Margaret
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 67
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Dziewczyna uśmiechała się pod nosem w trakcie słuchania chłopaka. Słuchała tego, co ten sobie myślał w swojej głowie, z zadowoleniem. No to doprawdy ciekawe jest, pomyślała z lekkim uśmiechem na ustach.
- Więc szczerze mogę powiedzieć, iż jesteś podróżnikiem bez celu, tak? - spytała zaciekawiona, po czym splotła swoje ręce i położyła na swoich skrzyżowanych nogach.
- Margaret, miło mi, Eladirze. - Uśmiechnęła się do niego ciepło, widząc, iż ten jest nieco skrępowany jej osobą albo samą rozmową z nią, tego jednak nie mogła rozszyfrować. - Więc, wiele wiesz o tutejszych ziołach? - dodała po chwili zaciekawiona, oczywiście znała odpowiedź na to pytanie, ale warto dowiedzieć się jakichś ciekawostek o danej osobie albo jej specjalizacjach.
- Więc szczerze mogę powiedzieć, iż jesteś podróżnikiem bez celu, tak? - spytała zaciekawiona, po czym splotła swoje ręce i położyła na swoich skrzyżowanych nogach.
- Margaret, miło mi, Eladirze. - Uśmiechnęła się do niego ciepło, widząc, iż ten jest nieco skrępowany jej osobą albo samą rozmową z nią, tego jednak nie mogła rozszyfrować. - Więc, wiele wiesz o tutejszych ziołach? - dodała po chwili zaciekawiona, oczywiście znała odpowiedź na to pytanie, ale warto dowiedzieć się jakichś ciekawostek o danej osobie albo jej specjalizacjach.
- Eladir
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 73
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Górski elf
- Profesje:
- Kontakt:
"Skąd w ogóle pytanie związane z tymi ziołami moment po tym, gdy o nich pomyślałem? Czyta mi w myślach? Jeśli tak, to nie musiałaby pytać... Ukrywa to?" rozmyślał Eladir, zastanawiając się nad sensem zadawanego pytania, choć nie mógł go znaleźć. "Może za wcześnie na takie wnioski?", kontynuował próbę dojścia do sedna pytania w myślach, wciąż obserwując czarodziejkę, próbując wyczytać z jej mimiki czy gestów coś, co mogłoby ją w jakiś sposób zdradzić.
- Nie, nie wiem nic o tutejszych ziołach. Dlaczego pytasz? - odparł, delikatnie się uśmiechając. Napotkana kobieta zaciekawiła go na tyle, że przestał martwić się reakcją na wypowiadane słowa czy czynione gesty.
- Nie, nie wiem nic o tutejszych ziołach. Dlaczego pytasz? - odparł, delikatnie się uśmiechając. Napotkana kobieta zaciekawiła go na tyle, że przestał martwić się reakcją na wypowiadane słowa czy czynione gesty.
- Margaret
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 67
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Uśmiechnęła się pod nosem lekko, widząc, a raczej słysząc jego odpowiedź. Myślała, iż dowie się czegoś więcej, jednak poczuła się lekko zrezygnowana takim faktem. - Skoro jesteś elfem, myślałam, iż coś wiesz o tutejszych ziołach. Pytam? Jestem ciekawa, a ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Ponoć tak mówią. - Uśmiechnęła się lekko pod nosem na własne słowa, po czym przełożyła nogę na nogę, zaś swoją laskę wbiła obok siebie w ziemię, ponieważ jej ręka nieco zdrętwiała. Zaciekawiła go osoba elfa, na razie na tyle, by kontynuować z nim dalszą rozmowę. "Może wyjdzie z tego jakaś głębsza więź", pomyślała, jednak po chwili zrezygnowała z takich myśli.
- Eladir
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 73
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Górski elf
- Profesje:
- Kontakt:
"Ponoć tak mówią..." Elf analizował wszystkie słowa, obserwując czarodziejkę. "Przesadzam, po prostu się uspokój."
- Wybacz, kiedyś interesowałem się zielarstwem, ale ten talent nierozwijany zanikł we mnie. Po prostu od dłuższego czasu moim głównym zajęciem było chodzenie przed siebie, stąd niewiele mogę powiedzieć o czymkolwiek. "Powtarzasz się", pomyślał Eladir, gryząc się w język. Faktycznie dziś zauważył, że zaczyna mówić do siebie, tak teraz ta część, do której mówił, zaczęła go poprawiać. Uznał, że wyjaśni to sam ze sobą w bardziej sprzyjających warunkach i chcąc wyjść jakoś z sytuacji, powiedział rzecz, która przyszła mu pierwsza do głowy:
- A ty... znasz się na zielarstwie?
- Wybacz, kiedyś interesowałem się zielarstwem, ale ten talent nierozwijany zanikł we mnie. Po prostu od dłuższego czasu moim głównym zajęciem było chodzenie przed siebie, stąd niewiele mogę powiedzieć o czymkolwiek. "Powtarzasz się", pomyślał Eladir, gryząc się w język. Faktycznie dziś zauważył, że zaczyna mówić do siebie, tak teraz ta część, do której mówił, zaczęła go poprawiać. Uznał, że wyjaśni to sam ze sobą w bardziej sprzyjających warunkach i chcąc wyjść jakoś z sytuacji, powiedział rzecz, która przyszła mu pierwsza do głowy:
- A ty... znasz się na zielarstwie?
- Margaret
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 67
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Wyciągnęła się delikatnie, wypinając swoje piersi do przodu, po czym wysłuchała tego, co elf miał do powiedzenia. Po chwili powróciła do swojej pierwotnej pozycji wyprostowanej. Uśmiechała się delikatnie pod nosem, raczej niezauważalnie.
- Doprawdy... Zapewne miałeś ciekawe przygody, skoro idziesz sam przez ten świat. - Uśmiechnęła się łagodnie w stronę elfa, wydawał się jej dziwnie tajemniczy, choć może ten fakt spowodował, iż nieco bardziej zainteresowała się osobą Eladira. - A i owszem. Oryginalnie to nazywa się botanika, czyli dziedzina, w której wyszkolone osoby znają się na wielu ziołach i zielarstwach, które pomagają w leczeniu czy oparzeniach. Bywają rzadkie zioła, które występują raz na dziesięć lat albo raz na pięćdziesiąt, dlatego takie trzymam na specjalne okazje. - Im dłużej mówiła, tym bardziej ekscytowała się tym, jednak wiedziała, że powinna zachować kamienną twarz. "Uspokój się", powtarzała sobie w myślach.
- Doprawdy... Zapewne miałeś ciekawe przygody, skoro idziesz sam przez ten świat. - Uśmiechnęła się łagodnie w stronę elfa, wydawał się jej dziwnie tajemniczy, choć może ten fakt spowodował, iż nieco bardziej zainteresowała się osobą Eladira. - A i owszem. Oryginalnie to nazywa się botanika, czyli dziedzina, w której wyszkolone osoby znają się na wielu ziołach i zielarstwach, które pomagają w leczeniu czy oparzeniach. Bywają rzadkie zioła, które występują raz na dziesięć lat albo raz na pięćdziesiąt, dlatego takie trzymam na specjalne okazje. - Im dłużej mówiła, tym bardziej ekscytowała się tym, jednak wiedziała, że powinna zachować kamienną twarz. "Uspokój się", powtarzała sobie w myślach.
Ostatnio edytowane przez Quarraena 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Mała uwaga: Margaret niemalże w każdym poście się uśmiecha co najmniej dwa razy. Warto byłoby na to zwrócić uwagę i się nie powtarzać.
Powód: Mała uwaga: Margaret niemalże w każdym poście się uśmiecha co najmniej dwa razy. Warto byłoby na to zwrócić uwagę i się nie powtarzać.
- Eladir
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 73
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Górski elf
- Profesje:
- Kontakt:
"Ona naprawdę właśnie zaczęła mi tłumaczyć, czym jest botanika? Chyba muszę wyglądać na dzikusa, przecież to elementarna wiedza."
- Nie jestem jakimś dzikim stworzeniem, mimo że mój tryb życia może mówić coś innego. Ja zdaję sobie sprawę z tego, czym jest botanika. I raczej nie miałem zbyt wielu ciekawych przygód - westchnął. - Może wiesz, gdzie taką ciekawą przygodę znajdę? Wiesz, wszystkie stworzenia podążają przed siebie, szukając jakiegoś celu. A ja szukam celu, którego mógłbym szukać. To dość skomplikowane, chyba. - Urwał nagle, zdając sobie sprawę, że niepotrzebnie mówi o tym dopiero co poznanej osobie. Zdał sobie również sprawę, że nie jest nawet pewien, czy to, co mówi, jest prawdą. Jest prawdą teraz, ale za dzień może już nią przestać być.
- Nie jestem jakimś dzikim stworzeniem, mimo że mój tryb życia może mówić coś innego. Ja zdaję sobie sprawę z tego, czym jest botanika. I raczej nie miałem zbyt wielu ciekawych przygód - westchnął. - Może wiesz, gdzie taką ciekawą przygodę znajdę? Wiesz, wszystkie stworzenia podążają przed siebie, szukając jakiegoś celu. A ja szukam celu, którego mógłbym szukać. To dość skomplikowane, chyba. - Urwał nagle, zdając sobie sprawę, że niepotrzebnie mówi o tym dopiero co poznanej osobie. Zdał sobie również sprawę, że nie jest nawet pewien, czy to, co mówi, jest prawdą. Jest prawdą teraz, ale za dzień może już nią przestać być.
- Margaret
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 67
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Spojrzała na chłopaka, myśląc, że się przejęzyczyła czy coś. Po chwili jedynie cicho zachichotała, słysząc jego myśli na temat botaniki. Po paru sekundach udało się jej uspokoić, po czym zasłoniła ręką usta, by elf nie czuł się urażony. Po chwili jednak zasłuchała się w tym, co ma do powiedzenia.
- Szczerze powiedziawszy, jestem już wiekową czarodziejką i jeżeli chcesz, mogę cię uleczyć jeżeli chcesz. - Uśmiechnęła się, mogłaby pomóc elfowi, jeżeli by chciał, jakoś nie miała pomysłu, co mogłaby dostać w zamian, dlatego niczego nie zaproponowała. - Mam domek w głębi lasu, lecz jeżeli wytężysz wzrok, to go dostrzeżesz - dodała po chwili, nie bardzo wiedziała, czy powinna ufać nieznajomemu, jednak widywała groźniejszych ludzi czy elfów, a przy nim nie czuła się specjalnie zagrożona. - Przygody szukasz? Aktualnie szukam jednego cennego przedmiotu, może zechciałbyś mi pomóc? - Faktycznie potrzebowała jednej księgi dość starej, ale za to bardzo jej potrzebnej, po części nie wiedziała, czy może zaufać elfowi, zaś z drugiej strony, jeżeli jej pomoże, to i on na pewno na tym zyska.
- Szczerze powiedziawszy, jestem już wiekową czarodziejką i jeżeli chcesz, mogę cię uleczyć jeżeli chcesz. - Uśmiechnęła się, mogłaby pomóc elfowi, jeżeli by chciał, jakoś nie miała pomysłu, co mogłaby dostać w zamian, dlatego niczego nie zaproponowała. - Mam domek w głębi lasu, lecz jeżeli wytężysz wzrok, to go dostrzeżesz - dodała po chwili, nie bardzo wiedziała, czy powinna ufać nieznajomemu, jednak widywała groźniejszych ludzi czy elfów, a przy nim nie czuła się specjalnie zagrożona. - Przygody szukasz? Aktualnie szukam jednego cennego przedmiotu, może zechciałbyś mi pomóc? - Faktycznie potrzebowała jednej księgi dość starej, ale za to bardzo jej potrzebnej, po części nie wiedziała, czy może zaufać elfowi, zaś z drugiej strony, jeżeli jej pomoże, to i on na pewno na tym zyska.
- Shiriel
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 13
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Korzystając z wolnego czasu, bo dzień w dzień szkolić młokosów na kawalerzystów nie mogła, im także należała się jakaś przerwa, postanowiła wybrać się na małą wycieczkę. W końcu za spuszczenie łomotu kolejnym rycerzykom z pomocą bandy nowicjuszy, kolejny raz, należała jej się drobna przepustka. Trasa, jaką wcześniej ustaliła, przebiegała przez Szepczący Las. W przeszłości miała okazję przez niego przejeżdżać w czasie jednej z podróży dyplomatycznych, co jednocześnie wykluczało przebywanie w nim w charakterze wypoczynkowym.
"Jestem już blisko" - pomyślała, chowając jednocześnie mapę do torby. Najchętniej od razu wjechałaby do środka, ale tym sposobem wykończyłaby wierzchowca, któremu przerwa na pewno nie zaszkodzi. Wiezienie jej tyłka, opancerzonego w dodatku, przez kilka godzin nie należało do najprzyjemniejszych zadań. Nawet po pracy niechętnie pozbywała się munduru lub zbroi, a w tym wypadku miała na sobie jedno i drugie. Uzbrojenia też to się tyczyło, nigdy nie wiadomo, na co natrafi się w trakcie podróży.
Za dobre miejsce na postój uznała skraj lasu, zresztą nie tylko ona. Już z daleka wypatrzyła dwie osoby, choć nic szczególnego z racji odległości stwierdzić jeszcze nie mogła. Skierowała się w ich stronę, bo rabusiami raczej nie byli, nie ta liczebność, a nawet jeśli, to z dwójką poradziłaby sobie bez żadnych problemów. Na szczęście, lub nie, bo od dobrej walki nie stroniła, nie będzie zmuszona do wyciągnięcia broni... chyba. Gdy zbliżyła się na odległość jakichś dziesięciu metrów, zatrzymała się, po czym zeszła z konia. Mogła spokojnie zostawić go w tym miejscu, był wszakże wyszkolonym wierzchowcem bojowym oraz miał wredny charakterek, niechętnie dawał się jej dosiąść, a co dopiero komuś innemu. Wredna bestyjka, ale za to przeprowadzanie nim jakichkolwiek manewrów to czysta przyjemność.
Podeszła do nich powoli, zatrzymując się trzy metry przed nimi. Jej obecna, bojowa prezencja mogła budzić mieszane uczucia, a nie miała zamiaru sprowokować do walki bez zamienienia choćby jednego zdania. Jakby się uprzeć, to nie miała na sobie pełnego uzbrojenia, wszakże maska i hełm był przywiązany do reszty maneli przy jej środku transportu. Mogła teraz dyskretnie przyjrzeć się, z kim ma do czynienia. Elf wyglądał jak... elf, niemalże podręcznikowy: spiczaste uszy, długie włosy oraz łuk na plecach. Za to kobieta wydała jej się w pewnym sensie dziwna, może to za sprawą swego niecodziennego ubioru? Ciężko było stwierdzić. "Poczekamy, zobaczymy."
- Witajcie. - Mówiąc to podniosła prawą rękę w geście powitania. Niespecjalnie wiedziała, czy dodać coś jeszcze, czy nie. Nawiązywanie znajomości nie było jej najmocniejszą stroną, ale zawsze mogła improwizować. - Również zażywacie przerwy w podróży? - Dopiero po chwili dotarło do niej, iż mogło zabrzmieć to nieco dziwnie, i to nie tylko z powodu jej akcentu. Jednak poznać po sobie tego nie dała. Nikt nie mówił, że improwizacja musi wyjść w pełni na dobre.
"Jestem już blisko" - pomyślała, chowając jednocześnie mapę do torby. Najchętniej od razu wjechałaby do środka, ale tym sposobem wykończyłaby wierzchowca, któremu przerwa na pewno nie zaszkodzi. Wiezienie jej tyłka, opancerzonego w dodatku, przez kilka godzin nie należało do najprzyjemniejszych zadań. Nawet po pracy niechętnie pozbywała się munduru lub zbroi, a w tym wypadku miała na sobie jedno i drugie. Uzbrojenia też to się tyczyło, nigdy nie wiadomo, na co natrafi się w trakcie podróży.
Za dobre miejsce na postój uznała skraj lasu, zresztą nie tylko ona. Już z daleka wypatrzyła dwie osoby, choć nic szczególnego z racji odległości stwierdzić jeszcze nie mogła. Skierowała się w ich stronę, bo rabusiami raczej nie byli, nie ta liczebność, a nawet jeśli, to z dwójką poradziłaby sobie bez żadnych problemów. Na szczęście, lub nie, bo od dobrej walki nie stroniła, nie będzie zmuszona do wyciągnięcia broni... chyba. Gdy zbliżyła się na odległość jakichś dziesięciu metrów, zatrzymała się, po czym zeszła z konia. Mogła spokojnie zostawić go w tym miejscu, był wszakże wyszkolonym wierzchowcem bojowym oraz miał wredny charakterek, niechętnie dawał się jej dosiąść, a co dopiero komuś innemu. Wredna bestyjka, ale za to przeprowadzanie nim jakichkolwiek manewrów to czysta przyjemność.
Podeszła do nich powoli, zatrzymując się trzy metry przed nimi. Jej obecna, bojowa prezencja mogła budzić mieszane uczucia, a nie miała zamiaru sprowokować do walki bez zamienienia choćby jednego zdania. Jakby się uprzeć, to nie miała na sobie pełnego uzbrojenia, wszakże maska i hełm był przywiązany do reszty maneli przy jej środku transportu. Mogła teraz dyskretnie przyjrzeć się, z kim ma do czynienia. Elf wyglądał jak... elf, niemalże podręcznikowy: spiczaste uszy, długie włosy oraz łuk na plecach. Za to kobieta wydała jej się w pewnym sensie dziwna, może to za sprawą swego niecodziennego ubioru? Ciężko było stwierdzić. "Poczekamy, zobaczymy."
- Witajcie. - Mówiąc to podniosła prawą rękę w geście powitania. Niespecjalnie wiedziała, czy dodać coś jeszcze, czy nie. Nawiązywanie znajomości nie było jej najmocniejszą stroną, ale zawsze mogła improwizować. - Również zażywacie przerwy w podróży? - Dopiero po chwili dotarło do niej, iż mogło zabrzmieć to nieco dziwnie, i to nie tylko z powodu jej akcentu. Jednak poznać po sobie tego nie dała. Nikt nie mówił, że improwizacja musi wyjść w pełni na dobre.
- Yoni
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 13
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
- Pierwszy dzień w tym świecie... - Ta myśl strasznie ekscytowała pokusę. Oczywiście Korth jej sporo opowiadał, w końcu maskotka jego oddziału musiała być odpowiednio przygotowana do nowego wyzwania. Ponoć można tu było spotkać strasznie zróżnicowane tereny, od lasów poprzez góry aż do pustyni. Tak wiele do zobaczenia, tak wielu wojowników do wyzwania, tak wiele łóżek do zaliczenia... Tak, zdecydowanie Yoni była podekscytowana. Przez cały czas zastanawiała się, gdzie też wyląduje w Alaranii. W końcu przejście było gotowe, a pokusa ruszyła na podbój nowego świata...
Zamrugała oczami, zastanawiając się, na co patrzy. Drzewa... A więc jakiś zagajnik. Jeśli ją pamięć nie myliła, największym lasem w Alarnii jest ten zwany Szepczącym. To by mogło mieć sens, ponieważ zajmował on obszar na mniej więcej środku mapy, jaką jej pokazano. Wyrzucenie jej tutaj przez teleport było bardzo logicznym posunięciem. Gdziekolwiek by się nie udała, będzie to zawsze właściwy kierunek.
W takim razie naprzód marsz! - Jej żwawy wymarsz został niestety natychmiastowo powstrzymany przez gałęzie. Skrzydła okazały się tylko przeszkadzać w spacerze pomiędzy drzewami. Marudząc pod nosem i przeklinając niczym najgorsi z diabłów, zabrała się za zmienianie postaci. Pozostawiła figurę oraz ogólny wygląd. Zrezygnowała jednak zarówno z rogów, ogona, jak i oczywiście skrzydeł. Już kiedyś musiała trenować w takiej postaci i poruszanie się w niej już dawno nie sprawiało jej problemów... Choć zawsze czuła się dziwnie bez tych kilku części jej ciała.
Dalsza wędrówka toczyła się już bez większych problemów. W końcu drzewa zaczęły się przerzedzać, a po chwili oczom dziewczyny ukazała się rozległa równina. W pierwszym odruchu spojrzała na słońce, ciekawa źródła światła, jednak natura szybko wybiła jej ten pomysł z głowy. Pokusa natychmiast schowała się ponownie do cienia, jaki na szczęście dawała korona najbliższego drzewa.
- Głupia! Myśl, co robisz, bo zginiesz. - Tym razem już ostrożnie, osłaniając oczy dłonią, rozejrzała się po okolicy. Dopiero po chwili dostrzegła w oddali w oddali jakieś istoty. W tym jedną na koniu.
- Och! Może to centaur?! A może to jakiś śliczny wojownik? - Kobieta nie mogła się dłużej opierać takiej myśli. Prawie biegnąc ruszyła w tamtą stronę. Starała się jednak nie spłoszyć obcych istot, więc prawie cały czas kryła się między drzewami. Tylko co jakiś czas wyglądając spomiędzy nich, by sprawdzić, czy tamta grupka nigdzie się nie oddala. Z czasem jednak emocje zaczęły opadać, a Yoni zwolniła, skradając się...
Zamrugała oczami, zastanawiając się, na co patrzy. Drzewa... A więc jakiś zagajnik. Jeśli ją pamięć nie myliła, największym lasem w Alarnii jest ten zwany Szepczącym. To by mogło mieć sens, ponieważ zajmował on obszar na mniej więcej środku mapy, jaką jej pokazano. Wyrzucenie jej tutaj przez teleport było bardzo logicznym posunięciem. Gdziekolwiek by się nie udała, będzie to zawsze właściwy kierunek.
W takim razie naprzód marsz! - Jej żwawy wymarsz został niestety natychmiastowo powstrzymany przez gałęzie. Skrzydła okazały się tylko przeszkadzać w spacerze pomiędzy drzewami. Marudząc pod nosem i przeklinając niczym najgorsi z diabłów, zabrała się za zmienianie postaci. Pozostawiła figurę oraz ogólny wygląd. Zrezygnowała jednak zarówno z rogów, ogona, jak i oczywiście skrzydeł. Już kiedyś musiała trenować w takiej postaci i poruszanie się w niej już dawno nie sprawiało jej problemów... Choć zawsze czuła się dziwnie bez tych kilku części jej ciała.
Dalsza wędrówka toczyła się już bez większych problemów. W końcu drzewa zaczęły się przerzedzać, a po chwili oczom dziewczyny ukazała się rozległa równina. W pierwszym odruchu spojrzała na słońce, ciekawa źródła światła, jednak natura szybko wybiła jej ten pomysł z głowy. Pokusa natychmiast schowała się ponownie do cienia, jaki na szczęście dawała korona najbliższego drzewa.
- Głupia! Myśl, co robisz, bo zginiesz. - Tym razem już ostrożnie, osłaniając oczy dłonią, rozejrzała się po okolicy. Dopiero po chwili dostrzegła w oddali w oddali jakieś istoty. W tym jedną na koniu.
- Och! Może to centaur?! A może to jakiś śliczny wojownik? - Kobieta nie mogła się dłużej opierać takiej myśli. Prawie biegnąc ruszyła w tamtą stronę. Starała się jednak nie spłoszyć obcych istot, więc prawie cały czas kryła się między drzewami. Tylko co jakiś czas wyglądając spomiędzy nich, by sprawdzić, czy tamta grupka nigdzie się nie oddala. Z czasem jednak emocje zaczęły opadać, a Yoni zwolniła, skradając się...
- Margaret
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 67
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Im dłużej rozmawiała z elfem, tym bardziej ta rozmowa stawała się nudniejsza i mało ciekawa. Niby to z ciekawości zaczęła szukać, czy jest ktoś w pobliżu i nie pomyliła się w swych przeczuciach. Były to dwie osoby, które kierowały się w jej stronę oraz elfa. Uśmiechnęła się lekko pod nosem. Następnie jedynie oczekiwała swoich kolejnych gości. Pierwszym, którego spostrzegła, była kobietę z uzbrojeniem i kataną umieszczoną u swego boku. Była zaskoczona jej wizerunkiem, lecz posłała jej ciepły uśmiech. - Także i owszem, robię sobie przerwę. - Tu spojrzała na swój woreczek z ziołami. - No prawie. A ciebie co sprowadza w te strony? - spytała z zaciekawieniem. Wyczuła, iż ktoś się chowa, jednak na razie wolała skupić się na obecnej tutaj osobie. W obu personach nie wyczuła żadnych złych intencji, więc nie powinna się obawiać ich obecności.
- Shiriel
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 13
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Początek mogła zaliczyć do udanych, wszakże krew się nie polała ani nie stało się nic, co mogłoby ku temu sprzyjać. Najwidoczniej trafiła na pokojowo nastawione persony. Nie żeby jej to nie odpowiadało, lepsze to niż banda łupieżców czy innych nicponi. W planach nie miała niczego odnośnie pozbywania się tego typu szumowin, a przynajmniej nie na przepustce. Oczywiście na służbie zrobiłaby to z największą przyjemnością.
- W zasadzie nic specjalnego, ot, chęć zwiedzenia kawałka świata. Dostałam kilka dni wolnego, to próbuję jako tako pożytecznie je wykorzystać - odparła na pytanie nieznajomej. - A z tego, co pamiętam, teren Szepczącego Lasu jest całkiem urokliwym miejscem, więc prędko mnie tu przywiało - dodała po chwili, zresztą zgodnie z prawdą.
"Czyżby druidka?" - pomyślała dziewczyna. Wnioskować to mogła po woreczku z ziołami oraz stroju godnym największych szarlatanek. Widziała już w swoim życiu parę osób zajmujących się tym dość nietypowym zajęciem i w większości wypadków każde z nich miało swoje dziwactwo, mniejsze lub większe. Nie wykluczała jednak czegoś innego, w tej krainie wiele rzeczy było jak najbardziej możliwych.
- Jesteś druidką? - spytała w końcu. Wolała nie trzymać siebie w niepewności.
- W zasadzie nic specjalnego, ot, chęć zwiedzenia kawałka świata. Dostałam kilka dni wolnego, to próbuję jako tako pożytecznie je wykorzystać - odparła na pytanie nieznajomej. - A z tego, co pamiętam, teren Szepczącego Lasu jest całkiem urokliwym miejscem, więc prędko mnie tu przywiało - dodała po chwili, zresztą zgodnie z prawdą.
"Czyżby druidka?" - pomyślała dziewczyna. Wnioskować to mogła po woreczku z ziołami oraz stroju godnym największych szarlatanek. Widziała już w swoim życiu parę osób zajmujących się tym dość nietypowym zajęciem i w większości wypadków każde z nich miało swoje dziwactwo, mniejsze lub większe. Nie wykluczała jednak czegoś innego, w tej krainie wiele rzeczy było jak najbardziej możliwych.
- Jesteś druidką? - spytała w końcu. Wolała nie trzymać siebie w niepewności.
- Ventarion
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 24
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Panterołak
- Profesje:
- Kontakt:
Ventarion był niezwykle zaskoczony sceptycznym podejściem kapitana straży. Wydawało się niemożliwe, by ludzie w takiej potrzebie zwyczajnie odrzucali pomoc. Jednak po chwili stracił zainteresowanie sprawą i wzruszył teatralnie ramionami, po czym ruszył za czarodziejką. Nie widział co się stało z elfem, ale żywił nadzieję, że dojdzie do ponownego spotkania. Na zewnątrz dostrzegł, że Margaret wzbiła się w powietrze.
- Zawsze do ciekawie umieć latać, nawet jeśli się nie ma skrzydeł - pomyślał. Podążył za kobietą, a kiedy wydostali się z miasta w ciągu sekundy był już panterą. Czarodziejka najpierw wylądowała w lesie, można by rzec że delektowała się otaczającą ja przyrodą. Zupełnie jakby czuła więź z naturą. Panterołak podążał za nią krok w krok wykorzystując pełnię swoich umiejętności cichego poruszania się. Czuł, że powinie czynić w ten sposób, choć sam jeszcze nie wiedział dlaczego. Najpierw nudna rozmowa z elfem. Potem równie nudna rozmowa z człowiekiem. Ven ułożył się pod drzewem, tak by cały czas widzieć Margaret, za którą podążał z niewyjaśnionych przyczyn. Connie siedziała obok niego na trawie. Ktoś nadchodził spomiędzy drzew, ale nie dbał o to. Czarodziejka była się w stanie obronić sama, a on był w cieniu praktycznie niewidoczny, chyba że ktoś wiedział gdzie go szukać. Poza tym każdy kto będzie tędy przechodził skupi swoją uwagę na grupie rozmawiających. Z racji, że wyspał się w nocy wystarczająco, a rozmowa go nie interesowała, Ventarion zaczął uważniej nasłuchiwać odgłosów lasu, w tym i odgłosów wydawanych przez tajemniczą istotę, które niestety po chwili umilkły.
- Zawsze do ciekawie umieć latać, nawet jeśli się nie ma skrzydeł - pomyślał. Podążył za kobietą, a kiedy wydostali się z miasta w ciągu sekundy był już panterą. Czarodziejka najpierw wylądowała w lesie, można by rzec że delektowała się otaczającą ja przyrodą. Zupełnie jakby czuła więź z naturą. Panterołak podążał za nią krok w krok wykorzystując pełnię swoich umiejętności cichego poruszania się. Czuł, że powinie czynić w ten sposób, choć sam jeszcze nie wiedział dlaczego. Najpierw nudna rozmowa z elfem. Potem równie nudna rozmowa z człowiekiem. Ven ułożył się pod drzewem, tak by cały czas widzieć Margaret, za którą podążał z niewyjaśnionych przyczyn. Connie siedziała obok niego na trawie. Ktoś nadchodził spomiędzy drzew, ale nie dbał o to. Czarodziejka była się w stanie obronić sama, a on był w cieniu praktycznie niewidoczny, chyba że ktoś wiedział gdzie go szukać. Poza tym każdy kto będzie tędy przechodził skupi swoją uwagę na grupie rozmawiających. Z racji, że wyspał się w nocy wystarczająco, a rozmowa go nie interesowała, Ventarion zaczął uważniej nasłuchiwać odgłosów lasu, w tym i odgłosów wydawanych przez tajemniczą istotę, które niestety po chwili umilkły.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości