Klasztor Mrocznych Sekretów ⇒ [Klasztor Mrocznych Sekretów] Nowa ścieżka w życiu.
- Aravira
- Szukający Snów
- Posty: 171
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
[Klasztor Mrocznych Sekretów] Nowa ścieżka w życiu.
Podróż trwała długo. Mała smoczyca przebyła długą drogę przez Góry Dasso i Równinę Opuszczonego Królestwa. Bez wytchnienia, z wiatrem w twarz. Leciała niesiona gniewem i przemożnym smutkiem.
Czytała kiedyś o Klasztorze, tam można było dowiedzieć się wielu rzeczy, wyciągnąć na wierzch swoje talenty magiczne, a przede wszystkim być zaakceptowanym i kochanym.
Wylądowała na jakimś szczycie, widziała majaczący w brzasku świtu klasztor, kiwający się w lekkim powiewie wodnej iluzji. Uśmiechnęła się w smoczy sposób, nie myślała o przeszłości, teraz dokładnie widziała swoją przyszłość. Przemieniła się w dziewczynkę i samotnie wkroczyła na most, świt wstał mokry i chłodny po całonocnych opadach.
Szła powoli z podniesioną głową. Znalazła się tuż przy bramie po godzinie spokojnego i powolnego spaceru. Przez jej głowę przelatywało tysiące obrazów z przeszłości, wspomnienia, które nigdy nie były w pełni radosne. Zawsze brakowało tam miłości, zawsze gościła tam tęsknota. Zastukała w ogromne drzwi i spojrzała w górę.
Wieże i mury wydawały się sięgać chmur. Wokół woda szumiała, niebo wydawało się posępne i szare. Po bokach portalu, bogato zdobionego w różne roślinne motywy, stały dwa posągi mnichów, wysokości około dziewięciu stóp. Oblicza posępne schowane pod ciężkimi kamiennymi kapturami, zmoczonymi strugami deszczu patrzyły na przybyszy, niewzruszone od wieków. Jeden z posągów dzierżył miecz, wielkości Araviry, drugi trzymał grubą księgę. Zastukała, a echo uderzenia małej rączki w ciężkie dębowe drzwi, dało się ponieść porywistemu wiatrowi. Kruczoczarne włosy smagały ją po twarzy. Czuła zimno. Zapukała jeszcze raz, nikt nie raczył jej otworzyć. Usiadła po środku portalu i czekała. Patrzyła na ogromnych mnichów. Wzbudzali w niej podziw, strach ale i fascynację. Po kilku godzinach w zimnym letargu, coś zachrobotało w zamku i drzwi otworzyły się z jękiem wiekowych zamków. Stał tam starszy przygarbiony mnich. Wielce się zdziwił widząc dziewczynę po środku. Aravira nie widziała, że posągi znacznie obróciły się w jej stronę.
- Więc wybrali Cię oboje. - rzekł przyciszonym głosem, lecz po chwili na jego spękanej latami twarzy wykwitł uśmiech.
- Wejdź dobre dziecko! Witamy! - zakrzyknął starzec i zamknął za elfką drzwi.
Szli przez bramę w grubym murze, który miał grubość siedmiu stóp. Ze ścian wystawały ogromne płonące pochodnie. Sklepienie wznosiło się nad nimi dość wysoko, lecz można było dostrzec starożytne freski, przedstawiające wszechświat i nieznane gwiazdozbiory. Szła zamyślona, jakby we śnie. Nagle przypomniała sobie, że starzec jej towarzyszący szeptał coś pod nosem gdy otworzył bramy.
- Co mówiłeś wtedy, gdy otworzyłeś drzwi. I dlaczego o nic nie pytasz? - Aravira obdarzyła go głębokim spojrzeniem. Jego oczy zaszłe mgłą, jakby promieniały inteligencja.
- Nie pytam bo wszystko o Tobie wiem Araviro córko smoka Dolharda i elfki Aurill. - skwitował w ciepły sposób. Elfka zrobiła zdziwioną minę.
- A co mówiłeś wtedy? - nie dawała jednak za wygraną.
- Zostałaś wybrana. - szybko odpowiedział, chciał usilnie zaprzestać mówić o tym, że pozwolił by emocje i zdziwienie przewyższyły jego "szablonowe zachowanie".
- Przez co? Po co? Do czego? - zalała go serią pytań, jej dociekliwość i ciekawość nie znała granic.
- To Twoje pierwsze zadanie drogie dziecko. Gmach biblioteki jest po prawo. Znajdziesz tam odpowiedź tylko, musisz dobrze formułować pytania. Teraz pozwól, że oddalę się mego przełożonego, musi dowiedzieć się o nowym przybyszu. - uśmiechnął się zostawiając elfkę na przeogromnym dziedzińcu.
Był ogromny, piękny i martwy. Ogromne gmachy, kompleksy budynków pogrążone w ciszy i szarości dnia. Po środku stała fontanna, tryskała krystalicznie czystą wodą. Jej rzeźbione ozdobniki przypominały, Demony Żywiołów. Były piękne, niemal żywe. Z pewnością wyszły spod tego samego dłuta co owi mnisi przy wyjściu.
Przystanęła rozglądając się wokoło, zaparło jej dech w piersiach oczy wypełniły się nadzieją, uśmiech bezwolnie zagościł na twarzy, wreszcie czuła się szczęśliwa. Lekkim krokiem skierowała się do biblioteki. Wielki portal zwieńczony był u góry rzeźbą księgi. Pchnęła ogromne drzwi i znalazła się w pomieszczeniu wypełnionym zapachem starych ksiąg i drewna pożeranego przez korniki. Recepcja była pusta, więc musiała szukać informacji na własną rękę. Kilkudziesięcio metrowe półki uginały się pod ciężkimi woluminami i zakurzonymi księgami. Niemal instynktownie znalazła księgę, która mówiła o Tajemniczym Klasztorze i o jego każdych szczegółach. Zaczytana spędziła tam długie godziny. Powoli przerabiając grubą, podniszczoną księgę. Niczym ważący eliksir alchemik z dokładnością i zachłannością spijała z kart księgi historie.
Czytała kiedyś o Klasztorze, tam można było dowiedzieć się wielu rzeczy, wyciągnąć na wierzch swoje talenty magiczne, a przede wszystkim być zaakceptowanym i kochanym.
Wylądowała na jakimś szczycie, widziała majaczący w brzasku świtu klasztor, kiwający się w lekkim powiewie wodnej iluzji. Uśmiechnęła się w smoczy sposób, nie myślała o przeszłości, teraz dokładnie widziała swoją przyszłość. Przemieniła się w dziewczynkę i samotnie wkroczyła na most, świt wstał mokry i chłodny po całonocnych opadach.
Szła powoli z podniesioną głową. Znalazła się tuż przy bramie po godzinie spokojnego i powolnego spaceru. Przez jej głowę przelatywało tysiące obrazów z przeszłości, wspomnienia, które nigdy nie były w pełni radosne. Zawsze brakowało tam miłości, zawsze gościła tam tęsknota. Zastukała w ogromne drzwi i spojrzała w górę.
Wieże i mury wydawały się sięgać chmur. Wokół woda szumiała, niebo wydawało się posępne i szare. Po bokach portalu, bogato zdobionego w różne roślinne motywy, stały dwa posągi mnichów, wysokości około dziewięciu stóp. Oblicza posępne schowane pod ciężkimi kamiennymi kapturami, zmoczonymi strugami deszczu patrzyły na przybyszy, niewzruszone od wieków. Jeden z posągów dzierżył miecz, wielkości Araviry, drugi trzymał grubą księgę. Zastukała, a echo uderzenia małej rączki w ciężkie dębowe drzwi, dało się ponieść porywistemu wiatrowi. Kruczoczarne włosy smagały ją po twarzy. Czuła zimno. Zapukała jeszcze raz, nikt nie raczył jej otworzyć. Usiadła po środku portalu i czekała. Patrzyła na ogromnych mnichów. Wzbudzali w niej podziw, strach ale i fascynację. Po kilku godzinach w zimnym letargu, coś zachrobotało w zamku i drzwi otworzyły się z jękiem wiekowych zamków. Stał tam starszy przygarbiony mnich. Wielce się zdziwił widząc dziewczynę po środku. Aravira nie widziała, że posągi znacznie obróciły się w jej stronę.
- Więc wybrali Cię oboje. - rzekł przyciszonym głosem, lecz po chwili na jego spękanej latami twarzy wykwitł uśmiech.
- Wejdź dobre dziecko! Witamy! - zakrzyknął starzec i zamknął za elfką drzwi.
Szli przez bramę w grubym murze, który miał grubość siedmiu stóp. Ze ścian wystawały ogromne płonące pochodnie. Sklepienie wznosiło się nad nimi dość wysoko, lecz można było dostrzec starożytne freski, przedstawiające wszechświat i nieznane gwiazdozbiory. Szła zamyślona, jakby we śnie. Nagle przypomniała sobie, że starzec jej towarzyszący szeptał coś pod nosem gdy otworzył bramy.
- Co mówiłeś wtedy, gdy otworzyłeś drzwi. I dlaczego o nic nie pytasz? - Aravira obdarzyła go głębokim spojrzeniem. Jego oczy zaszłe mgłą, jakby promieniały inteligencja.
- Nie pytam bo wszystko o Tobie wiem Araviro córko smoka Dolharda i elfki Aurill. - skwitował w ciepły sposób. Elfka zrobiła zdziwioną minę.
- A co mówiłeś wtedy? - nie dawała jednak za wygraną.
- Zostałaś wybrana. - szybko odpowiedział, chciał usilnie zaprzestać mówić o tym, że pozwolił by emocje i zdziwienie przewyższyły jego "szablonowe zachowanie".
- Przez co? Po co? Do czego? - zalała go serią pytań, jej dociekliwość i ciekawość nie znała granic.
- To Twoje pierwsze zadanie drogie dziecko. Gmach biblioteki jest po prawo. Znajdziesz tam odpowiedź tylko, musisz dobrze formułować pytania. Teraz pozwól, że oddalę się mego przełożonego, musi dowiedzieć się o nowym przybyszu. - uśmiechnął się zostawiając elfkę na przeogromnym dziedzińcu.
Był ogromny, piękny i martwy. Ogromne gmachy, kompleksy budynków pogrążone w ciszy i szarości dnia. Po środku stała fontanna, tryskała krystalicznie czystą wodą. Jej rzeźbione ozdobniki przypominały, Demony Żywiołów. Były piękne, niemal żywe. Z pewnością wyszły spod tego samego dłuta co owi mnisi przy wyjściu.
Przystanęła rozglądając się wokoło, zaparło jej dech w piersiach oczy wypełniły się nadzieją, uśmiech bezwolnie zagościł na twarzy, wreszcie czuła się szczęśliwa. Lekkim krokiem skierowała się do biblioteki. Wielki portal zwieńczony był u góry rzeźbą księgi. Pchnęła ogromne drzwi i znalazła się w pomieszczeniu wypełnionym zapachem starych ksiąg i drewna pożeranego przez korniki. Recepcja była pusta, więc musiała szukać informacji na własną rękę. Kilkudziesięcio metrowe półki uginały się pod ciężkimi woluminami i zakurzonymi księgami. Niemal instynktownie znalazła księgę, która mówiła o Tajemniczym Klasztorze i o jego każdych szczegółach. Zaczytana spędziła tam długie godziny. Powoli przerabiając grubą, podniszczoną księgę. Niczym ważący eliksir alchemik z dokładnością i zachłannością spijała z kart księgi historie.
- Aravira
- Szukający Snów
- Posty: 171
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Minęło kilkanaście tygodni nauki. W elfce odkryto ogromny potencjał magiczny i waleczny. Była wytrwała i zaangażowana w naukę, to było najważniejsze w jej życiu. Nauczyciel Lumier, owy starszy pan, który spotkał ją pierwszego dnia, był cierpliwy i bezlitosny. Nie dawał jej czasu na wytchnienie, uczył uczył i pielęgnował nowego i jedynego ucznia. Wydobyto z niej talent magiczny do panowania nad powietrzem, w ramach ćwiczeń bawiła się w wywoływaniu wiatru, który rozgonił chmury nad jej Klasztorem - ostoją i domem. Mogła przemieszczać się w różne miejsca za pomocą magii przestrzeni, była zdumiewająca i zachwycająca, swą ciekawością, którą to mistrz zaspokajał. Lumier powtarzał, że gdy nauczy się panować nad powietrzem tak jak nad ogniem, będzie mogła wywoływać burze. Ucieszyła się z tej myśli, gdyż miała na kim potrenować własne pioruny. Ranem uczyła się magii, po południowym posiłku walczyła. Wieczorem ważyła eliksiry i uczyła się wiedzy, która mogła jej się przydać na co dzień. Jej opiekunowie byli szczerze zaskoczeni jej zapałem i chęcią nauki. Jej ulubioną bronią stały się długie dei-katany, miecze i małe sztylety. Posługiwała się nimi z biegłością weterana, a to dopiero po kilkunastu tygodniach nauki. Jako smok też zrobiła postępy, stała się ogromnym dojrzałym smokiem. Choć młodym to jednak ogromnym. Przerastała swoich rówieśników, którzy kręcili się na krajem i po górach. Ziała ogniem, niszczyła samymi uderzeniami skrzydeł. Była potężna, a wszystko dzięki swemu zapałowi.
Pewnego wieczoru, postanowiła napisać list do matki. Pewnie się o mnie martwi, a jeżeli nie to niech zobaczy, że tu mam lepiej.
Droga Matko!
Pewnie byłaś lekko zaskoczona mym odejściem, lecz przykro mi nie mogłam tam pozostać. Ten łajdak i cham - nie mogłam na niego patrzeć. Szczerze go nienawidzę i chciałabym by wrócił tam skąd przybył. Znalazłam to czego szukałam w moim nadal trwającym dzieciństwie. Jestem w Klasztorze Mrocznych Sekretów, gdzie poznaję tajniki siebie i mojego umysłu. Pewnie kiedyś się spotkamy. Może niedługo, tylko błagam nie zdziw się kiedy mnie ujrzysz zmieniłam się. Jestem inna, silniejsza, wyzbyłam się tęsknoty. Na początku było mi trudno, lecz dzień za dniem przynosił ulgę. Wybrali mnie - oboje. Oboje Skalni Mnisi mnie wybrali. Mamo to musi coś znaczyć. Mam nadzieję, że jesteś z nim szczęśliwa. Z mężczyzną, który odszedł zostawiając Ciebie ze mną w środku. Mam nadzieję, że mu wybaczyłaś, lecz nie żądaj tego ode mnie.
Serdecznie całuję
Aravira.
P.S. Jestem szczęśliwa.
Uśmiechnęła się gdy skończyła. Złożyła kartkę na pół i wyrecytowała w pamięci kilka zaklęć. Kartka zniknęła. Pojawiła się w innym miejscu. Padnięta Aravira powłóczyła nogami do łóżka. Uśmiechnięta i szczęśliwa zasnęła.
Pewnego wieczoru, postanowiła napisać list do matki. Pewnie się o mnie martwi, a jeżeli nie to niech zobaczy, że tu mam lepiej.
Droga Matko!
Pewnie byłaś lekko zaskoczona mym odejściem, lecz przykro mi nie mogłam tam pozostać. Ten łajdak i cham - nie mogłam na niego patrzeć. Szczerze go nienawidzę i chciałabym by wrócił tam skąd przybył. Znalazłam to czego szukałam w moim nadal trwającym dzieciństwie. Jestem w Klasztorze Mrocznych Sekretów, gdzie poznaję tajniki siebie i mojego umysłu. Pewnie kiedyś się spotkamy. Może niedługo, tylko błagam nie zdziw się kiedy mnie ujrzysz zmieniłam się. Jestem inna, silniejsza, wyzbyłam się tęsknoty. Na początku było mi trudno, lecz dzień za dniem przynosił ulgę. Wybrali mnie - oboje. Oboje Skalni Mnisi mnie wybrali. Mamo to musi coś znaczyć. Mam nadzieję, że jesteś z nim szczęśliwa. Z mężczyzną, który odszedł zostawiając Ciebie ze mną w środku. Mam nadzieję, że mu wybaczyłaś, lecz nie żądaj tego ode mnie.
Serdecznie całuję
Aravira.
P.S. Jestem szczęśliwa.
Uśmiechnęła się gdy skończyła. Złożyła kartkę na pół i wyrecytowała w pamięci kilka zaklęć. Kartka zniknęła. Pojawiła się w innym miejscu. Padnięta Aravira powłóczyła nogami do łóżka. Uśmiechnięta i szczęśliwa zasnęła.
-
- Szukający drogi
- Posty: 36
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Dobry Duch
- Profesje:
- Kontakt:
Dość dużo czasu zajęło jej uporanie się z mieszkańcami Ekradonu. Niektórzy się nawrócili,a inni powrócili do złych nawyków. W końcu Najwyższy wezwał ją do siebie i nakazał jej wypełnić kolejną misję.
Tego samego dnia znalazła się w Klasztorze Mrocznych Sekretów.
Na początku postanowiła się tylko porozglądać, poznać swój cel. Miała nim być pewna elfka,a raczej elfka skrzyżowana ze smokiem. Podobno nie wybaczyła swemu ojcu, że wychowywała się bez niego. I pomimo wyjaśnień, znienawidziła go jeszcze bardziej.
Aravira. Tak ma na imię. I choć nie wiele żyje jeszcze na tym świecie, kryje się w niej tyle zła ...
Alvea umiejscowiła się na belce podtrzymującej dach i patrzyła na ranny trening dziewczynki. Jej długie, czarne włosy opadały na ciało za każdym ruchem. Swymi brązowymi oczyma wpatrywała się w nauczyciela, tak by spostrzec każdy jego ruch i wiedzieć kiedy się osłonić. Alvea zauważyła w nich coś jeszcze oprócz, wielkiej inteligencji i błyskotliwości, którą spostrzegali wszyscy, głęboko w niej kryła się owa nienawiść i żal.
Patrzyła z uwagą, Aravira była bardzo dobrą uczennicą, walczyła zaciekle i nie znała słowa takiego jak litość.
Coś czuję Panie, że będzie mi bardzo ciężko przekonać ją do zmiany zdania o swoim ojcu. Ale spróbuję. Dla Ciebie zrobię wszystko ...
Tego samego dnia znalazła się w Klasztorze Mrocznych Sekretów.
Na początku postanowiła się tylko porozglądać, poznać swój cel. Miała nim być pewna elfka,a raczej elfka skrzyżowana ze smokiem. Podobno nie wybaczyła swemu ojcu, że wychowywała się bez niego. I pomimo wyjaśnień, znienawidziła go jeszcze bardziej.
Aravira. Tak ma na imię. I choć nie wiele żyje jeszcze na tym świecie, kryje się w niej tyle zła ...
Alvea umiejscowiła się na belce podtrzymującej dach i patrzyła na ranny trening dziewczynki. Jej długie, czarne włosy opadały na ciało za każdym ruchem. Swymi brązowymi oczyma wpatrywała się w nauczyciela, tak by spostrzec każdy jego ruch i wiedzieć kiedy się osłonić. Alvea zauważyła w nich coś jeszcze oprócz, wielkiej inteligencji i błyskotliwości, którą spostrzegali wszyscy, głęboko w niej kryła się owa nienawiść i żal.
Patrzyła z uwagą, Aravira była bardzo dobrą uczennicą, walczyła zaciekle i nie znała słowa takiego jak litość.
Coś czuję Panie, że będzie mi bardzo ciężko przekonać ją do zmiany zdania o swoim ojcu. Ale spróbuję. Dla Ciebie zrobię wszystko ...
- Aravira
- Szukający Snów
- Posty: 171
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Instynktownie wyczuwała aurę, ale wiedziała, że klasztor ma wiele niezbadanych sekretów, wiedziała że wiele rzeczy jest przed nią ukryte, więc zaciekle walczyła dalej z wyczarowanym przeciwnikiem. Była uśmiechnięta, lubiła kiedy nastawała nieoczekiwana zmiana zajęć. Parowała ciosy i jakby w takt jakiejś melodii atakowała przeciwnika.
- No dobrze dobrze już skończ, bo go zabijesz. - rzekł Lumier, Aravira schowała broń do długiej pochwy na plecach. Schowała się z delikatnym brzdęknięciem. Stanęła przed przeciwnikiem i ukłoniła się, iluzja rozpłynęła się w powietrzu. Zwróciła swoje oczy na staruszka, na jej policzkach wykwitły małe różowe wypieki, bo zaczął ją chwalić.
- Mistrzu Lumier, proszę. Dziękuję za ten wylew emocji. - rzekła pokornie i schowała głowę w kaptur. Staruszek umilkł.
- Idź na medytację, do pokoju. Na dziś koniec nauki. -
- Tak mistrzu. - rzekła pokornie i oddaliła się z miejsca treningowego do swego pokoju. Gdy zamknęła za sobą ciężkie dębowe drzwi, zdjęła z siebie całe ciężkie, ciepłe ubranie. Nagimi stopami poszła do łaźni i napuściła ciepłej wody. Zanurzyła się w wannie i wypuściła ze świstem powietrze. Włosy tańczyły wokół niej, mokre od wody. Uśmiechnęła się było jej dobrze. Była w domu.
- No dobrze dobrze już skończ, bo go zabijesz. - rzekł Lumier, Aravira schowała broń do długiej pochwy na plecach. Schowała się z delikatnym brzdęknięciem. Stanęła przed przeciwnikiem i ukłoniła się, iluzja rozpłynęła się w powietrzu. Zwróciła swoje oczy na staruszka, na jej policzkach wykwitły małe różowe wypieki, bo zaczął ją chwalić.
- Mistrzu Lumier, proszę. Dziękuję za ten wylew emocji. - rzekła pokornie i schowała głowę w kaptur. Staruszek umilkł.
- Idź na medytację, do pokoju. Na dziś koniec nauki. -
- Tak mistrzu. - rzekła pokornie i oddaliła się z miejsca treningowego do swego pokoju. Gdy zamknęła za sobą ciężkie dębowe drzwi, zdjęła z siebie całe ciężkie, ciepłe ubranie. Nagimi stopami poszła do łaźni i napuściła ciepłej wody. Zanurzyła się w wannie i wypuściła ze świstem powietrze. Włosy tańczyły wokół niej, mokre od wody. Uśmiechnęła się było jej dobrze. Była w domu.
-
- Szukający drogi
- Posty: 36
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Dobry Duch
- Profesje:
- Kontakt:
Alvea podążyła za Aravirą. Nie weszła jednak do łazienki. "Usiadła" na nocnej szafce i czekała.
Jej pokoik był mały i w miarę przytulny, przypominał jej własny, ten z dawnych lat kiedy zza życie była w klasztorze. tylko, że ona miała zdjęcia bliskich, biżuterię po bace i inne wartościowo duchem rzeczy. Tu zaś znajdowało się tylko pojedyncze łózko, pachnące jaśminem szafka nocna i lampa naftowa, dalej można było spostrzec chowającą się zza ściany ogromną szafę i stolik z jednym krzesłem. Ściany pożółkły jednak z biegiem lat. Drewniana podłoga trzeszczała ze starości i można było nabawić się się drzazgi. Jednak dziewczyna była zadowolona. Co też takiego zrobili jej Ci rodzice? zastanawiała się. Na pewno nie miała, aż tak źle, wychowywanie się bez ojca to jeszcze nie tragedia, inne dzieci borykały się z większymi problemami. Przypomniała sobie jak pomagała pewnemu chłopcu odzyskać wiarę w matkę, która ciągle piła i wystawiała się na pośmiewisko upokarzając także syna. Nie zapomniała też o małej Gabrieli, która nie chciała żyć po stracie obojga rodziców i Michaela, który musiał pomagać swemu ojcu kraść na ulicy, był jeszcze Franklin, który pod kołami wozu tracił nogę i rodzina go wyrzuciła z domu bo nie był użyteczny ...
Jej pokoik był mały i w miarę przytulny, przypominał jej własny, ten z dawnych lat kiedy zza życie była w klasztorze. tylko, że ona miała zdjęcia bliskich, biżuterię po bace i inne wartościowo duchem rzeczy. Tu zaś znajdowało się tylko pojedyncze łózko, pachnące jaśminem szafka nocna i lampa naftowa, dalej można było spostrzec chowającą się zza ściany ogromną szafę i stolik z jednym krzesłem. Ściany pożółkły jednak z biegiem lat. Drewniana podłoga trzeszczała ze starości i można było nabawić się się drzazgi. Jednak dziewczyna była zadowolona. Co też takiego zrobili jej Ci rodzice? zastanawiała się. Na pewno nie miała, aż tak źle, wychowywanie się bez ojca to jeszcze nie tragedia, inne dzieci borykały się z większymi problemami. Przypomniała sobie jak pomagała pewnemu chłopcu odzyskać wiarę w matkę, która ciągle piła i wystawiała się na pośmiewisko upokarzając także syna. Nie zapomniała też o małej Gabrieli, która nie chciała żyć po stracie obojga rodziców i Michaela, który musiał pomagać swemu ojcu kraść na ulicy, był jeszcze Franklin, który pod kołami wozu tracił nogę i rodzina go wyrzuciła z domu bo nie był użyteczny ...
- Aravira
- Szukający Snów
- Posty: 171
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Wyszła z wanny i wycierała głowę ręcznikiem tak że nie zauważyła zbliżającego się łóżka. Upadła w miękką pościel i roześmiała się soczyście. Odwróciła się na plecy i spojrzała na szafkę, zdziwiło ją trochę że "coś" tam siedzi, lecz przecież to Klasztor Mrocznych
Sekretów. Wszystko przestawało ją zadziwiać, wszystko stawało się proste i wyjaśnione.
- Kim jesteś? - zapytała z czystością kilkuletniego dziecka i z ciekawością rosnącą w oczach, na jej ustach
wykwitł miły uśmiech pełen życzliwości.
Sekretów. Wszystko przestawało ją zadziwiać, wszystko stawało się proste i wyjaśnione.
- Kim jesteś? - zapytała z czystością kilkuletniego dziecka i z ciekawością rosnącą w oczach, na jej ustach
wykwitł miły uśmiech pełen życzliwości.
-
- Szukający drogi
- Posty: 36
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Dobry Duch
- Profesje:
- Kontakt:
Alvea nie spodziewała się, że dziewczynka tak szybko dowie się o jej obecności ...
Przybrała więc ludzką postać. Teraz miała czarne długie włosy i bladą cerę.
- Mam na imię Alvea, jestem dobrym duchem. Najwyższy wybrał mnie bym pomogła Ci pokonać Twoją złość i nienawiść do ojca.- urwała na chwilę, jej głos był spokojny i stanowczy - Mam nadzieję, że nie będziesz sprawiać większych problemów i otworzysz swoje serce ...
Dziewczyna wyglądała na lekko zszokowaną i zdenerwowaną. Alvea widziała jak złość gromadzi się w niej powoli.
_______________
W ludzkiej postaci
Przybrała więc ludzką postać. Teraz miała czarne długie włosy i bladą cerę.
- Mam na imię Alvea, jestem dobrym duchem. Najwyższy wybrał mnie bym pomogła Ci pokonać Twoją złość i nienawiść do ojca.- urwała na chwilę, jej głos był spokojny i stanowczy - Mam nadzieję, że nie będziesz sprawiać większych problemów i otworzysz swoje serce ...
Dziewczyna wyglądała na lekko zszokowaną i zdenerwowaną. Alvea widziała jak złość gromadzi się w niej powoli.
_______________
W ludzkiej postaci
- Aravira
- Szukający Snów
- Posty: 171
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Ojciec? Jaki ojciec? po chwili zrozumiała, wzburzyła się, lecz skwitowała to tylko radosnym śmiechem.
- Nie mam ojca, chyba że chodzi Ci o mistrza Lumier. On mi ojcem i przewodnikiem. - uśmiechnęła się i odwróciła na plecy.
- Najwyższy...A co robi wiara w bóstwa w klasztorze, który czci potęgę umysłu? Nie mam już złości, nie mam co do niego żadnych uczuć. Bo za co mam go wielbić, lubić, nienawidzić? Za to że go nie było? Nie, nie, nie...Tutaj wszystko zrozumiałam, tutaj jest inaczej. - wpatrywała się w sufit, zniszczony stary sufit. Obróciła się gwałtownie i wpatrzyła w oczy kobiety, czarne, nieprzeniknione. Znów chciała się roześmiać, lecz w spokoju oczekiwała odpowiedzi.
- Nie mam ojca, chyba że chodzi Ci o mistrza Lumier. On mi ojcem i przewodnikiem. - uśmiechnęła się i odwróciła na plecy.
- Najwyższy...A co robi wiara w bóstwa w klasztorze, który czci potęgę umysłu? Nie mam już złości, nie mam co do niego żadnych uczuć. Bo za co mam go wielbić, lubić, nienawidzić? Za to że go nie było? Nie, nie, nie...Tutaj wszystko zrozumiałam, tutaj jest inaczej. - wpatrywała się w sufit, zniszczony stary sufit. Obróciła się gwałtownie i wpatrzyła w oczy kobiety, czarne, nieprzeniknione. Znów chciała się roześmiać, lecz w spokoju oczekiwała odpowiedzi.
- Varlein
- Szukający Snów
- Posty: 168
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Upadły Anioł
- Profesje:
- Kontakt:
Varlein wylądował przed ogromną bramą klasztoru. Po chwili jego skrzydła znikły, pozostawiając po sobie kilka białych i czarnych piór. Spojrzał do góry, przez kilka krótkich momentów przyglądał się murom klasztoru. "Ależ tu posępnie, a przecież był taki słoneczny dzień". Zastukał w ciężkie wrota i czekał. "Za co najpierw się zabrać ? O demonach wiem już wystarczająco dużo. Niewiele wiem o mieszkańcach tego świata... Tak, zacznę od tego. Szczególnie interesujący wydają się Przeklęci, smoki i elfy są nudne, zdziwaczałe ze względu na wiek. Ludzie z kolei, to takie głupie i ślepe stworzenia. Przyglądnąć się można jeszcze zmiennokształtnym, nieumarłym i naturianom. Choć z wampirami zapoznałem się studiując o demonach, z resztą są ohydne, odpychające i takie mało ciekawe" - nawet nie zauważył kiedy drzwi się otworzyły i stanęła w nich zakapturzona postać mnicha. Popatrzył na starca z zainteresowaniem. "O nich też poczytam".
- Czekaliśmy na Twoje przybycie, pogardzany przez Pana Upadły Aniele. - odezwał się mnich, anioł nie obraził się na drugą część zdania, to była czysta prawda.
- Dużo wiecie, starcze. Ja mam zamiar nauczyć się nie mniej niż wy. - powiedział i ruszył. Starzec już nic nie rzekł, prowadził tylko. Po kilku minutach marszu dotarli do korytarza z mnóstwem drzwi. Mnich otworzył jedne i powiedział :
- Możesz korzystać z tego pokoju do końca swojego pobytu tutaj. A zostań tyle, ile chcesz. - oznajmił i miał odejść gdy odwrócił się na pytanie Variela, a w jego oczach biło rozbawienie :
- Dlaczego mnie wpuściłeś, przecież trzymałem z piekielnymi ?
- Wiem o tym, ale zdobytą tutaj wiedzę i trening nie zamierzasz wykorzystać tak, jak by to oni zrobili. - odpowiedział i odszedł. Upadły nie tracił czasu i skierował się do biblioteki, zdziwił się gdy znalazł ją po kilkunastu minutach. Wszedł do środka. W powietrzu unosił się zapach starego pergaminu, kartek i i kurzu. Anioł zdążył się przyzwyczaić do tego zapachu i nawet go polubił. Odszukał odpowiedni wolumin mówiący o rasach tego świata i zajął jeden stolik. Sięgnął po kałamarz z tuszem, jednak nie zobaczył żadnego pióra. Wstał, po chwili jego skrzydła rozłożyły się całe, a ten wyrwał z nich jedno, czarne pióro. Otworzył książkę, po czym znalazł odpowiedni fragment. Wyciągnął swój notes. Był to specjalny notes, na zapisanej stronie tusz dość szybko znikał. Jeśli chciało się przeczytać o wybranym temacie wystarczyło napisać u góry pierwszej kartki, szukane pojęcie. Zapisane litery pojawiały się wtedy i po zamknięciu notesu znikały. Zamoczył końcówkę pióra w tuszu i zaczął pisać. Tak się zagłębił w rozmyślania i analizowanie tekstu, przepisywanie fragmentów, że zapomniał schować swoje skrzydła. Te niczym nie skrępowane, były rozłożone na cała długość, co chwila tylko składając się nieco, jakby od niechcenia.
- Czekaliśmy na Twoje przybycie, pogardzany przez Pana Upadły Aniele. - odezwał się mnich, anioł nie obraził się na drugą część zdania, to była czysta prawda.
- Dużo wiecie, starcze. Ja mam zamiar nauczyć się nie mniej niż wy. - powiedział i ruszył. Starzec już nic nie rzekł, prowadził tylko. Po kilku minutach marszu dotarli do korytarza z mnóstwem drzwi. Mnich otworzył jedne i powiedział :
- Możesz korzystać z tego pokoju do końca swojego pobytu tutaj. A zostań tyle, ile chcesz. - oznajmił i miał odejść gdy odwrócił się na pytanie Variela, a w jego oczach biło rozbawienie :
- Dlaczego mnie wpuściłeś, przecież trzymałem z piekielnymi ?
- Wiem o tym, ale zdobytą tutaj wiedzę i trening nie zamierzasz wykorzystać tak, jak by to oni zrobili. - odpowiedział i odszedł. Upadły nie tracił czasu i skierował się do biblioteki, zdziwił się gdy znalazł ją po kilkunastu minutach. Wszedł do środka. W powietrzu unosił się zapach starego pergaminu, kartek i i kurzu. Anioł zdążył się przyzwyczaić do tego zapachu i nawet go polubił. Odszukał odpowiedni wolumin mówiący o rasach tego świata i zajął jeden stolik. Sięgnął po kałamarz z tuszem, jednak nie zobaczył żadnego pióra. Wstał, po chwili jego skrzydła rozłożyły się całe, a ten wyrwał z nich jedno, czarne pióro. Otworzył książkę, po czym znalazł odpowiedni fragment. Wyciągnął swój notes. Był to specjalny notes, na zapisanej stronie tusz dość szybko znikał. Jeśli chciało się przeczytać o wybranym temacie wystarczyło napisać u góry pierwszej kartki, szukane pojęcie. Zapisane litery pojawiały się wtedy i po zamknięciu notesu znikały. Zamoczył końcówkę pióra w tuszu i zaczął pisać. Tak się zagłębił w rozmyślania i analizowanie tekstu, przepisywanie fragmentów, że zapomniał schować swoje skrzydła. Te niczym nie skrępowane, były rozłożone na cała długość, co chwila tylko składając się nieco, jakby od niechcenia.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel
Miecz Upadłych Varleina
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel
Miecz Upadłych Varleina
- Aravira
- Szukający Snów
- Posty: 171
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Nagle do jej głowy napłynęło tysiące wizji, obrazów, zapachów dźwięków. Złapała się za głowę i upadła w pościel, łóżko zaskrzypiało. Zamknęła oczy jej ciałem targnął dreszcz. Wygięła się jak podkowa. I zaczęła krzyczeć, przeraźliwie i głośno z rozpaczy i bólu. Widziała wszystko czego dopuścił się ojciec, kim była matka, ich uczucia emocje. Ścisnęła prześcieradło, zapłonęło czystym ogniem. Czuła zbyt wiele, widziała zbyt wiele, nagie ciało spowiła gęsia skórka. Mokre włosy lepiły się do twarzy. W jej oczach pojawił się gniew. Gniewem i nienawiścią zapłonęły jej oczy. Krzyczała, dała ujście bólowi, płonęło wokół niej wszystko. Łoże, księgi, ubrania. Słyszano chyba ją nawet w Piekle. Tak teraz głównie tam zmierzała.
-
- Szukający drogi
- Posty: 36
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Dobry Duch
- Profesje:
- Kontakt:
Alvea długo nie wiedziała co odpowiedzieć młodej niewiaście. Rozmawiała w myślach z Bogiem, słuchała jego porad gdy nagle z krtani dziewczyny wydobył się piekielny krzyk. jej ciało ułożyło się na kształt podkowy. Prześcieradło, które złapała wijąc się z bólu zapłonęło. Po chwili cały pokój zajął się ogniem. Ja pomogę dziewczynie ty ugaś ogień. Powiedział spokojnie Pan. Alvea odstąpiła od Araviry i zaczęła wykorzystywać swą magię do ugaszenia pożaru. Nie było to jednak takie proste. Ogień ten pochodził z serca elfki, a ono było pełne złości, nienawiści i żalu. Alvea wiedziała co Wszechmocny próbuje teraz zrobić, już kilka razy była świadkiem jak on przepędza złe demony. Nie mogła się z nim jednak teraz skontaktować tak, by móc Mu pomóc w walce. Musiała skupić się na swoim zadaniu ...
_______________
W ludzkiej postaci
_______________
W ludzkiej postaci
- Aravira
- Szukający Snów
- Posty: 171
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
- Odejdź, odejdź nie chcę zrobić Ci krzywdy! - krzyknęła a z jej rąk wytrysnęły nowe strumienie ognia. Eksplodowały na cały pokój. Paląc wszystko, strumienie ognistej nici wpełzły jej do oczu. Zostawiły ślad, małą plamkę, wciąż płonącą, wciąż gorejącą. Zamknęła oczy, odprężyła się. Ogień w jednej chwili zgasł. Spojrzała na ducha. Widziała aurę ją otaczającą, boską aurę. Wiedziała, że nie dla niej już ta droga, siadła. I patrzyła prostu przed siebie, widziała pustkę. Wszystko co dawało jej ostoję. Runęło. Była lekko załamana i oszołomiona, kto jak i dlaczego ją w to wszystko wplątał. Schowała twarz w dłoniach, łzy, łzy gdzie podziały się łzy. Teraz z jej oczu płynął ogień, który nie trawił jej skóry.
- Odejdź...odejdź...Nie mogę na Ciebie patrzeć.
- Odejdź...odejdź...Nie mogę na Ciebie patrzeć.
-
- Szukający drogi
- Posty: 36
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Dobry Duch
- Profesje:
- Kontakt:
Alvea nie wiedziała za bardzo co począć, nie miała kontaktu z Panem by uzgodnić z Nim co ma robić. Postanowiła jednak, że zostanie z dziewczyną i spróbuje jej pomóc od zewnątrz. Aravira nie mogła jej skrzywdzić, Alvea była duchem, od dawana nie żyła i nie czuła bólu. Usiadła obok Araviry, która teraz łkała ognistymi łzami. Otoczyła ją swoją aurą i próbowała ją uspokoić.
- Wszystko będzie dobrze, musisz się tylko wyciszyć, odnaleźć wewnętrzny spokój. Mistrz Lumier na pewno uczył cię medytacji. Spróbuj ...- mówiła cicho.
Alvea przysunęła się bliżej.
- Nie martw się wszystko będzie dobrze ...
_______________
W ludzkiej postaci
- Wszystko będzie dobrze, musisz się tylko wyciszyć, odnaleźć wewnętrzny spokój. Mistrz Lumier na pewno uczył cię medytacji. Spróbuj ...- mówiła cicho.
Alvea przysunęła się bliżej.
- Nie martw się wszystko będzie dobrze ...
_______________
W ludzkiej postaci
- Varlein
- Szukający Snów
- Posty: 168
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Upadły Anioł
- Profesje:
- Kontakt:
Przeraźliwy krzyk i wybuch emocji wyrwał go z rozmyślań. Swoim umysłem poszukał źródła tego zamieszania i znalazł. Jakieś dziwne stworzenie krzyczało, targane emocjami, tryskało ogniem wprost ze swojego serca. "Co to za aura ?" - od razu przykuła jego uwagę. "Dziwne, smok, elf i wampir w jednym ? Ach... " - zrozumiał, że dziewczyna jest krzyżówką smoka z elfem, a to co brał za wampirzą domieszkę to manipulacja przy umyśle tego stworzenia. "Parszywa pijawka..." - pomyślał i ruszył linią łączącą tą dziewczynę z agresorem. Po chwili błądzenia znalazł ją. "Stara... dziwne, że jeszcze się nie sypie" - skomentował tylko po oględzinach jej aury. Wyczuł w niej radość ze sprawiania bólu. Zbierając całe siły zaatakował ją mentalnie, raz a porządnie. Musiała to odczuć, może mieć nawet niezwykle silną wolę, ale on jest mistrzem w magii umysłu. Wyczuł w niej coś z demona. Uśmiechnął się tylko. "Najgorsze połączenie z możliwych." - wiedział kim jest ten demon. Znał go, a on zapewne też o nim słyszał. W końcu zasłynął z tego, że przy wypędzaniu wpadając w furię, posiatkował i zniszczył mentalnie kilka aniołów. W piekle nie był gorszy, przez kilka lat swojego pobytu. Teraz bawił się w umysłach tej dwójki
- "Witaj Zenkaou ... i ty pijawko. Nazywam się Varlein gdybyście, mnie nie znali. Miło tak bawić się umysłem tej dziewczyny ? Demonie może słyszałeś co ja zrobiłem z umysłami kilku Upadłych w piekle ? Może zrobić to samo z wami ? Potraktujcie to serio, jeśli mi nie wierzycie zasięgnij informacji od kumpli. Jeśli się dobrze orientuję, istoty twojego marnego pokroju powinny mnie znać." - wysłał telepatyczny przekaz i opuścił ich umysły. Otrząsnął się, nie lubił takich brudnych umysłów. Po demonie podobnego się spodziewał, ale nawet po wampirze już nie. Miała większe skrzywienie psychiczne, niż ten pomiot Otchłani. Wyczuł jeszcze interwencję jego byłego pana. "Ciekawe czy mnie wyczuł ?" - zapytał przestrzeń i powrócił do swojego zajęcia.
- "Witaj Zenkaou ... i ty pijawko. Nazywam się Varlein gdybyście, mnie nie znali. Miło tak bawić się umysłem tej dziewczyny ? Demonie może słyszałeś co ja zrobiłem z umysłami kilku Upadłych w piekle ? Może zrobić to samo z wami ? Potraktujcie to serio, jeśli mi nie wierzycie zasięgnij informacji od kumpli. Jeśli się dobrze orientuję, istoty twojego marnego pokroju powinny mnie znać." - wysłał telepatyczny przekaz i opuścił ich umysły. Otrząsnął się, nie lubił takich brudnych umysłów. Po demonie podobnego się spodziewał, ale nawet po wampirze już nie. Miała większe skrzywienie psychiczne, niż ten pomiot Otchłani. Wyczuł jeszcze interwencję jego byłego pana. "Ciekawe czy mnie wyczuł ?" - zapytał przestrzeń i powrócił do swojego zajęcia.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel
Miecz Upadłych Varleina
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel
Miecz Upadłych Varleina
- Aravira
- Szukający Snów
- Posty: 171
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Aravira płonęła wściekłością. Nie mogła się skupić, nie mogła usadowić. Chciała wszystko zniszczyć, a najbardziej tego ducha.
- Odejdź, odejdź! - jej oczy zapłonęły żywym ogniem. Wybiegła z pokoju, zwęglonego do cna. W jej głowie odezwało się tysiące głosów, małych cichych, lecz strasznych. Podszeptywały grzechy jej rodziców. Czuła coś wisiało w powietrzu. Wybiegła na dwór. Do ogrodów znajdujących się obok gmachu biblioteki. Z jej oczu wciąż kapały ogniste łzy. Przestała krzyczeć siedziała w całkowitej ciszy, trawa wokół płonęła powoli. Mistrz Lumier zbliżał się powoli.
- Chodź kochana nauczymy Cię panować nad demonami, swym umysłem, chaosem który Tobą teraz zawładnął. Chodź dowiesz się o swojej misji, którą dostaniesz. - powiedział spokojnie, dziewczyna przytuliła się do starca. Łzy przestały płynąć. Tego samego dnia opanowała już podstawy, jak w amoku studiowała księgi i zaraz później przechodziła do praktyki, chodziła, biegała. Wszędzie było jej pełno. Zajęła czymś głowę, byle tylko nie myśleć o przykrej przygodzie. W głębi ducha jednak dziękowała komuś za to że ukazał jej prawdę.
- Odejdź, odejdź! - jej oczy zapłonęły żywym ogniem. Wybiegła z pokoju, zwęglonego do cna. W jej głowie odezwało się tysiące głosów, małych cichych, lecz strasznych. Podszeptywały grzechy jej rodziców. Czuła coś wisiało w powietrzu. Wybiegła na dwór. Do ogrodów znajdujących się obok gmachu biblioteki. Z jej oczu wciąż kapały ogniste łzy. Przestała krzyczeć siedziała w całkowitej ciszy, trawa wokół płonęła powoli. Mistrz Lumier zbliżał się powoli.
- Chodź kochana nauczymy Cię panować nad demonami, swym umysłem, chaosem który Tobą teraz zawładnął. Chodź dowiesz się o swojej misji, którą dostaniesz. - powiedział spokojnie, dziewczyna przytuliła się do starca. Łzy przestały płynąć. Tego samego dnia opanowała już podstawy, jak w amoku studiowała księgi i zaraz później przechodziła do praktyki, chodziła, biegała. Wszędzie było jej pełno. Zajęła czymś głowę, byle tylko nie myśleć o przykrej przygodzie. W głębi ducha jednak dziękowała komuś za to że ukazał jej prawdę.
- Varlein
- Szukający Snów
- Posty: 168
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Upadły Anioł
- Profesje:
- Kontakt:
Odebrał wszystko co miały do przekazania te niegodne nawet litości istoty. Zaśmiał się tylko z ich głupoty i ślepoty. Nawet go, nie obeszło, że zagrażał jego stwórcy. Już nie był Aniołem Światłości, był Upadłym, nie uznawał, żadnych panów. Był jedynym, który może wytyczać sobie cele i misje. Z resztą czytał co nieco o osiągnięciach tego demona zrodzonego z plugastwa i śmieci. Nie zrobiły na nim żadnego wrażenia. Każdy dysponując odpowiednio dużą armią, mógł zagrozić niebiosom. To nie była jego siła, została wyposażona, a Varlein sam był potężny. "Ciągle jednak, mogę stać się jeszcze silniejszy, bogatszy w wiedzę" - powiedział i zabrał się za wertowanie książki. Po kilkunastu minutach skończył pisać na temat zmiennokształtnych, umarłych i naturianach. "Co teraz ?" - zastanawiał się. "Wiem, magia mocy" - i już wiedział nad czym spędzić kolejne kilka dni, jeśli nie tygodni. Miał talent do wszelakiej magii, przyswajanie jej, nie stanowiło dla niego problemów. Wystarczyły mu przekazy na temat danej magii, a sam mógł się szkolić. Ciagle słyszał hałas i bieganinę dziwnej dziewczyny. "Co za głupie stworzenie... Ufa wampirzycy... Komuś komu nie powinno się zaufać. Ehh... nawet gdyby ufała tylko sobie, nie byłaby lepsza. Aurę ma tylko nieznacznie inną od tej pijawki, to się niedługo zmieni. Będzie taka sama" - westchnął tylko. Istoty na tym świecie były ciekawe w swej głupocie. Niemal zatęsknił za aniołami lub upadłymi. Wstał i poszedł po odpowiedni tom, jego dalszą lekturę. "Muszę się spytać mnicha, gdzie mogę praktykować tą magię" - pomyślał tylko i zabrał się za książkę. Jego oczy nigdzie nie zatrzymywały się, czytał szybko, jednak wszystko pamiętał i poświęcał resztę uwagi na analizowanie.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel
Miecz Upadłych Varleina
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel
Miecz Upadłych Varleina
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość