Valladon[Karczma blisko miasta]

Wielki rozległe miasto, skupisko ludzi, jak i innych ras. To miejsce odwiedza wiele istot, istot niebezpiecznych, magicznych ale także przyjaznych. Znajdziesz tu towary z całego świata, skarby i tajemnicze artefakty. Jeśli czegoś potrzebujesz znajdziesz to tutaj
Zablokowany
Awatar użytkownika
Bonnie
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pół-anioł, pół-Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

[Karczma blisko miasta]

Post autor: Bonnie »

Droga nie była daleka, ale słońce zdążyło już zajść więc kiedy dotarli do karczmy na dworze było kompletnie ciemno. Bonnie mogła się pochwalić dość dobrym wzrokiem ale w nocy nie widziała dobrze. Na szczęście karczma była dobrze oświetlona. Był to duży, okazały budynek, pełen gwaru i podchmielonych ludzi. Bonnie zeszła z konia i i radością się wyprostowała. Jazda na koniu, choć znacznie szybsza od marszu to była potwornie niewygodna. Wygładziła sukienkę i przeczesała włosy palcami.
-Więc to jest ta karczma. Mam nadzieję, że ludzie się nie rozeszli - Uśmiechnęła się lekko do niego. Już ruszyła w stronę karczmy ale jeszcze ma chwilę odwróciła się od Arvena
- Arven, nie zrozum mnie złe, ale możesz tak trochę postarać się, żeby nie zwracać na siebie uwagi? - Widząc wyraz twarzy elfa zaczęła się gorączkowo tłumaczyć .
- Bo widzisz, ty jesteś słynnym bardem, a ja tylko nieznaną nikomu śpiewaczką i gdy się rozpoznają to od razu zrobi się wokół ciebie szum i wszyscy się tobą zajmą i o mnie po prostu nie zwrócą uwagi - Zakończyła z głębokim rumieńcem zakłopotania na twarzy.
"Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem. Możemy latać kiedy obejmujemy drugą osobę."
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

W końcu dotarli do karczmy. Wysoki komin tłoczył gęste opary szarości, wśród trawy i krzaków szybko został odnaleziony trop małej, zapomnianej ścieżki wiodącej przez las aż na polanę. Arven poganiał Rudego, który z każdą sekundą przyspieszał ile sił miał tylko w kopytach. Parskał i bujał, uderzał podkuwanymi kopytami o kamienną dróżkę przybliżającą do upragnionego celu. Wkrótce para hulaszcza dostrzegła płot okalający obwód karczmy. Drewniany budynek stał jak stał, z tymże pozbawiony drzwi i okien.
- Zapewne trafiliśmy na tyły... - oznajmił krótko Elf, zsiadając ze zmęczonego maratonem konia. Podał dłoń Bonnie, która częściowo uwieszona lnianych czerwonych szat panicza, miała trudy z przeżyciem męczącej podróży na wierzchowcu.
- Z tego co słyszę, to impreza nadal trwa. Wyczuwam nieco chmielu, pożogi tandetnego żartu i humoru... nieco uszczypliwości... - przykładając ucho do ściany pod daszkiem, Elf nasłuchiwał dalej - Jeżeli wejdziesz teraz, to zyskasz publikę i staniesz się prawie tak samo sławna jak ja.
Wyszczerzył ząbki, śmiejąc się cichaczem.
- Żartuję. Już jesteś. Ah, tylko pamiętaj: uśmiechaj się i nigdy nie pokazuj co masz pod ubraniem. Ja tak robiłem i zapewniam cię, że nie działa.
Podszedł znów do Rudego i bagażu Bonnie. Podał jej mały zbiór najniezbędniejszych przedmiotów, po czym solidnie wyściskał, a to przytulił jak to każdy mężczyzna winien zrobić. Teraz Arven czuł się jak Mistrz, który powierza swemu Uczniowi ważne zadanie. Misję samodzielności. Bard z Pięknodrzewu podszedł do rogu karczmy, i nawołując gestem Bonnie, przyzwał ją.
- Idź i spisz się. Ja będę cię obserwować z pewnego tajemniczego miejsca. Nawet mnie nie szukaj. Po prostu wejdź tam i zagraj, jak tylko umiesz.
Awatar użytkownika
Bonnie
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pół-anioł, pół-Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Bonnie »

Szybko objęła elfa schowała twarz w jego ramieniu. Zamrugała szybko, odganiając łzy, które nie wiadomo dlaczego pojawiły się w oczach dziewczyny. Gdy w końcu wypuściła go z ramion miała pogodną minę i tylko trochę za bardzo błyszczące i powiększone oczy.
- Trzymaj za mnie kciuki - Uśmiechnęła się i ruszyła w stronę karczmy. Uchyliła drzwi i weszła do małego pomieszczenia, zaplecza zapewne. W tej chwili do sali wbiegł karczmarz, widocznie już podenerwowany. Na widok młodziutkiej artystki złapał się za głowę i zaczął tłumaczyć co i jak. Bonnie przerwała mu i gniewnie odpowiedziała. Właściciel więc wprowadził ją prosto do sali wspólnej.
Arven nie mylił się w ocenie sytuacji wewnątrz budynku. Widocznie podchmieleni ludzie entuzjastycznie ją powitali. Bonnie zgodnie z radą elfa słała uśmiechy na prawo i lewo. Usiadła na miejscu z którego wszyscy ją widzieli. Na początku powiedziała kilka słów o sobie, pożartowała chwilkę i pogadała z ludźmi. Jako pierwszą zaśpiewała niezbyt wyrafinowaną, ale popularną i dobrze znaną piosenkę. Bonnie uznała, że ludzie w radosnym nastroju nie przyjmą dobrze na początek poważnej pieśni czy romantycznej ballady, więc początkowe piosenki były z lekkiego repertuaru. Dopiero po chwili zaczęła śpiewać swoje ulubione pieśni, jej popisowe numery, w tym także kilka utworów Arvena, za którym rozglądała się od samego początku. Jedną balladę, piękną opowieść o romantycznej miłości nawet mu zadedykowała, oczywiście nie nazywając po imieniu.
"Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem. Możemy latać kiedy obejmujemy drugą osobę."
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Zanim Bonnie odeszła w stronę frontu karczmy, Arven zaczepił ją po raz ostatni na krótki czas. Poprawił jej sukienkę na krawędziach, wygładził kanty zniszczone biegiem szybkiej, niezbyt wygodnej podróży. Szeptem, prawie niesłyszalnym nawet dla niego samego, życzył pannie powodzenia.
Przez moment czekał pod ścianą budynku w towarzystwie Rudego, który skoncentrowany na podjadaniu okolicznej trawy nawet nie zauważył, gdy został zaprowadzony do tutejszej stajenki. Nakarmił garścią świeżego siana, sprawdził czy ma wody pod dostatkiem. Arven wychylał się co i raz z małej drewnianej budki, patrząc na karczmę i oczekując nagłego wybuchu wiwatów i okrzyków powitania. Pospiesznym ruchem Bard przeniósł się z powrotem pod zadaszoną część karczmy. Spojrzał na okno wpół otwarte umiejscowione na pierwszym piętrze. Mógłby się tam do niego dostać, gdyby tylko poradził sobie z gałęzią dębu obok.
Nie. Arven nie chciał ryzykować. Poszedł za to na łatwiznę. Dzięki magii ziemi wyczarował pojedyncze, stworzone z gleby schody prowadzące na górny poziom. Powolnym, raczej przezornym ruchem powłóczył się przez okno do ciemnego pokoju dla gości. Sypialnia do wynajęcia wyglądała bardzo ładnie i wręcz okazale. Tuż przy bocznej ścianie, w kominku, tlił się mały płomyk ognia, który nie wystarczał do objęcia światłem reszty pokoju. Wygodne, całkiem miękkie łóżko... okrągła bania z przygotowaną do kąpieli wodą. Karczma miała górnolotny poziom zakresu usług.
Arven zrozumiał już, czemu dla Bonnie ten występ był aż taki ważny. Skoro samo miejsce nie było "zwykłym, podrzędnym zbiorowiskiem gburów", tak i Ona miała już wyrobioną opinię... zapowiadała lepsze czasy.
Skrzydlatą Jutrzenkę warto było posłuchać, dlatego Elf podsunął się pod uchylone drzwi, przywarł doń twarzą. Słuchał wspaniałego głosu Bonnie oraz jej melodii wygrywanych na instrumencie. Spoglądał na nią z góry, w pełni otoczony cieniami wyższego piętra.
Awatar użytkownika
Bonnie
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pół-anioł, pół-Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Bonnie »

Bonnie zakończyła występ pieśnią swego własnego autorstwa, opowiadającą rzewną historię dwojga zakochanych. Po występie przez chwile panowała cisza a po chwili wybuchła wrzaskliwa wrzawa. Ludzie zawzięcie dyskutowali, klaskali, kilka dam nawet płakało, donośnie i przejmująco wydmuchując nosy w chusteczki. kilku najbardziej odważnych chłopców podeszło osobiście jej pogratulować.Bonnie podziękowała i chciała odejść ale wokół niej zrobił się mały tłumek i za nic nie mogła po prostu wyjść. Zmuszona więc była zostać z nimi aż do chwili gdy trochę się rozejdą. Pewnie siedziałaby tam długo gdyby nie karczmarz który głośno oznajmił, że "Pani jest zmęczona po podroży i pewnie chce odpocząć". Ludzie pozwolili jej odejść. Weszła za karczmarzem do zaplecza. Karczmarz jej pogratulował równie wylewnie co nieszczerze, bo Bonnie wiedziała od gości, że był półgłuchy. Dostała zapłatę i jak się spodziewała, propozycje noclegu i gościny. Karczmarz nie robił problemów, kiedy powiedziała, że ma towarzysza. Ze stoickim spokojem zaproponował jej nocleg także dla Arvena. Bonnie skrzętnie przyjęła propozycję. Oczywiście wiedziała, że jego propozycja nie wynika bynajmniej z dobroci serca, ale dla niego był to interes. "No cóż, jeśli myśli że będzie tu siedziała nie wiadomo ile czasu i śpiewała w kółko te same piosenki to się myli." Pomyślała nieco złośliwie. Dostała kluczyk i weszła na schody.
"Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem. Możemy latać kiedy obejmujemy drugą osobę."
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Wszystko dobrze się skończyło. Arven wierzył w powodzenie występu swej kompanki. Słuchając jej, słuchał poniekąd także siebie. Panna wybrała dokładnie te same pieśni - ich rodzaje - jakie on by dobrał do występu w okolicach Valladon. Karczma tonęła bowiem w oklaskach i wiwatach. Tłum zebrany gęsto wokół postaci kruchej Naturianki teraz pił na jej cześć, powoli uciszał się wraz z nadchodzącymi po sobie minutami. Tak, było już bardzo późno. Księżyc wychylał się zza zielonych partii drzew oraz ich koron, wspaniale komponowało się z bezchmurną, lecz licznie pokrytą gwiazdami nocą. Arven był w pełni świadom piękna, jakie go otacza. Doskonale spędzony dzień mógł uznać za istny raj. Niebo utracone. Bonnie przybliżyła serce barda tam, skąd przybyło na świat - z marzeń, miłości... sennych pragnień o sielance wygrywanej taktami śmiechu, pożądania, sztuki i chwalenia przyrody. Uśmiech aż sam jaśniał na ukojonej muzyką i śpiewem twarzy Arvena. Przypatrywał się dalej uważnie kobiecie, która krokiem radosnym i pełnym energii idzie po drewnianych schodach na piętro. Śliczne, jarzące się słodyczą oko Elfa wychylało się wraz połową twarzy zza małego uchylenia drzwi od pokoju. W momencie gdy Bonnie zmierzała do niego, Elf stanął wyprostowany i jak gdyby nic otworzył drzwi szeroko, od środka. Artystkę prosto z występu wpuścił do środka małej odskoczni od stresu i wszystkich mniejszych lub większych przygód.
- Byłaś wspaniała. A teraz... jeszcze lepsza. - uznał bez żadnego nadmiaru komplementów, wyrzucając przed siebie ramiona i witając w nich niziutką, magiczną w pełni istotę. Skrzydlate stworzenie objął ciasno, obdarowując je delikatnymi pocałunkami w czubek włosów, co było bardziej podobne do zwykłego wąchania kaskad i loków fryzury.
- Gratuluję ci występu, Oczko. Aż sam ci zacząłem zazdrościć..
Awatar użytkownika
Bonnie
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pół-anioł, pół-Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Bonnie »

Bonnie zaśmiała się cicho i nieco stłumionym przez uścisk elfa głosem powiedziała.
-Przesada - skwitowała wesoło pierwsze stwierdzenie elfa. Miała trzeźwy osąd na temat własnej osoby. Jeszcze musiała się dużo nauczyć, jeszcze więcej występować, żeby mu dorównać. Jeśli w ogóle mu dorówna.
- Albo jesteś zbyt skromny albo zbytnio mnie przeceniasz....Jeszcze dużo mi do ciebie brakuje. - stwierdziła z odrobiną zazdrości w głosie. "Jest bardziej utalentowany niż ja" pomyślała w pierwszej chwili z zazdrością ale bez zawiści. Oczywiście, zazdrościła mu, kto by nie zazdrościł! Ale przez zazdrość bardziej będzie się starała, potraktuje to jak żartobliwą rywalizacją. Uśmiechnęła się na te myśl wiedząc z góry, że wynik wypadnie na korzyć elfa. Nie przeszkadzało jej to, porażki jej bynajmniej nie przerażały.
- Uważaj, by przewróci mi się w głowie od nadmiaru komplementów - powiedziała przekornie, uśmiechając się figlarnie.
"Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem. Możemy latać kiedy obejmujemy drugą osobę."
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Ciepłe, intymne wręcz powitanie iskrzyło w progu pokoju na piętrze. Uchwycona ramionami panna chyba stęskniła się za swym nauczycielem i kompanem w jednej osobie. Tkliwe pocałunki składane na czubku głowy i włosach Bonnie raczej nie miały się nagle, tak po prostu zakończyć. Usta jednak oderwały się na moment z gęstwin fryzury, by wyszeptać słowa czułe, podniosłe; dodające sił.
- Widzę w tobie zdolną muzykantkę, Bonnie. Jak na swoje początki i stres, który przeżywałaś przed przyjazdem tutaj, odznaczasz się wyśmienitym gustem muzycznym, darem grania a o głosie nie wspominając. Dobrze, że nie słyszałaś... a przynajmniej mam taką nadzieję, że nie słyszałaś... o moich pierwszych krokach stawianych na drodze pieśni i tańca. Zanim zostałem Bardem z Pięknodrzewu wpierw byłem Świntuchem z Klamrami. Nie wiedziałem jak dobierać pieśni i muzykę do występów, komu je prezentować i gdzie. Byłem początkującym wędrownikiem, który szukał swego miejsca w przeznaczeniu. Sporo się jednak zmieniło i to dzięki pomocy innych, bardziej doświadczonych pieśniarzy. Jeżeli jakkolwiek będę mógł ci pomóc, Bonnie, jeśli tylko mnie o to poprosisz, pokieruję cię na dobrą drogę ,byś dorównała mi... i zapewne jeszcze przerosła. Alarania potrzebuje Pięknego Oczka.
Awatar użytkownika
Bonnie
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pół-anioł, pół-Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Bonnie »

Bonnie z cichym śmiechem zgrabnie wymknęła się w ramion elfa by rozejrzeć się po pokoju. Był dość wygodny, miał nawet banie do kompania, co się rzadko zdarza. Ale ogień w kominku ledwo co się tlił więc w pokoju było dość chłodno. Dziewczynę od razu przeszły ciarki. Podeszła do kominka i uważając, żeby się nie pobrudzić dołożyła drzewa. Nie umiała tego robić więc zamiast podsycić ogień tylko go przydusiła. Zirytowana wyciągnęła ręce przed siebie i skupiła się. Po chwili otworzyła oczy i spojrzała na drzewa jakby powinny się zapalić. Nic się z nimi nie działo. To już ja zdenerwowało. Oczy jej rozbłysły gniewem i nie namyślając się powiedziała głośno.
- Zapal się. - Z dłoni dziewczyny na kominek padł jasny promień. Drzewa już się paliły ale światło nadal świeciło. Nieco przestraszona Bonnie krzyknęła.
- Stop! - I snop światła przestał wypływać z jej dłoni.
"Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem. Możemy latać kiedy obejmujemy drugą osobę."
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Na cichy śmiech dziewczyny Arven zareagował krępym, wręcz wstydliwym uśmiechem tuż za jej plecami. Choć wiedział, że Bonnie nie dojrzy jego zadowolenia, czuł potrzebę pokazania jak bardzo może być szczęśliwy lub radosny. Jakby uśmiech ten, sprowokowany wystąpieniem towarzyszki chociażby, miał magiczne zdolności ratujące zniszczony świat bądź po prostu jedno skołotane trudami serce.
Bard spoglądał uważnie na Bonnie. Naturianka chyba nie lubiła wysługiwać się magią... lub po prostu wyglądała na osobę, która mało kiedy miała do czynienia z używaniem kominka. Wcale by się temu nie zdziwił. Elf zapewne częściej korzystał z rzeczek i jezior niż z normalnych wanien i bań. Stopień uczłowieczenia zależy tylko i wyłącznie od własnych "widzimisie" i przeżyć, doświadczeń. Praktyka Arvendela nauczyła go natomiast, że najlepiej jest kąpać się w naturalnych zbiornikach. W końcu od tego zaczęła się jego stara, wielka przygoda... która równie dawno się zakończyła. Stąd też może zaciekawienie dalszymi perypetiami Bonnie. Wzywała ogień za pomocą zaklęć. Przez moment nawet się trochę obawiał, w końcu brak pewności własnych zdolności wielu magów ognia doprowadziło do samospalenia, zagłady wysadzanej płomieniami czy pożarami własnych pokoi, domów.
Był zatem gotów ingerować w czarowanie. Bał się ,że coś złego spotka Bonnie. Na szczęście były to tylko złe myśli. Wszystko dobrze się skończyło, a zadowolona - choć wcześniej przestraszona - dziewczyna zaprzestała używania magii w tak narażonym na pożary, drewnianym domostwie.
- Och... teraz już wiem jak to działa... - przyznał spokojnie Elf, badając okrągłą, wmontowaną w podłogę rurę ciągnącą się od prawego boku kominka i przechodzącą aż do okrągłej dużej bali z wodą. Mały metalowy mechanizm odprowadzający zbierane ciepło nie tylko ogrzewał zbieraną wodę, ale i ją dostarczał. Krótka, dość wytrzymała wajcha za pociągnięciami uwalniała kolejne dawki w miarę czystej, wręcz podejrzanie krystalicznej wody. Zbędna następnie woda, zapewne często wykorzystywana przez kąpiących się podróżujących, za pociągnięciem małego uchwytu przy boku bani zlatywała w dół... Cały ten system przypominał krasnoludzki wynalazek. Wszystkie te słowa Arven przełożył głosem do Bonnie, a następnie dodał:
- Może chcesz się wykąpać? Po takim ciężkim dniu mały wypoczynek dobrze nam zrobi. - zaproponował otwarcie, uśmiechając się szczodrze. Sam w dodatku, chcąc pozbyć się zmęczenia i ulżyć sobie, począł zdejmować z siebie czerwoną lnianą szatę, po części prezentując także swoje jakże interesujące, kuszące poniekąd ciało.
Awatar użytkownika
Bonnie
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pół-anioł, pół-Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Bonnie »

Bonnie prychnęła widząc minę Arvena po zakończeniu czarowania. Już miała na końcu języka zgryźliwy komentarz ale elf zaczął jej tłumaczyć działanie wanny więc zdusiła w sobie złość o nadmierną troskliwość i słuchała uważnie. Takich wynalazki nigdy nie obdarzała zaufaniem. Coś jej mówiło, że nic nie jest bezusterkowe, a maszyny łatwo było uszkodzić a trudniej naprawić. W każdym razie, ona wolałaby nie używać tego krasnoludzkiego wymysłu a zamiast tego wykąpać się w leśnym jeziorku. Ale cóż poradzić, w przeciwieństwie do wanny nie mieli pod ręką jeziora w lesie.
-Wykąpie się z chęcią - powiedziała z entuzjazmem, który nawet jej wydawał się sztuczny. Bonnie widząc co robi Arven najpierw lekko się zarumieniła, ale w końcu ciekawość ją przemogła i zerknęła na niego. Patrzyła od czubka głowy przez umięśniony tułów i... na tym koniec bo Bonnie, czerwieniąc się jak przysłowiowy burak stanowczo sobie zabroniła patrzeć dalej.
"Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem. Możemy latać kiedy obejmujemy drugą osobę."
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Tak, wizja pięknego jeziorka pełnego krystalicznie czystej wody jest oczywiście lepsza niż zwyczajna zmechanizowana bala z wodą w środku. Spłycało to samą radość i przyjemność czerpaną z dokładnego obmywania ciała. W rzeczce czy zwyczajnym ruczaju można się poczuć kompletnie wolnym, pozbawionym jakichkolwiek obowiązków, praw, zakazów i nakazów. Społeczeństwo nie uzależnia od siebie i nie wymaga dołączenia, tego szaleńczego owczego pędu, jak to mawiali mędrcy. Ta bala natomiast była kompletnym zaprzeczeniem. Frajdę z wody i doskonalenia ciała w czystości uzależniała od wyrobu krasnoludzkiego, marki, czy jakości tworzywa. To z kolei przyczyniało się do skucia w kajdany spraw rzemieślniczych, handlowych i cierpliwości w dodatku. To było zbyt wiele dla umysłów przyzwyczajonych do lasów i wiatru we włosach.
O naturze akurat mowa. Arven rozbierał się spokojnie, pozbywając się ubrań składał je od razu w kostki i układał tak, aby niczego z niczym nie pomieszać, zniszczyć, zamienić w zwyczajną szmatę do podłogi. Nucił przy tym jakąś wesołą, optymistyczną piosnkę jak nic z przedstawienia Bonnie. Będąc już w pełni rozebranym Elf spojrzał badawczo na towarzyszkę obok. Jej czerwona twarzyczka nie mówiła nic dobrego,a i sugerowała wstydliwość z jaką bała się nie tyle jego, co... bali.
- Oh, przepraszam... Myślałem, że widok nagiego chłopca jest normą wśród Naturian... Przepraszam, naprawdę. Jestem kompletnym zwyrodnialcem z przypadku. Wpierw drażnię twoje zmysły narkotycznymi konfiturami, a teraz każę ci patrzeć na siebie w pełnej formie.
Uśmiechnął się skromnie, delikatnie pociągnął wargami do góry.
- Jeśli chcesz, możesz się zaznajomić z takową fizjonomią. Nie mam nic przeciwko.
Awatar użytkownika
Bonnie
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pół-anioł, pół-Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Bonnie »

Uśmiechnęła się lekko
-Wśród niektórych jest normą, na przykład wśród nimf czy driad. Fellarianie jednak są bardziej skrzydlatymi ludzi niż typowymi naturianami - wyjaśniła mu. Nie skomentowała drugiej wypowiedzi Arvena, choć miała na to ochotę. Znając życie palnęłaby coś tak niesamowicie głupiego i nie na miejscu, że elf zacząłby uciekać z wymówką, że zapomniał zgasić ogniska. Coś takiego byłoby możliwe z jej, co cóż, nietypowym poczuciem humoru. Przypomniała sobie wioskę, którą odwiedziła niedawno i starą kobietę, która wyglądała na nędzarkę i sprzedawała różne eliksiry. Bonnie z litości bardziej niż z potrzeby kupiła od niej odprężające kryształki do kąpieli. Teraz przypomniała sobie, że nawet ich nie wypróbowała, nadal miała je w torbie, o ile nigdzie nie zgubiła. Szybko podeszła do torby i przez chwilę w niej grzebała wyrzucając z niej to, co blokowało dostęp do dna. Po chwili obok torby piętrzył się mały stos jej rzeczy a Bonnie triumfalnie wyciągnęła mały, szary woreczek. Uśmiechnęła się sama do siebie czując bijący od kryształków waniliowy zapach. Pokazała woreczek Arvenowi pokazując zawartość
- To kryształki do kąpieli, będą jak znalazł.- powiedziała zadowolona.
"Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem. Możemy latać kiedy obejmujemy drugą osobę."
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

- Fellarianie to wyłącznie mężczyźni... Wątpię, by którykolwiek, w ciągu wieków ich wspólnego życia w osadach, nie bał się przedstawić swej nagości, choćby w łaźni lub podczas treningów. Sam z resztą pamiętam jednego z tych skrzydlatych facetów... Uczestniczył w obradach politycznych w świątyni Matki Natury. Wyobraź sobie, że nie przejmował się tłumami zebranych czy samą świętością miejsca... i tak jak mu podobni hasał nago przy bliskim towarzystwie Arcykapłanki... - zaczął wspominać, przypominając sobie jednocześnie wyprawy organizowane z Carmen i czekoladowy posiłek, który ich do siebie zbliżył - W każdym bądź razie dziwię się, że ty, taka piękna i urodziwa, utalentowana i mądra panna, nie widziała jeszcze nagości młodzieńca. W dodatku swego mistrza, przyjaciela... i nauczyciela jednocześnie. Niesamowite, jak to się może w życiu zdarzyć...
Uśmiechnął się nieco szerzej niż zwykle, a i ręce zwolnił z uścisku podbrzusza, aby siebie całego zaprezentować i oczy Bonnie zawstydzić widokiem. W pełnej krasie rozebrany, szczycąc się formą dorodnej męskości i wspaniałego ciała, Arvendel spojrzał wnikliwym, badawczym wzrokiem na woreczek pełen dziwnych, kanciastych kryształków. Jeden z nich chwycił opuszkami palców, przybliżył nieco do oczu, to lekko odsunął i powąchał. Wanilia? Skąd taki zapach? Wytłumaczenie Bonnie wszystko już mu powiedziało.
- To co? Wchodzimy...?
Zablokowany

Wróć do „Valladon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości