Szczyty Fellarionu[Sosnowa knieja] Boże, jak ciemno w tym borze

Pokryte śniegiem malownicze góry kryjące w sobie wiele tajemnic. Rozciągają się od granic Rododendronii aż po tereny hrabstw Wybrzeża Cienia. Dom Fellarian.
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

[Sosnowa knieja] Boże, jak ciemno w tym borze

Post autor: Darayawus »

Słońce już dawno znalazło się poza granicą, z której mogło by uraczyć ziemię choćby jednym promieniem. Jednak dla dwójki dzielnych, choć niezbyt rozgarniętych podróżników, nie stanowiło to żadnej różnicy. Bowiem iglasta puszcza, po której przyszło im maszerować, tylko nieznacznie bardziej pociemniała i stała się jeszcze mroczniejsza. Bowiem tak gęsty był bór w którym się znajdowali, iż nawet w środku dnia nie przebijał doń najmniejszy promyczek. Jedyną więc odczuwalną zmianą, była cholernie niska temperatura, która już w kilka minut po zachodzie słońca, spadała ledwie do kilku stopnie powyżej zera. A jednak ani Darayawus, ani Nikol nie odczuwali przenikliwego zimna, zbyt zajęci ciągła wspinaczką na niekończące się wzniesienie... niemiłosiernie spoceni, wciąż brudni a na dodatek pokryci drobnymi zadrapaniami wszędzie tam, gdzie ubranie choć na chwilę odsłoniło kawałek skóry.

W końcu jednak żeglarz, który zdawał się prowadzić, zatrzymał się, nieźle zasapany. Wpierw po to by powalczyć z ogromną pajęczyną, która pokryła go prawie całego, a następnie by nabrać kilka głębszych wdechów. Było to bardzo zaskakujące posunięcie, zważywszy na całkiem niezłą kondycję człowieka, oraz na jego nienaturalnie dobrze rozbudowane płuca. Jak więc musiała się czuć amazonka? Po ostatniej walce i ich spacerku na pewno nie lepiej od niego samego, ale teraz na pewno nie było to ważne. Młodzieniec przez chwilę rozglądał się wokoło, sprawiając wrażenie zagubionego, czym pewnie nieźle zirytował wojowniczkę. Szybko jednak pochylił się i podniósł jeden z z dużych, okrągłych kamyków, których w ostatnim czasie ich podróży pojawiało się coraz więcej, a które były na tyle zdradzieckie, by obydwoje podróżników potykało się o nie raz po raz...
- Niech no się zastanowię... Nie ma żadnych wątpliwości że zbliżamy się w stronę gór - rzucił to takim tonem, jakby ich kilkudziesięciu minutowy rajd pod górkę wcale o tym nie informował... - Wkrótce ten cholerny las powinien zrobić się bardziej przystępny, a następnie ustąpić miejsca jałowym skałom. - Wbrew pozorom nie była to optymistyczna wizja. Teraz przed mroźnym wiatrem i śniegiem chronił ich gęsty las, jednak po wyjściu z niego bez odpowiedniego sprzętu, zapewne przemarzną do kości w kilka minut... Gdzie właściwie poprowadził ich Daray?
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

Szła za nim, puszczając już w niepamięć wydarzenie sprzed dobrych kilkudziesięciu minut. Przedzierali się przez liściaste poszycie składające się z wilczych jagód, czasem zahaczając o czepiające się krzaczki jeżyn. Nikol szczelnie okrywała się płaszczem, bo co i rusz obrywała jakąś pomniejszą gałązką po nagich ramionach i plecach, na których nie było już niemal miejsca na nowe blizny. Mrok lasu nie przeszkadzał jej, póki co, lecz ich prowizoryczne pochodnie już dogasały. Bardziej irytowała przenikliwa wilgotność panująca w borze.
Milczała, chcąc trzymać tempo. Nie miała też nic ciekawego do powiedzenia, więc po co do tego tracić energię? Wspinanie się, wystarczyło, by się solidnie zmęczyć uwzględniając brak odpoczynku po walce. Darayawus nie namachał się tyle, co ona, ale nigdy się tym zbytnio nie przejmował. Egoista.
Idąc, patrzyła na ścieżkę, by nie potknąć się po raz kolejny o wystający konar, czy kamień. Dlatego, kiedy żeglarz się zatrzymał, wpadła na niego, nie wyrządzając mu na szczęście żadnej krzywdy.
- No co ty nie powiesz? - rzuciła sarkastycznie. - Nie ma to jak po nocy łazić po górach. Najłatwiej się wtedy zgubić, jakbyś przypadkiem nie wiedział... - Odkrycie Daray'a było sensacją. Tego amazonka właśnie chciała uniknąć. Gór. - Co dalej? Ogień nam dogasa, a ty planujesz krajoznawczą wycieczkę przełęczami?! Weź się, Daray, puknij w łeb. Idziemy jeszcze wyżej do kosówki, a tam pośpimy pod drzewkiem. Bez dyskusji - minęła go, wpinając się dalej i...wyżej.
Fortune Favours The Bold
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darayawus »

Młodzian jednak tylko roześmiał się głośno i wbrew wyraźnemu poleceniu, nie ruszył się z miejsca. Nie stawiał też żadnych trudności amazonce, gdy ta go wymijała. Jednak gdy plecy dziewczyny zniknęły mu z oczu pośród gęstwiny drzew, zawołał za nią głośno.
- Jesteś pewna że w takim stroju chcesz wyjść z tego przeklętego lasu?! Naprawdę sądzisz że jakieś karłowate drzewko jest w stanie ochronić nas przed mroźnym wiatrem?! Naiwna... - To ostatnie słowo wypluł już o wiele ciszej, bojąc się iż wojowniczka słysząc go, mogła by ponownie w gniew. Dopiero po chwili przypomniał sobie że wiele razy tak ją już nazywał, nie obawiając się żadnych konsekwencji... Ostatecznie jednak wyglądało na to iż amazonce udało się zakorzenić gdzieś głęboko w nim prawdziwy strach...

Chłopak gardząc w duszy samym sobą, pochylił się z westchnieniem i przyświecił sobie resztką pochodni podłożę. Pomimo że większość nadal pokrywała ściółka leśna, coraz częściej poprzez nią przebijało się skaliste podłoże. Daray nigdy jednak nie był ani geologiem ani zielarzem, aby cokolwiek z tego co widział, podpowiedziało mu coś konkretnego. Do tej pory cały czas szedł pod górę z nadzieją wyczucia charakterystycznego zapachu zgniłego jaja, które potwierdziło by go w przekonaniu iż zbliża się do gorącego źródła. Zaś odkąd poczuł wilgoć w powietrzu, był po prostu pewien że lada chwila na coś trafią. A jednak wyglądało na to że tym razem szczęście bezczelnie odwróciło się doń plecami a sam żeglarz wyszedł na durnia. Całkiem zrezygnowany wyszukał sobie w miarę wygodny kamień, na którym usiadł coraz bardziej wściekły na siebie. Jak mógł zachować się tak nieodpowiedzialnie? Iść gdzieś kierując się wyłącznie przeczuciem, bez potwierdzenia jakichkolwiek informacji? Zupełnie jak nieporadny szczeniak...

Na domiar złego nikły płomień pochodni zamrugał jeszcze kilka razy rozpaczliwie próbując znaleźć nieco więcej palnego materiału, lecz ostatecznie całkowicie zgasł pozostawiając w ręku młodzieńca osmolony kikut i pogrążając go w rozpaczliwej ciemności...
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

Przeszła uparcie kilkanaście metrów, aż otoczył ją zewsząd las i gęsty mrok. Wpierw wolała być głucha, lecz doskonale nie słyszała za sobą kroków towarzysza. Zatrzymała się i westchnęła ciężko. Zamknęła oczy i postanowiła wrócić. Nie zajęło to wiele czasu. Szczęściem jej pochodnia jeszcze się tliła, dzięki czemu wojowniczka zdołała odnaleźć siedzącego na kamieniu Darayawusa.
W takich momentach zawsze wracała. Nie potrafiła wyjaśnić - po co? i dlaczego? Dziwna kompanija z nich zawsze była. Każde miało własne priorytety i cele w życiu. Nie było im wcale razem po drodze.
Usiadła obok na ziemi i podobnie jak on, wbiła wzrok w jakiś martwy punkt.
- No, nie będzie mi ciepło - przerwała milczenie. - I nawet gorzałka się skończyła, ale mam jeszcze krzesiwo.
Amazonka wstała i stopą rozgarnęła ściółkę, po czym dość widowiskowo przełamała swój kij o kolano i bez wahania podpaliła. Odchodząc na bok wyłamała parę gałęzi i dorzuciła do ognia. Palenisko nie było imponujące, ale przynajmniej rzucało światło.
- Mamy noc i nie powinniśmy się stąd ruszać. Ogień wypłoszy zwierzynę, a i nikogo nie przyciągnie w tym zapomnianym przez bogów miejscu.
Chciała nawiązać jakoś rozmowę, ale znając jej umiejętności interpersonalne, z kiepskim skutkiem. Przycupnęła więc obok ogniska i objęła kolana ramionami.
- Ciekawe co dzieje się z Fin...? - szepnęła.
Fortune Favours The Bold
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darayawus »

Młodzieniec jeszcze przez długi czas nic nie odpowiedział Nikol. Pogrążony w swych myślach, początkowo nawet nie zauważył że amazonka wróciła i nawet rozpaliła ognisko. Jednak do zamkniętego umysłu w końcu przebiły się pojedyncze wyrażenia, takie jak "zimno" czy "Fin", która zmusiły żeglarza to zaprzestania użalania się nad sobą. Chłopak rozpiął swój płaszcz i wsunął rękę pod jego poły, by wydobyć swą ulubioną manierkę, teraz do połowy wypełnioną rumem - jedynym trunkiem prócz cydru, który na prawdę cenił i lubił. Daray bez ostrzeżenia podrzucił naczynie na kolana wojowniczki, po czym wreszcie odezwał się...
- Niestety nie ma żadnej wartości opałowej, ale przynajmniej ogrzeje nas co nieco... - Na tym skończyła się odpowiedź człowieka, któremu zwykle gęba nie zamykała się, zwłaszcza gdy znajdowali się w ciężkich chwilach. Udał nawet że nie słyszał wzmianki o ich wspólnej towarzyszce, o której nie miał najmniejszej ochoty rozmawiać. W obecnej sytuacji niewiele mogli jej pomóc, a zamartwianie się tym, w co znowu mogła wpakować się mała złodziejka tylko niepotrzebnie dobiło by Darayawusa.

Jednak jak przystało na żeglarza, zły humor nie mógł trzymać się go zbyt długo. Gdy o tym pomyślał od razu wyprostował się i starał przywołać do porządku, próbując spojrzeć na siebie obiektywnie. Tak, siedząc tylko i zamartwiając się był żałosny i w ogóle nie przydatny. Uśmiechnął się lekko, gdyż obrażanie nawet samego siebie było dlań powodem do śmiechu. Czując się już nieco lepiej, wrzucił do ogniska resztkę kija, którą do tej pory do tej pory wciąż trzymał w ręce. To samo miał zamiar zrobić z kamieniem zalegającym w drugiej dłoni, jednak w momencie wykonywania zamachu, kamień zwrócił jego uwagę. W silniejszym świetle padającym z ogniska, chłopak dostrzegł to, co umknęło jego uwadze. Skała była barwy żółtawej i wyglądem przypominała kopalnianą sól! Młodzian zacisnął mocniej dłoń, a kamień skruszył się na kilka mniejszych kawałków bez żadnego problemu. A kilka z nich przypadkowo trafiło do ogniska, które... buchnęło w górę niebieskawym płomieniem, prawie podpalając otaczające ich sosny... Przerażony tym widokiem Daray rozglądnął się wokół, by stwierdzić że wszędzie dookoła znajdują się podobne głazy... A on wraz z amazonką znalazł się w śmiertelnej pułapce, rozpalając w tym miejscu ognisko...
- Eee, Nikol? Chyba mamy problem...
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

Z wdzięcznością przyjęła manierkę rumu. Nie tyle dlatego, że było jej aż tak zimno, co przez to, że organizm domagał się dawko alkoholu. Nikoletta była uzależniona, co wiadomym było nie od dziś. Wziąwszy łyk zaspokoiła swój "głód", a po drugim poczuła jak ciepło rozlewa się po jej ciele. W innej sytuacji z pewnością wypiłaby całą zawartość manierki, lecz teraz. Teraz zabrałaby Daray'owi wszystko, co miał. To tak, jakby jej odebrano miecz.
myśli o Fin zajęły większość jej uwagi. Aż wstyd było się przyznać, ale martwiła się o nią. Była jak młodsza siostra. Jak Nikol kiedyś, będąc adeptką, nic nie znaczącym pioneczkiem, który albo zda testy, albo zginie. Ona akurat skończyła je nadzwyczaj szybko. To nie mogło oznaczać nic dobrego. Finua była tak bezbronna, taka...niedoświadczona. Nikoletta za obowiązek miała ją chronić i zawiodła. Ją i Daray'a, który również troską otaczał złodziejkę. Czasem Nikol zazdrościła im tej bliskiej relacji, lecz w chwilę potem wiedziała, że jej przecież to niepisane. A z nich mogło "coś być".
Nie było jednak jej dane długo nad tym rozmyślać. nagle płomienie ogniska buchnęły. Dobrze, że zdążyła odskoczyć. Dalsza utrata odzieży, zwłaszcza tej górnej, która i tak ograniczała się do przepaski na biuście, nie była wskazana ani pożądana.
- Co jest? - zapytała, patrząc na żeglarza i ściskając w dłoniach manierkę. - Może lepiej pójdziemy wyżej do kosówki? Potem będą jeszcze hale...turnie jeszcze wyżej...może nie będzie tak wiało...? Znajdziemy sposób na zimno? - Nikoletta nie lubiła, kiedy Darayawus przybierał taki ton głosu. Nie oznaczał on nic dobrego.
Była gotowa do ucieczki. Wypoczęte nieco mięśnie napięły się. tylko ten płaszcz przeszkadzał, lecz nie mogła go stracić. Wtedy groziła jej śmierć przez zamarznięcie.
- Jakieś sugestie? - zapytała, zerkając na ognisko.
Fortune Favours The Bold
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darayawus »

Daray jednak nie odpowiedział. Jeszcze zanim amazonka zdążyła zadać swoje pytanie, chłopak stał już na paluszkach na kamieniu, który jeszcze do niedawna tak wygodnie siedział. Trwał tak dobrą chwilę przyglądając się podłożu i przy okazji balansując całym ciałem na niewielkim głazie. Swój wzrok zaś kierował na tajemnicze, wyrastające zarówno z kamieni, jak i ściółki leśnej, kryształy przypominające solne, aczkolwiek zabarwione na różne odcienie zółci.
- Nie ruszaj się!- Syknął tak nagle iż z początku brzmiało to tak jakby znów gdzieś buchnął płomień. Żeglarz jednak nie silił się na dalsze wyjaśnienia, tylko zeskoczył z swego dotychczasowego schronienia i zaczął chodzić dookoła ogniska niczym akrobata spacerujący po linie. W końcu zatrzymując się przy kamyku tak podobnym do tego, który jeszcze nie tak dawno temu rozkruszył w rękach. Powoli podniósł go, po czym z całej siły cisnął w pobliskie drzewo. Krystaliczna skałka jednak nie wykazała się żadnymi szczególnymi właściwościami, poza rozkruszeniem się o twardy konar. Daray dla pewności spróbował jeszcze dwa razy, jednak nie stało się nic dziwnego. Dlatego też zmienił taktykę. Jedną z rozkruszonych drobin ostrożnie wrzucił do ogniska... Ponowni buchnął niebieskawy płomień, jednak teraz o wiele mniejszy...
- Słyszałaś kiedykolwiek o łatwopalnych kryształach? - Zapytał z nieskrywaną nutą ciekawości, jak i przerażenia. Bowiem dla człowieka, który nigdy nie widział nie przetworzonej siarki, mogło to być zarówno ciekawe, jak i straszne doświadczenie. No i nikt nie spodziewał by się znaleźć tak czystej siarki w jej naturalnym stanie.

Darayawus jednak nie czekał na odpowiedź. Szybkim ruchem głowy, omiótł wzrokiem ich prowizoryczne obozowisko, a zwłaszcza teren wokół ogniska. Wszędzie znajdowały się tajemnicze kryształy... Wystarczyło choćby przez moment nie upilnować ogniska, by podpalić cały bór, a przy okazji spalić się żywcem... Co za cholernie niebezpieczne miejsce!
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

Czekała w bezruchu, dostosowując się do nakazu Darayawusa. W takich chwilach wiedziała, że należy się go słuchać. W dziedzinie materii "dziwnej i tajemniczej" był zdecydowanie lepszym znawcą od niej. Tak i teraz zachowywał się równie dziwnie i tajemniczo, badając...skały, co i rusz podnosząc drobne kamyki, które nazywał kryształami. Nikoletta milczała, przyglądając się jedynie temu, co robił jej towarzysz. Nie rozumiała za bardzo, o co mu chodzi i po co to wszystko. Wbiła więc spojrzenie w ogień w obawie, że znów buchnie silnym płomieniem.
Tak się też stało, lecz niebieskawy ognik był słaby i niegroźny. Niemniej jednak zmusił amazonkę do cofnięcia się o krok.
- Pytasz się mnie, jakbym studiowała alchemię - odparła kwaśno, wyczuwając w glosie żeglarza zarówno podniecenie, ciekawość i strach.
Nie lubiła tego tonu. Oznaczał, że znajdują się w niebezpieczeństwie, lecz cena, jaką mogli za to zapłacić, była niższa od poznania rzeczywistości, a tego Daray odmówić sobie nie potrafił.
- Moja znajomość ogranicza się do kliku prostych trucizn i leczniczych ziół. Nie do kryształów, które mogą zrobić z nas pieczyste... - dodała po chwili, widząc w oczach Daray'a błysk niepohamowanej chęci doświadczania. Wtedy wpadł jej do głowy inny pomysł.
Omiotła pobliski teren spojrzeniem na tyle, na ile sięgał blask ognia. Tych kryształów było tu bardzo dużo. Jedne mniejsze, drugie większe. Darayawus twierdził, że są niesamowite...Więc może też niezwykle cenne...?
- Myślisz, że są wartościowe? - schyliła się po jeden i z niespotykaną jak na amazonkę delikatnością obróciła kryształek w palcach. - Że się sprzedadzą? Moglibyśmy nazbierać, a potem opylić. Jeśli są drogie, może uzbieramy nawet na konie?
Nikoletta dość niefrasobliwie podchodziła do trzymanego w dłoni materiału wybuchowego. Bawiła się drobiną, nie zważając na to, że przez przypadek mogłaby wpaść do ognia i spowodować tragedię.
Fortune Favours The Bold
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

Gdzieś w głębi ciemnego, strasznego lasu ponad ciche odgłosy nocy wzbijał się okazyjnie tłumiony szloch. Drobna postać kuglarki i złodziejki kuliła się i podskakiwała na każdy szmer, uparcie idąc przed siebie. Zatykała usta pięścią, zaciskając na niej zęby. Dawno się tak nie bała. Prawdę powiedziawszy była śmiertelnie przerażona. Nie pierwszy ani nie ostatni raz miała spędzić noc w nieciekawej okolicy, pod gołym niebem. Ale pierwszy raz miała być zupełnie sama. Jako dziecko zawsze mogła liczyć na opiekę starszego brata, a gdy stała się użyteczna, również gildii złodzieji. Właściwie pomijając ciągłe treningi, wieczne ryzyko związane z łamaniem prawa oraz przejmowaniem cudzego dobytku, życie w spartańskich warunkach a wreszcie nieustanne ucieczki "na złamanie karku" przed strażą, obchodzono się z nią jak z jajkiem. Wśród kuglarzy nie była już niczyim "oczkiem w głowie", ale mimo wszystko należała do grupy. A grupa dawała poczucie bezpieczeństwa i wsparcie. Podróżując z kupcami była tylko kolejnym ruchomym elementem karawany, jednak zapłaciła za bezpieczeństwo i mogła się go spodziewać w razie potrzeby. Tułaczka z Nikolettą i Darayawusem miała najmniej wspólnego z bezpieczeństwem, nawet częściej znajdowali się w kłopotach, niż mogli spać spokojnie. Ale to zawsze byli jacyś towarzysze. I to bliscy Fin. Sama nie wiedziała, czy bardziej bała się samotnej nocy w lesie, czy tego, że już nie spotka przyjaciół. Aby odsunąć nieprzyjemne myśli, spróbowała przypomnieć sobie, jakim cudem tak właściwie się zgubiła. Najpierw Nikoletta pogryzła się z Darayem i przyspieszyła, gnając przed siebie jak oparzona. Nic nowego, ani dziwnego. Potem było jakieś rozwidlenie dróg w tym przekletym lesie i marynarz poszedł w jedną, a kuglarka w drugą, aby poszukać amazonki. Mieli jednak spotkać się niedługo później w punkcie rozdzielenia. Następnie... a tak, następnie był jakiś dość płytki dół pod leżącym na ziemi konarem, który okazał sie bardziej spróchniały, niż na to wyglądał i nie wytrzymał ciężaru złodziejki. Gdy się ocknęła i wygramoliła, nigdzie nie mogła znaleźć Daraya. Nie pomagało wołanie. Teraz nie mogła już wołać, właściwie ledwie mogła mówić. Pamiętała, że marynarz i amazonka mówili coś o górach. Nigdy nie słuchała, gdy chodziło o kierunek. Absolutnie nie orientowała się w terenie. I nie obchodziło jej, gdzie udadzą się dalej, o ile zajrzą do jakiegoś miasteczka, by zdobyć trochę dóbr. Ruszyła więc mniej-więcej w stronę gór. Przynajmniej tak uważała, idąc pod górę. Nie znalazła jednak towarzyszy, na domiar złego zapadł zmrok. W pewnej chwili poczuła zapach krwi i dojrzała błyszczące w ciemności oczy czegoś kudłatego, co jadło coś nieprzyjemnie przypominającego martwego człowieka. Finua bez zastanowienia puściła się szaleńczym biegiem w bok. Nie chciała widzieć nic więcej. Była wymęczona, głodna i spragniona. Nie niosła zbyt wielu zapasów, marny był z niej tragarz. Na dodatek było jej szalenie zimno. Początkowo próbowała nieść w dłoniach niewielkie, palące się kawałki drewna, by się ogrzać i przyświecić drogę. Jednak szybko musiała sie ich pozbywać, by nie poparzyć rąk, a brak krzesiwa zmuszał ją do używania magii, by rozpalić ogień. Coś takiego wycieńczało zdecydowanie zbyt szybko. Gdy tak uparcie szła przed siebie, zbyt przerażona by zatrzymać sie gdzieś na noc i klnąc na wysokie sosny, na które nie mogła się wspiąć, by tam spedzić noc, podskakując na najcichszy szelest, kątem oka dorzała dziwny błysk. Natychmiast obróciła się w tamtą stronę, wytężając wzrok. Była właściwie pewna, że gdzieś w oddali widziała przez chwilę wielki, niebieskawy płomień. Ogień mimo wszystko dodawał jej otuchy. Nawet nie pomyślała, że mogła być to jakaś dziwna bestia, lub szukający samotności mag. Bez zastanowienia złapała jakąś suchą gałązkę i podpaliła po kilkunastu próbach przywołania choćby iskry między palce. Następnie sięgnęła po spirytus, nabrała odrobinę w usta i wypuściła w nocne niebo kulę ognia. Niedługo później zobaczyła w mroku mniejszy rozbłysk błękitnego ognia. Dla niej była to odpowiedź, wytarła więc najświeższe łzy i ruszyła w tamtym kierunku, zbyt zmęczona, by zachowywać choćby minimum ostrożności.
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darayawus »

Przyzwyczajony już do iście hedonistycznego materializmu Nikoletty, młodzieniec uśmiechnął się tylko pod nosem, a przy pochylił nad ogniskiem i zaczął wyrywać mokry od wieczornej rosy mech i wrzucać go wprost w płomienie. Miało to zapewne ugasić ognisko, choć póki co przygasiło ogień. Wyglądało na to iż chłopak całkowicie oswoił się z możliwym zagrożeniem i już podjął się czynności zapobiegającej przykremu wydarzeniu. Po krótkiej chwili zaś, gdy już stwierdził iż amazonka jest wystarczająco zniecierpliwiona czekaniem na odpowiedź, lecz wciąż nie przerywając pracy, zaczął z wolna odpowiadać na jej pytanie, utrzymując przy tym możliwie jak najbardziej mentorski ton.
- Czy są cenne? Och na pewno znajdą się osoby, które zapłaciły by niezłą sumkę, żeby móc dostać nieco takiego kryształu w swoje ręce. Zrozum jednak że nie jest to ani złoto, ani kamienie szlachetne i większość ludzi widziały by w nich raczej możliwe zagrożenie, aniżeli pożyteczny przedmiot. Ciężko było by więc znaleźć na to kupca... No chyba że masz jakiś znajomych magów, o których nie wiem... Nie, jedyna wartość tego... czegoś wynika jedynie z rzadkości występowania, lub trudności transportu... - Gdy Wreszcie skończył swoje "dzieło", wyprostował się i stanął bokiem, by i wojowniczka mogła to zobaczyć. Mijało się to jednak z celem, gdyż w momencie, gdy żeglarz zakrył ognisko mchem, obydwoje ponownie pogrążyli się w gęstej iemności.

Wkrótce jednak oczy obojga przyzwyczaiły się do mroku na tyle, by można zobaczyć miniaturowy kopiec... coś co swoim przypominało makietę ziemi ze skorupą stworzoną z mchu, skrywającą wewnątrz gorące pokłady żaru symbolizującego magmę. Zaś te punkty światła, które przebijały się za zewnątrz, przypominały drobne wulkany wypluwające lawę. Do ideału brakowało tu tylko oceanów i gór, ale Daray i tak był z siebie dumny... Choć nie dlatego iż zauważył podobieństwo do globu. Po raz kolejny w swoim mniemaniu uchronił ich od zagłady.
I gdy tak wszystko toczyło się pięknie, ładnie aż ku lepszemu jutru. Nawet pozwolił sobie na niewinny żarcik...
Wiesz? Nigdy nie sądziłem że to powiem, ale cieszę się że nie ma tu z nami naszej ognistej towarzyszki... Znając jej roztrzepaną naturę, zapewne w tej chwili już płonęli byśmy lepiej niż te pochodnie nasączone spirytusem... -Nagle ktoś wpadł na młodziana i mimo że nie zrobił tego z wielką siłą, to to i tak wystarczyło by zachwiać jego równowagę.
- Co do...?! - Zdążył zapytać jeszcze, nim runął jak długi prosto w utworzoną przez siebie kupę zieleniny, na szczęście wpadając weń jedynie lewą ręką. Chłopak syknął z bólu i zaklął szpetnie, natychmiast wyrywając ją z powrotem i przewracając się jednocześnie na plecy, by zobaczyć winowajcę... a przy okazji rozsiewając w okolicy niemałą ilość żaru i gorącego popiołu...

Wtenczas zobaczył jej wciąż jeszcze mokrą od łez i mocno odrapaną od jeżyn twarzyczkę. Był to widok niekwestionowanego i głębokiego piękna, choć niewątpliwie przynoszącego na myśl dotkliwy smutek. Daray miał szansę to wszystko zobaczyć w błyskającym raz po raz, niebieskawym świetle, co dodatkowo wywołało w nim takie przerażenie, że nie mógł poruszyć choćby palcem. Wiedział co się dzieje... że właśnie w tej chwili następuje reakcja łańcuchowa, która lada chwila pogrąży ich w płomieniach. Doskonale zdawał sobie sprawę że właśnie w tej chwili powinni uciekać stamtąd jak najszybciej, a jednak... Mógł jedynie wpatrywać się w twarz towarzyszki, która po tylu tygodniach wreszcie się odnalazła.
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

Bawiąc się jeszcze chwilę kryształkiem, w końcu odrzuciła go za siebie, by roztrzaskał się o pień drzewa. Jej uwagę przykuło zupełnie co innego. Błysk ognia w oddali. Darayawus zobaczyć tego nie mógł. Stał odwrócony plecami do miejsca, w którym zjawisko się objawiło. Jako że było krótkotrwałe i nie powtórzyło się, postanowiła nie niepokoić żeglarza wyciągnięciem miecza. Zachowała jednak czujność i co jakiś czas zerkała w stronę lasu.
Beznamiętnie przyglądała się pracy Darayawusa, który wyrywał i rzucał mech ochoczo, wręcz z nutą fanatyzmu. A kiedy skończył, był z siebie niezwykle dumny, patrząc na zagaszony ogień, który dla Nikoletty nie był kopcem przypominającym wulkaniczną skorupę, w której toczy się i wrze magma, co jakiś czas wydostająca się w postaci lawy na powierzchnię. Nie, dla amazonki była to tylko kupa mokrego mchu z ziemią, który przygasił jedyne ich źródło ciepła i światła. Popatrzyła na to z dezaprobatą, którą młodzieniec z pewnością odeprał jako ignorancję wobec tego dzieła sztuki. W niektórych dziedzinach dziewczyna była już niereformowalna.
- No, nie znam żadnego maga, niestety - westchnęła, gdyż piękny obraz drobnego bogactwa prysł jak bańka mydlana.
Zanim stłumione zmysły zaczęły przyzwyczajać się do mroku, wyostrzając się do granic, minęło trochę czasu. Najpierw uaktywnił się wzrok, który pozwolił wyróżnić kontury kopca i sylwetkę Daray'a.
- Ty mój bohaterze, znowu uratowałeś ludzkość. - zironizowała czując w powietrzu pychę marynarza. - Być może, ale ja się nie cieszę, bo swoje niepohamowane popędy złośliwości wyładowujesz tylko na mnie, ale to się odmieni... - zakończyła tajemniczo.
Nikoletta przykładała większą wagę to pozostałych zmysłów, a przede wszystkim słuchu. Czego nie można zobaczyć, można często usłyszeć, ale co taki Darayawus mógł o tym wiedzieć? Amazonka zaś posłyszała kroki kogoś, kto nie uważał za bardzo na to, by poruszać się bezszelestnie. Nie mógł być zatem wrogiem, który czyha na ich marne żywoty. Kogoś, komu było już wszystko jedno. Kogoś, kto był pewien, że odnalazł przyjaciół. Wreszcie między drzewami zamajaczyła sylwetka postaci drobnej i wiotkiej. Wojowniczka może nie należała do najbystrzejszych, ale zdążyła połączyć wszystkie zarejestrowane przez siebie znaki. Uśmiechnęła się więc szeroko i zwycięsko, mając pewność, że Daray i tak niczego się nie domyśli, bo nie zobaczy.
Potem sprawy potoczyły się jednak inaczej niż to sobie wyobrażała. Zamiast witać zgubioną przyjaciółkę, Nikol ruszyła na ratunek, depcząc po wybuchających płomieniach, ale kryształy zapalały się szybko. Zdecydowanie za szybko.
- Koniec tego podziwiania, znajdziesz na to czas, znawco sztuki. Fin, zawracaj! Zawraaacaaaj! - wpadła między nich, popychając tancerkę między drzewa. - Wiej przed siebie! Daray, wstawaj! - chwyciła go za przegub, pomagając wstać i pociągnęła zmuszając do szybkiego biegu z przeszkodami. Wytężała wzrok, by ponownie nie zgubić Finuy. Po chwili ją dogonili.
Za nimi rozległ się potężny wybuch, który powalił ich na ziemię. Ogień rozprzestrzeniał się dalej. Zajęły się drzewa i krzewy. Amazonka widziała tylko jeden ratunek.
- W góry, szybko! - tym razem złapała kuglarkę, która była nadto zmęczona, by dotrzymać im kroku. Nikoletta musiała jej pomóc. Muszą znaleźć się w obrębie hal. Może uda znaleźć im się przełęcz i przejdą za skały, gdzie ogień ich nie dosięgnie.
Fortune Favours The Bold
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

Kuglarka ledwie trzymała się na nogach. Właściwie nie widziała nawet, gdzie idzie. Szczególnie, gdy ognisko przygasło. Wtedy nie prowadził jej nawet blask płomienia. Pot oraz łzy skutecznie zasłaniały widok, nie czuła już nawet gałęzi smagających jej po twarzy, ani chaszczy czepiajacych się nóg. Wiedziała, że jeśli się zatrzyma, aby złapać oddech, to nie zmusi się do dalszego marszu. Dlatego też nie zauważyła Darayawusa, a wpadła na niego, przewracając oboje.
W pierwszej chwili była pewna, że to jakaś pomyłka, majaki, jej wyobraźnia, okrutny żart. Na drugą chwilę nie miała już czasu, choć chciała po prostu przytulić się do przyjaciół, rozpłakać ze szczęścia i wreszcie zasnąć. Nikoletta zmusiła złodziejkę do wstania i nakazywała ucieczkę. Dziewczyna omal nie wyjaśniła dobitnie, ile to wszystko ją obchodzi, jednak nawyki wyrobione przy tej dwójce zrobił swoje. Gdy amazonka nakazywała cokolwiek takim głosem, należało to wykonać bez dyskusji. Chyba jedynie chęć przeżycia pozwoliła dziewczynie biec, zanim zauważyła w ogóle, przed czym uciekali. A potem poczuła na plecach gorący podmuch, przez który znów leżała na ziemi.
- Oszalałaś? To tylko ogień! - Wychrypiała przez bolące gardło, patrząc nieprzytomnym wzrokiem za towarzyszami. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że i Daray, i Nikol mają nieco inną definicję przyjemnego ciepła. Jeszcze później dotarło do niej, że pożar to nie to samo co ognisko. Z pomocą blondynki stanęła znów na nogach, poważnie rozważając odcięcie ich, by przestały boleć. A następnie ruszyła przed siebie, zmuszając mięśnie do ruchu tylko siłą woli. Było pewne, że najdrobniejsza nierówność terenu spowoduje upadek kuglarki, a jej szansa na wstanie była dość wątpliwa.
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darayawus »

Żeglarzowi z początku trudno było przestawić priorytety, które stawiane w tej a nie innej kolejności, skazywały go na pewną śmierć. A jednak mocne szarpnięcie amazonki przywołało go do porządku... no, może nie postawiło go na nogi jak setka płonącego spirytusu czy kąpiel w lodowatej wodzie, ale niewątpliwie zmusiło go ruszenia się z miejsca. Pierwsze kroki młodzian stawiał, jakby były jego pierwszymi w życiu. Ślamazarne i niepewne, raz po raz wytrącały go z równowagi i właściwie tylko utrudniały ucieczkę. Na szczęście jednak Daray odrzucając paraliżujący go strach, szybko odzyskał całkowitą władzę nad ciałem i w niedługim czasie zaczął przyspieszać, krzycząc bardziej do siebie niż innych...
- Cholera, cholera! CHOLERA! - I mimo iż tracił tylko siły na tak zbędną czynność, to jednak zdawać by się mogło że właśnie ów paniczne okrzyki sprawiły że po paru sekundach nie tylko zrównał się ze swymi towarzyszkami, ale też wyprzedził je o parę stup. Wbrew jednak temu, czego można by się po nim spodziewać, chłopak wykazał się tym razem całkowicie przytomnym umysłem. Zamiast zostawić obie dziewczyny na pastwę losu... no i ognia, on zajął się wyszukiwaniem jak najprostszej i bezpieczniejszej drogi. Raz po raz odwracał się i wykrzykiwał uwagi w stylu "uwaga konar" lub "w lewo!. Po prawej drzewa!", oraz samym sobą wskazywał ścieżkę.

W miarę ich ucieczki, również i ogień postępował wzwyż na szczęście nieco zwalniając, hamowany przez rosnące drzewa. Wglądało też na to iż minęli już główne skupisko kryształów. Wciąż jednak za ich plecami buchały im niebieskawe płomienie, jakby ponaglając do dalszej panicznej ucieczki... być może dla znawcy była to wspaniała reakcja spalania siarki, jednak dla Darayawusa był to niewątpliwie gniew skierowany na nich prosto z czeluści piekielnych, upominający się zapewne o całą trójkę... Ku przerażeniu młodziana, koniec końców nie było gdzie uciekać. Oto w środku lasu, oddychając ciężko, stanął na samym szczycie głębokiego jaru, stworzonego z bardzo stromych osuwisk. Jedyną szansą był skok, jednak w tej ciemności trudno było dostrzec czy to bezpieczne... nie, to na pewno było cholernie niebezpieczne, jednak żeglarz nie mógł nawet dostrzec czy mają szansę przeżyć...
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

Gdy odbiegli na tyle daleko, aby ogień nie dosięgnął ich w trzy minuty, Nikol zatrzymała się za Daray'em i pozwalając Fin oprzeć się o ramię. Biedaczka ledwo stała.
- Daray, nie lepiej jest ruszyć w góry? Na pewno znajdziemy jakąś jaskinię, w której będziemy bezpieczni, z dala od tego...miejsca. Wiadomo, gdzie kończy się teren z kryształami? Toż to stąpanie po kruchym lodzie - była niezadowolona, że żeglarz zmienił kierunek biegu, brnąc w las.
Podeszła do niego i zorientowała się, że stoją nad krawędzią jaru. Podniosła kamyk, by rzucić nim przed siebie. Z pozoru niewinny ruch, miał mieć swoje poważne konsekwencje.
- Ale żeś wymyślił - prychnęła i wróciła do kuglarki. - Przed nami wąwóz, stromy i głęboki na, cholera wie, ile metrów - westchnęła ciężko.
Z drugiej strony pójście w góry było ostatecznością. Nikoletta wiedziała, jak niebezpiecznie jest włóczyć się między skałami po nocy. Jedno fałszywe stąpnięcie w najlepszym wypadku oznaczało tyle, co skręcenie kostki lub złamanie nogi. W najgorszym - śmierć na dnie przepaści.
- Mam dość - oparła się plecami o drzewo. Zlekceważyła nawet szorstką korę, która kaleczyła jej skórę.
Najpierw rzeźnia z przyczyn niewiadomych, potem wybuchające kryształy siarki, teraz wąwóz. Odchylając głowę, lekko uderzyła o pień. Przecież nie ona była od myślenia...Milczała dłuższą chwilę i nagle stało się to. Zmęczenie i zniecierpliwienie dały się Nikoli we znaki. Potrzebowała dawki adrenaliny. Silnego skoku. To był tylko impuls. Jedynie impuls. Nic więcej.
Nie zlekceważyła słuchu, kiedy kamyk rzucony z niedużą siłą nie uderzył o skałę ani nie plusnął w wodę strumyka, który prawdopodobnie płynął w dole jaru. Upadł miękko. W ściółkę.
To stało się po prostu. Nikol przesunęła się z ociąganiem, a potem wzięła rozbieg i skoczyła...
Fortune Favours The Bold
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

Podczas postoju Finua oparła się o drzewo, niezbyt przejmując sie całą sytuacją. Właściwie wydawała się niezbyt wiedzieć, co się dzieje. Wytrzeźwiała jakby dopiero w momencie, gdy Nikoletta skoczyła w mrok. Nie usłyszała wrzasku bólu, Amazonka musiała więc dać sobie jakoś radę. Kuglarka wbiła poważny, lekko nieobecny wzrok w drugiego towarzysza.
- Idź. Ja nie skoczę. Nie dam rady. Mogę tylko zaczekać, aż gdzieś ogień się wypali i zaryzykować przejście tam. - Aby podkreślić swoja słowa, najpierw wskazała przepaść, by zaraz potem podnieść swoją torbę w przypomnieniu, czym zarabia na życie. Właściwie nie wierzyła, aby miała choćby szansę przebiec przez takie płomienie. Gdyby ściana ognia była cieńsza, zrobiłaby to bez problemu. Gdyby była wypoczęta. Właściwie i tak nie było gdzie uciekać. Ale i tak miała jeszcze mniejsze szanse na powtórzenie wyczynu Nikoletty. - Nie przeskoczę, a jak zlezę na dół, mogę nie wejść spowrotem. Mnie ogień nie rusza. Aż tak.
Fin zerknęła przez ramię w las, wypatrując oznak zbliżającego się żywiołu.
- Pośpiesz się, Daray. Zaraz nie będzie nawet, gdzie wziąć rozbiegu.
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darayawus »

Gdyby tylko Daray tak bardzo nienawidził bólu, zapewne rwał by sobie włosy z głowy... i innych miejsc, do których tylko miałby dostęp. A tak to naprawdę bliski paniki, mógł jedynie powtarzać w myślach swoje ulubione ostatnimi czasy słowo... A mianowicie "cholera". Jego sytuacji... ich sytuacji wcale nie poprawił wariacki wyskok amazonki, który zawarty w dosłownym sensie, wprawił w niemały szok żeglarza. Tak niespodziewany czyn praktycznie podciął mu nogi, lecz w tym czasie ku własnemu zdziwieniu nie myślał wcale o dalszym losie szalonej Nikoletty, tylko o tym że ta jędza właśnie w tej chwili w zastraszającym tempie ucieka z jego drogocenną resztką rumu. Nie, tego było już za wiele. Czego jak czego, ale rumu nie wolno było mu odbierać... I choć nieco dziwne to było nastawienie, na młodziana podziałało jak świetnej jakości paliwo napędowe, dzięki któremu znów rwał się do działania...

Spojrzał na Fin wzrokiem dzikim i więcej niż szalonym, najwyraźniej zupełnie ignorując jej biadolenie o tym iż nie da rady skoczyć, oraz zdawało by się, wielkiej łuny ognia. Nie, on odrzucając resztki racjonalizmu, powoli i spokojnie podszedł do towarzyszki, jednak tylko po to, by dość brutalnie chwycić ją za poły ubrania. W następnej chwili zaś już targał ją z powrotem w stronę jaru, najwyraźniej z zamiarem rzucenia dziewczyną jak workiem kartofli... A przynajmniej tyle wynikało z siły, którą w to wkładał... Jednak czy to przewrotny los, czy też może zamglony przez szaleństwo wzrok, nie pozwoliły mu urzeczywistnić tego planu, gdyż z chwilą dotarcia na skraj rozpadliny... Chłopak po prostu uczynił o jeden krok za dużo i... zaczął pikować prosto w dół, przy okazji ciągnąc za sobą złodziejkę.
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Zablokowany

Wróć do „Szczyty Fellarionu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości