Równina MauratGdzieś, lecz nie wiadomo gdzie

Równina rozciągająca się od Gór Dasso, aż po Warownie Nandan -Ther, zamieszkała przez istoty wszelkiego rodzaju, jednak jej ogromne przestrzenie są przede wszystkim krainą dzikich koni, które galopują w bezkresie jej zieleni w poszukiwaniu swoich braci.
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

Nie mógł się zdecydować czy powinien zemdleć gdzieś obok ze strachu, czy też udawać że zemdlał i spod przymrożonych powiek obserwować otoczenie, aż stanie się sensownie i względnie bezpieczne. Praktycznie rzecz biorąc pierwsza opcja była bardziej niebezpieczna. Ktoś mógł się o niego potknąć albo zrobić mu przez przypadek krzywdę w tym zamieszaniu. Z kolei ta druga była koszmarnie tchórzliwa i zdradziecka względem osób, którzy również cierpieli na nadmiar paskudnych i niebezpiecznych istot w otoczeniu. Ostatecznie jednak postanowił cofnąć się i duchowo wspierać 'swoich', a przynajmniej tych, którzy nie próbowali go zabić w ostatnich chwilach. Jednak wspieranie walki całą swoją osobą i duchem zakończyło się tym, że musiał odwrócić się. Krew tryskała spod miecza Haike. Klinka przecinała ze świstem gardła i ciała stworów, a ciepła krew wsiąkała szybko w ziemię. Yorino miał słabe nerwy. Po krótkiej chwili opróżniania treści żołądka zorientował się, że jest już po wszystkim. Otarł niepewnie usta i rozejrzał się.
Szybko podszedł do Haike, nerwowo pocierając o siebie dłonie. Na polecenie wydane przez wojownika pokiwał szybko głową. Pomoże, oczywiście. Chętnie do czegoś się przyda, skoro na polu walki umie tylko rzygać.
- Nieść...? - powtórzył cicho z niedowierzaniem. On ma ją nieść? - N-n-nie w-w-wiem czy t-to dobry pomysł... - wymamrotał. - To wiesz, byłoby jak zdrada własnego ludu... Tego, no... Centaury nie wożą ludzi... to to to to jak hańba i takie tam, a ja, jak widziszjestemcentauremiwolałbym... - mówił coraz ciszej i bełkotliwie, jakby bał się, że wojownik za samo takie gadanie odetnie mu ogon. Albo głowę.
Ale po krótkim(a nawet bardzo krótkim) zastanowieniu wzruszył ramionami i machnął zrezygnowany ręką.
- Czasem się zastanawiam, czy alby na pewno jestem centaurem... - burknął. Bo bycie centaurem to jakby stan myślenia, którego Yorino stanowczo nie posiadał. Jakby któreś bóstwo nie mogło się ulitować i dać mu jedno ciało. Konia albo człowieka! No weźcie, zdecydujcie się, to nie takie trudne! Ale nie! Musiał dostać taką śmieszną hybrydę! Bardzo zabawne, ni to koń, ni to człowiek... ktoś miał tu poczucie humoru.
- Spróbuj ją jakoś na mnie posadzić... - powiedział zrezygnowany. Gdyby Mon-adhur go teraz zobaczył... Yorino jęknął w duchu. Wolałby wtedy nie być w swojej skórze.
Awatar użytkownika
Haike
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Haike »

Pierwsze słowa Yorino wprawiły szermierza w niemałe zakłopotanie, bowiem nie miał zielonego pojęcia co może być złego w niesieniu człowieka przez centaura, wszak nie raz o tym w bajkach było, o jakimś przenoszeniu przez rzekę, czy też porywaniu, no w każdym razie mniejsza o to.
Z drugiej jednak strony, co kraj to obyczaj, a ciemnowłosy sam doskonale wiedział, jak różne te zwyczaje być mogą i jak ważne jest ich przestrzeganie, a przecież Haike nie chciał urazić swojego towarzysza z przymusu.
Tak więc, możemy przyjąć, że czasem tak się zdarza, że człowiek nieświadomie palnie jakąś gafę, z której potem musi się tłumaczyć. Może gdyby Haike lepiej znał zwyczaje centaurów nie wydałby temu tutaj takiego polecenia, jakie wydał.
Ostatecznie pozostaje jeszcze jedna, dopełniająca prawdę możliwość - mowa jest źródłem nieporozumień, a wszystko wskazywało na to, że ci tutaj najwyraźniej się nie dogadali.
- Nie, nie o to mi chodziło i wybacz, że cię uraziłem. – niebieskooki podjął się przeprosin zaraz po ostatnich słowach Yorino, czując i widząc nieciekawy stan centaura wywołany jego wcześniejszym poleceniem, a skoro jego treść została źle odebrana, teraz przyszła pora by wyjawić prawidłową interpretację „planu” jaki zrodził się w głowie brodatego włóczęgi, najpierw jednak chwila na oddech. Inna kwestia, że w obecnej sytuacji sadowienie kobiety na grzbiecie dowolnego "wierzchowca" skończyłoby się najpewniej jej ponownym spotkaniem z ziemią, po kilku krokach od momentu wyruszenia.
Tak więc po chwili na oddech, Haike przeszedł do wyjaśniania
– Miałem na myśli to, byś poniósł ją w ramionach. – wymówił spokojnie, po czym jego brew lekko się zmarszczyła i uświadomiwszy sobie, że tak czy siak nadal może to być obraza dla centaura szybko dodał dość łagodnym tonem – Chyba, że to też jest u was niedozwolone, w takiej sytuacji spróbujemy czegoś innego. - a owych innych możliwości było w głowie szermierza kilka, od jazdy razem z nią na Lunie, po skonstruowanie noszy, które możnaby zawiesić między grzbietem klaczy, a mieszkańca kniei.
Jednak nie uprzedzajmy biegu wydarzeń, bowiem teraz nie czas na planowanie kolejnych kroków, lecz pora czekać na reakcję centaura, plus jakieś zmiany stanu Death, ale ta chyba „postanowiła” odpłynąć do królestwa Morfeusza na nieco dłużej.
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

To teraz zatkało go zupełnie. Mimo spokojnego, opanowanego i uspokajającego głosu Haike czuł się niemal słownie atakowany. Kto tak uprzejmie zwraca się do nieznajomych w lesie, a na dodatek do centaura?
- Odziczałeś? - Przez chwilę stał i tępo wpatrywał się w wojownika. To co powiedział wprawiło go w takie zaskoczenie, że nawet nie zdał sobie sprawy, że tak opryskliwie mu odpowiedział. W milczeniu wyciągnął przed siebie ręce, które wyglądały jak dwa, suche patyki, które generalnie nie wyglądały na przystosowane do noszenia czegokolwiek.
- Słuchaj, jestem na tyle oryginalnym centaurem że łukiem wybijam sobie oko, a włócznią ranię sobie napięstek - zaczął mówić i potrząsać głową tak gwałtownie, że długie, czarne włosy latały dookoła jego głowy niczym osobne satelity. - Te ręce są bardzo, bardzo praktyczne - chwytne kciuki i takie tam, a to, że tylną część mam konia, nie oznacza że mam tyle siły co dowolny przeciętny koń. Przeciwnie. Ja mam tak, że jestem kiepsko wyważony. Część od pasa w górę nie utrzymuje zbyt dobrze ciężarów typu mdlejące kobiety, zapewniam. Tak się nieszczęśliwie składa, że kręgosłup ludzki mam tak przyczepiony, że łatwo się gnie. I koniec. I w ogóle. W ogóle jak centaury istnieją? Da się tak połączyć dwa ciała? Jak działają w ogóle końskie stawy barkowe z tym kawałkiem pseudo-bioder, co? Mogę tak długo mówić, wiesz? Spróbuj się kiedyś przewrócić mając dwie pary kończyn dolnych i jeszcze ręce do tego. Ale to nie jest ważne, a zresztą, chyba zaczynam mówić od rzeczy, po prostu coś wymyśl. Death chyba nie ma się najlepiej... - A miał już tego dość. Całe swoje życie był centaurem i miał go serdecznie dość. Jedyne sensowne co mu się przydarzyło to dziewczyna. Dla niej opłacało się być centaurem...
Awatar użytkownika
Haike
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Haike »

Odpowiedź Yorino sprawiła, że oczy wędrownego wojownika rozwarły się na pełną swoją szerokość w wyrazie totalnego zdziwienia. Mimo wszystko, wysłuchał jednak słów centaura, uważnie przyglądając się jego górnym kończynom, a na wzmiankę odnośne umocowanie ludzkiego korpusu do ciała konia przeanalizował ułożenie owych kręgosłupów wyobrażając sobie możliwe mocowanie tych dwóch elementów. I kiedy tak rozmyślał na ten temat z trudem wyobrażał sobie jak to możliwe, by zaopatrzony w dwie lordozy i kifozy ludzki kręgosłup Yorino wyginał się do przodu, przecież była to najbardziej amortyzująca wstrząsy struktura u ssaków, no chyba że nasz koniowaty miał jakiś defekt, ale o tym Haike wolał mu nie wspominać ani tego nie zgłębiać, podobnie z resztą jak rozmyślanie na temat tego, skąd się takie stwory jak centaury biorą było nie na miejscu.
Tak, zgodnie z tym co powiedział centaur, wszystko wskazywało na to, że to człowiek będzie musiał coś wymyślić i to do tego szybko, bowiem zarówno stan ich koleżanki, oraz stałe zagrożenie ze strony tajemniczych wilkoludzi nie zachęcało do zbyt długich przestojów. Pozytywnym aspektem tej sytuacji było jej motywujące działanie, umysł szermierza pracował bardzo intensywnie, składając różne możliwości, w celu znalezienia jak najlepszego wyjścia z tej sytuacji. Że też musiał mu się trafić najbardziej nieschematyczny centaur w okolicy, no cóż, jak się nie ma co się lubi, to się kradnie co popadnie, a w tej chwili jedynym przychodzącym mu do głowy wyjściem było…
- Dobrze, zrobimy tak – zaczął ostrożnie odkładając Death na ziemię, po czym odchyliwszy jej lekko głowę do tyłu i pogładziwszy swą brodę gwizdnął na Lune, która posłusznie do niego podeszła, a on kontynuował – kwestie sensowności oraz celowości istnienia centaurów odłożymy na bok. Mam jednak nadzieję, że chociaż ręce na masz słabe, to twoja końska połowa odpowiada standardom przeciętnego ogiera. – tutaj przerwał podchodząc do Luny i zdejmując z jej boków płachtę służąca mu za namiot, oraz kilka dłuższych kijów, zazwyczaj będących stelażem tegoż schronienia. Następnie rozłożył płachtę, by po chwili namysłu złożyć ją tak by uzyskać trójkąt, a do linii łączących wierzchołki zaczął szybko przywiązywać patyki. Finalnie powstało coś na kształt latawca.
-Oby wytrzymało. - mruknął pod nosem saukka i kilka razy machnął energicznie swą konstrukcją, a kiedy ta się nie rozpadła uśmiechnął się delikatnie zadowolony ze swego dzieła i zwrócił się do centaura wyjaśniając nowy plan – Te „nosze” zamocujemy między grzbietem twoim i Luny, a następnie przywiążę do nich Death by nie spadła. Jeśli zgadzasz się na ten pomysł, powiedz mi gdzie możemy ją zawieść by otrzymała jakąś pomoc, ewentualnie po prostu wyprowadź nas jak najdalej od tego miejsca w jakimś cywilizowanym kierunku, te stwory mogą tutaj wrócić – po tych słowach Haike czekał na odpowiedź Yorino, w duchu mając nadzieję że nie będzie musiał znów sięgać po swoją kreatywność i ten plan okaże się wykonalny w oczach centuara. Jeśli tak, to zamocuje nosze między dwoma „wierzchowcami” i po ostrożnym położeniu na nich kobiety będzie gotów do dalszej drogi, we wskazaną przez Yorino stronę. Wszystko to z życzeniem uniknięcia jakichś nowych kłopotów, a w każdym razie takich, z jakimi sam sobie nie poradzi…
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

- Nie wysilajcie się- mruknęła, siadając. - Już się obudziłam.
        Stało się to już jakiś czas temu, jednak przez chwilę nie miała jeszcze siły, by się ruszyć. Teraz wrażenie powoli ustępowało, odważyła się więc ostrożnie wstać. Udało się. Spojrzała na Yorino.
- Kręgosłup ci się gnie? - powtórzyła. - Jak to jest że tamta centaurka potrafiła utrzymać łuk napięty, a tobie się to nie udaje? I jeszcze żyjesz?

        Nie były to może miłe słowa, ale Death, wbrew pozorom, wciąż była roztrzęsiona po ataku bestii - nie była pewna, jak to się właściwie stało, że jeszcze żyje - więc niezbyt zważała na to, co mówi. Spojrzała teraz na Haike.
- Nieźle władasz mieczem - mruknęła. - Nauczysz mnie też?
        Rozejrzała się za Czarnym Mieczem. Dostrzegła go szybko, migotanie rękojeści przebijało się przez wysoką trawę, do której wpadł, kiedy dziewczyna straciła przytomność. Teraz podniosła go, przy okazji niechcący ścinając kilka źdźbieł trawy, i schowała do pochwy.
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Haike
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Haike »

Uwagi Death odnośnie Yorino po części pokrywały się z odczuciami zakapturzonego wędrowca, ale sam postanowił nie zabierać głosu w tej sprawie, w końcu to nie jego rzecz. Za to o wiele ważniejszym był sam fakt odzyskania przez kobietę przytomności, przynajmniej jeden problem z głowy, szkoda tylko, że nie obudziła się zanim Haike przerobił swój namiocik na nosze.
Chcąc nie chcąc, mężczyzna zabrał się za szybki demontaż prowizorycznego przyrządu lekarskiego kiedy Przemieniona ni z tego ni z owego zadała mu swoje pytanie, na które niebieskooki uniósł wyżej jedną brew, po czym zebrał myśli i przemówił.
- Hmm, może nie koniecznie w tym miejscu i w tej chwili? - starał się mówić możliwe spokojnie i nie wydać się jakoś specjalnie niegrzecznym, ale kwestia uczenia obcej mu osoby fechtunku w lesie pełnym teleportujących się bestii serdecznie mu się nie podobała, co więcej z tą kobietą było coś nie tak i Haike postanowił zachować czujność.
- Proponuję, byśmy się sobie przedstawili i oddalili z tej podejrzanej okolicy. - zaproponował i po krótkim westchnięciu przedstawił swoją osobę - Jestem saukka i zwą mnie Haike Juvgar, a kim jesteś Ty?
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

- Bo A-kaea to A-kaea, a ja to ja. To zasadnicza różnica... - burknął pod nosem. To każdy centaur musiał umieć strzelać z łuku, znać podstawową magie plemienia i posługiwać się włócznią albo inną bronią? Hmm... Jakby tu nie patrzeć, on nie umiał nic z tych rzeczy. Westchnął cichuteńko do siebie. Robiło się coraz chłodniej, ciemniej i wietrznie.
- Chodźmy - mruknął jeszcze, zanim odwrócił się, ignorując propozycję przedstawiania się. Był głodny, a udało mu się znaleźć tylko krwawnik. Po prostu pięknie. Zrezygnowany schylił się i zarwał jakieś zielsko, nawet nie patrząc jakie. Czemu nie mógł prowadzić spokojnego, bezpiecznego życia zaszyty w jakimś małym, uroczym, obfitym w pożywienie lasku, który znajdowałby się obok rzeki? Czy prosi o wiele? Nie, tylko troszkę spokoju... a tym czasem został wybrany(albo przeklęty, jeszcze nie stwierdził która to przykrość do dotknęła) przez bogów(w których i tak średnio wierzył), zestresowany i narażony na śmiertelne niebezpieczeństwo w tym zagajniczku, który przy okazji znajdywał się nie wiadomo gdzie. Lista nieszczęść była długa, lepiej ją sobie darujmy.
- Nie wiem jak wy, ale ja idę w kierunku jaskiń Klanu Wiatru, a po drodze poszukam A-kae - powiedział. Parsknął coś jeszcze do siebie pod nosem ruszył przed siebie. Wydawał się wiedzieć dokąd idzie, ale kto to tam go wie...
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

- Wiem, że chwila nie jest odpowiednia. Tak tylko pytałam... na przyszłość - mruknęła.
        Spojrzała na oddalającego się Yorino i pochwili wahania ruszyła za nim. I tak nie miała pojęcia, dokąd powinna iść, więc każdy kierunek był równie dobry. Co prawda ponownie spotkanie z A-Kaeą tak średnio przypadło jej do gustu... choć w sumie innego celu nie miała.
- Nazywam się Death - odpowiedziała na pytanie Haike. - Trudno mi określić, kim jestem. A on... - zawahała się, niepewna, czy centaur sam się przedstawi, czy ona powinna zrobić to za niego. - Nazywa się Yorino - podjęła w końcu decyzję. - Spotkałam go już kiedyś, ale to trochę dłuższa historia.
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Haike
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Haike »

Sytuacja robiła się coraz bardziej skomplikowana i dziwna. Co prawda, Death wydawała się być godna zaufania, w każdym razie sprawiała takie wrażenie, to jednak stary wojownik postanowił nie opuszczać tak szybko gardy, a na pewno nie całej. Zwłaszcza że jak sama przyznała, nie do końca była pewna czym jest, co równie dobrze mogło być prawdą jak i kłamstwem. Jak wiadomo zarówno z demonami jak i z magami nigdy nic nie wiadomo, a o bycie takim tworem Haike ją podejrzewał, zwłaszcza po tej dematerializacji i blokowaniu magii leśnych bestii, więc zachowanie czujności uznał za bardziej niż konieczne.
Widząc, jak centaur i przemieniona powoli oddalają się w stronę kniei, Haike zagwizdał dając Lunie znak by podeszła, a następnie przywiązał do jej siodła niedawno zdemontowany namiot, po czym ujął jej wodzę i dogonił pozostałych wędrowców, po drodze układając sobie to, co usłyszał.
Jeśli dobrze zrozumiał, to w chwili obecnej kierowali się w stronę domu centaurów i to takich, które potrafią strzelać z łuków i władać włóczniami. Szermierz miał nadzieję, że Yorino ma wśród nich na tyle dobrą reputację, by ściągać obcych do centaurzego matecznika. Jeśli jednak nie miał, a owe stwory okażą się niechętne dla niezapowiedzianych gości, może się zrobić nieprzyjemnie, ale zamiast gdybać, lepiej się czegoś więcej dowiedzieć, a Death wydawała się być nieźle poinformowana jeśli chodzi o kwestie ludzio-koni, o który Haike miał jedynie blade pojęcie.
- Death, powiedz mi, co powinienem wiedzieć zanim trafimy do siedziby Klanu Wiatru? - zapytał, po czym dodał - Zupełnie nie znam się na centuarach i ich obyczajach, a nie chciałbym być nietaktownym, lub któregoś z nich ponownie obrazić... - ostatnie słowa były nawiązaniem do jego niedawnej prośby o poniesienie kobiety skierowanej w stronę szpiczastouchego, wszak jeśli taka niewinna prośba była obrazą, to lepiej wiedzieć czego unikać.
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

Burczał coś, mamrotał od rzeczy na przemian z cichym i niepewnym przeklinaniem, które szło mu ostatnio coraz lepiej. Machał przy okazji rękami, gestykulował sam do siebie. Sam nie wiedział co się z nim dzieje. Ostatnio zdziwaczał jeszcze bardziej, trochę zgorzkniał, ale niestety przyciąganie nieszczęść nie zmieniło swojej częstotliwości. Co za pech. Odgarniając gałęzie sprzed nosa, co druga wymykała mu się spod rąk i uderzał o twarz. Westchnął i uśmiechnął się do niepewnie, jakby chciał dodać sobie pewności, że idzie dobrą drogą.
- "...ponownie obrazić...", jasne.... - mruknął do siebie. - Wiesz co, po prostu postaraj się ostrożnie dobierać słowa przy Mon-adhur'e, choć i tak nie sądzę, żebyśmy go spotkali, i lepiej uważaj przy wyciąganiu broni i gwałtownych ruchach przy A-kaea - rzucił już głośniej i nic więcej nie dodał. Był ciekaw, czy Death da mu jakąś wskazówkę.
Skręcił lekko w lewo, przeszedł ostrożnie nad spróchniałą i zarośniętą mchem kłodą, po czym dał im znak ręką rzeczy weszli za nim w bujne krzaki...

<ciąg dalszy>
Zablokowany

Wróć do „Równina Maurat”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości