W kulturze Nordyjczyków mówiąc o młodym mężczyźnie, zwykło się wspominać pierwszych słowach jego ojca, gdyż ten zwykle kształtuje drogę którą podąży jego potomek. A ojcem Thorvida był Draugar Skulvar zwany żelaznobokim, wódz z którym liczył się nie jeden. Człowiek który w swoim dość długim życiu poprowadził ludzi mu podległych na surowe, bezpieczne tereny by założyć nową osadę zwaną Ulvsted. Imię Draugara słyszało się swego czasu na wielu ustach, zarówno wspominając o jego wojowniczych czynach, wyprawach które przynosiły zyski dla lokalnej społeczności jak i strach. Draugar więcej czasu spędzał na wyprawach i wojaczce niż w domu. Co gorsza wielki wojownik odszedł z domu do innej kobiety, chodź do osiągnięcia przez Thorvida męskiego wieku, opiekował się nim i nauczał. Kiedy Thorvid się urodził i przez wiele pierwszych lat nazwany był Asbjorn, imię którym teraz się przedstawia nadał sobie potem. Nie mniej wróćmy do toku historii, otóż bowiem największy wpływ na wychowanie nordyjczyka, miała jednak jego matka - Ingrid Geldrynson. Matka była surową nauczycielką, wiele wymagającą ale także troskliwą. Posiadała wiedzę o ziołach i uprawie roli. Przykładała także spory nacisk do wiary, którą przekazała synowi. Ingdris miała wsparcie swojej rodziny, więc kiedy Thorvid podrósł wysłała go na nauki do jej brata Ulafa. Ulaf był cenionym kowalem, naprawdę sprawnym i biegłym w swojej dziedzinie. A to oznaczało dobry, spokojne, dostatnie życie. Nordyjczycy nie mają błogiego dzieciństwa, od początku uczą się obowiązków, odpowiedzialności, szacunku do rodziców i krewnych. Thorvid więc najpierw przejął część obowiązków na roli, wspomagając matkę w codziennej pracy, potem zaś gorąc pieca i obróbka żelaza stały się jego życiem. Spędził u wuja kilka dobrych lat, zawiązując także więź z kuzynostwem. Już jako młodzieniec powrócił do domu matki osiedlając się na stałe, gdyż ta zaczęła chorować. Był to czas kiedy Thorvid co prawda rozwijał swoje umiejętności kowalskie, zyskując coraz więcej zleceń, jednak bardzo chciał zaimponować ojcu, udać się jego ścieżką. Aby jednak tak się stało postanowił upolować coś niezwykłego. Zebrał więc swoje rzeczy i udał się w gęste lasy by odszukać swoją ofiarę. Polował wiele razy, ale raczej na mniejsze zwierzęta. Wiele dni zajęła mu wędrówka nim ujrzał coś naprawdę wartego walki. Odnalazła bowiem wielkie ślady niedźwiedzia. Podążył więc jego tropem, aby go odszukać, aż do jego jamy. Zapewne gdyby wiedział kim jest niedźwiedź czym prędzej by uciekł. W trakcie ciężkiej walki, został wiele razy raniony ale ostatecznie zwyciężył. Z wielką dumą dowlókł skórę zwierza i jego pazury do wioski. Draugar był wielce poruszony, zajęto troskliwie się jego ranami i wypito wiele toastów za jego zdrowie.
Jakiś czas potem Thorvid zaczął zauważać dziwne zmiany w swoim ciele i zachowaniu. Niepokoiły go od razu, ale z czasem było gorzej. Punktem zwrotnym, który zmienił bieg historii był dzień kiedy dom matki został zaatakowany przez wrogów. Thorvid zmienił się w potwora który w szale zamordował wszystkich, włóczył się potem po okolicy nie rozumiejąc co się wydarzyło. Wtedy zrozumiał że został przeklęty. Powrócił do domu, by pochować swoją biedną matkę, zabrać najważniejsze rzeczy i ruszył przed siebie bojąc się co nastąpi. Aby nie kojarzono go z morderstwem, co jest surowo karane w jego kulturze, zmienił imię.
Thorvid podróżował samotnie, unikając ludzi, ucząc się nowej natury, nowego życia. Każdy dzień był taki sam, skupiał się na przetrwaniu i nie zagrożeniu innym. Nie miał celu ani swojego domu. Jednak proste życie nordyjczyka takie właśnie było. Kiedy oswoił się nieco z swoją niedźwiedzią naturą, zaczął przemieniać się także w człowieka, by od czasu do czasu zrobić jakieś zlecenie kowalskie, sprzedać skórę lub kły upolowanych zwierząt. Los jednak szykował dla niego coś jeszcze, błąkając się tak bez celu, jego noc wpadł na niepokojący zapach. Jak zawsze powędrował jego tropem, co doprowadziło go do powywracanych wozów, biegających zwierząt i rannych lub zabitych. Nim dobrze się rozejrzał jego zmysł dostrzegł kręcące się i warczące wilki oraz usłyszał krzyk kobiety. Postać szarpana przez wilki próbowała uciekać, chociaż jej walka była właściwie zakończona. Wilki otaczały ją a z wielu ran ciekła jej krew. Kobieta jednak miała wyjątkową siłę i zaciętość. Thorvid zaskoczony jej determinacją ruszył w pewnej odległości ich śladem. Dopiero po chwili zrozumiał jej zachowanie, tuliła bowiem do siebie zawiniątko które szybko okazało się dzieckiem. Niedźwiedziołak podjął wtedy decyzję, że spróbuje uratować życie kobiety. Elfka lodowa jak się potem okazało, odeszła z powodu poniesionych ran tego samego wieczoru, zostawiając na tym padole roczną córkę. Thorvid początkowo chciał oddać ją w najbliższej wiosce, ale fakt że była elfką , powodował że ludzie krzywo na nią patrzyli. Ostatecznie więc dziewczynka została z nim. Imię Liv oznaczające w jego kulturze życie, nadał jej po jakimś czasie. I tak ich życie upływano na przenoszeniu się z miejsca na miejsce, ale od tego czasu Thorvid więcej czasu spędzał w miastach. Chciał by Liv dorastała widząc świat i znajdując rówieśników. Czasami na dłuższy czas zatrzymywali się w małej wiosce czy miasteczku gdzie Thorvid wykonywał zlecenia. Ich życie nie było proste, bywały dni kiedy musieli żywić się tym co w lesie, nie mniej teraz Thorvid miał cel i córkę.