Ekradon[Dzielnica handlowa] Przygotowania do wyprawy

Warowne miasto położone u podnóża gór, otoczone grubymi murami i basztami, jego bramy zdobią dwa ogromne posagi gryfów. Miasto słynie z handlu, pięknych karczm i ogromnej armi. Armi niezwykłej, bo składającej się z wojowników i gryfów. Od setek lat ekradończycy udomawiają gryfy, które później służą w ich armi, stacjonującej w górach poza miastem.
Raymond
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

[Dzielnica handlowa] Przygotowania do wyprawy

Post autor: Raymond »

T³um ludzi przeplata³ siê przez plac handlowy. Gospodynie kupowa³y jajka i warzywa, bogaci kupcy wybierali kolorowe tkaniny, drobni kieszonkowcy raz po raz zagl±dali do cudzych kieszeni. Przez ten ca³y gwar przeciska³ siê Raymond, próbuj±c przebiæ siê do rzemie¶lnika posiadaj±cego po¿±dane przez niego towary. Unikaj±c kontaktu fizycznego jak tylko móg³, dotar³ co celu. Otworzy³ toporne drewniane drzwi, a dzwoneczek nad nimi zawieszony zadzwoni³. Chwilê pó¼niej za lad± pojawi³ siê jegomo¶æ ¶redniego wieku z ³ys± i opalon± g³ow±.
- A wiêc w czym mogê panu pomóc? - zacz±³ dono¶nym g³osem. Fox przeszuka³ kieszenie w poszukiwaniu sakiewki.
- Dwie pochodnie - odpowiedzia³ handlowcowi wrêczaj±c mu 10 miedzianych monet. Rzemie¶lnik z u¶miechem zgarn±³ monety i odwróci³ siê w kierunku drewnianej skrzynki. Wyj±³ z niej zamówiony towar i poda³ Raymondowi.
- Dziêkuje - rzuci³ podró¿nik wychodz±c od kupca. Jednocze¶nie zastanawia³ siê co mu jeszcze bêdzie potrzebne na wyprawê. Odpowiedni ekwipunek ju¿ ma, jest praktycznie przygotowany na ka¿d± sytuacjê. Dobrze by³oby sobie znale¼æ jakich¶ towarzyszy na czas podró¿y. Tylko gdzie u licha znajdzie chêtnych do wyprawy w tym mie¶cie? ¯adna instytucja nie zajmuje siê czym¶ takim, wiêc jest zdany tylko na siebie i swoje szczê¶cie.
Dairen
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dairen »

Piêkny dzieñ. Naprawdê piêkny dzieñ. Ptaki szwargol±, s³oñce ¶wieci jak pod samym niebosk³onem, a doko³a t³umy ¶miej±cych siê do mnie ludzi.
Ten przyjemny mê¿czyzna w czarnym p³aszczu, którego Dairen spotka³, skracaj±c sobie drogê na targ, nie k³ama³. Bia³a substancja rzeczywi¶cie poprawia³a samopoczucie. Nagle ch³opak zorientowa³ siê, ¿e dotar³ do pomnika jakiego¶ antygryfiego bohatera. Nie pamiêta³, kto to. Usiad³ na postumencie i wyci±gn±³ skrzypce, zapominaj±c, po co w³a¶ciwie tak spieszno mu by³o na targ. Têpo wpatruj±c siê w przestrzeñ poszarpywa³ struny, wygrywaj±c melodyjkê, która w obecnym stanie wydawa³a mu siê bardzo atrakcyjna i dalej stara³ sobie przypomnieæ, co te¿ mia³ w³a¶nie wa¿nego do zrobienia.
W wolnym czasie obserwowa³ przechodniów. Widzia³ jak±¶ grub± margrabinê...
Ostatnio taka zdzieli³a mnie torebk±...
...chudego jak patyk kupca...
Pewno pilnuje go jaki¶ zapluty goryl, jak ostatnio...
...ale najbardziej rzuci³ mu siê w oczy nietêgi jegomo¶æ o mysiej twarzy. By³ ubrany jak podró¿nik, a nigdzie nie by³o widaæ kogo¶, kto by³by z nim.
W jednej chwili Dairen zwlek³ siê z pos±gu i ze skrzypami w rêku pod±¿y³ z gracj± cz³owieka pozbawionego ko¶ci w mniej wiêcej t± sam± stronê, co owy jegomo¶æ. Po drodze zlokalizowa³ sakiewkê i skrêci³ w jego kierunku, a gdy go mija³, niby to niechc±cy otar³ siê o niego i z³apa³ pulchny mieszek.
Na jego nieszczê¶cie w tym samym momencie bia³y proszek zacz±³ go niemi³osiernie krêciæ w nosie i ch³opak zwyczajnie okicha³ mê¿czy¼nie ramiê.
30 RN
Davon
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Davon »

Sam nie do koñca wiedzia³, co te¿ go podkusi³o, by zatrzymaæ siê na noc w centrum miasta. Móg³ zatrzymaæ siê w jakiej¶ uroczej, krytej strzech± wiejskiej karczmie, to nie, oczywi¶cie nie, zachcia³o mu siê wielkomiejskich luksusów.
A droga do tych luksusów by³a wype³niona gêst± jak smo³a mas± ludu, przelewaj±c± siê przez rynek i uliczki Ekradonu. O ile do rynku jeszcze da³o siê wytrzymaæ, zw³aszcza i¿ by³ konno i piesi czmychali mu z drogi, to przy samym rynku by³o ju¿ trudniej. Davon westchn±³ i spojrza³ na k³êbi±cych siê, wrzeszcz±cych i wyzywaj±cych ludzi. Rozwa¿y³ zawrócenie i spojrza³ za siebie, po czym znowu obróci³ wzrok na t³um. A cholera, co siê bêdê...
Pospieszy³ konia, licz±c i¿ wypróbowana taktyka zadzia³a i tu. Jako¶ to by³o. S³ysza³ niewymiernie wiêcej przekleñstw, tym razem dotycz±cych równie¿ jego skromnej osoby, ale zadzia³a³o. Dotar³ do jakiego¶ pomnika przedstawiaj±cego lokalnego bohatera i przystan±³, rozgl±daj±c siê za jakim¶ szyldem wskazuj±cym gospodê. Po raz kolejny koñ siê przyda³, gdy¿ nie musia³ stawaæ na palcach, by dojrzeæ co¶ ponad g³owami ho³oty. Z³owiwszy wzrokiem odpowiedni szyld, ruszy³ w tamt± stronê. Przy gospodzie t³ok by³ mniejszy, wiêc móg³ swobodnie zsi±¶æ ze swojego wierzchowca. Sama gospoda by³a porz±dna - piêtrowa, z uroczej czerwonej ceg³y. I pewnie tak samo uroczo droga. Ale raz siê ¿yje. Zw³aszcza, i¿ ostatnio zarobi³ co nieco. Pobrzêkuj±c kolczug±, wprowadzi³ konia do znajduj±cej siê przy gospodzie stajni, gdzie przekaza³ lejce jakiemu¶ pacho³kowi, daj±c mu przy okazji trzy miedziaki. Ma³a rzecz, a cieszy. Wyszed³szy ze stajni, kierowa³ siê ju¿ bezpo¶rednio do karczmy. Dos³ownie k±tem oka zobaczy³ z³odziejaszka, rzezaj±cego mieszek niczego nie¶wiadomemu, zamy¶lonemu jegomo¶ciowi. Davon nie lubi³ z³odziejaszków. Podbieg³ doñ i z³apa³ go za rêkê.
- Gdzie z ³apami chamie!
W tym momencie ³otr kichn±³, opluwaj±c mu ca³± twarz i brocz±c flegm± g³owê wiwerny na jego herbowej tunice. Przez chwilê milcza³, w koñcu westchn±³ dziwnie i otar³ swoje oblicze jedn± rêk±, drug± wci±¿ trzymaj±c w ¿elaznym u¶cisku ramiê z³odzieja. Spojrza³ nañ srogim wzrokiem.
- Wiesz, ¿e za takie co¶ mogê ci w trybie dora¼nym uci±æ t± s³odk± ³apkê? - zasycza³ jadowicie przymilnym tonem.
Raymond
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Raymond »

Zd±¿y³ mrugn±æ bêd±c w zamy¶leniu, a zaraz zobaczy³ wokó³ siebie jakiego¶ jegomo¶cia trzymaj±cego m³odzieniaszka za rêkê. Aby za nudno nie by³o, to m³odzik trzyma³ jego sakwê, dopiero co kichn±³, a nasz dostojnik nie wygl±da³ na zbyt zachwyconego tym faktem. Mankiet Raymonda te¿ nie by³ zachwycony. Ogó³em sytuacja by³a dosyæ nietypowa. Zrozumia³ tylko tyle, ¿e w³a¶nie kto¶ pomóg³ mu unikn±æ bycia l¿ejszym o jakie¶ 70 ruenów. Pierwsze co zrobi³, to odebra³ blondynowi swój mieszek.
- To jest chyba moje - powiedzia³ mu z przek±sem, chowaj±c go g³êbiej. Zastanawia³o go co teraz ma zamiar z nim zrobiæ owy barczysty jegomo¶æ.
- Móg³by mi pan powiedzieæ, co ma pan zamiar zrobiæ z tym z³odziejaszkiem? - zwróci³ siê do niego.
Dairen
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dairen »

Dla Dairena ca³± ta sytuacja by³± trochê zbyt szybka. Zdawa³o siê, ¿e ten proszek nieco przytêpia³ jego zmys³y. Dopiero po chwili zauwa¿y³ rêkê rycerza i powolnymi ruchami przejecha³ po niej wzrokiem do twarzy. Chwilê pó¼niej dotar³y do niego s³owa Mysikrólika.
- Co? - wymamrota³ i leniwie zwróci³ swój wzrok na skrzypce, trzymane w wolnej rêce, a potem znów na rycerza. - Pu¶æcie mnie, do cholery! - zawy³ wal±c instrumentem w rêkê oprawcy, który najwyra¼niej nic sobie z tego nie robi³. Dairen uderza³ w tej chwili jak rozmem³any flak, a i postura rycerza nie zdawa³a siê byæ podatn± na ciosy byle gnojka.
- Jestem szanowanym artyst±! - jego s³owa nie brzmia³y zbyt wiarygodnie, z uwagi na pl±cz±cy siê nieco jêzyk i smark sp³ywaj±cy spod nosa.
30 RN
Davon
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Davon »

Niemal¿e siê za¶mia³, gdy z³odziej, który okaza³ siê byæ bardem, ok³ada³ go skrzypeczkami. Davona chroni³a jednak kolczuga, jak i sam bard uderza³ jakby od niechcenia, wygl±da³ na podchmielonego, zaspanego lub naæpanego. A mo¿e i wszystko naraz. Davon westchn±³ dziwnie, brzmia³o to podobnie, jak wtedy gdy wzdycha³ nad ufajdan± tunik± i chwyci³ go drug± d³oni± za rêkê trzymaj±c± skrzypce. Nie musia³ trzymaæ mocno, gdy¿ bard po chwili wierzgania, w koñcu odpu¶ci³ i podda³ siê. Choæ rycerz nie mia³ jako¶ ochoty tego komentowaæ, spojrza³ w stronê roztargnionego jegomo¶cia.
- Co mam zamiar zrobiæ? Gdybym mia³ nahajkê, bym go spra³, a potem odda³ w rêce stra¿y miejskiej. Jako, i¿ nie mam nahajki, to najpierw im go oddam, a oni tak czy inaczej spior± go sami. - odpowiedzia³ z kamienn± twarz±, jakby wzruszaj±c ramionami, po czym przeniós³ wzrok na "artystê" - S³yszysz, poeto? Idziemy po dobroci, czy po z³o¶ci? Jak po z³o¶ci... Nahajki nie mam, ale spraæ ciê mogê i tak, wiêc wiesz... Proponowa³bym po dobroci, jako spokojny cz³owiek o z³otym sercu. - powiedzia³ znanym ju¿ obu jegomo¶ciom, jadowicie przymilnym tonem.
Na cz³owieka o z³otym sercu jednak nie wygl±da³. Wrêcz przeciwnie, na awanturnika - z jednej strony pasa miecz, z drugiej toporek i mizerykodia, na g³owie kapalin o rozciêtym rondzie. Widaæ by³o te¿ jednak, ¿e nie byle jaki awanturnik, lecz szlachcic - mia³ na sobie herbow± tunikê, a bogato zdobiona rêkoje¶æ miecza z osadzonym weñ rubinem, wskazywa³a, i¿ nie wylaz³ sroce spod ogona. Choæ na cz³owieka o z³otym sercu nie wygl±da³ w dalszym ci±gu.
Ostatnio edytowane przez Davon 14 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Raymond
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Raymond »

Patrz±c na postawê szafy naszego dostojnika, a¿ zrobi³o mu siê ¿al ch³opaka. Co prawda powiedzia³, ¿e sam go nie spierze, ale co oczy widz± tego sercu ¿al. Spojrza³ teraz na naszego barda, który wyrywa³ siê jak móg³ z u¶cisku oprawcy. Teraz dopiero zacz±³ mu siê bli¿ej przygl±daæ. Zauwa¿y³, ¿e jego wyraz twarzy jest dosyæ niewyra¼ny. Wygl±da³ jakby siê czego¶ opi³ czy za¿y³ jakie¶ ¶wiñstwo. Gdyby jednak mia³ siê tak upiæ, to wyczu³by go na milê. Oczy przekrwione, zwê¿one ¼renice... Jakie¶ zió³ka.
- Wie pan, ten ch³opak chyba nie jest do koñca przy w³asnych zmys³ach. Wygl±da na odurzonego. Mo¿e lepiej jako¶ go otrze¼wiæ? - zaproponowa³ szlachcicowi. Nie wiedzia³ jakich metod do tego u¿yje. Chcia³ po prostu w jaki¶ sposób odwlec karê ch³opaka, pomimo i¿ dopiero co przed chwil± chcia³ mu zwin±æ jego i tak niewielki dorobek.
Davon
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Davon »

Spojrza³ z ukosa na myszowatego.
- Hm, hm. - mrukn±³ - Mo¿e to i dobry pomys³. Co to za kara, jak nawet nie bêdzie wiedzia³ o co chodzi? - Tak. Myszowaty ma racjê. Spojrza³ na grajka, by oceniæ jego stan. Widocznie narkotyk dopiero teraz pokazywa³, co naprawdê potrafi. Nie wydaje siê, by cokolwiek z ich rozmowy, do niego dociera³o. Milcza³ jeszcze przez pewn± chwilê, w koñcu ponownie przeniós³ wzrok na myszowatego i skiniêciem g³owy wskaza³ mu stajniê.
- We¼ waæpan jakie¶ wiadro od pacho³ka, zaczerp wodê z koryta i chlu¶niemy mu w twarz. Jak to nie zadzia³a, to trudno - posiedzi sobie trochê w loszku, tam ju¿ go ten orze¼wiaj±cy ch³odek otrze¼wi. Ja mu pokoju w gospodzie, ¿eby siê "biedaczysko" nie przeziêbi³o, nie bêdê wynajmowaæ.
Dairen
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dairen »

¦miesznie dzia³a³o to ¶wiñstwo. Ci ludzie gadali tak powoli i nudno, a wokó³ panowa³ taki b³ogi szum, ¿e grajec przesta³ siê interesowaæ tymi dwoma jegomo¶ciami, a zacz±³ wodziæ wzrokiem po ludziskach dooko³a. Pu¶ci³ nawet oko jakiej¶ staruszce, a tamta tylko prychnê³a oburzona i i odwróci³a wzrok.
- Macie jab³ka? - zapyta³ nagle dziwnie wyra¼nie, ma¶lanymi oczami wpatruj±c siê w niezidentyfikowany punkt po¶ród t³umu. - Dam jej kosz jab³ek... Dajcie mi jab³ek!
M³odziak szarpn±³ siê i zawis³ na rêce rycerza.
30 RN
Raymond
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Raymond »

Id±c za s³owami rycerza, ruszy³ szybkim krokiem w kierunku studni. Po chwili ju¿ wraca³ z pe³nym wiadrem wody. Stara³ siê uroniæ jak najmniej i przy okazji nie zmoczyæ sobie uprania. Poinstruowa³ wysokiego jegomo¶cia aby siê trochê przesun±³, a potem bez pardonu chlusn±³ ca³± zawarto¶ci± wiadra w twarz barda. Je¿eli to go nie otrze¼wi, to oznacza, ¿e naprawdê na³yka³ siê naprawdê mocnych zió³ek.
Davon
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Davon »

Mocno trzymaj±c barda za ramiê, obserwowa³ poczynania myszowatego i jego manewry miêdzy t³umem, który jednak widz±c co trzyma w rêku, usuwa³ mu siê z drogi z niejakim respektem - no bo kto to chce w mokrych fata³achach paradowaæ? Z niejakim rozbawieniem zauwa¿y³ te¿, i¿ to wiadro zdawa³o siê mu nieco ci±¿yæ na ramionach, jakby mia³ zaraz je wypu¶ciæ. Hah, na milê czuæ mieszczuchem, ¿akiem z uniwersytetu. Du¿o pierdó³ we ³bach, ma³o si³y w ramionach. Co prawda mówi siê, ¿e umys³ wygrywa z têp± si³±, ale umys³ trzeba mieæ têgi od urodzenia - te wszystkie dyplomy s± warte tyle co nic. Có¿, Davon mia³ styl my¶lenia typowego wiejskiego szlachcica, lecz w sumie trudno nie przyznaæ mu nieco racji, nieprawda¿?
Przezornie odsun±³ siê od barda, nawet nim myszowaty go o to poprosi³ - po prostu obawia³ siê, ¿e zamiast chlusn±æ w chwiej±cego siê z³odziejaszka, upu¶ci wiadro, albo co gorsza strumieñ wody trafi w niego.
Sta³o siê.
Pró¿ne by³y obawy, myszowaty trafi³. Davon spojrza³ na barda, chc±c zobaczyæ, czy jego stan siê poprawi³.
Dairen
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dairen »

Nagle ch³opaka zala³a fala zimna. To by³o jak nag³e przebudzenie siê ze snu. Wrzasn±³, ¶ci±gaj±c na siebie wzrok kilku najbli¿szych przechodniów, a potem zacz±³ siê trz±¶æ, nerwowo rozgl±daj±c dooko³a. Z pierwszje chwili przerazi³ siê, ¿e gdzie¶ spada i pospiesznie obj±³ rêkê rycerza i z³apa³ równowagê. Mrugn±³ kilka razy i poci±gn±³ nosem.
- Kim jeste¶cie, do stu diab³ów? - spyta³ zdezorientowany. Co prawda pamiêta³ niejasno, co siê przed chwil± dzia³o, ale dopiero teraz przysz³o mu do g³owy o to spytaæ.
- Stra¿ miejska, czy jakie licho? Obchodzi was los nieznajomego? Zmys³y postradali¶cie!? - gra³ na zw³okê. A gra³ ca³kiem nie¼le. Wygl±da³ na realnie oburzonego.
30 RN
Raymond
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Raymond »

- No, ju¿, ju¿ ch³opcze - powiedzia³ do blondyna odk³adaj±c na bok wiaderko. - Nie wiesz co siê dzia³o przed chwil±? Próbowa³e¶ mi ukra¶æ sakwê ze z³otem, ale ten tutaj ros³y jegomo¶æ zd±¿y³ Ciê powstrzymaæ - wskaza³ na mê¿czyznê obok. - Masz co¶ na swoj± obronê czy wolisz zostaæ od rêki przekazany stra¿y miejskiej? - poprawi³ sobie okulary. Ogó³em ca³a ta historia by³a dosyæ nietypowa. Przynajmniej jak dla niego. Pewnie dlatego, ¿e zwyk³ chowaæ mieszek g³êbiej. Ile to cz³owiekowi k³opotów potrafi przysporzyæ roztargnienie.
Davon
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Davon »

Pokiwa³ g³ow±, niemal¿e w rytm s³ów wypowiadanych przez myszowatego.
- Ca³a prawda, ¶wiêta prawda. Nic dodaæ nic uj±æ. - popar³ go po chwili s³owem, jakby bard mia³ jeszcze jakie¶ w±tpliwo¶ci co do prawdziwo¶ci jego s³ów. Choæ domy¶la³ siê, ba, nawet by³ pewny, bo to ¿aden trud siê domy¶leæ, i¿ tchórz po prostu struga wariata, ¿eby uratowaæ skórê przed rzemieniem i buciorami stra¿ników. Wszak¿e, kto nie s³ysza³ o "cudownych" warunkach ekradoñskich lochów i nadzwyczajnej "opiekuñczo¶ci i praworz±dno¶ci" miejskich gwardzistów?
Dairen
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dairen »

- Wasza Mi³o¶æ! - zignorowa³ Myszowatego i zwróci³ siê wprost do rycerzyka. - Có¿ wam za korzy¶æ przyjdzie z wrzucenia mnie do lochu? To tylko strata waszego cennego czasu! Chcecie t³amsiæ dobrze rozwijaj±cego siê artystê? - rzek³ przekonywuj±cym tonem, zerkaj±c na skrzypce. - A tak w ogóle to nie bêdê z wami rozmawia³, dopóki nie dostanê gwarancji, ¿e nic mi siê nie stanie! - doda³ podenerwowany brakiem reakcji na twarzy mê¿czyzny. Westchn±³.
- Ja... Po prostu... Potrzebowa³em na kwiaty! Tak, kwiaty dla... Dolores. Piêknej i nieskalanej Dolores! Tak, do cholery! - wykrzykn±³ tryumfalnie. - Zrozumcie mnie. Mieæ tak± szansê i jej nie wykorzystaæ? Zwróci³bym zawarto¶æ mieszka i to z nawi±zk±, gdybym... Gdybym tylko pana znalaz³ - tu u¶miechn±³ siê przepraszaj±co w stronê Mysikrólika.
30 RN
Raymond
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Raymond »

S³ucha³ uwa¿nie przemowy m³odego barda. W swoich s³owach mia³ on wiele racji. Spójrzmy, wiêc ponownie na tê sprawê. Chcia³ co prawda ukra¶æ mu pieni±dze, to prawda. Jednak¿e by³ on odurzony jakimi¶ chemikaliami. Pod wp³ywem owego ¶rodka, chcia³ zdobyæ pieni±dze dla swojej ukochanej. Co prawda na kwiaty, które drogie nie s± i które móg³ równie dobrze zebraæ na czy jakiej¶ innej dziczy, ale Raymond nie zwraca³ na te szczegó³y uwagi. Uwierzy³ w ka¿de s³owo, które powiedzia³ bard. Je¿eli nie w ka¿de, to przynajmniej mia¿d¿±c± wiêkszo¶æ. Chcia³ pomóc temu biedakowi, ale tak pomagaæ z³odziejowi? Pieniêdzy przecie¿ mu nie da. Wtem do g³owy wpad³a mu genialna my¶l.
- No dobrze ch³opcze. Jestem sk³onny wybaczyæ Ci twój nikczemny postêpek pod jednym warunkiem - tutaj zrobi³ przerwê aby zobaczyæ reakcjê ch³opaka na jego s³owa. - Wyruszysz ze mn± na wyprawê badawcz± jako pomocnik. Przyjmij moj± ofertê, to nie doniosê na Ciebie stró¿om prawa. Je¿eli spiszesz siê wyj±tkowo dobrze, mo¿e nawet zap³acê Ci za twoj± pomoc.
Zablokowany

Wróć do „Ekradon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości