Szepczący Las[Niedaleko Wodospadu Snów] Ścigany. Znowu.

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

[Niedaleko Wodospadu Snów] Ścigany. Znowu.

Post autor: Cain »

Cain uciekał pieszo, nie chciał używać teleportacji, bo w ścigającej go grupie był mag, który mógłby wyśledzić miejsce, do którego przeniósł się pradawny i pościg byłby kontynuowany. Uchylił się przed strzałą, która mogłaby wbić się w jego głowę i odpowiedział magicznym pociskiem, który zabił strzelca. Jednego mniej, zostało jeszcze czterech. Cainerath wiedział, że ta grupka to tylko zwiadowcy, a w pobliżu czai się przynajmniej dwa razy większa grupa, którą może przewodzić jeden z ważniejszych członków Poskromicieli, na co czarodziej miał szczerą nadzieję. Pościg trwał w najlepsze, a ścigany postanowił, że czas to skończyć i stawić im czoła.
W końcu wbiegł na polanę, która bardzo dobrze nadawała się na pole do starcia ze zwiadowcami. Cain zdążył nałożyć na siebie zbroję maga, zanim grupka dotarła na polanę.

Zaczęło się. Najpierw oberwał mag, magiczne pchnięcie wywołane magią mocy spowodowało, że odleciał on w bok i uderzył w zawalony pień drzewa. Wyglądało na to, że stracił przytomność. Magiczna zbroja odbiła bełt kuszy, gdyby nie ona to wbiłby się on głęboko w bark czarodzieja. Pradawny wykonał kilka szybkich gestów dłonią i po chwili wyładowanie energetyczne spopieliło kusznika, a następnie przeskoczyło na zabójcę wyposażonego w dwa sztylety. Cainerath zapomniał o magicznym pancerzy chroniącym jego ciało i uniknął zabójczego cięcia dwuręcznym toporem. Przed nim stał ciężko opancerzony mężczyzna, który przygotowywał się do kolejnego cięcia podwójnym ostrzem topora. Był szybki, jednak ciężka zbroja nieco ograniczała jego ruchy. Dzierżyciel nie miał tego problemu, na szczęście dla niego samego. Kula czystej energii nie miała problemu z przejściem przez zbroję i ciało przeciwnika, dodatkowo wybuchła będąc już w ciele ciężkozbrojnego i dzięki temu Cain mógł mieć pewność, że przeciwnik nie żyje. W sumie... to ostatecznie pozostał z niego ciężki topór, kawałki zbroi i ciała, więc dziwne byłoby to, gdyby udało mu się przeżyć.
Został jeszcze mag, który obudził się szybciej, niż przypuszczał pradawny. Zbroja znikła po tym, jak na swojej drodze napotkała ją kula ognia, którą wysłał mag Poskromicieli. Nie mógł zrobić już nic więcej, bo jego ciało ogarnął ból, który towarzyszył wysysaniu energii. Nic dziwnego, że z jego ust wydobył się potworny krzyk, który może zwabić tu resztę oddziału... Ale czy nie o to mu chodziło?
Było po wszystkim, walka dobiegła końca, jednak tylko na razie.

Mężczyzna już wcześniej dostrzegł aurę piekielnej istoty ukrywającej się w zaroślach i obserwującej walkę, jednak nie zaprzątał sobie nią głowy, wszak miał ważniejsze rzeczy na głowie. Oczy czarodzieja dopiero teraz przestały świecić.
- Wyjdź z ukrycia. Na razie jest bezpiecznie - powiedział dość głośno i podszedł kilka kroków do miejsca, w którym wyczuł piekielną aurę.
- Jeśli potrafisz walczyć i chcesz wiedzieć, dlaczego z nimi walczyłem, to możemy pomóc sobie nawzajem... Jeśli nie, to będziesz mógł lub mogła odejść w swoją stronę - dodał. Zatrzymał się kilka korków przed zaroślami, bo uznał, że nie będzie podchodził bezpośrednio do nich, w końcu nie wiedział, jakie nastawienie ma owa istota w stosunku do niego.
Awatar użytkownika
Rozalie
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 75
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Kurtyzana , Mag , Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Rozalie »

Pokusa wylądowała teraz w lesie. Ciężko jej było ogarnąć, co się stało, w każdym razie spadła z nieba, mogłaby użyć skrzydeł, ale zbyt wiele zdarzyło się w jednej chwili. Skończyła więc poobijana w krzakach. Skrzywiła się i użyła magii dobra, by uleczyć rany.

- Ajaj, gdzie Avarruś?! Gdzie jedyna osoba będąca mi w jakiś sposób znajoma?! I co z Haxamem? Ooo… A może przez magie zrobił bum? Co się w ogóle stało… nic nie pamiętam… CIEMNOŚĆ! Ah… musiałam zamknąć oczy… ugh – mówiła do siebie w myślach – Ooo, a to co?! – w tym momencie ujrzała walkę.

Pokusa kibicowała raz jednym raz drugim, oczywiście po cichu. W końcu stwierdziła, że warto być po stronie tego od magii, czary są fajne przecież!

- O rety, rety! – podekscytowana zamachnęła się ogonkiem – Skoro pana żywej skały nie ma… To mogę używać mocy… ile tylko chce! Ojejku Jejku! – rozpromieniła się i zapomniała, że nie powinna tak wrzeszczeć.

Zrozumiała to dopiero gdy zapanowała niepokojąca cisza, rozejrzała się. Pradawny coś tam gadał, okazało się, że wiedział o niej, ale nie wiedział, z jaką istotą piekielną miał do czynienia. Rozalie stwierdziła, że musi ukazać się w swoim, chaotycznym stylu. Tuż obok kicał akurat zając.

- Idealny wierzchowiec! – sprawiła, że uszaty powiększył się znacznie do rozmiarów konia, zaczął przy tym unosić się, używając własnych uszu jak skrzydeł. Wtedy rudowłosa wskoczyła na niego. I w ten sposób wyszła z ukrycia.

- Witaj, witaj! Jasne, że chce! Opowiadaj! – uśmiechnęła się, ukazując śnieżnobiałe kiełki – A tak przy okazji… nie widziałeś gdzieś jakiegoś uciekającego krzesła? To byłby środek transportu bardziej w moim stylu… To jest zbyt… hmm normalne. Swoją drogą… Jestem Rozalie… no i wiem jeszcze, że jestem pokusą… Nie wiem nic więcej… Widziałeś gdzieś Avarro? Ah miał taki śliczne, błękitne oczy… No i chyba mnie znał! Mógł mi tyle powiedzieć! Ale zamknęłam oczy… coś mnie niosło… i spadłam tu i nic nie wiem – pokusa zaczęła, jakkolwiek dziwne by to nie było, płakać.

Smutna zeskoczyła z zająca i podeszła do pradawnego i przytuliła go, używając do tego także swoich całkiem sporych skrzydeł. Zaczęła się żalić, że ma ciemną pustkę w pamięci, iż obudziła się pewnego dnia w Szepczącym lesie i znała tylko swoje imię.
Po chwili się opanowała, wypuściła mężczyznę z uścisku, na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech a po łzach ani śladu. Trawa wokół nich nagle wyrosła tak bardzo, że dorównywała koron drzew, tworząc swego rodzaju ogrodzenie od wszystkiego innego.

- Siadaj, chce posłuchać teraz, co ty mi opowiesz! – usadowiła się na ziemi po turecku i patrzyła nań, maślanymi oczami, czekając aż zacznie.
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Cain »

Cóż... nawetnawet jeśli spodziewał się pokusy, to nie spodziewał się tego, że wyjdzie ona z ukrycia na wielkim króliku, który dodatkowo unosił się w powietrzu przy pomocy swoich uszu. Zdziwienie i zaskoczenie nie były widoczne na twarzy pradawnego, no, może poza tym, że uniósł w górę lewą brew.
- Nie widziałem nigdzie uciekającego krzesła i to samo tyczy się tego Avarro, o którym wspomniałaś... - odpowiedział po chwili.
Skoro ona przedstawiła się jemu, to powinien zrobić to samo.
- Jestem Cainerath Eon, ale możesz mówić mi Cain. Jestem pradawnym, a konkretniej czarodziejem - dodał po chwili, a gdy wypowiadał swoje imię i nazwisko, to ukłonił się lekko w stronę piekielnej.
Chciał powiedzieć coś jeszcze, a może nawet od razu przejść do tego, dlaczego go ścigali, jednak pokusa podeszła do niego i przytuliła go. Była to kolejna rzecz, która wprawiła czarodzieja w zdziwienie. Po chwili, Rozalie zaczęła wyżalać mu się ze swoich problemów, cały czas się przytulając, a niedługo po tym, wypuściła go z uścisku. Trawa wokół polany zaczęła rosnąć, aż osiągnęła wysokość niektórych drzew otaczających to miejsce.
- Jest uzdolniona magicznie, jednak zaklęcia rzuca intuicyjnie i zdaje się, że nie do końca nad tym panuje... - powiedział do siebie w myślach Cain, a po chwili usiadł naprzeciw pokusy.

- Czyli chcesz spróbować mi pomóc? - zapytał, bardziej retorycznie, nawet w jego głosie było słychać, że jest to bardziej stwierdzenie, a nie pytanie i nie oczekuje na to odpowiedzi.
- Nie ma czasu na snucie długich opowieści, bo niedługo może tu trafić reszta grupy, do której należeli zwiadowcy, których zabiłem - uprzedził pokusę. Lepiej było, żeby wiedziała, że nie będzie zgłębiał się w szczegóły. Dla niego krótka opowieść też była lepsza, bo mógł powiedzieć tylko o najważniejszym, a to nie było, aż tak osobiste.
- Tamci zwiadowcy, jak i grupa, do której należą to Poskromiciele. Krótko mówiąc, są to najemnicy, którzy specjalizują się, głównie, w zabijaniu czarodziei i istot magicznych, a także osób, które władają potężną magią. Oczywiście, nie robią tego za darmo i zabijają osoby, które wskazuje im zleceniodawca. Ścigają mnie dlatego, że jestem ostatnim członkiem grupy czarodziei, którą mieli zniszczyć. Mało kto słyszał o tej grupie, więc niech nie zdziwi cię to, że nie wiesz o kim mówię - opowiedział po krótce. Wydawało mu się, że to wystarczyło, aby Rozalie zrozumiała, o co chodzi i dlaczego tamci ludzie go ścigali.
- Ta wysoka trawa może spowodować, że dotarcie w to miejsce zajmie im nieco więcej czasu, jednak i tak tu dotrą... A ja nie zamierzam uciekać - dodał z pewnością siebie w głosie. Pokusa mogła domyślić się, że gdyby spróbowała namówić czarodzieja do ucieczki, to i tak by jej się nie udało.
Awatar użytkownika
Clami
Zbłąkana Dusza
Posty: 3
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Naturianin - niezidentyfikowaneg
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Clami »

Leciał powoli, nisko nad ziemią. Światło odbijało się od jego ciała tak, że każdy ruch wyglądał jakoby pozostawiał za sobą połyskującą, różnokolorową smugą. Coś jak zwykle ciągnęło go do lasu, praktycznie każda jego podróż zahaczała o miejsca bliskie naturze, będące tak blisko cywilizacji, a wydające się tak odległe przez to, że żyły własnym życiem. Jednak czasem i problemy cywilizacji docierają do tych świętych sanktuariów życia. Wtedy wkracza w nie śmierć, ta niepotrzebna.
Tak było tym razem i Clami wyczuł, że coś się święci. Pokrył swoje ciało iluzją, nie pozostawiał żadnego śladu tego, że jest. Oczywiście czarodziej jak się skupi to wyczuje jego aurę, ale na pierwszy rzut oka, będzie miał szansę na ucieczkę. Zatrzymał przy drzewie, pazurkami wbił się jego korę i obserwował sytuację w pobliżu. Nie spodziewał się, że będzie świadkiem walki, co prawda jednostronnej, ale walki. Tylko martwy by nie zauważył, że ma do czynienia tutaj z czarodziejem, ale ten chyba nie wykrył go, bo w pobliżu pojawiła się wyraźniejsza, nie ukryta pod iluzją, aura przedstawiciela rasy piekielnych. Nie wiedział, czy w takiej sytuacji odpowiednie będzie odkrycie swojej obecności, czy nie lepiej jeśli teraz się po prostu oddalić. Ciekawość jednak wygrała, zwłaszcza, gdy przy piekielnej działy się rzeczy nadnaturalne. Ewidentna magia chaosu.

Odbił się od powierzchni drzewa i wleciał w wysoką trawę. Jego ruchy były absolutnie bezgłośne, tak jakby wiatr uderzał o roślinność. W końcu przebrnął przez zarośla i wyjrzał. Widział te dwie istoty jak rozmawiały. Z zainteresowaniem słuchał opowieści czarodzieja, lecz nie obchodził go ten problem. Zdecydowanie przerastał małego chochlika, nie mógł pomóc w walce. Postanowił jednak umilić sobie dzień towarzystwem. Machnął łapą, momentalnie zanegował swoją iluzję i przeniósł się nad głową czarodzieja. Wisząc w powietrzu zgiął się tak, że widział mężczyznę do góry nogami. Patrzył mu w oczy, uśmiechając się.
- Czołem podróżnicy! - rzekł tym swoim melodyjnym głosikiem - Przeszkadzam? - zapytał, wytykając język. Chwilę później leżał plecami na głowie pokosy, jego ogon zwisał tak, że obijał się o nos kobiety.
Awatar użytkownika
Rozalie
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 75
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Kurtyzana , Mag , Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Rozalie »

Gdy pradawny stwierdził, że nie widział Avarra pokusa posmutniała, ale jak usłyszała, iż nie spotkał nawet uciekającego krzesła, to się zdenerwowała.

- NO WEŹ! Jak mogłeś nie widzieć? Przecież to biega po lasach cały czas teraz! Ughh… Musiało zrobić się sprytne i unikać ludzi by na nim nie siadali! Egh… A takie wygodne było… no szkoda! – by się uspokoić, pogłaskała zająca zdziwionego całą sytuacją.
Po chwili pradawny się przedstawił, piekielna w myślach powtórzyła jego imię kilka razy, ale stwierdziła, iż lepszym rozwiązaniem będzie mówić, tak jak chciał, czyli po prostu Cain.

- Ty mi możesz mówić w sumie Roz! Będzie szybciej, ale czy to nie brzmi źle? Jeśli źle to nie mów, a jeśli dobrze to mów! – dziewczyna usłyszała myśli czarodzieja – oczywiście, że jestem utalentowana magicznie! Ale ej! Przecież panuje nad tym! Zobacz! Widzisz tego ptaszka, co tam leci? Dobra, uważaj. – Rozalie użyła magii i już po chwili ptaszysko o czarnych piórach, zapewne kruk, stał się tęczowy, po czym zmienił się w dosłownie latającą, wielobarwną rybę. Zirytowane zwierzę zleciało w stronę pokusy i pogryzło ją… Tak, pogryzło, ponieważ przypadkowo zdobyło również zębiska.

- AUA! To był jednorazowy wypadek! AU! A SIO! – Jakiś czas musiała odganiać tego natręta, ale na szczęście odleciał. Pokusa zdawała się nieźle zdenerwowana – Mniejsza o to… - postanowiła słuchać opowiadania czarodzieja.
Piekielna słuchała z wielkim zaciekawieniem, patrzyła na pradawnego, gdy mówił, prawie wcale nie mrugała przy tym. Jednak potrafiła być przez chwilę spokojna.

- Czy to znaczy, że mnie też będą chcieli dorwać, bo znam magię?Ale dlaczego to robią? Jaki to ma sens? Wybić wszystkich magicznych i będzie tak straaaaasznie nuuuudno – skrzywiła się dziewczyna na samą myśl o tym – To ich trzeba powybijać! Tych strasznych nudziarzy! Ej, mam pytanie, czy jeśli będę często używać magii to nie wybuchniesz? Znałam takiego jednego kamiennego stwora i cały czas ostrzegał ze za dużo czarów i zrobi bum! Niekiedy już do tego naprawdę niewiele brakowało, ponieważ niektórzy przez to… ZNIKALI! Jedni już nie wrócili albo pojawili się w innym miejscu, ale mimo wszystko… Wolałabym tak nie zniknąć. Choć możliwe, że właśnie przez niego tu jestem, ale wydaję mi się, iż coś mnie chyba złapało… Zresztą… To nie wybuchniesz, tak?

Wtem pojawiło się niezwykłe stworzenie bardzo podobne do jaszczurki, tylko że to latało, mogło być też nadzwyczajnie malutkim smokiem. Gdy wylądowało na głowie Rozalie, ta uśmiechnęła się szeroko i złapała naturianina.

- IIIIIIIIIIIIIIII! JAAAKI SŁOOODKI! – przytulała go i głaskała, przyglądając mu się z zachwytem. Nic złego nie zrobiła, mimo gwałtownych ruchów uważała, aby czegoś mu nie zgnieść, co najwyżej mogła wywołać u niego drobne zawroty głowy – Jak się nazywasz? Jesteś malutkim smoczkiem? Jaszczurka? Jeesteeeś taaaki słooodki! – pokusa nie miała zamiaru go wypuszczać z rąk.
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Cain »

- Nawet gdybym je widział, to i tak miałem na głowie ważniejsze sprawy niż chodzące krzesło, na przykład, własne życie - odparł. W jego głosie nie było irytacji, chociaż mogłaby być. Pokusa widziała to, co wydarzyło się na polanie, więc wydawało mu się, że domyśli się tego, o czym wspomniał przed chwilą, najwidoczniej musiał się pomylić.
- Mogę ci mówić Rozalie, twoje imię nie jest trudne do wypowiedzenia i nie jest szczególnie długie - zapewnił piekielną. O swoim pełnym imieniu nie mógł powiedzieć tego, że było łatwe do wypowiedzenia, dlatego, przy przedstawianiu się, zawsze wspomina o tym, że nowo poznana osoba może mu mówić Cain.
Następne słowa padły z ust czarodzieja dopiero po tym, jak Rozalie skończyła swój mały pokaz magiczny, który tylko upewnił go w tym, że dziewczyna nie do końca panuje nad swoimi zdolnościami magicznymi. Cain posłał kulę energii w stronę odlatującej kreatury, a magiczny pocisk trafił dokładnie w stworzenie, które zmieniło się w popiół.
- Lepiej, żeby nie ugryzło nikogo więcej... Chociaż, patrząc na zęby tego stworzenia, to zabić też by mogło - wytłumaczył, dlaczego postanowił zabić latającą, tęczową rybę z zębami.

Przez jakiś czas, mówił tylko on, bo to w końcu on opowiadał. Pokusa nie przerywała mu pytaniami, które najpewniej zada dopiero po tym, jak pradawny skończy opowieść.
- ... Poskromiciele to najemnicy, zabijają tych, za których dostają zapłatę od zleceniodawcy, a niekażdego, kogo napotkają i wiedzą, że używa on magii. Przeważnie jest tak, że są wynajmowani do zabijania jakichś potężniejszych magów albo takich, którzy za dużo wiedzą lub mogą w jakiś sposób zaszkodzić ich zleceniodawcy. Nie wiem, dlaczego to robią, może dlatego, że za zabicie potężnych magów dostają dużo pieniędzy, więcej niż za zwykłe zlecenia zabójstw. Wybić ich? Wielu próbowało i nie wszystkim się udało, może mi się poszczęści... - odpowiedział na jej pytania, a po chwili usłyszał następne. Miał nadzieję, że odpowiedzi nie przyniosą kolejnych pytań ze strony pokusy, bo niedługo nie będzie, kiedy na nie odpowiadać.
- Nie wybuchnę - odpowiedział krótko. Taka odpowiedź powinna wystarczyć.

Ich rozmowę, tak jakby, zakłóciło stworzenie, który wyglądem najbardziej przypomniało małego smoka, w dodatku, jak się po chwili okazało, potrafiło też mówić.
- Witaj... naturianinie - odpowiedział na przywitanie stworzenia. Chwilę przed tym przywitaniem, przyjrzał się aurze tego stworzenia, stąd wiedział jakiej jest rasy.
- Nie przeszkadzasz, na razie. Niedługo dojdzie tu do walki, więc jeśli nie będziesz mógł w jakiś sposób pomóc, to radziłbym ukrycie się w pobliżu i przeczekanie jej tam - dodał szybko.
Chciał przedstawić siebie i pokusę, jednak dziewczyna złapała naturianina, a następnie zaczęła go przytulać i głaskać, przy okazji mówiąc, że jest słodki. Cain podszedł nieco bliżej.
- Pokusa, która cię przytula ma na imię Rozalie, a ja jestem Cainerath Eon, ale możesz mówić mi Cain - tym razem, darował sobie niewielki ukłon, bo stworzenie i tak, raczej, by go nie zauważyło. W sumie to nie zazdrościł mu tego, że wpadł w ręce Rozalie.

Po chwili cała trójka usłyszała szelest trawy i krzyki człowieka, po tonie jego głosu można było domyślić się, że jest dowódcą grupy i właśnie wydaje rozkazy.
- Zaraz się zacznie... - odparł czarodziej i otoczył się magiczną zbroją. Zarówno naturianin, jak i pokusa mogli zauważyć, że oczy pradawnego zaświeciły się na złoto, gdy rzucał na siebie magiczną zbroję.
Awatar użytkownika
Rozalie
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 75
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Kurtyzana , Mag , Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Rozalie »

- Oh, zabiłeś go? Zabijanie jest złe! Chwileczkę… -zmarszczyła czoło – skoro ja jestem pokusą… to jestem z tych piekielnych, tak? To znaczy, że powinnam być złą? Hę? Chyba tak hmm… YAY ZABIŁEŚ TO NIEWINNE ZMUTOWANE STWORZONKO! JAKIE TO UROCZE I BEZDUSZNE BUAHAHAH! – Rozalie starała się śmiać jak ktoś naprawdę zły, ale jakoś to do niej nie pasowało.

Cain zajął się wyjaśnieniem, pokusie tego, kim są owi poskromiciele. Zaciekawił tym rudowłosą dziewczynę. Do tego stopnia, iż aż uniosła się ona w powietrze dzięki swym pokusim skrzydłom. Wywołała przy tym może niewielki, lecz odczuwalny podmuch wiatru, zakręciła się w powietrzu i zachichotała. Mężczyzna miał za chwilę poznać przyczynę jej stanu.

- Czy to znaczy, że jesteś potężnym magiem? A czy ja też? Kiedyś osiągnę szczyt w magii chaosu, wtedy sprawię, że nigdy nie będzie nudno i będzie się działo i, działo i działo! – ucieszyła się piekielna – Nie bój się Cain! Ja i ty! Razem ich wybijemy co do jednego! Stanowimy dobry duet ja z magią chaosu i pewnymi innymi oraz ty z tą twoją… magią…do… do ataku! O! To dobre określenie! Oh jak dobrze że nie wybuchniesz! Ten kamienny stwór już był tego bliski, jak ja się ograniczyłam to znów Eloise coś czarowała! Całe szczęście że żyję… Chwileczkę… a czy ja przypadkiem nie żyję? Jestem pokusą… Hmm może „istnieje” będzie dobrym słowem… Ej, ile masz lat Cain? Ja swojego wieku nie pamiętam… a chciałabym go znać… - posmutniała na chwilę, ale trwało to jedynie kilka sekund, po czym na ustach dziewczyny zagościł uśmiech od ucha do ucha.

Gdy Rozalie była zajęta tuleniem jaszczurko podobnego stworzenia, czarodziej przedstawił siebie i ją temu, jak powiedział, naturianinowi. Po chwili go jednak puściła, gdy usłyszała dziwny szelest i głosy. Owinęła swój ogonek wokół ręki pradawnego i przekrzywiła głowę, patrząc w stronę, skąd dochodziły odgłosy. Nagle jej wyraz twarzy stał się jakby zmartwiony.

- Cain ja nie umiem walczyć bez magii! Naucz mnie, proszę! – przytuliła go i błagała, niczym dziecko co zobaczyło na półce w sklepie upragnioną zabawkę – Nie mam nawet broni! Potrzebuję broni! Nauczysz mnie? Nauczysz?! Ej… chwila moment… dlaczego twoje zalśniły, jak użyłeś magii? Co za niezwykła sztuczka! Masz tak od zawsze? Też bym chciała… ale ja mam czerwone oczy, może by było czerwone światło? ALE ŚWIETNE ZJAWISKO! – podskoczyła uradowana, przypadkowo uderzając skrzydłem czarodzieja w twarz. Przynajmniej nie był to zbyt mocny cios.

Piekielna przestała na chwilę mówić i znieruchomiała nasłuchując. Wszystko podejrzanie ucichło co mogło oznaczać, że są już otoczeni. Dziewczyna uniosła się nieco ponad ziemię nadal trzymając Caina.

- To… chyba za późno na naukę walki, ale prędzej czy później mnie naucz, dobra? Mogę walczyć magią? Nic nie zepsuje! Chyba… Inaczej nie umiem… Mogę użyć innej magii niż chaosu? Mogę, mogę? Postaram się walczyć nie chaotycznie! Dawno kogoś nie spopielałam… - zaśmiała się, tak by uzyskać efekt złowrogiego śmiechu szaleńca, jednakże średnio jej to wyszło.
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Cain »

Wciągnął powietrze, zanim zabrał się za odpowiedź na pytania Rozalie i, przy okazji, nasłuchiwał czy nikt nie nadchodzi.
- Bardziej chodzi o to, że jestem jedynym ocalałym z grupy, którą mieli wybić Poskromiciele, a oni nie lubią zostawiać niedokończonych spraw - odpowiedział. Wydawało mu się, że pokusa jest za bardzo pobudzona i przydałaby się jej dłuższa chwila spokoju, a nawet odpoczynek. Tylko że nie teraz, bo już coraz mniej dzieliło ich od starcia z grupą Poskromicieli.
- Jeśli dobrze pamiętam, to mam prawie trzysta pięćdziesiąt lat. Podejrzewam, że ty jesteś młodsza, jednak nie powiem ci o ile młodsza, bo po wyglądzie pokusy nie można określić jej rzeczywistego wieku - mówiąc to, cały czas przyglądał się Rozalie. Każda pokusa miała piękne ciało, a ta, z którą rozmawiał, nie była wyjątkiem. Co prawda, poznał ją niedawno, jednak odniósł wrażenie, że jeszcze nie do końca nauczyła się posługiwać swoim ciałem na własną korzyść. Przemyślenia, jakie by one nie były, musiał zostawić na później, bo pokusa znowu się odezwała.

- Znasz magię, prawda? Każdy rodzaj magii posiada jakieś zaklęcia, które mogą zaszkodzić przeciwnikowi. Nie ma dobrej i złej magii, to czy magia jest dobra albo zła zależy od osoby, która jej używa. Umiesz rzucać zaklęcia, więc możesz użyć ich jako broni, nawet jeśli nie do końca nad tym panujesz. Jeśli będzie kiedy, to mogę nauczyć cię podstaw walki bez broni, znaczy walki wręcz - odpowiedział na kolejne pytania.
- Moje oczy święcą przy używaniu magii od momentu, w którym skorzystałem z niej poraz pierwszy - odpowiedział na pytanie i kolejna odpowiedź.
- Nie wiem, dlaczego tak się dzieje - dodał po krótkiej chwili. Możliwe, że Rozalie zapytałaby go właśnie o to, a tak, wyprzedził jej pytanie. Chwilę później dostał jej skrzydłem w twarz, cóż, za późno spostrzegł, że istniała taka możliwość i nie odsunął się w porę.

Las, nagle, stał się cichy, nie było słychać nawet śpiewu ptaków. Cain wiedział, że są otoczeni. Spojrzał na pokusę.
- Jeśli znasz inną magię, to możesz jej użyć... Tylko uważaj na to, żeby robić krzywdę przeciwnikom, a nie sobie albo mi - odparł, a w jego dłoni pojawiła się fioletowa kula zbudowana z czystej energii.
- Czas się zabawić... - powiedział i uśmiechnął się tajemniczo.

Na krótką chwilę, przymknął oczy, a gdy je otworzył, już świeciły. Rzucił kulę energii w zarośla, a ta wybuchał tuż za nimi. Wybuch wyrzucił z nich dwóch kuszników, których ciała spoczęły na krzakach, za którymi się ukrywali. W tej chwili bełt pomknął w stronę czarodzieja, jednak napotkał na swojej drodze magiczną ochronę i odbił się od niej. Cain skierował dłoń w stronę, z której nadleciał bełt i wykonał nią szybki gest. Z drzewa spadł kolejny kusznik, zupełnie jakby ktoś uderzył go pięścią. Ta sama pięść, wytworzona przy pomocy magii, wgniotła strzelca w ziemię.
W tym samym czasie, na polanę wbiegło czterech zbrojnych, dwóch w ciężkich zbrojach i z toporami, a dwóch w nieco lżejszych i z tarczami w jednej, a z mieczami w drugiej dłoni. Z nimi, bezszelestnie z zarośli, wynurzyło się dwóch zabójców trzymających w dłoniach sztylety. Na samym końcu wyszedł potężny wojownik, który na ramieniu niósł tak samo potężny młot.
- Nim zajmę się osobiście - powiedział do Rozalie i głową wskazał na wojaka z młotem. Pokusa mogła odnieść wrażenie, że jej towarzysz zna tego człowieka, i nie było to mylne wrażenie.

- Cainerath! - krzyknął dowódca z młotem. Jego głos był tak samo potężny, jak postura.
- Bryce! Tym razem mi nie uciekniesz! - odkrzyknął mu Cain.
W dłoniach pradawnego pojawiły się fioletowe płomienie, które po chwili wystrzeliły wiązką w stronę jednego z ciężkozbrojnych i wypaliły w jego zbroi i ciele dwa otwory- jeden w miejscu serca, a drugi w miejscu brzucha. Topornik nie miał szans z taką magią, a jego ciało padło martwe na niską trawę rosnącą na polanie.
Reszta wojowników, na chwilę, stanęła zaskoczona, jednak szybko się z tego otrząsnęli i ruszyli w stronę czarodzieja i pokusy.
Awatar użytkownika
Rozalie
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 75
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Kurtyzana , Mag , Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Rozalie »

- Młodsza mówisz? Ciekawe ile mam lat, może 200 może 100 a może jedynie pół wieku?! Mam nadzieję, że nie jestem w podeszłym pokusim wieku, ile żyją pokusy? Wiesz może? – zaciekawiła się Rozalie, wtem ujrzała, że czarodziej się jej przygląda – Czemu tak na mnie patrzysz? I… tak znam magię chaosu, dobra, ognia… ale chaosu to moja ulubiona! Jest taka zabawna! Pff, daj spokój, oczywiście, że będę uważać, zawsze uważam! – zachichotała.

Po rozmowie zaczęła się walka. Cain zajął się kusznikami, a gdy pojawili się zbrojni, Rozalie z pomocą magii ognia spopielała ich. Co z tego, że mieli zbroje. Płomień pojawiał się wewnątrz nich, palił od środka. Dziewczyna nie umiała walczyć wręcz, dlatego w pewnej chwili czując narastające wyczerpanie podpaliła trawę wokół wszystkich walczących, by nie mogli za łatwo uciec ani przybyć nowi. W razie czego mogła z pomocą skrzydeł wydostać się z płonącego kręgu, choć wprawdzie za wielki to on nie był, a Caina by uniosła, raczej. Niestety zapomniała uwzględnić iż może z tego wyniknąć istna pożoga. No cóż, piekielna głupia nie była ale nieco zakręcona. Spopieliła zbrojnych tak że został z nich tylko popiół po pewnym czasie no i pusta zbroja. Natomiast w lesie narastał pożar. Mimo wszystko Rozalie nadal spopielała każdego co podszedł, niektórych traktowała kulą ognia potęgując wszechobecne płomienie. Pradawny zaś zajęty jakimś chyba dowódcą ich wszystkich, gdy go pokonał, odczuł jak ognisty język poparzył go w dłoń.

- Em… Caiiiiin… czy pożar stworzony magicznie może sam z siebie zgasnąć?? – powiedziała rudowłosa zagryzając wargę z zaniepokojoneia, ukazując przy okazji swe wampirze niemal kły – Może władasz magią wody czy pogody, czy czymś do ochłody…? O! Jaki rym! – wybuchła śmiechem. Po chwili jednak wróciło przerażenie, dziewczyna zaczęła chodzić w kółko unikając płomieni, których wzrostowi służyły leśne warunki.

Pokusa ciężko myślała co zrobić, w końcu postanowiła, że najważniejsze to wyjść z centrum morderczego żywiołu, złapała czarodzieja za ręce i machając skrzydłami najmocniej jak umiała, uniosła się tak wysoko, by wylecieć nad płomienie i przemyśleć sprawę gdzieś gdzie jeszcze jest spokojnie.

- No to tak! Mam dwa pytania, po pierwsze co z ogniem, po drugie gdzie ten słodki jaszczurek?! A jak coś mu się stanie? – pytała z początku spokojna, a potem znów spanikowana – Co robić, co robić co robić?!??!?! Nie chciałam spalić całego lasu, nawet nie kawałka! Ale jeśli czegoś nie zrobimy to cały las będzie garstką popiołu, choć jest duży…no to taką dużą garstką popiołu, ale jednak! To wszystko moja wina moja… Albo nie…to tych poskromicieli! Musimy ich wybić, bo to z ich winy las płonie, bo musiałam przez nich z nimi walczyć! AAAAAAAAAAAH! – ciężko oddychała, lecz nagle jej wyraz twarzy stał się bardziej zaciekawiony – czy jako pokusa powinnam być odporna na ogień? Hmm… intrygujące… - po tym krótkim rozważaniu wróciła do paniki.

Jeszcze bardziej zaskakujące stało się to, co zaczęła robić w tym momencie. Usiadła pod drzewem, przymknęła oczy i zaczęła… śpiewać. Jej głos zachwyciłby niejedną osobę.

- „Piekielny ogień co wciąż trwa, zniszczeniem on, a wina ma…
Odwrócić czar, to cel mój jest,
Nie wiem jednak jaki zrobić gest, jaki użyć zlepek słów
W pamięci czarna otchłań znów…”


W miarę jak dziewczyna śpiewała, płomienie znacznie się osłabły. Dodatkowo los im sprzyjał, niebo pokryte już wcześniej chmurami zszarzało i lunął deszcz. Orzeźwiający chłodny deszczyk. Po chwili nawet dało się słyszeć grzmoty zapowiadające burzę.
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Cain »

- Nie wiem, jak długo żyją pokusy, ale myślę, że masz przed sobą jeszcze dużo lat życia - odpowiedział. Tutaj mógł jedynie snuć przypuszczenia, gdyż nie znał wieku Rozalie, a także wieku, do którego przeważnie dożywają pokusy.
- Em... Dawno nie widziałem pokusy i, tak jakby, zapomniałem o tym, że możecie uchodzić za jedne z najpiękniejszych stworzeń piekielnych, które można spotkać w Alaranii... - odparł. Nie spodziewał się takiego pytania, w końcu nie przyglądał się jej za długo, a nawet wtedy nie robił tego tak, że można było zauważyć to od razu.

Po chwili zaczęła się walka i nie było czasu na rozmowy. Pradawny zabił kilku Poskromicieli i ruszył w stronę ich przywódcy, pozostawiając resztę grupy dla Rozalie, niech pokusa udowodni, że panuje nad swoją magią, w jakimś stopniu, i potrafi użyć jej w walce. Zabił jeszcze jednego człowieka, który postanowił zagrodzić mu drogę przed dowódcą i wykazać się, jednak ciężka zbroja Poskromiciela, nagle i w ciągu krótkiej chwili, zapadła się do środka i zmiażdżyła ciało i organy wewnętrze ciężkozbrojnego. Cóż, nie udało mu się wykazać i przez swoje wygórowane ambicje zginął. Zresztą, gdyby nie zginął tutaj, to pewnie zajęłaby się nim Rozalie.
Cain, w końcu, stanął naprzeciw Brycea, który był przywódcą tej grupy najemnych zabójców.
- Nic ci nie powiem! - krzyknął mężczyzna. Cain odpowiedział mu uśmiechem, a po chwili powiedział tylko:
- Nie musisz, tym razem nie masz ze sobą amuletu, więc bez problemu wszedłem do twojego umysłu i znalazłem potrzebne mi informacje - ledwie czarodziej skończył mówić, a przeciwnik już na niego szarżował i wykorzystał do tego całą wściekłość, jaką wzbudziło w nim to, że zgubił amulet chroniący przed wejściem do umysłu i to, że Cain zdobył informacje, których potrzebował.

Pradawny ledwo co uskoczył w bok, a młot Brycea i tak uderzył w magiczną zbroję, która rozpadła się- to tylko świadczyło o tym, że uderzenie było naprawdę potężne. W okamgnieniu, na dłoniach Caina zatańczyły fioletowe, energetyczne błyskawice, jego oczy zaświeciły się, a po chwili błyskawice powiększyły się i z rąk czarodzieja powędrowały w stronę przeciwnika. Jednej udało mu się uniknąć, co było niemalże nieprawdopodobne, patrząc na to, że ma na sobie ciężką zbroję, jednak druga trafiła dokładnie w cel. Na krótką chwilę, wszystko ucichło, a po chwili zbroja Brycea zaczęła świecić się na różne odcienie fioletu, aż w końcu wybuchła i, przy okazji, zabiła osobę, która miała ją na sobie. Szczerze mówiąc, to Cainerath spodziewał się dłuższej walki, a to, że załatwił dowódcę Poskromicieli przy pomocy jednego zaklęcia, świadczyło o tym, że przy jego rzucaniu użył naprawdę dużo mocy magicznej.

To, że wokół polany rozpętał się pożar, spostrzegł dopiero wtedy, gdy język ognia poparzył go w dłoń. Momentalnie spojrzał w kierunku Rozalie, bo domyślił się, że to jej sprawka, a upewniły go w tym pytania, które zadała po chwili.
- Ogień stworzony magicznie jest potężniejszy niż zwykły ogień, więc będzie palił się dłużej i intensywniej, jednak może zgasnąć sam, tylko że zajmie mu to więcej czasu niż ogniowi, który stworzony przy pomocy na przykład, krzesiwa... Jeśli władasz magią ognia, to przecież przy jej pomocy, możesz zgasić ten ogień... Nie władam magią pogody, więc radzę ci szybko go ugasić - odpowiedział i podszedł bliżej pokusy, przy okazji, uważając żeby ogień znowu go nie poparzył.
- Ten "słodki jaszczurek" pewnie gdzieś się ukrył i jak już opanujemy sytuację, to do nas wróci - odpowiedział po chwili.
- Poskromiciele są moim problemem, a nie twoim, więc nie chcę cię mieszać w to wszystko bardziej niż powinienem - dodał. Mówił poważnie i naprawdę tak uważał, o czym świadczył ton jego głosu.

Chciał powiedzieć coś jeszcze, jednak zdziwiony przyglądał się temu, jak Rozalie siada pod drzewem i zaczyna śpiewać. Jego zdziwienie znikło, gdy zorientował się, że pokusa dzięki temu spowodowała, że płomienie osłabły, a niedługo po tym spadł deszcz, który już do końca zgasił ogień.
Cain podszedł bliżej piekielnej i poczekał, aż skończy śpiewać, otworzy oczy i wstanie.
- Dziękuję za pomoc - powiedział w końcu.
Awatar użytkownika
Clami
Zbłąkana Dusza
Posty: 3
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Naturianin - niezidentyfikowaneg
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Clami »

Nie mógł cieszyć się długo towarzystwem. Tak jak się spodziewał rozgorzała walka, coś do czego Clami kompletnie się nie nadawał, mimo, że tchórzem nie był to swoje możliwości znał. Momentalnie pokrył swoje ciało iluzją i odleciał na bezpieczną odległość. Całą potyczkę siedział między gałęziami drzewa nieopodal i obserwował potyczkę. Momentami na widok krwi, zbierało mu się na wymioty. Nie nawykł do tego widoku, a potęgował to tylko zapach palonego ciała, który tworzyły bojowe zaklęcia Caina. Dodatkowo do tego wszystkiego, pojawił się pożar, teraz naturianin był przerażony aż zaczął się zastanawiać, czy stąd nie uciec, ale przecież tam był czarodziej! *Nie będzie tak źle* pomyślał. W myślach nie mógł doczekać się już końca walki, który wyglądał jakby miał nigdy nie doczekać.

Mimo, że walka już się zakończyła to naturianina zdziwiły płomienie, które dalej otaczały czarodzieja i pokusę, a które z każdą chwilą były coraz bliżej Clamiego. Zdjął iluzję z siebie i zerwał się do lotu z gałęzi, na której siedział od kiedy zaczęła się walka. Leciał wysoko, by żaden ze spragnionych zniszczenia, języków ognia go nie sięgnął. Wtedy usłyszał głos pokusy... Ona śpiewała, a ognie posłusznie przygasały. A chwilę później lunął deszcz, orzeźwiający deszcz. Naturianin uśmiechnął się szeroko, dziewczyna nie kontrolowała swojej magii, tego jak jej użyć i tego jaki efekt przyniesie, ale czasami podświadomie robi coś, co sama nie wie, że potrafi. Pstryknął palcami.

Momentalnie pojawił się na kolanach, siedzącej pod drzewem, pokusy.
- Przepraszam, w walce jestem bezużyteczny. Ale ciekawie się to obserwowało z odległości - wypowiedział słowa bezpośrednio do czarodzieja.
- Czemu Ci ludzie Cię ścigają? - zadał poważne pytanie czarodziejowi, ale uświadomił sobie, że czarodziej może odpowiedzieć na to dokładnie tak jak wcześniej opowiadał.
- A raczej... Dlaczego ktoś chce by Ciebie ścigali?
Awatar użytkownika
Rozalie
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 75
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Kurtyzana , Mag , Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Rozalie »

- Nie wiesz, szkoda… Obym nie miała na karku jakiegoś tysiąca! Nie pamiętać tylu lat! To by było straszne. Na serio dawno nie widziałeś pokusy? Uuu, moja rasa jest taka rzadka? Najpiękniejsze ze stworzeń piekielnych? To miło usłyszeć coś takiego! – ucieszyła się i aż podskoczyła ze szczęścia a wraz z nią jej pokaźny biust. Niestety, gdy spostrzegła wzrok Caina wymierzyła mu solidne uderzenie w twarz. Wydawała się oburzona i nawet odwróciła się do pradawnego tyłem, majtała nerwowo ogonkiem na lewo i prawo. Potem jednak walka skutecznie odciągnęła dziewczynę od gniewania się na czarodzieja. Podczas walki wybuchł pożar powodowany oczywiście przez pokusę, bo kogoż by innego. Gdy zrozumiała, iż może to powstrzymać, zrobiła to w niecodzienny sposób, poprzez piosenkę.

- Ukrył się? Ouhhh… - westchnęła piekielna nieco zawiedziona, już widziała w myślach, jak go ściska i przytula – Mam nadzieję, że wyjdzie niebawem. Ale i tak już wmieszałeś więc teraz nie odmieszaj, bo jak ja cię zamieszam, to zobaczysz! – pogroziła palcem i dodatkowo uderzyła go swym ogonkiem, niczym z bicza jednak to nie było bolesne, ale z pewnością mogło połaskotać.

Niespodziewanie słodki jaszczurek zawitał na kolanach pokusy, wywołując u niej wielki uśmiech i radość. Zanim jednak przeszła do podduszania, to jest przytulania stworka postanowiła posłuchać, co mówi. Wprawdzie słowa kierował do pradawnego, ale to pokusie w żaden sposób nie przeszkadzało i się wtrąciła.

- Bezużyteczny? Mógłbyś zasłodzić przeciwnika swą słodkością i urokiem! – krzyknęła zachwycona i wzięła w ręce naturianina i zaczęła ponownie ściskać i głaskać, to było do przewidzenia.

Tymczasem przyleciał wielki, latający zając, najwyraźniej stęskniony za pokusą, jednakże mógł także starać się błagać o przywrócenie go do normalności. Rudowłosa przyjrzała mu się i przyprawiła mu drugą, znacznie mniejszą głowę, w magiczny sposób. Jednakże nie użyła magii chaosu, bez wątpienia odkryła w sobie zdolności do władania dziedziną życia i wywołała porządną mutację. Najciekawsze, iż nie zorientowała się nawet, że ją odkryła.

- Czy teraz nie jest ciekawszy? – zachichotała. – Uh po tym pożarze trochę mi gorąco, przydałoby się ochłodzenie… - i w tym momencie rozpętała się zamieć śnieżna, której nic nijak wcześniej nie zapowiadało.

Rozalie podskoczyła ze szczęścia w górę wykrzykując, iż marzenia się spełniają, lecz po chwili uświadomiła sobie, iż teraz jest zbyt zimno, ale niestety śnieg nie miał zamiaru zniknąć, przynajmniej na razie.

- JEST MI STRASZNIE ZIMNO! ALE WIEM! Wiem jak się rozgrzać – spojrzała na Caina jakoś tak inaczej niż zwykle – jest pewien sposób… gdy się to wykonuje ciało, się rozgrzewa… Gdy dwoje ludzi staję się jednym – mówiła lekko ściszonym tonem, kręcąc się przed pradawnym, delikatnie zagryzała wargi, to chyba ostatnie czego można było spodziewać się po chaotycznej pokusie, dziewczyna z rogami, która jak dotąd tworzyła dziwne rzeczy z pomocą magii, obecnie miała zamiar robić coś typowego dla jej rasy. By jaszczurek nie odleciała, szybko go złapała i przytrzymała ogonkiem, w ten sposób miała obie ręce wolne. Z namiętnym spojrzeniem spoglądała w oczy Caina. Zawsze jednak istniało ryzyko, iż Rozalie w najmniej spodziewanym momencie zajmie się czymś diametralnie różnym.
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Cain »

Nie było czasu, na to, żeby mógł powiedzieć cokolwiek na temat tego, że Rozalie spoliczkowała go, ponieważ chwilę później zaczęła się walka i trzeba było martwić się o zwycięskie wyjście z niej, a sam Cain musiał też wydobyć pewnie informacja z umysłu przywódcy tej grupy, co mu się udało, chociaż zrobił to wbrew woli osoby, od której je zdobył. W trakcie walki wybuchł pożar, który wywołała pokusa, jednak później udało jej się go ugasić.
Pradawny chciał się uchylić przed ogonem piekielnej, jednak nie do końca mu się to udało i został nim uderzony, chociaż nie było to tak bolesne, jak przypuszczał, że będzie.
- W takim razie, spędzimy ze sobą więcej czasu, niż się spodziewaliśmy. Skoro uważasz, że już cię w to wciągnąłem, to pewnie będziesz chciała udać się ze mną do siedziby Poskromicieli i pomóc mi w zabiciu ich przywódcy - powiedział do pokusy. W tym momencie przypomniał sobie też o Clamim, a chwilę później stworek pojawił się na kolanach pokusy. Czarodziej nie wiedział, czy zechce on podróżować z nimi, bo zarówno w drodze, jak i w siedzibie przeciwników Caina będzie czekać ich dużo walki, a, jak Clami wspomniał już wcześniej, w walce jest bezużyteczny.

- Ktoś chciał pozbyć się organizacji, do której kiedyś należałem, więc postanowił wybić nas wszystkich. Jestem jedyną osobą, która przetrwała tę rzeź, a Poskromiciele nie lubią zostawiać niedokończonych spraw. Ja właśnie jestem taką "niedokończoną sprawą". Teraz to jest kwestia tego, że to sami Poskromiciele chcą mnie zabić, a nie osoba, która zleciła im wybicie ludzi, z którymi kiedyś żyłem - odpowiedział patrząc na naturianina i na to, jak Rozalie ściska go i głaska.
Cainerath, właśnie teraz, mógł ujrzeć kolejną istotę, która powstała poprzez magię pokusy. Po tym, jak, zamiast przywrócić go do normalnych rozmiarów, Rozalie dodała mu drugą, mniejszą głowę czarodziejowi wydawało się, że lepiej ulżyć cierpieniom tego stworzenia. Jego oczy zaświeciły się, a z lewej dłoni pradawnego wystrzelił niewielki kształt, który wyglądał jak kolec i, po chwili, wbił się w ciało zmutowanego zająca i spowodował, że ze stworzenia został tylko popiół. Szybka śmierć.
- Lepiej by było, gdybyś nie robiła więcej czegoś takiego... Myślę, że on chciał, żebyś przywróciła go do poprzedniej postaci, a nie dodała głowę - powiedział po chwili. Mogła nie popierać tego, co zrobił, jednak według niego było to słuszne postępowanie.

Już nawet nie pytał o to, czy nagłe opady śniegu są sprawką pokusy, bo znał odpowiedź na to pytanie, i była ona twierdząca. Jego ubrania były przystosowane zarówno do zimna, jak i do ciepłych dni, więc nie odczuwał zimna tak, jak Rozalie, która była skąpo ubrana, nie ma czego tu ukrywać. Dziewczyna nieco zaskoczyła go swoją propozycją. Pradawny musiał się nad tym zastanowić, w dodatku zauważył, że Rozalie robi coś typowego dla jej rasy, czyli kusi go.
- Mogłaś nie wywoływać tej zamieci śnieżnej albo nie nosić tak skąpego ubioru - odparł po chwili.
- Ale zgoda... pomogę ci się rozgrzać - dodał i podszedł bliżej Rozalie. Sam nie chciał tego inicjować, bo zawsze istniała możliwość, że źle zrozumiał zamiaru pokusy albo ona sama rozmyśli się w ostatniej chwili.
Awatar użytkownika
Clami
Zbłąkana Dusza
Posty: 3
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Naturianin - niezidentyfikowaneg
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Clami »

Słuchał odpowiedzi czarodzieja, jednocześnie obserwując szalejące otoczenie. Magia chaosu źle wpływała na jego samopoczucie, od tego wszystkiego zaczynała boleć go głowa. Nagle z jasnego nieba, podczas ciepłego popołudnia rozpoczęła się zamieć śnieżna! Tego było już dla niego za dużo, trafił do złego miejsca o złym czasie.
- Zaspokoiłeś moją ciekawość - rzucił do maga uśmiechając się, gdy ten przyjmował zaloty pokusy. Mężczyzna chyba nie wiedział jak coś takiego jest niebezpieczne. Gdy już chciał odlatywać poczuł opór. Pokusa trzymała jego ogon swoim. *Dlaczego mnie zatrzymuje?* myślał chochlik. Nie był zwierzątkiem, które można tak przetrzymywać. Pstryknął drobnymi palcami i przeniósł siebie kilka metrów dalej. Pokrył siebie iluzją i oddalił się w swoim kierunku. Nie chciał być świadkiem niczego już więcej w tym miejscu.

Ciąg Dalszy: Clami
Awatar użytkownika
Rozalie
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 75
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Kurtyzana , Mag , Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Rozalie »

- No pewnie, że będę chciała! Uwielbiam podróże! Tyle ciekawych rzeczy i będę mogła czarować i sprawiać, iż świat nie będzie nudny dzięki magii chaosu! – krzyknęła uradowana pokusa.

Nie zauważyła przez to zaaferowanie, iż słodki jaszczurek wydostał się z uścisku jej ogonka. Pewnie jakby zauważyła, natychmiast by rzuciła się go szukać. Jednak z faktu, iż nie zapomina dzięki naszyjnikowi, prędzej czy później zapewne będzie za Clamim rozpaczać.

- Ejejejejej! Czemu to zrobiłeś? Czemu zabiłeś to urocze zwierzątko?! Było takie wyjątkowe… - Po policzku pokusy spłynęła łezka. – Naprawdę? Chciał powrócić do swej nudnej szarej normalnościowej postaci?! To tak można? Cóż… chyba masz rację, no trudno… - powiedziała smutno piekielna, jednak nagle znów na jej twarzyczce zagościł promienny uśmiech. – A, zauważyłeś? Zrobiłam swój własny neologizm! To chyba już któryś kolejny! Może zostanę mistrzynią neologizmowania? To by było wspaniałe! I jakże nadzwyczajne! Ha! – cieszyła się rudowłosa.

Zamieć dawała pokusie się we znaki. Przez jej skąpe ubranie cała drżała i szczękała zębami. Co chwilę narzekała, że jej zimno, a słysząc słowa Caina, wzruszyła bezradnie rękami.

- No, ale mi zawsze tak gorąco… No, a to się jakoś tak samo wywołało… Niechcący… - Pokusa przytuliła się do czarodzieja. Po chwili jednak wskoczyła na niego, oplatając się nogami. – Marzną mi nogi… poniesiesz mnie? Nie jestem ciężka… - Zrobiła, jak to się mówi, „słodkie oczka” oraz dodatkowo pocałowała pradawnego w usta. – Całusy są bardzo rozgrzewające! – powiedziała dla usprawiedliwienia.
Zejść z czarodzieja nie miała najmniejszej ochoty, za ciepłe miał ciało, by ona miała wrócić na ten zimny śnieg. Niespodziewanie humor jej zrzedł.

- Cain? Czy mój ogon i rogi nie ujmują mi na urodzie? Właściwie, dlaczego pokusy mają rogi? I dlaczego mają ogony? Czy powinnam to i to ukrywać? – Piekielna zasypała czarodzieja potokiem pytań związanych z jej niepewnościami.

Poczekała na odpowiedź, cały czas drżała, w pewnym momencie po prostu zasnęła, jakimś cudem wciąż trzymając się mężczyzny, choć jej uścisk nieco osłabł, przez co o mały włos nie spadła. Nie była zmęczona, po prostu stało się to przez ten chłód. Przydałoby się teraz znaleźć jakąś chatę, domek, cokolwiek, by się ogrzać. Zamieć wywołana magia wciąż szalała i nie zapowiadało się, by w najbliższym czasie ustała.
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Cain »

Już wcześniej powiedział, dlaczego zabił dwugłowego, latającego królika, więc nie miał zamiaru się powtarzać. Rozejrzał się wokół i spojrzał w niebo, przy okazji słuchając tego, co mówi pokusa. Wyglądało na to, że zamieć nieprędko się skończy, co nie jest dobrą wiadomością zwłaszcza dla Rozalie, która przez to, że miała na sobie skąpy strój, to marzła szybciej niż on, mający na sobie długi płaszcz, który cały czas walczy z zimnem i śniegiem, i jak na razie udaje mu się wygrywać.

Nie sprzeciwiał się temu, gdy pokusa nagle przytuliła się do niego. W końcu miał pomóc jej w ogrzaniu się, a teraz to jego ciało było cieplejsze. Za to nieco zdziwiło go to, że Rozalie nagle wskoczyła na niego i oplotła nogami w pasie, jednak później wytłumaczyła się z tego, a ledwo widoczna oznaka zaskoczenia znikła z twarzy pradawnego. Zanim zdążył coś powiedzieć, poczuł usta piekielnej na swoich, więc oczywiste było, że dziewczyna pocałowała go, jednak był to krótki pocałunek. Tym razem nie pokazał zaskoczenia, mimo że je odczuwał.
- Poniosę cię, jeśli tak się przy tym upierasz - powiedział po chwili. Podejrzewał, że sprzeciwianie się temu i tak nie przyniosłoby skutku, bo Rozalie twardo stałaby przy swoim zdaniu i nie chciałaby iść o własnych siłach. Może tak będzie lepiej, w końcu, wedle tego, co powiedziała, nie ważyła dużo, a Cain był dość silny jak na osobę, która walczy przy pomocy magii, więc nie będzie miał problemu z niesieniem jej.
- Przydałoby się znaleźć jakieś schronienie i rozpalić ogień... Nawet jeśli ma to być zwykła jaskinia - powiedział bardziej do siebie niż do Rozalie. Znowu rozejrzał się wokół, a następnie zaczął iść przed siebie. Wodospad, obok którego się znajdowali, spływał przecież z góry, więc jest spora szansa, że uda mu się znaleźć jakąś jaskinię, nawet niedużą.

Z tych rozmyślań wyrwały go pytania pokusy, które zadawała jedno po drugim, nawet nie czekając na to, aż czarodziej odpowie na poprzednie. Cóż, odpowie na kilka naraz, więc poczekał na to, aż Rozalie skończy zadawać pytania.
- Twój ogon i rogi, a nawet skrzydła, które masz na plecach, nie ujmują ci na urodzie. Jesteś pokusą, a taka postać jest przecież twoją naturalną postacią. Z tego, co wiem, to zdecydowana większość pokus ukrywa swoje rogi, ogon i skrzydła, bo tak jest im łatwiej poruszać się pośród ludzi - odpowiedział na dwa pytania i rozejrzał się wokół siebie, na razie nie widział niczego, co wyglądałoby jak wejście do jaskini.
- Wydaje mi się, że rogi i ogony wiążą się z tym, skąd pochodzą pokusy, a pochodzicie z Piekła. Diabły też pochodzą z Piekła i one także posiadają rogi i ogony - odpowiedział na kolejne pytanie. Niezbyt wiedział, jak odpowiedzieć na ostatnie, bo nie wiedział, dlaczego Rozalie cały czas przebywała w swojej naturalnej postaci. Może ciąży na niej jakaś klątwa, które nie pozwala jej przybrać ludzkiej postaci albo po prostu nie potrafi przybrać takiej formy, chociaż to drugie nasuwałoby jeszcze więcej pytań, bo jeśli nie potrafi tego zrobić, to dlaczego? Cainerath postanowił nie zaprzątać sobie głowy domysłami i po prostu zadać odpowiednie pytanie.
- A potrafisz ukryć swoje skrzydła, rogi i ogon? - zapytał w końcu. Wiedział, że to kwestia kilku chwil nim Rozalie zaśnie w pozycji, w której się teraz znajduje, więc postanowił ją lekko objąć, tak żeby nie upadła.
- Jeśli potrafisz, to myślę, że z ukrytymi rogami, skrzydłami i ogonem wyglądałabyś jeszcze lepiej... - dodał po chwili. Nie próbował kontynuować rozmowy, bo pokusa zasnęła, teraz mógł skupić się na znalezieniu jakiejś jaskini.

Chodził tak... jakiś czas, w każdym razie, jemu też powoli zaczynała doskwierać śnieżyca, która na razie chyba nie miała zamiaru się zakończyć. Rozalie spała w najlepsze albo bardzo dobrze udawała, bo najwidoczniej nie przeszkadzało jej to, że jej "miejsce spania" jest cały czas w ruchu, a wokół nich trwa zamieć śnieżna. Cain rozejrzał się znowu i jego wzrok przykuł ciemny, nieco półkolisty kształt, który okazał się wejściem do jaskini po tym, jak pradawny podszedł bliżej i wszedł do środka. Wejście miało niespełna dwa metry wysokości, jednak w środku jaskinia była o wiele wyższa. Najważniejsze było to, że zimny wiatr i śnieg nie dostawały się do środka i można było tu odpocząć, a także się ogrzać. Powoli położył pokusę pod jedną ze ścian, nie chciał, żeby się niepotrzebnie zbudziła, chociaż to będzie kwestią czasu, bo w jaskini było nieco cieplej niż na zewnątrz. Jeśli chciał rozpalić ognisko, to musiał najpierw nazbierać drzewa, a nie chciał zostawiać Rozalie samej, więc postanowił, że zrobi to, jak najszybciej będzie umiał i wróci do jaskini.
Okazało się, że była to kwestia kilku minut, bo wiatr połamał dużo gałęzi i mimo że większość była mokra, to magicznie rozpalony ogień poradzi sobie z nimi bez problemu. Zauważył, że pokusa jeszcze się nie obudziła, więc w pobliżu dziewczyny rozłożył trochę drwa, a resztę odłożył na bok. Następnie wykonał prosty gest dłonią, jego oczy zaświeciły się, a magia energii sprawiła, że już po chwili drewno zaczęło się palić.
Cainerath usiadł obok pokusy, a jej głowę położył tak, że opierała się o jego lewe udo. Przymknął oczy i oddał się medytacji, jednak jego zmysły były bardziej wyczulone niż normalnie, więc bez problemu usłyszy, jak Rozalie budzi się albo, co nie jest szczególnie prawdopodobnie, ktoś wejdzie do jaskini. Zawsze istniała szansa, że jakiś samotny wędrowiec dostrzeże to wejście i później wejdzie dalej, zwabiony ogniskiem.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość