Turmalia[Turmalia i okolice] Podróż bezślubna

Malownicze miasto położone na środkowym wybrzeżu jadeitów. Słynące z ogromnego Białego Pałacu królowej i nietypowej architektury. W owym mieście budowle malowane są na kolory bardzo jasne, zazwyczaj białe i niebieskie. Wszelki wzory zdobnicze tutaj kojarzyć się mają z przepięknym oceanem. Rzecz jasna znajduje się tutaj ogromny port handlowy.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Jak dzieci - powtórzyła Isambre, a następnie wsłuchała się w opowiadanie wyspiarza, pomijając szczegóły z randki, na którą się wybierał. Nie należała do osób, która wszystko musi wiedzieć i szanowała czyjąś prywatność. Zainteresowała ją jednak sprawa pochodzenia jego magicznej tarczy. Z tego co było jej wiadome klątwy czy przeklęństwa mógł rzucić każdy, wystarczyła garść silnych emocji i wypowiedzenie słów. Nigdy jednak dziewczyna nie słyszała, by ktoś zupełnie przypadkiem przyczynił się do stworzenia własnego rodzaju magii, używając do tego własnej krwi, z powodu intuicji lub też szaleństwa. Zwłaszcza, że raczej to drugie było przyczyną tego dziwnego rytuału. Smoczyca powstrzymywała się jednak od jakichkolwiek komentarzy, obserwując krawędzie drewnianej tarczy wystające ponad barkami młodego berserka.

- Niesamowite. Czyli obecnie podniesiesz ją tylko ty, twój ojciec i dziadek, zakładając że oboje byli pierworodnymi. A kolejnym posiadaczem będzie dopiero twój syn - analizowała Isambre, nie mogąc uwierzyć, że ma doczynienia z magią i to na bliski kontakt. Zawsze była ciekawska i musiała najpierw dotknąć nowych rzeczy nim oberwalo się jej od ojca lub samego przedmiotu, jeśli nasączony był wrogą magią. Przypomniały się jej lata treningów z rodzicielem, kiedy ona musiała latać lub wędrować lasami, a on szybował w powietrzu, bawiąc się jakimiś artefaktami. Dziewczyna nigdy nie zrozumiała dlaczego je zbiera, ogląda a potem wyrzuca, ale tutaj zwykle kończyła się jej ciekawość i zaczynał jeszcze bardziej wymagający trening przetrwania.

Czas minął im nieubłaganie szybko i kiedy tylko Aki szykowal się do wyjścia z blondwłosą kelnerką, Isambre dokończyła swój miód i cmoknęła Rivera oraz Chibiego w policzek, kierując się na górę.
- Na dziś chyba wystarczy mi wrażeń. Idę się położyć, a ty? - zapytała ukochanego, chociaż od razu nasunęła jej się myśl, że było to nie potrzebne. W końcu on poszedłby za nią wszędzie, o każdej porze dnia i nocy, ale głupio smoczyca by się czuła, gdyby wszystko wyjaśniali sobie poprzez gesty.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

River przez cały czas był mało obecny w całej rozmowie i nawet nie bardzo słuchał tego co mówił Aki, był zbyt skupiony na tarczy i z gniewem gorejącej w jego żyłach krwi na prowokacyjne wyzwanie berserka mająca być dowodem na to, która kobieta dla gada jest piękniejsza. Poderwał się gwałtownie od stołu z podstępnym uśmiechem i płonącym spojrzeniem kiedy tylko chłopak przytwierdził tarczę do swoich pleców, nie czekał ani chwili dłużej, dlatego w mgnieniu oka znalazł się za wyspiarzem i sięgając za krawędź tarczy u dołu, pociągnął ją w górę podnosząc tym samym jej właściciela z krzesła. Nie wierzył, że jego teoria mogłaby się sprawdzić, ale kiedy się o tym przekonał był w niebo wzięty i mało brakowało a by obrósł w piórka, pomijając, że i bez tego niemiłosiernie się chełpił zwycięstwem, podnosząc bardziej i lekko opuszczając tarczę w swojej dłoni oraz Akiego "przyczepionego" jakby podnosił ciężarek ćwicząc swoje mięśnie w ramieniu.
- Ha! Podniosłem ją! Wygrałem, a to znaczy, że tylko Isa jest najwspanialszą i najpiękniejszą istotą jaka kiedykolwiek stąpała po ziemi i nigdy nie będzie piękniejszej od niej. Wygrałem! - Cieszył się na całą karczmę ściągając na siebie spojrzenia tych którzy jeszcze nie wylądowali pod stołem, albo nie udali się do swoich domów na spoczynek, ale River nie bardzo się tym przejmował skoro oprócz poirytowanych spojrzeń nic się nie działo.

Po chwili posadził z powrotem berserka i poklepał go lekko po głowie, jak jakiegoś urwisa, z którego jest się dumnym po czym wrócił na swoje miejsce i przytulił szczęśliwy Isambre, niezwykle uradowany, że udało mu się odbudować swój honor, obronić go i udowodnić, że nie ma na świecie lepszej kobiety niż jego partnerka.

- Tylko bądźcie grzeczni, im mniej małych ludzi na świecie tym postęp cywilizacyjny wolniejszy, a przez to starsze rasy mogą dłużej pożyć - zaśmiał się przeciągając się na krześle i dopijając do końca miód w swoim pucharze. Sprawdził jeszcze czy w antałku czasem nic nie zostało, ale nie miał na co liczyć w końcu Aki swoją przemową wypił najwięcej. Choć smok także nie był bez winy starając się płynnym miodem uspokoić niecierpliwość i gniew spowodowany wyzwaniem chłopaka, chciał wyczekać najlepszego momentu, w którym wiedział, że by nie przegrał. - Jeśli nie będzie nas tutaj to szukaj na plaży i... Bawcie się dobrze, przyjacielu. - Odparł na pożegnanie kiedy Aki ich opuścił, aby razem z kelnerką opuścić lokal.

- Jeśli nie masz nic przeciwko, najdroższa, wykąpałbym się i przewietrzył. Wiem, że oboje z Chibim nie przepadacie za tym jak cuchnę alkoholem - powiedział łagodnie przytulając ją do siebie i skubiąc przez chwilę jej skórę na szyi. - Niedługo do was dołączę. - Obiecał z rozmarzeniem upajając się jej zapachem.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- Co jest?! - warknął wyspiarz, gdy tylko stracił Rivera z oczu, a następnie znalazł się pół metra nad ziemią. Jego nogi zamajtały w powietrzu i o mało nie kopnęły w krawędź stołu, jednak tak szybko jak smok go podniósł, tak szybko go opuścił i wydał z siebie tryumfalne okrzyki. Szczęście, że Stella tego nie widziała i Aki nie musiał zapadać się pod ziemię ze wstydu, że dał się podejść i podnieść jak małe dziecko.
- To się nie liczy - mruknął roztargniony, ale szybko zrezygnował z pomysłu wyjaśniania wszystkiego Riverowi. Wyspiarz postanowił odpuścić mu teraz, ale będzie miał tę zniewagę w pamięci i na pewno mu się zrewanżuje.

- Dzięki - odpowiedział na jego kolejne drwiny na temat jego wieczornego spotkania, a następnie doprowadził się do porządku i zaczekał na Stellę przy drzwiach.
- Znajdziemy się później i tak i tak - dodał, wychodząc.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Mówiłam, że jesteś najsilniejszy - powiedziała Isambre, widząc dobry humor swojego partnera, któremu udało się "podnieść" tarczę wraz z jej właścicielem. Nigdy wcześniej nie widziała, by River cieszył się z czegokolwiek tak mocno, jak w tej właśnie chwili. Oczywiście smoczyca wiedziała, że trudno jest to uznać za spełnienie wyzwania - tarcza bądź co bądź nie leżała na ziemii, tylko wisiała na plecach Akiego, ale Isambre nie chciała im obu psuć jeszcze bardziej humoru. Zwłaszcza, że wyspiarz zdawał się pogodzony z całą sytuacją, lecz jego oczy zdradzały, że to jeszcze nie koniec. Na pewno planował małą zemstę na jej kochanku.

- Już mu nie dokuczaj - upomniała go, odwzajemniając uścisk i całując Rivera w policzek. - Bawcie się dobrze, by w zupełności wystarczyło - dodała, gdy już zostali sami, głosem wskazującym na to, że River mógłby przestać tak dowcipkować w sprawach uciech cielesnych. Sam z nich korzystał, a mimo to widział w nich powód do żartów, gdy ktoś miał do nich okazję.

- W takim razie zaczekam na ciebie z Chibim na górze - powiedziała, przesuwając głowę, by ostatni jego pocałunek zamiast na szyję, trafił w jej usta. Smakowała go długo i namiętnie, jedną ręką trzymając jego dłoń, a drugą smagając zarośnięty policzek. - Ale nie błąkaj się za długo, bo nie zasnę.

Następnie smoczyca udała się schodami na górę, do pokoju i położyła się na łóżku, wpatrzona w zachodzące za oknem słońce. Turmalia szykowała się do snu, a przez ostatnie wydarzenia należało się to także jej. Nawet Chibi miał już dość zabawy i skulił się w małą, białą, puchatą kulkę na jej brzuchu, momentalnie zasypiając. A wkrótce dołączyła do niego także smoczyca.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Owszem liczy - cieszył się jak małe dziecko i sam też zerkał w stronę kelnerki, nie chcąc by upragniony wieczór berserka się skończył przez upokorzenie go, choć dla Rivera było to całkiem zabawne i gdyby chciał po podrzucał by dodatkowo kilka razy chłopaka jakby nim żonglował. - Podniosłem tarcze, a że się do niej przyczepiłeś to nie moja wina. - Zachichotał podstępnie dając do zrozumienia, że taki był jego plan od samego początku.

Odprowadził Akiego wraz z jego towarzyszką wzrokiem i przytulił ukochaną oraz pogłaskał zwierzaka, który zmuszał się do nie okazywania zmęczenia. Kiedy Isambre specjalnie się poruszyła, aby złączyć ze smokiem swoje usta, nie przerwał pocałunku, ale równie co ona specjalnie go przedłużał i się nim rozkoszował. Satysfakcja z wygranego wyzwania była przyjemna i napawała go dumą oraz radością, ale nic go nie uszczęśliwiało tak bardzo jak towarzystwo swojej wybranki przede wszystkim, jednakże było by to nie pełne szczęście gdyby zabrakło przy nim białego stworka, który nie mało nerwów mu zszargał, ale nigdy nie opuścił gada. Choć River nie chciał się do tego przyznać, bardzo kochał malca, można nawet rzec - jak syna, za którego Chibi mógł pod pewnym względem uchodzić, w końcu został przygarnięty i wychowywany przez Jednookiego od małego.

- Wiem, że zaśniesz, bo widzę w twoich oczach jaka jesteś zmęczona, ale wierz mi nie spędzisz tej nocy samotnie. - Mruknął odrywając się od niej z przymkniętym okiem. Był pieszczochem dlatego lubił jak go głaskała i tuliła, i wcale nie było to spowodowane brakiem miłości w dzieciństwie, ponieważ od matki otrzymywał jej tyle, że niekiedy i od niej uciekał wiedząc, że coś takiego zrobi z niego co najwyżej ciepłą kluchę, a nie prawdziwego wojownika.

Wstał razem ze smoczycą odprowadzając ją ze zwierzakiem na rękach do schodów, gdzie się z nią rozdzielił po pocałunku na dobranoc. Po tym podszedł do sprzątającego karczmę oberżysty. Pomógł mu poustawiać krzesła na stołach i przy okazji poprosił nagrzanie łaźni i przygotowanie kąpieli.
- Proszę się jednak nie śpieszyć. Wrócę za jakieś trzy godziny. - Powiedział mu i zapłacił z góry, jednak nie uraczył go czymś ekstra dając mu po prostu pięć ruenów.

Po wyjściu z karczmy od razu uderzyło w niego zimne, wilgotne powietrze. Wciąż było wietrznie, ale przynajmniej już nie padało. Spacerując po mieście zastanawiał się co miał zamiar zrobić i dlaczego. Gdyby wrócił do wioski by pozbyć się ze strachu, prawdopodobnie niewinnego czarodzieja, nie mógłby spojrzeć sobie w twarz, a tym bardziej swojej wybrance. Ona była pokojowo nastawionym do wszystkiego smokiem i nie raz dała mu do zrozumienia, że nie uznaje przemocy, a on cały czas by tylko wszczynał awantury i bez powodu mordował, choć wiedział, że to żadne rozwiązywanie problemów. Co innego kiedy zabija się w samoobronie, ale przecież nie było takiej potrzeby jak na razie. Tym bardziej, powody, dla których chciał dokonać zabójstwa były karygodne i nie godne wojownika, a tym bardziej latającego i ziejącego ogniem gada. Smoki nie powinny się bać, a już na pewno nie zabijać z tak błahego powodu. Dlatego od razu po wyjściu z przybytku zrezygnował z chęci skierowania się do wioski. Zamiast tego spacerował przez jakiś czas po mieście nie reagując na zaczepki pijanych i unikając zwad. Udał się do pobliskiego lasku gdzie przez resztę czasu trenował swoje ciało i umiejętności walki, czego nie robił od momentu jak zapadł w Sen na ponad połowę swojego życia.

Tak jak po wiedział, tak po trzech godzinach zjawił się z powrotem w karczmie, zmęczony, spocony i w ubłoconym ubraniu. Od razu skierował się do łaźni, już myśląc, że będzie musiał zbesztać karczmarza, ale ku jego zdziwieniu wszystko było już gotowe. W kominku strzelało niedawno dorzucone drewno, przez co pomieszczenie obejmowało wchodzących na powitanie przyjemnym ciepłem i parą, przez którą widziało się wszystko jak przez mgłę. Do tego woda w balii parowała zachęcająco. Obok stała mniejsza z tarą na której można było uprać sobie odzienie co też River uczynił od razu po zaryglowaniu za sobą drzwi i rozebraniu się, a kiedy całe jego ubranie suszyło się na sznurku przy kominku chłopak zanurzył się w balii, w której to wodę jeszcze bardziej podgrzał samą swoją mocą, aż ta nie zaczęła bulgotać zagotowana.

Nie spodziewał się, że jest tak zmęczony aby w niej usnąć, ale tak się stało. Nie zanurzył się w niej jednak nieświadomy tego, a obudził się dopiero jak w kominku drzewo się wypaliło, a woda ostygła. Nie była to przyjemna pobudka, jednakże sam był sobie winien. Przemył się szybko i po wysuszeniu się, ubrał.

Do ich skromnego pokoiku na poddaszu, wszedł cicho nie chcąc obudzić bliskich. Powiesił na oparciu krzesła jeszcze wilgotny płaszcz i zdjął dla własnej wygody koszulę. Podchodząc do łóżka delikatnie pogładził ukochaną po ramieniu, po czym przykrył ją oraz zwierzaka kocem i położył się obok, obejmując ją i przytulając do siebie, sam się jednak niczym nie przykrył, ale wolał aby im było ciepło w nocy. Tak samo jak w łaźni - szybko usnął, lecz tym razem spał jak zabity. Nie obudziły go nawet poranne harce zwierzaka, brutalne promienie słońca potrafiące oślepić nawet przez zamknięte powieki i gwar dochodzący z ulicy. Był padnięty przez minony dzień i trening jaki sobie ufundował przed spaniem, a poza tym lubił sobie pospać.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

Kiedy tylko Aki opuścił karczmę, natychmiastowo odetchnął z ulgą, zdając sobie sprawę z tego, że na krótki okres uwolnił się od docinek i żartów Rivera, bez których co prawda byłoby nudno, ale ich ciągłość potrafiła wytrącić człowieka ze spokoju. Zaraz potem uśmiechnął się sam do siebie, czując rzeźki powiew morskiej bryzy, a także obecność blondwłosej kelnerki, której przypadł do gustu. Może nawet z wzajemnością. Aki nie wiedział czy to co czuje do dziewczyny to zauroczenie czy chwilowa miłostka, która rozpadnie się równie szybko, co się zawiązała między nimi. Nie zamierzał jednak zbyt długo nad tym rozmyślać i poddał się chwili.

Podczas spaceru brzegiem plaży umijali sobie czas rozmową. Stella wydawała się zafascynowana wyspiarzem i bardzo chętnie słuchała o jego dotychczasowym życiu, z pominieńciem fragmentów, przez które ponad połowa wybrzeża nie zaznaje snu. Było w niej coś, czego berserk nie umiał nazwać, ale w jego oczach dziewczyna nie była typową, karczemną niewiastą o wątpliwej intelignecji i reputacji. Była nad wyraz inteligentna i obyta w świecie, zupełnie jak ktoś, kto go trochę poznał i wcale tego nie ukrywała. Z wielkim zaangażowaniem opowiadała o swoim życiu sprzed pracy w Turmalskiej karczmie, które dotyczyło prowadzenia wędrownego handlu razem z ojcem. Aki słuchał jej z przejęciem, a gdy dowiedzieli się o sobie czegoś więcej, udali się w stronę miasta.

Dalszy spacer uliczkami, w świetle lamp, którymi mieli obejść większą część miasta szybko zakończył się przed dębowymi, pomalowanymi na ciemnogranatowy odcień drzami, prowadzącymi do małej kamieniczki, w której mieszkała dziewczyna. Dla Akiego było to lekkie zdziwienie, bo choć owszem, miał podstawy sądzić, że tak to się skończy, to przypuszczał, że Stella sama uzna, że jest za wcześnie by się to w pakować. W ostateczności ani jedno, ani drugie nie dyskotowało i oboje miło spędzili czas przy winie, aż zaczęło świtać.

Aki nie wyszedł jednak od razu, jakoś nie odpowiadała mu rola uciekającego przez okno podrywacza, który w oczach dziewczyny mógłbyć uznany za niewartego poznania. Zaczekał więc, aż kelnerka sama się obudzi, po czym odpowiednio się z nią pożegnał i ruszył w drogę powortną do karczmy, zawadzając o kilka stoisk, by pooglądać towar. Tak zleciały mu może ze dwie godziny, po których, choć się nie obłowił, nie czuł się stratny i jeszcze przed południem zasiadł w rogu tawerny, popijając świeżą jajecznicę garńcem piwa.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Mimo, że obiecała zaczekać, zmęczenie wzięło w niej górę i nim Isambre się zorientowała, spała jak zabita. Po tym wszystkim, co się wydażyło, zasłużyła na trochę odpoczynku i wiedziała, że River to w pełni rozumie. Noc minęła jej bardzo szybko, sny urywały się w połowie lub wogóle nie przychodziły, zostawiając smoczycę w sferze jej własnych myśli. Bardzo duża część z nich dotyczyła jej partnera i wspólnego życia. Oczami wyobraźni, Isambre widziała siebie u jego boku, rozpieszczana na każdym kroku i zasypywana prezentami w postaci złota i drogich klejnotów. Ich jaskinia opływała największym skarbcem, stała się celem wielu wypraw, które spełzły na niczym, gdyż River zaciekle ich bronił. Dziewczyna widziała tam również smocze jajo, ułożone wśród ciepłych futer, z którego lada dzień może się coś wykluć. To były piękne myśli, lecz Isambre szybko je przegoniła, bowiem o ile wspólny dom i potomstwo chciała aby się spełniło, to bała się smoczej natury, która obejmuje władzę nad jej pobratymcami, gdy mają pod sobą góry złota. Smoczyca nie chciała życia, w którym jej partner miałby magazynować skarby, aby prowokować tym i zabijać innych, a następnie jakgdyby nigdy nic przyjść do ich wspólnego łoża. Takiej przyszłości właśnie chciała uniknąć. Coraz bardziej kierowała je ku samotnej jaskini za wodospadem, gdzie zamieszkaliby razem, doczekali się dziecka i zestarzeli, żyjąc w spokoju z dala od problemów. Isambre widziała się w roli matki, a to z jaką czułością traktowała Chibiego tylko ją w tym utwierdzało. Problem pojawiał się jednak u jej kochanka. River jasno dał jej do zrozumienia, że się nie nadaje, co trochę ją zabolało. Nie mogła jednak go do niczego zmuszać, ani stawiać przed faktem dokonanym, bojąc się jego decyzji.

Nim jednak kolejna fala myśli zalała jej umysł, słońce przedarło się przez zasłony i wybudziło smoczycę oraz malucha. Stworek od razu był skłonny się bawić i harcować, co pokazywał skacząc w tę i spowrotem, ciesząc się z obecności obu smoków. Isambre jednak nie podzielała jego zdania, przynajmniej chwilowo i leżała tak na łóżku, przykryta ramieniem ukochanego, którego gładziła po zaroście. Isambre patrzyła na niego rozmarzonym wzrokiem, starając się go nie obudzić, co za wszelką cenę starał się zrobić Chibi.

- Nie dokuczaj mu - wyszeptała, na co maluch odpowiedział łobuzerskim uśmiechem i zaczął skubać skórę chłopaka. Wtedy Isambre postanowiła coś zrobić i złapać malucha, lecz ten uskoczył i zamiast białej małpki, smoczyca złapała powietrze, tracąc równowagę i lądując na nagiej piersi Rivera.
- Śmieszy cię to? - zapytała, na co Chibi pokiwał główką kilka razy i wskoczył spowrotem na łóżko, słysząc jak gad mruczy, budząc się ze snu.

- Dzień dobry - powiedziała Isambre, wciąż leżąc na nim, z dłońmi wspartymi na jego mięśniach.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Noc mu minęła spokojnie. Nie był niepokojony koszmarami, bólem czy też przykrymi myślami. Bardzo go to cieszyło, bo nie zamierzał być znów budzony przykrą wizją bycia rozerwanym na strzępy przez hordę małych smoków. Wiedział, że Isambre na tym bardzo zależało, ale nie widział siebie w roli ojca. Poza tym nie wiedział praktycznie nic na temat wspólnej przyszłości, a póki o tym nie rozmawiali myślał, że nie jest to na razie istotne. Na świecie było jeszcze tyle miejsc do odwiedzenia i istot do poznania. Nie wiadomo też co było im zapisane na kartach losu. Wiedział jedynie, że swoim awanturniczym stylem bycia i agresywnym usposobieniem, nie mógł zapewnić im szczęśliwego, długiego i bezpiecznego dożycia starości, dlatego tak jak podczas spaceru po mieście, postanowił się zacząć najpierw zastanawiać nad sensem swoich działań, a dopiero po tym do nich dążyć, albo ich zaniechać. Zastanawiał się czy Isambre go pochwali za jego kontrolę nad emocjami i był dumny z siebie, że mógł postąpić inaczej niż normalnie.
Wiercić się zaczął dopiero nad ranem widząc w wyśnionym lustrze odbicie nie siebie samego, a swojego ojca. Wtedy też jak grom z jasnego nieba uderzyły w niego przykre wspomnienia, ale nie pozwolił im do siebie dojść i nim na nowo o sobie przypomniały, chłopak zmusił się do skupienia nad czymś innym, starając się śnić o samych przyjemnych rzeczach.

Najbardziej go wymęczyły ćwiczenia jakie robił w lasku przed pójściem się wykąpać, a odzwyczajone ciało zaczęło nadmierną produkcję kwasu mlekowego w rozciągniętych, obolałych mięśniach. Drażniło to gada, który znów zaczął się wiercić chcąc znaleźć sobie wygodną i najmniej bolącą pozycję, jednakże nie zamierzał się budzić i pod świadomie pilnował się, aby nie zrzucić z łoża ukochanej oraz zwierzaka, a dodatkowo kontrolował by cały czas byli przykryci.

Kiedy towarzysze się zbudzili, on wciąż spał w najlepsze. Śniąc o podniebnym tańcu wraz z ukochaną, drwiąc ze śmierci przez wykonywanie niebezpiecznych akrobacji między szczerzącymi się na nich górskimi zębiskami. Był szczęśliwy, podobnie jak ona a jeszcze większą radością napawała go pewność, że w śnie są tylko oni. Zero Chibiego, zero małych smoczydeł. Spał tak twardo, zatracając się w tym marzeniu, że nie czuł dotyku partnerki na swoim policzku, ale mimo to mruczał cicho z przyjemności lekko się uśmiechając przez sen.

Chibi świetnie się bawił robiąc dla odmiany na przekór poleceniom smoczycy i widząc jak, gad za każdym razem macha ręką w miejscu gdzie zwierzak go drażnił, jakby odganiał się od upierdliwej muchy, aby tylko się nie obudzić. Zabawnie to wyglądało, dlatego nie przerywał zabawy, dopóki i ona nie postanowiła odgonić stworka od śpiącego. Maluch padł ze śmiechu na ziemię kiedy dziewczyna opadła na pierś gada i wydawała się nie wiedzieć co począć, żeby nie zbudzić rozbudzającego się chłopaka. Zaraz jednak maluch wrócił na łóżko i podstępnie zwinął się w kłębek by udawać, że śpi, że nic nie zrobił.

- Ja wiem, że jestem oszałamiająco przystojny i nie można mi się oprzeć, ale żeby zaraz tak się zabawiać z nieprzytomnym? Nie sądziłem, że masz takie upodobania i jesteś aż tak rozochocona po nocy. - Ziewnął leniwie rozdziawiając szeroko usta, w których oprócz białych, ludzkich zębów, widniały nieco wydłużone kły. Zamrugał kilka razy chcąc uzyskać odpowiednią ostrość w oku po czym uniósł dłoń do policzka partnerki i ujmując go pociągnął jej twarz w swoją stronę łącząc się z nią w ciepłym i czułym pocałunku na dzień dobry.
- Nie wątpię, że ci wygodnie, ale chyba nie powinno się byczyć w łóżku skoro się już nie śpi. - Mruknął rozespany, wciąż nie bardzo kontaktując, ale to nie przeszkadzało mu w dowcipkowaniu od samego rana.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Skoro nie śpię, to naturalną rzeczą jest, że mogę robić w łóżku co ze chcę i z kim zechcę - zacichotała smoczyca, przyjmując pocałunek Rivera i odpowiadając mu swoim, jeszcze namiętniejszym. Później pogładziła go po zaroście i pchnęła lekko jego głowę w dół, gdy próbował się podnieść, by jeszcze chwilę został z nią w tej pozycji. - A rozochocona tak bardzo nie jestem - dodała, przygryzając swoje wargi przed ponownym zetknięciem ich z wargami gada. - Ale to nie znaczy, że nie możesz poświęcić mi kilku minutek. Ciężka nie jestem, a z tego co czuję - przerwała, zaciskając palce na jego ramieniu. - Masz dość siły, by mnie tutaj zatrzymać. I nie wygaduj nie stworzonych historii, taki przystojny to ty nie jesteś - mruknęła zaczepnie, podkulając nogi i wtulając się w bark partnera, jedną rękę trzymając na jego nagiej piersi i drugą wtuloną we włosy, gdzie zaraz znalazł się Chibi, również chcąc się przytulić do Rivera. Isambre głaskała ich na zmianę, wiedzac jak bardzo to lubią, ale w ostateczności wygrał zwierzak, łapiac dziewczynę za rękę i łasząc się do niej, skupiając całą jej uwagę na swojej małej egzystencji.

- Widzisz ile by cię ominęło gdybyś pozwolił mi wstać? - zapytała bez emocji, całując jego szyję i policzek, aż ponownie dotarła do ust. Zaraz potem jednak zastygła w jego objęciach i przyłożyła swoje ucho do jego serca, a jego dłoń w miejsce gdzie sama miała własne. Smoczyca wsłuchiwała się w jego rytm, rozpływając się przy jego grze i wewnętrznie tańcząc z gadem, napajając się będącym między nimi uczuciem. Jednocześnie przypomniało jej to o własnej skazie, jakim była brak fizycznego ciała. Ukrywanie się za iluzją było wystarczające, ale na zewnątrz. Wewnątrz Isambre czuła jakiś brak, przez który w pełni nigdy nie może zbliżyć się do swojego ideału. Słuchając bicia jego serca, dziewczyna wzdychała smutno, żałując, że nie może ukazać mu pełnych czułości w tej formie, bo chwila była do tego idealna.

Następnie smoczyca uniosła się na łokciu i jeszcze raz wspieła się na Rivera, nie zauważając mimowolnych rozładowań magii, które zaczęły odkrywać jej czarne łuski w okolicach bioder i ramion. Szczęśliwsza niż kiedykolwiek, posyłała ukochanemu pocałunek za pocałunkiem, mierzwiąc mu włosy i skubiąc zarost. Chibi patrzył na to wszystko z łobuzerskim uśmiechem, ale gdy tylko dostrzegł, że iluzjonistyczny płaszcz Isambre pęka, wlazł na głowę chłopaka i skoczył jej na barki, wskazując małymi paluszkami na szeregi wypływających na wierzch łusek.

- To nic - odpowiedziała Isambre, opadając na poduszkę obok ukochanego, lekko zawstydzona, splatając z nim palce. - Czasami tak się zdarza, kiedy emocje... no cóż... buzują. Widzisz jak na mnie wpływasz? Nawet nie mogę zapanować nad własnym kamuflarzem. Wystarczy chwila oddechu i ponowna materializacja i gotowe - powiedziała, przesuwając palcem po miejscach, gdzie jeszcze minutę temu skrzyły się czarne, matowe łuski. - Ale dobrze, że Chibi zauważył - dodała szeptem, drapiąc stworka pod brodą. - Inaczej zmieniłabym się w smoka i mogłaby cię zgnieść.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Postaram się zapamiętać, żeby wstawać przed tobą, aby nie dotyczyło to czasem kogoś innego - odpowiedział jej, starając się podnieść, ale zaraz mu to uniemożliwiła. Nie opierał się jej i dlatego dalej leżał posłusznie na łóżku pod nią, z nagą piersią usłaną bliznami, choć było ich mniej niż na plecach gada. Znów ziewnął sennie, a przez myśl mu przeszło czy by nie zdrzemnąć się jeszcze trochę, skoro jej nie śpieszyło się do wstawania. Ciekawiły go motywy jej działań, bo wątpił aby miała Rivera tak zawsze budzić kiedy tylko bez pytania, a tym bardziej przyzwolenia spędzi noc w jednym łóżku u jej boku. Jakby nie patrzeć była to ich pierwsza taka noc nie poprzedzona kopulacją. Uwierzył jednak jej słowom, że nie jest spowodowane jej wzrostem libido. - Zatrzymałbym cię, gdybym sam nie był zatrzymany - gładził ją po wcięciu w talii biodrze i udzie i znów jego ręka wędrowała w górę do pasa, przy czym cały czas patrzył na nią czule i troskliwie, nieco przymkniętym złotym okiem. Był szczęśliwy i spokojny dlatego gadzia źrenica z wąskiej szparki rozszerzyła się i zaokrągliła, przez co wyglądał jakby miał normalne ludzkie ślepie. - Twoje słowa boleśnie przebiły mi serce na wskroś, chyba zamknę się w sobie. - Spróbował zażartować, ale nie bardzo mu to wyszło zbyt skupiony na jej postaci i bliskości. Zaszczycił jednak przymilającego się zwierzaka głaskaniem ze swojej strony, choć było to trudne bo chciał jednocześnie okazać i mu i Isambre swoją uwagę, ale mając tylko jedną rękę było to nie możliwe do wykonania, a zmienianie co chwila obiektu pieszczot było dla niego irytujące i uwłaczające. Przypominało mu to tylko o własnym kalectwie.

- Za to nic by mnie nie ominęło, jakbym nadal spal, a kto wie może byłoby i więcej, nie wnikam w twoje fantazje - zachichotał im bardziej się rozbudzając, tym lepiej dowcipkując. Mruczał z przyjemnością oddając się jej pocałunkom z zamkniętym okiem, kiedy jednak dotarła do jego ust otworzył ślepie i wpatrując się w nią z miłością, odwzajemniał te czułości. Przytulił ją mocno do siebie i gładził do włosach dopóki nie przeniosła jego dłoni na serce smoczycy i sama nie wsłuchała się w jego własne. Zrozumiał ten gest i trzymał rękę w miejscu na jej piersi, na gdzie czuł przyśpieszony puls towarzyszki. Nie zdziwiło go to, ponieważ opanowało ją silne uczucie, które sobie odwzajemniali. Nic jednak nie mówił, widząc jak ta się upaja rytmem wypijanym przez jego własny organ. Także skupił się na tym rytmie w jej wnętrzu, a kiedy w pewnym momencie czuł pod palcami i we własnej piersi tylko jeden puls uśmiechnął się lekko. To było przyjemne uczucie kiedy ich serca się zrównały pracując jakby jeden organ. Wiedział że dla niej zrobiłby wszystko i zgodził na wszystko, nie ważne czy zraniłoby to jego dumę, czy bał by się do żywego, albo nienawidził. Nic z tych rzeczy nie miała znaczenia kiedy była blisko niego, kiedy go całowała, albo wsłuchiwała się po prostu w jego serce.

Nic więc dziwnego, że kiedy posmutniała i jemu udzielił się jej pochmurny nastrój. Nie wiedział o czym myślała i co spowodowało popsucie humoru partnerki, ponieważ nie zauważył rozszczepiania się używanej iluzji i odkrywania ukrywanego pod szatą utkaną z magii prawdziwego ciała smoczycy. Myślał, że przypomniała sobie jakąś przykrość której doznała z jego strony, albo jakieś jego słowa. Od razu przyszedł mu do głowy obraz małych smoczydeł rozrywających jego ciało na strzępy, a w pamięci odbiły się echem jej słowa na temat potomstwa. Dodatkowo zauważył, że ona w pewnym sensie nie traktuje Chibiego ani jak zwierzaka, ani jak przyjaciela, ale jako syna. To zmusiło gada do podjęcia jednego z ważniejszych decyzji w swoim życiu, bo najważniejszą był związek z Isambre i poświęcenie wieczności aby spędzić ją we dwoje.
- Proszę, nie smuć się, ponieważ rani to bardziej niż rozgrzany brzeszczot przecinający ciało. - Zaczął poważnym tonem patrząc na nią z równie smutnym wyrazem co jej własny, aż się lekko uśmiechnął, chcąc i ją pocieszyć. - Jak tylko odwiedzimy twoich rodziców zaszyjemy się gdzieś z dala od ludzi, zadomowimy się i postaramy o potomka. - Szepnął z miłością, przytłumiającą jego obawy. Wciąż nie widział siebie w roli kochającego, dobrego i troskliwego ojca, ale uważał, że to jedyne co naprawdę mogłoby uszczęśliwić ukochaną, poza tym prawdziwa miłość wymaga poświęceń, dlatego zamierzał zrezygnować z trybu życia jaki prowadził po Obudzeniu się w Nowym Świecie i zamierzał wrócić do tego co było kiedyś, nim jego wieża obróciła się w perzynę. Opuszczał by swoje legowisko jedynie w poszukiwaniu jedzenia i ochrony skarbca, a tak spędzałby całe dnie na wspólnym życiu z Isambre i Chibim.

-Hmm? - Spytał zaskoczony i dopiero teraz dostrzegł porozdzieraną powłokę iluzji odsłaniającą czarne łuski towarzyszki. Domyślił się, że
to pewnie przez to się zasmuciła, a ze zdziwienia i zażenowania tym co właśnie jej wyznał patrzył na nią szeroko otwartym okiem i lekko rozwartymi ustami, czerwieniejąc momentalnie. Zakasłał doprowadzając siebie do porządku i podniósł się, aby siedzieć obok tak by mogła mieć swoją głowę na jego piersi. Zastanawiał się nad tym jak odwołać to co jej oświadczył.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Nie będzie nikogo innego - mruknęła smoczyca, wskazując palcem na swoje serce. - Tylko ty tu mieszkasz.
Następnie Isambre pocałowała Rivera, oddając się jego głaskaniu. Była z nim naprawdę szczęśliwa i na chwilę obecną nie wyobrażała sobie dnia, że kiedy otworzy oczy jego nie będzie. Choć nie znali się wcale aż tak długo, to dziewczyna zdążyła go już poznać trzeźwego i pijanego, River obnarzył przed nią swoje wady i zalety, ale tak naprawdę niewiele o sobie wiedzieli. Tylko tyle co te wszystkie, dziwne sytuacje zmusiły ich do wyjawiania sobie swoich tajemnic. A relacja, jaką chcieli zawiązać raczej nie na tym powinna się opierać.

- Na wszystko przyjdzie czas - odpowiedziała na jego słowa o przyszłości. Poczuła się trochę niezręcznie kiedy River tak swobodnie wypowiadał się o wspólnym domu i potomstwie. Zwłaszcza sprawa tego drugiego ją zaintrygowała, bo smok zdążył już podzielić się z nią obawami i zdaniem na temat jego ojcostwa i nie było to zbyt przychylne. - Cieszę się, że chcesz ze mną odwiedzić moje rodzinne strony, ale nic na siłę. Mogę polecieć sama, to żaden problem, jeśli nie widzisz siebie w tym spotkaniu. Nie mniej będzie mi miło móc cię przedstawić mamie.
- Co do kwestii domu, to chciałabym mieć swój kącik. Jakieś miejsce w którym byłabym zupełnie bezpieczna, ale na dzieci jest za wcześnie. Wiem jaki masz na to pogląd i wiedz, że chciałabym być matką twojego syna lub córeczki, ale jeszcze nie teraz. Mamy czas, a po za tym chyba za mało o sobie wiemy. Tyle co nic tak naprawdę i nie wiem jakby miało to wyglądać. Kocham cię, ale ty nic mi o sobie nie mówisz, wydaje mi się, że sporo ukrywasz, jakbyś się bał moich reakcji. Czekasz aż sama się domyślę? Albo aż dowiem się od kogoś jak ta wampirzyca z Efne? Przecież mnie możesz powiedzieć wszystko i szczerze liczę na to samo, gdybym sama miała jakiś problem.

- Więc może zacznijmy od początku - zaproponowała, siadając wraz z nim i ujmując jego dłonie, spojrzała mu w oczy. - Opowiedz mi o sobie.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- To musi cię naprawdę boleć, skoro takie bydle jak ja mieszka w tak małym ciałku. - Oddał jej pocałunek. Im dłużej się z nią byczył w łóżku i rozmawiał, tym bardziej nie chciało mu się w ogóle wstawać i wypuszczać ukochanej z objęć. Choć po tym co wypalił przez złe zrozumienie przyczyny jej smutku, chciał się zapaść pod ziemię bo o takich sprawach nie przystoi mówić mężczyźnie, zostawiając te tematy do wyłącznego użytku kobietom. Następnym razem nie zamierzał popełnić tego błędu. Jednakże nad jednym zaczął się poważnie zastanawiać, a mianowicie czy to nie jest aby najwyższy czas na to, aby znaleźć im jakąś przytulną grotę i przestać z podróżami na rzecz zamieszkania na stałe w jednym miejscu. - Ja nigdy nikogo tak nie kochałem i nigdy nie będę, tak jak ciebie. - Tym razem nie żartował, bo Isambre mogłaby źle zrozumieć jego wyznanie, a tego nie chciał, dlatego przyjął poważny, acz czuły wyraz twarzy i ton głosu , przytulając po tym do siebie ukochaną.

- Choć nie trawię twojego ojca, to jest twój ojciec i niejako będzie nim także dla mnie, więc dobrze by było jakby, któreś z nas wyszło z inicjatywą rozejmu, dlatego chcę się z nim spotkać. Poza tym unikając konfrontacji z nim wyszedłbym na tchórza, a to potwierdziłoby jego zdanie, że nie jestem ciebie wart, a to najprawdopodobniej skończyło by się walką między nim a mną - odparł spokojnie, jednakże na wzmiankę o tym oko mu zalśniło nieprzyjemnie, a mięśnie się napięły. Chibi doskonale dostrzegał takie kiełkujące ziarna gniewu u gada i z przestrachem przeskoczył chłopaka i wtulił się do zewnętrznego boku smoczycy, jak najdalej od Rivera. Ten jednak odetchnął ciężko i pocałował Isambre w głowę uspokajając się.
- Obiecuję ci, że coś znajdziemy jak będziemy wracać od twoich rodziców - szepnął i wtulając się do niej przymknął oko chcąc się rozkoszować jej obecnością i usnąć odurzony jej cudownym górskim zapachem i spokojną aurą, samemu się uspokajając, nie mógł jednak się zrelaksować wsłuchany w jej głos oraz słowa wkraczające na drażliwy temat. Nie był zadowolony z rozmowy w tej kwestii, ale nie mógł nic zrobić. Nie mógł jej skarcić za to, nie mógł zignorować, nie mógł bez słowa wyjść, aby tylko uciec od tej konwersacji. Nie mógł się zachować w naturalny dla siebie sposób uniknięcia tematów, o których nie chciał mówić ponieważ czego by nie zrobił tylko by zranił swoją partnerkę i na powrót wzniósł między nich głuchy i obmierzły mur. Podniósł się przestając się w nią wtulać i z napięciem patrzył przed siebie, albo unikał jej spojrzenia, kierując wzrok w inną stronę, aby nie napotkać jej oczu. - Nic nie ukrywam i niczego się nie boje... - burknął starając się zachować spokojny ton głosu, aby nie pobrzmiewało w nim warczenie. - Po prostu nie widzę powodu, dla którego miałabyś wiedzieć o mnie więcej. Każdy ma jakieś tajemnice. - Nie bardzo mu szło zachowanie łagodności, albo chociaż obojętności. Miał wrażenie jakby ona go o coś oskarżała, a w takich sytuacjach każdy by się bronił przez zarzutami z gniewem. Zacisnął pięść wiedząc, że nie może się temu poddać i zamykając oko nabrał dużo powietrza do płuc, by później bardzo powoli je wypuścić, aż go klatka piersiowa zaczęła boleć. Udało mu się zachować spokój, ale wiedział, że jeśli ona będzie to dalej drążyła to będzie mu coraz trudniej.

- Witam, jestem River, kiedyś używałem prawdziwego imienia Allanir - zaczął monotonnym, zmęczonym życiem tonem jakby był na zebraniu jakiej grupy wsparcia pełnej uzależnionych od różnych rzeczy ludzi, chciał kiepskimi żartami uśpić gniew, albo nawet zirytować Isambre do tego stopnia, aby sama zrezygnowała z tej konwersacji - jestem kalekim smokiem, który lubi sobie wypić. - Zakończył tym tonem wzruszając z obojętnością ramionami, starając się wewnętrznie zachować dystans od smoczycy mając nadzieję, że tak nie zezłości się na nią i nie powie, albo nie zrobi czegoś czego będzie żałował. - Teraz ty... I możesz zacząć od znajomości z tym swoim "przyjacielem". Jak mu tam było? Ulamog? Ulfred? - Zagaił od razu skupiając wzrok na ich splecionych dłoniach.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Słysząc ton głosu swojego partnera, Isambre popatrzyła na niego z ukosa, zmieniając uśmiech na maskę obojętności.
- A ja widzę - odpowiedziała szorstko, po czym cofnęła ręce, w które momentalnie wtulił się Chibi. - Chciałabym związku bez tajemnic. Ja nie ukrywam przed tobą niczego, wszystko ci mówię i dlatego boli mnie, że ty tego nie robisz. Po za tym nie zwiedziesz mnie. Boisz się i chcesz to ukryć. Chodzi o twoje poprzednie życie? Nie trudno było się domyśleć, że miałeś wiele partnerek o nie specjalnie dobrych reputacjach. I to nie są wnioski po spotkaniu tej wampirzycy. Odkąd się poznaliśmy język ani razu ci się nie zaplątał, swobodnie żartujesz, mówisz co myślisz. Zupełnie nie jak człowiek, dla którego bym była pierwszą miłością. I tutaj mogę ci to wyznać, wielu się we mnie podkochiwało i zachowywało różnie. A ty zachowujesz się ze stoickim spokojem, jakbym była jedną z wielu w twoich objęciach. Nie przeszkadza mi to, a ty zachowujesz się jakbyś bał się że odejdę gdy tylko poznam jakiś fragment z twojego życia. Masz mnie za taką?

Isambre długo na niego patrzyła, zanim ponownie złączyła z Riverem swoją dłoń i przytuliła się do jego piersi, dając mu znać, że wcale się nie gniewa i nic się między nimi nie zmieniło.
- Dobrze już, nie będę cię męczyć. Zostawmy to, bo tylko się pokłócimy - dodała, całując go długo i namiętnie, po czym skubnęła jego ucho i znacznie weselsza wygramoliła się z łóżka. Nie chciała się od niego oddalać, a czuła źe jeśli dalej tak będzie to tak się stanie i niebawem River przestanie cokolwiek do niej mówić.

- Jeżeli cię to interesuje to powiem, że dwadzieścia lat temu Ulrich chciał ze mną uciec do Meot, ale odmówiłam. Nic do niego nie czułam, a po za tym on działał bez planu. Widział nas jako piękną parę przechodzącą w szybkim tempie od wędrownego handlu do polityki, ale nie umiał wyjść po za sferę dziecinnych marzeń. W ciągu roku potrafił zmieniać profesję czterokrotnie i nigdzie nie umiał usiedzieć. Poznaliśmy się przypadkiem w karczmie. Ulrich miał naturalny dar czytania aur, słabszy od mojego ale jednak. Widział we mnie smoka i krótko mówiąc, wiedział jak zagadać by mnie nie wystraszyć i nie zrazić do gatunku męskiego.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Czuł się jakby rzucała mu wyzwanie, specjalnie prowokowała do sprawdzenia jego reakcji. Nie ukrywał już gniewu, a tym bardziej nie miał zamiaru go kontrolować i zacisnął pięść pilnując się, aby nie wyjść na damskiego boksera. Wnerwiało go, że cały czas wypominała jego korzystanie z usług domów rozkoszy i to ile miał partnerek. Wytrącało go z równowagi to, że ona mówiła o nich jakby były normalnymi kobietami, w których miałby się zakochać z wzajemnością, a nie jedynie płacić im grubych pieniędzy aby zechciały chociaż spojrzeć na kalekę. Raniło go także, że jego towarzyszka uważała się za jedną z tych wielu, aż się w nim gotowało i kłębiło od emocji. Przez chwilę nawet miał ochotę ją uderzyć, by następnie zamknąć w swoich objęciach i złączyć jej usta ze swoimi w pocałunku, a po tym oddać się miłości kiedy negatywne emocje ich opuszczą. Z drugiej strony przez myśl mu przeszło aby zbyć ją milczeniem i po prostu wyjść nie mając zamiaru o tym dyskutować. Z wypowiedzeniem się też widział problemy bo nie chciał się z nią kłócić, a już na pewno nie tłumaczyć. Długo milczał po tym jak skończyła o jego rozpustnym życiu, widać było, że po prostu w głębokim zamyśleniu rozważał każde z tych opcji zareagowania, aż w końcu skończyło się na rozsądnym ważeniu każdego słowa i formułowaniu w myślach neutralnej, spokojnej wypowiedzi.

- Jeśli miałbym cię za taką jak one, już dawno straciłbym wszystko oszczędności tylko po to byś na mnie chociaż spojrzała, a co dopiero spędziła ze mną noc. - Warknął już nawet nie z gniewem, ponieważ zmieszał się z goryczą, nienawiścią, bólem i upokorzeniem. Po tym odwrócił wzrok z ta mieszaniną uczuć i wpatrując się ponuro na drzwi od pokoju, przyłożył lekko swoją dłoń do pamiątki po straconej kończynie, aby następnie wstać raptownie z zaciśniętymi zębami i założyć koszulę, skutecznie chowając przed światem ślady przeszłości.

Nawet jej pocałunki nie były go w stanie teraz uspokoić, jedynie zmuszał się do zachowania spokoju z uwagi na nią i Chibiego, który wtulał się do niej w panice, wyglądając jakby zaraz miał się zmoczyć. To jedynie dolało oliwy do ognia, ponieważ zamiast przyjaźnie i łagodnie patrzeć teraz na stworka, zerknął na niego z obrzydzeniem, jakby gad co najmniej był po samą szyję zanurzony w rynsztoku i z trudem powstrzymywał się aby nie dać ujrzeć swoim mdłościom światła dziennego spowodowanym przez nieziemski fetor jaki towarzyszył takim miejscom. W pomieszczeniu wcale nie cuchnęło, albo raczej nie dla zwierzaka i smoczycy, ponieważ dla niego całe pomieszczenie wypełniało się chyba najgorszym smrodem jaki tylko istniał na świecie, którego przyczyną był maluch. Strach.

- To że miałem wiele kobiet w swoim życiu nie znaczy, że którąkolwiek z nich kochałem. Nawet swoją przyjaciółkę, którą mogłem być zauroczony, ale nic poza tym, a przez którą moje życie to jedno wielkie upokorzenie i szyderstwo. - Jego oko płonęło szaleńczo, podobnie jak jego cała ręka, ale nie lewa tylko ta której nie miał, a której płomienie wyraźnie otaczały niewidzialne palce, przedramię i napięte mięśnie ramienia. Miał przyśpieszony puls i oddech, a w pokoju zrobiło się duszno i nieprzyjemnie, od przytłaczającej atmosfery oraz zapachu siarki jaki zaczął się unosić w powietrzu przez wzburzoną aurę chłopaka. - Zrobiła ze mnie, chędożonego kalekę. Wolałbym umrzeć niż tak żyć, gdyby dała mi taki wybór, ale nieee... Bo lepiej jest żyć, nawet bez ręki, niż umrzeć od niej przez gangrenę. - Powiedziawszy to zacisnął płomienną dłoń w pięść i uderzył nią z całej siły w ścianę, która popękała i pokruszyła się w miejscu uderzenia. Gdyby chciał przebiłby ją na wylot, ale nie chciał ponosić kosztów za naprawę takiej rudery.

Warcząc z gniewem odetchnął głęboko chcąc się uspokoić i przyłożył czoło do tej właśnie ściany zamykając oko. Nigdy nie przypuszczał, że życie z kimś w związku tak nadpsuwa krwi i nerwów, choć są to chwile bardzo rzadkie. W obecnej chwili jednocześnie chciał być sam, a zarazem nie pozwolić jej odejść, pragnąc po prostu spocząć w jej ramionach, słysząc, że ona nigdy go nie opuści, że tylko on jest dla niej ważny i nic innego się nie liczy. Jego ciało drżało przez zebrane w nim nerwy, ale uspokajał się, a jego ogniste ramie wyparowało pozostawiając po sobie jedynie kikuta i przypalony rękaw koszuli.

- Chciałaś się czegoś o mnie dowiedzieć - powiedział spokojniej stojąc przy ścianie odwrócony plecami do dziewczyny, z czołem opartym o zimny, kamienny mur. - Proszę bardzo. Jeszcze nim cię spotkałem bez najmniejszego zastanowienia od razu zabijałem każdego kto na mnie krzywo spojrzał, naśmiewał się ze mnie, nie doceniał czy mianował kaleką i wierz mi to co zrobiłem w zaułku w Efne to jedynie radosny obrazek dla dzieci w bajce na dobranoc o pięknych księżniczkach, dobrych potworach i mężnych rycerzach, gdzie wrogowie pokonywani byli śmiechem i przyjaźnią. Potrafiłem całe ściany otaczających zaułek budynków zbroczyć krwią, a ciała byś nie znalazła. Nie dla tego, że pożarłem chojraka, a dlatego że jego szczątki były wszędzie jednakże tak drobne, że nie dało się ich odróżnić od zwykłego śmiecia walającego się po ulicy. - Wyjaśnił. - Żyłem z tego co sobie przywłaszczyłem od zabitego. Specjalnie wywoływałem zamieszania, aby Chibi mógł z łatwością okraść jak największą ilość ludzi. Sprzedawałem to później w kantorze czy gdzieś indziej, a za te pieniądze jemy posiłki ciepłe posiłki przygotowane w karczmach, pijamy i śpimy pod dachem i w łóżku. Dla rozrywki paliłem wsie, a z zemsty potrafiłem bez litości torturować i mordować rodziców na oczach ich dzieci, dla których jednak byłem łaskawy i po prostu skręcałem im karki. Przed ucieczką z rodzinnego leża zmieszałem z błotem ojca, uprzednio się z nim bojąc i zrugałem własną matkę, choć nigdy mi nic złego nie zrobiła. Porzuciłem dom choć ta zawodziła aż mi się serce rozrywało na części i wołała mnie tak długo aż nie zdarła sobie strun głosowych. Szukali mnie, abym wrócił razem z nimi do groty, ale ja ich tylko szczułem pojawiając się im w zasięgu wzroku, żeby zaraz się gdzieś ukryć. Byli wtedy tak skupieni na mnie, że w pewnym momencie dali się zaskoczyć łowcom i zabić, a ja jedynie się temu przyglądałem obojętnie z ukrycia, a po tym z radością i tryumfem przejąłem ich jaskinię razem ze skarbcem. - Jego głos w żadnym momencie się nie załamał, ani nie zadrżał mówił bez emocji, chłodno, jakby to wszystko dla niego nic nie znaczyło i go nie dotyczyło. - Jeszcze jedna ciekawostka, nigdy nie żałowałem tego co zrobiłem. - Tu ton nieco za wibrował ale tylko dlatego, że chłopak zawarczał cicho i odetchnął głęboko. Zastanawiał się czy jeszcze coś dorzucić, ale wątpił by smoczyca chciała z nim dalej dyskutować po tym co powiedział, a już na pewno wiedział, że nigdy nie będzie chciała go już więcej poznawać i się o nim dowiadywać. Skoro chciała, aby pozostawał z nią szczery, nie było żadnego problemu, mógł być wobec niej szczery nawet jeśli ta prawda była by wobec niej okrutna.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Widząc go, jak emanuje gniewem i że tylko niewidzialna siła powstrzymuje go od popełnienia czegoś, czego będzie bardzo żałował, Isambre przeklnęła się w duchu za rozdrapywanie jego ran z przeszłości, nawet jeśli towarzyszyły jej dobre intencje. Wiedziała, że jest to drażliwy dla niego temat, ale jednocześnie czuła, że jeśli River cały czas będzie się w sobie zamykać to zaszkodzi sobie bardziej niż mogłyby to zrobić całe nawałnice innych słów. Isambre pierwszy raz widziała go na skraju emocjonalnej przepaści, smok wyraźnie się przed czymś wachał, a ogień idący od jego kilkuta potwierdzał tylko, że musi wyładować na czymś swój gniew. Całe szczęście trafiło na ścianę, a nie na bezbronnego stworka, tulącego się w jej rękach. Jego strach i obecność najwyraźniej jeszcze bardziej drażniły smoka, który nie mógł nic mu zrobić, bo był w objęciach jego ukochanek. Siła uderzenia rozeszła się z hukiem i w miejscu, gdzie sekundę temu była dłoń gada, został wypalony kształt z niewielkim zagłębieniem.

- Lepiej ci? - spytała smoczyca, kiedy opadł drobiny tynku. River stał w nich niewzruszony, z pochyloną głową i swobodnie opuszczonymi ramionami. Zapewne zastanawiał się co powiedzieć, uważając by nie dać się rozproszyć zbyt wielu negatywnym emocjom.

- River - powiedziała, powoli wstając i wślizgując się między ścianę, a jego pierś. Chibi został w łóżku i obserwował ich nic nie rozumiejąc z położonymi uszkami i ciałem do połowy skrytym pod kołdrą. - Ja nie potrzebowałabym pieniędzy, by spojrzeć na twoją osobę. To co, że jesteś bez ręki, czy kiedykolwiek powiedziałam o tym coś złego? Kocham cię takiego, z takim ciałem i charakterem, choć jest on w całości odwrotnością mojego. Gdybym miała jakieś uwagi to wiedz, że bym je przedstawiła, a nawet robiłam to, po czym się wycofywałam, bo przecież nie mogę cię zmusić do zmian.

- Dziękuję, że jesteś szczery, chociaż tutaj wogóle się nie liczę. To co było to przeszłość i nie mam prawa ciebie osądzać. Żyłeś tak, a nie inaczej, rozumiem i jeśli to ci polepszy humor to powiem, że cię akceptuję. Bez oka, ręki, z zamiłowaniem do alkoholu i agresywności, którą bądź co bądź pohamowujesz ze względu na mnie. Starasz się jednak pracować nad sobą i widzę postępy. Ojciec mówił, że nie jesteś mnie wart, a ja twierdzę, że wręcz przeciwnie, bo gdy patrzę na związek taty i mamy to widzę, że im też nie było łatwo.

Następnie smoczyca uniosła się na palcach i pocałowała ukochanego w policzek, po czym chwyciła jego dłoń i pociągnęła w stronę parapetu.
- Nie psujmy sobie reszty dnia.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Jej reakcja całkowicie go zaskoczyła, bo nie tego się spodziewał. Myślał, że się na niego wścieknie, zbeszta od góry do dołu, walnie albo po prostu ze strachem i płaczem ucieknie nie chcąc go znać. Ku jego zdziwieniu nie zareagowała w żaden z tych sposobów co mu z jednej strony ulżyło, ale z drugiej nie wiedział co było powodem jej spokoju. Może i miłość potrafiła wszystko wybaczyć, ale dla niego było to podejrzane i nienormalne. Uspokoił się jednak i przytulił ją do siebie, nie miał powodów już się wściekać, w końcu ona zrezygnowała z dalszego męczenia go tym, a on rozładował całą złość na ścianie. Nie wiedział co zamierza jego ukochana, ale bez oporów dał się pociągnąć w stronę parapetu.

- Czasami mam wrażenie, że byłabyś szczęśliwsza z kimś innym, może nawet z tym Ulfredem - mruknął zrezygnowany. Nie wiedział dlaczego ale miał wątpliwości co do jej wyrozumiałości, a nawet przez myśl mu przeszło, że smoczyca chce się pozbyć takiego potwora i zmazać tę skazę, która tylko plami dobre imię innych smoków. - Wydaje mi się, że popełniasz błąd, nie będąc konsekwentną swoich działań i szybko rezygnując z postanowień... Nie mnie jednak to oceniać. - Powiedział zastanawiając się czy ona nie zmusza się do łagodności wobec niego, bo z czułościami zachowywała dystans jakby się czegoś, albo po prostu jego, obawiała. Gad nie zamierzał pierwszym przełamywać tej bariery, by pokazać, że już wszystko dobrze, że żałuje wszystkiego co kiedyś zrobił, tego co powiedział i jak przed chwilą się zachował. Był na siebie zły za poddanie się emocjom i za podejrzliwość wobec jej działań jaka go właśnie ogarnęła.

Zwierzak odetchnął z ulgą, kiedy spostrzegł jak jego przyjaciel się uspokaja, nie zamierzał jednak wychodzić ze swojej kryjówki i patrzył na nich zaciekawiony, a najbardziej na Isambre nie wiedząc co ona kombinuje i jakie są jej motywacje. Dostrzegł także kiepskie samopoczucie Rivera i nieufność w jego oku zerkającym ostrożnie na smoczycę. Przez to maluch się zjeżył obawiając się, o bezpieczeństwo dziewczyny, ale i gada. Zastrzygł uszami z uwagą kiedy spostrzegł dziwny błysk w przygnębionym spojrzeniu jednookiego.

- Ten pierścionek na twoim palcu - zaczął, a Chibi z niepokojem położył po sobie uszy i wstał "krzycząc" w ich stronę i kręcąc głową, nie chcąc aby River kontynuował to co chciał powiedzieć. - Chibi najprawdopodobniej zawinął z dłoni jakiegoś szlachcica i dał ci chcąc zyskać twoją sympatię. Ja nie miałem z tym nic wspólnego i nie jest to podarek ode mnie, a jedynie od niego. - Wyjawił puszczając jej dłoń, aby spuścić ze wstydem i żałością głowę, dotknął kluczy zawieszonych na swojej szyi, a dokładnie ten, który dostał od Isambre do skarbca jej ojca. Nie wiedział dlaczego dała to Riverowi, a obecna podejrzliwość kazała mu przypuszczać, że może to być jakiś test mający na celu sprawdzenia czy dla niego dziewczyna jest ważniejsza, a nie bogactwo, które musiał jedynie znaleźć aby położyć na nim swoje łapy, a raczej jedną.
Zablokowany

Wróć do „Turmalia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości