Turmalia[Turmalia i okolice] Podróż bezślubna

Malownicze miasto położone na środkowym wybrzeżu jadeitów. Słynące z ogromnego Białego Pałacu królowej i nietypowej architektury. W owym mieście budowle malowane są na kolory bardzo jasne, zazwyczaj białe i niebieskie. Wszelki wzory zdobnicze tutaj kojarzyć się mają z przepięknym oceanem. Rzecz jasna znajduje się tutaj ogromny port handlowy.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

Mając na myśli zwiedzanie kontynentu, Aki nie miał zbytniej ochpty narzucania swojej pomocy biednym chłopom, których problemy w rzeczywistości mało go obchodziły. Nie wypadało mu jednak odwrócić się od towarzyszy, którym ta sprawa wydała się mader imteresująca i rzucili wszystko, by ją zbadać. Sam też stwierdził, że mogłaby być to interesująca lekcja i dlatego wyspiarz zgodził się z nimi wyruszyć. Szybko jednak okazało się, że nic z tego nie wyjdzie - przykre wspomnienia z życia Rivera dogoniły go i sparaliżowały. W niczym nie przypominał dumnego i spokojnego czarodzieja, o których chłopak tyle słyszał. Widząc go teraz, przypominał mu dziecko, które boi się straszliwej kary.

- Czekaj! - zawołał, ale Isambre była szybsza i nim berserk zrozumiał co się dzieje, jego nogi zawisły ponad burzowymi chmurami. Musiał przetrawić wszystkie słowa czarodziejki, a gdy do niego dotarło, że ma doczynenia z dwoma smokami o mało nie zemdlał w jej szponach. Powstrzymał się jednak z zadawaniem wszelkich pytań i odpuścił sobie szarpanie się, widząc, czy też raczej nie widząc twardego podłoża przykrytego warstwą burzowych chmur. Grzecznie odczekał, aż Isambre wyląduje, po czym wysłuchał jej wyjaśnienia. W jego oczach dziewczyna nie była z Riverem groźną parą, a wszystkie wydarzenia, które miały miejsce podczas ich spotkania były potwierdzeniem ich względnie dobrych zamiarów. Mimo to Aki poczuł się oszukany i zlekceważony, chociaż nie powinien mieć do nich żalu.

- Rasa to nie wszystko - powiedział w końcu, gdy pomógł jej wtaszczyść spiącego mężczyznę po schodach, a następnie ułożyć go na łóżku. - Gdyby każdego oceniać ze względu na gatunek, to zgaduję, że połowa kontynentu do dziś stałaby w ogniu wojny domowej. Z mojej strony nie musisz się niczego obawiać - zapewnił ją, opadając na krzesło. - Na smoki nie poluję, nawet zbytnio nie wiem jak. Łowców widywałem kilka razy w Kovirze, ale jak byłem młodszy. Na dodatek nie widzę powodów, by was przepędzać, a raczej widzę dwa, by wam pomóc. Pierwszy to ta cała afera. River nie wygląda dobrze i chyba majaczy przez sen - Aki zamilkł na chwilę, by wsłuchać się w słowa towarzysza, który rzucał się co jakiś czas, warcząc w dziwnym dialekcie. Wyspiarz rozpoznawał tylko słowo Isa, co nasunęło mu myśl, że tak się zwracał do towarzyszki sam na sam. Nie chciał jednak w to wnikać. - Po drugie, wyście mnie pomogli, to chociaż tyle mogę zrobić. Alarania jest mi obca, ale skoro tak poszukujecie odpoczynku, to może moja rodzinna wyspa was urzecze?
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Nie wiedząc jak podziękować wyspiarzowi za jego pomoc i słowa, Isambre uśmiechnęła się tylko do niego szeroko i kiwnęła głową z szacunkiem, by następnie posmutnieć i przenieść wzrok swoich oczu na ukochanego. Pierwszy raz widziała go w takim stanie i miała szczerą nadzieję, że ostatni, gdyż naprawdę się o niego martwiła. Był jej przyjacielem i największą miłością, nie wyobrażała sobie teraz życia bez niego i Chibiego u boku, choć zanim się pojawili na jej drodze też nie miała wielkich planów. Wszystko zmieniło się nad tamtym jeziorem. Wtedy Isambre zrozumiała, że nie chce spędzić najlepszych lat swojego żywota na lataniu od miasta do miasta i zwiedzaniu świata. Mogłaby osiąść w jaskini, byle tylko mieć Rivera przy sobie i cieszyć się jego obecnością.

Gdy zaczął rzucać się i majaczyć, smoczyca była tuż obok i w porę zareagowała, przykładając chłodne dłonie do jego twarzy. River był cały rozpalony i wydawałoby się, że walczy przez sen, mrucząc coś w smoczym dialekcie. Nie wszystko było zrozumiałe, nawet dla Isambre, która nie wiedziała co się dzieje z jej ukochanym. W takim samym położeniu znalazł się Chibi, przyklejony do jego piersi niczym rzep, nie odstępował przyjaciela, skamląc coś do niego i liżąc go po twarzy. Martwił się o niego i chciał mu jakoś pomóc, alw tak jak dziewczyna i berserk, był bezsilny. W końcu i on zrezygnował, pomógł Isambre nakryć go kocem i wdrapał się jej na ramię, skąd obserwował towarzysza.

- To miłe - powiedziała w końcu, widząc jak wizje dręczące smoka puszczają, a jego rysy jego twarzy łagodnieją. - Ale nie wiem, czy zabieranie Rivera w podróż przez ocean to teraz najlepszy pomysł. Przed przylotem tutaj chcieliśmy zatrzymać się u moich rodziców, ale stwierdziliśmy, że lepiej najpierw odpocząć i jak widzisz, nici i z tego. Może kiedyś się tam wybierzemy, obiecuję. Chętnie zobaczę kawałek świata, bo tak między nami, kontynent chyba staję się zbyt mały dla smoków.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Chłopak jeszcze długo się nie budził, jednakże chłodne dłonie partnerki i jej obecność, wraz z próbami ocucenia go przez zwierzaka uspokajały nieświadomie jego nerwy spowodowane koszmarem, który skończył się jakiś czas temu. Obecnie gad znajdował się w pustce, nic nie widząc, nic nie słysząc i nic nie myśląc. Był jedynie wszechogarniający go mrok i nicość oraz on sam, choć własnego istnienia w tej otchłani nie czuł, czuł jedynie, że się w niej znajduje. Wyciszył się, nie czując ani niepokoju, ani bólu. Było mu niezwykle przyjemnie, kiedy był pogrążony w tym letargu, jakby znów beztrosko się bawił w swoim wulkanie za dziecka, albo jakby miał krwią kmieci wypełniony cały pysk, z którego niemieszcząca się posoka uciekała strużkami po bokach jego paszczy, jak ciepłe promienie letniego słońca głaszczącego go po łuskach, cudowny niczym muzyka dla uszu szelest monet i bogactw, jak pocałunki najdroższej jego sercu smoczycy.

Im bardziej się ogrzewał tym lepiej z nim było, w pewnym momencie, nawet kilka razy potarł policzkiem udo Isambre wtulając się lepiej w niecodzienną poduszkę i jednocześnie jakby domagając się by go nadal głaskała po głowie, choć nie otwierał oka. Teraz już po prostu spał niby słysząc rozmowę towarzyszy, ale nie zwracając na nią uwagi pochłonięty we własnym nierealnym świecie, pośród ludzi oddających mu cześć, ogromnych złotych gór usypanych ze zgromadzonych bogactw, całkowicie zakrywających szczątki po ostatnim posiłku, wspartych olbrzymimi beczkami miodu. Każdy jego sen tego typu był taki sam jedno co było inne niż zwykle to, to, że tym razem nie był rozchwytywany przez nieziemsko piękne smoczyce gotowe na każde jego zawołanie i spełniające każdą zachciankę, za to miał przy sobie tylko jedną, która swą urodą przyćmiewała wszystkie te, które sobie wcześniej wyśnił i choć bardziej on był podporządkowany jej, niż ona jemu nie zamieniłby jej na żadną inną. Zamruczał z lekkim uśmiechem przez sen i oddał się całkowicie tym marzeniom, ciekaw co jeszcze bardziej w tej sielance uszczęśliwiłoby jaszczura.

Zaraz jednak kiedy miał się zatracić w miłości z ukochaną usłyszał dziwne dźwięki i sypiące się ze szczytów swoich bogactw, pojedyncze błyskotki. Smok nie miał pojęcia co się dzieje, a kuszące słowa partnerki nakłaniające go do skosztowania chwili nie pozwoliły mu nawet, myśleć o swoich przesłyszeniach. Posłusznie spełnił jej prośbę całując i pieszcząc jej ciało, a wtedy kątem przymrużonego oka coś dostrzegł. Podniósł czujnie łeb, jeżąc łuski na grzbiecie i z niezadowoleniem tocząc dym z paszczy i nozdrzy, ale i tym razem został zmuszony do skupienia się na przeznaczonej sobie towarzyszce. Tak było kilka razy, aż w końcu ze wszystkich stron nie napadły na niego całą chmarą jakieś małe stworzenia. Wszystkie strasznie trajkotały, od czego w krótkim czasie zaczęła go głowa boleć i każde ciągnęło go w swoją stronę. Isambre wciąż nie dawała mu spojrzeć co się dzieje i co go napadło, nawet kiedy ogarnął go ból przez rwane na części własne ciało. Udało mu się zignorować prowokacje kochanki i spojrzeć na rozbrykaną armię małych smoków.

Znów zaczął się wiercić, ale nie długo gdyż zaraz zleciał z łóżka i kolan dziewczyny, dość boleśnie i z hukiem spadając na podłogę. Zdezorientowany podniósł głowę do góry i spojrzał wpierw na płomienie w kominku, po tym na berserka i swoją wybrankę. Widząc, że to nie przerażający sen wstał i otrzepał ubranie z niewidzialnego kurzu. Bardziej chciał z siebie zrzucić te wszystkie małe potwory i upewnić się czy rzeczywiście już nie śni, nie czując jednak pod dłonią żadnego łuskowatego ciałka odchrząknął jakby nigdy nic i usiadł przy Isambre.
- Jak już mówiłem, oprócz tamtej jaskini nie ma w okolicy nic wartego uwagi - powiedział z dumnie wypięta piersią siedząc przy niej wyprostowany z miną jakiegoś wielkiego uczonego. Później zrobił nieprzyjemny, zniesmaczony grymas i się rozejrzał ponownie. - Czemu tu jesteśmy? Trzeba pomóc tym chłopom. - Patrzył zaskoczony to na wyspiarza, to na dziewczynę, to na... Chibiego? - I ostatni raz piłem miód nad morzem, nie wiedziałem, że mają tu takie mocne to cholerstwo. - Skrzywił się i potrząsnął głową, myśląc, że się upił i przez sto stracił przytomność.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- Ktoś tu chyba się mocno uderzył w głowę - zakpił Aki, podnosząc się z podłogi. W czasie gdy River smacznie spał na kolanach partnerki i on postanowił uciąć sobie krótką drzemkę, widząc, że nic im nie zagraża, a towarzysz ma doskonałą opiekę. Nie mógł jednak przyznać, że było mu wygodnie. Twarda podłoga była chłodna, a podłożona pod plecy tarcza miejscami boleśnie wżynała się w ciało, powodując straszliwy dyskomfort. Mimo to jednak Akiemu udało się zasnąć.

Nie śnił o niczym konkretnym, jak przez mgłę przelatywał mu przed oczami Kovir i jego mieszkańcy. Ucztujący na klifie wojownicy pili i śpiewali, przekrzykując samych siebie i opowiadając młodszemu pokoleniu o swoich wyprawach na Jadeitowe Wybrzeże. Wszyscy słuchali ich w przejęciu, wiwatując i pomrukując przy najciekawszych fragmentach. Aki też tam był. Stał na uboczu pod starym bukiem, gdzie raczył się rozmową z ojcem. Stary Jarl coś do niego mówił, ale berserk nie słyszał co, za bardzo był skupiony na nadchodzącej od morza mgle. Nim jednak dotarła do brzegów plaży, powietrze przeciął donośny grzmot, po którym wyspiarz otworzył oczy i ujrzał leżącego na ziemii Rivera.

- Nic nie pamiętasz? - zapytał, siadając naprzeciwko na krześle, zarzucając worek i tarczę na plecy. - Niedawno stamtąd wróciliśmy. Musieliśmy cię zabrać, wymiotowałeś, rzucałeś się jak w amoku. Chciałeś spalić wieś i uciec, a przy tym... no cóż... dowiedziałem się, że żadni z was czarodzieje, a ziejące ogniem smoki. Najprawdziwsze. Nigdy żadnego nie widziałem, aż do dzisiaj. Nie musisz się jednak obawiać niebezpieczeństw z mojej strony i być spokojnym. Nie jestem łowcą i nie specjalnie ich lubię.

Następnie berserk opuścił pokój, by dać im chwilę na wyjaśnienia i rozwianie wątpliwości. Wierzył, że Isambre zrobi to lepiej niż on, a on w tym czasie zamówi i przyniesie jakiś posiłek, by ulżyć Riverowi, a raczej jego żołądkowi.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Gdy tylko za berserkiem zamknęły się drzwi, Isambre odetchnęła z ulgą i rzuciła się ukochanemu na szyję, całując go w policzki i usta. Szok jego gwałtownym spadkiem z jej kolan, sparaliżował ją tylko na chwilę, podczas której River mógł w spokoju do siebie dojść. W tym czasie dziewczyna patrzyła na gada i wyspiarza szeroko otwartymi oczami, a pełną świadomość odzyskała dopiero w momencie, kiedy chłopak usiadł obok niej. To było dla niej naprawdę sporo, zważywszy na brak jakichkolwiek powodów do tego, co się stało. Emocje targały nią jak szalone. W jednej chwili smoczyca miała ochotę oderwać się od kochanka i go uderzyć za stres, na jaki ją wystawił. Z drugiej, nie chciała go puścić i coraz silniej na niego napierała, aż w końcu to ona usiadła mu na kolanach, tuląc się do niego jak wystraszona dziewczynka.

- Nigdy mi tak nie rób - powiedziała wreszcie, niemal łkając, oderwawszy się od jego ust. Nie umiała jednak zachować śmiertelnej powagi, widząc zakłopotanie w jego oczach i radość futrzaka, który zaczął skakać wokół nich, a nawet wciskać się pomiędzy. Chibi chciał być jak najbliżej swojego przyjaciela, o którego bardzo się martwił, od chwili gdy bez niego cała trójka opuściła gospodę. Isambre uśmiechnęła się na jego wybryki szeroko i postawiła go Riverowi na ramieniu, by i zwierzak mógł go objąć i polizać po twarzy.

- Naprawdę nic nie pamiętasz? - spytała po chwili, doprowadzając rumieńce i pogniecione ubranie do porządku. - Dwóch wieśniaków zaczepiło nas w karczmie, chcieli byśmy pomogli im z nieszczęściami, jakie na nich spadły. Ty poszedłeś sprawdzić pola, Aki pastwiska, a mnie wysłałeś bym porozmawiała z ludźmi. Kiedy czekałam na was by wszystko omówić zaczepił mnie jakiś dziwny osobnik... nie pamiętam już imienia - opisywała Isambre, zastanawiając się czy powinna wypominać mu wszystkie szczegóły z poprzedniego wieczora. Nie chciała, by River znów zaczął szaleć, doprowadzając siebie do granic wytrzymałości. Wolała go uśmiechniętego, a nie zgorzkniałego i wystraszonego.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Jak cię boli, to się połóż. Nie mam żadnych środków przeciwbólowych, ale odpoczynek powinien ci pomóc. - Zrewanżował mu się River podając mu dłoń by pomóc mu się podnieść z podłogi. Zastanawiał się co wyspiarz robił na podłodze, ale widząc jego nieco napuchnięte oczy i ziewanie od czasu do czasu domyślił się, że także na niego alkohol musiał podziałać.

Smok podrapał się zakłopotany po karku nie rozumiejąc nic z tego co mówił Aki choć coś mu tam w główce świtało. Nie wiedział jednak dlaczego opuścili wieś skoro mają pomóc chłopom. Nie miało to jednak znaczenia kiedy usłyszał o ich prawdziwej tożsamości z ust obcego mężczyzny. Od razu ogarnął go strach o bezpieczeństwo smoczycy i zdenerwowany dopadł do berserka chwytając za kołnierz jego koszuli i oderwał jego stopy do ziemi trzymając go nad nią. Patrzył mu wściekle w oczy.
- Jeśli nas zdradzisz, źle z tobą będzie. - Warknął nie zwracając uwagi na to, że przecież Aki powiedział, iż nie mają się czego obawiać z jego strony. Po chwili jednak odstawił go z powrotem na ziemi widząc szczerość w jego oczach. Poza tym trochę już poznał towarzysza i wątpił, aby ten był na tyle głupi by narażać się smokom. Puścił go i spuścił głowę przepraszając go.

Po tym jak wyszedł usiadł przy ukochanej, która wydawała się być w ciężkim szoku. Chciał ją jednak uspokoić i przytulić, ale nim to zrobił ona zaczęła zasypywać go pocałunkami i czułością. Nie mógł narzekać, że nie było to przyjemne, ale był skołowany i do tego wciąż pamiętał ten koszmarny sen z Isambre chcącą odwrócić jego uwagę miłością od chmary dzieciaków. Czuł się nieswojo, obawiając się ziszczenia swojego snu, dlatego chciał się uwolnić od tych namiętności, jednakże nim się zorientował ona była u niego na kolanach tuląc się przerażona.

- Isa... Nie wiem co zrobiłem, ale przepraszam - powiedział mocno ją do siebie przytulając i głaszcząc po włosach, jego obawy w mig wyparowały, nawet nie chciał już uciekać od jej bliskości. Uśmiechnął się kiedy niecierpliwy zwierza, cały w skowronkach zaczął się do niego łasić i lizać z radością, gdy został posadzony na ramieniu właściciela. - Już wszystko dobrze. Nie wiem co was napadło, ale już spokojnie. - Pogłaskał malucha po głowie i podrapał go pod brodą.

- Pamiętam, że byliśmy we wsi i z Akim rozmawiałem o tym co znaleźliśmy, idąc do ciebie do gospody. - Podrapał się pod brodą, po szorstkim, ciemnym zaroście, w końcu ostatnio nie miał nawet czasu się golić. - Dziwny osobnik, powiadasz Nie pamiętam, pewnie to zwykły chłop był. - Jego mięśnie się napięły, przycisnął ją jednak mocno do swojej piersi i pocałował z miłością. Kiedy o nim wspomniała przypomniał sobie o magu i o tym co się stało nie chciał jej jednak zamartwiać, dlatego wolał ją okłamać. Jednocześnie zamierzał jakoś się wymknąć, aby prowizorycznie pozbyć się zagrożenia, nie ważne czy mag był dobry czy zły jak jego ojciec, dodatkowo mógłby się tak zemścić za swoje krzywdy z przeszłości. - Nie martw się Isa, najważniejsze, że pamiętam o swojej ukochanej smoczycy. - Uśmiechnął się i pocałował ją w nosek.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

Zachowanie Rivera było w pełni zrozumiałe i gdyby Aki był na jego miejscu, zareagowałby tak samo w obliczu zdemaskowania jego przykrywki. Dlatego berserk nie wykonywał gwałtownych ruchów i dał się gadowi podnieść, a następnie opuścić, przyjmując falę złości i groźby na swoje barki. Nie miał mu tego za złe, sam by bronił ukochanej mu osoby w ten sposób, czego już nie dało się ukryć, zważywszy, że wszystkie agresywności River okazywał tylko wtedy, gdy Isambre mogła znaleźć się w niebezpieczeństwie. Najwidoczniej świata po za nią nie widział i silnie to demonstrował, jeśli nie jemu i sobie to przynajmniej jej, więc gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja wyspiarz opuścił pokój i udał się schodami w dół.

Zajmując miejsce przy tym samym stoliku, co wcześniej, Aki przyglądał się ulicom Turmalii, widocznych zza wielkiego, oszklonego okna. Ludzie, mimo złej pogody, krzątali się na zewnątrz jak mrówki. Jedni pędzili do pracy, inni, jak naprzykład tragarze czy rybacy, właśnie z niej wracali. Dziesiątki ogorzałych twarz zlewały się z szarością dnia, a wszystkim towarzyszył kompletny brak uśmiechu, jakby wyczuwali wiszącą nad nimi złą aurę. Zdażały się również wyjątki. Jednym z nich była uśmiechnięta kelnerka z długim blond warkoczem, która przysiadła się do wyspiarza, nie tylko w celu zebrania zamówienia.

Była młodsza niż wskazywałby na to jej wygląd, choć i tak miała jakieś dwa-trzy lata więcej od berserka. Mówiła spokojnym i dźwięcznym głosem, łagodnie wiercącym się w uszach, co z niewiadomych przyczyn wywołało cień uśmiechu na twarzy Akiego. Kelnerka uraczyła go rozmową, dotyczącą w głównej mierze pogody i ciekawych miejsc w mieście, które mężczyzna mógłby zwiedzić. Wychodziła też z propozycją towarzyszenia mu, ale póki co na tę kwestię wojownik pozostawał głuchy. Bardziej interesowały go okolice Turmalii i krainy po za Jadeitowym Wybrzeżem. Kontynent był dla niego ogromną zagadką, którą chciał w jakimś stopniu rozwikłać, lecz brakowało mu celu, planu i odpowiednich środków. Pieniądze i jedzenie od ojca było jego najmniejszym zmartwieniem, bardziej martwił się o grupy bandytów. Do podróży przydałaby mu się zatem jakaś drużyna, a River i Isambre wręcz kipieli do tego by się niedługo stąd wyrwać.

Nieoczekiwanie rozmowa zeszła na temat tarczy, kelnerka wpatrywała się w drewniane, okute żelazem koło wystające zza pleców berserka z zainteresowaniem. Zaintrygowało to również Akiego, gdyż jego tarcza niczym nie wyróżniała się spośród setek tysięcy innych, ale gdy tylko dziewczyna dodała, że była na plaży w dniu jego potyczki z najemnikiem, wszystko stało się jasne. Dlatego po złożeniu zamówienia, trzech pieczonych kaczek z grzybami i antałek miodu, z nadzieją że zapach ściągnie jego towarzyszy, Aki położył przed sobą tarczę i skinął kelnerce głową, że może spróbować. Uśmiech zadowolenia szybko jednak zniknął z jej twarzy, gdy przedmiot nawet niedgrnął, ale nie miała już czasu na dalsze próby czy rozmowę, gdyż na schodach rozległy się odgłosy kroków.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Postaw go - zareagowała smoczyca, widząc jak zachowuje się jej ukochany. Była dumna z tego, że River chce ją chronić, był w końcu pierwszym mężczyzną, którego kochała i z którym chciała być, ale jego zachowanie było poniżej krytyki. Dopiero co Aki zadeklarował swoją pomoc i obiecał dochować ich sekretu, a on demonstrował pokaz swojej siły, najwyraźniej uważając że komuś tym zaimponuje. Cóż, gdyby Isambre bardziej przypominała smoki z legend to tak, takie zachowanie przyciągałoby ją do Rivera jeszcze bardziej. Ale nie. Była ona typem smoka o łagodnym charakterze i delikatności, brzydziła się walką i starała się jej uniknąć za wszelką cenę. Wolała spokojne życie w jaskini nad strumieniem niż wypchana skarbami grota, którą kilka razy w roku ktoś próbowałby obrabować. Dlatego dziewczyna nie dopuszczała do siebie myśli, by jej partner krzywdził ludzi, którzy niczym im nie zawinili. - To chyba nie czas i miejsce by skakać sobie do gardeł, zwłaszcza, że Aki niczym nie zawinił.

Później, gdy już zostali sami, a Isambre skończyła okazywać czułości swojemu wybrankowi, dziewczyna usiadła jak najbliżej Rivera, wtulając mu się w ramię i pozwalając mu głaskać jej włosy. Mruczała zadowolona, trzymając się jego boku i dmuchając co jakiś czas na Chibiego, który stawał przed jej twarzą, śmiejąc się i robiąc głupie miny. Za każdym razem jednak uciekał do Rivera, udajac bojaźliwego i znów zabawa się powtarzała, aż biały stworek nie usiadł w miejscu ze zęczenia.
W tym czasie Isambre dochodziła już w pełni do siebie i na każdy ruch ręki Rivera, odpowiadała własnym, skubiac jego zarost lub podszczupując brzuch.

- No właśnie ty zrobiłeś najmniej - wyjaśniła po chwili smoczyca, unosząc się na łokciu, by spojrzeć mu w oczy. - Dostałeś jakiegoś ataku, wymiotowałeś, a na koniec zasnąłeś. Musiałam przenieść cię do gospody, wyjawiając Akiemu sekret, którego sam chciałeś dochować. Bałam się o ciebie i tak jak w karczmie, kiedy podałeś mi swoje prawdziwe imię, powinnam cię stłuc, a nie znowu całować. Myślałam, że chociaż tutaj odpoczniemy od jakichkolwiek problemów, ale się nie da. Aki zaproponował nam pobyt w jego rodzinnym Kovirze i nawet jestem chętna skorzystać, gdy pozałatwiamy tutaj swoje sprawy. Chciałabym jeszcze spotkać się z matką i wydusić od ojca położenie skarbca, bo nie chcę spędzić reszty życia szukając go.

- Ale o tym pomartwimy się później... zgłodniałam - dodała smoczyca, wyczuwając pieczoną kaczkę między nieszczelną, drewnianą podłogą. W brzuchu jej zaburczało, a zaraz potem ten sam dźwięk zawtórował z brzucha Chibiego, który nagle się ożywił i pobiegł w stronę drzwi. Zanim jednak smoki do niego dołączyły, Isambre podeszła do Rivera i narzuciła mu na szyję sznurek z dwoma kluczami.
- Ten jest twój - wyjaśniła całkiem niepotrzebnie, wskazując na dużo większy z nich, pokryty runami. - A ten mniejszy od mojego ojca. Chcę żebyś go nosił.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Nie posłuchał rozkazu smoczycy nakazującej odstawienie berserka na ziemię. Doskonale wiedział jakie ona ma zdanie na temat agresji i rękoczynów względem innych, ale zareagował instynktownie, nawet nie. Czuł wewnętrzny przymus, musiał to zrobić inaczej rozsadziłoby go, albo się gdzieś zalęgło, aby przy kolejnym wybuchu złości, objawić się z jeszcze większą, okrutniejszą siłą. Nie zdziwił się braku reakcji ze strony Akiego, wydawało się jakby chłopak go rozumiał za co był mu wdzięczny. Nie miał ukochanej za złe niezrozumienie, ale nie oczekiwał go od niej, ponieważ w pewnym sensie byli swoimi przeciwieństwami - River i Isambre. Wiedział, że to problematyczne i może im obojgu przysporzyć cierpienia, a tym bardziej ciężko im będzie się postawić w sytuacji tego drugiego, ale mimo to bardzo ją kochał i choćby niebo miało się na niego przez to zawalić nie zamierzał jej opuszczać, puki sama tego nie zechce.

- Przepraszam, że znów wszystko popsułem. - Mruknął cicho spuszczając ze skruchą głowę. Wiedział, że nabroił i jeszcze swoje nabroi, ale miał nadzieję, że po tym przynajmniej ich wakacje będą już tym czym powinny, czyli spokojem i odpoczynkiem jakiego oczekiwali. - Odpoczniemy zobaczysz, dopilnuję tego. Choćby ulice miały spłynąć krwią usłane ciałami pod twoimi stopami niby dywan, ale dopilnuję by nasz pobyt tu był naszymi wakacjami - przytulił ją mówiąc to z przejęciem. Ona i Chibi bardzo się na początku cieszyli z wizji małego urlopu od kłopotów i zmartwień, dlatego nie chciał ich zawieść i unieszczęśliwiać. Pogłaskał zwierzaka łagodnie, a po tym ich oboje mocno do siebie przytulił. - Będzie dobrze skończymy tylko to co zaczęliśmy i odpoczniemy. Pójdziemy nad morze, będziecie mogli mnie chlapać ile zechcecie, nawet zaciągnąć mnie do wody, a jak mi się uda załatwię nam krótki rejs statkiem.

Nie zamierzał psuć urlopu, dlatego chciał ich tu zatrzymać za wszelką cenę, dopóki nie będą się świetnie bawić i nie będą szczęśliwi, dopiero wtedy zgodziłby się na opuszczenie tego miejsca. Nie rozumiał dlaczego Isambre tak się zawzięła na ten rodzinny skarbiec skoro powiedziała swojemu ojcowi, że ją to nie interesuje, ale nie zamierzał o to pytać, w końcu każdy miał jakieś tajemnice. Jego zamyślenie przerwały odgłosy ich pustych brzuchów upominających się o kolację, przez co się zaśmiał z rozbawieniem i raz jeszcze ich uściskał. Chibiemu bardzo się to podobało, ponieważ miał wrażenie, że przez to River myśli o nim inaczej, niż tylko o małym kłopotliwym słudze, którym jedynie pomiatał i się znęcał.
- To chodźmy więc... Co...? - spytał zaskoczony kiedy został mu oddany jeden więcej klucz, dziewczyna jednak szybko odpowiedziała na jego niewypowiedziane jeszcze pytanie. Nie rozumiał co to miało znaczyć, ale nie chciał jej zrazić odmową, a tym bardziej zgryźliwą uwagą na temat starego smoka i głupimi pytaniami. Za to uśmiechnął się i porywając ją w swoje objęcia pocałował ją namiętnie w usta. - Zdejmę go kiedy, będziesz tego potrzebować. - Obiecał i biorąc ją za rękę wyszedł z pokoju, uprzednio czekając, aż Chibi do nich dołączy i siądzie mu na karku by smok ponosił go na barana.

Schodząc po schodach, wyszukał spojrzeniem Akiego i odprowadzając obojętnym wzrokiem kelnerkę od jego stolika dołączył do berserka z towarzyszką i zwierzakiem.
- Rozumiem plany na noc już masz - uśmiechnął się niemiło wyszczerzając swoje kły. Nie miał nic złego na myśli, po prostu dawno nie rzucił w berserka przyjacielską złośliwością.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- Nigdy nic nie planuję, bo takie plany najczęściej biorą w łeb - odpowiedział Aki, wyciągając się na oparciu krzesła i rozlewając miód do trzech kufli. - Po za tym to nie twoja sprawa - dodał z uśmieszkiem, zabierając się za apetycznie wyglądającą kaczkę. Cieszyło go, że stan Rivera powraca do normy i że towarzyszowi wrócił humor, bez którego zaczynało być trochę nudno. Towarzystwo Rivera, Isambre i Chibiego bardzo mu odpowiadało i Aki czułby się zaszczycony mogąc z nimi podróżować. Wiedział jednak, że nie będzie to łatwe. Zwłaszcza teraz gdy zna ich prawdziwą tożsamość. Nie miał pewności czy w kolejnym mieście czy na szlaku nie natrafią na łowców, którzy ich rozpoznają i dojdzie do krwawego starcia. Tego berserk wolał przez jakiś czas unikać.

Zajął się więc posiłkiem, co jakiś czas zerkając za plecy towarzysza, gdzie za ladą stała kelnerka i bacznie mu się przyglądała, próbując ukryć rumieniec.
- Rozumiem, że do wioski już nie wracamy - powiedział, kiedy atmosfera zrobiła się cieplejsza. - Z tego co widziałem, chłopi mają tam kozy, świnie, więc z głodu nie umrą, a zagadkę zboża może pomóc rozwiązać im ten dziwny facet. Nie wyglądał na wieśniaka, bardziej na pustelnika lub wędrującego maga.

- Noi ciekawi mnie skąd cię znał - dodał po chwili wyspiarz, opróżniając kufel do połowy. - Zwrócił się do ciebie imieniem Allanir. Nie chce wnikać, ale to daje do myślenia.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Nie obiecuj na zapas - odpowiedziała mu smoczyca, unosząc jego podbródek i namiętnie całując. Nawet teraz, skruszony i dobity przez jej kontrole wydawał się jej bardzo twardy i męski, gotowy spełnić wszystkie swoje obietnice i poświęcić marzenia, by tylko ją uszczęśliwić. Z jednej strony Isambre czuła się wspaniale, mając u boku kogoś kto o nią walczy, ale z drugiej nie chciała, by River dusił się w tym związku. Według niej powinien też wychodzić jej i Chibiemu naprzeciw, a nie tylko przytakiwać. W końcu smoczyca powiedziała mu, że nie musi się w stu procentach dla niej zmieniać. - Poprostu korzystajmy póki jest czas, nie patrząc na innych. Nie widzę sensu już wracać do tej wioski, zostańmy w mieście i cieszmy się sobą, a za dzień lub dwa pojedźmy gdzie indziej. Może północ lub dalej na zachód. Do Valladonu, na Smoczą Przełęcz, Las Druidów. Tylko pomyśl, plaża, fiordy, góry, dzikie lasy albo gdziekolwiek, byleby z tobą. Odcięlibyśmy się od świata na kilka tygodni, ciesząc się sobą nawzajem. Nie mów, że byś na to nie przystał - dodała zalotnie, gryząc wargę ukochanego, nim uwolniła się z jego objęć i zeszła na dół na posiłek. Specjalnie rozbudziła jego wyobrażnię, chichocząc cicho, gdy szedł za nią po schodach. Pomysł by droczyć się z Riverem bardzo przypadł jej do gustu, bo przez to i ona mogła posłać mu kilka złośliwości.

- Ładna dziewczyna - skomentowała "wybrankę" berserka, która cały czas rzucała mu rozmażone spojrzenie. Nie dało się ukryć, że Aki się jej podobał, choć nie można się w sumie temu dziwić. Był wysportowanym mężczyzną o łagodnych rysach na przystojnej twarzy i zaciętym charakterem. Do tego umiał walczyć, posiadał wyrazistą aurę, a jego nastawienie do świata było raczej przyjazne. Isambre nie zdziwiłaby się nawet, gdyby okazało się że ma już kogoś lub złamał kilka serc. - I tak, to nie twoja sprawa i nie patrz na nią - dodała, rzucając Riverowi groźne spojrzenie i szyderczy uśmieszek w kąciku ust, który zepsuł całą chwilę. Wiedziała, że nie musi się niczego obawiać, że inne kobiety nie interesują gada, choć jeszcze niedawno z pewnością tak było. Teraz natomiast, skoro mówił o niej, że jest jego jedyną, smoczyca nie musiała być zazdrosna, ale przynajmniej dla zabawy mogła taką zgrywać.

- To chyba nie rozmowa na teraz - odpowiedziała Akiemu, przytulając się do ramienia swego ukochanego, by go uspokoić, gdyby okazało się że weźmie on dociekliwość berserka za wścibstwo zamaiast zwykłej ciekawości. Po za tym wyspiarz nie wyglądał na głupiego i z pewnością zrozumiał komunikat, który smoczyca mu wysłała. Następnie sama zajęła się posiłkiem, gdyż jej żoładek zaczął domagać się pożywienia i burczał z każdą minutą zwłoki, a tego już nie można było lekceważyć.

Kiedy skończyła, Isambre popiła kaczkę miodem i wsparła lokcie na stole, bawiąc się kubkiem, zabierając go sprzed nosa i łapek rozbawionego malca. Chibi jak zwykle dobrze się bawił ze smoczycą i tylko co jakiś czas tylko podskakiwał do Rivera, zaglądając mu do miski i znów uciekając. Cieszył się, że wszystko wraca do normy i nikt się wokół niego nie smuci czy zabija bez powodu.
- Też chcę spróbować - powiedziała nagle Isambre, wstając i obchodząc stół, gdzie stała tarcza z malunkiem sowy. - Może jestem silniejsza niż River - dodała rozbawiona, łapiąc za krawędź przedmiotu i próbując go unieść. Tarcza jednak nie drgnęła nawet na pół cala, stała tak jak kilkuset letni głaz, którego nie ruszy nawet trzęsienie ziemii. Smoczyca warknęła z wysiłku i spróbowała kilka razy, każdy kończył się opadającymi ze zmęczenia ramionami i potem na skroniach.
- To na pewno jakieś czary - oceniła na koniec, siadając obok ukochanego. - Jak ty to robisz ?
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Zraniłeś mnie do żywego - złapał się za serce kiedy Aki odpowiedział na jego kąśliwą uwagę i przewrócił okiem zabierając się za posiłek. Nie był głodny, ale wolał napełnić żołądek - takie przyzwyczajenie z lat, które spędził samotnie częściej przebywając w dziczy niż w miastach, wtedy nie wiedział czy następnego dnia będzie mu dane od losu coś zjeść, dlatego zawsze jadł więcej niż powinien. Teraz nie musiał się przejmować głodem bo w banku miał jeszcze zachowane pieniądze, nawet bardzo dużo, ale ciężko było mu zerwać z przyzwyczajeniami. - Albo tak padasz na pysk, albo już zacząłeś myśleć o tej upojnej nocy z tą jakże urodziwą, słodką blondyneczką, skoro nawet na dobrą ripostę cię nie stać. - Zadrwił z niego szczerząc kły w szyderczy uśmiechu. Skulił się jednak zaraz ze śmiechem jakby Isambre miała go walnąć i przytulił zazdrosną partnerkę.

- Oj nie wściekaj się. Założę się, że nawet jakby się rozebrała nie mogłaby się z tobą równać - zwrócił się do smoczycy uśmiechając się łagodnie i niewinnie, by zaraz się jednak zamyślić nad tym i wyobrazić obie dziewczyny obok siebie nago. Oczywiście Isambre była tą jedyną, która go pociągała i doskonale o tym wiedziała, ale to nie znaczyło, że River nie mógł się z nią trochę podroczyć. Swoimi złośliwościami i drwinami chciał odreagować tę nieprzyjemność, która spotkała ich wszystkich w wiosce, choć zdawało się, iż jedynie gad się obecnie dobrze bawił, bo oni oboje pozostawali poważni. - Uwielbiam twoje zazdrości, choć wydają się one udawane i nieszczere, ale przynajmniej nigdy nie rzucisz się żadnej dziewczynie do oczu tylko przez to, że sobie westchnąłem patrząc o sekundę za długo na nią. - Nie wiedział czemu dorzucił te pięć groszy. Może chciał zdenerwować towarzyszkę, może popatrzeć sobie jak kobiety się biją, by w najlepszym momencie zareagować i wyjść na bohatera w oczach ich obu, a może chciał zobaczyć jak dla odmiany to smoczyca ocieka nie swoją krwią, tego nie wiedział, ale nie zamierzał odwoływać swoich słów, bardzo ciekawy reakcji swojej wybranki.

- Do wioski nie wracamy - spoważniał popijając skończone jedzenie miodem, nie wypił jednak całego kielicha na raz i wydawał się zawiedziony taką decyzją. - Nie wiem czemu im nie pomóc, ale nie będę się o to kłócił, a co do twojego pytania nie wiem o czym mówisz. Musiało ci się coś przesłyszeć. - Odparł ze wzruszeniem ramion udając zaskoczonego i nie rozumiejącego berserka, spojrzał też zdziwiony na Isambre obejmującą jego ramię, aby skuteczniej zamydlić im oczy tym, że nie wie o co im obu chodzi i nie ma sobie nic do zarzucenia.

Uśmiechnął się po chwili i pogłaskał zaczepiającego ich i bawiącego się na stole zwierzaka, przyglądając się nieudolnym próbom partnerki na podniesienie tarczy wyspiarza. Na jej uwagę zrobił zadziorną dziecinną minę i pokazał jej język. Nie wierzył by jej się udało, ale powstrzymał się od wyśmiania jej w końcu była jego partnerką na całe życie i nie powinna być tak traktowana. Kiedy wróciła do niego zmęczona przetarł jej twarz swoim rękawem zgarniając zwilgotniałe kosmyki za jej ucho i pocałował w policzek.
- Świetnie ci poszło widziałem, że się nawet lekko podniosła, prawda Aki? - Spytał z uśmiechem chłopaka, chcąc dać smoczycy choć odrobinę przyjemności, że była lepsza od gada, nawet jeśli to było kłamstwo. - I to żadne czary, przecież Aki na plaży już powiedział, że trzeba użyć siły. - Zachichotał z rozbawieniem, powtarzając drwinę berserka, po tym jak na plaży jego tarcza stałą się atrakcją i wszyscy zadawali to samo pytanie, domagając się prawdy na temat tej sztuczki.
- Ja się natomiast czuję silniejszy i wiem, że następnym razem uda mi się podnieść tę tarczę. - Wyprostował się dumnie pewny siebie i dopiero teraz odkrył dno kielicha za pomocą jednego łyku miodu.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- Ta rozmowa chyba idzie w złym kierunku - powiedział z razbawieniem Aki, odsuwając pusty talerz na bok i wygodniej rozsiadając się na stołku. Kąśliwe uwagi Rivera były jak docinki małego dziecka, który lubi się pośmiać, dopóki nikt nie pośmieje się z niego. Wtedy się ono obraża lub gorzej - dochodzi do sporu. Aki nie zamierzał się zatem sprowokować i jedyne co zrobił, to skinął mu z uznaniem głową i popatrzył na niego z ukosa. - Chyba raczej to drugie - zaśmiał się, odpowiadając uśmiechem na uśmiech kelnerki, która sprzątnęła z ich stołu. - Ale i tak to nie twój interes. Sam masz kobietę u boku i na pewno mnie rozumiesz, ale skoro tak ci zależy... przyznaj, że urodziwa i słodka blondyneczka jak to ująłeś jest najpiękniejsza na świecie, w przeciwnym razie wyzywam cię do podniesienia jej - tu Aki wskazał na tarczę - jako dowód tego, że kłamię i to nie Stella, bo tak ma imię urodziwa blondynka, a Isambre przyćmiewa swoją urodą tę drugą.

Następnie twarz berserka wyraźnie się rozpromieniła, jego oczy zabłysły, a usta wykrzywiły się w szyderczy uśmieszek, mówiący "Boisz się?". Chłopak wiedział, że tą tanią przemową na pewno uderzył w dumę i ego smoczego towarzysza i że ten zrobi wszystko, by bronić honoru swego i swojej wybranki. Wiedział także jakie będą następstwa jego słów. Z początku River na pewno się odgryzie, ale podejmie wyzwanie, które może mieć tylko jeden wynik. Tarcza, choćby i próbował podnieść ją w smoczej, naturalnej formie, nawet nie drgnie, gdyż nie da się ukryć że smoki to istoty organiczne z krwi i kości. Po za tym River nie był z nim w żadnym stopniu spokrewniony, więc Aki był spokojny o swoją własność. Cały czas jednak wyspiarz zastanawiał się nad tym czy nie odkryć przed nimi jej sekretu, ale próbując samemu ułożyć sobie w głowie wyjaśnienie doszedłdo wniosku, że chyba nie warto.

- Jak dla mnie może to i lepiej - odpowiedział po chwili na fragment o wiosce. Nie widziało mu się pchać palec między ich drzwi, zwłaszcza, że był wśród nich ktoś, kto najwyraźniej miał z Riverem na pieńku. Nawet jeśli nie za bardzo pamiętają o sobie nawzajem. - Ale wybacz, nie przysłyszało mi się. Imię Allanir padło tak wyraźnie, jak teraz widzę ciebie czy Chibiego. I padło ono w twoją stronę. Tak nazwał cię ten dziwny facet. Jednooki Allanir i próbuj mi wmówić, że było inaczej, nie trafiłeś na jurnego wieśniaka, który pół życia spędził z motyką na słońcu.

- Prawda - zawtórował Riverowi berserk, klaszcząc w dłonie. - Już prawie ci się udało, ale prawie to jak stąd do drugiego wybrzeża i spowrotem, w jakieś trzy kursy. Powtarzam, to nie sztuczka. Trochę pradawnej magii, setki lat tradycji i trochę siły. Mogę ci jednak zdradzić, że nie mam zielonego pojęcia jak zachowa się ten przedmiot w rękach nieumarłego. Druidzi często opowiadali mi o eterycznych zjawach, błąkających się po świecie i jestem w sumie bardzo ciekawy czy dałyby one radę ją podnieść.
- Cieszę się, że wracają ci siły - dodał na koniec z szerokim uśmiechem, spoglądając już nie na Rivera, a stojącą za jego plecami, gdzieś w dali przy barze blond włosą Stellę.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Słuchając przekomarzeń i docinków ze strony dwóch mężczyzn względem siebie, Isambre ziewnęła udawanie, dając im znać, że zachowują się jak rozwydrzone dzieci, na które szkoda nadwyrężać język i gardło. Całą sytuację za śmieszną można było uznać dzięki faktowi ich wieku. W końcu Isambre i River mieli już jedno milenium za sobą, więc młody berserk, nawet gdyby był posiwiałym starcem mógłby uchodzić w ich oczach za dziecko, które dopiero w wieku dziewiędziesięciu lat dorośnie z pieluch i zacznie zgłębiać tajemnice otaczającego go świata, co oba smoki zaczęły jeszcze wcześniej. Najwidoczniej jednak Riverowi nic nie przeszkadzało w tym, aby dalej w pewnych sytuacjach zachowywać się nieodpowiedzialnie. Za bardzo lubił żartować i droczyć się ze wszystkimi obok.

- Czyli chciałbyś zobaczyć ją nago, tak? - spytała smoczyca, wybierając sobie z jego wypowiedzi pasujące jej fragmenty, nawet tego specjalnie nie ukrywając. - A może ona również ci się podoba, co? Zgrabna blondynka może być twoja jeśli tylko chcesz - dodała, iluzjonistycznie kopiując złociste loki kelnerki. Nie zawiązywała ich jednak w warkocz, a rozpuściła je tylko na barki i plecy, by tworzyły falę, po której tańczyły blade cienie. Isambre musnęła nimi policzek i ucho ukochanego, po czym zerkneła na niego swoimi dużymi, zielonymi oczami i zatrzepotała rzęsami. - I jak?

Zaraz jednak, słysząc śmieszne wyzwanie, które rzucił Aki, smoczyca potrząsnęła głową, zmieniając blond w kruczoczarną czerń, a szarą szatę w białą bluzkę, tę wiązaną na biuście i spódnicę z rozcięciem na biodrze. O mało też nie spadła ze stołka, śmiejąc się w duchu i obejmując Rivera za ramię. Wiedziała, że to tylko żarty, dziewczyna nie była w rzeczywistości aż tak zniewalająca, ale nie jej było to oceniać. Smok jednak nie odpuści sobie tej docinki i za wszelką cenę będzie chciał oczyścić swój i jej honor, choć żaden z nich nie został splamiony.
- Zupełnie jak małe dzieci - skomentowała, przy donośnym śmiechu Chibiego, który wskazywał palcem to na Akiego, to na przyjaciela, nie do końca oczywiście rozumiejąc co się dzieje, gdyż był zbyt zajęty zabawą z dziewczyną. - Gdyby was zostawić na kilka minut, narobilibyście więcej szkód niż całe stado smoków.

- Ja będę się trzymać fragmentu szarlataństwa i sztuczek - podkreśliła wyniośle Isambre, całując Rivera, gdy ten otarł jej twarz. - Bo skoro ty jesteś w stanie to podnieść to inni też muszą. W końcu ktoś ci ją dał, a jemu też ją powierzono. Więc może wyjawisz nam ten sekret?
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Aj tam zaraz w złym kierunku. - Mruknął niewinnie, sam był tym rozbawiony, ale nie zamierzał kontynuować, bynajmniej tego tematu. Wiedział, że się zagalopował i gdyby brnął w to dalej zamiast rozluźnić atmosferę i wypełnić ją śmiechem oraz radością, mógłby jedynie wprowadzić berserka w zakłopotanie, albo go zdenerwować. River już na samym początku takiej rozmowy wściekłby się i zbył zagroził rozmówcy, albo bez ostrzeżenia by go zaatakował.

- Nie lubię zmian, wolę jak jesteś tą urodziwą dziewczyną, którą uraczyłem posiłkiem nad tamtym jeziorem. - Przytulił ją mocno do siebie, wiedząc, że musi skończyć ten temat inaczej ściągnie na siebie najgorszy gniew jaki istnieje na świecie, gorszy nawet od gniewu bogów - wnerwiona partnerka. Bez strachu mógł się mierzyć z całymi armiami, bezkarnie bluźnić bogom i drwić ze śmierci co rusz wymykając się z jej szponów, ale nie chciał narażać się na złość ukochanej.

- Panienko czy byłabyś taka dobra i przyniosła jeszcze jeden antałek miodu? Tylko powiedz swojemu pracodawcy że płacę za półtorak nie za trójniak - powiedział łagodnie do odchodzącej z naczyniami z ich stoły kelnerki, która z wzajemnością była zainteresowana Akim.

Choć zmusił się aby zachować spokój i przyzwoitość, w rzeczywistości był poirytowany tym, że przez cały czas dostawali bardziej rozrobiony z wodą miód niż powinien być, a z uwagi na zauroczenie wyspiarza kelnerką i jej niewinnością w całej sprawie powstrzymał się od dodania do swojej wypowiedzi groźby, która wcale nie była by powiedziana tym łagodnym tonem. Po tym wrócił do rozmowy ze swoimi towarzyszami głaszcząc przytuloną do swojej dłoni Isambre po dłoni.

- Masz rację to nie mój interes - zgodził się z przyjacielskim uśmiechem chcąc definitywnie skończyć ten temat. Zaraz jednak spoważniał słysząc prowokacyjne wyzwanie chłopaka. W gadzim oku zapłonęła żądza mordu, ale ten jedynie wyprostował się na krześle patrząc na wyspiarza z groźbą w oku. - Załóż tarczę z powrotem na plecy - mruknął z rezygnacją w głosie, wiedząc, że nie wygra w tym pojedynku.

Przemilczał dociekania berserka na temat sytuacji, która miała miejsce w wiosce. Nie musiał mu się z niczego tłumaczyć, tym bardziej, że nie robił tego nawet wobec Isambre. Po co miałby im się obnażać ze swoich sekretów, to i tak by nic nie zmieniło, nic nie wyjaśniło, w niczym nie pomogło, a jedynie zaspokoiłoby tak destrukcyjne i pierwotne zachowanie jakim jest ciekawość, chyba najgorsza ze wszystkich stanów jaki może pojawić się w chodzącej po świecie istocie, ponieważ wszystkich dotykała nie ważne czy jest się Nieumarłym, Demonem, Aniołem czy nawet Pradawnym, nie mówiąc już o leśnych mieszkańcach. Poza tym jak to wyżej wspomniał Aki, choć w innej kwestii - to nie był jego interes. Skinął kelnerce za przyniesiony antałek i napełnił puchary miodem zachowując się jakby nie słyszał słów berserka na ten temat.

- Nie grzecznie jest mówić, nie patrząc się na adresata własnych słów - z szyderczym uśmiechem wytknął to wyspiarzowi. Otworzył usta by dodać coś jeszcze, ale prawdopodobnie ku zdziwieniu Isambre i Akiego wcale nie rozeszła się w powietrzu kolejna drwina. - Idź do niej, albo zaproś ją do stolika, nie zdrowo jest się tak zadręczać tym bardziej, że nie tylko siebie szczujesz, ale także tą całą Sylvię. - Wcale mu nie zależało na poprawnym wypowiedzeniu imienia kelnerki, po co mu zaśmiecać pamięć takimi błahostkami. Nigdy nie starał się zapamiętywać imion swoich kochanek, a tym bardziej napotkanych dziewczyn, na których mu w ogóle nie zależało. Aeris pamiętał przez to, że była jego przyjaciółką uratowała go i pomogła zaadaptować się do nowej sytuacji, Abigail tak długo go męczyła, że w końcu musiał zapamiętać jej imię, tym bardziej by wypytywać przechodniów czy rudowłosej wampirzycy nie ma w okolicy, w której mógł sobie od niej odpocząć, a Isambre była jego wybranką i całym życiem, dlatego nawet przez myśl mu nie przeszło by zapomnieć jej imienia.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- On zaczął - wykręcił się berserk, przytykając do ust swój kufel, by opróżnić go jednym haustem i rozluźnić wszystkie mięśnie. Alkohol przyjemnie mrowił w jego żołądku i czubkach palców, wypełniając chłopaka wewnętrznym ciepłem. - A ja jedynie kończę - dodał, szeroko się uśmiechając i zerkając co jakiś czas na Rivera, czy aby znów go nie karci wzrokiem, chcąc tym samym przekazać mu przyjacielską groźbę, bowiem docinki, które sobie wysyłali bardzo go bawiły.

- Nikogo nie szczuję - wyjaśnił, wycierając rękawem koszuli miód z górnej wargi. - Poprostu czekam. Stella niebawiem kończy i zaprosiła mnie na przechadzkę po plaży. Czekam tylko na znak, by się stąd kulturalnie oddalić. Nie mogę się wręcz doczekać kiedy znajdę się jak najdalej od ciebie - mruknął na koniec, jakby chciał przekazać niechęć wobec Rivera, ale tak jak w przypadku Isambre wszystko popsuł łobuzerski uśmieszek, malujący się na twarzy berserka.

Później Aki wykonał jego polecenie, odwieszając tarczę na swoje miejsce na plecach, po czym wsparł łokcie na stole i zniżył głos do szeptu, nachylając się w stronę smoków.
- W sumie to żadna tajemnica - zaczął, zerkajac w głównej mierze na Isambre, która była bardziej ciekawska niż jej partner. - Protoplasta mojego rodu na znak założenia Koviru zasiał dąb i raz do roku podlewał go swoją własną krwią z rany, którą sam sobie wykonywał na dłoni. Po nim to samo czynił jego syn, wnuk, prawnuk i tak aż do któregoś mojego przodka, za którego w dąb uderzył piorun. Powołując się na wizję, mój przodek zamienił pień w deski, a z desek wykonał tę o to tarczę. Nie wiem co się stało z resztą drzewa, pewnie spalono, by nie wykonać takiej drugiej. Od tamtej pory tylko męski pierworodny potomek może ją unieść ponieważ to oni podlewali dąb własną krwią. Dla mnie to wielki zaszczyt, chociaż moje cztery starsze siostry były mocno zawiedzione. - Gdy skończył, słońce powoli już zachodziło, a blondwłosa kelnerka właśnie szykowała się do opuszczenia karczmy. Oznaczało to dobitnie, że do następnego poranka lub południa smoki i Aki muszą się rozdzielić.
Zablokowany

Wróć do „Turmalia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość