Turmalia[Turmalia i okolice] Podróż bezślubna

Malownicze miasto położone na środkowym wybrzeżu jadeitów. Słynące z ogromnego Białego Pałacu królowej i nietypowej architektury. W owym mieście budowle malowane są na kolory bardzo jasne, zazwyczaj białe i niebieskie. Wszelki wzory zdobnicze tutaj kojarzyć się mają z przepięknym oceanem. Rzecz jasna znajduje się tutaj ogromny port handlowy.
Zablokowany
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Oj Akusiu nie dokuczaj tym biednym ludziom, nie widzisz, że są naprawdę mocno zatrwożeni? - Spytał szczerząc się niemiłosiernie jak dziecko, które otrzymało nową zabawkę.

Sam wątpił, aby za ich nieszczęściami stał artefakt, bardziej podejrzewał jakiegoś potwora, albo działania osób trzecich wykorzystując ciemnotę tych prostych ludzi, by wykurzyć ich z zamieszkiwanych ziem. Nie było w tym zbytnio sensu, ponieważ wieśniacy mówili, że nikomu nigdy nie wadzili w żaden sposób i żyli po prostu bezkonfliktowo w swoim małym świecie.
Mogło być tak że właściciel ziem, na których oni żyli i pracowali (o ile taki był) planował zrobić inny użytek ze swoich terenów, niźli dalej bogacić się jedynie z ich robót na roli i podatków przeznaczonych dla ich pana. Nie mniej River bardzo był zainteresowany całą sytuacją i chciał przede wszystkim poznać przyczynę całego problemu, a radość jego była tym większa kiedy jego towarzysze zgodzili się na wspólne wykonanie powierzonego im zadania.

- Postanowione więc! - Powiedział z entuzjazmem. - Mili panowie jesteśmy do waszych usług, zajmiemy się problemem. - Dodał z radością i pogładził Isambre po jej dłoni. Nie ruszył się jednak z miejsca myśląc, że zajmą się tym skoro świt, dlatego na początku nie rozumiał dlaczego jego ukochana i berserk wstali od stołu, a w ich ślady poszedł Chibi ciesząc się z nowej przygody.

Nie był zadowolony z faktu, że sobie nie pośpi przez co cała jego radość wyparowała, ale także wstał nie zamierzając się wykłócać, przecież po raz pierwszy ktoś zwrócił się do niego z szacunkiem i uznaniem względem jego profesji, może nie do końca prawdziwej, ale to nie miało znaczenia.

- Ty zostajesz. Oprócz tego, że zapewne narobiłbyś nam kłopotów, co chwila byś marudził, że głodny, że zmęczony, że nudno. - Zwrócił się do zwierzaka z nieznoszącym sprzeciwu tonem, a maluch zasmucił się na jego słowa i położył po sobie uszy, spuszczając główkę. - Pójdziesz do naszego pokoju i będziesz tam pilnował naszych rzeczy jasne? - Spytał jednooki, na co futrzak pokiwał lekko główką z emanującym od niego żalem. Po tym zabrał rzeczy swoich właścicieli i poszedł za poleceniem chłopaka. Zamknął się od środka w pokoju i siadając na parapecie patrzył jak jego przyjaciele odchodzą w nieznane wraz z chłopami.

River wlókł się z niezadowoleniem obok Isambre trzymając ją za rękę i powstrzymywał się od ziewania. Mógł wytrzymać bez snu kilka dni, ale po co skoro codziennie można robić sobie tę przyjemność i uciekać do krainy snów. Poważnie się zastanawiał, nad tym całym zleceniem idąc za chłopami wraz ze swoimi towarzyszami do wioski, jedna rzecz nie dawała mu spokoju, a było to związane z problemem.
- Dawno zaczęliście mieć kłopoty na swoich ziemiach? - Zapytał darując sobie podejrzliwość.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

Aki słuchał Rivera i Isambre z szeroko otwartymi oczami, nie mogąc zrozumieć dokładnie motywów, którymi kierowała się ta dwójka. O ile dla niej była to okazja zaspokojenia swojej ciekawości, to jego skusił fragment z tajemniczym artefaktem, którego moc mogła zakłócić normalne funkcjonowanie chłopów. Na pewno miał w tym jakiś cel, jakąś tajemnicę, której nie chciał wyjawić, lecz było to po za granicami umysłu młodego wyspiarza. Zgodził się on jednak im towarzyszyć, by poznać finał tej historii i mieć co obśmiać wieczorem przy piwie z nowymi towarzyszami. Zabierając swoje rzeczy, Aki wyszedł ostatni z karczmy, upewniając się, czy nikt za nimi nie wychodzi. Jeszcze nie tak dawno spotkali tu najemnika z Rubidii, więc nie wykluczone, że może tu siedzieć więcej podejrzanych typów. I choć tatuaż na piersi miał zakryty, wciąż pozostawał symbol na tarczy, który może przystworzyć mu sporo nieszczęść.

- Ja im nie dokuczam - rzachnął się berserk, uśmiechając się pod nosem na słowa czarodzieja. - Poprostu myślę jak zwykły człowiek wychowany wśród fiordów. Nie zrzucam od razu wszystkiego na czary i diabły, staram się myśleć ogólnikowo i brać wszystkie możliwości pod uwagę. Na przykład taką: dlaczego dopiero teraz prosicie o pomoc? - pytanie skierowane było prosto na jednego z chłopów, idącego przodem z pochodnią w ręku. - Dopiero co mówiliście, że poprzedni magik zawinął się miesiąc temu, a w Turmalii na pewno jest sporo czarodziejów, którzy by chętnie zerknęli na to okiem. Po drugie dlaczego idziemy tam od razu? Jest ciemno, zimno i chyba zaraz zacznie padać. Mogliśmy choć przeczekać do świtania.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- No, panie czarodzieju będzie już tak z dwa miesiące - odpowiedział jeden z chłopów, zagłębiając się w ścianę lasu, gdzie prowadziła szeroka ścieżka wprost do położnej na drugim końcu osady. - Zaczęło się dość niewinnie, od studni. Glony zaczęły się lęgnąć i woda od nich gniła. Z początku po ugotowaniu była dobra, ale z czasem wszyscy podostawaliśmy rozwolnień. Wtedy to sołtys wymyślił, żeby studnię osuszyć, a glony spalić. I tak żeśmy uczynili. Następnego dnia jedna z naszych kobiet poszła po wodę, patrzy, a tam glony. Do tego większe niż poprzednie. Później to zboże. Jak raz zgniło to machnęliśmy na to ręką. Mieliśmy zapas w spichlerzu. Dwa miechy temu zasialiśmy rezerwą, ale i to ledwo wyrosło i padło. Do tego ziemia cuchnie siarką i jest wilgotna mimo ostatniej tygodniowej suszy.
- Na koniec zaś te krowy - dokończył jego towarzysz, przechodząc pod zwalonym pniem. - Skubały trawę na wrzosowisku, kiedy nagle puf i wszystkie na glebę, ryjąc racicami. Godzinę później wyzionęły ducha. Dlatego mus nam o pomoc prosić i dopiero wyście się zgodzili. Większość Mądrych odwróciło się od nas, biednych chłopów.

- Przyjrzymy się temu - powiedziała Isambre, obejmując Rivera, by jego ciepło ją ogrzało. Wciąż miała pewne wachania nad osądem losu, który spotkał chłopów, lecz może lepiej by było gdyby zachowała wszystko dla siebie. Nie wiedziała jakie oni mają do tego podejście i w co wierzą, więc bezpiecznie dla wszystkich będzie jeżeli będą ich o przebiegu informować powoli. Uwzględniając, że coś znajdą. Jako smoki para była wyczulona na magię, ale mało się nią interesowała. Nie tak jak prawdziwi czarodzieje. Im do pełnego szczęścia zawsze wstarczała jaskinia pełna złota, partnerka, potomstwo i święty spokój.

Smoczyca uśmiechnęła się na własną myśl o ostatnich wartościach i pocałowała Rivera w policzek, kierując jego dłoń na swoją talię, by nie bał się jej mocniej objąć. Była z nim szczęśliwa, a ostatnio jej myśli powędrowały w stronę wspólnej przyszłości. Wiedziała, że na dzieci może być za wcześnie, ale co im szkodzi zaplanować już wspólne legowisko gdzieś w górach.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Owszem nie należy zakładać od razu, że cały problem na kilometr cuchnie magią i biorąc pod uwagę racjonalne wyjaśnienia kłopotów tych chłopów to na pierwsze miejsce wysuwa się podejrzenie o zanieczyszczenie gleby jakimiś podejrzanymi odpadkami, ale to mało prawdopodobne przez to, że oni nie mają takiej wiedzy by tworzyć i wyrzucać toksyczne odpady. - Odpowiedział Akiemu choć berserk się cale do niego w tej kwestii nie zwracał. - Stąd przychodzi podejrzenie, najbardziej z resztą logiczne skoro dopiero od niedawna się te nieszczęścia pojawiły, że jakiś stwór wprowadził się do sąsiedztwa i zamieszkując podziemia, truje glebę. Nie wiem jaka istota byłaby na tyle toksyczna aby samą swoją obecnością tak niszczyła ziemię, ale na tym świecie jest jeszcze masa różnych zagadek i stworzeń, o których pojęciu nie mają nawet najwybitniejsi uczeni. - Zamyślił się nad tym i lekko uśmiechnął bo zaraz w jego głowie zagościł obraz bialutkiego jak śnieg, małpo-podobnego stworka z rogami i inteligencją dorównującą ludzkiej.

Oddał pocałunek ukochanej nie chcąc, aby ta myślała, że o niej zapomniał, a kiedy położyła jego dłoń na swojej talii uśmiechnął się czule i przytulając, niemal przyciskając do siebie lekko złapał zębami jej ucho. Nie miał pojęcia o czym myślała bo przecież nie był wampirem żeby czytać w myślach innym, mógł się co najwyżej domyślać przez to co widział w jej oczach i co zdradzało jej zachowanie. Nie mniej przyjemnie mu było widząc ją taką promieniejącą i radosną, stąd wywnioskował, że musiała myśleć o czymś miłym. Może o spędzeniu nocy w jego objęciach? Albo wspólnym relaksie na plaży w okrutnym słońcu, przed którego palącymi promieniami wszyscy inni uciekali, a smoki z przyjemnością się w nim wylegiwały z niezakłóconym przez nikogo spokojem. Pocałował ją raz jeszcze i skupił się na zgadywaniu co jest powodem nieszczęść wieśniaków. Zastanawiał się też czy czasem nie zostać na stałe w tym zawodzie mieliby z Isambre z czego żyć jako ludzie, bo nie wiedział kim chciała by dziewczyna zostać już na wieczność.

- Widzę nie bardzo znasz się na roli przyjacielu. - Uśmiechnął się z dumą patrząc na Akiego, może nie mógł podnieść tarczy, ale cieszyło go, że przynajmniej miał większą wiedzę od wyspiarza i to że był o wiele starszy niż berserk i zapewne jego plemię nie miało żadnego znaczenia. - Pozwól, że wyjaśnię. - Odkaszlnął teatralnie. - Wieśniacy, bez obrazy, wstają do pracy na swoim polu skoro świt, dlatego najlepiej dla nich jakbyśmy do rana się uwinęli i wróciło wszystko do normy. - Wyjaśnił ze spokojem, bez żadnej złośliwości i pogardy. Rozumiał, że ludzie nigdy nie będą wiedzieli tak dużo i znali życia tak dobrze jak River i jego towarzyszka, poza tym nie chciał zrażać do siebie berserka, bo w przyszłości ten mógłby być jego pierwszym wyznawcą, kiedy gad przejmie władzę nad Alaranią, albo stanie się bogiem, wraz z ukochaną oczywiście.

- Z waszych wyjaśnień panowie wynika, że to nie może być artefakt inaczej od samego początku mielibyście takie problemy na zamieszkiwanych przez was ziemiach. Chyba że o czymś nam nie mówicie i dwa miesiące temu zdarzyło się coś, lub ktoś kto naruszył będącą w uśpieniu magię przedmiotu i stąd ten cały nieurodzaj. Jeśli nic takiego nie miało miejsca to albo o tym nie wiecie, albo to wina jakiegoś człowieka, wprowadzenie się tajemniczego stwora, albo kara boska. Jest jeszcze jedna możliwość... Taka, że to wszystko tylko szopka i właśnie jesteśmy prowadzeni na zgubę. - Mruknął do wieśniaków patrząc na nich podejrzliwie. Wątpił w podstęp, ponieważ kmiotki nie należą do najbardziej cwanych i rozgarniętych ludzi chodzących po ziemi, ale z pokorą spełniali co im się mówiło i za co płaciło dlatego mógł ktoś za tym wszystkim stać.

Pogładził ukochaną po biodrze wciąż trzymając bardzo blisko siebie aż w końcu wyszli z lasu i dotarli na wioskę.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- Jeśli to potwór to nie widzę większego zagrożenia. Zawsze można go przepłoszyć, w trudniejszych przypadkach zabić i pozbyć się tym samym problemu. Nie słyszałem jednak o istovie, która złośliwie paskudziłaby studnie glonami lub wysuszała uprawy. Nie mówiąc o krowach, które, według mnie, padły pod wpływem ludzkiej i całkiem namacalnej siły. Jeśli więc pozwolicie, zbadam pastwisko, poszukam grotów strzał powrzucanych w trawę lub drewnianych kulek zamoczonych w tojadzie. To stare metody mordowania bydła, a przynajmniej stare i skuteczne w moim państwie. Nie mniej poszukam wszystkiego, co mogło być pozostawione przez człowieka - wyjaśnił Aki, wygładzając kozią bródkę, na której powoli osadzała się mżawka. Niebo pociemniało, a księżyc skrył się za chmurami, zostawiając wszystkich na pastwę siekącego wiatru i deszczu. Ten drugi spadł dość nieoczekiwanie, mocząc koszulę berserka, która przykleiła mu się do ciała.

- Wiem tylko tyle, że pszenicę sieje się na wiosnę, a zbiera wczesną jesienią lub pod koniec lata - zaśmiał się Aki, nie chcąc udawać, że zna się na rolnictwie. Podobnie jak ojciec wychodził z założenia, że nie będzie to wiedza przydatna w życiu, więc pozwolił sobie opuścić ten fragment nauki. Bardziej skupił się na walce i żeglarstwie, a także dowódctwie by w przyszłości objąć tron jarlów. - Możesz się ze mnie nabijać, ale nie będę zaprzeczać, że to temat dla mnie obcy, podobnie jak dla ciebie morskie wyprawy. Zgaduję, że nie wiesz jak manewrować okrętem podczas burzy wśród poszarpanych skał, ani którym prądem bez użycia żagli można opłynąć kontynent w kilka miesięcy. Każdy jest w czymś dobry i orientuje się w danej dziedzinie. Nie ma sensu uczyć się wszystkiego.

Następnie wyspiarz przysłuchał się jego podejrzeniom i popatrzył badawczo na wieśniaków. Nie wyglądali na morderców czy złodzieji, wydawali się przejęci losem swojej wioski, a i z oczu dobrze im patrzyło. Jednak River mógł mieć sporo racji. Dwa miesiące intensywnych niedogodności nie mogły przyjść tak nagle, bez ingerencji kogoś z zewnątrz. Wydawałoby się za tem, że nie powiedziano im wszystkiego. Dlatego widząc pierwsze zabudowania, Aki zwolnił nieco kroku i zaczął się uważnie rozglądać, trzymając palce na stylisku topora.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Wioska okazała się być zwykłą ulicówką, zaczynającą się małą drewnianą gospodą i szregiem wąskich chat krytych strzechą. Jedynym punktem orientacyjnym była tu wysoka wieża, na szczycie której powiewała flaga Turmalii. W około rozciągały się zaorane pola pełne wyschniętych kęp i bruzd. Isambre patrzyła na to wszystko z przejęciem, trzymając się kurczowo partnera i odpowiadając na jego pocałunki szerokim uśmiechem. Nie wiedziała czego się spodziewać, ale wszelkie myśli dotyczące potencjalnej zdrady ze strony chłopów starała się odrzucić.

- Nie ma sprawy, Aki - zwróciła się do wyspiarza, kierując kroki w stronę pola, gdzie jak zeznali chłopi usychały wszelkie rośliny. Ziemia była dobrym miejscem by zacząć poszukiwań tajemniczego artefaktu, o ile ten wogóle istniał. W tym celu razem z Riverem powinni przejść się po uprawach i zwrócić uwagę na wszystko, co odstaje od normy. - Ja i River rozejrzymy się tutaj - dodała. - Musimy znaleźć coś nietypowego. Może źródła magii. Ale wątpię bym coś wykryła. Jestem od iluzji.

- Ja też się nie znam - mruknęła z cicha, szturchając Rivera w ramię. - Więc możesz mnie podszkolić.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Bydło mogło paść od zatrutej trawy, która pobierała składniki odżywcze ze skażonej gleby, ale rozdzielenie się jest dobrym pomysłem. Może szybciej wrócimy do miasta i pójdziemy spać. - Mówiąc to ostatnie spojrzał na Isambre i puścił jej oczko co mogło nie mieć takiego efektu jak powinno przez to, że drugie zakrywała mu czarna opaska spod, której na jego policzek wkradała się nieciekawa blizna, której górny koniec zanikał pod czarnymi jak pióra kruka włosami chłopaka, które przez deszcz zaczęły spadać mu na oczy i lepić się do twarzy.

River nie był zadowolony z deszczu, który w trymiga przemoczył i go do suchej nitki. Pusty rękaw zamiast swobodnie powiewać na wietrze teraz majtał ciężko jak wahadełko zwisając wzdłuż ciała idącego czarodzieja.
- Cholera, przed chwilą się wysuszyłem. - Warknął z gniewem, zaraz jednak jego złość przerwało głośne kichnięcie, którego źródłem był on sam, po czym jęknął z furią i zatrząsł całym ciałem jak pies otrzepujący się z wody. Oczywiście nic to nie dało, więc jedynie westchnął z rezygnacją obejmując tulącą się do niego Isambre.

- Zdziwię cię pewne jeśli powiem ci, że nie pochodzę z tej krainy. Przebyłem ocean i wcale nie musiałem znać się na żegludze. - Zaśmiał się głośno tryumfalnie, wypinając z dumą pierś, że mógł wytknąć błąd berserkowi. River wiedział, że nie musi się sprzeczać z nikim, by udowodnić, że jest lepszy od innych ludzi w końcu był smokiem, jednak pokazywanie, że jest lepszy niezwykle go bawiło. Przestał jednak "znęcać się" nad biednym, młodym i jeszcze mało doświadczonym przez życie wyspiarzem i dał mu w spokoju odejść na rozeznanie się w sytuacji na pastwisku.

Kiedy berserk odszedł, on zastąpił ukochanej drogę stając twarzą do niej. Porwał ją w swoje objęcia i przyciskając ją do swojej piersi pocałował ją namiętnie w usta. Nie mógł się powstrzymać widząc przemoczoną i dygoczącą z zimna przy mocniejszych podmuchach wiatru dziewczynę. Uśmiechnął się lekko i zgarnął jej włosy przyklejone do twarzy, a po tym zdjął swój płaszcz i ją nim okrył.
- Wiem że jest cały mokry i nie wiele to pomoże, ale nie mogę patrzy jak marzniesz. - Mruknął i pocałował ją w czoło z czułością i troską. - Ja przeszukam pola ty idź przepytać ludzi z gospody, tylko uważaj. Niby wieśniacy, ale mężczyźni są zawsze tacy sami nie zależnie od ich rangi społecznej. - Przytulił ją mocno do siebie. Tak będzie im szybciej się czegoś dowiedzieć, a przede wszystkim ona nie będzie musiała moknąc i marznąć. Nim odszedł dał jej swój usłany runami klucz z szyi. - Ochroni cię kiedy będziesz zagrożona, kiedy ten główny znak zabłyśnie zdejmij go z szyi i trzymaj mocno w dłoni.

Po tym poszedł na pole co jakiś czas zerkając przez ramię czy spełniła jego polecenie. Jego ramię zaczęło parować i syczeć jak wilgotne drewno w kominku ale w końcu udało mu się wzniecić ogień, który przybrał postać ognika i leciał obok "czarodzieja" oświetlając mu okolicę. Nie było to potrzebne przez jego wrodzone widzenie w ciemności, ale nie chciał się zdradzać w końcu magowie nie potrafili widzieć w ciemności, tak przynajmniej uważał River.

Przykucnął i przesunął dłonią po jałowej ziemi, biorąc jej garść i przesypując przez palce powoli. Nie wiele to dało ponieważ deszcz jedynie zabijał zapach siarki i jeszcze bardziej moczył wilgotną glebę. Niby wyczuwał minimalny zapach magii, ale mogło pochodzić od tarczy Akiego. Westchnął nie mając zielonego pojęcia co o tym wszystkim myśleć, gdzie zacząć szukać i co począć, na polu było pełno śladów zostawionych przez zdesperowanych i zrozpaczonych rolników oraz zwierzęta, które zawsze przychodzą na takie tereny w poszukiwaniu łatwego pożywienia, niszcząc przy tym uprawy i zmniejszając plony. Jedyne co było dla niego dziwne to, to, że nieurodzaj dotknął tylko określony teren, przecież las, przez który przeszli rósł sobie zdrowo i spokojnie. Chcąc sprawdzić swoją teorię poszedł na wieżę. Choć jego domysły się potwierdziły i wszystko inne z dala od wioski wyglądało normalnie, wciąż nic mu to nie mówiło. Niby widział w dali pusta przestrzeń otoczoną zewsząd lasem, ale to mogło być cokolwiek od leśnego oczka wodnego lub polanki, po niedźwiedzią grotę, albo robotę bobrów. Spojrzał na zajętego sprawdzaniem pastwiska berserka i zaczął się zastanawiać nad słusznością swojego pomysłu.

Po jakimś czasie zszedł i poszedł do studni, którą udało mu się odnaleźć, kiedy z wierzy obserwował okolicę. Dający ciepło i światło ognik dawno wyparował bezlitośnie zniszczony przez przybierający na sile deszcz, który mógł zwiastować nadchodzący sztorm. Idąc w stronę sztucznie wybudowanego źródła wody dla mieszkańców wioski rozejrzał się jeszcze raz uważnie dokoła siebie. Nie dostrzegł nic niezwykłego. Zaskakujące było, że przy studni drażniący nos odór magii był silniejszy. Nachylił się żeby zerknąć na tę pełną glonów wodę, ale źródło wody wieśniaków było kompletnie puste. River wytężył wzrok żeby dostrzec czy nie widać czegoś podejrzanego na dnie, ale miał wrażenie, że jest ona nieskończenie głęboka.
- Hop hop! - Krzyknął do niej, a jedyne co usłyszał to odbijające się od ścian echo jego głosu. Westchnął ciężko i chciał odejść kiedy usłyszał jakiś hałas. Znów się pochylił zaciekawiony nie wiedząc czy mu zdawało, czy naprawdę coś słyszał, wtedy z przeraźliwym piskiem wyleciała na niego chmara nietoperzy. - Cholerne latające szczury. - Warknął z trudem zachowując równowagę by nie wpaść do szybu. Zwierzęta rozleciały się po okolicy ruszając na polowanie, smokowi udało się jednego z gniewem złapać ściskając mocno w dłoni szarpiące się i piszczące w panice stworzenie, które chcąc się uratować ugryzło go w dłoń. Gad jednak nie puścił ssaka a jedynie sprawił by nietoperz zajął się ogniem jeszcze głośniej wyć tyle, że tym razem z bólu. - Cholerne szczury. - Powtórzył z żądzą mordu w oku wyrzucając od siebie palące się ciałko jak jakiegoś niepotrzebnego śmiecia.

Znów zerknął w stronę berserka i odchodząc za domostwa, upewnił się czy nikt go nie widzi i zmienił się w smoka. Wzbił się w powietrze i skierował lot w stronę dziwnej przestrzeni w lesie, którą dostrzegł z wieży. Krążył jak drapieżny ptak nad padliną kilka razy nad tym miejscem widząc coś jakby wykopaliska z wejściem do jaskini, albo kopalni. Tu także było czuć magię, dlatego zawrócił w stronę wioski by poinformować towarzyszy o tym co znalazł. Znów znalazł sobie dogodne miejsce do lądowania i przemiany, a po tym poszedł wpierw po Akiego by w gospodzie omówić to co znaleźli, w suchym i ciepłym miejscu, może nawet przy posiłku.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

Idąc przez podmokłe tereny wrzosowiska, na którym wieśniacy wypasali krowy, Aki rozglądał się za wszystkim co nietypowe. Wedrówkę utrudniały mu zbite kępy traw, kretowiska i bruzdy wydrążone przez deszcz. Każdy krok musiał stawiać po uprzednim sprawdzeniu stabilności podłoża, by jego noga nie utknęła między śliskimi kamieniami, wypełniającymi pastwisko. Brak gwiazd i księżyca dodatkowo utrudniał całą sytuację. Robiąc postoje co kilka metrów, berserk nachylał się nad ziemią i rozgarniał ją rękoma. Niestety nie znalazł nic ciekawego oprócz piachu i kamieni, wśród traw. I to go trochę zaniepokoiło.

Następnie łukiem przeszedł wieś, zaglądając do większości zagród i gospodarstw. Wszystkie posiadały wysokie ogrodzenia, od strony lasu wsparte ostrokołem i płytkim rowem, nasiąkniętym deszczówką. Krótkim pozdrowieniem witał chłopów, przyglądających mu się z okien gospody, ale słysząc, że wywiadem zajmie się Isambre, Aki odpuścił sobie wtargnięcie tam. Zwłaszcza, że widok uzbrojonego nieznajomego może wywołać różne reakcje.

Noc była, nie licząc deszczy, bardzo cicha. Między kolejnymi grzmotami świat tonął w pozbawionym dźwięków mroku. W takich chwilach Aki żałował, że nie ma przy nim wojowników jego ojca, przy których nie było mowy o dzwoniącej w uszach ciszy. Na krótki moment Aki stracił Rivera z oczu, a gdy go odnalazł wyglądał na podnieconego ze swojej małej ekspedycji. Bez słowa ruszył za nim, ale nim dotarli do drzwi gospody, wyspiarz przerwał ciszę.

- Chłopi gadali o wymarłych krowach z pastwiska - zaczął, rozgladając się na boki. - Ale większość posiada kozy i świnie w przydomowych zagrodach. Gdyby coś skaziło gleby, doszłoby nawet tutaj. Cała ta sprawa mi cuchnie - dodał, wyciągając do czarodzieja rękę, w której trzymał pomarańczowy kamień, wielkości paznokcia. - To nie bursztyn, a opal. Widziałem taki u naszych druidów. Drogi kamyczek bez magicznych właściwości, za to przydatny w alchemii. Nie powinniśmy im tak ufać, ale nie przyciskajmy ich do ściany. Zostańmy bierni aż do czasu, w którym to oni posunął się za daleko.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Na zdrowie - zaśmiała się smoczyca, przyjmując kilka kropel deszczu, którego próbował pozbyć się z siebie jej ukochany. Sama nie lubiła moknąć w ten sposób, gdyż mokre ubrania ciążą i są bardzo niewygodne, a zamiana ich na suche za pomocą iluzji byłaby ogromną stratą czasu. Pozostało jej więc dostosować się do pogody. - Spotkajmy się za godzinę w gospodzie - dodała, chcąc uwolnić się z objęć Rivera, lecz ten ponownie ją w nich zamknął, przyciągając do siebie i namiętnie całując. Ciało Isambre niewidocznie zadrżało, ale odwzajemniła tę czułość, gładząc twarz kochanka. - Dziękuję - zamruczała przytulając się do niego jeszcze raz, po czym udała się w stronę gospody, zakrywając przemoczoną bluzkę, spod której rysowały się jej piersi.

Drogę do przybytku pokonała dość szybko, kilka razy odwracając się w stronę Akiego, by zobaczyć jak mu idą poszukiwania. Berserk chodził i kluczył wśród pastwisk, ale co raz kucał nad kępami już wstawał, zrezygnowany, że nic nie znalazł. Przenosząc wzrok na Rivera dostrzegła, że i ten czegoś uważnie szuka, ale więcej czasu poświęca na rozglądanie sięjakby chciał mieć pewność czy nikt go nie widzi. W końcu odpuściła i nacisnęła klamkę, szybko zmieniając mokre ubrania na suche szaty charakterystyczne dla czarodziejek, lecz pozbawione prowokujących koronek, rozcięć na udach czy głębokiego dekoltu. Niestety nie mogła nic zrobić z płaszczem Rivera, więc odwiesiła go na kołek i ruszyła przez stoliki do lady, trzymając w kieszeni klucz od smoka. Była ciekawa co robi i skąd River go ma, ale obecna sytuacja nie pozwalała na taką rozmowę.

Barmam i właściciel gospody, niski acz barczysty mężczyzna z sumiastymi wąsami wycierał własne kufle o fartuch, kiedy Isambre zaszczyciła go rozmową. Wypytany o klęski, które zaatakowały ich wieść powiedział nie więcej co chłopi, z którymi przyszli, a o życiu w wiosce gadał mało. Głównie to, że nie wszyscy tu w zgodzie żyją i zdarzają się konflikty. To dało smoczycy trochę do myślenia, lecz nie chciała sama wszystkiego sprawdzać. Zamawiając miód i trzy kufle, usiadła przy kominku, gdzie postanowiła zaczekać na towarzyszy.

W międzyczasie jednak przyglądała się wieśniakom, siedzącym w karczmie. Większość jadła i gawędziła, część piła sama ze sobą, a nieliczni już spali po wypiciu za dużej ilości. Tłum śmiał się, krzyczał, wiwatował, lecz atmosfera była nader przyjazna, choć między którymi wyczuć można było spór. Naprzykład smoczyca usłyszała, że kowal z płatnerzem pokłócili się o narzędzia, a rybak z jakąś wdową o cenę za raby. W pierwszym przypadku doszło do bójki, a w drugim do szantażu. Widać zatem było, że "klątwa" to nie jedyny problem tej małej miejscowości.

Nagle uwagę dziewczyny przykół starszy jegomość w żółtej kurtce, siedzący kilka stolików dalej. Miał długie, siwe włosy i haczykowaty nos, na którym trzymały się okulary. Droga rzecz, pomyślała od razu Isambre. W końcu okulary były wykonywane magiczne i strasznie drogo czarodzieje sobie liczyli za takie cacka. Nim jednak Isambre zdołała przetrawić własne myśli, okularnik był już przy jej stoliku z szarmackim uśmiechem na ustach.
- Panienka jak słyszę czarodziejka po fachu - zaczął przyjaźnie, powoli odsuwając stołek, by się dosiąść. - Chłopi już gadają, że do wsi zjechała dwójka czarodziejów z pomocnikiem lub kim on tam jest. Chodzi mi o tego z kitą i tarczą na plecach...
- To przyjaciel - odpowiedziała od razu smoczyca ostrym tonem, by dać mu do zrozumienia, że nie ma ochoty z nim rozmawiać. On jednak nie wyczytał to z jej ruchów i kontynuował.
- Wiem dlaczego tu jesteś skarbie, ale odpóść sobie nim stanie ci się krzywda - powiedział szeptem, nachylając się przez stół.
Isambre tylko raz spojrzała mu w oczy, były niebieskie i matowe. Zaraz jednak spojrzała w dal, za nieznajomego i dostrzegła jak Aki i River wchodzą do gospody.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Brak krów jest akurat zrozumiały skoro wszystkie padły, ale kozy też powinny w takim wypadku wymrzeć. - Zgodził się z berserkiem. Bez wątpienia coś było na rzeczy, a sprawcą zamieszania rysował się jakiś czarodziej. Może nawet ten sam, którego gościli tu na początku, który oświadczył im o obecności artefaktu pod ich ziemią. - Niedaleko stąd znalazłem rozkopaną ziemię i coś w rodzaju wejścia do kopalni, a z tamtej studni wyleciały nietoperze i od jakiegoś czasu nie było tam w ogóle wody. Myślę, że jest tam wejście do tunelu, który łączy się z tamtą jaskinią. - Wyjaśnił nie zdradzając jeszcze swoich podejrzeń, jakby nie patrzeć Aki sam mógł się już domyślić, że mógł maczać w tym palce jakiś magik.

Nie czekając dłużej skierował się z nim do gospody gdzie wysłał Isambre na przeszpiegi. Co jakiś czas kichał klnąc po tym niemiłosiernie. Nie mógł się przeziębić, ale mógł się wyziębić przez co właśnie miał katar i kichał dalej niż widział. Z przyjemnością wszedł do ciepłego i suchego przybytku i zaczął się rozglądać w poszukiwaniu ukochanej. Skrzywił się niemiło i zesztywniał, jego żołądek wywrócił kilka koziołków przez wywołujący u niego mdłości, okropny odór czarodzieja. Wpatrywał się sparaliżowany szeroko otwartym okiem w maga siedzącego przy jego ukochanej i zadrżał przez gotujący mu krew gniew, ale przez strach nie mógł nawet postąpić o krok, z trudem też łapał powietrze, jakby zapach starca był na tyle ciężki i gęsty, że gad się dusił.
- Drasthar... - Wyjąkał cicho, ale zaraz odrzucił tę myśl, przecież zabił tego czarnoksiężnika setki lat temu. Ten był do niego podobny jedynie przez rysy twarzy, ale jego aura i magia były inne. W smoku mimo wszystko wezbrał chęć ucieczki, ale nie mógł zostawić z obcym swojej partnerki.

- Zasiedzieliśmy się tutaj i deszcz już pada mniej powinniśmy wracać. - Powiedział starając się zachować spokój i normalny ton głosu, wciąż wpatrując się ze strachem w obcego, który wydawał się znajomy. Oczywiście z tym deszczem kłamał, bo padało jeszcze mocniej przez nadciągającą burzę. Wolał znów moknąć i wystawić się na łaskę piorunów niż pozostać tu dłużej nie ruszył się jednak, ani żeby odciągnąć smoczycę od starca, ani żeby samemu zwiać.

- Pomyliłeś mnie z moim ojcem. Jak mniemam ty musisz być tym, który pozbawił go życia... Jak ci tam było? Jednooki, Allanir? - Uśmiechnął się z satysfakcją widząc w jakim stanie jest chłopak i znów spojrzał na dziewczynę. Jego usta znów się wykrzywiły w szarmanckim grymasie jakim ją przywitał. - Miło się z panienką gawędziło, mam nadzieję, że będziesz miała na uwadze moje słowa. - Skłonił jej się ujmując jej dłoń i całując, dostrzegając jej niechęć do swojej osoby, po czym zawinął się i zniknął na schodach na górne piętno, w drodze do swojego pokoju.

Gad nie wytrzymał i wybiegł przed gospodę by zwrócić zjedzony przed podróżą na wioskę posiłek, ale wcale nie wyglądał lepiej. Chciał wierzyć, że potomek nekromanty nie będzie taki sam jak jego ojciec, ale jak to mówią - nadzieja matką głupich.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- Jeśli znalazłeś kopalnię - zaczął Aki, przenosząc wzrok od lasu do samotnej studni. - To studnia jest w takim razie nieplanowanym szybem wentylacyjnym. Zgaduję, że górnicy posunęli się za daleko i trafili na podziemny zbiornik, z którego chłopi brali wodę. Powinniśmy to sprawdzić z samego rana. Dziś bym się tam nie pchał. Zwłaszcza, że nie wyglądasz najlepiej.
To powiedziawszy wyspiarz wszedł za Riverem do gospody, by się ogrzać. Już od progu uderzył go zapach pieczonego jadła i spoconych wieśniaków, uraczających się piwem i własnym towarzystwem, a gdy tylko go przekroczył kilkadziesiąt par oczu zwróciło się w jego stronę. Widok przybysza był najwyraźniej dla nich nowością, zwłaszcza iż gość miał przy sobie broń. Nikt jednak nie kwapił się do rozmowy i wszyscy szybko powrócicli do swoich spraw. Aki pobłądził po przybytku mętnym wzrokiem, wypatrując Ismabre i dogodnego miejsca aby usiąść. Obydwie rzeczy znaleźli równie szybko, dostrzegając czarodziejkę w towarzystwie siwego mężczyzny w żółtej kurtce. Wyglądał jak sołtys, lecz była w nim jakaś tajemnica, której berserk nie umiał rozwiązać. Za to River nie miał z tym problemu.

Czuć było od niego wyraźną nie chęć do tajemniczego osobnika, a z jego kolejnych słów wynikało, że znali się poprzez wspólną przeszłość. Aki patrzył jak na twarzy towarzysza maluje się strach i obawa, jak wyraźnie bladnie i wybiega na zewnątrz, by wyrzucić z siebie dosłownie wszystko. Nie zastanawiając się długo, wyspiarz ruszył za nim, upewniając się, że mężczyzna zniknął na górze i nie będzie im w najbliższym czasie wadzić.
Widząc w jakim stanie znajduje się River, Aki zdjął próbował mu jakoś pomóc. W tym celu sięgnął do worka i wyjął z niego pokaźny kawał smażonego mięsa i jabłka.
- Zjedz, dobrze ci zrobi - powiedział, kiedy było już po wszystkim, a następnie pomógl mu usiąść na szerokiem ławie, dopuszczając do niego Isambre.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Nim suche wargi tajemniczego nieznajomego dotknęły jej ręki, Isambre gwałtownie cofnęła dłoń i puściła mu gardzące spojrzenie. Nie była w końcu prawdziwą czarodziejką, więc nie obowiązowały jej żadne maniery względem innych z tej rasy. Ucieszyła się zatem i odetchnęła z ulgą, gdy mężczyzna pożegnał się i zniknął na piętrze. Zaraz potem jednak zatroskana wybiegła z karczmy, zmartwiona zachowaniem swojego ukochanego. Pierwszy raz widziała go jak jego twarz blednie niczym kreda. Nogi się pod nim uginały, a ręka drżała jak szalona, gdy wypowiadał pojedyncze słowa. Spotkanie z tajemniczym nieznajomym najwyraźniej obudziło w nim złe wspomnienia i Isambre czuła panującą między nimi wrogość. Ignorując jakiekolwiek słowa siwego mężczyzny, smoczyca dołączyła do ukochanego na zewnątrz.

- Nic ci nie jest? - zapytała, siadając na ławie obok gada i otulając go jego płaszczem, który chwyciła, wychodząc. River cały dygotał i trząsł się gorzej niż kukła na wietrze, opróżniając treść własnego żołądka. - Już dobrze, jestem tutaj. - Isambre starała się go uspokoić, a momentami także nakarmić, gdy gwałtowny atak wymiocin ustał. Nie chciała by odbiło się to na jego zdrowiu. Zwłaszcza, że popsułoby to wszystkie ich wakacyjne plany. To ostatnie na co Isambre miała obecnie ochotę, ale widząc stan Rivera nie mogła się nim nie zająć.

- Już dobrze - powtórzyła, mocząc dłonie na deszczu i schładzając kark smoka, jednocześnie ocierając mu usta.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Kręcąc głową, odsunął od siebie dłoń berserka z oferowanym jedzeniem z jego własnego zapasu. Nie zrobił tego gwałtownie, aby nie wytrącić mu z rąk pożywienia, które poszłoby na zmarnowanie jakby wylądowało na ziemi w błocie. Ani trochę mu się nie poprawiło, wciąż był zaniepokojony, jak nie przerażony, bebechy wciąż mu wariowały, ale nie miał już czego z siebie wyrzucić, do tego zaczęła go potwornie boleć rana po utraconej kończynie i zdusił w sobie ogromną ochotę by nie przyłożyć w to miejsce dłoń i lekko zacisnąć, co skupiało jego uwagę na ucisku, a nie na bólu, ale nie chciał bardziej martwić towarzyszy.

- Nie jest dobrze! Nie powinno nas tu być - zaczął spanikowanym tonem starającym się uspokoić, ale targały nim obecnie takie emocje, że trudno mu było nad sobą zapanować. - To nie nasza sprawa, najlepiej zrobimy jak puścimy całą wieś z dymem i wrócimy do miasta, do karczmy, nawet nad to cholerne morze i zapomnimy o wszystkim. - Nawet nie spojrzał na ukochaną, która starała się go jakoś wesprzeć, uspokoić i pomóc smokowi, jednakże swoją dłonią poszukał jej ręki która zaraz pochwycił w mocnym uścisku, wpatrując się w ziemię między swoimi nogami.

Spotkanie z nekromantą kilkaset lat temu nie należało do najprzyjemniejszych i gad długo dochodził do siebie w smoczym azylu daleko od Alaranii po tym co go spotkało, a jeszcze dłużej pracował nad sobą by wyrzucić z siebie przykre wspomnienia, albo przynajmniej zapieczętować, aby nigdy do tego nie wracać. Jedyne co mogło go obecnie pocieszyć to, to, że Drasthar Junior nie cuchnął smoczą krwią i trupami co charakteryzowało maga, który bardzo długo przetrzymywał jednookiego gada i poddawał go różnym okropnym rzeczom mającym na celu pozyskanie smoczej mocy, przez co nekromanta mógłby stać się najpotężniejszym czarodziejem we wszechświecie.

- Nic tu nie ma... To zwykła wioska, chodźmy stąd. - Lekko przechylił się na bok by oprzeć głowę na ramieniu smoczycy, chciał zamknąć oko i westchnąć głęboko, żeby się uspokoić, ale za każdym razem gdy spróbował widział obrazy z przeszłości. Był przerażony jak małe dziecko i obecnie zrobiłby wszystko byleby tylko opuścić to miejsce jak najszybciej.

W końcu jednak udało mu się uciec od nieprzyjemnych doświadczeń, usypiając przez zmarznięte ciało. Był odrętwiały i miał bardzo wolny oddech, nie mówiąc o słabym pulsie, ale to akurat była gadzia przypadłość, zmuszająca nawet zwykłe jaszczurki do odejścia w taki stan, jakby umarły, by "ożyć" jak tylko ciepłe promienie słońca ogrzeją powietrze, a tym samym ich ciała. Zima była najgorszą porą roku dla jaszczurek i wężów, a nawet żółwi mieszkających w umiarkowanej strefie klimatycznej, gdzie lata były ciepłe, a zimy chłodne.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

Przyglądając się całemu zajściu, berserk nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Pierwszy raz widział, by ktoś miał tak silny atak lęku i trząsł się ze strachu od własnych myśli. Aki nic nie wiedział o przeszłości towarzysza, jak się nad tym zastanowić, nic o nim ani o jego partnerce nie wiedział, więc nie chciał wysuwać własnych teorii i przemyśleń. Widział natomiast, że czarodziej boleśnie przeżywa swoje wspomnienia i pragnie od nich jak najszybciej uciec, tracąc przy tym panowanie nad samym sobą. Na jego słowa o bezowocnych poszukiwaniach, Aki wstał z miejsca i podtrzymał go z drugiej strony, ale River nigdzie się nie wybierał. Poleciał smoczycy przez ręce i opadł na jej bark, jakby uśpiono go magicznym zaklęciem.

- I co teraz? - zapytał, przenosząc wzrok na Isambre, która tak jak i on, mało z tego wszystkiego rozumiała. - Burza rozpędza się na dobre, a w wiosce nikt nas nie przyjmie z półżywym facetem na barkach. Nie mamy gdzie przeczekać, a wygląda na to, że tu nie możemy zostać. Może ty masz jakiś pomysł?

Berserk patrzył na Isambre w oczekiwaniu, że ta podejmie jakąś decyzję. Nic nie wiedział o tutejszych ziemiach, więc niesiona przez niego pomoc mogłaby tylko zaszkodzić Riverowi i jego wybrance. Dlatego też Aki rozsiadł się jak mógł na ławie i poderwał śpiącego czarodzieja, przerzucając go sobie przez bark. Grymasem twarzy nie ukrywał, że to był zły pomysł, gdyż River swoje ważył, więc skoro on ma problemy, by go unieść, Isambre może nie dać rady, a Akiemu nie widziała się noc na otwartym wrzosowisku, wśród głazów i siekącego deszczu.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Nie mów tak - zalamentowała smoczyca, obejmując go i głaszcząc po mokrych, sklejonych włosach. - Wcale tak nie myślisz, jesteś rozdrażniony i wystraszony. Nie wiem tylko dlaczego. To przez tego starca? Zrobił ci coś? Jak mam ci pomóc, skoro uciekasz ode mnie? - zapytała go wprost, kierując jego oczy na swoje. Isambre pierwszy raz widziała ukochanego w takim stanie, jakby się wachał przed wejściem w stronę szaleństwa. Już nawet jego pijacki szał był milszy dla oka niż to, co działo się z nim teraz pod drzwiami karczmy. Nie wiedząc, co zrobić, dziewczyna pozwoliła mu się o siebie oprzeć, przy czym cały czas nakrywała go płaszczem. Było to jednak bezoowocne, gdyż burza szalała już na dobre i teraz nawet po Isambre woda spływała strumieniami. Sytuację pogarszał dodatkowo wszechobecny mróz, przy którym ciepłolubny River powoli zasypiał. Isambre szybko to wywnioskowała po jego ociężałych ruchach i sennych powiekach. Sama też odczuwała zmęczenie, ale targały nią zbyt silne emocje, by spróbować odpuścić.

- Zabierzmy go stąd - odpowiedziała Akiemu, ale gdy tylko okazało się, że sami nie dadzą rady, Isambre zebrało się na łzy z bezradności. Szybko jednak doszła do siebie i zerwała z siebie iluzjonisty płaszcz, zasłaniając swoją osobę gęstą i mleczną mgłą. Zaraz potem wyszła z jej obłoków jako czarna smoczyca o srebrnych kolcach i skrzydłach pokrytych ciemno-fioletową błoną. Ryknęła kilka razy w stronę lasu i odwróciła się gwałtownie do ukochanego i podtrzymującego go berserka.
- Pomóż mi wsadzić go na grzbiet - mruknęła, składając skrzydła, a następnie odepchnęła się nimi od ziemii, w ostatniej chwili łapiąc Akiego w swoje szpony.

Nie było już czasu na jakiekolwiek wyjaśnienia, dlatego Isambre nie podejmowała rozmowy. Co jakiś czas zerkała tylko na wyspiarza czy nie próbuje wyrwać się z jej objęć, oraz na śpiącego na jej grzbiecie partnera. Leciała wysoko, ponad linią chmur, by nie uderzyła ją błyskawica, mogąca zakończyć podróż całej trójki. Isambre rozglądała się za Turmalią i otaczającym ją lasem, by wylądować i zabrać Rivera do bezpiecznej karczmy, w której się wcześniej zatrzymali. Chciała odpocząć i zebrać myśli, oraz wyjaśnić całą sytuację Akiemu, który najwyraźniej nie był zadowolony z podróży i cały czas patrzył na nią pytającym wzrokiem.

- Nie jesteśmy czarodziejami - wyjaśniła już w ludzkiej postaci, przyjmując uściski Chibiego, który wypatrzył ich z okna i od razu pobiegł otworzyć drzwi. Na ich widok zaczął skakać i łasić się do ich stóp, ale na widok stanu, w jakim był River, stworek położył po sobie uszka i zaskamlał cicho, wdrapując się chłopakowi na pierś. - Jesteśmy smokami, które chciały odpocząć od... wszystkiego - mówiła powoli Isambre, nadal głaszcząc głowę ukochanego, spoczywającą teraz na jej udach. - Wiesz jak ludzie zareagowaliby na nas? Zwołaliby łowców, innych magików, przegnaliby nas. Wygodniej nam zatem było uchodzić za czarodziejów. Jednak i to nam nie wyszło. Znasz już zatem nasz sekret.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Ulegając słabościom własnego ciała i emocjom nie pomyślał o tym jakich kłopotów przysporzy swoim towarzyszom, że jego wrażliwy na zimno organizm zmusi zatroskaną Isambre do zdradzenia ich prawdziwej tożsamości, że nieświadomie narazi ją na niebezpieczeństwo. Jednakże czy tak nie było lepiej, niżby miał zatracać się w szaleństwie, aż w końcu rozjuszony nie zrobiłby czegoś głupiego. Poza tym ten letarg przynajmniej zmusił go do uspokojenia się mimo woli. Oprócz nieznacznie, niemal niewidocznie unoszącej się klatki piersiowej nie wykonywał żadnych innych ruchów, był po prostu jak kłoda. Przestał nawet drżeć z zimna.

Kiedy byli już w karczmie, temperatura od razu zaczęła mu wracać do normy, a przy tym zaczął lekko dygotać cały spięty od nerwów. W pokoju natomiast śniąc koszmar związany z nieprzyjemnym wspomnieniem nekromanty, majaczył niezrozumiale przezeń w smoczym narzeczu i się wiercił niespokojnie. Sen był jednak gorszy od tego co przeżył wtedy młody gad, ponieważ był jedynie biernym obserwatorem, przyglądającym się bezradnie podczas gdy to jego ukochana szarpała się i krzyczała z bólu chcąc wyswobodzić łapy z ogromnych, ciężkich okowów, którymi była przykuta do ściany. Czarnoksiężnik rozkazywał mu jak jednemu ze swoich martwych sługusów, a chłopak nie mając kontroli nad własnym ciałem, przez co bezmyślnie wykonywał wszystkie jego polecenia zaczynając od przynoszenia różnych substancji jakimi miała zostać nafaszerowana, aby sprawdzić jak na nią działają różne toksyny, a po tym u źródła tak zmodyfikować jej krew, aby sama smoczyca była potężniejsza i wytrzymalsza, aby nekromanta na koniec przeprowadzając mroczne rytuały mógł ją zabić i odebrać to co sobie wyhodował i dzięki czemu mógłby posiąść najpotężniejszą moc na świecie. River miał wtedy na tyle szczęścia, że z odsieczą zjawiły się inne smoki i pozbyły się potwora w jakiego zmienił się nekromanta, a półżywego jaszczura zabrali jego rodzice do miejsca, w którym się wykluł wierząc, że miejsca narodzin leczą najlepiej. W koszmarze jednak przemiana mężczyzny zakończyła się pełnym sukcesem, a czarna smoczyca skonała chwilę przed tym jak stała się pożywieniem dla martwych sługusów Drasthara, zmieniając się w to czym się stał ich pan w prawdziwej historii, tej przez, którą smok nienawidził, a zarazem panicznie się bał czarodziejów.

Co jakiś czas krzywiąc się i warcząc wrogo, chłopak wypowiadał jej imię i wymyślniejsze przekleństwa nie przechodząc ani na moment na obecny język, którym mówili wszyscy mieszkańcy Alaranii. Chibi zmartwiony ułożył się na piersi przyjaciela liżąc go co jakiś czas po policzku, by ten się obudził ze złego snu. Nic to jednak nie dało, zalany potem przerażony River nie mógł się wybudzić wciąż prosząc i błagając o wypuszczenie smoczycy, krzycząc by jej nie zabijać.
Zablokowany

Wróć do „Turmalia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości