Szczyty Fellarionu[Szczyty Fellarionu] Awaryjne lądowanie

Pokryte śniegiem malownicze góry kryjące w sobie wiele tajemnic. Rozciągają się od granic Rododendronii aż po tereny hrabstw Wybrzeża Cienia. Dom Fellarian.
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

Nie miał pojęcia, co oznaczają te wszystkie runy, znaki, kręgi. Ale to nie miało większego znaczenia. Jasne było, że tak ukryta komnata czegoś strzeże. Przypomniał sobie iluzoryczna górę złota, na której leżał smok... A może to był obraz tego, co tu się znajduje?
- Upewnij się, że ta łasica jest tym razem twoja - mruknął do kobiety.
Patrzył na kolejny pokaz magii człowieka jak na parę całujących się elfów. Odwrócił się i przeszedł po komnacie, stanął kilka kroków od księgi.
- Otwieraj ją albo sam to zrobię. Możecie wyjść, jeśli się boicie.
Chwycił młot w obie ręce, gotowy w każdej chwili zadać cios.
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

Sama od początku dręczona była wątpliwościami, czy uwalnianie tego jest słuszne. Przy takiej ilości DOBREJ magii, jakiej do tego użyto, księga zapewne nie zawierała byle baśni dla dzieci. Yasmerin przeszedł dreszcz. Odeszłaby, ale... miała niesamowity pociąg do wszystkiego, co rzadkie i niespotykane.
- Jest nas troje - zauważyła spokojnie, postępując parę kroków do przodu i zatrzymując się dopiero przed jednym z pierwszych kręgów - Damy sobie radę. I tak zniszczyliśmy zabezpieczenia jaskini, lepiej więc byśmy my się tym zajęli, niż jacyś przypadkowi, niekoniecznie kompetentni wędrowcy...
Kiedy krasnolud zbliżał się do księgi, kręgi milczały pod jego stopami. Wydawało się, że nic się nie dzieje. Bez problemu stanął przed opasłym woluminem.
- Taaak, cho.. ARHHHHHHHH! - z przedmiotu rozległ się przywołujący męski szept, zaraz jednak runa na okładce zalśniła jadowicie i z księgi wydobył się kolejny wrzask.
Yasmerin pobladła, poza tym jednak nie wykonała nawet najmniejszego drgnięcia. Zaczynała już przyzwyczajać się do tej upiornej atmosfery. Miała zresztą pewne doświadczenia z podobnymi klimatami.
- Przeznaczenie chyba ze mnie kpi... - westchnęła pod nosem, po czym wyciągnęła rękę.
Odrobina wody z kałuż zalegających cały korytarz zebrała się w jej dłoni, po czym przekształciła się w broń. Wyraźnie zainspirowała się bronią, jaką wcześniej stworzyła sobie Maie kropli. Wzięła głęboki wdech i zaatakowała powierzchnię podłoża, zawierającą zewnętrzny krąg. Była ciekawa, czy fizycznie da się zniszczyć strukturę kręgu. Jak wiadomo, otwarty krąg nie spełniał już swojej roli. Zawiodła się jednak - broń nie tylko nie zarysowała podłoża, ale wręcz zdezintegrowała po zderzeniu z nim. Yasmerin wytrzeszczyła oczy i cofnęła się lekko.
- Masz jakiś pomysł? - zwróciła się do czarodzieja obok.
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Awatar użytkownika
Syrynax
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Syrynax »

Oparty o ścianę czarodziej z pewnym zaciekawieniem patrzył na odważny czyn krasnoluda. Widać było na jego twarzy, jak rozważał prawdopodobieństwa kolejno spalenia, rozwianie w wiecznej pustce, względnie zamienienia go w miłego, uprzejmego krasnoluda, który bardzo by chciał robić zabawki i uczyć się magii. Lekko zdziwiony, gdy krasnolud po przejściu dalej oddychał, odezwał się do Zai, ignorując stwierdzenie krasnoluda i krzyk z księgi, który wkrótce potem nastąpił.
-Jak chcecie, można by się z tym pozmagać. Dalej nie jestem przekonany co do sensu tego przedsięwzięcia, ale...skoro tak ładnie prosisz...-rzekł z uśmiechem. -Throvaldzie, bądź tak miły, i wyjdź z kręgu. Nie mam pojęcia, dlaczego jeszcze oddychasz, ale to się może przy tej ilości magii szybko zmienić. Tym niemniej, podziwiam brawurę. Niewielu by się na coś takiego odważyło. -Zaklaskał.
-A teraz, jeśli pozwolisz... -Mag usiadł pod ścianą, zamknął oczy i wydawał się z lekka przysypiać. Jego klatka piersiowa zaczęła opadać i unosić się rytmicznie. Kransolud natomiast, wyraźnie zirytowany poleceniem maga, patrząc na niego wzrokiem, w którym jasno i wyraźnie opisał, kim była jego babka, matka i ojciec, mrucząc pod nosem krasnoludzkie przekleństwa, podobne do słów mocy, wyszedł z kręgu. Stojąc tuż za nim, głaskał się delikatnie po pasie, jakby zastanawiając się, czy bezczelność maga nie przekracza jego użyteczności. Czarodziej tymczasem zdawał się drzemać; wrażenie potęgowało cichutkie posapywanie. Upłynęło kilka minut. Gdy wszyscy mieli prawo się już niecierpliwić, czarodziej otworzył oczy. Pod powiekami była pustka, podobna tej nocnego nieba. Uważny obserwator mógł też dostrzec małe błyski światła, podobne gwiazdom. Nagle, pieczęć została otoczona przez romb, który nagle pojawił się w litej skale; na jego dnie zdawały się zostać resztki jakby ciemnego dymu, które ani myślały wydostać się z podstawy. Nad każdym z rogów zaczęły formować się dziwne przedmioty, a pod nimi pieczęci; najłatwiej było by określić je jako GŁĘBOKIE. Rychło zaczęły zapełniać się też jasnobłękitną energią, która zdawała się wyciekać z zewnętrznych kręgów, zasilać pieczęć znajdującą się pod każdym z przedmiotów, i tworząc szybko kolumnę jasności, która zdawała się wnikać w przedmiot i go kształtować. Czarodziej otarł brew. Najgorsze dopiero przed nim. Wstał. Argument pozwalał przejść osobie, która była harmonijna, nie miała złych intencji, i nie pragnęła celu dla siebie.
-Powiem szczerze: nie wiem, co z tego wyjdzie, ale po tym, co teraz zrobię, może mną przez jakiś czas telepać. Dobra rada: jak zmieni mi się kolor oczu, to albo mnie zabijcie, albo szybko uciekajcie. -uśmiechnął się lekko. -No dobra, Sally, Ishnu'ana!
Maga otoczyła czerwonoczarna chmura, która zdawała się wyciekać z jego ciała. Część jej uformowała się w duże skrzydła, które po rozprostowaniu się dotykały przeciwległych ścian komnaty. W dłoni maga pojawił się atagan, którym wskazał na Zai.
-Zabawa...? -Głos miękki, przyjemny. Zdawał się hipnotyzować, przyciągać, obiecywać; Thorvald nie wydawał się nim poruszony. Zai natomiast przeszyły przyjemne dreszcze...czy była w stanie poczuć dotyk sprawnego maga dziedziny emocji? Chwilę potem aura wraz a ataganem zniknęła, a mag promieniował delikatną srebrną aurą. Spojrzał spokojnie na runę...
 /l、
(゚、 。 7
 l、 ~ヽ
 じしf_, )ノ
Naprawdę chcesz to powiedzieć?
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

Stojąc za kręgiem i rozmyślając nad bezczelnością maga, poczuł nagle, jak siły zaczęły go opuszczać. Oparł się na młocie, nie chcąc pokazać, że coś się z nim dzieje. Nie był pewny, czy da radę teraz podnieść swoją broń. Sapnął ciężko.
- Pieprzona magia... - mruknął do siebie.
Czuł się, jakby przez dwa dni walczył z ogrem na pięści. Zbroja jak nigdy zaczęła mu ciążyć, nie dałby rady przejść większej odległości w takim stanie. Może nawet w ogóle nie ruszyłby się z miejsca. Wolał nie sprawdzać, opierał się o młot i stał, miał nadzieje, że to tylko chwilowe.
Patrzył przez moment na to co robi mag, może wcześniej chciałby, aby jego oczy zmieniły kolor, sam chciał by go zabić, ale nie teraz, nie w stanie, w jakim się znajdował. Warknął słabo i spojrzał na Yasmerin.
- Lepiej się cofnij.
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

Trzeba przyznać, że była ciekawa. Czarodziej zdawał się mieć jakiś plan, ona natomiast chętnie przekonałaby się trochę o jego możliwościach. W końcu tamte sztuczki wcześniej nie mogły uchodzić za prawdziwy pokaz siły, przynajmniej nie przed kimś, kto posiadał choć najmniejszą styczność ze sztuką magiczną. Z pewnym zniecierpliwieniem odczekała, aż Grimgrim znajdzie się poza kręgiem, choć sama także nie mogła mu odmówić pewnego podziwu. Wszedł w tak misternie skonstruowany krąg i zupełnie go to nie obeszło? Być może wynikało to z faktu, iż krasnoludy posiadały większą niż inne rasy odporność, przynajmniej część z nich. Jego pomruki wywołały blady uśmiech na jej twarzy.
Zaraz jednak jej uwaga odwrócona została przez Syrynaxa oraz jego magiczne manipulacje, które były zdecydowanie bardziej efektowne niż się tego spodziewała. Przymrużyła nieco powieki, osłaniając oczy przed niespodziewanym blaskiem.
- Ty... to jest odwrotne! Znaczy, wyciągasz z tego energię! - zrozumiała nagle, przygryzając dolną wargę w charakterystycznym dla siebie geście skupienia.
Zamilkła, nie był to odpowiedni czas na głośne analizowanie jego działań. Uwagę o zabiciu go przyjęła początkowo jako dowcip, ale szybko dotarła do niej powaga tej sugestii. Zerknęła na krasnoluda, ciekawa jak on sie do tego ustosunkuje. Nie wyglądał najlepiej, chociaż starał się jak mógł nie dać po sobie niczego poznać. Przyszło jej do głowy, że być może jednak krąg zostawił swoje ślady...
- Hej, Grimgrim! - zbliżyła się do niego, patrząc niemal z dziecięcą troską - Co z tobą? Zaiste, wielkim jesteś wojownikiem, jednak z magią ciężko będzie ci sobie poradzić bez wsparcia. Jeśli coś się z tobą dzieje, daj znać. Mam dużo przydatnych eliksirów, powinny ci pomóc. W ostateczności noszę odrobinę spirytusu... - dodała, jednocześnie sięgając do plecaka.
Z tego co wyczytała kiedyś, dawno temu, krasnoludy nigdy nie miały dosyć alkoholu i lepiej było nie wspominać o trunku, nie częstując. Wydobyła niewielką manierkę, którą zaraz podsunęła Grimgrimowi. Uśmiechnęła się przy tym przyjaźnie.
W tym czasie Syrynax uformował już dziwaczne skrzydła i Yas ze zdumieniem pomyślała, że być może on wcale nie był człowiekiem. Nie, bzdura. Ten krąg nie pozwoliłby mu wejść do środka, gdyby tak było...
Wszelkie myśli odpłynęły wraz z głosem maga, kiedy to całym ciałem dziewczyny wstrząsnęły przejmujące dreszcze. Przyjemność, oszałamiająca przyjemność i nagłe pragnienie, aby... Stanęła na nogi i jak nieprzytomna weszła na teren kręgu, chcąc zbliżyć się jakoś do czarodzieja. Chociaż się przytulić, chociaż by ją dotknął... Podeszła, wyciągając rękę by uchwycić się jego ramienia.

Grimgrim początkowo czuł jedynie, jak siły z niego uciekają, z czasem jednak się to ustabilizowało. Był wycieńczony, ale wciąż zdolny by stać. Przez moment przed oczami pojawiły mu się ciemne plamki, zniknęły jednak po paru mrugnięciach. Wyglądało jednak na to, że nic więcej się z nim nie działo.

Syrynax po wejściu na powierzchnię kręgu początkowo nie zaobserwował niczego niespodziewanego. Dał radę przejść, ba! Argumenty zdecydowanie go przepuszczały, najwyraźniej wypełniał ich założenie. Potem jednak coś błysnęło. Spirale, których najwyraźniej nie wziął pod uwagę. Zdecydowanie ożyły, choć na planie fizycznym pozostały nieruchome. Każdy mag mógł poczuć, jak wciągają energię magiczną. Energię Syrynaxa, Salazz'ana i Yasmerin, która znalazła się na terenie pieczęci zupełnie przypadkowo. Już po chwili oboje poczuli dziwną pustkę, jakby ktoś im odebrał jeden ze zmysłów. Oto utracili swoje zdolności magiczne. Pytanie tylko - na stałe czy czasowo. Nawet magii wyczuć nie potrafili, jakby umiejętności potrzebne do tego zostały otulone czymś ciężkim i lepkim.
A droga do księgi nareszcie stała otworem. Tylko prosta runa spoczywała na okładce, ale był to znak blokujący istotę w środku. Z pewnością można to swobodnie otworzyć.
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Awatar użytkownika
Syrynax
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Syrynax »

Mag zadrżał gwałtownie, czując, jak jego zmysł magii, coś do czego przywykł, został oślepiony. Nie bardzo rozumiał, dlaczego Zai patrzyła się na niego z takim wzrokiem. Ładna, zdecydowanie ładna, ale...jej dotyk był zdecydowanie przyjemny. ZBYT przyjemny. Co on jej zrobił? Salazz'an..., pomyślał z irytacją. Istotne teraz było, czy działają rękawice i Dary. Sprawdzi to za moment...Cóż, Salazz'an zdecydowanie był obecny. Rękawice...dobrze. Czuł chłód stali. Znaczy, że sztylet tylko czeka. Rozluźnił się lekko. Ciepła, ładnie pachnąca kobieta....Stop! Sztylet. Sztylet. Sztylet. Hahahahahaha, nie wierzę...
-Ups, nie udało mi się zepsuć tych spiral. Cóż, obawiam się, że póki co...Zai, proszę...póki co nasze moce magiczne są cokolwiek osłabione. W sumie, prawie nie istniejące. Cóż, nie wiem, co teraz zrobimy z tą istotą. Hmm...-wzrok maga spoczął na czterech reliktach, pełnych magicznej mocy. Każdy z nich był zbiorem kamiennych paciorków, które zdawały się świecić wewnętrznym światłem.
-Chyba mam pewien pomysł...ale to za...Zai, ja ciebie też lubię -rzekł Salazz'an Głosem, takim samym jak poprzednio. -Salazz'an. Mgła, która nagle na moment otoczyła czarodzieja, zniknęła tak niespodzianie, jak się pojawiła. -Może, może uda mi się przywrócić nam moc. Może. Możemy też odpocząć...w towarzystwie księgi. Zai, do jasnej...anielki!
 /l、
(゚、 。 7
 l、 ~ヽ
 じしf_, )ノ
Naprawdę chcesz to powiedzieć?
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

Pokręcił głową i pomruczał sobie coś w brodę, gdy Yas zainteresowała się jego stanem. Przed samym sobą z trudem przyznawał się do swojej słabości, mówienie o tym komukolwiek nawet nie przeszło mu przez myśl. Gdy dziewczyna wspomniała o spirytusie, wpatrywał się już tylko w jej plecak, by w końcu złapać manierkę. Otworzył ją zębami i wlał w siebie całość, trochę się przy tym krzywiąc. Widać na krasnoludy alkohol inaczej działa, człowiek po takim czymś w najlepszym wypadku zwymiotowałby to, co wypił.
Dopiero teraz spojrzał na kobietę podchodzącą do maga, który czynił tam jakieś swoje sztuczki. Westchnął i ciężkim krokiem, nadal osłabiony, chociaż o wiele pozytywniej nastawiony po alkoholu, poszedł za nią i położył dłoń na ramieniu, odciągając od mężczyzny. Nie czuł teraz swojej siły, ale założył, że od prawie-zwyczajnej ludzkiej kobiety jest nadal silniejszy.
Przymknął lekko oczy, wzywając wszystkich przodków, kiedy usłyszał jak człowiek mówi, że on też został pozbawiony swej mocy.
- Nie otwieraj tej księgi - powiedział przez zęby - Nie mogę teraz walczyć. Daj mi chwilę.
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

Nie zwróciła szczególnej uwagi na fakt, że straciła zdolność posługiwania się magią. No dobra, trochę ją to zmartwiło, teraz jednak była zaabsorbowana czymś zupełnie innym. Czy też raczej kimś. Wpatrywała się w ciemnowłosego z pewnym zafascynowaniem, starając się spotkać spojrzeniem jego oczy... Uśmiechała się przy tym lekko, słodko, z wyraźnym rozkojarzeniem.
Stanęło przed nim, dystans między nimi sprowadzając do centymetrów, lewa ręka powędrowała przez jego obojczyk i na ramię, palce masowały lekko jego skórę przez ubranie. Drugą wyciągnęła do jego twarzy, cofnęła ją jednak, jakby z pewnym zawstydzeniem. Yas, mimo wszystko, nie miała zbyt wielu doświadczeń z mężczyznami, a już na pewno nigdy nie kokietowała nikogo w taki sposób. Zaśmiała się lekko, to jakieś szaleństwo! Zbyt przyjemne jednak, żeby chcieć się otrząsnąć...
- O co mnie prosisz, Syrynax...? - zapytała wiele obiecującym szeptem, patrząc na niego spod długich, ciemnych rzęs.
Przytuliła się do niego, wciągając w nozdrza jego zapach. Gorączka nie ustępowała, ale przynajmniej w ten sposób mogła wytrzymać jakiś czas, nie podejmując żadnych kolejnych akcji. Było... dobrze. Tak po prostu.
Ale choć przed chwilą zadeklarował że także ją lubi, po chwili krzyknął na nią i poczuła, jak ktoś ją odciąga. Jęcząc coś niewyraźnie na znak protestu, dostrzegła Grimgrima. Ogarnął ją taki żal, jakby właśnie bezpowrotnie traciła coś bardzo ważnego.
- Nie, Grimgrimie, zostaw mnie! - poprosiła, jak dziecko któremu właśnie odebrano ukochaną zabawkę.
- Tylko mnie uwolnij... - rozległ się nowy szept z księgi, po chwili przerwany krzykiem - Uwolnij mnie, i ... - kolejny krzyk - ...spełnię wszystkie twoje... - krzyk - marzenia...
Po zażyciu lekarstwa krasnolud rzeczywiście poczuł się nieco lepiej, ale nadal jeszcze daleki był od swojej zwyczajowej formy.
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Awatar użytkownika
Syrynax
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Syrynax »

Syrynaxowi wzrok kobiety zdawał się sprawiać wyraźną przyjemność; zdawał się też być nią zawstydzony. Otrząsnął się lekko, szepcząc tylko imię: "Salazz'an" z wyraźną niechęcią. Westchnął. Przyjrzał się relikwiom; wyraźnie wydawał się z czegoś niezadowolony. Prawdopodobnie brak wyczuwania energii, która w oczywisty sposób była tam zawarta, bardzo go drażnił.
-Thorvaldzie, rad jestem, że nie chcesz walczyć. W naszym obecnym stanie, jest to cokolwiek niewskazane. Sądzę, że przydał by się nam między innymi odpoczynek. Znasz jakieś miejsce, gdzie moglibyśmy polec w pokoju? Zai, może ty? Pozbieram tylko relikwie, i możemy iść.
Syrynax szybkim krokiem podszedł do każdego z rogów pieczęci i zdecydowanym ruchem wziął podobne różańcom relikwie. Sprawnym ruchem nawinął je na kostur, po czym odwrócił się do towarzyszy, lekko zarumieniony, gdy patrzył na Zai.
-Ruszamy?
 /l、
(゚、 。 7
 l、 ~ヽ
 じしf_, )ノ
Naprawdę chcesz to powiedzieć?
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

Na nic zdały się błagania Yas, krasnolud siłą odciągał ją od maga. Może i nie znał się za dobrze na ludziach, ale takie zachowanie nie było raczej czymś normalnym. Pomyślał sobie, że głos z księgi ma rację, marzył o dobrej walce a taka mogłaby go spotkać po otwarciu księgi. Gdyby ta magia tak nie popsuła mu humoru, może nawet by się zaśmiał z własnego żartu. Zwrócił się do mężczyzny.
- Możesz jakoś odwrócić efekt tej magii? Nie zamierzam tego tam - kiwnął na księgę - tak po prostu zostawić. A ten tunel zaraz się kończy, dalej tylko w górę, tam, gdzie była woda.
Wszedł parę metrów w korytarz, i dopiero tu wypuścił dziewczynę. Obrócił się ponownie do człowieka.
- Jeśli to... osłabienie minie szybko, zaczekamy tutaj.
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

No nie, nie, nie, nie! W miarę jak krasnolud odciągał ją od jej chwilowego obiektu westchnień i zachwytów, Yasmerin czuła jak pogrąża się w coraz większej beznadziei. Głos Salazz'ana zdecydowanie na nią działał, być może aż za dobrze. Gdzieś w środku krzyczał jej stłumiony obecnie instynkt samozachowawczy.
Księga wydała z siebie głośny jęk, kiedy zdecydowali się ją pozostawić. Chwilę potem natomiast rozległy się przyciszone szepty i obietnice potęgi, sławy i fortuny, jaką może zapewnić.
- Eee, nie wiem, ale ja tam nie zamierzam polec - odpowiedziała z pewnym rozkojarzeniem, nadal jednak uważnie słuchając każdego słowa padającego z ust czarownika - Jeśli jednak chcesz lec, to... no...
Urwała, bo krasnolud pociągnął ją w korytarz. Dała się poprowadzić, stracenie z oczu Syrynaxa sprawiło, że obróciła głowę i zaczęła go wyglądać przez ramię. Dopiero po chwili stwierdziła, że coś w tym wszystkim jest nie tak. Przecież nie mogła tak po prostu i zupełnie nagle zauroczyć się w tym kolesiu. W dodatku to jej zachowanie było niesamowicie kompromitujące i miała siebie dosyć... ale jak tylko słyszała głos Syrynaxa albo patrzyła w jego stronę, od razu wszelkie myśli uciekały z jej głowy.
- Aaach, zostaw mnie! - zawołała w jego stronę, po czym niemal natychmiast zmieniła zdanie - Albo nie! Nie zostawiaj, aaa! Co to jest?!
Kucnęła, zakrywając twarz rękami. Policzki jej płonęły, do tego kręciło jej się lekko w głowie. W ogóle nie wyobrażała sobie, że może tutaj spędzić noc. Musiała wracać do Medarda, a nie kręcić się po jakichś jaskiniach z dopiero co poznanymi osobnikami.
- Bierzcie co chcecie i wracajmy, co? - poprosiła cicho, zwijając się w kulkę pod ścianą korytarza.
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Awatar użytkownika
Syrynax
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Syrynax »

Czarodziej wyglądał na coraz bardziej zakłopotanego stanem, w jakim znajdowała się Zai. Tym niemniej, teraz prawie co chwilę buchała z niego ta czerwona mgła, powodując dziwny skurcz na jego twarzy. Spojrzał na księgę, swoje dłonie, krasnoluda , skuloną kobietę i baranka. Baranek zameczał. Westchnął ciężko.
-Nie wiem, ile to będzie trwać. Magia była dość potężna; nie wiem, ile mocy zabrałem pieczęciom, zanim przez nie nie przeszedłem. Sposób, o którym mówię, jest cokolwiek...krwawy. I prawdopodobnie nieskuteczny. Nie jestem pewien, na jakiej zasadzie przyjdź do mnie szlag! Zai, nie ruszaj się. -czarodziej wydawał się zaskoczony. -Co się stało z Głosem? Szlag!
Mag gwałtownym ruchem zdjął relikwie z kostura i owinął je wokół lewej dłoni, z której zrzucił rękawiczkę. W prawej dłoni natychmiast pojawił się sztylet na którym osadzone były krople wody, jakby przybywał z miejsca, które było niewyobrażalnie zimne. Kucnął, co wyglądało prawie jak upadek, i przebił swoją dłoń i część paciorków, z nadzieją że przepływ mocy leczącej pozwoli odblokować choć część jego zdolności. Wciągnął gwałtownie powietrze, po czym zamknął oczy i starał się skupić na tym, by możliwe dużą część energii przemieścić w głąb swego ciała, i odblokować je i swój umysł.
Kap, kap. kap...
 /l、
(゚、 。 7
 l、 ~ヽ
 じしf_, )ノ
Naprawdę chcesz to powiedzieć?
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

Przyglądał się krwawym wyczynom maga ze zmarszczonymi brwiami. Z tego co słyszał, krwi używało się w niespecjalnie "dobrych" zaklęciach. Nie był teraz pewien, czy dobrze zrobił, pozwalając mu na działanie przy księdze. Kim on był? Jeszcze coś dziwnego stało się z Yasmerin i wyglądało na to, że to też jego sprawka. Chociaż z drugiej strony kazał się zabić, gdyby działo się z nim coś dziwnego. Może miał w sobie jakiegoś demona, którego nie do końca kontrolował? Lub też ktoś z zewnątrz mógł wpływać na jego działania. Tyle wiedział o magii co słyszał z opowiadań innych i z obserwacji innych czarodziei w walkach. Co by to nie było, stanowczo nie podobało mu się.
Splunął na bok i zerknął w stronę wyjścia z tunelu. Może jednak rozsądnie by było odejść teraz stąd i wrócić ewentualnie później. Bo nawet jeśli wątpliwa metoda Syrynaxa miała przywrócić jemu samemu moc, to w jaki sposób krasnolud miałby odzyskać swoją? Po spirytusie czuł się odrobinę lepiej, może jakby to była beczka a nie manierka... Stanie w korytarzu, według magów wypełnionym magią, nie było dobrym rozwiązaniem.
W tej chwili nie pozostało mu nic innego jak czekać na wynik działań mężczyzny.
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

Słuchała słów Syrynaxa. Koszmar, ale nie potrafiła się zmusić, by przestać. Sama jego obecność sprawiała, że wszystko inne schodziło na dalszy plan. A nie miało prawa, nie miało! Ona, Yasmerin Havvok, córka słynnego alchemika Greymala, nie miała prawa tak po prostu zadurzyć się w jakimś przypadkowo spotkanym przystojniaku, nawet jeśli był tak fascynujący i... nie!
Wstrząsnęła energicznie głową, jęcząc cicho. To zdecydowanie nie wyszło od niej! Wszystko jednak przestało mieć znaczenie, kiedy ponownie usłyszała jego Głos. Mimo wszystko, zdecydowała się jakoś walczyć. Wydobyła resztki woli, stłumione i rozrzucone po kątach jej świadomości, podjęła walkę z Głosem, który obudził w niej jedno jedyne pragnienie... A potem po prostu poderwała się i kilkoma lekkimi skokami dopadła do niego, zaplatając ramiona wokół jego karku.
- Wołałeś...? - zapytała szeptem, a ich twarze znalazły się teraz naprawdę, naprawdę blisko.
Wyglądało na to, że drugiej części jego zdania już nie usłyszała. I choć w głowie dudniło jej, że to co robi jest zdecydowanie nienaturalne, w tej jednej chwili nie miało to znaczenia. Liczyło się ciepło jego ciała i ciepły oddech docierający do jej skóry. Zdecydowanie nie ułatwiała mu w ten sposób rytuału.
- Krwawisz! - zawołała z oburzeniem, przygryzając wargę - Co za marnotrawstwo dobrej krwi! Chociaż... na swój sposób to ekscytujące, magia krwi...?
Pochyliła się i ucałowała Syrynaxa w miejscu skaleczenia, językiem delikatnie zlizała odrobinę krwi. Trudno powiedzieć, co też jej odbiło. Zbyt mocno była związana z nieumarłymi, po prostu była ciekawa... I naprawdę nauczyła się przy nich, że dobrej krwi nie wolno marnować. Nigdy.
- Uch, nic specjalnego... - mruknęła, krzywiąc się z niesmakiem.
Wciąż uwieszona na karku Syrynaxa, obróciła głowę w stronę Thorvalda.
- Nawet jeśli to jakaś magia, nadal jestem niesamowicie szczęśliwa. Nic się mną nie przejmuj!
Powoli, powoli krasnolud zaczynał dochodzić do siebie. Nadal jednak wyglądało na to, że potrzebował konkretnego wypoczynku. Syrynax natomiast zdołał wypełnić się energią. Nic poza tym jednak, jego zdolności do korzystania z niej nadal pozostały przytępione. Ale być może po prostu winna była Yasmerin, która z pewnością nie pomagała mu w tej sytuacji.
Niespodziewanie coś małego przemknęło się przy nogach Thorvalda i skoczyło na kark Yasmerin, wbijając jej ostre pazurki w skórę. Dziewczyna syknęła z zaskoczenia i odsunęła się, próbując pojąć co się dzieje. Przekaz mentalny wyklarował wszystko. Lisiczka, jej łasica. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, zwłaszcza, że nagły atak wybił ją z tego dziwnego stanu. Przez chwilę siedziała nieruchomo, po czym zerwała się na nogi i złapawszy leżący na ziemi plecak, ruszyła korytarzem w stronę wyjścia z jaskini.
- Nie zbliżaj się do mnie! - rzuciła w stronę Syrynaxa, zmuszając się by na niego nie spojrzeć.
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Awatar użytkownika
Syrynax
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Syrynax »

Syrynax przeszedł zadziwiającą przemianę. Mag był zdecydowanie zmartwiony. Wstał z klęczek, owinął dłoń kawałkiem płótna, które wypruł z szaty. Wypełnienie mocą zdało się mu w jakiś sposób pomóc; aura wycofała się całkowicie i chyba nie miała chyba się pojawić już dłuższą chwilę. Rozejrzał się zdezorientowany. Lekko drgnął, gdy usłyszał ton głosu Zai. Wydawali się cokolwiek dobici, on i baranek. Swoją drogą, nie świecił chyba tak mocno, otoczony aurą...
-Wybacz, Zai. Nie chciałem, by to tak wyszło. -Czarodziej naprawdę był zasmucony. Zwieszone ramiona, smutny baranek... Jak dawniej.
-Należy się wam parę słów wyjaśnienia...to był Salazz'an. To dosyć skomplikowane, ale wystarczy rzec, że nie mogę się go pozbyć. Jest moją antytezą, i w przeciwieństwie do mnie, może posiadać teraz moc. To, co zrobiłem, to naładowanie się energią pozytywną; powinno go powstrzymać. Zai, wybacz...naprawdę mi przykro. Mogę Ci (wyraźnie było słychać wielką literę) to jakoś wynagrodzić? -zapytał skruszony.

-I co dalej? Odpoczywamy gdzieś, czy też...wracamy skądkolwiek przybyliście?
 /l、
(゚、 。 7
 l、 ~ヽ
 じしf_, )ノ
Naprawdę chcesz to powiedzieć?
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

- Na brodę mej babki - westchnął patrząc na to, co wyprawia dziewczyna. Zastanawiał się, czy ją tylko ponownie odciągnąć czy ogłuszyć. Druga opcja wydawała się skuteczniejsza. Ubiegła go jednak łasica, rzucając się na Yasmerin. Nawet jeśli to znów nie było jej zwierzę, mogło ją uspokoić. Popatrzył za nią, gdy odbiegła i spojrzał z powrotem na maga, zapewne oczekując wyjaśnień. Tak jak myślał, jakiś demon przejął kontrolę nad człowiekiem. Spotkał kiedyś takiego, najlepszym rozwiązaniem było zabicie maga, za duże szkody wyrządzała jego druga osobowość. Ten jak na razie nie zrobił nic większego niż uwiedzenie tej dziewczyny.
- Muszę się napić. Wrócę tu później.
Obrócił się i powoli ruszył do wyjścia.
Zablokowany

Wróć do „Szczyty Fellarionu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości