FargothRóża bez kolców.

Miasto położone na granicy Równiny Drivii i Wschodnich Pustkowi, jedno z głównych miast środkowej Alarani, położone na szlaku handlowym, prowadzącym przez Opuszczone Królestwo aż do Wybrzeża Cienia.
Zablokowany
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

Feyla z niedowierzaniem przyglądała się sytuacji rozgrywającej się wokół niej. Usiłowała zrozumieć skąd wzięła się para elfów i czego właściwie mogli od nich chcieć. Była pewna, że nigdy wcześniej ich nie spotkała, więc niemożliwością był fakt, że uczyniła im coś złego. Chyba, że grabarz? Być może ścigają go za jakieś przestarzałe zbrodnie. Liczba jego wrogów coraz bardziej zaskakiwała kowalkę. Do ludzi, wampirów, smoków i czort wie, czego jeszcze, teraz musiała dodać elfów. Feyla miła wrażenie, że przede wszystkim ona i grabarz musza zmagać się z szerzącą się wszędzie głupotą.
Ludzie z jej wsi reagowali na grabarza niczym na jakiegoś demona, mieszkańcy Fargoth nie okazali się wiele inteligentniejsi, o świcie Amtrega lepiej nie wspominać, podobnie jak lisie, Balwurze, upartych wampirach czy dziecinnych melmaro. Wszyscy oni zdawali się uosobieniem bezmyślności. Osobami niewartymi dyskusji, takimi, co to lepiej ich unikać gdyż głupota mogła być zaraźliwa.
„Ale do licha chyba mogę odwołać się do logiki i rozumowania elfów” Zastanawiała się Feyla. Kowalka była przekonana, że, z kim jak, z kim ale z przedstawicielami rzekomo najmądrzejszej z ras będą w stanie się porozumieć i w cywilizowany sposób wytłumaczyć sobie powstałe zajście. Inaczej będzie zmuszona uznać ze cały świat zwariował a jej pozostanie zabarykadować się samotnie w kuźni i nikogo do niej nie wpuszczać.
Feyla przyglądała się elfce, która najwyraźniej odzyskała zapał do walki, kierując teraz swój gniew w stronę grabarza. Ilirinleath celowała z łuku do Adriena. Na szczęście dla kowalki drugi z elfów skutecznie zasłaniał dziewczynie sylwetkę grabarza.
- Hej, czekaj! Przestań! Poddajemy się! – Feyla krzyknęła w stronę elfki, a widząc jej ironiczne spojrzenie dodała – tym razem naprawdę. – Ilirinleath najwyraźniej obawiała się że kowalka po raz kolejny spróbuje wykorzystać jej naiwność. Feyla wstała, odrzuciła tarczę i dając jasno do zrozumienia, że jest nieuzbrojona podeszła do elfki, stanęła przed nią i niemal siła przyłożyła ostrze Ilirinleath do swojego gardła. – Widzisz teraz mnie masz. – Zwróciła się do oszołomionej takim obrotem sprawy dziewczyny. – A skoro już wygraliście to może łaskawie powiecie nam, co tu jest grane? – Elfka, która była niższa od Feyli, w końcu zdecydowanym ruchem chwyciła ją za gardło, odchylając przy tym głowę kowalki w tył, przyłożyła swój miecz do policzka Feyli z dużo większą siła niż było to w tym przypadku konieczne.
- Obiecuję tym razem nie zrobię nic głupiego. – Na wszelki wypadek zapewniła kowalka. –Sama mówiłaś, że to nieporozumienie, więc chciałabym je wyjaśnić. Mości grabarzu czy byłbyś łaskaw poddać się temu miłemu panu?! – Zwróciła się do Adriena. Feyla chciała nie tylko wyjaśnić sprawę z elfami będąc całkowicie przekonana o własnej niewinności, potrzebowała tez zrozumieć, co takiego działo się z jej towarzyszem. Miała wprawdzie pojęcie jak ów osobnik naprawdę wygląda, ale pierwszy raz widziała go w stanie takiej furii. Niepokoiło ją czy to faktycznie było prawdziwe oblicze grabarza? I co miało znaczyć powiedzenie, że gotów jest spalić las z nimi wszystkimi wewnątrz? Czy rzeczywiście był do tego zdolny i czy dysponował takimi możliwościami? Nagle kowalka uświadomią sobie, że mężczyznę przed sobą zna dużo mniej niż wcześniej jej się to wydawało.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Nim doszło do kolejnego starcia, nim ostrza znów zawirowały, z gęstwin leśnych wyłonił się człek, w zieleń ubrany.
Był to zwiadowca Fargoth, który wcześniej widząc zdarzenie ruszył czym prędzej po patrol pobliski, by nie dopuścić do kolejnego rozlewu krwi.

To tu kapitanie! To oni! - Krzyknął spoglądając za siebie, gdy z gęstwin wyłaniały się kolejne postacie. Po krótkiej chwili nim uczestnicy starcia się zorientowali byli już otoczeni przez patrol zbrojnych. Przed zbrojnymi wyłonił się w końcu ich kapitan, który dając parę kroków naprzód przemówił do zgromadzonych.

- Jestem kapitan Vensus, z straży Fargoth. Z tego co mi doniesiono odbywają się tu jakieś walki. Rzekłbym ze to zbóje się biją miedzy sobą, o łupy, jednak na takich mi nie wyglądacie. Mogę więc uczynić dwie rzeczy. Kazać was schwytać i osadzić w lochu, z podejrzeniem, że właśnie tymi zbójami jesteście. Lub też puścić wolno, jednak w tym drugim przypadku macie się rozejść i więcej nie zakłócać spokoju tych ziem. Mam nadzieje że wybierzecie drugie rozwiązanie, bowiem wszelkie próby agresji, źle skończyć się mogą.

Tak jak rzekł kapitan, całe miejsce starcia zostało otoczone przez dobrze uzbrojonych strażników w liczebności co najmniej trzech tuzinów. Nawet wielki mocarz z pewnością nie ryzykował by starcia, z dobrze uzbrojoną, wyszkoloną i liczną grupą piechurów.
Ilia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 111
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Zwiadowca , Strażnik , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Ilia »

Ilirinleath nie miała pojęcia jak reagować na ludzką głupotę. Załamywać nad nią ręce czy śmiać się do łez? Z niedowierzaniem elfka przyglądała się oddziałowi żołnierzy. Nie zrobili nic w sprawie smoków, nikt nie kiwnął ni palcem, gdy płonął las, ale do niewinnej potyczki w całkowicie odosobnionym miejscu zbiega się połowa armii. Czyżby pojedynki w Fargoth były przestępstwem najwyższej wagi? A karą za nią było pogrożenie palcem przez kapitana wojska? ”Naprawdę przybyli tutaj tylko po to by kazać nam się rozejść i naiwnie wierzą ze nikt nie będzie kontynuował walki, gdy tylko znikną za najbliższym drzewem.”
Próba podążania za tokiem rozumowania niejakiego Vensusa była dla Ilirinleath daremnym wysiłkiem. Elfka uznała, że nie pomoże mieszkańcom Fargoth, jeśli ci nie chcą pomóc sami sobie. Najwyraźniej do zmiany priorytetów ludzkiego postępowania konieczne było coś więcej niż życzliwa rada. Musi dopaść ich głód spowodowany brakiem zwierzyny. Muszą zawczasu odcierpieć mrozy w skutek niedoboru drewna na opał, ziemia wokół nich musi zostać zniszczona a powietrze stać się stęchłym i duszącym. Być może wtedy rozważą czy nie warto byłoby zatroszczyć się o własne lasy.
Ilirinleath wypuściła kowalkę ze swojego uścisku. Zresztą i tak miała to uczynić, jeśli kobieta zapewni ją, że nie zrobi nic głupiego. Objęła Feylę przyjacielsko poklepując niewinnie po ramieniu.
- Ależ zapewniam szanownego kapitana, że nikt tu nie robi nic złego. Podróżujemy razem, a to tutaj to tylko niewinna zabawa – zapewniła kapitana. Nie zamierzała robić z Vensusa idioty. Już go za takowego miała. – Chodź, zamiast tu stać zjemy coś i dokończymy naszą wcześniejsza rozmowę. – Ilirinleath zwróciła się do Feyli, ciągnąc tamtą w stronę ogniska. Całe przedstawienie miało na celu rozładowanie sytuacji a przy okazji dać do zrozumienia żołnierzom, co myśli na temat ich postępowania. – A więc jak mówiłam wcześniej materiał ten jest na tyle mocny, iż do jego cięcia potrzeba specjalnych narzędzi. – Gdy obie kobiety zajęły miejsca przy ogniu, elfka poczęstowała Feylę swoją porcją żywności i udawała ze kontynuuje dyskusję. - Tylko żeby działał jak należy, ubrania z niego musza być strasznie obcisłe, a zakładanie ich to prawdziwa męka. Chociaż z drugiej strony lepsze to niż zbroja. Jak chcesz to ci pokażę.
Kowalka mimo, iż była zaskoczona obecnością żołnierzy i zachowaniem elfki nie dała po sobie poznać że coś jest nie tak. Poza tym już wcześniej deklarowała, że jest głodna, więc nie miała oporów by zadowolić się darmowym posiłkiem.
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

Adrien po powrocie zamierzał zamknąć się w zakładzie pogrzebowym i dokładnie zamieść wszystkie kąty na odstresowanie się. Nieco dziwny sposób, ale robił tak od lat. Porządek w domu i zakładzie pomagał mu zachować porządek w głowie. Właściwie to Grabarz zdał sobie, że od dłuższego czasu dość rzadko można było znaleźć go w domu, większość czasu przesiadywał na dole, w zakładzie. Mało tego, nie raz i nie dwa zdarzyło mu się przespać w trumnie, gdy był już zbyt zmęczony by zrobić choć kilka kroków więcej.
Ból. Przeszywający ból w ramieniu. Osoba o jego pozycji była uczona by nigdy nie pokazywać emocji czy bólu, musiał cały czas zachować kamienną twarz by nie było widać jak bardzo cierpi. - No nie...Lubiłem tę szatę... Czy ty wiesz ile ona kosztowała? - zapytał siląc się na spokojny wyraz twarzy i niepokojący uśmieszek. Starał się ignorować ból, krew z ramienia, wszystko. Liczyło się tylko pokonanie tego małego, brudnego dziecka lasu. Im szybciej tym lepiej. W miarę możliwości nadal się bronił wiedząc, że rana dość szybko się zasklepi.
Zabawne, że wyglądał tak... Niegroźnie, gdy ukrywał się za swoją codzienną maską starca, a teraz zgrabnie, wręcz z lalczynymi ruchami młodej damy opierał się włóczni elfa nie dając mu wygrać za wszelką cenę. To by go upokorzyło, a on tego bardzo nie lubił..."Nie rozsądny ruch, dziecię lasu. Wydajesz swoich małych braci na śmierć tylko, dlatego, że jesteś zbyt butny by się poddać..." A kim on był by od tak wydawać na niewinne istoty wyrok śmierci w płomieniach? Był Adrienem Crevanem, Upadłym Aniołem, który dawniej był blisko Pana.
Nie dał sobie podciąć nóg, to było by za proste. Sam często używał tej techniki, rzadko kiedy grał z honorem. Wiedział jednak, że nie złamie mu włóczni butem, więc mógł jedynie się bronić. Nie jest jednak tajemnicą, że najlepszą obroną jest atak.
A jeśli nie mógł atakować bronią to mógł atakować magią. Oczy zalśniły gniewem i Adrien zabrał się za podpalenie włosów Srdana. Nim zdążył cokolwiek zrobić usłyszał głos kowalki, która namawiała go do poddania się w ręce wroga. Ufał jej, wierzył, że ta ma jakiś plan i nie pozwoli im tu zginąć.
-Poddać? - Powtórzył po niej teatralnym głosem. Mógłby teraz spalić tego robaka, ale nigdzie mu się nie spieszyło. Schował miecz pod szatę, strzepnął włosy na oczy i uniósł ręce cw geście poddaństwa samemu nie wierząc w to, co robi.
Straż była jeszcze głupsza niż ta s jego mieście. Chociaż nie, ci "jego" byli tak tępi, że wypili herbatę, która stała na biurku w zakładzie pogrzebowym nie pytając o zdanie Adriena, który dosłownie 10 minut wcześniej wlał do dzbanuszka z rzekomym napojem kocie szczyny by raz na zawsze oduczyć ich podbierania jego rzeczy. Nie zainteresowali się smokiem, melmaro, podpaleniem lasu, ale zainteresowała ich zwykła bójka w lesie? To było tak głupie, że aż śmiesznie. W dodatku Adrien wyglądał tak, jakby właśnie został przez elfa zaatakowany. I o to właśnie chodziło...
Walcząc z wybuchem śmiechu milczał czekając, co będzie dalej, bo zabawa była przednia. W dodatku miał już pomysł na przyciągnięcie elfki na swoją stronę, jak ją zmanipulować.
Ah, praca grabarza jest taka zabawna...
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

Feyla z rozbawieniem pomyślała że jeśli dużej zacznie przebywać w towarzystwie grabarza wkrótce zacznie śmiać się równie histerycznie co on. Zastanawiała się ile czasu mogło minąć odkąd rozpoczął się ich pojedynek z dwójką elfów. Kilka sekund? Najwyżej dwie do trzech minut, a rzekomo ktoś w tym czasie ich zauważył, zdążył pobiec w kierunku garnizonu, postawić cały oddział żołnierzy w gotowość bojową i wrócić na miejsce. Jak nic siły szybkiego reagowania. Ta sprawa był bardziej śmierdząca niż stare onuce Nurdina. Na szczęście to nie była jej sprawa.
Już przedstawienie grane przez elfkę było liche i miało w sobie mnóstwo dziur, za to błazenada jaką odegrali strażnicy poza dziurami nie miała nic więcej. Kowalka udała ze słucha elfki nie mając zamiaru samej ruszyć się z miejsca. Była tu pierwsza i żaden baran nie zmusi ją by stąd poszła. To już żołnierze będą musieli ustąpić i się rozejść. Chyba że ci ostatni poszukają sobie kolejnego pretekstu by się do nich doczepić, a wtedy … było ich przecież tylko kilka tuzinów. Feyla znów miała ochotę zaśmiać się w stylu grabarza. Przy okazji musi się wreszcie dowiedzieć jak on ma na imię. Bez tego także postanowiła nigdzie się nie ruszać.
- Tak pewnie ze jestem zainteresowana pokazem. – Odpowiedziała Ilirinleath – Uwielbiam opatrzeć na bieliznę młodych dziewcząt – dodała złośliwie – a jeszcze bardziej fascynuje mnie podziwianie jak takowe damy łowią ryby. Więc jeśli nie stoi to w sprzeczności z elficką naturą to może nałapałabyś kilka? – Feyla dorzucała drwa do ogniska. Przemokła i zmarzła wiec teraz potrzebowała rozgrzać się w każdy dostępny sposób. Po chwili niewielki stosik grabarza zamienił się w prawdziwe ognisko. Skoro już miała ogień jak należy to wypadałoby na nim coś upiec. Kowalka miała cichą nadzieję ze w otaczającym ich jeziorze znajdzie się jeszcze jeden dziwny stwór specjalnie dla Ilirinleath.
Awatar użytkownika
Srdan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 91
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Srdan »

Walka była dość szybka. Nie mógł odmówić swojemu przeciwnikowi umiejętności. Jednak Srdan był na tyle lepszy, ze to ciągle on był w natarciu i nie pozwalał przejść przeciwnikowi w kontratak. Jednak walka nie przeszła w kolejny etap. Obydwoje w tej samej chwili zaprzestali walki. To jakiś patrol zjawił się w tym miejscu i zdecydował się ich otoczyć. Zarówno jemu jak i Grabarzowi odechciało się walki. Srdana to nie zaskoczyło, więc po prostu nie miał zamiaru kontynuować walki, tak jak zresztą jego przeciwnik. Jednak tak na prawdę była to dobra okazja do zakończenia całego tego starcia. Wyprostował się i odwrócił w stronę jak domniemał kapitana oddziału. Nie zareagował na czyny swojego przeciwnika - uniesienie rąk do góry. Zlustrował szybko domniemanego kapitana i pokręcił głową... Sam nie wiedział jak miał zareagować na jego słowa... Po prostu wydało mu się to trochę bezsensowne. Chwycił mocno swoją broń, rzucił pogardliwe spojrzenie wysokiemu mężczyźnie, który jeszcze przed chwila był jego przeciwnikiem i pokręcił głowa. Upiekło mu się. Podszedł do elfki i kompletnie ignorując jej "towarzyszkę" przemówił.
- Czas się rozstać, Ilirinleath z lasów Adrionu. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś nasze ścieżki się spotkają. Skoro jest tutaj oddział straży, czy kimkolwiek oni są, to oni są osobami odpowiednimi do przejęcia sprawy tego mężczyzny. Poznanie cię było dla mnie zaszczytem. Dasz sobie radę. - Tak, Srdan przecież był odpowiednią osobą do wygłaszania takich małych przemówień... Ale nie ważne, mimo wszystko trochę o życiu wiedział, trochę przeżył i coś tam powiedzieć mógł. Skinął jej jeszcze głową i jak gdyby nigdy nic ruszył w dalszą drogę. Przeszedł pomiędzy dwoma strażnikami, którzy usunęli mu się z drogi. Jemu więcej nie było trzeba. Nie oglądając się za siebie ruszył w nieznane.

[Ciag dalszy : Srdan ]
Ilia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 111
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Zwiadowca , Strażnik , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Ilia »

Ilirinleath nie przerywała rozmowy z kowalką a jednocześnie z pogardą przyglądała się żołnierzom opuszczającym leśną polanę. Mieszkańcy Fargoth wyraźnie dali jej do zrozumienia, że nie chcą jej pomocy, a zatem nic nie zatrzymywało elfki w tych stronach. Strażniczka zdecydowała się jak najszybciej opuścić te ziemie. Wcześniej jednak musiała się upewnić czy para pegazów, która przyniosła tu ją i Srdana jest bezpieczna. Żołnierze pojawili się zupełnie niespodziewanie, a Ilirinleath obawiała się, że zaskoczyli nie tylko ich, ale także dwójkę skrzydlatych wierzchowców.
- Nie musisz być złośliwa - Zwróciła się do Feyli - Kto, jak kto ale akurat my rozumiemy najlepiej jak działają prawidła natury i jaką rolę pełnia w niej drapieżniki. Dlatego tez nie mam nic przeciwko mięsożercom i sama jadam ryby. Tylko, że do łowienia ich nie używamy sieci. Przede wszystkim, dlatego że nie chcemy uśmiercać więcej wodnych stworzeń niż zamierzamy w danej chwili zjeść. Niestety nie zaspokoję twojej ciekawości. Srdan mógłby to zrobić a jeśli nie zechce to cóż, sama musisz domyślić się jak to działa. Podpowiem, że przy połowie używam głównie tego - Ilirinleath wskazała swoją głowę uśmiechając się przy tym tajemniczo.
Nieoczekiwana deklaracja Srdana, iż ten zamierza ją opuścić zupełnie zaskoczyła elfkę. Wraz z zakończeniem walki z jej towarzysza uciekła cała energia. Jego wzrok znów stał się mętny, gdzieś przepadła jego wola do działania, ogarnęła go apatia i zniechęcenie. Ilirinleath miała wrażenie, że włócznik przebywa myślami w zupełnie innym świecie.
- Do zobaczenia Srdanie. Nie wiem, dokąd zmierzasz, ale życzę ci powodzenia w dalszej drodze. Wprawdzie nie znamy się na tyle byś mógł mi zaufać, ale miałabym dla ciebie radę. Nie uciekaj przed przeszłością gdyż ona niszczy cię od środka. Mam nadzieję, że wrócisz kiedyś w rodzinne strony naprawić stare błędy, a wtedy, kto wie być może spotkamy się gdzieś pośród lasów, Adrionu. W każdym razie ja wkrótce wracam do domu.
Ilirinleath zwróciła się tez do Adriena.
- Ty także powinieneś uważać na siebie panie grabarzu. Nie wszędzie trafisz na ludzi, którzy tak lekceważąco i lekkomyślnie podchodzą do troski o swoje ziemię jak ci tutaj. - Powiedziała, spoglądając po raz ostatni na oddział żołnierzy - Zapewniam, że w większości państw mentalność ludzi jest zupełnie inna, inne są tam też prawa, które mówią, że za swoje czyny trzeba ponosić odpowiedzialność. Mam nadzieję że zrozumiesz o czym mówię nim dane ci będzie przekonać się o tym na własnej skórze.
Elfka skinieniem głowy pożegnała się z całą trójką. Potrzebowała teraz spokoju i czasu na refleksję. Uznała, że dzisiejszą noc spędzi nad jeziorem. Miała zamiar owinąć się płaszczem i posiedzieć wpatrując sie w spokojne wody jeziora. Miała przed sobą kilka ważnych decyzji do podjęcia a nie zrobi tego, jeśli na jakiś czas odizoluje się od całego zamieszania. Wolałaby, aby Srdan na nią zaczekał, ale jemu najwyraźniej zaczęło się spieszyć. Dość dziwne jak na kogoś, kto jeszcze niedawno deklarował iż nie ma nic do zrobienia.
Ilirinleath oddaliła się od zebranych ruszając w kierunku pozostawionych pegazów.
Ciąg dalszy Ilia
Ostatnio edytowane przez Ilia 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

Wizja zabarykadowania się w zakładzie pogrzebowym była coraz bardziej kusząca... Ludzie, których dziś spotkał na swojej drodze byli wyjątkowo głupi i mało rozumni, gorzej niż trupy... Crevana właściwie to cieszyło- im więcej głupich ludzi tym więcej śmiertelnych wypadków a co za tym idzie- więcej pracy dla takich jak on.
Elfa zignorował, nie był warty funta kłaków, podobnież jak i jego marne życie. Adrien nieco żałował, że nie spalił mu trzewi lub chociaż włosów..."Ludzie to najżałośniejsze, najbardziej ciekawe i zabawne istoty na ziemi, gyahahaha..."
Adrien poprzez słowo: "człowiek" rozumiał wszystkie istoty żyjące na ziemi. Aniołami były wszystkie istoty w Niebiosach a demonami wszystko, co miało związek z piekłem. Proste, prawda?
Miał nadzieję, że przynajmniej elfka okaże się choć trochę mądrzejsza niż jej towarzysz i nie będzie mu próbowała zrobić krzywdy... Z resztą, już dawno zauważył, że kobiety odznaczają się większą inteligencją niż wszyscy mężczyźni, których dzisiaj spotkał. Na szczęście dziewczyna odpuściła i Adrien miał nadzieję, że uda mu się choć na chwilę spokojnie usiąść.
Słowa elfki do Srdana... Czemu miał wrażenie, że trafiły one bezpośrednio do niego? "Nie uciekaj przed przeszłością gdyż ona zniszczy cię od środka"."Jestem tylko nic nie znaczącym pyłkiem na tej ziemi, choć nadal nie potrafię tego pojąć... Gdzie w tym wątłym ciele znajdę siłę by wstać? Nie. Tak jest dobrze. Taką ścieżkę obrałem." Żałował, że nie może żyć normalnie, że nie może robić tego, co kochał. Czasem myślałby zebrać Upadłe Anioły i roznieść Niebiosa w drobny mak nie zostawiając ani jednej żywej duszy, nie zostawiając kamienia na kamieniu. Tylko czy to by mu naprawdę pomogło? Ukoiłoby jego serce? Pomogłoby odnaleźć zemstę za krzywdy? Tego nie wiedział, ale chciał tego. Właściwie to...Czemu by nie wprowadzić myśli w życie?
Sam Grabarz zdecydowanie wolał w kwestii kulinarnej polegać na Feyli. Był kompletnie nieporadny w kwestii zdobywania pożywienia- mieszkał w mieście gdzie jedzenie kupowało się na rynku, ewentualnie szło się na obiad do karczmy, gdy już wyjątkowo nie chciało mu się gotować.
-Wiesz co, Fey? Patrząc na wydarzenia sssprzed kilku minut zassstanawiam sssię jak to możliwe, że oni wciąż żyją...-Powstrzymał złośliwy chichot i po kolei zaczął ściągać wciąż przemoczone ubrania. -Wodę mam chyba nawet w sssskarpetkach...-Mruknął do siebie zamierzając trochę się z kowalką podrażnić by odciągnąc swoją uwagę od obolałej ręki, która na szczęście już zaczynała się zasklepiać.
-Całkiem ładna była ta elfka, prawda? – Zapytał ściągając korale - Nawet jak na wojowniczkę. -Następna poleciała szarfa i płaszcz. -Lubię takie...- Nie lubił, ale chciał zbadać reakcję dziewczyny na jego słowa. Wsunął dłoń we włosy i przegarnął je lekko pokazując kowalce twarz z zagadkowym uśmiechem, flirtował z nią? Być może.
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

- Zapomnij o tym co wcześniej proponowałam. Nie skorzystamy z pomocy smoka. – Feyla zwróciła się do Adreina – Odnoszę wrażenie że bliskość tych istot sprawia że wszyscy inni tracą rozum. Niech sobie leci byle dalej stąd. Najlepiej z melmaro na grzbiecie, im to akurat nic już nie zaszkodzi. – Kowalka nie mogła się nadziwić zachowaniem żołnierzy. Wyobrażała sobie kapitana tego oddziału jak składa raport przed dowództwem. Nie złapaliśmy smoka, pozwoliliśmy by zniszczył kilka dzielnic miasta, spalił hektary lasu, do tego straciliśmy dziesiątki ludzi i drugie tyle cywilów ale za to udało nam się udaremnić bójkę pomiędzy nieznajomymi w środku lasu. Ludzie głupieli, zwierzęta także, a teraz jeszcze elfy. Atakują ich, walcząc zaciekle jakby od tego zależał los całego świata by po chwili udać się w nieznane z oklapniętymi uszami i spuszczoną głową.
- Hej! Jest tu ktoś jeszcze w kolejce chętnych do spuszczenia łupnia obecnemu tu grabarzowi? Bo jeśli tak to akurat mamy chwile wolnego! – Wykrzyczała Feyla na całe gardło by w końcu dać upust swojej frustracji. Specjalnie nie przejmowała się opinią elfki która rozpaliła własne ognisko niedaleko ich obozu.
Odpowiedziała jej cisza. Zmęczona kowalka usiadła przy ogniu z niezadowoleniem przyjmując do siebie fakt iż nadal jest głodna.
- Trzeba było zostać w mieście. Paradoksalnie ciszej tam i spokojniej niż tu a łatwiej o żarcie. – Feyla z ciekawością przyglądała się poczynaniom grabarza, zastanawiając się jak daleko mężczyzna zamierza się posunąć. Wcale nie zdziwił ją fakt iż ten próbuje ją rozzłościć. Wzajemne złośliwości zaczynały wchodzić im w krew. Kowalka doskonale zdawała sobie sprawę z niedoskonałości własnego wyglądu ale nie zamierzała w tej kwestii nic robić.
- Pewnie że jest ładna – „Dużo ładniejsza ode mnie jeśli już musisz to usłyszeć baranie”. – ale pozwolę sobie zauważyć ze to w moją stronę zwróciła swoje wdzięki. To znaczy ze twój urok osobisty przestał działać i przyciąga już tylko dziwolągi z ego na końcu włóczni. Jeśli elfka poza urodą jest mądrą i potrafi gotować to sama jestem skłonna o nią zawalczyć. A przy okazji jeśli mamy dalej ruszyć z miejsca to zdradź mi wreszcie swoje imię lub wymyśl sobie jakieś w zastępstwie. Nie mogę ciągle nazywać cię grabarzem, bo to niepraktyczne, bezosobowe i głupie. A jeśli nie chcesz to zostaniesz … aniołkiem.
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

Nie to żeby Feyla była brzydka, wręcz przeciwnie- była piękna jak mało która kobieta...Może tylko nieco zaniedbana, trochę przypominająca nieoszlifowany diament- pod warstwą pyłu z kuźni kryła się dziewczyna, o którą można boje toczyć. Trochę zabawnie wyglądała przy Adrienie, który prócz tego, że był niesamowicie pedantyczny to w dodatku jego zachowanie względem własnej osoby zakrawało nieco na paranoję najwyższego stopnia- nie tolerował żadnego, nawet najmniejszego włoska ba swoim ciele, jedynie gdzie mogły rosnąć to brwi i głowa. Reszta była bezwzględnie usuwana i naprawdę średnio Grabarza obchodziło co o tym pomyślą inni.
-Mój urok osobisty był tak potężny, że dziewczyna po prostu wstydziła się do mnie odezwać. -odpowiedział złośliwie czując, że humor od razu mu się poprawia. Dokuczanie kowalce było jedną z tych rzeczy, które najlepiej pozwalały mu się zrelaksować. -w końcu nie każdy może urodzić się tak idealny jak ja -puścił jej oczk z perfidnym uśmiechem na bladych ustach.
Jakoś nie bardzo miał ochotę myśleć nad głupotą strażników, elfów czy reszty świata spotkanego na drodze. Uznał, że skoro odeszli i nie zapowiada się by wrócili to nie ma czym się martwić, przynajmniej na chwilę obecną.
Zapewne Feyla także była zmęczona, może nawet bardziej niż on. Crevan wiedział, że powinien zdjąć do wysuszenia także spodnie i tunikę, ale w życiu by się przy niej nie rozebrał. Tym bardziej, że na plecach miał wielkie blizny po odrąbanych skrzydłach i chciał uniknąć zbędnych pytań skąd one się wzięły. Z drugiej strony ryzyko zapalenia płuc także nie było świetlaną przyszłością...
Przeklinał sam siebie, że tak mało potrafi zrobić "w terenie". Z drugiej strony gdzie miał się tego nauczyć? Mógł teraz jedynie podglądać jak będzie zajmować się tym Feyla.
-Przydałaby mi się ta kotka... -siedział z nogą ba nodze intensywnie o czymś myśląc. W końcu koty to zwierzęta łowne, MUSIAŁA coś potrafić...Tyle, że jej nie było i musieli radzić sobie sami. Adrien gdy się na czymś mocno skupiał zazwyczaj w dość zabawny sposób marszczyl brwi machinalnie stukając paznokciem w usta, to było silniejsze niż on...
Anioł. To jedno słowo skutecznie potrafiło wyprowadzić go z równowagi. Jego źrenice momentalnie się zwężyły a on przez ułamek sekundy siedział jak skamieniały. Nie znosił tego słowa z całego serca... Odruchowo wstał teraz jeszcze bardziej przypominając czarnego nietoperza. -Nigdy więcej nie nazywaj mnie Aniołem, jasne? Zmierzył ją lodowym spojrzeniem pewnego rodzaju wyższości. I chyba tyle z miłej atmosfery...
Odwrócił się do niej plecami ponownie zamykając się we własnym świecie myśli co oznaczało, że kontakt z nim będzie utrudniony bo po prostu nie słucha tego, co się do niego mówi. -Możesz mówić mi Atmos. -powiedział to zanim pomyślał. Tego imienia również nie znosił-to imię jego ojca. Nie. To imię mężczyzny, który zapłodnił jego matkę. Adrien nie używał w stosunku do niego słowa ojciec.
-Znajdź mi coś do zrobienia, zaraz tu zwariuję...-powiedział już nieco bardziej miękko, żałował wybuchu złości, nie powinien. Mimo wszystko nie potrafił jej teraz spojrzeć w oczy.
Acila
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 89
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acila »

- Jak tak robisz marszczy ci się czoło, oczka robią się malutkie a nos dziwnie drży. – Acila opisywała wygląd maga przybliżając swoją twarz bezpośrednio do twarzy Ognafirla. – Coś cię boli? – Spytała.
- Na wszystkie smoki, zamknij się wreszcie. Dość już mam przez ciebie kłopotów. Próbuję skontaktować się z Darem lub tą całą Feylą. O to, to jest właśnie to, co robię. – Odparł tamten. – Poskarzę się na wszystko. Przez ciebie moje domostwo legło w gruzach, zostałem uznany za zdrajcę, a teraz wleką mnie w klatce na rzeź. Przeklęty smok, że też musiał poprosić o pomoc akurat mnie.
- Ale przecież twoje usta się nie poruszają. Smok cię nie usłyszy. Nawe Acila cię nie słyszy. – Kotołaczka nie dawała za wygraną.
- Korzystam z telepatii, ale nie mogę się nią posłużyć, gdy bez przerwy mi ktoś przeszkadza.
Acila i mag Ognafirl zostali aresztowali zaraz po tym jak człowiek zaprowadził ją przed oblicze królowej, chcąc przekonać władczynię Fargoth, że smok nie stanowi już zagrożenia. Królowa Aldrea okazała się na tyle łaskawa, iż nie ścięła ich od razu za bluźnierstwo, a dała im szansę udowodnić prawdziwość głoszonych twierdzeń. Musieli tylko wskazać strażnikom smocze zwłoki. W tym celu zapakowano ich oboje do klatki i zaciągnięto do lasu.
Ognafirl jęczał przez całą drogę domagając się lepszego traktowania, kotołaczka natomiast była zachwycona nową podróżą.
- Ta klatka jest znacznie większa niż ta, w której mieszkała Acila i lepiej jedzie. I jeszcze dali nam jedzenie. – Zachwalała przed magiem ich wspólne położenie, zajadając się przy tym dziwnymi roślinami, które wrzucono im do towarzystwa.
- Przestań. Zostaw to. To jest właśnie trucizna, to co nam dali. Jak nie znajdą smoczego truchła rzucą nas bestii na pożarcie, naiwnie licząc na to że uda im się go otruć. Ale ja potrafię porozmawiać z smokiem. Właśnie tak. Potrafię. Dar nas ocali a oni popamiętają, z kim zadarli. Właśnie tak.
Przez ostatnich kilka miesięcy Acila zaznała na tyle swobody, iż teraz podróż w zamknięciu szybko ją znudziła. Zabawa z prostym zamkiem od klatki nie przynosiła oczekiwanej satysfakcji. Wraz z magiem zarobili przez nią kilka dodatkowych batów. Zwisanie poza pręty, turlanie się po podłodze, czy próba udekorowania głowy maga roślinami także nie przypadły jej towarzyszowi do gustu. Ognafirl był najbardziej ponurym i nerwowym z ludzi, jakich Acili dane było spotkać. Reagował krzykiem na większość jej pomysłów.
W końcu po długiej podróży dotarli do wypalonej części lasu, w której połamane drzewa uniemożliwiały dalszą jazdę wozem.
- Dobra wyłazić – rozkazał strażnik. – Dalej pójdziemy sobie pieszo. Tylko niech żadnemu z was nie wpadnie do łba spróbować ucieczki. Aż mnie łapy swędzą by skorzystać z kuszy. Prowadzicie do smoka.
- Przecież mówiłem, że to nieporozumienie … - zaczął tłumaczyć się czarodziej, w skutek czego otrzymał potężny cios w głowę. Żołnierz gniewnie spojrzał w kierunki kotołaczki jasno dając do zrozumienia ze nie życzy sobie głupich uwag. Jego zachowanie Acila odebrała jako zachętę do zabrania głosu.
- Niech się żołnierz nie martwi. Acila zgubiła smoka. Już dwa razy. I nie może mu nic dać bo nie jest kowalem. A raz nawet leciała na jego grzbiecie, a potem wpadłam do wody. Albo to był wcześniej? Nie pamięta. Ale wpadłam dwa razy i zgubiłam też szczurki, o które miałam dbać. – Strażnik nie wytrzymał dalszej części paplaniny. Przyłożył kotołaczce w brzuch a gdy ta upadła na ziemię zaczął ją obkładać trzymaną kusza.
- Myślisz e to zabawne mała zdziro! – Wrzeszczał bijąc Acile niemal do utraty przytomności. – Dobra panowie. – Zmęczony zwrócił się w końcu do dwójki swoich kompanów. – Nie ma szans by ta para nędzników wskazała nam smoka. Proponuję małe polowanko. Słuchajcie ścierwa daję wam dziesięć sekund na ucieczkę. Po tym czasie zaczynamy zabawę. – Oznajmił.
Kotołaczce nie trzeba było powtarzać, kiedy powinna uciekać. Zycie doświadczyło ja na tyle by by instynktownie wyczuwać zagrożenie i określać czas, gdy trzeba ratować swoją skórę. Od razu skoczyła między zarośla.
- Posłuchajcie ja naprawdę nie mam nic wspólnego z tym … - Mag po raz kolejny usiłował odwołać się do rozsądku strażników, ale strzała wbita w jego serce zakończyła jego monolog. – Dziesięć. A teraz zapolujmy na kocura – Zaśmiali się żołnierze.
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

Feyla czuła, że sobie nie radzi. Wyrwana z kuźni, ze swojego naturalnego środowiska, nie potrafiła się odnaleźć. To nie był jej świat, nie wiedziała, co powinna robić, do tego była skrępowana faktem, iż grabarz widzi, jaka jest bezradna. Jedyne, na co teraz miała ochotę, to wrócić w swoje cztery kąty, w miejsce gdzie wszystko jest ułożone tak, jak ona chce i życie toczy się w znanym jej rytmie. Męczyło ją udawanie ze wszystko jest w porządku, że panuje nad sytuacją i doskonale planuje kolejny ruch. Wyglądało na to, że zarówno ona jak i Atmos byli pod tym względem podobni. Byli domatorami. W swoich warsztatach mogliby poruszać się z zawiązanymi oczyma, natomiast tu w lesie mieli przed sobą widmo głodu.
Świadomość, iż jest odpowiedzialna nie tylko za siebie, ale i za grabarza dodatkowo powiększał irytację kowalki. Zachowanie mężczyzny naprawdę ją drażniło. Mieli tyle rzeczy do zrobienia. Złowić ryby, upiec ryby, zebrać drzewo pod ognisko, pilnować ognia, zabezpieczyć obóz przed ewentualną kolejną napaścią, a tymczasem Atmos prosi o znalezienie mu zajęcia? Feyla nie mogła uwierzyć. Miała ochotę wykrzyczeć by ten rozebrał się i pilnował ubrań. Do tego te jego nieustanne wspominanie kotołaczki. Jakby Acila była tu lekiem na wszelkie nieszczęścia. W tym przypadku kowalka była przekonana, że jest dokładnie odwrotnie.
- A zatem panie Atmosie Idealny skoro wszystko masz ułożone tak jak trzeba, to zapewne posiadasz też odpowiedni zapas prowiantu na tą podróż i ciepłe koce na noc, którymi zechciałbyś się podzielić z damą. Jak mniemam nie tylko twój wygląd ale organizacja i maniery również są perfekcyjne. A zatem dawaj, co tam masz.
Feyla usiłowała się ogrzać siedząc blisko ogniska. Właściwie to niemal siedziała na ogniu, w skutek czego w twarz biło jej gorąco a na plecach cały czas czuła chłód.
- A co do zajęcia to przecież już ci dałam jedno duże, a dokładniej Nurdin dał, więc może skupmy się na nim. - Oznajmiła spoglądając w kierunku mężczyzny. Ten najwyraźniej od jakiegoś czasu przestał jej słuchać - A czy wolno mi spytać czy istnieje jakaś pani Atmosowa? - Spytała kowalka chcąc rozładować napiętą atmosferę. Miała nadzieję, że przynajmniej przez chwile dane im będzie posiedzieć i pogawędzić w spokoju. Niestety odgłosy polowania dobiegające z głębi lasu szybko te marzenia rozwiały.
- Niech mnie rdza zeżre. Znowu jakieś cholerstwo. - Zwróciła się grzecznie do Adriena.
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

Adrien był zdania, że skoro przeżył piekło, wygnanie i tortury to przeżyje absolutnie wszystko. W swoim zakładzie pogrzebowym czuł się co prawda najlepiej, czuł się tam pewnie i bezpiecznie, ale nie oznaczało to iż gdzie indziej nie daje sobie rady. Po prostu potrzebował trochę czasu żeby się tu odnaleźć, poukładać wszystko w białej główce. Tyle, że tego czasu nie mieli zbyt wiele, a on mimo wszystko też musiał spać i jeść, nie był niezniszczalny...Wprawdzie rany bardzo szybko się na nim goiły a on sam był bardzo wytrzymały to zdawał sobie sprawę z tego, że ma ze sobą także kobietę. Kobietę, którą jako gentelman powinien się opiekować. Tyle, że patrzenie jak ona się męczy było dużo bardziej zabawne. Pomagał tylko wtedy kiedy uważał to za stosowne, inaczej dziewczyna niewiele sama się nauczy. W pewnym sensie wyświadczał jej więc przysługę.
-owszem, ja zawsze mam plaaan... Mój płaszcz powinien być juz prawie s ssuchy, weź go jeśli chcesz... Tylko szarfę zossstaw... Kowalka zapewne będzie w szacie Adriena wyglądać dość ciekawie, była od niego sporo niższa, w dodatku te rękawy były zbyt długie nawet na niego. -Tylko nie pogób niczego z kieszeni proooszę...Niby nie było tam nic cennego, ale wolał by wszystko było na swoim miejscu.
Ryby. Adrien nigdy w życiu nie łowił ryb! No bo i jak? Małemu lordowi nie przystawało, a teraz mieszkał z daleka od morza, natomiast rzeka obok miasta w którym mieszkał to było istne wysypisko i ściek. W dodatku on sam nie przepadał za rybami, wyciągajanie ości było zdecydowanie nie na jego nerwy. -Jeśliii chcesz się rozgrzać to możesz iść pobawić sssię z elfką w rybaka, ihihi... Zaiste, to będzie ciekawe patrzeć jak te męczą się z wodą. Przy okazji w ten sposób zgrabnie uniknie problemu zbliżania się do jeziora. On zaś zamierzał zająć się zebranie, a raczej narąbaniem drwa do ogniska starając się by nie zgasło. Nie miał swojej siekierki, ale miał miecz i mógł się skutecznie wyładować na jakimś drzewie. Na każde pytanie miał odpowiedź.
Pani Atmosowa... tak mówili za młodu na jego matkę. Dopiero później nauczano się, że vto lady Crevan. -Tajemnica...-lubił wprowadzać ludzi vw błąd, manipulować i mącić lekko ich myśli nie zdradzając o sobie zbyt wiele. A co?-Prztyknął jąvw czubek nosa uważając żeby pazurkami nie zranić jej w oko.- Czyżbyś była zazdosssnaa? Zapytał Upadły z lekkim uśmiechem. -Jak myślisz, maam...? Zapytał cicho, jakby w eter.
Przeciągnął się czując strzelanie w każdej możliwej części ciała po kolei. Właściwie to nie był aż tak śpiący, mógłby zająć wartę przed ogniskiem by to nie zgasło. -Polowanie? -zapytał odwracając się i szukając źródła dźwięku, który skutecznie wybijał go z rytmu. Nie lubił gdy ktoś przeszkadzał mu w...w tym co akurat robił. Wtedy od razu załączał mu się tryb choleryka. -Nie ważne... Podniósł z ziemi szarą szarfę otrzepując ją nieco z liści i przerzucił ją przez lewe ramię wiąrząc na prawym biodrze, na szczęście już prawie wyschła. Jedyne co go drażniło to woda w butach, ale zdejmowaniem ich było zbyt wiele roboty. Po za tym gdyby znów ktoś koniecznie chciał uciąć mu głowę to głupio by było walczyć na boso, prawda? Dwa rzędy czarnych korali schował w kieszeń, przyzwyczaił się do nich i nie chciał ich zerwać gdzieś między gałęziami.
Acila
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 89
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acila »

Acila uciekała przed strażnikami, instynktownie starając się lawirować pomiędzy drzewami tak by ograniczać możliwość oddania czystego strzału w swoim kierunku. Kilka razy strzała wypuszczana przez ścigających ją żołnierzy z świstem przeleciała tuż przy głowie kotołaczki. Na szczęście dla niej trójce strażników nie spieszyło się by od razu zakończyć zabawę w myśliwych, a z każdą mijającą chwilą rosły szansę Acili na przeżycie. Dziewczynie udało się dotrzeć w tereny bardziej zalesione, gdzie gęste krzaki uniemożliwiały ściganie jej konno, a biegnąc poruszała się szybciej od strażników. Póki pozostawała w ruchu była bezpieczna.
Przynajmniej poznała odpowiedź na dręczące ją wątpliwości. Całe to gadanie o smoczej odwadze, którą rzekomo mogła nabyć poprzez przebywanie w towarzystwie skrzydlatej bestii, okazało się bez sensu. Acila była przestraszona, wiedziała już ze zrobiła błąd oddalając się od pozostałych towarzyszy. Bliskość rycerza, kowalki czy wysokiego mężczyzny z szczurkami gwarantowała poczucie bezpieczeństwa.
Acila uciekała na ślepo, biegnąc w zupełnie przypadkowym kierunku. Co jakiś czas przystawała zmęczona, żeby odsapnąć i zorientować się jak daleko jest pościg. Za każdym razem gdy była już niemal pewna że zgubiła trójkę strażników ni stąd ni zowąd słyszała ich głosy gdzieś w pobliżu siebie.
- Jesteś idiotą Reghal. Po cholerę żeś ich wypuścił. Jeśli kapitan dowie się że pozwoliliśmy zwiać tej małej to po nas. – Odezwał się jeden z żołnierzy.
Kotołaczka rzuciła się do biegu jak najdalej od kierunku z którego dochodziły słowa mężczyzny. Rozpędzona nawet nie zauważyła jak wpada na Adriena zbierającego drzewo na opał. Pęd dziewczyny przewrócił ją i grabarza w ten sposób że kotołaczka przygniotła swoim ciałem lezącego na plecach anioła. Przekonana o tym że została otoczona i wpadła właśnie na kolejnego z strażników, Acila w obronnym odruchu rzuciła się z pazurami do twarzy grabarza, usiłując wydrapać mu oczy. Przez jakiś czas oboje szarpali się w bezpośredniej walce. Podrapanemu Adrienowi w końcu udało się unieruchomić ręce Acili na tyle że dziewczyna mogła zorientować się kogo też ma pod sobą.
- O, cześć! – Oznajmiła z uśmiechem kotołaczka na widok znajomej twarzy, po czym wyrywając się z uścisku rzuciła się do ucieczki, pozostawiając zaskoczonego mężczyznę samemu sobie. Przy okazji depcząc ramiona i głowę Adriena. Ledwo znikła za zaroślami a nad leżącym grabarzem przeleciały dwie kolejne strzały wypuszczone przez niedoszłych myśliwych.
Uciekająca Acila dotarła w końcu na polanę. Po drodze zdążyła przewrócić Feylę, wbiec w rozpalone ognisko i wpaść na Mortema od którego odbiła się niczym od ściany. Biegnąc przez moment odwróciła głowę, chcąc przeprosić kowalkę, która wykrzykiwała za nią wściekle, gdy nieoczekiwanie czarny koń zagrodził jej drogę ucieczki. Zderzenie z koniem Acila odczuła niczym cios młotem. Padła na ziemię tuż pod nogi Mortema. Na jej nieszczęście koń dość szybko skojarzył ją z złodziejką jabłek. Wierzchowiec grabarza miał teraz dylemat czy pozostać wiernym swojemu panu czy też samemu wymierzyć sprawiedliwość roztrzaskując swoimi kopytami głowę kotołaczki.
Ostatnio edytowane przez Acila 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

Czuł, że to właśnie ten moment żeby sobie pójść i dać kowalce chwilę spokoju by nie zarobić młotem kowalskim w głowę. Właściwie to on tez potrzebował spokoju i minuty ciszy na zebranie myśli. Głównie potrzebował ciszy, w jego zakładzie było zawsze idealnie cicho; jedynymi dźwiękami było mruczenie Grabarza do trupów i dźwięk zbijanych ze sobą desek. Od czasu do czasu można było też usłyszeć historyczny śmiech Adriena gdy ktoś przychodził po cenną informację.
Nie bardzo miał ochotę zagłębiać się daleko w las-zgubiłby się po ciemku i tyle by z tego wyszło. "Hihihi...zobaczymy komu szybciej puszczą nerwy, mi czy jej?" Wyciągnął miecz i uderzył nim w drzewo zamierzając je ściąć i przy okazji troszkę się na nim wyżyć. Nie było grube, mogło mieć góra 30 centymetrów średnicy i może z 10 metrów wysokości. Ciął mieczem na odlew robiąc w drewnie głębokie bruzdy.
"Wszystko wywalę z pamięci." Uderzył w drzewo z pół obrotu. "Tutaj nie ma sensu udawać, że jestem wojownikiem nie znającym lęku" Parę razy ciął na przemian z lewej i prawej na przemian. "Wywalę z pamięci każdy szczegół tego dnia" Zanachnął się i uderzył w drzewo z całej swojej siły powalając je. -haha... i że niby drzewa są silne...są jak ludzie...Kruche i łatwe do powalenia. Schował miecz i schylił się by połamać gałęzie, ale nie dane było mu wykonać żadnego ruchu bo zaatakowano go od tyłu. -Co do... Kotka. A konkretnie Acila właśnie próbowała wydrapać mu oczy pazurkami jakby od tego zależało jej życie. Mężczyzna nie chcąc jej zrobić krzywdy chciał złapać ją za nadgarstki by ją unieszkodliwić i obezwładnić, ale ta zniknęła tak szybko jsk się pojawiła. Białowłosy wstał i otrzepał się z leśnej ściółki patrząc za kotką wielkimi, okrągłymi ze zdziwienia oczami.
Westchnął cicho i chcąc nie chcąc poszedł za nią mając nadzieję, że trafi na piękne przedstawienie pod tytułem: "Jak głośno Feyla potrafi wrzeszczeć" oraz być może na bis: "Jak kłócą się kobiety". Zostawił drewno i szybkim krokiem zbliżył się do polany opierając się plecami o drzewo i z wielkim zainteresowaniem oglądając swoje paznokcie zupełnie zignorował to, co się tam dzieje.
Mortem zaś postanowił roztrzaskać dziewczynie głowę kopytami w bardzo bolesny sposób. Widział, że niedaleko stoi jego pan, ale skoro nie zareagował koń uznał to za przyzwolenie. Usiłował kopytem trafić kotkę, ale ta mu się odsuwała tak, że trafiał dosłownie centymetry od niej.
"Myślę, że już wystarczy. Gwizdnął na konia by zwrócić jego uwagę na siebie. -Dość, Acila nauczyła sssię już chyyyba, że nie wolno kraść, prawdaa? -Zapytał z najbardziej bezczelnym uśmiechem na jaki było go stać. Mimo wszystko cieszył się, że znalazł kotkę. Dopiero gdy lekki szok z niego opadł poczuł stróżki krwi na twarzy, oraz nieprzyjemny, pulsujący ból. Cóż, rany zagoją się za kilka minut, po prostu denerwowało go to, że po raz kolejny zarobił łupnia tej nocy. Może nie było by to nic dziwnego gdyby nie fakt, że ZNOWU dostał go od kobiety? No bo ile można?
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

Feyla siedziała nad ogniskiem zastanawiając sie co powinna robić dalej. Rozmyślała nad skomplikowanym prawem podatkowym obowiązującym w Fargoth. Jako centrum przemysłu miasto Fargoth było niemal samowystarczalne. Z okolicznych terenów można było wydobywać praktycznie wszystko co było potrzebne do zaspokojenia produkcji. Import towarów a zwłaszcza minerałów nie był tu mile widziany. Traktowano go jako coś co zagraża miejscowemu przemysłowi , dlatego profilaktycznie wszystkie towary sprowadzane do Fargotch obłożone zostały specjalnym systemem ceł i podatków.
Kimkolwiek była ta cała Siosko raczej nie zaliczała się do osób które chętnie zasilają miejski skarbiec. Jeśli potrzebowała sprowadzić coś dla Nurdina z całą pewnością nie korzystała z oficjalnych dróg, a to dawało im szansę poszukać nowych tropów w świecie przestępczym. Feyla nie bardzo miała ochotę bratać się z przemytnikami, ale była na tyle zdeterminowana by przycisnąć kilku z nich aż zaczną gadać.
Kowalka musiała tylko przedstawić swój nowy pomysł Atmosowi. Tym razem zamierzała zabrać sie do tego w właściwy sposób. Jeżeli wyjawi go tak jak wszystkie pomysły które do tej pory przychodziły jej do głowy, grabarz zwyczajnie ją zignoruje po raz kolejny tłumacząc że ma juz wszystko poukładane i realizuje własny plan. Plan o którym ni cholerę nie chciał szepną ani słowa. Feyla uznała ze musi całą sprawę rozegrać w ten sposób by Atmos sam wpadł na jej pomysł i był przekonany że to on go wymyślił. Wystarczy tylko delikatnie naprowadzić grabarza na właściwa ścieżkę.
Planując kolejne posunięcia, kowalka nawet nie zauważyła Acili która wpada jej na plecy. Kotołaczka przewróciła ją jakby ta była snopkiem siana, zdeptała ognisko i bezceremonialnie pobiegła dalej.
- Ej uważaj gdzie leziesz głupia małpo! - Wykrzyczała kowalka wygrażając przy tym napastniczce. - Acila? - Dodała z niedowierzaniem gdy wreszcie rozpoznała kotołaczkę. - Feyla nie potrafiła zrozumieć skąd ta mała się tu wzięła. Spojrzała w kierunku lasu. Ujrzała wychodzącego z niego Atmosa. Grabarz był równie zszokowany pojawieniem się Acili co ona.
- Powinieneś ostrożniej wyrażać swoje pragnienia, bo niektóre z nich potrafią się spełnić. - Mężczyzna tak bardzo chciał powrotu kotołaczki że w oczach kowalki ponosił winę za całe nieszczęścia jakie ta już wyrządziła i jakie zdąży jeszcze wyrządzić. - Opanuj ją! - Rozkazała. Wskazując na Acilę która nie wiedząc czemu toczyła teraz zaciekłe boje z Mortemem.
Tuż za grabarzem na polanę wbiegła trójka strażników uzbrojona w kusze. Dla Feyli było już tego zdecydowanie za dużo.
- Na krzywy teownik, czy świat nie może chociaż przez chwile zostawić nas w spokoju?! - Wściekała się głośno.
- Zamknij się. - Odparował strażnik. - Reprezentujemy straż miejską a ta mała jest ściganym zbiegiem. Nie wchodźcie nam w drogę a nic wam się nie stanie. - Oznajmił.
Kowalka niemal kipiała z złości. W swoim postępowaniu zwykle starała sie szanować prawo, ale dziś złość wzięła górę nad rozsądkiem. Kimkolwiek byli ci mężczyźni pożałują iż znaleźli się w tym samym lesie co ona. Chwyciła za młot i tarcze gotowa do walki, Tymczasem Acila chowała sie za końskim bokiem cały czas nerwowo spoglądając na groty strzał wymierzonych w jej kierunku.
Jeden z strażników wystrzelił w stronę Mortema trafiając konia w bok. - To ostrzeżenie! Wydajcie nam kota!
Zablokowany

Wróć do „Fargoth”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości