Fiołkowa PolanaPoszukiwanie sojusznika.

Polana usłana kwieciem, fiołkami, niezapominajkami i wrzosami. Położona na południe od Kryształowego Królestwa, gdzieś pod wzgórzami Thenderionu. Zamieszkana przez dwie lisołaczki. Siostry: Amertin i Farico. Wcześniej zamieszkiwali ją ich rodzice: Tenor i Arya.
Groszek
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Wróżka
Profesje: Opiekun
Kontakt:

Post autor: Groszek »

Gdy tylko Nemain dała znak do wymarszu, Groszek od razu usadowiła się na jej ramieniu. Podróżowanie w towarzystwie człowieka i centaura uniemożliwiało wróżce możliwość korzystania z swojego pierzastego wierzchowca. Lotka nie była w stanie latać między drzewami. Przeskakiwanie pomiędzy gałęziami i związane z tym nieustanne wzbijanie się w powietrze oraz lądowania, pochłaniały zbyt wiele energii drobnego ptaka. Nawet bez dodatkowego obciążenia, Lotka szybko dała za wygraną, a że wciąż miała w pamięci wizję szybującego nad lasem jastrzębia, ptak zdecydował się pójść w ślady wróżki i rozsiąść się wygodnie na głowie kopytnej. Po kilku drobnych zabiegach na włosach Nemain ubite zostało drobne gniazdko w którym dumna Lotka postanowiła posadzić swoje pióra..
Jednocześnie była przewodniczka Groszek, cały czas podważała kompetencję człowieka jako tego który może doprowadzić ich do celu.
- I niby on ma być naszą przepustką do tysiącletniego drzewa? Pfff. Pewnie nawet nie potrafi odróżnić pokrzywy od paproci. No i ten jego ryś. Nie można ufać komuś kto podróżuje z rysiem.
Tymczasem wróżka niewiele uwagi poświęcała narzekaniom swojej przyjaciółki. Dużo bardziej interesowała ją zagadka tajemniczej mapy i wyjaśnienia jakich udzieliła jej Nemain.
- Skoro ta twoja mapa wie wszystko i jest na niej wszystko, to dlaczego nie ma tam poszukiwanego przeze mnie drzewa i źródła wiedzy? I skąd na przykład wie gdzie jestem ja? Przecież nawet nie powinna wiedzieć jak wyglądam? Poza tym jest za mała by zmieściły się na niej wszystkie wróżki. Nie uda się na niej pomieścić nawet tych pracujących w Dębowym Zakątku.
Groszek przerwała na chwilę zastanawiając się czy nie byłoby dobrym pomysłem spytać o drogę któregoś z miejscowych stworzeń, jednak dziwnym trafem ich kompania sprawiała że wszelkie drobne istoty wolały unikać takiego towarzystwa. Wilk, pies, centaur – myśliwy, a nade wszystko człowiek, sprawiali iż w rozumowaniu zwierząt lepiej było zaszyć się głębiej w swojej norze.
- A może chcesz żebym opowiedziała ci o nich wszystkich? Lilia jest bardzo piękna, Koniczyna to szczęściara, Akacja to ta mądra, a Wrzos jest odważny. No i Cykoria. No ta, to jest prawdziwa panikara. Znaczy się wszystkie wróżki są ostrożne, ale Cytka to już przesadza. Cały czas męczyła mi głowę. Że nie powinnam, że to niebezpieczne, że sprawa małej wróżki nie jest czymś dla czego warto poświęcić jedyny owoc. No i to całe gadanie że magiczne istoty pilnujące dostępu do drzewa, mogą potraktować mnie jak intruza, a wtedy… coś tam, coś tam. Nie, czekaj, chyba nie pamiętam dokładnie. Za dużo było tego całego marudzenia. Na końcu tylko udawałam że słucham. Zresztą. Nie ma się czym przejmować. Teraz gdy ty jesteś ze mną na pewno się uda.
Ostatnio edytowane przez Groszek 7 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Nemain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 142
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Nemain »

„Ha wiedziałam, że był głodny !” - pomyślała z satysfakcją kara, ale milczała taktownie, bądź co bądź liche to było śniadanie, na deser to jeszcze by się nadało, a i tak niezbyt smaczny, bo przecież czerstwy, więc nie chciała nie potrzebnie smucić człowieka.
„Matecznik” jest to jakaś pomysł, a na pewno dobry początek, przytaknęła w myślach, więc nie drążąc Nemain przystała na obrany przez mężczyznę kierunek. Podróżując nigdy nie musiała prowadzić „wycieczki” i nigdy jej się nie spieszyło, ot prędzej czy później (zwykle później) gdzieś doszła, a liczyła się sama podróż, podczas której można było się dowiedzieć znacznie więcej, niż przy samym dotarciu do celu. Założyła więc, że pozostawienie tego obowiązku Tace, będzie nie głupim wyjściem. W końcu ludzie wiecznie gdzieś podróżowali i zawsze mieli konkretny cel i dokładnie wytyczoną drogę.

Taka dziarskim tempem prowadził ich osobliwy zastęp przez las. Na normalnej drodze, nawet nie spiesząc się pewnie by go wyprzedziła, ale teraz ich przewodnik bardzo szybko zaczął schodzić z głównych ścieżek i pchać się w coraz większe knieje, co czworonożnemu i wysokiemu stworzeniu nie mało utrudniało marsz.
Moszczenie się Lotki potraktowała za stoickim, spokojem i lekkim rozbawieniem gdy biedny ptaszek szybko przekonał się, że z powodu nisko wiszących gałęzi, nie było to najbezpieczniejsze miejsce. Nemain starała się unikać ich jak mogła, ale wtedy małym lotnikiem szarpało na wszystkie strony, niestety też nie raz mimo prób przeczesała głową liście, które ptak chcąc nie chcąc zbierał na siebie.
- Mapa sama z siebie nie wie nic - próbowała tłumaczyć Nem - to tylko rysunki przedstawiające zmniejszoną wersję świata. Tak jakbyś teraz chciała narysować Takę, będzie on mniejszy niż rzeczywiście jest, prawda ? Ale jeśli umiesz taką mapę czytać - chciała dodać, jeszcze parę słów o kompasie, jednak po chwili się rozmyśliła, jedno ludzkie dziwactwo na raz wystarczy wróżce - to jesteś wstanie zorientować się gdzie właśnie się znajdujesz i w którą stronę powinno się iść. Główny problem z mapami, to to, że rysują je ludzie, a oni … oni są trochę inni i wielu przydatnych rzeczy nie wiedzą - ostatnie zdanie wyszeptała tak by Taka nie słyszał, nie chciała go przecież urazić.
- Dobre w naszym kierunku jest to - odezwała się do całej wycieczki - że nawet jeśli nie znajdziemy dębu, to trafiając do matecznika, możemy spotkać elfy, a te mogą wiedzieć coś więcej. O właśnie, widzieliście już elfa ? Bo ja nie, a bardzo bym chciała jakiegoś poznać - mówiąc to, z entuzjazmu, zamiast przekroczyć leżącą gałąź, przeskoczyła ją.
- Jak najbardziej opowiedz mi o Was - wróciła do dialogu z Groszek - ale wcześniej, wolała bym usłyszeć, krok po kroku, o co dokładnie chodzi z tym dębem i Jarzębiną, ściąć ją chcą czy co ? - w końcu podróż pewnie zajmie im trochę czasu, czyli równie dobrze można by wykorzystać moment, na coś więcej niż przebieranie nogami i zrozumieć o co chodzi w całej tej wyprawie.
Awatar użytkownika
Taka
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Taka »

Taka uśmiechnął się pod nosem.

- Skoro nie widziałaś nigdy elfa, to skąd wiesz, że nie okaże się krwiożerczy? - spytał sceptycznie przez ramię. Jemu zdarzało się oglądać te istoty, ale nigdy z żadną nie zamienił słowa. Nie sprawiały specjalnie szokującego wrażenia, ot, były zupełnie podobne do ludzi, chociaż niezwykle urodziwe. No i miały dosyć charakterystyczne uszy. Tak, to Taka musiał przyznać. Te uszy były dziwne. Słyszał też, ale tylko z plotek, że elfy są straszliwie przemądrzałe, nawet te, które całe tysiąclecia spędziły oglądając jedną i tę samą skalną wysepkę pośrodku morza.

Póki co jednak szedł. Nigdy by się do tego nie przyznał, ale zaskakująco szybko zgubił jakąkolwiek ścieżkę i teraz polegał głównie na własnym poczuciu kierunku oraz niezawodnym szczęściu. Las gęstniał i ciemniał coraz bardziej, w miarę jak baldachim liści nad ich głową stawał się gęsty i bardziej zbity. Drzewa zdawały się szeptać, powietrze przesycał duszny zapach wilgoci i próchna. Nanda kroczyła z uszami położonymi płasko na podłużnej głowie, jej nozdrza drgały, a bystry wzrok wodził pośród coraz grubszych pni drzew.

Szczerze mówiąc, Taka odniósł wrażenie jakby wokół nich nie było już żadnych drzew młodszych niż tysiącletnie. Pnie były masywne, powykręcane gałęzie zwieszały się nisko, a powalone, majestatyczne, zżerane próchnicą olbrzymy wspierały się na swych towarzyszach, którzy wciąż trwali korzeniami w ziemi. Gdzieś w gąszczu z głuchym trzaskiem pękł starożytny pień i głuchy łomot oraz delikatne drżenie ziemi oznajmiło, że kolejne ze wspaniałych drzew zakończyło swój żywot.

- W porządku - rzekł raźno Taka. Wziął łyk wody, by zwilżyć gardło. - To chyba dobry moment, by zacząć rozglądać się za dębem, opcjonalnie kałużą.

Nie przestawał iść przed siebie, ale zwolnił nieco, by nie przegapili drzewa, dla którego zapuścili się tak głęboko w las.
Groszek
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Wróżka
Profesje: Opiekun
Kontakt:

Post autor: Groszek »

Groszek po raz pierwszy zetknęła się z tego typu lasem. Cała okolica wydawała się odpychająca i nieprzyjazna podróżnym. Drzewa i krzewy miały złowrogi wygląd, jasno dając do zrozumienia intruzom iż są tu niechciani. Długie, poskręcane gałęzie bronił dostępu do wnętrza boru, liście szeleściły ostrzegawczo, wiatr ginął w plątaninie grubych konarów, a potężne korony drzew w znacznym stopniu ograniczały ilość światła jakie docierało do niższych partii lasu. Zwierzyny nie było widać już od dłuższego czasu, chociaż istota obdarzona zmysłem magicznym mogłaby wyczuć stworzenia kryjące się wśród zarośli.
- To dlatego że nie ma tu wróżek które mogłyby zadbać o tą okolicę. – Optymistycznie stwierdziła Skrzydlata. – Elfów chyba też tu nie ma, bo one nie zostawiają po sobie takiego bałaganu. Obawiam się że tym razem żadnego nie spotkasz. Ale nic straconego. Cytka wspominała coś o tym, że dostępu do Źródła Wątpliwości bronią znacznie starsze istoty od elfów. Takie które dużo bardziej cenią sobie pierwotny porządek. Chociaż moim zdaniem z porządkiem nie ma to nic wspólnego. – W opinii wróżki, elfy nie były groźne. Skoro nie żywiły się małymi latającymi istotami, to znaczy iż z ich strony nie zagrażało żadne niebezpieczeństwo. Groszek nie potrafiła sobie przypomnieć czy owo coś co czeka na nich w lesie ma w swoim jadłospisie cokolwiek. W każdym razie pokładała niekończącą się wiarę w Nemain i w to, że przy centaurze nic im się nie stanie, w skutek czego nawet w tak ponurej okolicy zachowywała dobry humor.
Wróżka nie potrafiła snuć dobrych opowieści. Choćby takich ja Wierzba, albo Stary Sokownik. Groszek zwykle brakło cierpliwości, a w swoich wywodach często szła na skróty, przez co prezentowana przez nią historia mogła być niezrozumiała dla odbiorcy. Poza tym Skrzydlata miała w zwyczaju koncentrować się na drobnych szczegółach nie zawsze stanowiących sens opowieści.
- No pewnie że mogę ci opowiedzieć o Jarzębinie. Ale musisz zrobić tak. – Wróżka rozłożyła szeroko ręce, czekając aż Nemain uczyni to samo. Potrzebowała posłużyć się jak najbardziej czytelną sugestią. – A więc jeśli ty będziesz teraz Sokownikiem, to moja chatka znalazła by się tutaj, a Jarzębiny w tym miejscu. – Groszek wskazała na obu ramionach centaura dwa miejsca symetrycznie rozłożone wokół Nemian – pnia.
- Oczywiście mogła by sobie postawić dom w innym miejscu, ale Jarzębina już taka jest. W jej uznaniu wszystko musi być precyzyjnie zaplanowane, dokładne w najmniejszym szczególe i zawsze współgrające z tym co już jest. Nawet kapelusze które spadną, odwraca wierzchołkiem ku górze. Trawie karze rosnąć w jedna stronę, a uschniętym liściom układać się w stosy. No wiesz to trochę przygnębiające, gdy swoją prace masz postawić obok dzieła Jarzębiny. Ale i tak jest moją najlepszą przyjaciółką. Nawet teraz gdy trochę zdziwaczała i została wygnana. – Groszek mówiła bardzo szybko cały czas wspierając się przy tym gestykulacją. – Zabawne, bo ja od początku myślałam że to w skutek tego iż dostała po głowie spadającym żołędziem. No co? To się czasem zdarza. Słyszysz świst ale zanim się zorientujesz co gdzie i jak, robi się jedno wielkie „łuuup” Dlatego zawsze jej mówię by chronić głowę. I dlatego teraz szukam Źródła by dowiedzieć się gdzie znajdę odbicie jej duszy.
- Hmm, czekaj a może to właśnie ten Taka? Niewielka szansa. Ale. Kolor włosów nawet by pasował, po za tym jest dość ponury co również się zgadza. Czy dużo jest ludzi na tej twojej mapie? – Groszek podleciała do człowieka chcąc się przekonać o słuszności na pniu wymyślonej teorii. W celu prowadzenia bardziej szczegółowych badań, Skrzydlata potrzebowała wyrywać jeden z włosów człowieka, a skoro ten ostatni deklarował się jej pomóc, to oczywistym było założenie ze mężczyzna nie będzie miał nic przeciwko tej drobnej kosmetyce.
Niestety włosy człowieka nie chciały współpracować z wróżką tak bardzo jak cała jego reszta. Groszek siłowała się z czupryną Taki tak jakby próbowała wyrwać źdźbło kostrzewy wraz z korzeniami. Widząc że siłą niczego nie wskóra, zaczęła nadgryzać i trząść włosami człowieka na wszystkie strony w nadziei złamania potrzebnego jej znaleziska.
Nemain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 142
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Nemain »

- Krwiożerczy ? Wtedy też było by ciekawie - dla podkreślenia co ma na myśli poklepała by miecz, ale że wisiał na plecach ,wykonała równie powszechny gest uderzając pięścią w nastawioną dłoń - ale do puki się nie spotkamy to nie mam jak dowiedzieć się jakie są. Na dobrą sprawę widywałam tylko ludzi no i jedną babcię, dobrą czarodziejkę chyba. Wiesz taką mieszkającą z czarnym kotem w chałupce w głębi lasu, no i teraz spotkałam wróżkę - pokazała palcem Groszek. O krasnoludach nie wspominała, ponieważ przysięgała dochować sekretu. - To by były wszystkie istoty jakie udało mi się poznać - twarz Nem wyrażała w tym momencie skrajne rozczarowanie - A słyszałam, że w Alarni żyje tyle niesamowitych stworzeń, że w głowie ciężko to sobie ułożyć, więc bardzo, bardzo bym chciała móc je wszystkie zobaczyć - mimika centaura wróciła do emanowania, dziecięcą wręcz radością.

-Mówisz, że ich tu nie zobaczymy ? - rozglądając się po co najmniej dziwnym lesie, znów na chwile posmutniała, ale tylko na chwilę, słysząc, że na końcu podróży może ich czekać coś znacznie ciekawszego, jakiś pradawny byt, to dopiero było by coś.
W miarę jak nietypowy bór gęstniał i dziczał coraz bardziej, nastrój karej zmienił się nie do poznania. Nie to by się bała, po prostu znacznie łatwiej wygrać walkę, będąc na nią przygotowanym. Może nie miała zmysłu magicznego, ale coś na kształt intuicji obieżyświata, przyprawiało ją o gęsią skórę na karku. Wrażenie było porównywalne do tego, gdy nabierając wody ze strumienia czujesz, że ktoś cię obserwuje, odwracasz się i widzisz gotującą się do skoku pumę. Już od jakiegoś czasu, stąpała ciszej niż na początku, twarz nabrała czujnego i poważnego wyglądu. Kara nawet oddychała ciszej i co jakiś czas mimowolnie i chyba nieświadomie głaskała palcami talizmany.
Wilk zamiast buszować w pewnej odległości w krzakach, teraz szedł zjeżony obok swojej pani, ocierając się o jej nogi lub wręcz plącząc pod nimi, gdy musieli przejść przez wąski przesmyk, tak jakby wolał ten sposób, niż oddalenie się choćby o pół metra.
Wrażenie, że obserwuję ją las było nieprzyjemne, ale bardziej martwiła się czy aby tylko las śledzi ich kroki, bo drzewa nie były u niej na liście groźnych problemów.
- Taka, a nie sądzisz, że matecznik powinien emanować jakąś majestatyczną i wszechogarniającą dobrocią Matki Ziemi ? - powiedziała cicho, podchodząc jak najbliżej do mężczyzny i nachylając się do jego ucha by nie musieć podnosić głosu.
Po wyrażeniu swoich obaw, odsunęła się na kilka kroków i wróciła do pilnowania obserwującego lasu i słuchania Groszek.
-Czyli mówisz, że ta twoja sąsiadka-przyjaciółka zawsze miała bzika, ale odbiło jej mocniej za co została wykopana, a ty chcąc jej pomóc szukasz odbicia duszy ?
Odpowiedzi się nie doczekała, bo wróżka w tylko sobie znanym celu pofrunęła na głowę Taki i poczęła szarpać go za włosy
Awatar użytkownika
Taka
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Taka »

Taka obejrzał się na centaura przez ramię.

- Majestatyczną siłą? - powtórzył. - Nie. Pewnie nas nienawidzi. - Mnie nienawidzi. Człowieka, myśliwego. - Lasy już takie są. Niektóre.

Coś wplątało mu się we włosy. Strzepnął to gwałtownie, sądząc że to jakaś mucha czy co gorsza nietoperz, ale ze zdumieniem zauważył, że strącił z siebie wróżkę. Złapał ją, gdy leciała, pchnięta siłą uderzenia, żeby nie grzmotnęła w jakiś pień.

- Co ty wyrabiasz? - spytał, nie kryjąc zdziwienia. - To bolało, Kwia... Groszek, znaczy. Uspokój się. - Posadził sobie wróżkę na ramieniu, żeby trochę wróciła do siebie. - Jest i dąb! - dodał raźno.

Drzewo o grubaśnym pniu wyglądało na co najmniej tysiąc lat, u jego stóp ścieliły się żołędzie, a liście miały charakterystyczny dla dębów kształt. U stóp rośliny znajdowało się brudne bajoro, mogące od biedy robić za Kałużę Mądrości. Taka podszedł i zajrzał w niej. Potem przyjrzał się drzewu.

- Wygląda zwyczajnie.

Znów wpatrzył się w wodę u swoich stóp i tylko kątem oka złapał ruch gałęzi. Krzyknął urywanie i odskoczył jak oparzony, gdy drzewo z suchym trzaskiem próbowało zacisnąć na nim konary. Patrzył podejrzliwie na roślinę, gdy powoli, do wtóru donośnego trzeszczenia, rozprostowała swe liściaste ramiona, by znowu udawać niewinną.

- Albo i to nie ten dąb... - przyznał opornie Taka.
Groszek
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Wróżka
Profesje: Opiekun
Kontakt:

Post autor: Groszek »

Człowiek w dalszym ciągu upierał się żeby wszystko utrudniać. Potrafił komplikować nawet najprostsze czynności, takie jak oddanie jednego z swoich włosów. Jeden jedyny włos. Tylko tyle wystarczyło by aby sprawdzić ile wspólnego nm rzekomy Taka z drobiazgową Jarzębiną, ale oczywiście myśliwy miał na ten temat inne zdanie. Cały czas coś przekręcał, mylił lub udawał że nie rozumie. Skutek jego działań był taki że zamiast iść z misją do przodu, wszystko się opóźniało, a mała wróżka musiała wkładać dwa razy tyle wysiłku w wykonanie nawet najbardziej błahych zadań.
Groszek była tak bardzo skoncentrowana na próbie zdobycia włosa Taki, że nie zauważyłaby poszukiwanego przez siebie źródła, nawet gdyby stała zmoczona w nim po kolana. Przelatując tuż przed nosem mężczyzny, gestem pokazała mu jeden uniesiony ku górze palec wskazujący, po czym zaczęła szarpać za swoje kucyki. Tak czytelny przekaz powinien trafić nawet do opornej na sugestię głowy Taki ale na wszelki wypadek Skrzydlata zdecydowała się poprosić Nemain o pomoc.
- Właśnie tak jest. Ale gdy tylko ją uratuję, Jarzębina znów będzie sobą, to znaczy będzie prawie normalna. Przy okazji spytaj go czy jest w jakiś sposób powiązany z moją przyjaciółką? – Poprosiła centaura, jednocześnie przypominając sobie że gdzieś tam w swoich tobołach posiada narzędzie przy pomocy którego udałoby się jej oskalpować człowieka. Groszek podleciała do Lotki, pieczołowicie przeglądając zawartość siodła przewieszonego przez grzbiet ptaka. Jednocześnie starała się wyłapać jak najwięcej słów z tego co mówiła kopytna.
Zapracowanej wróżce zupełnie umknął widok istoty siedzącej na drzewie pod które doprowadził ich człowiek. Samo słowo „siedząca” niezbyt dokładnie oddawało to co mógł dostrzec bardziej wnikliwy obserwator. Postać ta zdała się bardziej wyrastać z drzewa niż stanowić osobny byt, a chociaż dało się w niej wyróżnić twarz, tułów i kończyny, to trudno było określić które z gałęzi wyrastają z drzewa, a które są elementem magicznej istoty. Za to z cała pewnością można było dostrzec trzymany przez nią łuk i strzałę wymierzoną w serce Taki.
- Odejdźcie stąd. Nie jesteście tu mile widziani. Zwłaszcza ty, ludzki szkodniku. – Przemówiła postać, posługując się nie tyle słowami co mentalnym przekazałem docierającym do umysłów podróżnych. A przynajmniej do tych umysłów które w chwili obecnej chciały słuchać.
Zajęta sobą Groszek, po długich poszukiwaniach wreszcie wyciągnęła z juków kawałek zardzewiałego grotu.
- Ha, ha. Mam cię!
- Niesamowite. Rozumiem wszystko co to coś mówi. – Wtrąciła Lotka. – Może ty również powinnaś z nim porozmawiać?
- Cały czas próbuje ale on mnie nie słucha. Dlatego właśnie przechodzę do ostrzejszych metod. – Odpowiedziała wróżka, nie do końca zdając sobie sprawę kto też jest tematem dyskusji. Ignorując napiętą sytuację i tajemnicze zagrożenie, uzbrojona w ostry szpikulec, Skrzydlata podjęła kolejny atak na włosy Taki.
Nemain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 142
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Nemain »

Widząc jak człowiek znokautował wróżkę, nie była pewna czy śmiać się czy martwić, ale w sekundach zadecydowała niefrasobliwa natura i musiała tłumić śmiech, bo przecież nie grzecznie było by rżeć z cudzego nieszczęścia.
Może przezabawna istotka następnym razem pomyśli zanim coś zrobi i bynajmniej nie przejmowała się, że była to mocna hipokryzja z jej strony.
Nie zważając na to co człowiek sądzi, bezszelestnie dobyła miecza i dla odprężenia co jakiś czas zakręciła nim młynka. Stąpając powoli po polanie, lustrowała okolice oraz rzeczony podobno odnaleziony dąb. Może nie znała innych ras, ale znała nie jeden las i ten nawet jednym korzeniem nie plasował się w centaurzej definicji normalności. Gdy więc człowiek ciekawie przeglądał się w kałuży, Nem starała się pilnować by coś się na nich nie rzuciło od tyłu.
Kara już miała spytać rudzielca, o co prosiła Groszek, czyli czy może jakimś dziwnym cudem ma coś wspólnego z wróżką-Jarzębiną, przecież nie zaszkodzi, a może pomoże, wtedy jednak stare drzewo wyciągnęło suche konary w stronę mężczyzny.
- Nadal sądzisz, że każdy las taki jest - zażartowała, gdy Taka odskakiwał - i to pewnie zwyczajnie chciało się przywitać.
Już nie była tylko czujna, a gotowa do ewentualnej walki, znajdując się w pobliżu wojownika i fiksując wzrok na podejrzanym. Już miała odpuścić drzewu i wrócić do obserwacji otoczenia, gdy za pniem, ponownie niewinnie wyglądającego dębu zobaczyła pojawiające się kłopoty.
- Cholewa ! - bardziej przypominało to zwierzęce warknięcie niż ludzką mowę. Jednym susem znalazła się przed Taką, popychając go przy tym barkiem, musiała zrobić sobie trochę miejsca, nie chcąc wdepnąć w podejrzane bajoro i łapiąc jednocześnie wróżkę uparciucha w garść. Rzuciła skrzydlatą niczym piłeczką do mężczyzny, krzycząc tylko krótkie „łap”.
Zabezpieczywszy członków wyprawy mogła skupić wzrok na agresorze i dojrzeć największy absurd swoim życiu. Drzewo mierzyło do mężczyzny z łuku, czy może łucznik wyrastał z drzewa. „Ja to mam fart, czemu zawsze musi to być łucznik ?!" Wściekała się w myślach, nie drgnąwszy jednak o milimetr.
- Pilnuj gapy, bo zaraz ją coś zeżre i tyle będzie po misji - szepnęła przez zęby do Taki
- Groszek ! Skup się na chwilę i powiedz co to do stu młotów jest ?
Osłaniając towarzyszy bokiem przysiadła na tylnych nogach, oburącz trzymając miecz w gotowości do potężnego cięcia zza głowy, gdy wilk chronił flanki. Dawali w ten sposób czas wojownikowi na pozbieranie się i ustalenie chronionej dwójce co dalej robić z tym dziwnym stworem.
- Bez głupich ruchów bo cię eee … bo cię zetnę ! - wywarczała groźbę drzewu-niedrzewu, szczerząc zęby. Tak świat właśnie zweryfikował jej opinię o nie rozpatrywaniu roślin w typie przeciwnika.
Awatar użytkownika
Taka
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Taka »

Taka nie wiedział, czy bardziej ma się oburzać na celujące w niego z łuku drzewo czy na Groszek, która latała mu ze szpikulcem stanowczo zbyt blisko twarzy, aby się miał czuć komfortowo. W myśl zasady, że lepiej wpierw zażegnać bliższe zagrożenie, złapał wróżkę w obie dłonie i zamknął ją w delikatnym, ale zdecydowanym uchwycie.

- Drzewo, Groszek. Mamy tu drzewo ze wścieklizną, obrażające przypadkowych ludzi.

- Morderców. Kłusowników. Podpalaczy. Ludzi! - prychnęło drzewo, akcentując słowa tak, jakby każdy było gorszą obelgą od poprzedniej. - Z drogi, centaurze! Bronisz istoty, która na to nie zasługuje!

- Ja ciebie też - odpyskował Taka, nie wychylając się jednak za bardzo zza Nemain, skoro wyrastająca z konaru istota najwyraźniej miała opory, żeby postrzelić go przez żywą tarczę. - Pomagam tym tutaj obecnym Naturianom. Nie wiem, doprawdy, z czym masz problem!

- Więziona przez ciebie wróżka nie wygląda jakby cieszyła się z twojej pomocy - rzekła istota, zawahawszy się jednak wyraźnie.

- Powiedz jej, Groszek! - zażądał Taka zdecydowanie, aż Nanda szczeknęła z zapałem.
Groszek
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Wróżka
Profesje: Opiekun
Kontakt:

Post autor: Groszek »

Wróżka czuła się sponiewierana niczym uschnięta gałąź na wietrze. Kręciło jej się w głowie od nieustannego miotania nią na wszystkie strony. Groszek nie miała pojęcia czego od niej chcą, ani dlaczego wszyscy wokół krzyczą, tak jakby ona sama była głucha. Wszystkie te wrzaski dzwoniły w umyśle Skrzydlatej do tego stopnia iż faktycznie groziła jej utrata słuchu. Do tego dłonie człowieka były przepocone i brzydko pachniały.
Na szczęście Taka wkrótce ochłonął. Rozluźnił swój mocarny uścisk i uwolnił drobną istotę, w taki sposób by skierować jej uwagę na gigantyczne drzewo. Groszek znała się na dębach, jednak takiego giganta oglądała po raz pierwszy. Dumne i potężne drzewo rosło samotnie, a jego korona znacznie przekraczała swoja wysokością znajdujące się w pobliżu inne osobniki tegoż gatunku. Skrzydlata niemal instynktownie zaczęła przeliczać ile też wróżek mogłoby na nim zamieszkać, poszukując wzrokiem najlepszego miejsca na swoje lokum. Tak wielka roślina sama w sobie kształtowała ekosystem w najbliższym otoczeniu, decydując o tym kto może egzystować w poszczególnych partiach drzewa.
Groszek jednoznacznie stwierdziła iż zaprezentowany jej przez człowieka okaz jest piękny, że warto było go zobaczyć, a także to iż Lotka miała rację. Taka jako przewodnik nie nadawał się do niczego. Dąb przed którym aktualnie stali był w sile wieku. Wróżka nie miała pojęcia jak w ogóle można było pomylić królewskie wygląd tego osobnika, z kimś, kto przynajmniej od kilkuset lat znajduje się w stanie agonii. Przecież powszechnie wiadomo że tysiącletnie drzewo to stara, karłowata, uschnięta, i powyginana od chorób suszka, której kruche liście śmiało można liczyć na palcach.
- Poważnie? Tak twoim zdaniem wygląda „wiekowy”? – Skrzydlata z wyrzutem spojrzała w kierunku człowieka, bezradnie rozkładając ręce.
- To drzewo strażnik. Mylone przez ludzi z „ojcem” dlatego że ci niszczyciele nie uznają innego kultu jak wiara w siłę i przemoc. – Odpowiedziało jej coś siedzące na wielkiej gałęzi.
Groszek dopiero teraz zauważyła tajemniczą istotę i od razu poczuła się obrażona faktem iż ktoś zajął jej miejsce. Oczyma wyobraźni wróżka postrzegała ów dąb jako swój własny. Mimo to w odróżnieniu od człowieka i Nemain, na widok gospodarza nie zareagowała agresywnie. Wymachiwanie bronią czy rzucanie wzajemnych obelg było typowe dla wielkoludów. Skrzydlata z zainteresowaniem zaczęła krążyć wokół stwora, próbując ocenić co tez ma przed sobą.
- Jesteś driadą? - Zgadywała.
- Jestem Siewcą. – Zaprotestował stwór, po czym chciał coś dodać jednak natychmiast mu przerwano.
- I zajmujesz się dębami. Cudownie. Znaczy się ja robię to samo. – Ucieszyła się wróżka. – Wiec tak jakby jesteśmy do siebie podobni.
- Co? Wcale nie? To nie jest moje zadanie. Znaczy się jest, ale to tylko …. – Zbity z tropu „siewca” na chwilę stracił swój oficjalny ton.
- No ale mógłbyś bardziej się postarać. Strasznie zapuszczony ten wasz las. Moja przyjaciółka Nemain ledwo jest wstanie się przez niego przeciskać.
-Dosyć tego! Jestem tu po to by przekazać wam ostrzeżenie. – Przerwał stwór. - Dalsza droga w tym kierunku może okazać się niebezpieczna. Poza tym jeśli mam was w ogóle wpuścić musicie przejść próbę, a obawiam się że ludzki szkodnik może przypłacić ją życiem.
Nemain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 142
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Nemain »

Groszek wreszcie się odezwała, reagując na zaistniałą sytuację, co wywołało niemałą ulgę Nemain. Nie raz rozmawiała z drzewami i pomijając fakt, że najlepiej się dogadywała z olszami i jarzębinami, to ten dąb był raczej trochę nie kontaktowy, lepiej więc by sprawą zajęła się specjalistka.
Zapał karej szybko jednak minął, gdy skrzydlata zapuściła się w swoje przemyślenia, całkowicie ignorując napiętą sytuację, na co centaur tylko westchnął rozbawiony. Wiekowy czy nie, niech sobie Groszek to rozstrzyga z Taką, najlepiej później, nie była ogrodnikiem ni drwalem by to oceniać, najistotniejszym epitetem jakim by określiła uzbrojone drzewsko był „nie do końca przyjazny” i to wystarczało nieskomplikowanemu centaurowi za wszystkie informacje, na których się w tym momencie skupiała.
Obserwując dalej, jak samozwańczy Siewca gubi się w dialogu z wróżką, nie mogła poprzestać na wzdychaniu, a po prostu parsknęła śmiechem i rozluźniła się lekko, zostawiając jedynie prawą rękę na rękojeści broni. Nawet dziwne agresywne byty, były bezbronne przeciw gadatliwej wróżce. Właśnie co to był ten siewca, o driadach słyszała, ale to, nie miała pojęcia w jakich kategoriach go rozpatrywać, w innej sytuacji nie omieszkała by podrążyć temat, ale jakoś widząc łuk nie miała chwilowo weny.
Na wzmiankę o sobie, kopytna zasalutowała grzecznie Dębowi-strażnikowi i Siewcy, lewą ręką, który szybko odzyskał pewność siebie i wrócił do nadętego tonu.
"Ostrzeżenie, czyli wreszcie jakieś konkrety" - ucieszyła się. Próba, niebezpieczeństwo, niech będzie, ale może najpierw powiedział by im czy znajdą to czego szukają, bo pchać się w środek zawieruchy by dowiedzieć się, że tam nic nie ma, było by strasznym marnotrawstwem czasu.
- Zacznijmy od tego, że ten tu szlachetny dwunóg, pracuje dla wróżki, a ja chronię oboje, więc zdejmij strzałę z cięciwy - mówiła niskim ostrzegawczym tonem. Oparła pięść lewej ręki o pas, zaś miecz zawadiacko podparła o swój kark - proszę - dodała z uśmiechem, który niestety wciąż podobniejszy był to grymasu szczerzącego się wilka, niż radosnej miny z początku wyprawy.
Zdarzało się Nem pracować jako wykidajło, czy obstawa karawan, odgrywać go jeden raz więcej, nie robił różnicy, a może Siewca przestanie się siepać i przejdzie do dalszych wyjaśnień.
- Najpierw powiedz nam czy podejmując próbę odnajdziemy tysiącletni dąb, którego szuka wróżka, a to czy jest niebezpiecznie i czy nasz szkodnik przeżyje to będzie już nie twój biznes.
Awatar użytkownika
Taka
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Taka »

- Ciągle coś do mnie piszczysz - zwrócił Groszke uwagę Taka. - Nie rozumiem ani słowa. Ledwie słyszę, że wydajesz dźwięki. Bardziej to widzę, że ruszasz ustami.

Ja pracuję dla wróżki?, zdziwił się po chwili na słowa Nemain, ale kretynem nie był, aby tę swoją wątpliwość wyrazić głośno. Kiedy sprawdzał ostatnio, za pracę mu płacono, a tutaj nie dość, że chciał pomóc, to jeszcze szarpano go za włosy i wszyscy narzekali, co to niby za okropny los. A przecież Pani Drzewniak mówiła wyraźnie, że jest tu jakiś dąb-ojciec, no więc dotarli w najzupełniej odpowiednie miejsce. Prawie. Każdemu mogły pomylić się drzewa. I wiara w jakieś siły czy co tam to drzewo opowiadało nie miała tutaj naprawdę nic do rzeczy. Taka po prostu nie wchodził w te miejsca lasu, gdzie zwykle rosną tysiącletnie dęby, bo - niespodzianka! - próbowały wtedy zastrzelić go gadające części drzew. Cóż, panna koń przynajmniej poogląda sobie dziwy. Chciała przecież.

- Jeżeli chodzi o te próby - dodał - to naprawdę nie ma żadnego problemu. Ja sobie tutaj rozbiję osób i posiedzę, porzucam Nandzie patyki czy coś. - Podrapał rzeczoną za uchem. - Groszek i Nemain pójdą do dębu i wrócą. Nie ma problemu. Nie pcham się tam, gdzie mnie nie chcą. Co zaś do rady naszego drogiego centaura, to tak, zdejmij strzałę z cięciwy, takie długie naciąganie bardzo niszczy łuk. No patrzeć na to aż mnie boli. Pewnie przechowujesz też z naciągniętą cięciwą, a potem strzały latają, gdzie chcą. Jeszcze kogoś poranisz. - Rozsądnie się zza Nemain nie wychylał, coby nie być ową poranioną osobą. - Nie jestem szkodnikiem - burknął ciszej.
Groszek
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Wróżka
Profesje: Opiekun
Kontakt:

Post autor: Groszek »

Dąb – strażnik posiadał olbrzymią moc, wabiąc wróżkę swoją majestatycznością. Zawieszona w powietrzu pomiędzy Nemain a wielkim drzewem, Groszek nie mogła oderwać wzroku od potężnej rośliny, a tym bardziej miała problemy aby skupić się na tym co mówił rzekomy Siewca. Oczywiście gdzieś tam w zakamarkach umysłu miała świadomość że ów dialog może być niezwykle ważny , ale z drugiej strony w życiu czekało ją jeszcze mnóstwo rozmów, a okazja ujrzenia tak pięknego przedstawiciela bukowatych, mogła się już nie trafić.
„Nie, nie, nie. Skup się. To twoja misja. Po prostu nie patrz w tamtą stronę” – Napominała siebie skrzydlata, usiłując na powrót skoncentrować się na tym co robi Siewca. Tajemniczy byt odłożył łuk, wyraźnie zadowolony z tego co usłyszał od centaura. Rasa Nemain cieszyła się dużym szacunkiem wśród innych istot magicznych, a skoro kopytna ręczyła za pozostałych członków kompani, to taki gest nie mógł przejść bez echa.
- Odpowiem tylko tyle iż drzewo pra-ojciec rzeczywiście znajduje się w tym lesie. Czy go odnajdziecie i czy zechce was wysłuchać, to już zależy od tego w jaki sposób będziecie postępować gdy przekroczycie jego granicę. – Ponownie przemówił Siewca. - Nim jednak poddam was próbie, chciałbym zapytać co takiego sprawia iż wielkie istoty poświęcają swój czas i energię by pomóc komuś takiemu jak wróżka.
W tym momencie wróżka przegrała walkę z swoją ciekawością, nagle dostrzegając coś przy czym bledły inne tajemnice. Niezrozumiałe zachowania człowieka, obecność centaura, sekrety dziwnej driado – podobnej istoty, jakieś tam misje, wilki czy rysie, wszystko wydawało się małostkowe w konfrontacji z najnowszym odkryciem skrzydlatej.
- O rzesz! To jest dopiero pocisk! Zabieram go! – Wykrzyknęła uradowana wróżka siłując się z największym żołędziem jakiego w życiu widziała. Zerwany przez nią orzech stanowił połowę rozmiarów Groszek, a jego średnica okazała się tak duża iż skrzydlata nie była w stanie objąć go rękoma. Wróżka z olbrzymim wysiłkiem unosiła swoją zdobycz trzymając ją za niewielki fragment wypustki odrastającej z kupuli. – Zobacz Nemain jakie znalezisko!
- Wracając do czekającej was próby… - Siewca usiłował kontynuować swoją przemowę z zachowaniem podniosłego tonu, nie zrażony faktem że właśnie został okradziony.
- Z czymś takim mogłabym wygrać konkurs Jesiennego Daru! – Oznajmiła Groszek, szukając jednocześnie odpowiedniego miejsca do transportu swojego znaleziska. Lotka odpadała. Nie było szans by wróżka i żołądź zmieścili się w siodle. A nawet jeśli, to taki zabieg stwarzałby duże niebezpieczeństwo że cenny skarb mógłby zgubić się gdzieś po drodze. Na szczęście Nemain wyglądała na kogoś komu nie straszne jest noszenie wielkich pakunków.
- Czy mogłabyś go dla mnie przechować? – Spytała centaura. – Człowiekowi nie ufam. Obawiam się że mając taki klejnot, sam mógłby zechcieć zgarnąć nagrodę na festiwalu.
Nemain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 142
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Nemain »

Kopytna delikatnie poklepała Takę po ramieniu, widząc jak ten nastroszył się na zastosowane wobec niego określenia i zakrywając usta tak by wrogi łucznik nie widział co mówi, wyszeptała - Wszyscy wiemy, że nie jesteś szkodnikiem - mówiąc półgębkiem, wciąż spoglądała kątem, pilnując drzewa - No dobra, może nie wszyscy - dodała po namyśle, w sumie nie była pewna co sądzi Groszek - ale ja wiem, tylko przecież nie będę się kłócić z drzewem, jestem pół koniem nie baranem, a tym bardziej z tym uzbrojonym, nawet w obronie twojego honoru - puściła oko do obruszonego mężczyzny.
Całe szczęście niedriada, odłożyła łuk i nieprzyjemne mrowienie w karku centaura ustąpiło. Teraz mogła się zrelaksować, nie znosiła ciągłego napięcia, albo się działało albo odpoczywało, oczekiwanie wykańczało karą psychicznie.
Popatrzyła na Groszek, ale wróżka zupełnie straciła kontakt z rzeczywistością. Wlepiała maślany wzrok w strażnika i po mowie ciała można było poznać, że toczy jakąś wewnętrzną batalię.
- I o to nam chodzi ! - uradowała się Nemain i aż tupnęła przednimi podkowami z zadowolenia, na wzmiankę o Dębie Praojcu.
- Taka słyszysz, mamy i właściwy dąb. Odpuścisz sobie taką przygodę przez jakąś ukorzenioną marudę ? Będziesz tu siedział gdy czekają takie wyzwania ? Toż nawet psu znudzi się biegać w kółko za patykiem, gdy można iść w nieznane. Pomyśl skoro na samym wejściu trafiliśmy na strzelające drzewo, co może nas czekać głębiej, czy nie pragniesz się przekonać, czy nie wzywa cię zew podróżnika ?
Ledwie Nem zdążyła zakończyć emocjonalny monolog gdy wciął się Siewca, rzucając pytanie, które na chwilę zawisło w powietrzu. „Czemu pomagają wróżce ?" Już miała odpyskować, co to go obchodzi, ale w nie do końca cenzuralnych słowach, najpierw bezczelny chciał ich zastrzelić, teraz zamiast się cieszyć, że pomagają tak kruchej istocie, sypał podejrzeniami, ale Nem wyhamowała temperament, jak teraz puszczą jej nerwy to nigdzie nie dojdą.
Zaczęła się zastanawiać jak swoje motywy ładnie ubrać w słowa, w końcu „nudziło mi się i lubię przygody” mogło by nie być najlepszym uzasadnieniem, całe szczęście z pomocą przyszła jej sama wróżka. Gdy tylko zginęła centaurowi z pola widzenia kara zaczęła szukać wzrokiem, gdzie znów się zapodziała. W końcu odnalazła Groszek wśród listowia Strażniczego dębu, jak z zapałem obrywała żołądź, który był niewiele mniejszy od niej samej. Zażarcie szarpała się ze znaleziskiem, a gdy szypuła wreszcie puściła z radością godną prawdziwego zdobywcy, poczęła lecieć z nie małym wysiłkiem, parabolą, wznosząc się gdy szybciej machała skrzydełkami i opadając, gdy brakowało jej sił. Nem patrzyła oniemiała na wróżkę, mało nie rozdziawiając ust i nie wiele brakowało a palnęła by się dłonią w czoło wyrażając swoje emocje, ale chociaż bardzo chciała, znów się powstrzymała. Chwilę obserwowała działania skrzydlatej, potem popatrzyła na siewcę, potem znów wymownie na wróżkę i pełnym ekspresji spojrzeniem wróciła na dąb, unosząc jedną brew, miną starając się przemówić dlaczego pomagają małej istocie. Jeśli jednak te subtelne sygnały były by nie dość czytelne dla marudnego drzewnego stwora, pod wpływem nagłego olśnienia, zaczęła.
- Obecny ten tu człowiek Taka, pomógł mi gdy byłam ranna i zdrożona, z sercem ugościł mnie przy swoim ognisku, jestem mu za to wdzięczna i pragnę się zrewanżować. Wróżka zaś opowiedziała o swej drogiej przyjaciółce, którą pragnie uratować, kimże bym była, gdybym odmówiła prośbie pomocy przy tak szlachetnej misji.
Przez ten czas Groszek zdążyła dolecieć do centaura.
- Ależ proszę - uśmiechnęła się pobłażliwie - wybierz jakąś małą przegródkę w sakwach, żeby się nie zgubił czy nie zgniótł i zapamiętaj gdzie go schowałaś - pokazała dłonią juki, które po za dwoma dużymi głównymi kieszeniami, miały masę średnich, mniejszych i małych zapinanych kieszonek na zewnątrz i wewnątrz większych przegród.
- Ja jestem gotowa - wyprostowała się dumnie, zdejmując pochwę miecza z pleców i przypinając ją do pasa, by w razie potrzeby dużo szybciej go dobywać. Broni jednak nie schowała, a jedynie postawiła sztychem w miękkiej ściółce z mchu, dłonie opierając na głowicy. Zerknęła na Takę, jaka będzie jego odpowiedź, ale nie chciała wywierać presji, dlatego po chwili poczęła się rozglądać po okolicy. Wciąż czuła na sobie spojrzenia lasu, ale teraz wydawały się one mniej wrogie.
Awatar użytkownika
Taka
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Taka »

Taka westchnął głęboko, nie wiedział, bardziej na mowy centaura czy na głupoty wróżki. Jedna pewna siebie do granic arogancji, a druga głupiutka jak but, pomyślał. Miałbym chyba wyrzuty sumienia, gdybym je tam puścił same.

- Tak, w porządku - powiedział. - Faktycznie, mamy właściwy dąb i wycofywać się teraz nie wypada. Nie wspominając o tym... zaraz, ratujemy przyjaciółkę wróżki? - zdziwił się. - Groszek, dlaczego ty mi zupełnie nic nie mówisz? Czy może raczej... nie komunikujesz?

Sprawa nagle zdała się mu jakby nieco poważniejsza. W obliczu nowych faktów, rzeczywiście nie wypadało się wycofywać, chociaż to nakazywał rozsądek oraz silny rasizm, przejawiany przez Siewcę - no bo w końcu Taka nie był jedyną osobą w towarzystwie, która zabijała zwierzęta, a z tego co przyuważył, to Nemain nie oszczędzała nawet zagrożonych gatunków. Sam w życiu nie wytropiłby tygrysa, nie mówiąc o jego upolowaniu, bo i po co miałby to czynić? Ale jednak to on, a nie szanowny czworonóg, był posądzany o jakieś niecne zakusy. Siewca doprawdy powinien douczyć się z gospodarki leśnej i okazać nieco empatii myśliwym, którzy nie kłusowali bezmyślnie strzelając do wszystkiego, co się rusza. Taka wiedział jednak z doświadczenia, że na walkę z uprzedzeniami szkoda czasu oraz energii, które wszak lepiej poświęcić na ratowanie osób, dotkniętych negatywnymi skutkami tychże.

W zaistniałej sytuacji taką osobą był naturalnie Taka, ale ratować się nie mógł. Po pierwsze, wróżka wymagała pomocy. Po drugie, szczerze mówiąc, nie był do końca pewien, gdzie konretnie w tym lesie są. Aczkolwiek czuł niemałą dumę, że przy właściwym dębie.

- No - ponaglił Siewcę. - To co z tymi próbami?
Groszek
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Wróżka
Profesje: Opiekun
Kontakt:

Post autor: Groszek »

Groszek z dużą satysfakcją zauważyła jak dużo wolnego miejsca znajdowało się w torbach Nemain. Nie potrafiła zrozumieć po co to komu ani dlaczego ktoś maiłaby dźwigać z sobą tyle powietrza. Wszystko wskazywało na to że centaur wyruszył w podróż właśnie po to by napełnić swoje kieszenie niezwykłymi znaleziskami, a to z kolei podsuwało wróżce myśl iż jako oddana przyjaciółka, powinna wspomóc kopytną w tym zadaniu. Ulokowawszy swojego żołędzia w bezpiecznym miejscu, Groszek zaczęła wodzić wzrokiem pomiędzy jukami Nemain, a olbrzymim drzewem. Nie była pazerna, ale z drugiej strony czuła, że jeśli wróci na polanę wróżek mając przy sobie podarek tylko dla siebie, inne skrzydlate mogłyby poczuć się nieco rozczarowane. „Zwłaszcza Jarzębina ona na pewno …”
- O nie! Jarzębina! – Wspomnienie przyjaciółki sprawiło iż wróżka nagle oprzytomniała, na powrót uświadamiając sobie o ciążącym na niej obowiązku. – Nie możemy tracić tu tyle czasu. Musimy ją ratować!
Skrzydlata spojrzała na swoich towarzyszy, podejrzewając ze oni również dali się omamić dziwnej, podobnej do driady istocie, w której to Groszek widziała cała winą za zaistniała sytuację.
- A ty? Co to ma znaczyć? Próbujesz nam przeszkodzić, tak? Zadręczasz nas jakimiś pytaniami, mydlisz oczy i strasz się skusić czymś takim? Phi, myślisz że nie mam w sobie tyle siły by oprzeć się takiej magii? Urok byle owocu miałby sprawić że zapomnę o Jarzębinie i swojej misji? – Dumna z siebie wróżka, zadarła podbródek i powolnym, jakże dostojnym lotem, zaczęła kierować się w stronę lasu. Musiała przy tym bardzo pilnować się aby nie spoglądać w kierunku dębu – strażnika. W przeciwnym razie nie ruszy się stąd zanim torba Nemain nie będzie pełna owoców. Oczyma wyobraźni widziała siebie sadzącą dziesiątki tak pięknych drzew wokół Srebrnego Jeziora.
- Nie słuchałaś ani słowa z tego co mówiłem o próbie. – Pogardliwie skomentował Siewca. – Uspokoję was. Nie zajmie wam ona wiele czasu. Wystarczy napić się wody z tej sadzawki. Jej moc zadecyduje czy jesteście wrogami czy też przyjaciółmi lasu. Być może doda wam ona sił, a kto wie może uzna że nigdy nie powinniście przekroczyć progu tej polany.
Podlatując do centaura, wróżka zaczęła szeptać Nemain prosto w ucho.
- Nie podoba mi się ten stwór. Siedzi sobie na ślicznym drzewku niczym jemioła, huba albo inny pasożyt i nic nie robi poza prawieniem morałów. Może od razu powinnyśmy porozmawiać z samym dębem, a nie tym robalem? – Zasugerowała Wróżka po czym przypominając sobie coś jeszcze, szybko dodała - Do tego ma czelność nazywać człowieka szkodnikiem. O nie. Idę dać mu w zęby, czy co on tam ma.
Zablokowany

Wróć do „Fiołkowa Polana”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość