MenaosPrzygoda Kaina - Czarny Rycerz przybywa do Menaos

Miasto położone na skraju Szepczącego Lasu, zamieszkałe przez ludzi. Nad miastem wznosi się przepiękny pałac króla Dariana. Szerokie, jasne ulice, marmurowe chodniki i wieża zamieszkała przez czarodzieja to tylko początek tego co może spotkać Cie w Menaos.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Na widok rycerza i muzykantki, Awel pomyślała ze jednak ma dziś szczęście. Połowa mieszkańców miasta była nieprzychylna czarodziejce, reszta pozostawała obojętna lub żądna jej głowy, a tymczasem trafiła na jedyne osoby które mogłyby pomóc jej wydostać się z kłopotliwej sytuacji. Pomimo faktu iż wisząc tak wyglądała głupio, ironia całego zdarzenia wprawiła Bryze w doskonały nastrój.
- Bardzo przepraszam za najście miła pani – zwróciła się do alchemiczki – Jestem Awel Bore lub jak kto woli Poranna Bryza, tu niesłusznie oskarżana o czary i gusła. A ta poczciwa kobieta która omdlała zaraz po uruchomieniu pułapki to pani Borgulio, Licząca w Ciemności a przy okazji najlepsza krawcowa w mieście. Jesteśmy tu po to by uratować tą dwójkę – Czarodziejka wskazała na Kaina i Gelarum. - I to właśnie robimy. Znajdujemy ukryte przejścia. – Dodała Awel. – Jeśli mogłabym cię prosić rycerzu, przesuń się trochę gdyż przyznaję ze mało komfortowo jest mi rozmawiać wpatrzonej w twoje krocze.
Tłumaczenie Bryzy nie było najlepsze, ale muzykantka wstawiła się za nią a gospodyni postanowiła skrócić jej wisielcze męki. Awel czuła że coraz bardziej lubi ta małą. Wprawdzie była samotniczką i zaprzyjaźnianie się nie należało do rzeczy które przychodzi jej łatwo, ale młoda elfka z swoim tajemniczym darem robienia tego co akurat potrzebne, wyjątkowo przypadła do gustu czarodziejce. „Być może jest tak że mam słabość do osób wyjątkowo naiwnych” Bryza pomyślała o czekającej na nią Fjaril.
Jej rozmyślania przerwały odgłosy dobiegające z górnych pomieszczeń i zapach spalenizny. Awel nie miała szczególnie wyczulonych zmysłów ale potrafiła rozróżnić subtelne zmiany roznoszące się w powietrzu, jak drgania czy temperaturę.
- Powiedzcie mi jaki cymbał podpala budynek który zamierza za chwilę szturmować? – Spytała retorycznie. Wrob najwyraźniej zaczął działać. – Zdaje się że grasuje tu ucieleśnienie siły, złości i głupoty w postaci muskularnego trolla. Będę zgadywała, niech mnie pani poprawi jeśli się mylę, przynajmniej połowa zgromadzonych tu specyfików eksploduje pod wpływem gorąca i kontaktu z ogniem. – Warsztat alchemika i bez pożaru był tykającą bombą. Im szybciej się z niego wyniosą tym lepiej. – Ktoś będzie musiał ją nieść. – Bryza wskazała na krawcową, sugerując jednocześnie rycerzowi kto jest na tyle silny i szlachetny by dźwigać pulchna kobiecinę.
Teraz gdy pani Bergulio była nieprzytomna, alchemiczka pozostawała dla nich jedyną nadzieją na przeprowadzenie ich przez sieć krętych tuneli. Kobieta musiała więc iść pierwsza, za nią muzykantka i rycerz z krawcową na plecach.
- Pójdę jako ostatnia, zabezpieczę ten właz i będę was osłaniać na wypadek pościgu – Zaoferowała się Awel, planując przy okazji splądrować piwniczkę gdy pozostali towarzysze wyprawy będą już w korytarzach. Oczywiście swoje sumienie uspokoiła tym iż tylko ratuje rzeczy z płonącego budynku. Gdy tylko czarodziejka znalazła się w tunelu, wyciągnęła z torby kryształ wielkości dłoni, uderzyła nim kilkukrotnie o ścianę, rozświetlając tym samym ciemne pomieszczenie zielonkawym światłem.
- Turmalina. – wyjaśniła pozostałym – Niewiele tu tlenu więc lepiej nie używać ognia. Przy okazji przypomniał mi się taki żart. Jak nazwać alchemika który dwa razy w ciągu miesiąca wysadził własny warsztat? Zapracowanym. – Awel swoje klaustrofobiczne lęki starała się maskować nieustannym paplaniem. – Martwię się też o twojego małego smoka. Wiesz, tego którego posłałeś po moje rzeczy – Zwróciła się do Kaina. Akurat sam smok Bryze obchodził najmniej – Biedactwo nie ma szans odnaleźć nas w tych podziemiach.
Ostatnio edytowane przez Awel 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

- W podziemiach na pewno nie, ale zapomniałaś, że wychodziły na zewnątrz. Ale pozostaje jeszcze zdecydować, czy wolimy długą drogę wychodzącą na strażnicę, czy krótką na zewnątrz. - ujęła to w ten sposób dlatego, że wolała wybrać tę krótszą mimo sali świątynnej po drodze.
Zamiary Awel były dość oczywiste. Nie znała jej, ale była niemal pewna, że dziewczyna ma własne powody aby iść z tyłu. Prawdopodobnie nawet w tej piwnicy.
- Jeżeli któreś z was zamierza coś wziąć, to proszę bardzo. Tamtym raczej wolę tego nie zostawiać.
To powiedziawszy zeszła w dół omijając leżącą kobietę. Zaczekała chwilę na pozostałych. Właściwie to nie miała innego wyboru jak przyłączyć się do grupki, mimo że żadnego z nich nie znała dłużej niż pięć minut.
- Dobra, kiedy wejdziemy idźcie tylko za mną i wykonujcie moje polecenia, jeśli jeszcze chcecie pożyć.
Mogłoby się to wydać dziwne każdej innej osobie. Nawet nie, jej też wydawało się dziwne. Złapała do ręki trochę żółtej mazi, i wysmarowała nią ścianę w określony wzór. Potem szczodrze opsypała ścianę czymś innym. Wyciągnęła z którejś kieszeni hubkę i krzesiwo, a następnie zasypała iskrami to co powstało.
Wzorzec zapłonął czerwonym blaskiem, a ściany rozsunęły się przed nią. Weszła do ukrytego korytarza i pogoniła pozostałych.
- Po lewej jest zbrojownia, jakbyście czegoś potrzebowali. Osobiście polecam nagolenniki. - Już nie wyjaśniała dlaczego. Przynajmniej dopóki wrota się nie zamkną.
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Wojownik tajemniczo uśmiechnął się do czarodziejki
- Nie martw się o nią. To mądra bestia, poradzi sobie. No i mam coś drobnego na takie wypadki - powiedział Kain wyjmując z drobnego mieszka mały miedziany gwizdek. Początkowo rycerz nie miał zamiaru niczego zabierać z piwnicy alchemiczki, jednak zmienił zdanie gdy zobaczył kilka grudek niebieskiego metalu jarzącego się delikatnym światłem.
- Przecież to Orialcon - pomyślał zaskoczony rycerz, po czym zabrał kilka kawałków metalu i włożył do mieszka. Orialcon był znany jako najrzadszy oraz najlepszy metal do tworzenia mieczy jednak jego obróbka była trudna i tylko jedna osoba w całej Alaranii potrafiła wykuć niego miecz. Problem polegał na tym, że ta osoba często podróżowała i trudno było na nią trafić. Teraz jednak ważniejszym było uciec stąd szybko. Wojownik zajrzał do zbrojowni jednak nie znalazł nic co by mu się przydało prócz hełmu, który pasował kolorystycznie do zbroi i miał groźny wygląd.
- Idealny - z delikatnym uśmiechem pomyślał Kain, zakładając hełm na głowę, następnie wziął na plecy nieprzytomną kobietę czekając na dalsze instrukcje pani alchemik.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Nie lubiła schodzić do piwnicy. Ta piwnica była zdecydowanie głębiej, niżby chciała. Chociaż z drugiej strony, wolała nie wybuchnąć w warsztacie. Cały czas coraz bardziej się pogrążali, co przywołało do jej pamięci słowa jednego pijaka: "Każdy dobry uczynek wróci do ciebie bolesnym bumerangiem." nie miała pojęcia co znaczy ostatnie słowo, ale z resztą wypowiedzi się zgadzała.
Teraz została wprowadzona do tajnego, strasznego i ciemnego korytarza. Mało komu o tym mówiła, ale panicznie bała się ciemnych i zamkniętych przestrzeni. Bała się chyba jeszcze bardziej niż wtedy na ulicy, gdy otoczyły ich potwory. Jeżeli wogóle można bać się bardziej.
Alchemiczka coś powiedziała, ale ona była zbyt zajęta rozmyślaniem o własnym strachu, żeby usłyszeć co zakomunikowała. Na szczęście specyficzny gest wskazywał pomieszczenie z uzbrojeniem. Mieli jeszcze walczyć? Po tym wszystkim?
Po dłuższej chwili zastanawiania wzięła dwustronny sztylet (czymkolwiek by on nie był, miał ostrza z obu stron rękojeści.), i dziwny, kanciasty, zakurzony przedmiot leżący w rogu. W wypadku walki mogła tym czymś rzucić.
Kiedy wyszła z pomieszczenia i spojrzała na zamykające się wrota zrobiło jej się słabo. Mieli do przejścia zamieszkany chyba tylko przez duchy korytarz, chociaż i to nie na pewno.
Zazdrościła krawcowej. Po części dlatego, że nie musiała oglądać podziemi, a po części dlatego, że była tak blisko Kaina. To co poczuła wtedy gdy byli sami nie zmalało, teraz nawet urosło. Pragnęła być tak blisko niego jak to możliwe.
Zanim tamten ponownie pochwycił panią Borgulio zarzuciła mu ręce na szyję, i szepnęła;
- Boję się.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

„Dlaczego tylko ja mam wrażenie że coś tu jest nie w porządku?” Zastanawiała się Awel. Postać alchemiczki nie dawała jej spokoju, wywołując uczucie niepewności dużo silniejsze niż ciemne bezkresne tunele którymi dane im było iść. Oto miała przed sobą kobietę która właśnie zrezygnowała z mieszkania, majątku, pozycji i bezpiecznego życia tylko po to by wyprowadzić trójkę kompletnie nieznanych osób poza obręb miasta. Takie rzeczy się nie zdarzały. Nikt nie niszczy swojego domostwa, nie rozdaje tak lekką ręką ciężko zgromadzonego dobytku i nie naraża bezsensownie życia dla tak lichej sprawy. Awel nie wierzyła że alchemiczka jest tym za kogo się podaje. Chyba że była szalona lub też chciała czegoś od nich licząc na szlachetny gest wdzięczności za okazaną pomoc. W tym ostatnim przypadku czekało ją niemiłe rozczarowanie.
- Albo po prostu jest obrzydliwie bogata … - Powiedziała na głos kończąc własne rozważania. Ludzie zamożni z nudów byli skłonni do rzeczy które normalnym ludziom nawet nie przyszły by na myśl.
Jakkolwiek duże były obawy czarodziejki nie powstrzymywało jej to przed korzystaniem z chwilowych dobrodziejstw i hojności gospodyni. Jeszcze w warsztacie napełniła swoje kieszenie tyloma specyfikami ile tylko była w stanie pomieścić, a teraz w zbrojowni Bryza starała się wybierać wszystko co według niej miało jakąś wartość. Zbroje i oręż z brązu czy żelaza nie były warte uwagi. Raczej żaden kowal nie zechce przetapiać tych metali by uzyskać powszechni i tani surowiec, a poza tym pozostawały zbyt ciężkie by dźwigać je do najbliższej kuźni. Na szczęście dla niej nie wszystkie przedmioty zgromadzone w zbrojowni były bezwartościowe. Kilka z nich posiadało złote lub srebrne zdobienia lub zostało wykonane z bardziej szlachetnych materiałów. Bryza nie znała się na sztuce wojennej, chociaż opanowała styl walki zwany tańcem włóczni, nie chcąc się całkowicie uzależniać od magii. Długa broń drzewcowa była jedyną jaką potrafiła władać. Znała się za to na robieniu dobrych interesów, oraz wartości poszczególnych metali i tego co może łatwo sprzedać. Czarodziejka zakładała na siebie ile tylko się da, nie przejmując się drobiazgami takimi jak przód i tył w kolczudze, miecze zawieszone na szyi zamiast przy pasie czy nagolenniki różnych kształtów i zabarwieniu.
- To kamuflaż, łowcy nie będą podejrzewali rycerza jeśli przykazano im szukać czarodziejkę - Usprawiedliwiła swoje działanie. Efekt jej zbrojeń był taki że wyglądała niczym strach na wróble a poruszając się dzwoniła lepiej niż czapka błazna.
- Może zna miła pani jeszcze jakąś tajemnica komnatę? Najlepiej z żywnością. Właśnie uświadomiłam sobie że nie jadłam od kilku dni i nigdy nie wiadomo kiedy zemdleję, a było by to szczególnie niefortunne, gdyż nasz rycerz jest nazbyt zajęty aby mnie złapać. – Stwierdziła z zadowoleniem. Widok Kaina obejmującego muzykantkę mógłby uchodzić za romantyczny gdyby nie pulchna krawcowa dźwigana przez młodzieńca na plecach.
- Mam nadzieję że nie będziemy tu nazbyt długo. Nie przeczę iż te jaskinie, są fascynujące i ciekawi mnie niezmiernie skąd w ogóle pomysł by wybudować pod miastem coś takiego? Jednak wolałabym czym prędzej znaleźć się na świeżym powietrzu. – Spytała Awel gdy cała grupa wreszcie wyruszyła przed siebie. Bryza już wcześniej wypytywała o to panią Bernulio , ale chciała wiedzieć czy alchemiczka będzie w stosunku do nich szczera. Zakładając oczywiście że opowieść krawcowej o smoku nękającym okolicę i mieście wzniesionym na ruinach zamku jest prawdziwa. - Nurtuje mnie też dlaczego tak właściwie zdecydowałaś się nam pomóc? – Dodała. Skoro nikt inny nie widział takiej potrzeby, lub nie chciał zadawać krępujących pytań, to jej przypadnie rola tej złej.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

Kiedy wszyscy już zdecydowali się co zamierzają zabrać elfka objęła rycerza. Alchemiczka obróciła się do korytarza licząc przejścia po drodze i udając, że nic nie widziała. Po obliczeniach wstępnych mieli do przejścia mniej więcej długość dwóch głównych ulic nie licząc omijania pułapek w świątyni.
Obok niej stanęła obwieszona rycerskim wyposarzeniem dziewczyna. Zapytała o to, dlaczego im pomaga. Głupie pytanie.
- A miałam wybór? Nawet gdybym wydostała się z pracowni nie przedarłabym się przez łowców. A gdybym chciała zejść sama, to i tak byście za mną poszli. - wytłumaczyła. Odczekała aż pozostała dwójka do nich dołączy. - Mamy kawałek drogi przed sobą. Lepiej ruszajmy. - zniżyła głos do szeptu i dała znać Awel - Zostaw przynajmniej połowę tego żelastwa, jeśli nie chcesz ICH zdenerwować.
Oczywiście nie mówiła tego o tamtej parze. Główną nawę świątyni zamieszkiwały duchy wiernych, bardzo drażliwe.
Złapała każde z osobna za rękę i posypała ich dłonie szczyptą soli zmieszanej z krystalizowanym wyciągiem z liści Ygardsil, wielkiego drzewa.
- Zaciera granice między życiem, a śmiercią. - wyjaśniła. - Nie zaatakują nas. Ale kiedy ich spotkamy, tylko ja mówię. - zastrzegła.
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Zaskoczyła go reakcja smoczej dziewczyny. Nie wyglądała na taką którą łatwo wystraszyć.
- Bez obaw. Poradzimy sobie - powiedział w końcu szeptem chcąc dodać przestraszonej dziewczynie otuchy. Cała ta sytuacja wydawała mu się... urocza? Jak bardzo rycerz, by się wypierał i tak wychodziło na jedno. W duchu dziękował losowi, że zdążył założyć ten przeklęty hełm zanim smocza dama rzuciła mu się się na szyję, gdyż czuł, że mimowolnie się rumieni.
- Do licha nie czas na to... - skarcił się w myślach. Gdy zobaczył czarodziejkę obładowaną niczym pomocnik tragarza nieomal parsknął ponownie śmiechem.
- Pani alchemik ma rację, nie potrzeba ci tyle złomu - powiedział do Bryzy. Od razu domyślił się że czarodziejka nie bierze tyle tego żelastwa tylko po to, by walczyć. Zaiste jak niektórym żądza pieniądza uderzała do głowy.
- Jeśli mogę spytać kim są ONI? - spytał w końcu Regane. Nie lubił niespodzianek zwłaszcza, że obecna sytuacja nie nastrajała go na niespodzianki.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Po chwili zdjęła ręce z rycerza bo zrobiło jej się głupio. Pomyślała, że miło byłoby mu pomóc nieść krawcową. Ale nie była wystarczająco silna. Tylko by przeszkadzała. Jakby nie mogła sama sobie pójść...
Rozwiązanie było tak oczywiste, że z trudem powstrzymała się, żeby nie wyzywać siebie od najgorszej z najgorszych. Wystarczyło ją ocucić magią życia i będzie po kłopocie. Ledwie wyciągnęła ręce przed twarz tamtej, kiedy była już przytomna.
- Co się... - spytała, nieświadoma sytuacji.
- Nic szczególnego, jesteś w podziemiach razem z grupką uciekinierów... Całkiem normalne - chciała zabrzmieć pewnie, ale głos łamał się jej w gardle. Podała tamtej rękę, aby mogła łatwiej wstać. Podeszli do alchemiczki stojącej kawałek dalej w korytarzu. Już chciała zapytać się, czy wyruszają, ale nagle na jej ręce pojawiła się dziwna substancja. Kiedy usłyszała wyjaśnienie, wiedziała co to.
- To ma hamować roztaczanie aury i sprawić by wyglądała bardzo staro. - poszczyciła się swoją wiedzą. Ale euforia nie trwała nawet sekundy, bowiem usłyszała o NICH. Już wystarczyło, że mieli iść tym korytarzem. A CI, jeżeli byli tym czym przypuszczała, nigdy, przenigdy nawet się do nich nie zbliży.
Chwyciła Kaina za rękę, aby dodać sobie otuchy.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Przeczucia Awel co do tajemniczej alchemiczki zaczynały się ziszczać. Bez względu na to jakimi zapewnieniami chciała ich uraczyć ciemnowłosa kobieta, jej zamiary najprawdopodobniej nie były tak krystalicznie czyste. Dobrze że przynajmniej rycerz i muzykantka nabrali podejrzeń i zaczęli wykazywać oznaki niepewności. Im bardziej będą nieufni tym zachowają większą ostrożność. Czarodziejka przez chwilę przyglądała się twarzy pani Borgulio. Mina kobiety zdradzała rezygnację połączoną z przerażeniem. Już skazańcy idący na szubienicę mieli w sobie więcej nadziei i optymizmu niż pulchna krawcowa obecnie. Cokolwiek czekało ich na końcu drogi, najwidoczniej nie było zwykłym zjawiskiem obserwowanym dzień w dzień przez mieszkańców Menaos. W rzeczywistości jednak prawdziwe zmartwienie Bryzy znajdowało się nad nimi. Jeśli chcieli wydostać się niepostrzeżenie z miasta to powinni działać szybko, a tymczasem najpierw zamarudzili w tej zbrojowni, teraz wloką się nieskończonymi tunelami, a przed sobą mają jeszcze dodatkowe atrakcje zaplanowane dla nich przez alchemiczkę. Awel zastanawiała się ile osób wie o tych korytarzach? Ile istnieje takich pań Borgulio i jak szybko dadzą się one złamać gdy łowczy zaczną zadawać kłopotliwe pytania? Nie było złudzeń że ktokolwiek odpuści sobie pościg uznając iż spłonęli w warsztacie. Czarodziejka nie wątpiła tez w fakt że jeśli mężczyzna na wiwrenie nakaże Wrobowi przesłuchać dzieci mieszkańców, to ktoś wreszcie się wyda i doprowadzi łowców na ich trop. Jeśli dalej będą marudzić tu tyle czasu to na końcu tunelu jedyną rzeczą jaką zobaczą będzie uśmiechnięta twarz Wroba. „Doszło do tego że przejmuję się losem jakiś bachorów” Zirytowała się Bryza.
- A już się bałam że prowadzisz nas na jakaś spokojną, obsypaną kwiatami leśną polankę, gdzie szumią drzewa, rosną poziomki, a zwierzęta oddają się radosnej zabawie. Co za ulga. – Zażartowała Awel chcąc ukryć swoje zaniepokojenie. Rzecz jasna nie zamierzała słuchać nikogo z dwójki doradzających jej pozostawienie części oręża. Upór i chęć dążenia do zysku sprawiały że byłaby gotowa nieść zdobyte przedmioty dziesiątki mil, jednak okrutna rzeczywistość dała znać o sobie. Bryza nieprzyzwyczajona do dźwigania zbroi szybko opadła z sił. Z wielkim żalem i głośnym „brzdęk” co kilka kroków wyrzucała za siebie kolejne przedmioty.
- Gadanie. Oczywiście ze jest mi to potrzebne. – Skomentowała uwagę rycerza. - Zwyczajnie zazdrościsz mi że wyglądam w zbroi lepiej niż ty. – Dodała pozbywając się kolejnego z mieczy. „W tym tempie pozbędę się wszystkiego zanim dotrzemy na miejsce a przy okazji zaznaczę za sobą idealna drogę dla ewentualnego pościgu” Pomyślała Bryza szukając rozwiązania swojego problemu. Roznoszące się echo sugerowało iż znajdowali się teraz w znacznie większej grocie. Powietrze było tu świeższe a akustyka znacznie lepsza. Najprawdopodobniej zbliżali się już do celu.
- Masz. – Awel zwróciła się do muzykantki przekazując jej jeden naramiennik – To pallad, metal który odstrasza upiory i zjawy. O i weź jeszcze ten karwasz z telluru, jest świetny na wampiry i inne umarlaki. Przyda ci się też trochę srebra - Czarodziejka zamierzała dodać nieco otuchy muzykantce a jednocześnie sprawić by ta dźwigała za nią te rzeczy na które ona sama nie miała już sił.
Następnie przysunęła się do Kaina szepcząc mu do ucha:
- Nie ufam jej - dyskretnie skinęła głową w kierunku alchemiczki - i czuję że nie będzie z tego nic dobrego. Powinniśmy się jej pozbyć zawczasu, a ta grubsza kobieta niech nas stąd wyprowadzi - zasugerowała czarodziejka dając jednoznacznie do wiadomosci co rozumie przez "pozbycie się" przewodniczki. Bryza dręczyła szlachetnego rycerza będąc jednocześnie ciekawa jego reakcji.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

Miejsce w które zmierzali rzeczywiście było upstrzone niespodziankami. Ale nawet ona nie miała ochoty się z nimi stykać. Wolała przebywać wśród żywych osób, a umarlakami gardziła. Jednak to była jedyna droga nie prowadząca prosto do strażników. Usłyszała uwagę Awel. Zadziwiające, że tak dobrze trafiła.
- Ostatecznie, to właśnie tam się znajdziemy. - poinformowała. I dodała z drwiącym uśmiechem. - Możesz już bać się dalej.
Zbliżali się. Korytarz powoli przeszedł w salę, prawdopodobnie to tutaj odbywały się niegdyś bankiety. Stołów co prawda już nie było, zostały z nich mokre wióry. Z sufitu zwiększały się żyrandole zwieńczone płonącymi świecami. "Zastanawiające, że wciąż się palą." - pomyślała. Podczas jej ostatniej wizyty lokatorzy zapragnęli je zapalić. A było to dobre dwa lata temu.
Usłyszała od Awel, że w ich grupie znajduje się pallad. Akurat teraz?! Prowokowanie gospodarzy raczej nie wpłynie zbyt dobrze na ich wizerunek.
- Wywal pallad. Już! Nie możemy mieć ani grama.
Czarodziejka mrukmęła coś pod nosem pod adresem alchemików, ale zostawiła przedmiot na posadzce.
To było już za najbliższym zakrętem. Trzeba było go przekonać, żeby ich wpuścił. Z większą grupą to mogło być trudne.
Za rogiem stał duch pilnując obustronnych, zdobionych drzwi. Miał zieloną poświatę, był mało przezroczysty jak na ducha, był chudy. Unoczący się nad ziemią zapytał:
- Przyjaciel, czy wróg?
- Przyjaciel. Czujemy, że zbliża się nasz czas i przybyliśmy złożyć ofiarę, abyśmy po śmierci nie cierpieli - skłamała. - chcielibyśmy wejść.
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Gdy smocza dama chwyciła go za rękę znowu poczuł uderzenie gorąca. Mimo to delikatnie ścisnął rękę dziewczyny, by dodać jej otuchy. Z zamyślenia wyrwała go Bryza.
- Wątpię, by ta pani nam pomogła - odparł cicho wskazując lekko zdezorientowaną krawcową. Widać było, że nie była jeszcze w tej części tuneli i nie znała drogi.
- Po za tym nie zabijam niewinnych ani ich nie krzywdzę, więc na przyszłość nie proponuj mi takich głupich pomysłów panienko... o przepraszam szanowna pani czarodziejko - dodał wykonując zdegustowaną minę. Gdy tak szli tymi kanałami sprawdził aury wszystkich wokół za wyjątkiem smoczej damy, którą już sprawdzał. W ten sposób dowiedział się że Bryza jest starsza niż wygląda. Co do Regane to cóż musieli jej zaufać choćby dlatego, że uratowała ich wcześniej przed łowcami no i jakby nie było, była uczennicą Galmarisa najlepszego alchemika w Menaos. Delikatnie się uśmiechnął gdy alchemiczka zwróciła uwagę w kwestii palladu.
- Beznadzieja... - mruknął cicho, kiwając głową, po czym zamilknął, gdy pani alchemik zaczęła rozmawiać z duchem. Pierwszy raz widział ducha i choć wiele o nich słyszał był pod wrażeniem.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Czuła się beznadziejnie. Co prawda, w większej sali nie doskwierała jej aż tak bardzo klaustrofobia, ale nadal bała się tego, co będzie na końcu. Przecież to mogło być wszystko.
Na szczęście, nadal trzymała rycerza za rękę, bo gdyby nie to, to pewnie uciekłaby z wrzaskiem nie wiadomo dokąd. Jego obecność sprawiała, że jeszcze jakoś dawała sobie z tym radę.
Jako ostatnia ominęła zakręt. Regane rozmawiała z duchem. Ścisnęła mocniej rękę Kaina i schowała się za nim. Z krótkiej rozmowy wychwyciła "nasz czas" i "ofiarę". Już miała zacząć wrzeszczeć, gdy przypomniała sobie, że alchemiczka chciała z nimi mówić. A duch bez rozmowy pewnie i tak by to zrobił.
Drzwi otworzyły się, choć nikt ich nie dotknął. Z drugiej strony stały rzędami ustawione ławki, na bogato zdobionych kolumnach wisiały zapalone kinkiety. W ławkach siedziały duchy. Prawie takie same jak ten przy drzwiach, ale miały inne odcienie zieleni. Na wprost wznosił się ołtarz na który składało się pięć gładkich kamieni i bardzo skomplikowana rzeźba w tle.
Nie miała pojęcia co dalej. Nigdzie nie było innych drzwi. Nie było którędy wyjść. A co, jeśli nie kłamała? A co, jeśli rzeczywiście zrobi z nich ofiarę?
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Bardzo rozbawiło ją to iż została niespodziewanie uznana za "panią czarodziejkę". Ludzie jak zwykle posiadali surowe liczby ale nie potrafili ich analizować. Nie uznawali czegoś takiego jak względność czasu i określanie wieku w stosunku do długości życia. Dla Awel, tak jak stuletni smok nadal pozostawał pisklęciem będącym w rzeczywistości młodszym od niej, tak i ona realnie mogła być młodsza od rycerza. Dzięki tej wiedzy czarodziejka zrozumiała na czym polega zaklęcie rzucone na nią przez Vasgarda. Początkowo próbowała z tym walczyć traktując rzucony czar za prosty urok, jednak to co naprawdę zrobił mag to odniesienie jej wyglądu zewnętrznego do wieku przeliczonego na ludzki. Było to zaklęcie z znacznie wyższego kręgu niż umiejętności Bryzy, coś z czym sama nie była w stanie sobie poradzić. Zresztą zdążyła sie już przyzwyczaić do tego jak wygląda i wykorzystywać to co ma do własnych celów. Poza tym swoim spostrzeżeniem rycerz zdradził jej znacznie więcej niż sam się dowiedział.
- A zatem jesteś czytaczem aur - stwierdziła rozbawiona - Ciekawe. Zawsze wydawało mi się że mężczyźni uczą sie tej sztuki by móc odczytywać nieprzyzwoite myśli innych. Akurat w moim wypadku jest to całkowicie niepotrzebne. Jak chcesz to możesz otwarcie zapytać, a powiem ci jakie sprośności przychodzą mi do głowy. - Awel nie ustępowała w dręczeniu rycerza. Ciekawe iż żadne z dwójki jej towarzyszy nie zareagowało na fakt iż alchemiczka unika odpowiedzi na zadawane jej pytania. Temat tajemniczych istot od których ich prowadziła dość szybko został zepchnięty na drugi plan. Sprawa z pozoru dużo większej wagi jakoś została oficjalnie zignorowana zarówno przez rycerza jak i muzykantkę.
- A zatem unikamy zombie uciekając sie do pomocy upiorów. Cudownie. - Bryza nie zamierzała rezygnować z próby dowiedzenia sie czegoś o zamiarach alchemiczki. Podobnie zresztą jak nie chciała zastosować sie do jej wskazówek mówiących o zachowaniu ciszy. Interpretując ów zakaz na swój sposób, uznała że nakazywał on, aby żadne z nich nie rozmawiało z duchami ale o toczeniu dyskusji między sobą nie było wzmianki.
Skoro nie dawało się nic wyciągnąć od samej alchemiczki to pozostawała spróbować pociągnąć za język panią Borgulio. Zrzucając kolczugę Awel przysunęła się bliżej przestraszonej krawcowej. Z smutkiem stwierdziła iż z oręża zabranego wcześniej została jej już tylko garstka przedmiotów.
-Jestem niezmiernie wdzięczna za wszystko co pani dla nas robi. - Rozpoczęła dyskusję.
- Ja... - Nie rozumiała kobieta cały czas błądząc nerwowym spojrzeniem po otaczających ich komnatach.
- Jak już zdążył wygadać ten papla, jestem nie tylko czarodziejką ale potrafię też widzieć przyszłość. Pomyślałam że skoro nie będę mogła podziękować pani po wszystkim to powinnam przynajmniej zrobić to teraz. - Zaryzykowała Awel, a widząc minę Borgulio mówiącą "nie rozumiem co masz na myśli" , kontynuowała - Zostanie pani wybrana i poświęci dla nas tak dużo... no, naprawdę chciałam powiedzieć iż to doceniam. - Zgadywała czarodziejka licząc na to iż kobieta sama dopowie resztę. Zupełnie nieświadomie Awel zamiast wydobyć od swojej rozmówczyni informacje pchnęła pulchną krawcową poza granice obłędu. Kobieta i tak była wystraszona do kresu swoich możliwości, a wiedza iż ma sie stać jej coś najgorszego, sprowokowała ją tylko do działania.
- Co? Ja? Niedoczekanie! - Borgulio wyrwała czarodziejce noszona przez nią niewielką tarczę i krótki miecz. - Nawet nie jestem z wami i nic od was nie chce! Uprowadziliście mnie tu wbrew mojej woli! Nie zamierzam tu dłużej zostawać. Cofnijcie się. - Rozkazywała kobieta, cofając siejednocześnie w kierunku wyjścia. Niespodziewanie jej drogę zastąpił upiór którego spotkali wcześniej.
- To brama wejścia. Nikt nie opuszcza tego pomieszczenia przechodząc przez nią z tej strony. - Oznajmił stanowczo.
- Cofnij się brudna zjawo! - Oręż trzymany przez krawcową zaczął świecić intensywnym srebrnym światłem. - Wracaj do ciemności z której wypełzłaś.
"No to narobiłam bigosu" pomyślała Awel.
- Ups. Czy mówiąc "wyrzuć pallad" miałaś na myśli WSZYSTKI pallad który trzymam przy sobie? - Spytała naiwnie Bryza, patrząc na błyszczący metal trzymany w rękach Borgulio.
Awatar użytkownika
Regane
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek - alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regane »

- No patrz, w jaki sposób się domyśliłaś? - zapytała ironicznie. Jakim cudem mogła się spodziewać, że garstka zbiegów wytrzyma pięć minut bez sprowokowania duchów? Ostatecznie wszystko musiało pójść źle. Wolała nie myśleć co potrafi zrobić im armia upiorów.
Mieli po prostu wejść, zrobić swoje i wyjść, choć w trochę inny sposób. Ale zdziwiło ją zachowanie zjawy, bowiem gdy ostatnio odwiedziła to miejsce nie miała problemów z wyjściem. "Nie czas myśleć. Masz robotę." skarciła się w myślach.
- Ty - wskazała rycerza - pomóż jej. Za to wy pójdziecie za mną.
Miała nadzieję, że wyglądało to jakby wiedziała co robi. Nie lubiła tracić kontroli nad sytuacją, a z tą grupką to było chyba na porządku dziennym.
Pobiegła w stronę kamiennego kręgu pełniącego funkcję ołtarza. Kamienie tworzące go były idealnie gładkie, choć nie kanciaste. Po posadzce wiły się wgłębienia łączące wszystkie kamienie ze środkiem kręgu.
Stanęła przy jednym z kamieni nie naruszając koła. Wyciągnęła nóż, przecięła sobie dłoń i pozwoliła krwi płynąć zagłębieniem. "Cholernie boli" pomyślała.
- A wy co stoicie? - powiedziała do Awel i elfki - Przejście nie zadziała dopóki nie będzie pełne.
Przerwało jej donośne "Glup", zupełnie jakby komuś wykipiała zupa. Dźwięk rozległ się znowu i znowu. Nagle zlokalizowana jego źródło.
- O mój... - Kamienny blok oderwał się od ściany, zachlupotał jak galareta, a następnie uformował się w pokraczne coś kroczące w ich stronę. - Co to jest, do jasnej cholery?!
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Rycerz lekko do czarodziejki. Wolałby raczej nie wiedzieć co siedzi w łepetynie czarodziejki.
- W zasadzie jestem Czarnym Rycerzem. Jest to wymarły klan i jestem jednym z ostatnich żyjących. Czytanie aur należy do jednych z podstawowych umiejętności, ale jeszcze się jej uczę - Kain westchnął posępnie gdy okazało się że został jeszcze jeden oręż z palladu. Gdyby nie hełm przejechał by po twarzy w geście całkowitego zdołowania.
- Ta kobieta wpędzi nas do grobu szybciej niż łowcy, którzy nas szukają. - mruknął cicho pod nosem po czym skierował się porozmawiać z krawcową.
- Nie zbliżaj się do mnie - krzyknęła kobieta atakując rycerza w głowę. Kain wydobył Zantetsukena i bez problemu szybkim ruchem pozbawił krawcowej broni, która wyleciała przez wejście. Przestraszona kobieta cofnęła się do tyłu.
- Proszę się uspokoić. - powiedział Kain chowając miecz do pochwy - Gwarantuję pani że nic się pani nie stanie ani nikt nie będzie pani składał w ofierze. Przepraszam też za niewyparzony jęzor tej tu czarodziejki - dodał upewniając się czy krawcowej nic się nie stało.
- Co to jest do jasnej cholery?! - to pytanie odbiło się po sali w której przebywali. Czarodziejkę, smoczą damę i panią alchemik zaatakowało pokraczne galaretowate coś co nie wyglądało na przyjaźnie nastawione.
- No ładnie jeszcze tego nam brakowało, jakby mało mi było wrażeń na dziś - warknął rycerz ruszając z wyciągniętym mieczem w stronę potwora, by zadać mu cięcie w coś co wyglądało na głowę.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Nie była w stanie określić co właściwie się stało. Pierwszy raz widziała ścianę która chciała kogoś zaatakować. A ta ściana na dodatek chciała zaatakować ją. Powoli przetoczyła się po ławkach zostawiając po sobie ślad spalonego drewna. Nie do końca spalonego, raczej trochę przypieczonego.
Nigdy nie była w podobnej sytuacji i nie wiedziała co dokładnie zrobić. Wyciągnęła znaleziony wcześniej przez siebie sześcian i rzuciła w stronę brei. Próba nie zdała się na nic, kwadrat został wciągnięty w całości przez szarą masę. Rzuciła jeszcze wyszukanym nożem, ale niecelnie i nawet nie dotykając potwora przetoczył się obok.
Zbliżał się Kain. Na szczęście. A może i nie... Mógł przecież nie poradzić sobie ze stworem. Skalniak mógł po prostu wciągnąć miecz, zalać sobą tarczę a potem przysmażyć rycerza.
Kain dobrze sobie radził. Uderzenia były zbyt mocne, aby je zatrzymać, a nie pozwalał potworowi się opleść.
Stwór całkiem przesłonił jej widok. Dziwnie przycupnął i zabulgotał. Czy to... Co się stało? To przecież... Czy...
Zbyt dużo informacji. Gelarum była wściekła, że nie potrafiła pomóc. Była wściekła, że stwór wogóle się pojawił. Była wściekła... na wszystko. Chciała rozerwać świat na strzępy, a te, po ponabijaniu na pale torturować aż spłoną.
Nawet nie zauważyła jasnego światła, które rozświetliło salę. Nie zorientowała się co się dzieje nim było za późno. W pewnej chwili stwierdziła, że ma czym rozrywać. Była w swojej prawdziwej, smoczej postaci. Miała teraz długie szpony skrobiące o posadzkę, dziwny ciężar skórzastych skrzydeł, bardzo nieporęczny ogon i długą, niezrozumiałą w obsłudze szyję.
Ale nie wyrzuciła swojej wściekłości. Odbiła się od posadzki i jednym susem dopadła skalniaka. Zaczęła szarpać i rozrywać masę na wszystkie strony. Pozwalała instynktom myśleć za nią. Brak wiedzy i doświadczenia bojowego były pewnie widoczne. Nie dbała o to. Chciała go poćwiartować.
Zablokowany

Wróć do „Menaos”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość