Spojrzał na kobietę z lekkim uśmiechem, po czym rzekł do niej.
- Oczywiście, zajmę się tym co potrzeba, teraz udam się do mych ludzi, muszę się z nimi rozmówić i rzec, jakie dalsze działania będziemy prowadzić i w tym czasie wyślę do ciebie opiekunkę, która wszelkiej pomocy ci udzieli. Na razie to będzie musiało starczyć, wybacz że tak niewiele mogę uczynić. I będę cię musiał prosić, byś zastanowiła się, czy zechcesz udać się ze mną i mymi ludźmi w podróż. Niestety, nie mogę zostać w tym mieście. - Rycerz zaczął przywdziewać swą zbroję, co nie było dla niego łatwe, była dość ciężka i trudna do nałożenia. Jednak uporał się z tym wyzwaniem, po czym podszedł do Villemo. Ucałował ją delikatnie na pożegnanie i ruszył przez drzwi...
Valladon ⇒ [Ulice miasta]Podróżnicy róży
- Villemo
- Kroczący pośród cudzych Marzeń
- Posty: 432
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Nemorianin
- Profesje: Arystokrata , Mag
- Kontakt:
Uśmiechnęła się do niego łagodnie. To było chyba oczywiste, że pojedzie z nim. Wszelkie wątpliwości, strach i smutek zniknęły.
- Pojadę tam gdzie zechcesz - odpowiedziała spokojnie.
- Nie zamierzam już dłużej żyć sama. Chyba wystarczająco czasu minęło - dodała.
Kiedy Darogan wyszedł, próbowała jeszcze przez chwilę uspokoić małą. Raia jednak nie była chętna do tego by przestać płakać. Na szczęście bardzo szybko do pokoju zapukała młoda dziewczyna, która została przysłana do pomocy przy małej. Villemo dostała butelkę z mlekiem i zaczęła karmić maleństwo. W tym czasie dziewczyna przygotowała kąpiel. Kiedy mała zjadła i uspokoiła się, Villemo zajęła się rozmową ze służką, żeby dziecko miało czas na strawienie posiłku. Rozmawiały głównie o dzieciach i opiece nad nimi. Villemo nie miała ochoty wypytywać dziewczyny o poczynania rycerstwa, zresztą nie miała pojęcia, czy służka wiedziałby na ich temat cokolwiek. Po krótkiej rozmowie i odpoczynku Rai, dwie kobiety wykąpały dziecko, po czym ułożyły je w kołysce. Villemo czuła się coraz lepiej, ale wiedziała, że w końcu musi dać zmienić sobie opatrunek. Dziewczyna, która pomagała jej przy Rai, przyniosła świeże bandaże i zmieniła Nemoriance przesiąknięte już krwią stare opatrunki. Pomogła jej się także przebrać, po czym zostawiła Villemo samą.
Demonica wiedziała, że powinna się oszczędzać. Położyła się więc na łóżku odpoczywając.
- Pojadę tam gdzie zechcesz - odpowiedziała spokojnie.
- Nie zamierzam już dłużej żyć sama. Chyba wystarczająco czasu minęło - dodała.
Kiedy Darogan wyszedł, próbowała jeszcze przez chwilę uspokoić małą. Raia jednak nie była chętna do tego by przestać płakać. Na szczęście bardzo szybko do pokoju zapukała młoda dziewczyna, która została przysłana do pomocy przy małej. Villemo dostała butelkę z mlekiem i zaczęła karmić maleństwo. W tym czasie dziewczyna przygotowała kąpiel. Kiedy mała zjadła i uspokoiła się, Villemo zajęła się rozmową ze służką, żeby dziecko miało czas na strawienie posiłku. Rozmawiały głównie o dzieciach i opiece nad nimi. Villemo nie miała ochoty wypytywać dziewczyny o poczynania rycerstwa, zresztą nie miała pojęcia, czy służka wiedziałby na ich temat cokolwiek. Po krótkiej rozmowie i odpoczynku Rai, dwie kobiety wykąpały dziecko, po czym ułożyły je w kołysce. Villemo czuła się coraz lepiej, ale wiedziała, że w końcu musi dać zmienić sobie opatrunek. Dziewczyna, która pomagała jej przy Rai, przyniosła świeże bandaże i zmieniła Nemoriance przesiąknięte już krwią stare opatrunki. Pomogła jej się także przebrać, po czym zostawiła Villemo samą.
Demonica wiedziała, że powinna się oszczędzać. Położyła się więc na łóżku odpoczywając.
Czas mijał...
Minuty zmieniały się w godziny... A jego wciąż nie było, czemu tak długo ? Cóż go zatrzymało tyle czasu ?
Nagle do pokoju wkroczyła kobieta która wcześniej pomagała Villemo, by przekazać nowinę.
- Pani, Lord Darogan wysłał mnie z przeprosinami i prośbą o wyrozumiałość, zatrzymały go ważne sprawy. Lecz z pewnością wróci nim nastanie świt. Tylko ze w ten czas będziesz musiała być już gotowa do drogi. Z tego co mi wiadomo, jedna z spraw które obecnie załatwia jest zakup karocy dla Ciebie Pani. Byś ty i twe dziecię nie musiały zbyt ciężko znosić długiej podróży która nas czeka.
Normalnie tam gdzie wędrujemy udajemy się magią, lecz na chwilę obecną odesłano wszelkich tych którzy się nią parali. Stad zaszłą potrzeba wędrówki konnej, a następnie żeglugi przez morze. Lord Darogan także przeszyła wieści ze jeżeli będzie Ci potrzeba czego zakupić na tą długą drogę, masz przekazać listę potrzebnych mi rzeczy, w ten ja zakupie to na miejscowym targu i wśród handlarzy tego miasta. - Kobieta rzekła do Villemo zdaje się wszystko co miała i skłoniła się lekko przed nią, oddając jej głos.
Minuty zmieniały się w godziny... A jego wciąż nie było, czemu tak długo ? Cóż go zatrzymało tyle czasu ?
Nagle do pokoju wkroczyła kobieta która wcześniej pomagała Villemo, by przekazać nowinę.
- Pani, Lord Darogan wysłał mnie z przeprosinami i prośbą o wyrozumiałość, zatrzymały go ważne sprawy. Lecz z pewnością wróci nim nastanie świt. Tylko ze w ten czas będziesz musiała być już gotowa do drogi. Z tego co mi wiadomo, jedna z spraw które obecnie załatwia jest zakup karocy dla Ciebie Pani. Byś ty i twe dziecię nie musiały zbyt ciężko znosić długiej podróży która nas czeka.
Normalnie tam gdzie wędrujemy udajemy się magią, lecz na chwilę obecną odesłano wszelkich tych którzy się nią parali. Stad zaszłą potrzeba wędrówki konnej, a następnie żeglugi przez morze. Lord Darogan także przeszyła wieści ze jeżeli będzie Ci potrzeba czego zakupić na tą długą drogę, masz przekazać listę potrzebnych mi rzeczy, w ten ja zakupie to na miejscowym targu i wśród handlarzy tego miasta. - Kobieta rzekła do Villemo zdaje się wszystko co miała i skłoniła się lekko przed nią, oddając jej głos.
- Villemo
- Kroczący pośród cudzych Marzeń
- Posty: 432
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Nemorianin
- Profesje: Arystokrata , Mag
- Kontakt:
Bardzo późnym popołudniem Villemo czuła się zmęczona i obolała. Wiedziała, że rana się goi ale mimo czuła się osłabiona. Zbyt wiele się ostatnio działo. Jej ludzkie ciało chyba zaczęło reagować na to co działo się z jej psychiką. Raia spała teraz spokojnie, chyba i jej dały się we znaki trudy ostatnich dni. Villemo trochę zaspana podniosła się na łożu i wysłuchała tego co ma jej do powiedzenia kobieta. Myślała przez chwilę, jakby przetwarzając informację. Przetarła oczy dłonią by jakoś dojść do siebie.
- Dobrze, dobrze... rozumiem.
- Kupcie wszytko co jest potrzebne na podróż - rzekła zdawkowo. Czuła się naprawdę źle.
- Dobrze, dobrze... rozumiem.
- Kupcie wszytko co jest potrzebne na podróż - rzekła zdawkowo. Czuła się naprawdę źle.
Kobieta spojrzała z troską na Villemo i rzekła do niej
- Może wezwać kogoś by obejrzał ranę ? Niestety sam Lord Darogan się jeszcze przez jakiś czas nie zjawi, z tego co mi wiadomo, ruszył zakupić karoce. Karocę by Pani i jej dziecko spokojną podróż mieli. Jeżeli jednak bardzo pani pragnęła byś go ujrzeć, mogę rozejrzeć się za nim, lub nawet jakiś list przekazać. - Po tych słowach niewiasta ukłoniła się z szczerym uśmiechem, czekając na odpowiedz Villemo...
A w między czasie gdzieś w mieście Darogan kupował wielką karocę w czerni i błękicie, wygodną i o solidnej konstrukcji. Dzięki czemu ranna kobieta miała nie odczuwać nawet faktu ze jest w podróży...
- Może wezwać kogoś by obejrzał ranę ? Niestety sam Lord Darogan się jeszcze przez jakiś czas nie zjawi, z tego co mi wiadomo, ruszył zakupić karoce. Karocę by Pani i jej dziecko spokojną podróż mieli. Jeżeli jednak bardzo pani pragnęła byś go ujrzeć, mogę rozejrzeć się za nim, lub nawet jakiś list przekazać. - Po tych słowach niewiasta ukłoniła się z szczerym uśmiechem, czekając na odpowiedz Villemo...
A w między czasie gdzieś w mieście Darogan kupował wielką karocę w czerni i błękicie, wygodną i o solidnej konstrukcji. Dzięki czemu ranna kobieta miała nie odczuwać nawet faktu ze jest w podróży...
- Villemo
- Kroczący pośród cudzych Marzeń
- Posty: 432
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Nemorianin
- Profesje: Arystokrata , Mag
- Kontakt:
Pokiwała tylko głową na znak, że byłoby miło gdyby go odnaleźli. Czuła się co raz bardziej słaba, nie wiedziała, czy tylko zasypia, czy raczej traci przytomność. Ewidentnie musiała coś zrobić ze swoim ludzkim ciałem, bo zdawało się, że ono co raz gorzej znosi, ostatnio ciężkie życie Villemo. Miała wrażenie, że jeśli porządnie nie odpocznie, będzie musiała znaleźć sobie inne ciało, a do tego była wyjątkowo przywiązana, poza tym nie widziała jej się zabawa w opętanie, to było coś czego wystrzegała się przez wszystkie lata życia.
- Gdybym... - powiedziała cicho przymykając oczy - niech ktoś się zaopiekuję małą... - nie była w stanie powiedzieć nic więcej, opadła bezwładnie na poduszki, służka jednak nie mogła wiedzieć, czy zasnęła, czy też straciła przytomność.
- Gdybym... - powiedziała cicho przymykając oczy - niech ktoś się zaopiekuję małą... - nie była w stanie powiedzieć nic więcej, opadła bezwładnie na poduszki, służka jednak nie mogła wiedzieć, czy zasnęła, czy też straciła przytomność.
Kobieta spojrzała z troska na opadająca niewiastę, z troska i obawą. Nie ruszyła na miasto , tylko pognała od razu po kapłana który przebywał w pomieszczeniu obok. Kapłan po chwili przybył ze służką i zbliżył się do lezącej niewiasty, delikatnie przykładając dłoń na jej ranie, starając się ją wybadać. Jasne światło zabłysło z pod rany...
- Winniśmy ją magią wyleczyć - rzekł spoglądając w stronę służki
- Więc czemu do tej pory tego nie uczyniliście ? Czemu nie zasklepiliście jej ran ?
- Ta istota.. nasza magia.. uleczania działa jak magia destrukcji na istotę tego pochodzenia, stąd obawa ze nie potrafilibyśmy jej pomoc, a jedyni zaszkodzić. Chociaż... Jest pewien lek magiczny na takie przypadki. Trzeba pognać po łowców, by zdobyli potrzebne skłądniki w ten przyrządzę remedium...
- Winniśmy ją magią wyleczyć - rzekł spoglądając w stronę służki
- Więc czemu do tej pory tego nie uczyniliście ? Czemu nie zasklepiliście jej ran ?
- Ta istota.. nasza magia.. uleczania działa jak magia destrukcji na istotę tego pochodzenia, stąd obawa ze nie potrafilibyśmy jej pomoc, a jedyni zaszkodzić. Chociaż... Jest pewien lek magiczny na takie przypadki. Trzeba pognać po łowców, by zdobyli potrzebne skłądniki w ten przyrządzę remedium...
- Villemo
- Kroczący pośród cudzych Marzeń
- Posty: 432
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Nemorianin
- Profesje: Arystokrata , Mag
- Kontakt:
Ocknęła się jakąś godzinę później. W pokoju było ciemno. Rana na plecach piekła ją niemiłosiernie, miała wrażenie, że to co podał jej medyk, źle zadziałało, albo po prostu zostało źle podane. Tak, czy inaczej męczyła się i nie zamierzała dłużej tego znosić, w końcu znała się na magii, a skoro regeneracja jej organizmu nie zadziałała tak jak powinna uznała, że może przecież użyć innych sposobów. Oczywiście była osłabiona, ale lepsze to, niż jakby miała siedzieć i czekać na zbawianie, albo aż rana sama się zagoi. Poza tym musiała zaopiekować się Raią, nie mogła pozwolić by coś znów jej się stało, to byłby dla niej kolejny cios.
Położyła się na brzuchu i skupiła całą swoją energię magiczną na miejscu w którym znajdowała się rana. Po dłuższej chwili przestała dopiero czuć pieczenie. To był dobry znak, najwyraźniej magia działała, a ona nie była zbyt słaba. Po długim czasie używania magii na samej sobie, kiedy rana zasklepiła się prawie całkowicie wyczerpana Villemo znów zasnęła.
Położyła się na brzuchu i skupiła całą swoją energię magiczną na miejscu w którym znajdowała się rana. Po dłuższej chwili przestała dopiero czuć pieczenie. To był dobry znak, najwyraźniej magia działała, a ona nie była zbyt słaba. Po długim czasie używania magii na samej sobie, kiedy rana zasklepiła się prawie całkowicie wyczerpana Villemo znów zasnęła.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość