Turmalia[Turmalia i okolice] Podróż bezślubna

Malownicze miasto położone na środkowym wybrzeżu jadeitów. Słynące z ogromnego Białego Pałacu królowej i nietypowej architektury. W owym mieście budowle malowane są na kolory bardzo jasne, zazwyczaj białe i niebieskie. Wszelki wzory zdobnicze tutaj kojarzyć się mają z przepięknym oceanem. Rzecz jasna znajduje się tutaj ogromny port handlowy.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Słuchając dialogu między mężczyznami, Isambre cały czas starała się uzyskać więcej informacji o nowo poznanym towarzyszu. Wolała mieć pewność, że siedzący przed nią berserk nie jest wampirem, aniołem czy diabłem. Jednego krwiopijcę, a raczej krwiopijkę już poznali i smoczyca nie chciała multirasowych kłopotów. Nie była niczemu winna, a od kłopotów chciała się trzymać jak najdalej, jak tylko to było możliwe. Wiedziała, że w razie nie powodzenia może liczyć na partnera, ale to miały być wakacje od zmartwień i krwi. Dlatego z ulgą przyjęła wynik z czytania, dowiadując się, że młodzieniec jest człowiekiem z krwi i kości. Wciąż jednak martwiła ją jego aura. Była gorzka i łagodna, opływała spokojem i przyciągała ją. Słabiej niż ta Rivera. O wiele słabiej, ale jednak. W końcu Isambre byłaby ignorantką, gdyby nie skomentowała go jako przystojnego, młodego faceta.

Jego dalsze słowa uciekły dziewczynie gdzieś w kąt, zwłaszcza fragment pochodzenia, gdyż wydawałoby się, że Aki coś ukrywa. Miał zapewne swoje powody i nie musiał się im tłumaczyć, ale mogło to przynieść różny skutek. Tak jak zatajane tajemnice Rivera. Mimo to uchwyciła jego imię i kierunek, z którego pochodził. A to już coś. Za mało, by mu ufać, ale w pełni, by stwierdzić z kim ma się do czynienia. Następne myśli rozgonił jednak pocałunek smoka, po którym Isambre miała ochotę się zarumienić. Okazywanie uczuć w miejscu publicznym to jedno, ale jej kochanek robił to dość natarczywie przy obcym. Szybko jednak zrozumiała powód, gdy oczy Rivera przeszły z niej na samotnika w kącie, o szemranym wyglądzie zakapiory.

Nie wyglądał na kupca, a tym bardziej pacyfistę. Wysoki, umięśniony, kamienna twarz i kawał żelastwa na plecach. Mimo pomalowanej twarzy widać było ostre rysy i orli nos. Smoczyca udawała, że patrzy w bok, na kelnerkę, ale i tak dostrzegła naszyjnik i szybko powiązała fakty.
- To najemnik na usługach Gildii Kupieckiej z Rubidii - wyjaśniła, łapiąc smoka za ramię i odwracając się do Akiego. - Widziałam taki herb podczas jednej z podróży. Zatrudniają takich do ochrony statków lub karawan. Podlegają kupcom, więc mało obchodzi ich lokalne prawo. Ten mi wygląda na ochroniarza jakiejś persony.
- A tak chciałam odpocząć - mruknęła, skubnąwszy paznokciami naskórek na dłoni Rivera. - Nie chcemy kłopotów - dodała, patrząc na zdenerwowanego berserka. - Więc?
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- Czy wiem coś o miastach to za dużo powiedziane - odpowiedział Aki, lekko zmieszany zachowaniem Rivera, który cały czas trzymał dłoń swojej towarzyszki. Wydawało mu się, że widzi zazdrość w jego oczach, ale dostrzegłszy zbierający się tłum bardziej wyczytać można było z jego twarzy obawę o nią i o malucha, który cały czas zwracał na siebie uwagę chłopaka. Niemniej wyglądało na to, że jego obecność i dołączenie się do stołu, zniweczyło ich plan na wspólne spędzenie popołudnia. - Powiedzmy, że wiem co nieco o tutejszej linii brzegowej, rozrzuconych wyspach, lagunach i plażach. Wiem jak przebiegają prądy i gdzie znajdują się większe mielizny. Jak duże są przybrzeżne miasta i wioski oraz znane mi są odległości między nimi.
Następnie berserk podrapał domagającego się pieszczot stworka i skupił całą uwagę na tajemniczym osobniku w kącie. Dostrzegł, że i River go zauważył, lecz dopóki jego partnerka nie podzieliła się swoimi spostrzeżeniami, wyspiarz milczał i zastanawiał się, jak wiele może im zdradzić. Nie chciał wszczynać nie potrzebnych burd, ale jeśli ten dziwny zakapiora zna jego symbole i pierwszy podejmie kroki, Aki nie będzie miał wyboru. Zmieszany jeszcze bardziej niż wcześniej, powoli zabrał swoje rzeczy i wstał od stołu, rzucając na blat dwie monety jako zapłatę za miód. Chociaż tak mógł podziękować.
- Znam, ale też i nie znam - powiedział wyspiarz, udzielając mężczyźnie wymijającej odpowiedzi. - Wiem tylko tyle, że pracuje w Rubidii, co twoja towarzyszka potwierdziła, ale nigdy go nie widziałem na oczy. Jednak to on może znać mnie, a raczej nie tyle mnie, co członków mojej rodziny - dodał szeptem, wskazując tatuaż. - Jednakże nie chcę pięknej pani robić problemów, dlatego usunę się. Dziękuję za rozmowę i miód, ale powinienem dać sobie radę.
To powiedziawszy, Aki ukłonił się nisko i używając tarczy oraz łokci jak tarana, przepchał się do głównych drzwi, za którymi zniknął, ignorując klątwy i przekleństwa ludzi, których potrącił. Za nim, w pewnym odstępie wyszedł pomalowany, barczysty łysol, ściskając w dłoni potężnych rozmiarów topór do przeprowadzenia abordaży. Na jego twarzy widniał szyderczy uśmiech.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- To dość dużo wiesz. - Mruknął podejrzliwie River siedząc jak na szpilkach.
Głowę rozsadzał mu gwar pękającej w szwach karczmy, a nos drażniła mu mieszanina dziesiątek różnych zapachów, jedne z mniej inne z bardziej wyczuwalną solą i morską bryzą. U wszystkich była to podstawa do której dokładany zostawał zapach ryb, drewna, alkoholu, czy metalu w zależności od tego, czym się kto w większości zajmował. Rozdrażnienie i ostrożność coraz bardziej emanowały u gada, który powoli miał wrażenie jakby się dusił i nawet bliskość wybranki swojego serca nie zmniejszała jego niechęci do całej tej hołoty. Jego irytacja się pogłębiła kiedy znów za późno się zorientował, że od jakiegoś czasu ma już pusty kielich, ale odpuścił sobie zamawianie kolejnego miodu.

- Nie cierpię najemników. - Zawarczał słysząc słowa partnerki rzucającej nieco światła na mężczyznę w kącie. Słysząc słowo najemnik od razu przypominała mu się sytuacja z Efne, gdzie trzech zwerbowanych do straży miejskiej chciało zrobić krzywdę dziewczynie, a on choć pijany stanął w jej obronie, nie mając później sił, aby uciec przed strażnikami i skończyli z Isambre w więzieniu. Zacisnął pięść na dłoni ukochanej, a jego oko błysnęło niebezpiecznie żywym złotem, kiedy ten wpatrywał się w przestrzeń przed sobą. - Coś ty, czy tam twoja rodzina im zrobili? - Znów warknął groźnie tym razem zwracając się do Akiego, a nie do samego siebie.
Zwierzak zaskoczony nagłym poruszeniem wśród otaczających go dorosłych położył po sobie uszy i nie wiedział za bardzo co począć. Było mu miło, kiedy był głaskany, a z jakiegoś powodu to się nagle skończyło. Nie wiedział jaki był tego powód, ale widząc zaciętą minę swojego właściciela nie liczył na nic dobrego.

River nie chciał dopuścić do rozlewu krwi, skoro on nie mógł bo odpoczywał, to inni też nie mieli prawa się tłuc, robiliby mu jedynie ochotę czymś takim. Wcześniej tego nie dostrzegał, ale zabijanie i walka sprawiało mu przyjemność taką jak picie miodu, usypianie przy Isambre czy oddawanie się miłości z nią, albo drobnym pocałunkom, nie wspominając już o paleniu mieścin, albo torturowaniu swoich wrogów czy to za sprawą magii, czy własnoręcznie ich rozczłonkowując.
- Pilnuj Isy, jeśli coś jej się stanie na kolacje zjem białego małposzczura z rożna. - Burknął z groźbą na Chibiego, który zadrżał i od razu poszedł do dziewczyny na kolana. Gad raz jeszcze ucałował partnerkę i wstał od stołu dorzucając resztę zapłaty za miód. Specjalnie wyszedł w stronę wyjścia tak, aby zakapior na niego wpadł, na co smok zrobił skruszoną minę.
- O przepraszam szanownego pana, nie zauważyłem, że ktoś idzie. Raz jeszcze bardzo przepraszam. - Skłonił mu się lekko dla dodania swoim słowom szczerości i poszedł w ślad za Akim nie dając temu mężczyźnie wyjść pierwszym. Oczywiście jego zachowanie było bardzo celowe, a słowa nieszczere miało to jedynie za zadanie zmylić najemnika, żeby ten myślał, iż River to jedynie zwykły, człowiek.
- Ej szwagier poczekaj moment. - Krzyknął za berserkiem i wyszedł razem z nim. - Nie wiem coście za jedni, ale jeśli się pozabijacie, zabiję tego, który przeżyje za zepsute wakacje. - Szepnął do młodego wyspiarza, wcale nie żartując, będąc pewnym swoich umiejętności, zwykły człowiek był dla jednookiego zerowym zagrożeniem. Po chwili jakby mieszkała w nim inna osoba, roześmiał się z łagodnym wyrazem twarzy i lekko uderzył Akiego w ramię, by zaraz przewiesić mu przez kark swoją rękę i iść z nim tak ulicą. - Powiedz no jak tam moja siostrunia mam nadzieję, że dbasz o nią i traktujesz jak księżniczkę. Mówię ci lepszej perełki pod słońcem nie znajdziesz. - Zaśmiał się. Jak tak dalej pójdzie zatrudnię się w jakimś teatrze, pomyślał wyobrażając siebie oklaskiwanego za dobre aktorstwo na jakiejś scenie, miałoby to rację bytu gdyby smok lubił słuchać się innych i współpracować, pomijając fakt, że wcześniej przypadkowo by kogoś nie zabił.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Wiedza, którą posiadał berserk, choć zapewne tylko teoretyczna bardzo zaciekawiła smoczycę. Dowodziła ona, że chłopak, mimo młodego wieku zna się na żeglarstwie i kartografii morskiej. Nie powinno jej to jednak dziwić. Wszak Aki sam się przyznał do faktu, że pochodzi z wyspy, a do Alaranii przypłynął. Był jednak niewiele młodszy co ona i River (zakładając wygląd ich ludzkich form) dlatego Isambre nie wierzyła, że nowo poznany mógłby być kapitanem pływającej jednostki. Najwyżej pospolitym majtkiem.
Wyczuwając napięcie swojego wybranka, dziewczyna ujęła jego dłoń chcąc go uspokoić, ale jej wypowiedź na temat mężczyzny z kąta i wzmagający się tłom tylko go prowokowały. Biegający wzrok Rivera padał to na nią, na gości, Chibiego i berserka. Szukał niebezpieczeństwa i jednocześnie najlepszego sposobu, by go ominąć. Isambre wiedziała, że gad nie odpuści sobie tego wypoczynku i za wszelką cenę będzie ich chronił przez złem. Problem leżał tylko w przyczynach i skutkach.

Nie zdążyła nawet zareagować, gdy Aki wstał od stołu i żegnając się, wyszedł. Isambre siedziała oniemiała, a z tego stanu wyrwał ją dopiero tulący się do jej uda Chibi i pocałunek ukochanego. Po słowach, które wypowiedział domyśliła się, co zamierza i patrzyła, jak River znika w drzwiach, a za nim wychodzi najemnik z Rubidii.
- Chodźmy - powiedziała do Chibiego, lecz ten zagrodził jej drogę i łapką wskazał na krzesło. Rozkaz przyjaciela, a tym bardziej groźbę traktował bardzo poważnie i nie zamierzał nigdzie smoczycy puszczać, choćby i zmieniła się w smoka i wyleciała dachem. Isambre usiadła z rezygnacją i wyciągnęła z sakwy kilka jagód, które spakowała mu na później, gdy byli jeszcze w Efne. To cud, że się nie zgniotły. Dziewczyna położyła wszystkie na stoliku i wskazała je małemu.
- Są dla ciebie, ale masz mnie puścić.
Łakomy zwierzak długo się nie zastanawiał i choć obawy kazały mu odmówić, żołądek zaburczał i biała małpka pochłonęła wszystko.
- A teraz za Riverem - dodała dziewczyna, kładąc go sobie na ramieniu.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- No cóż, głąbem nie jestem - mruknął z rozbawieniem młodzieniec na kąśliwą uwagę Rivera. Nie miał mu za złe tej podejrzliwości, w końcu Aki sam postanowił zataić pewne fakty o sobie, przekonany, że może mu to przynieść kłopoty. Jak się jednak okazało Isambre i jej partner najwyraźniej nigdy nie słyszeli o berserkach z Koviru, więc nie przypiszą mu wszystkich okrucieństw, jakich dokonywali jego rodacy.
- Też ich nie lubię - dodał, zaciskając palce na stylisku topora. Miał w pamięci część zbrojnych ekspedycji, które wysyłała Gildia na jego ojca i rodzinny dom. Wszystkie składały się z głodnych złota i krwi bandziorów, którym wystarczyło pomachać przed oczami sakiewką, by zmienili stronnictwo. Tym sposobem, kiedy ojciec chłopaka wracał, siły, z którymi wyruszał powiększały się czasami dwukrotnie. Jarl celowo dawał się wytropić, by zaraz zapłacić najemnikom i najechać z nimi ich poprzednich zleceniodawców. Nie mieli oni żadnych skrupułów i to dlatego trafili na listę profesji znienawidzonych przez Akiego.

Chwilę później berserk był już na ulicach Turmalii, próbując zmylić idącego jego tropem wojownika. Miasto oferowało duży port i część miejską, połączoną labiryntem ciasnych uliczek, zapchanych dodatkowo przez rybnych kupców i ich stragany. Zapach słonej wody mieszał się tu z zapachem ryb, spoconych marynarzy, tragarzy, a także odorem rynsztoku i kanału. Chłopak kątem oka dostrzegł, że najemnik idzie za nim, dlatego odbił w pierwszą ulicę, którą miał nadzieję przebić się na otwartą plażę o złocistym piasku. Wiedział, że w porach południowego upału będzie tam dużo ludzi, chcących się schłodzić lub wręcz przeciwnie. Będą pustki, gdyż wszyscy uciekali do karczm na zimne piwo.
Już Aki miał zniknąć za rogiem i rzucić się do ucieczki, w celu zmylenia najemnika, gdy poczuł czyjąś rękę na karku, a zaraz potem dostrzegł jednookiego Rivera, rozpoczynającego jakąś swoją grę.
- Powiedzmy, że od trzydziestu pokoleń moi rodacy prowadzą intensywną wojnę z tamtejszą Gildią - zaczął wyjaśniać, lecz widząc kątem oka, że tamten nie odpuszcza pościgu, Aki zniżył głos do szeptu i wyprowadził nieoczekiwanego sojusznika na plażę. Doszedł do wniosku, że jeśli powie prawdę to River zostawi go w spokoju. Nie chciał sobie bowiem psuć mu, jak wspomniał, wakacji, a widząc z jaką uwagą obserwował towarzyszkę, domyślił się, że i jej nie chce ich popsuć.
- No dobra... jestem berserkiem z Koviru. Tradycją mego ludu jest plądrowanie tej części kontynentu. Robimy to od trzystu lat, a nawet dłużej. Gildia kupiecka z Rubidi nas nienawidzi, próbuje nas zgładzić, bo przez nas ponosi same straty.

- A o swoją siostrę się nie martw - dodał głośniej, podejmując jego grę. Nie był głupcem, by zniweczyć ten śmiały i wymyślony naprędce plan, ale wolał nie mieszać jednookiego do tej sprawy. - Dbam o nią jak o królową.
Słysząc to, najemnik za ich plecami przyśpieszył kroku, nerwowo zaciskając palce na toporze. Jeden, czy dwóch nie robiło mu różnicy. Dostał pieniądze z góry, za wytropienie kogoś, kto mógł coś wiedzieć o masakrze w wiosce na klifie sprzed dwóch dni. Mężczyzna tracił już nadzieję, kiedy niespodziewanie dostrzegł w tawernie berserka z tatuażem sowy na piersi i identycznym symbolu na tarczy. To nie mógł być przypadek.
- Ej ty, Kovirski bękarcie! - zawołał, zatrzymując się zaledwie kilka kroków za nimi.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Wybraliście sobie hobby jak diabli. - Odparł z niezadowoleniem, zaczynając się zastanawiać czy dobrze robi chroniąc zwykłego zbója. Nie mógł jednak potępiać chłopaka za rodzinną profesję bo wyszedłby na hipokrytę. Sam w końcu został uczony przez ojca, by bez wahania zabijać nie tylko wrogów w samoobronie, porywania zwykłych jak i królewskich córek ojcom, obracania wiosek, a nawet miast w kupkę gruzu i popiołu, zajmowania bogactw by tylko wypełnić swój skarbiec po brzegi. Pod tym względem nie był lepszy od tego rozbójnika, ale gad zobaczył, że w życiu chodzi o coś więcej, a jego czyny mogą go doprowadzić jedynie do samotności i śmierci. - Czyli to co masz na tarczy i piersi to znak rodowy, po tym tamten gość cię rozpoznał. - Choć brzmiało to jak pytanie, w rzeczywistości nim nie było, a jedynie spostrzeżeniem. - Nie mam zamiaru cię pouczać bo jeszcze nie jestem aż tak stary, ale przyjmij moją radę - jeśli nie chcesz ściągać na siebie niepotrzebnych kłopotów ubierz się. Wyglądasz na takiego co za swój ród skoczył by do wulkanu, ale ukrycie tatuażu nie będzie ich zdradą, czy wstydem przed tym kim się jest. Wierz mi ukrycie swojej prawdziwej tożsamości to nieraz najlepszy sposób, aby wykonywać z sukcesem swoje zadania, albo po prostu mieć spokojniejszy żywot. - Burknął z obojętnością, mówiąc nie tylko do niego, ale również siebie, chcąc się tym pokrzepić, że w żadnym mieście jednooki nie będzie mógł być naprawdę sobą wraz z Isambre.

Rozmawiając z nim nie zauważył kiedy wkroczyli na zaludnioną plażę, a od morza dzieliło ich kilka metrów. Kiedy się jednak zorientował gdzie się znajdują, skrzywił się z niepokojem, a w jego oku widniał strach. Powstrzymał się od odejścia kawałek od Akiego, aby poczuć się pewniej, ale gdyby to zrobił cały jego trud i gra okazałyby się jedynie stratą czasu. Starał się myśleć o czymś innym, ale szum fal liżących brzeg plaży, plusk wody bawiących się dzieci i pływających dorosłych oraz przyprawiający go o ból głowy zapach słonej wody nie pozwalały mu na to, stale przypominając o tym gdzie oboje się znajdują. Miał tylko nadzieję, że chcąc szybko załatwić sprawę i uciec do miasta, nie posunie się za daleko i nie dojdzie do rękoczynów, a co gorsza - rozlewu krwi.
River zdawał sobie sprawę, że nie powinien wchodzić między mężczyzn, a to czy obiją sobie mordy, czy nie powinno go tak samo obchodzić jak zeszłoroczny śnieg, do tego żółty, ale czegokolwiek by Aki nie zrobił, aby ochronić wypoczywające smoki, nieświadomie wciągnął ich do całej sprawy już dawno. Konkretnie w momencie kiedy przysiadł się do ich stołu i rozmawiał z nimi przy miodzie. Nawet jeśli River dałby mu odejść w spokoju, kolejni najemnicy mogliby wpierw odszukać zakochaną parę, jakby berserk się za dobrze ukrył i wypytać jaszczury o miejsce pobytu ich "przyjaciela".

- Matka cię nie uczyła, że nie należy przerywać kiedy ktoś rozmawia? - Warknął jednooki chłopak odwracając się do najemnika i się dumnie prostując. Był pewny siebie i nie miał się czego bać w końcu jego ukochana siedziała bezpiecznie w karczmie, a Chibi jej pilnował, aby nic nie kombinowała. Zastanawiał się jak załatwić całą sprawę by jak najmniej bolało. Skoro był najemnikiem najbardziej przekonujące byłyby pieniądze, ale gad nigdy nie nie oddał swojego bogactwa w ich brudne splamione krwią dłonie i nie zamierzał teraz tego zmieniać. Najemnicy byli jak dziwki, tylko gorsi bo jedyna przyjemność jakiej dostarczają to radosna podróż na tamten świat.
Smok miał wiele możliwości na pozbycie się napastnika, ale to była sprawa berserka, któremu uderzyłby w dumę, gdyby zajął się jego przeciwnikiem.
- Wiem jaką ujmą na honorze jest odebranie komuś przeciwnika, dlatego nie będę się wtrącał, ale załatwcie to jak cywilizowani ludzie, dajcie sobie parę razy po mordzie, a przegrany niech obieca w ramach wygranej coś drugiemu, dajmy na to, że zostawi go w spokoju. - Powiedział z pobrzmiewającym w głosie warczeniem. - Bo inaczej... - Pożrę tego, który przeżyje i nie zostawię nawet kości dla psów, pomyślał woląc nie mówić tego na głos, inaczej wakacje smoków by się skończyły w tym momencie. Jednakże kiedy tylko o tym pomyślał jego oko znów niebezpiecznie błysnęło jak roztopione, czyste złoto. Uspokoił się, żeby nie wydychać obłoków dymu z płuc, przez gotującą się w nim krew. Cofnął się kawałek od nich chcąc dać im przestrzeń do zabawy.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Kręte i zatłoczone uliczki miasta Turmalia były istnym chaosem. Na brukowanych alejach spotykali się przyjezdni i mieszkańcy, gaworząc i załatwiając swoje sprawy. Jakby nie mogli tego załatwić w domu lub w karczmie, gdzie jak ludzie mogą usiąść do stołu. Isambre przepychała się między nimi z zawziętością godną lwicy, cały czas uważając by siedzący na jej ramieniu Chibi nie spadł ani się nie odłączył. Nie było to jednak potrzebne, gdyż uczepiony jej zwierzak nigdzie się nie wybierał, pamiętając o zadaniu, które wyznaczył mu przyjaciel. Pilnowanie smoczycy. I rzeczywiście jej pilnował, warcząc wokoło, gdy na kogoś wpadła, uważając, że to jego wina a nie jej. Cały czas jednak miał obawy przed spotkaniem Rivera.

Isambre w tym czasie wypatrywała charakterystycznej tarczy Akiego, wiedząc że obok będzie jej ukochany. Nie była pewna, czy powinien się w to mieszać, zwłaszcza, że berserka znali krócej niż godzinę. Smok jednak najwyraźniej lubił się bić i robić wszystko po swojemu. Dziewczyna obiecała sobie jednak, że nie będzie mu się dziwić i próbow go zmieniać.
Na plażę trafiła zupełnie przypadkiem, wiedziona blaskiem aur obu mężczyzn i od razu przypadła do partnera, obejmując go za szyję.
- Naprawdę myślałeś, że będę grzecznie siedzieć w karczmie? - mruknęła, stając przy jego ramieniu. Chibi również go uściskał, skamląc coś w swoim narzeczu i wskazując na dziewczynę, tłumacząc, że cały czas ją pilnował.
- Co tu się wyprawia? - zapytała widząc jak Aki i najemnik stoją naprzeciwko siebie, gotowi do pojedynku.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- No cóż... to tradycja - zakpił z uśmiechem na ustach berserk, poklepując "szwagra" po ramieniu. - Po za tym stawiając mi miód nie pytałeś o to kim jestem. Równie dobrze mogłem powiedzieć, że byłym więźniem lub synem barona. A jednak powiedziałem prawdę bo to - Aki wskazał na tatuaż, idealnie odebrany przez towarzysza za rodowy znak. - To jest powód do dumy. Ojciec mi powiedział, że gdyby ktoś, kto nie jest Rubidijczykiem zapytał mnie o pochodzenie to mam wyznać to z rozpierającą dumą piersią. Jeżeli zaś trafię na psa z Rubidi to mam go położyć w walce i zwrócić ciało Gildii Kupieckiej z naszym symbolem na zwłokach. Nie chcę twoich morałów i pouczeń w tej sprawie. Gdybyś był jednym z nas na pewno popierałbyś nasze czyny, a i sam wykazywał inicjatywę. Jednak do twej rady się zastosuję. Masz rację, honor to jedno, spokój drugie. Kiedy tylko z nim skończę, zaopatrzę się w koszulę - dodał z pewnością siebie w głosie, jakby już znał wynik starcia. Niestety w rzeczywistości obawiał się każdego szczęknięcia żelaza, które wymieni z najemnikiem. Ten był od niego wyższy i masywniejszy. Z pewnością szkolony był do zabijania, gdzie berserk przeszedł lata nauki i przyśpieszony kurs praktyki podczas plądrowania wioski, podczas którego zabił pierwszego człowieka. Był amatorem, lecz nie zamierzał tak wcześnie kończyć życia.

Jego przeciwnik natomiast wręcz palił się do starcia. Przestępował z nogi na nogę, nerwowo podrygując ręką, w której spoczywał dwuręczny topór. Na jego twarzy malował się przedwczesny tryumf, widząc w jakim wieku jest jego oponent. Aki jednak za wszelką cenę starał się zachować zimną krew i stanął na szeroko rozwartych nogach, opierając ręce na biodrach.
- W normalnych okolicznościach może i bym się zgodził - mruknął najemnik, rzucając jednookiemu wyjątkowo wredne spojrzenie. - Ale jestem tu na usługach Gildii. Otóż ten tu, kovirski śmieć i jego ludzie dwa dni temu najechali pewną wioskę i złupili ją do cna. Kupcy są oburzeni i chcą złapania sprawców, a że świadkowie wydarzenia, głównie kobiety, wszystko widziały, łącznie z tym, jak ten chłopak zostaje na brzegu, mam go sprowadzić przed sąd. Żywego, nie martwego. Musi wyjawić nam miejsce położenia wyspy.
- W takim razie pokrzyżuję ci plany - odpowiedział Aki, prawą rękę kierując na rękojeść topora. Nie chwycił go jednak. W ostatnim momencie zaczepił dwoma palcami o krawędź tarczy i zdjął ją zdecydowanym szarpnięciem. Przedmiot wylądował w jego mocniejszej dłoni, zasłaniając go od biodra po bark. - Nie mam najmniejszej ochoty jechać do Rubidii... a gdyby wieść o moim porwaniu rozeszła się po za wasze mury, z miasta nie zostałby nawet kamień na kamieniu.
- Odważne słowa - podsumował najemnik, błyskawicznym ruchem odrzucając topór i łapiąc za ukrytą za plecami kuszę. Bełt przeszył powietrze i tylko refleks chłopaka uratował go przed śmiercią. Pocisk z hukiem uderzył w dębową tarczę, ale nawet jej nie zarysował. Odbił się i koziołkując, zaległ na piachu.

- Jestem pod wrażeniem - kontynuował mężczyzna, już z bronią w ręku, w trzech krokach znajdując się przy Akim. Ostrze cięło płasko na nogi, lecz berserk był na to przygotowany. Puścił tarczę, która opadła wprost na tor lotu i saltem odskoczył w tył, wyjmując swój toporek. Następnie zaczął zachodzić najemnika z lewej, rzucając zagadkowe spojrzenie na leżący na ziemi przedmiot. Jego przeciwnik od razu to pojął i dał się nabrać zupełnie jak Tiw. Jęknął z wysiłku, gdy nie udało mu się jej podnieść, a gniew zalał jego czerwoną twarz. Berserk od razu to wykorzystał. Z rozpędu wpadł na niego i przewrotem unikając sierpowego, chwycił za tarczę i wbił jej krawędź najemnikowi pod brodę. Jego głowa odskoczyła w tył, a ciało drgnęło silnie, jak po otrzymaniu strzały w samo serce.
- To jakieś czary! - zawołał najemnik, lecz Aki trzymał już równowagę, ponownie zachodząc go z lewej. Tym razem towarzyszyły mu dźwięczne stuknięcia ostrzem topora o metalowe okucia tarczy.
- To nie czary - powiedział spokojnie berserk, między kolejnymi szczęknięciami stali. Oprych z Rubidi poruszał się sztywno i niezdarnie, korzystając z całej siły, by wyprowadzać zamaszyste ciosy toporem. Wyspiarz postawił na ugięte kolana i swój wzrost, często się turlając i robiąc wypady w bok, wręcz tańcząc wokół słabnącego oponenta. Nie znaczy to, że był bezpieczny. Kilka razy oberwał w tarczę lub pięścią, ale cały czas stał na nogach. W końcu jednak zaatakował, wykorzystując głębszy oddech najemnika. Gdy ten opuścił na sekundę gardę, Aki upuścił mu tarczę na stopę, a następnie wymierzył bokiem topora zamaszysty cios w skroń. Nie zamierzał zabić, a jedynie ogłuszyć przeciwnika.

Gdy ten w końcu padł nieprzytomny, wyspiarz otrzepał spodnie po przewrotach i zakręcił tarczą na palcu, nim założył ją na plecy.
- Też mi czary - dodał z rozbawieniem, podchodząc do Rivera i Isambre.
Ostatnio edytowane przez Tilia 7 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: uwaga: Mianownik: ziemia, Narzędnik: ziemi (jedno "i"). Uważaj też na literówki.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Nie miałem wyboru z tym miodem, Isambre zaprosiła cię do naszego stolika, a kultura tego wymaga. Choć mogło mi się coś pomieszać. - Odpowiedział jedynie nie mając nic więcej do dodania w sprawie Akiego, kiwnął głową jedynie dziękując mu bezgłośnie, że posłucha jego rady względem bezwstydnego eksponowania swojej klatki piersiowej, a przede wszystkim tatuażu. Zastanawiał się, czy gdyby wytatuowano mu tą sowę na zadku, to czy młody berserk nosił by koszulę ale zrezygnował ze spodni. Skrzywił się nie mogąc uwierzyć w to o czym myśli

Przyglądając się obu mężczyznom szykującym się do walki River nie zauważył swojej partnerki, nie ukrywał, że go zaskoczyła. Przytulił ją i spojrzał groźnie na skomlącego z przerażenia Chibiego.
- Szczerze mówiąc tak właśnie myślałem, ale jak widzę i tak to zignorowaliście. - Powiedział bez emocji, patrząc na zwierzaka usilnie starającego się jakoś wytłumaczyć i uniknąć kary, w pewnym momencie nawet zaczął płakać. A kiedy River podniósł dłoń w jego stronę, ten się skulił i pisnął głośno. - Niech zgadnę przekupiła cię? - Spytał łagodnie głaszcząc piszczącego malucha, jakby go co najmniej ze skóry obdzierał. Jednak Chibi szybko się uspokoił i spojrzał zaskoczony na chłopaka myśląc, że ten będzie wściekły na niego, za nie wykonanie rozkazu. - Baba jest gorsza niż diabeł, ale bez niej smutno byłoby na świecie. - Roześmiał się i złośliwie wyszczerzył kły do Isambre, nie mając oczywiście nic złego na myśli jedynie się droczył.
- Mądry z ciebie futrzak, wyprowadziłeś ją stamtąd wiedząc, że w karczmie bylibyście bardziej zagrożeni niż jakbyście poszli za mną, a do tego w trosce o jej bezpieczeństwo złamałeś mój rozkaz, jestem z ciebie dumny. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że przecież ktoś w karczmie mógłby was zaczepić, albo zrobić coś gorszego. - Ze szczerością w głosie pochwalił stworka, który nic nie rozumiał i wpierw opadła mu szczęka przez szok, a później zdezorientowany sam spadł z ramienia przyjaciela. Szybko się jednak pozbierał z piasku i pobiegł w stronę wody się pobawić.
- To nie czas i miejsce na wyjaśnienia. - Odpowiedział dziewczynie obejmując ją, trzymając kurczowo przy sobie i obserwował cały pojedynek.

Był pod wrażeniem umiejętności berserka nie wyglądającego jak trudny przeciwnik przez swoją niepozorną posturę, ale i nie brakowało mu racjonalnego myślenia w czasie walki. Chłopak wykorzystywał nader często swoją budowę i stawiał na szybkość i zwinność, a nie na siłę. Był też zaintrygowany rodową tarczą, od której czuł bardzo starą magię. Kiedy Aki wycelował kantem tarczy w gardło przeciwnika, River chciał przerwać walkę, żeby berserk nie zabił najemnika, ale na szczęście, nie było takiej potrzeby, a na koniec był mile zaskoczony i wdzięczny młodzieńcowi, że ten uszanował jego prośbę o nie walczeniu na śmierć i życie.
- Winszuję, dobra walka. - Skinął mu z uznaniem głową. Mogło brakować wyspiarzowi doświadczenia przez młody wiek, ale nie umiejętności. Gdyby River szukał kogoś do sparingu, nie zawiódłby się wybierając Akiego. - Wiedziałem komu postawić kielich miodu. - Zaśmiał się z rozbawieniem i pocałował ukochaną w policzek, zapominając całkowicie o bliskiej obecności oceanu.
Nie na długo, ponieważ zaraz przybiegł do nich ociekający wodą Chibi z mokrym futerkiem, który po chwili zaczął się otrzepywać jak pies rozchlapując na całą trójkę kropelki, a po tym wypuścił z pyszczka cała zebraną wodę, prosto na Rivera, chcąc zaprosić go do wspólnych harców w oceanie. Sparaliżowało go, a w miarę jak dochodził do siebie po tym mokrym ataku w jego oko zaczynało powoli płonąć z gniewu, żeby ostatecznie w gadzim ślepiu widniała żądza mordu. Z miejsc gdzie został ochlapany fontanną z pyszczka stworzonka zaczęła unosić się para, a River był znów suchy.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Nim zdążyła przetrawić wszystkie wypowiedziane słowa Aki i najemnik skrzyżowali ostrza. Ich tępy brzdęk rozszedł się echem po plaży przeganiając jednych i budząc zainteresowanie drugich. Nie było tu jednak nic do oglądania. Isambre sama nie wiedziała czy odwrócić wzrok, najemnik był pod wieloma względami lepszy od berserka i gdyby ten nie korzystał ze sztuczek, na pewno by przegrał. Nie wiedziała czemu, ale żal jej było chłopaka, który mógł zginąć przez błędy swojej rodzony. Jednak prawda okazała się zupełnie inna. Smoczyca z przejęciem obserwowała jak Aki wręcz tańczy wokół przeciwnika, zasypując go gradem ciosów. Ten nie pozostawał mu dłużny, ale jednak to nie młodzieniec opadał z sił. Ruszał się niczym cyrkowy akrobata, zwinnie unikając ostrza i blokując je swoją tarczą, swoją drogą za małą w porównaniu ze standardowym wyposażeniem żołnierza. Jednak to, że odbiła bełt i że z jakiegoś powodu najemnik nie mógł jej podnieść dawało berserkowi przewagę.

Kiedy było już po wszystkim, a widzowie rozeszli się w swoją stronę, uznając tę potyczkę za zwykły pojedynek (w końcu nikt nie umarł, więc nie było mowy o morderstwie w biały dzień) Isambre wyślizgneła się z objęć smoka i stanęła lekko z boku.
- Oj czepiasz się - powiedziała z uśmiechem, patrząc za biegnącym w stronę wody maluchem i szturchając Rivera w ramię.
- Ale i tak chyba powinieneś to wyjaśnić - dodała, zerkając na spokojną twarz Akiego, z którego zeszło zdenerwowanie gdy tylko położył najemnika na deski. Nie było jej przez większość rozmowy, którą chłopak toczył z najemnikiem, a na wyjaśnienia było za późno z powodu pojedynku. - Zwłaszcza jak sprawiłeś, że nie mógł podnieść twojej tarczy. Nigdy czegoś takiego nie widziałam. To przecież kawałek drewna i metalu, i choć czuję bijącą od niego magię to nie jest to nic specjalnego.

Później swoje wrażenia wyraził River, więc jej gratulacje byłyby zbędne. Zamiast tego Isambre skupiła się na samej postaci Akiego, który wydawał się teraz odprężony, a jego aura ze wzburzonego oceanu nagle przycichła jakby było po sztormie.
Nie zdążyła jednak podjąć rozmowy, gdyż z uśmiechem na pyszczku przybiegł Chibi, ochlapując ich wszystkich wodą. Na niej nie robiło to dużego znaczenia, wysuszenie się poprzez zmiany iluzji mogła uczynić w każdym możliwym momencie, kiedy nikt by nie patrzył. Akie również nie wyglądał na takiego, który boi się wody. Niestety inaczej odebrał to River i Isambre od razy znalazła się przy nim, chcąc go pocieszyć.
- No już, spokojnie. To nic wielkiego - szeptała mu do ucha, zasypując policzek pocałunkami. Czuła jego ciepło i nikły zapach siarki z podgrzewanej skóry. Widziała także oko i zaciskane pięści. River był na skraju gniewu, przez który mógłby ich zdradzić, a kto wie, jakie Aki miał zdanie o smokach. O ile w nie wierzył.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- Dziękuję - odpowiedział Aki, ocierając trzonek topora z krwi najemnika, która zebrała się z pęknięcia powstałego przy uderzeniu. Jego ciało leżało zaledwie dziesięć metrów od nich, wystawione na słońce. Nikt jednak specjalnie nie kwapił się, by mu pomóc. W końcu był groźnym najemnikiem i gdyby nie rozkazy, polałaby się krew. - Nie są to umiejętności na poziomie mistrza, ale wystarczą, by zyskać na czasie lub chociaż dać sobie cień szansy na zwycięstwo. Jego zgubiła ta o to zwykła tarcza, której magię może kiedyś wam zdradzę.
- Chyba, że sami chcecie się przekonać - dodał zaczepnie, kierując tarczę w stronę towarzyszy. Miał wielką ochotę zobaczyć ich miny. Doskonale wiedział co się stanie, jego ojciec zrobił to samo z Tiwem, lecz tam miał ku temu powód, gdy jego topór okazał się zrobiony z identycznej rudy, co tarcza. Pokaz świateł i niszczycielski piorun, który wywołały przedmioty przy zderzeniu dały Jarlowi do myślenia, ale mimo to wojownik nie dał rady jej unieść. Aki miał szczerą nadzieję, że River podejmie wyzwanie.

- Może kiedyś się zrewanżuję za ten miód - powiedział, ocierając twarz z kropel wody, którymi ochlapał go stworek. Następnie rzucił mu przyjazne spojrzenie i pogłaskał, gdy ten podszedł do niego szczęśliwy. Nie uszło jednak jego uwadze zachowanie mężczyzny. Widział jak mięśnie Rivera się napinają, a on sam próbuje walczyć ze sobą. Dostrzegł nawet oko i jego błyszczącą źrenicę, ale nie komentował i nie zadawał w tej sprawie pytań. Nie chciał wyjść na wścibskiego, ale to zachowanie dało mu do myślenia.
- Jeśli mogę - zaczął powoli, podchodząc bliżej. - Strach przed wodą to żaden wstyd. Wiele osób tego nie umie. Ja sam nauczyłem się, gdy wypadałem za burtę. Ludzie nie muszą być we wszystkim perfekcyjni.
Aki nie wiedział czemu mu to tłumaczył, ale poczuł, że rozmowa dobrze zrobi Riverowi na nerwy.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Przez chwilę przeszło mu po głowie, czyby nie przenieść nieprzytomnego do cienia, opatrzyć mu rany na głowie i zostawić niewielkiego bukłaka z wodą, ale zrezygnował przez myśl o tym, że to najemnik, który bez wahania skrzywdziłby jego smoczycę.
Nim smok zdążył odpowiedzieć na zaczepkę berserka względem tarczy, został ochlapany. Na szczęście nim gniew w nim wezbrał na stałe, został szybko ugaszony bliskością i czułością ukochanej Isambre. Chibi widząc, że mu się upiekło znów poleciał do wody po tym jak został wygłaskany przez Akiego. Maluch nie zamierzał na tym poprzestać, bo widok tego jak Riverowi żyłka skakała był dla niego bezcenny i stworek wtedy się świetnie bawił, tym bardziej, że w pobliżu był ktoś kto z łatwością mógł go ochronić przed gniewem i karzącą ręką jednookiego. Gad wtulił się do uspokajającej go dziewczyny mrucząc cicho, był szczęśliwy czując jej bliskość. Kiedy wyspiarz się odezwał River najpierw spojrzał na niego z chwilowym gniewem, jakby właśnie doznał ujmy na honorze, ale zaraz się roześmiał niezwykle rozbawiony. Wiedział, że berserk nie zrozumie o co chodzi, a to właśnie jeszcze bardziej śmieszyło smoka.
- Tak, ludzie nie muszą być we wszystkim perfekcyjni. - Całkowicie się z nim zgadzał, ponieważ im miej ludzie potrafili tym jego gatunek był bezpieczniejszy. Natomiast wychodził z założenia, że smoki powinny umieć jak najwięcej, aby móc wyjść żywym o własnych siłach z każdej sytuacji.

- Magia czy nie magia, jakiś tam zwykły kawałek deski nie ma ze mną najmniejszych szans - oświadczył z dumą prężąc pierś jak paw, połykając ten haczyk. Może i człowiek nie mógł podnieść sowiej tarczy, ale River przy pomocy smoczej siły nie powinien mieć z tym problemu, tak przynajmniej wierzył.
Chłopak podniósł swoją rękę do ust, by zębami złapać za rękaw płaszcza i go podwinąć, po czym wziął od Akiego tarczę ze znudzeniem, wiedząc jaki będzie wynik tej zabawy.
- Widzisz? To jedynie dziecinna szt... - Przerwał obalając się za ziemię pociągnięty jej ciężarem, jakby była jakąś olbrzymią kotwicą. River podniósł głowę i wypluł piach patrząc z niedowierzaniem to na berserka, to na jego "zwykły kawałek deski". - Oszustwo! - Warknął z furią w oku, podniósł się i zaczął się męczyć z podniesieniem sowiego przedmiotu warcząc przy tym i klnąc gorzej niż rzeźnik, a tym bardziej krasnoludy, nie zamierzał się jednak poddać. Im bardziej się starał, tym tarcza zdawała się być coraz cięższa, a to jeszcze bardziej wnerwiało chłopaka, z którego ust i nosa zaczął się wydobywać dym przy każdym wydechu. Był bardziej wściekły niż po spotkaniu z ojcem swojej ukochanej.
- Psia krew... - Znów warknął nie mógł znieść takiej porażki, tym bardziej, że co bardziej ciekawscy otoczyli ich trójkę i patrzyli na bezowocne starania gada, naigrawają się z niego i śmiejąc, kilka razy nawet usłyszał gdzieś w tym tłumie słowo kaleka i omal nie wyszedł z siebie. Matki zatykały swoim dzieciom uszy, by pociechy nie słyszały wiązanki, której świat jeszcze nie słyszał i ze współczuciem co jakiś czas zwracały uwagę drwiącym mężczyzną, że jak ktoś nie ma ręki nie znaczy, że jest gorszy. Oczywiście były i takie, które śmiały się razem z partnerami z ich żartów naprędce o jednookim.
Spojrzał z nienawiścią na Akiego i rzuciłby się na niego gdyby Isambre go nie zatrzymała.
- Spłoń, sczeźnij w najciemniejszych czeluściach piekielnych. - Burknął czując się jeszcze gorzej niż po spotkaniu z przyszłym teściem. Odszedł od tarczy nabzdyczony jak dziecko, a z tłumu zaczęli wychodzić do tarczy pewni siebie jak smok ochotnicy chcący zaimponować swoim partnerką i jeszcze bardziej upokorzyć kalekę, udowadniając, że oni mogą to podnieść, w przeciwieństwie do Rivera. Długo nie trzeba było czekać, aż tarcza Akiego stała się sensacją i zaczął odbywać się mini konkurs w tym kto podniesie sowią tarczę.

Po jakimś czasie jednookiemu poprawił się humor kiedy nikt oprócz właściciela nie mógł podnieść przedmiotu, a dodatkowo jedynie podczas starań jaszczura tarcza minimalnie drgnęła, ale i tak nie oderwała się od ziemi.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Isambre stała jak posąg, kiedy jej partner poleciał na ziemię, lecz szybko się otrząsnęła i nawet chciała mu pomóc, gdyby nie jego zawziętość i determinacja. Nim zdążyła choćby kiwnąć palcem, River był już na nogach i z ognikami w oczach patrzył na drewniany przedmiot, jakby był z hartowanej stali. Jego pierwsza nieudana próba wyglądała dość zabawnie, ale dziewczyna nie chciała nabijać się z ukochanego, wiedząc, że odbierze to jako poniżenie z braku kończyny. Wspierała go jednak, gdy dookoła zaczęli zbierać się ciekawscy, podobnie jak on pełni wiary, że uda im się podnieść tarczę z malunkiem sowy. Ich wysiłki jednak spełzły na niczym. Nawet portowi tragarze, mężczyźni wzrostem i muskulaturą przewyższający nie tylko Akiego, ale również Rivera nie dawali sobie rady. Wszyscy jeden po drugim stawali się nowym obiektem drwin i śmiechów. Najbardziej jednak odczuli to śmiałkowie, którzy chcieli zaimponować swoim partnerką. Ci od razu obrzucili wyspiarza wrogim wzrokiem, lecz nikt nie miał odwagi podejść bliżej.

- Skoro to nie czary, wyjaśnij jak to robisz! - zawołała dość głośno, a jej słowa od razu pochwycił tłum, domagający się przedstawienia. Isambre tym czasem przytuliła się do ukochanego i usiadła z nim na piasku, by uspokoić go i zagrzebać w nim żądzę mordu, która objawiała się w świecącym oku.
- Dla mnie i tak jesteś najsilniejszy - mruknęła, całując go w usta.
Radość ze wspólnych wakacji wypełniała ją całą i smoczyca nie chciała by popsuły ją napady złości Rivera. Wiedziała jednak, że jak długo jest przy nim, gad nie skrzywdzi muchy. Dodatkowo towarzystwo wyspiarza było całkiem przyjemne i oferowało jakieś nowe doświadczenie, dlatego dobrze by było, gdyby jej partner wszystkiego nie zepsuł.
- Podnieś! - zawołała po chwili razem z tłumem, wciąż obejmując swojego kochanka.

Ostatnim ochotnikiem, by podnieść tarczę okazał się Chibi, który przybiegł gdy tylko zobaczył zamieszanie. Ociekając wodą, przecisnął się między ludzi i podbiegł do Akiego w tej samej chwili, gdy ostatni z osiłków zrezygnowany padał na piach ze zmęczenia. Widząc to, maluch również chciał spróbować, lecz tarcza nawet nie drgnęła, gdy nacisnął na nią łapkami. Smutny, położył po sobie uszka i wrócił do przyjaciela, upewniając się, że zanim wdrapie mu się na bark, jest suchy. Choć lubił psocić to nie chciał prowokować Rivera przy takim gronie ludzi. Wolał poczekać na odpowiednią chwilę.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

Aki stał trzy metry od swojej tarczy i z szyderczym uśmiechem na ustach obserwował zmagania Rivera, a po nim, wysiłki kolejnych. Nie ukrywał, że obleciał go lekki strach, gdy chłopak wręcz kipiał gniewiem i wyglądał na gotowego zacząć burdę. Wyspiarz cofnął się wtedy na bezpieczną odległość, szukając ratunku w jego towarzyszce, która zadawała się całkiem spokojna. River nie był jednym, który z hukiem padł na piach. Wielu siłaczy również traciło równowagę i odlatywało w tył, tracąc siłę w ramionach. Nie minęło dużo czasu, a kolejni śmiałkowie sami się wycofywali, wśród oklasków i kobiecych śmiechów. Znaleźli się nawet tacy, którzy próbowali podnieść tarczę we trzech, ale ona za nic nie dała się przesunąć. Wszyscy wracali na swoje miejsce z rezygnacją wypisaną na twarzach.

Ostatnie wyzwanie podjął Chibi, którego Aki dodatkowo asekurował, by nic sobie nie zrobił. Maluch jednak szybko odpuścił i wrócił do swoich towarzyszy, zostawiając berserka samego, w środku zainteresowania. Tłum zafalował i zaczął domagać się ujawnienia tej sztuczki, powtarzając słowa Isambre, przytulonej do Rivera. Aki popatrzył na nią i zaśmiał się pod nosem, prostując ramiona i odwracając się do ludzi teatralnym półobrotem.
- Proszę bardzo! - zawołał, nachylając się nad tarczą, a następnie umieścił jej krawędź między kciukiem, a palcem wskazującym. - Cały sekret polega na tym, by użyć siły - zakpił ze wszystkich ochotników, którzy sapali w cieniu swoich partnerek z wysiłku, a następnie szarpnął ręką, podrzucając tarczę na metr do góry. Przedmiot obrócił się kilka razy, odbijając promienie słońca od swoich okuć, a później wylądował w ręce wyspiarza.

- Jak widzicie nie używam żadnej magii - dodał, powtarzając sztuczkę jeszcze kilka razy, aż sam się znudził i umieścił ją sobie z powrotem na plecach. - To najzwyklejszy kawałek drewna i trochę metalu. Żeby go podnieść wystarczy użyć siły - powtórzył, ku wściekłym spojrzeniom mężczyzn, których towarzyszki zaczęły pożerać Akiego wzrokiem. Wyspiarz jednak nie odwzajemniał żadnego spojrzenia, jedynie podszedł do nowych towarzyszy i usiadł naprzeciwko nich, kończąc pokaz.
- To nic osobistego - powiedział, kiedy ludzie zaczęli się rozchodzić. Miał trochę sobie za złe, że pouczył wszystkich co do siły, w tym człowieka, który postawił mu miód. W jego głosie brzmiały nuty skruchy, bowiem nie chciał go urazić, ani ośmieszyć przed wszystkimi. - Ale tej tarczy nie podniesie żadna istota z krwi i kości, po za mną, moim ojcem, dziadkiem i tak wstecz przez moich wszystkich martwych przodków.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

River siedział przy Isambre i przytulając ją patrzył na zmagania innych ochotników. Niby powinien się śmiać wraz z innymi, kiedy ci co z niego szydzili też nie mogli dźwignąć tarczy, ale jakoś nie mógł oddając się czułościom swojej partnerki, opanowując swój gniew. Gdyby nie musiał się ukrywać w ludzkiej postaci przed łowcami, nikt by nie odnosił się na jego temat z pogardą, a wzbudzał by strach i szacunek, jeśli byłoby inaczej, mógłby z czystym sumieniem zjeść takie osobniki, jak za starych dobrych czasów. Wtedy nie byłby kaleką, co najwyżej potworem, ponieważ nie miał co liczyć na okrzykiwanie go mianem władcy, albo boga.

- Yhym - Mruknął tylko na jej słowa, że jest dla niej najsilniejszy na świecie i kryjąc przygnębienie zamknął oko. Nie zamierzał usypiać bo nie był zmęczony, a poza tym ściągnąłby na siebie dodatkowy powód do drwin: "Kaleka, który tak się zmęczył podnoszeniem tarczy, że aż zmorzył go sen". Wtedy nawet Isambre nie uratowałaby ludzi przed jego gniewem, który musiałby z siebie wyrzucić inaczej rozsadziłoby go w środku. Dodatkowo znów zaczął się zastanawiać nad słowami ojca swojej partnerki i nad swoim własnym kalectwem. Wcześniej mu to nie przeszkadzało, ponieważ mógł robić co mu się żywnie podobało i zmieniać się w smoka w środku miasta wzbudzając wszechobecny strach, a demolując ulice i paląc budynki jedynie pogłębiał panujący chaos. Teraz gdyby tak zrobił, ściągnąłby nie tylko sobie, ale i Isambre na głowę łowców, a oni w przeciwieństwie do strażników i innych zwykłych ludzi, bez trudu zabijali dziesiątki smoków rocznie. Był już w stu procentach pewien, że jeśli chce, aby traktowano go z szacunkiem, powinien być w pełni sprawny. Z okiem zakrytym czarną opaską nie mógł już nic zrobić, ale jeśli o rękę chodziło mógł chociaż spróbować. Jeśli nie kowal, to jakiś mag na pewno mu pomoże.

Podrapał malucha za uchem, kiedy ten wdrapał mu się na ramię i spojrzał na Akiego słuchając go ze spokojem. Nie zamierzał mu jednak odpuścić tej tarczy, w końcu to przez niego wyszedł na pośmiewisko, a tego nigdy nie darował żadnej istocie chodzącej po ziemi i wiedział już nawet jak odbudować swoją zranioną dumę.
- Mogłem się domyślić, kiedy tylko tamten najemnik nie mógł jej podnieść. - Burknął obojętnym, nawet delikatnie wrogim tonem, jak na początku kiedy dosiadł się do ich stolika. - Jest tu gdzieś, jakieś miejsce gdzie nikt nie chodzi, ani nie zagląda po zmroku? - Spytał z groźbą w głosie patrząc na Akiego. Miał poważny ton i to nie była żadna z jego gierek, tym razem wcale nie żartował. - Tylko ty i ja.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Obserwując zmagania innych, Isambre cały czas podejrzewała Akiego o stosowanie czarów, ewnetualnie tanich, kuglarskich sztuczek polegających na jakimś zaczepieniu tarczy do twardego podłoża. Widząc jednak, że nikt, po za Riverem, nawet nie sprawił, że drgnęła, musiała być zaklęta. Całość pogarszał fakt, że smok złapał ją nad ziemią, więc gdy ta pociągnęła go za sobą, siła chłopaka na nią wpłynęła, a to drgnięcie było przypadkowe. Jednak w jej oczach nie miało to znaczenia. Dziewczyna wiedziała, że River jest silny i nigdyby nie pomyślała żeby się z niego nabijać. Wierzyła także, że i Aki nie miał ku temu zbytniej ochoty i motywu.

- A masz jakieś wąpliwości? - spytała zadziornie, pocierając kciukiem jego policzek. - Wiesz, że nikt inny się nie liczy.
I już miała go pocałować, gdy wtrącił się Chibi, wskakując na Rivera, domagając się pieszczot. Zwierzak najwyraźniej dobrze się bawił i chciał zarazić tym oba smoki, a także berserka, który im towarzyszył. Biegał wokół nich, śmiejąc się i tuląc do każdej napotkanej powierzchni. Nie ważne czy była to noga Isambre, ręka Rivera, czy but Akiego. Ważne by ktoś go zauważył.

Zaraz potem Isambre usłyszała odważną propozycję swojego partnera i popatrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. Miała nadzieję, że się przesłyszała i gad nie planował zrobić czegoś głupiego.
- Naprawdę chcecie się pojedynkować? - spytała bardziej Rivera niż wyspiarza. Domyślała się podstępu za strony smoka i miała nadzieję że do tego nie dojdzie. W końcu życie berserka nie powinno ją przejmować, ale nie chciała by chłopak ucierpiał.
Zablokowany

Wróć do „Turmalia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości