Równina DriviiCzerwone i czarne

Wielka równina słynąca przede wszystkim z trzech jezior. Legenda głosi, że trzy siostry Cara, Sitrina i Doren - księżniczki Demary, córki króla Filipa miały zostać wydane za książąt Elisji, Fargoth i Serenai by utrzymać pokój pomiędzy krainami. Jednak żadna nie chciała zostać zmuszona do małżeństwa Księżniczki uciekły więc na północ kraju i nigdy już nie wróciły. Legenda głosi, że stały się one Nimfami i każda objęła panowanie nad jednym z jezior.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre podrapał się między uszami, uważnie słuchając odpowiedzi elfa. Cały czas wpatrywał się przy tym w niego jak w obraz, czasami przekręcając głowę na bok jak słuchający swego pana pies. Widać było, że oczy mu się zaświeciły na wieść o tym, że sam mógłby przygotować sobie tak dobre mięso - jedzenie zawsze należało do najlepszych kart przetargowych w negocjacjach z panterołakiem. Gdyby Novus był kobietą, jego uśmiech byłby natychmiastowym kluczem do sukcesu, jednak bez względu na jego płeć i tak podziałał, tylko słabiej - Yastre lubił, gdy inni byli dla niego mili.
        - To tak nie działa! - oświadczył nagle, wstając i łapiąc elfa za ramiona. Spojrzał mu głęboko w oczy, aby nie było wątpliwości, że mówił najzupełniej poważnie. - Jakbym brał i nie dawał nic w zamian, to tak jakbym nadal rabował. A ciebie bym już nie napadł. A zresztą, nie wiesz nawet, na co się piszesz. Ludzie mnie nie lubią, byłbym dla ciebie kłopotem.
        Yastre puścił Novusa i usiadł z powrotem na ziemię. Założył ręce za głowę i przeciągnął się w tej pozycji, zamykając na moment oczy.
        - Nie, bym nie chciał z tobą zostać - zastrzegł, znowu patrząc na elfa. Ręce opuścił i oparł się na nich, lekko odchylony do tyłu. - Jesteś miły, polubiłem cię. Mógłbym obiecać, że będę cię bronić, ale ty sam umiesz się bronić, a ja wiele poza walką nie umiem. Mogę ci przynosić różne skarby, wiesz, czasami znajduję jakieś ładne rzeczy w miejscach, gdzie kiedyś mieszkali ludzie. Jedno takie jest tu niedaleko, wiesz? Mogę coś ci przynieść, wtedy będziesz mnie uczył, co?
        Yastre sprawiał wrażenie, jakby sam był zachwyconym taką wymianą - wiedza za przyniesione skarby, w jego mniemaniu było to bardzo uczciwe. Nagle jakby coś sobie przypomniał, zaczął czegoś szukać w kieszeniach spodni i za paskiem. Coś burczał przy tym pod nosem, nie wiadomo co, ale brzmiało całkiem zabawnie. W końcu zakrzyknął "aha!" i zaprezentował światu sakiewkę, którą dzień wcześniej dał mu elf. Wyciągnął ją na otwartej dłoni w stronę swojego rozmówcy.
        - Weź - zarządził. - Jest twoja, nic z niej nie wziąłem. Kumpla się nie okrada, nie?
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Gdy panterołak zaczął oponować, Novus zmarkotniał, a ramiona mu obwisły, czuł iż sprawa jest przegrana, ale po chwili dojrzał ostatni promyczek nadziei, uchwycił się go jak tonący kłody. Poukładał sobie myśli tak, aby się nie zaplątać, przybrał tym razem już całkowicie poważną minę.

- Zgoda, przynieś mi taki przedmiot o jakim mówisz, a ja będę cię uczył, jeśli nie uda ci się czegoś znaleźć mam plan awaryjny. - Elf zastanowił się jeszcze. - Musisz jednak wziąć, ze sobą Faliona, to będzie przedsmak twojego szkolenia, nie jest to wymagane, ale dobrze by było gdybyś znalazł w przyszłości własnego chowańca, potrafią być szalenie przydatne. Jeśli będziesz potrzebował pomocy powiedz mu, żeby przekazał mi informację, rozumie większość z mowy ludzkiej, a ze mną porozumiewa się telepatycznie.

Khan zaczął się już oddalać, Novusa napadła fala niepokoju o swojego odrobinę nieokrzesanego przyjaciela. ,,Przestań przecież na pewno bywał w niebezpieczniejszych miejscach niż opuszczona chałupa.'' Ta myśl uspokoiła go.

- Tylko tam nie zgiń, bo nie wybaczę ci tego do końca twojego życia, Khan. - Może żart był kiepski i wisielczy, ale nie mógł się powstrzymać, od takiego pożegnania przyjaciela.

Kiedy panterołak z Falionem na ręce wkroczył w gąszcz, być może nowo upieczony mistrz zaczął się przygotowywać do wyjazdu, spakował rzeczy i starannie zatarł wszystkie ślady ich obecności, następnie usiadł na pniu ściętego drzewa i czekając, na powrót dwóch pozostałych, pogrążył się w medytacji.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        W ten oto sposób rodzą się nieporozumienia. Yastre był zadowolony, że Novus tak łatwo przystał na jego propozycję, dlatego nie rozwijał myśli i nie oczekiwał na pytania. Wstał ze swojego miejsca, otrzepał spodnie, poślinionymi dłońmi zaczesał włosy do tyłu i już był gotowy. Chyba niespecjalnie podobała mu się wizja, że ma brać ze sobą Faliona, ale nie oponował. Wyciągnął przed siebie rękę z zaciśniętą pięścią, aby ptak mógł usiąść na jego przedramieniu. Odchylił się, czując koło siebie ruch skrzydeł, ale dzielnie czekał, aż sokół się umości i uspokoi. Wtedy panterołak spojrzał na Novusa, uśmiechając się piekielnie.
         - Nie pożałujesz, słowo - zapewnił, po czym wszedł w las. Słysząc za sobą przyjacielską groźbę elfa uniósł w górę zaciśniętą pięść. Wśród bandytów był to znak, że usłyszało się przekaz, z reguły też oznaczał zgodę. Chwilę po opuszczeniu ręki panterołak zniknął elfowi z oczu.
        Pierwszym nieporozumieniem było słowo “niedaleko” użyte przez Yastre. Dla niego niedaleko było każde miejsce, do którego można dotrzeć w przeciągu dnia, nawet jeśli oznacza to bieg. Nie powiedział tego Novusowi, bo nie widział takiej potrzeby, ale wiedział, że do celu dotrze chwilę przed zmierzchem i do obozu wróci najwcześniej rano. A i tak poruszał się dość szybko - szedł na azymut, przeskakując wykroty i wspinając się na zbocza, które normalny wędrowiec by omijał. Czasami zdarzało mu się biec, gdy akurat miał kawałek prostej drogi. Nie kierował nim pośpiech, po prostu to lubił - wieczny ruch, wiatr we włosach, to osobliwe uczucie szczęścia towarzyszące wysiłkowi. Prawie krzyczał i śmiał się z radości.
        Drugą kwestią sporną było też pojęcie “miejsca, gdzie kiedyś mieszkali ludzie”. To było dość mocne uogólnienie i w sumie dopiero będąc daleko w lesie Yastre pomyślał, że mógł być precyzyjniejszy, może wtedy elf chciałby tam udać się z nim.
        - Jesteśmy - powiedział Falionowi panterołak, gdy stanął w wejściu do zrujnowanego fortu, którego mury już dawno zjadł ząb czasu. Budowla była ogromna, trzech dorosłych mężczyzn stojąc sobie na ramionach nie sięgnęłoby brzegu muru. Yastre pewnie wkroczył między ruiny, dobrze je znał - często w nich myszkował i właził w coraz to nowe miejsca, czasami znajdując coś ciekawego. Tym razem planował splądrować zawaloną wschodnią basztę - tam jeszcze nie był, gdyż budowla była pochylona pod dziwnym kątem i trudno było do niej wejść, jednak i na to panterołak miał sposób. Kazał Falionowi usiąść gdzieś w pobliżu i sam podszedł jak najbliżej ruiny. Patrzył na nią chwilę, po czym nagle zdecydował się zmienić formę. Jego sylwetka zafalowała, kontury straciły ostrość, a całe ciało nagle spowiła czerń. Gdy rozwiała się na podobieństwo strzępków mgły, w miejscu zajmowanym niedawno przez bandytę stała potężna pantera. Zwierzę strzepnęło z nogi ubranie, które się o nią zaczepiło, po czym zaczęło rozglądać się wkoło. I w tej postaci nie było łatwo, Yastre długo szukał miejsca do oddania skoku, a gdy w końcu je znalazł, długo się do niego przymierzał. Sam skok sprawiał wrażenie, jakby został oddany bez wysiłku, był płynny, miękki, pełen kociej elegancji. Pantera mocno wbiła pazury w zniszczony kamień i nawianą ziemię z mchem. Dwa susy i już była w środku baszty. Tam wcale nie było lepiej - spora część schodów i przepierzeń była drewniana, a czas i wilgoć skutecznie wszystko niszczyły. Całe szczęście było za co się złapać. Pantera powoli i ostrożnie myszkowała wśród połamanych desek i kamiennych rumowisk, a gdy już nabrała pewności w poruszaniu się w tym środowisku, przemieniła się z powrotem w człowieka. Yastre w swej humanoidalnej postaci miał jedną przewagę nad zwierzęciem - przeciwstawne kciuki. Dzięki temu mógł łatwiej dostać się w niektóre zakamarki i przywłaszczyć sobie to, co zmarłym już nie było potrzebne.
        Nad ranem ze zrujnowanej baszty wygramoliła się czarna pantera, niosąca w pysku hełm wypełniony różnymi znalezionymi przedmiotami. Miejscami była wyraźnie szara i potargana od przeciskania się w ciasnych miejscach, a gdy przemieniła się w człowieka, widać było, że ma kilka solidnych otarć. Mimo to Yastre był wyraźnie zadowolony - pogwizdywał ubierając się w to, co spadło z niego podczas przemiany, parę razy syknął z bólu, ale to nie było nic szczególnego, w obozie się wyliże i będzie spokój. Zadowolony złapał za hełm wypełniony fantami i udał się do obozu Novusa, optymistycznie zakładając, że dotrze tam wczesnym popołudniem. Już wyobrażał sobie reakcję elfa na zdobyte przedmioty - był pewien, że mu się spodobają.

        Yastre dotarł do obozowiska wcześniej niż przypuszczał. Z daleka dostrzegł siedzącego na pniaku Novusa i aż nie mógł się powstrzymać, by nie zrobić mu psikusa. Odłożył na ziemię wszystko to, co przyniósł, po czym skulił się i zaczął do niego skradać. Gdy już był blisko, skoczył na plecy elfa i przewrócił go na ziemię.
        - Jestem! - zawołał z zadowoleniem. Nie puścił Novusa, siedział na jego plecach, radośnie wywijając ogonem.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Khan nie wracał już bardzo długo elf pewnie zacząłby się martwić, ale przed chwilą Falion przekazał mu, że wszystko się udało i niedługo będą z powrotem. Teraz był zatopiony w swych myślach siedząc na pieńku, przez co nie zwrócił najmniejszej uwagi na podkradającego się od tyłu przyjaciela, gdy ten skoczył mu na plecy, chciał odruchowo pchnąć pocisk energii, na szczęście w porę spostrzegł swój błąd. Po chwili obaj tarzali się po ziemi ze śmiechu, wydawane przez obu mężczyzn odgłosy spłoszyły zwierzęta w obrębie kilku prętów. Kiedy wreszcie udało im się uspokoić, stanęli na równe nogi i otrzepali się z kurzu, w tym czasie jastrząb przytargał na miejsce znaleziska z ruin. Novus zamrugał oczami ze zdziwienia, spodziewał się kilku drobiazgów, a tymczasem miał przed sobą masę drogocennej biżuterii, nie wspominając o hełmie wyglądającym na relikt z poprzedniej epoki. Gdy minęła mu zadyszka, zdołał wychrypieć w stronę panterołaka.

- Nie wiem skąd to wytrzasnąłeś, ale zapłacisz mi dopiero gdy uda nam się wszystko spieniężyć. - Na twarzy łowcy skarbów widać było chwilowe wahanie, jednak ostatecznie się zgodził. - Mam znajomego kowala, będziemy mogli się do niego udać, wyruszymy dopiero jutro, bo zaczyna się już ściemniać, trochę ci zeszło z tą "krótką'' wyprawą. Dobrze wykorzystajmy więc ten czas na ćwiczenia. Twoim pierwszym zadaniem będzie usiąść na tej polanie i wsłuchiwać się w dźwięki lasu, zobaczysz po jakimś czasie, zaczniesz rozróżniać ich znaczenie.

Elf widział, że Khan się męczy, niestety gdyby teraz podszedł i zaczął dawać mu rady, złamałby jego i tak z trudem utrzymywaną koncentrację. W pewnym momencie spostrzegł, że panterołak wstał i podszedł do niego ze zrezygnowaną miną.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre był dobrym towarzyszem do zapasów w trawie, zwłaszcza takich udawanych - znał swoją siłę i możliwości na tyle, aby w takim niepoważnym starciu zachowywać się jak dorosły samiec w stosunku do swoich kociąt i udawać, że walka jest wyrównana. Problem polegał tylko na tym, że rozbawiony panterołak z trudem się uspokajał i gdy Novus już uznał, że ma dość i wstał, Yastre nadal miał przyspieszone tętno, rozszerzone źrenice i napięte mięśnie. Zerwał się i prawie skoczył na elfa, ale powstrzymał się nim jeszcze spiął mięśnie. Ta zabawa mogłaby przerodzić się w walkę, gdyby zmiennokształtny był jeszcze odrobinę bardziej dziki.
        - Stamtąd - oświadczył w odpowiedzi na wątpliwości Novusa, wskazując przy tym kierunek, w którym znajdował się fort. Dalsze słowa elfa niespecjalnie mu się podobały - jakakolwiek wyprawa do kowala oznaczała przebywanie blisko ludzkich siedzib, wścibskie spojrzenia i groźne wymachiwanie widłami. No ale, jak mus to mus, Novus już i tak był dla niego nadzwyczajnie miły. Yastre przełknął dręczące go wątpliwości i zrobił, co mu nakazano. Usiadł gdzieś na uboczu, zamknął oczy i zaczął wsłuchiwać się w dźwięki lasu. Szybko go to znudziło. Otworzył oczy i rozglądał się wkoło, przypomniał sobie jednak, że to część ćwiczenia, dlatego ponownie zamknął powieki. Widać było, jak bardzo się skupia, nawet zmarszczył brwi i zacisnął zęby, nie dało to jednak żadnego rezultatu. "Novus pewnie się teraz nabija za moimi plecami...", warczał w myślach z niezadowoleniem. W końcu sobie odpuścił. Wstał i podszedł do elfa, na którego obliczu nie dostrzegł ani rozbawienia, którego się spodziewał, ani irytacji, która byłaby całkiem uzasadniona.
        - Bez sensu! - oświadczył. - Co mam usłyszeć twoim zdaniem? Znam ten las jak własną kieszeń, słyszę zwierzęta, które w nim żyją i co się dzieje wkoło mnie. Mam lepszy słuch od ciebie, jestem panterołakiem, słyszę więcej... A jednak ty wyglądasz, jakbyś coś przede mną ukrywał. O co chodzi?
        Yastre nachylił się do Novusa, aby ich wzrok znajdował się na jednej linii. Jego mina zdradzała podejrzliwość, lekko wydął wargi i zmrużył oczy, jakby próbował dostrzec ślady blefu. Ktoś, kto umiał odczytywać mowę ciała zwierząt, wiedziałby, że to nic groźnego - ogon panterołaka zwisał swobodnie, nie wykonywał ruchów świadczących o poirytowaniu ani innych negatywnych emocjach. Yastre tylko się droczył ze swoim mentorem.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Novus nie zamierzał okazywać najmniejszych oznak irytacji. Jego uczeń, jak zdążył się już przekonać, był bardzo ruchliwy i energiczny, co utrudniało mu odpowiednie skupienie. Istniało na to pewne rozwiązanie, ale on sam nigdy go nie stosował. Mimo to był dobrej myśli, teraz jednak jego uczeń będzie potrzebował chwili odpoczynku. ,,Głupio postąpiłem nakazując mu ćwiczenia na wyciszenie, kiedy był tak pobudzony naszymi przepychankami.'' Wtedy do głowy wpadł mu znakomity pomysł na rozwiązanie tej sytuacji.

- Spokojnie, Khan. Nie nauczysz się tego od razu, ale przypomniała mi się metoda, która może ci pomóc. Potrzebujesz do niej tylko jakiejś sekwencji powtarzanych ruchów, będziesz wtedy skupiał na niej swoją uwagę, co pozwoli na uwolnienie umysłu. Co do twoich zmysłów, doskonale zdaję sobie sprawę jak są wyostrzone, ale właśnie one są największą przeszkodą, zbytnio na nich polegasz. Do usłyszenia głosu lasu musisz wyzbyć się wszelkich niepotrzebnych bodźców, wtedy umysł sam zacznie wyłapywać odpowiednie elementy. Jeszcze jedna rada, - dodał, aby nieco rozładować napięcie. - Na początku staraj się wyłapać rozmowy mniejszych roślin, drzewa są jak plotkarki na bazarze. - Syknął z bólu, gdy spory konar oderwał się z hukiem i uderzył go w głowę. - Dobra, dobra przepraszam! - wrzasnął w stronę rozjuszonej rośliny, unosząc rękę w obronnym geście, drugą rozmasowując puchnące miejsce. Widząc, że panterołak chce się oddalić zawołał za nim. - zaczekaj chwilę...

Novus siedział przy worku z ziołami, udając, że czegoś w nim szuka, tak naprawdę bacznie obserwował ucznia. Chciał sprawdzić czy zastosuje się on do poleceń i doda żółtych ziół przy pomocy szczypiec, czy też na własnej skórze doświadczy parzącego działania tego ziela.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Postawa panterołaka i jego ruchy zdradzały zainteresowanie słowami elfa, chociaż też przy tym pewne niezadowolenie, którego powodem natychmiast się podzielił.
        - Co to znaczy, że za bardzo polegam na zmysłach? - obruszył się. - W lesie trzeba mieć oczy naokoło głowy, bo inaczej coś cię zeżre. Albo sam nie będziesz miał co zjeść. Nie można tak o, udawać, że nic nie ma wkoło...
        Yastre kopnął jakiś przypadkowy kamyk, ewidentnie nie potrafiąc się pogodzić z tym, co przekazywał mu Novus. Gdy z jakiegoś drzewa spadła na elfa gałąź, a do panterołaka dotarło, że to specjalnie, odruchowo najeżył się i spiął do ataku, nawet zasyczał przy tym gniewnie. Kto zadziera z jego towarzysza, zadziera też z nim! No ale jak się bić z drzewem? Yastre odpuścił po chwili, potrząsnął tylko głową, aby włosy mu się ułożyły w bardziej typowy dla niego chaos. Gdy zobaczył, że Novus cały czas rozmasowuje bolące miejsce, siłą zabrał mu ręce od guza i sprawdził, czy jego głowa nie krwawi. Nie krwawiła, więc Yastre nie był potrzebny. Obrócił się gwałtownie i zamierzał wrócić na swoje poprzednie miejsce, gdy elf przywołał go do siebie. Panterołak natychmiast zawrócił i przykucnął przy Novusie, gdy ten grzebał w worku z ziołami.
        - Jak mówią rośliny? - zapytał, drapiąc się po brodzie. - Zrozumiem je?
        Panterołak znalazł wśród ziół w torbie elfa jedno, które miało wyjątkowo miły zapach, wyłuskał je i bezczelnie zjadł. Pamiętał, że żuł takie liście gdy włóczył się z bandą - dzięki nim odganiało się senność. Starzy bandyci mówili też, że "pomaga, gdy mały niedomaga", ale Yastre nie miał z tym problemów, więc musiał im wierzyć na słowo. Teraz zresztą tego nie roztrząsał - oprócz chwili poświęconej na szukanie tego konkretnego ziela, starał się skupić na wszystkim, co przekazywał mu Novus i na wykonywaniu jego poleceń, nawet jeśli miałoby to oznaczać bieganie wkoło polany i udawanie wrony.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Obaj wstali o świcie, spakowali resztkę rzeczy i ruszyli w drogę, skracając ją sobie przez las. Novus nie powiedział jeszcze panterołakowi, że zmierzają w stronę Fargoth. Trasa przebiegała spokojnie, szli w ciszy każdy skupiony na swoich myślach oraz problemach najbliższej przyszłości. Elfa trapiło kilka kwestii, ale w końcu stwierdził, że jakoś to będzie. Namyślał się chwilę, zamienił kilka słów z okolicznymi roślinami - chciał, aby pomogły one Khanowi. Kiedy udało się wszystko załatwić zatrzymał się i poczekał na panterołaka, który podszedł do niego ze zdziwioną miną.

- Teraz będzie dobry moment, żebyś poćwiczył to co wczoraj - wytłumaczył. - Tylko tym razem sprawdź tę drugą metodę. - Jeszcze zanim się oddalił, podał uczniowi małą buteleczkę. - Wypij to, będziesz czuł się przytłumiony, ale i wyciszony, to takie drobne wsparcie. Przyjdę niedługo, teraz poszukam kilku ziół w okolicy - to powiedziawszy oddalił się.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        W nocy Novus mógł się przekonać, że panterołak nie zna takiego pojęcia jak przestrzeń osobista, a nawet jeśli zna, to się tym nie przejmuje. Gdy tylko elf ułożył się do snu, Yastre położył się obok niego i może go nie objął, lecz leżał tuż przy jego boku i oddychając dmuchał mu w szyję. Ręce trzymał przykurczone przy piersi, a ogon schował między nogami. Dla zmiennokształtnego takie spanie tuż przy towarzyszu miało tylko i wyłącznie zastosowanie praktyczne - obaj grzali się wzajemnie i poniekąd byli bezpieczniejsi, niż gdyby ułożyli się na dwóch osobnych krańcach polany. Oczywiście jeśli Novus wyraził swoją dezaprobatę zbytnią bliskością obcego mężczyzny, Yastre bez gadania mógł się odsunąć. Nie raz i nie dwa razy odgoniono go w takiej sytuacji.

        Rano Yastre wstał wraz z pierwszymi promieniami słońca, chociaż i tak to Novus był pierwszy na nogach. Panterołak patrzył na niego przez chwilę, dłubiąc palcem w oku, po czym ziewnął głośno i wstał. Poprzeciągał się jak to kot po udanym wypoczynku, podciągnął spodnie i już był gotowy do drogi - z dobytku miał tylko tyle, co na sobie, więc sam nie musiał nic zbierać, ewentualnie mógł tylko pomóc Novusowi. Gdy już ruszyli, Yastre z początku szedł równo z elfem, później jednak zaczął kluczyć - spokojny marsz nie był dla niego. Często schodził z oczywistych ścieżek i przeciskał się gdzieś bokiem albo właził na jakieś powalone drzewa lub na skały. Zdarzało mu się, że wybiegał w przód, wtedy czekał na elfa w dobrze widocznym miejscu. Raz w trakcie takiego postoju podał Novusowi gałązkę poziomek, które znalazł po drodze. Był dobrym towarzyszem, lubił się dzielić nawet takimi drobiazgami. Raz jednak to elf czekał na panterołaka, a nie na odwrót. Yastre przeczuwał, że ma to coś na celu, dlatego podszedł z wyraźnym zaciekawieniem wyrysowanym na twarzy. Gdy dostał buteleczkę, najpierw wyglądał na uradowanego, a później na niezadowolonego. Miał obawy przed piciem takich rzeczy i widać to było w jego oczach. Skrzywił się i spojrzał na Novusa, jakby oczekiwał od niego ratunku.
        - Nie mam wyboru, co? - zapytał, po czym bez dodatkowych komentarzy odkorkował buteleczkę i wypił jej zawartość. Skrzywił się i wystawił język - specyfik był niesmaczny. Panterołak nawet zamierzał przez moment splunąć, ale powstrzymał się i dzielnie połknął to, co zostało mu w ustach. Patrzył przez moment za oddalającym się elfem, po czym usiadł, owinął nogi ogonem i skupił się na słuchaniu. Dzień wcześniej żadna z prób nie zakończyła się sukcesem i Yastre był przez to trochę zniechęcony, ale nie mówił tego na głos. Nadal próbował.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Novus zaczął przedzierać się przez zarośla w poszukiwaniu ziół. W tym czasie rozmyślał, jak już wielokrotnie wcześniej, nad tym ile miał szczęścia, że spotkał takiego przyjaciela jak Khan. Niewątpliwie miał on swoje wady, jak choćby nieodparta potrzeba bliskości, którą zaprezentował mu w nocy, ale nie było to nic wielkiego. Elf zamyślił się tak bardzo, iż nieomal zacząłby gołymi rękami zbierać zioła, przez które na rękach powstaje potworny obrzęk. Na szczęście w ostatniej chwili spostrzegł co robi i szybko cofnął rękę.

Kiedy wreszcie uzupełnił zapasy w sakwach, ruszył w drogę powrotną wsłuchując się w śpiew ptaków i szelest liści. Dawno przyroda nie była dla niego tak fascynująca jak przez tych kilka dni, właściwie czuł, jak gdyby na nowo odkrył samego siebie. Jego myśli były teraz zaprzątnięte tym, jak też radzi sobie panterołak, miał on naturalne predyspozycje, ale musiał nauczyć się wyciszać. Poruszając się bezszelestnie wkroczył do obozu, aby nie przeszkodzić Khanowi w nauce.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre długo wsłuchiwał się w odgłosy lasu mając zamknięte oczy. Gdy już je otworzył, musiał kilka razy intensywnie zamrugać. Widział jak przez mgłę i przez moment się tego wystraszył, zaraz jednak się uspokoił - to pewnie tak działa ta mikstura od Novusa. Gdyby tak się zastanowił, faktycznie, było mu dziwnie błogo, jakby zakopał się w stóg siana, które na dodatek nie kuło. Było to całkiem przyjemne uczucie i wprawiło panterołaka w dobry humor. Rozłożył on szeroko ramiona i przewrócił się na plecy, na pachnącą słońcem trawę. Leżał tak chwilę gapiąc się w niebo, po czym obrócił się na brzuch, nadal trzymając ręce szeroko rozłożone. Zamknął oczy i zdawało się, że zasnął, gdyż nawet jego ogon leżał miękko, swobodnie, bez ruchu. W takim stanie zastał go Novus, gdy tylko jednak się zbliżył, Yastre otworzył oczy.
        - Cześć! - przywitał się, a gdy elf był wystarczająco blisko, złapał go za nogawkę. - Jak poszły poszukiwania?
        Panterołak puścił nogawkę elfa i obrócił się z powrotem na plecy. Odetchnął głęboko, leniwie zdejmując z siebie pojedyncze źdźbła trawy, które przyczepiły się do jego ubrań. Przetarł oczy nasadami dłoni.
        - Novus... - wezwał swojego towarzysza tonem, który sugerował coś na granicy znudzenia i rozpaczy. - A nie możemy zacząć od razu z tymi ziołami? Nie umiem nic usłyszeć, czuję się przez to, jakbym nic nie robił. Wrócimy do tego, co?
        Yastre po raz kolejny obrócił się na brzuch - tym swoim tarzaniem się wygniótł już całkiem sporą połać trawy. Nic jednak nie mógł na to poradzić, że przy leżenia na plecach bolał go ogon, a na brzuchu mało widział. Kichnął pod wpływem zapachu świeżej trawy i w końcu z powrotem usiadł, wycierając nos grzbietem dłoni.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Pytanie panterołaka nieco zasmuciło Novusa, ale nie dał on tego po sobie poznać. Nie namyślał się długo nad odpowiedzią, przygotował się już psychicznie na taką okoliczność, postanowił, że nie będzie wmuszał tej nauki w przyjaciela zwłaszcza, że resztę można było osiągnąć nawet bez mowy roślin.

- Zgoda, zajmiemy się teraz właściwą nauką ziołolecznictwa, będziesz kontynuował poprzednie starania, ale w bardzo okrojonej wersji, ponieważ nie jest ci to niezbędne.

Zaraz potem obaj usiedli na trawie i zaczęli rozmawiać, elf pokazywał Khanowi różne rośliny, kazał mu zapamiętywać ich cechy charakterystyczne oraz działanie. Taka nauka zdecydowanie bardziej mu odpowiadała, więc przysłuchiwał się z nietypową dla siebie uwagą. Novus spostrzegł, że przyswajanie nowych informacji idzie jego towarzyszowi wyjątkowo dobrze. Niektóre z roślin rozpoznawał jeszcze zanim zostały mu one przybliżone dokładniej, a wtedy jego radość sięgała szczytu.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre taki układ bardzo pasował - zaraz zerwał się z ziemi i przysunął do Novusa. Aż mu ogon drgał z zainteresowania, a uszka poruszały się nieustannie, lecz oprócz tego słuchał w miarę cierpliwie, nie wtrącał się i nie rozpraszał niczym wkoło, długo też usiedział w jednej pozycji. W końcu jednak nie wytrzymał - gdy elf pokazał mu jedno z wielu ziół, panterołak zabrał mu je z ręki. Chwilę je oglądał, powąchał, po czym położył się na ziemi, głowę opierając na nogach towarzysza.
        - To znam - oświadczył. Gałązkę trzymał za łodyżkę i obracał ją w palcach, patrząc na obracające się na tle słońca liście. - Smakuje jak trawa, ale jak się dłużej pożuje, robi się słodkie. Tym się zbija gorączkę, nie?
        Yastre spojrzał w górę na Novusa, szukając u niego potwierdzenia swojej wiedzy i może jakiejś pochwały - troszeczkę znał się na ziołach, ale była to wiedza czysto praktyczna, nie umiał ich nazwać, ale za to wiedział co zjeść w razie co pospolitszych dolegliwości. Patrząc na oblicze elfa rozerwał gałązkę ziela na pół i jeden kawałek wpakował sobie do ust, a drugi podał swojemu nauczycielowi, aby również sobie pożuł. Później znowu skupił się na słuchaniu, chociaż gdy widział znajomą roślinę, zaraz wykrzykiwał jej zastosowanie - sprawiał wrażenie, jakby doskonale się bawił.
        - Novus... - zagaił nagle tonem, który zwiastował zmianę tematu. - Skąd jesteś?
        Panterołak spojrzał na elfa wyjątkowo uważnie. W sumie już drugi dzień przebywali w swoim towarzystwie, a nic o sobie nie wiedzieli. Yastre nawet nie wyjawił swojego prawdziwego imienia, co teraz zaczęło nagle gryźć jego sumienie i sprawiło, że jego uszy lekko oklapły. Głupio było mu jednak przyznać się do kłamstwa - był przekonany, że Novus by go znienawidził, dlatego jakoś przywołał się do porządku, chociaż gdzieś z tyłu czaszki nadal słyszał niezadowolony głosik swojego sumienia. Skąd mógł wiedzieć, że elf go nie pogoni przy pierwszej lepszej okazji? Gdyby spodziewał się, że zostanie z Novusem na dłużej i na dodatek tak się polubią, od razu podałby swoje prawdziwe imię, a nie zmyślał jak każdemu innemu przypadkowo spotkanemu podróżnikowi. Teraz tylko jak z tego wybrnąć?
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Pytanie o pochodzenie Novusa było niezwykle zaskakujące, przez co mężczyzna przy tak nagłej zmianie tematu musiał się chwilę zastanowić, mimo iż była to najprostsza rzecz na świecie. Wcześniej nigdy z nikim nie rozmawiał na ten temat, więc czuł się odrobinę zbity z tropu, ale w końcu wzruszył ramionami i odpowiedział.

- Jestem z Adrionu, to pośrodku Szepczącego lasu, - wyjaśnił w dużym skrócie.
- Mimo to obecnie moim domem jest każde miejsce, na którym ułożę się do snu. W swoich rodzinnych stronach, mogę liczyć jedynie na serię bolesnych wspomnień. - Po tych słowach zwiesił głowę, cienie przeszłości przez chwilę go dopadły, zrozumiał, że przed Khanem zdradził go wyraz twarzy. Zawstydził się przez tę chwilę słabości, potrząsnął głową i jak gdyby nigdy nic wrócił do objaśniania kolejnych ziół. Ucieszył się bo panterołak, wyraźnie dość szybko zapomniał o niedawnych wydarzeniach...

Obaj wędrowali ramię w ramię od jakichś kilku godzin, było już dawno popołudniu, wędrowcy chcieli już rozłożyć się na postój, gdy nagle zza wzgórza wyłoniły się pierwsze domy. Dotarli do Fargoth wcześniej niż elf się spodziewał, jednak ku jego zmartwieniu zauważył, że jego przyjaciel był podenerwowany, mięśnie pod ubiorem miał napięte jak struny gitary, rozglądał się też dookoła ciskając wszędzie niespokojne spojrzenia. Novus chcąc mu pomóc, położył rękę na jego ramieniu uspokajającym gestem, jednocześnie powiedział miękkim głosem, najspokojniejszym jaki potrafił z siebie wydobyć.
- Będzie dobrze.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre przyglądał się Novusowi z zaskoczeniem wyrysowanym na twarzy. Zastanawiał się, czy aby nie zadał jakiegoś niestosownego pytania. Ale co mogło być niestosownego w pytaniu o dom rodzinny? Sam by się za coś takiego nie obraził. A może elf po prostu tak skupił się na roślinach, że teraz trudno było mu myśleć o czym innym? Całe szczęście w końcu odpowiedział.
        - Znam to miejsce - wtrącił się z zadowoleniem panterołak. Nigdy nie był w Adrionie, ale widział to miasto z daleka, trochę też o nim słyszał. Tak, Novus pasował na mieszkańca tej leśnej metropolii, w końcu był elfem i zielarzem, dzieckiem natury można by rzec. Jednak jego dalsze słowa sprawiły, że wesołość na twarzy Yastre ustąpiła miejsca żalowi. Wyciągnął nad siebie rękę i poklepał elfa po piersi, jakby pukał do drzwi.
        - Nie przejmuj się - powiedział pogodnym głosem. - Też nie mam z domem radosnych wspomnień. Ojce mnie sprzedały do cyrku, gdy byłem jeszcze kociakiem. Nawet nie za dobrze pamiętam skąd jestem.
        Po panterołaku nie było widać, by jakoś bardzo przeżywał fakt porzucenia przez rodzinę. Trudno się dziwić - działo się to ponad pięćdziesiąt lat temu. Zresztą, powiedział to w ramach pocieszenia Novusa - niech elf wie, że nie jest sam w swojej niedoli, jakikolwiek nie byłby jej powód. Jeszcze na poprawę humoru Yastre wyciągnął wyżej rękę i podrapał swego towarzysza za uchem - sam lubił, gdy mu się tak robiło, więc podejrzewał, że innym też się to podoba. Zaproponowałby przytulenie, ale już kiedyś zauważył, że mężczyźni w takich sytuacjach nie lubili się przytulać, porzucił więc ten pomysł i po prostu skupił się na nauce.

        Gdy tylko Yastre zorientował się, gdzie idą, przystanął na środku drogi i zapowiedział, że dalej nie idzie. Elf wyglądał na zaskoczonego, panterołak więc pośpieszył z wyjaśnieniami.
        - W miastach patrzą na mnie jak na dziwoląga - poskarżył się, kopiąc dołek piętą. - I mam przez to kłopoty. I ty też możesz je przeze mnie mieć. Zresztą, jeszcze ktoś mnie pozna z traktu, strażnicy będą mnie próbowali złapać. Nie chcę, byś wpadł przeze mnie w tarapaty, zostanę tu i poczekam...
        Całe szczęście Yastre nie był zbyt wierny większości swoich postanowień - Novus zdołał go przekonać, by do miasta weszli razem. Panterołak założył jednak na głowę kaptur i oddał towarzyszowi swój miecz, aby nie rzucać się w oczy. Jego ogon zwisał smętnie, większość osób nawet go nie zauważała, a ci nieliczni mylili go z dyndającym fragmentem paska. Mimo to Yastre czuł się bardzo niekomfortowo, zwiesił głowę i patrzył w bruk, czasami jednak podnosił wzrok i nerwowo lustrował okolicę. Ręce zaplótł na piersi i zgarbił ramiona. Wszędzie było tyle osób, które na niego patrzyły, wkoło było tyle hałasów, zapachów, kolorów. Wrażliwe zmysły panterołaka dostawały zadyszki od nadmiaru bodźców. Yastre drgnął zauważalnie, gdy Novus go dotknął, słysząc jednak dodające otuchy słowa uśmiechnął się z odrobinę umęczonym wyrazem twarzy i poklepał elfa po dłoni.
        - Dzięki - mruknął.
        Nagle do jego nozdrzy dotarł znajomy zapach. Uniósł głowę i rozejrzał się po okolicy, szukając jego źródła. Kawałek przed sobą dostrzegł zmierzających w ich stronę najemników, których dzień wcześniej załatwił razem z Novusem. Było ich zaledwie trzech i jeszcze nie dostrzegli elfa i zmiennokształtnego, Yastre jednak już zdążył się wystraszyć. Bójka w mieście oznaczała kłopoty. Wiedziony instynktem złapał swego towarzysza za nadgarstek i pociągnął go w pierwszą lepszą boczną uliczkę, byle dalej od tamtych typków. Trafili na wąskie przejście między kamienicami, prowadzące do ciemnych klatek i jeszcze ciemniejszych tanich mieszkań do wynajęcia. Kawałek dalej dwoje dzieci siedziało w kucki na jednym z progów i grało w pchełki, oprócz nich nie było tu jednak nikogo ani niczego - tylko gołe ściany, drzwi i zakratowane okna. Panterołak nawet się nie zatrzymał i tylko szedł dalej, ciągnąc za sobą Novusa. Nagle jednak usłyszał za sobą głośne "Hej!". Nie odwrócił się.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Nagle Khan zerwał się do biegu, elf był niezmiernie zdumiony, w sytuacji zorientował się dopiero po chwili i sam zaczął biec za panterołakiem. Kiedy przemierzali wąskie uliczki miasta, nagle ktoś zawołał za nimi, ale nie zatrzymali się. Po chwili chwyciły ich silne ręce, a następnie zanim zdążyli cokolwiek zrobić, ktoś wciągnął ich do środka budynku. Było gorąco, na palenisku wesoło trzaskał ogień, znajdowali się w sporym pomieszczeniu przypominającym pracownię kowala.
- Ach, Novus, nareszcie jesteście już zaczynałem się niepokoić! Falion przyniósł mi wiadomość o waszym przybyciu. - To powiedziawszy olbrzymi mężczyzna o silnie zarysowanych mięśniach chwycił Novusa za ramiona i przyciągnął do siebie, mocno poklepując go po ramionach. Sytuacja zmieniła się diametralnie, kiedy Khan zdjął kaptur - na twarzy kowala pojawił się straszliwy grymas złości.
- Zaraza, wynoś mi się stąd paskudo, ty piekielny pomiocie jeden. - To powiedziawszy olbrzym zamachnął się na panterołaka, ale nie zdołał zrobić nic innego, ponieważ elf oplótł go magicznymi pętami.
- Co w ciebie wstąpiło, Tom? Nie przypominam sobie, abyś kiedykolwiek był uprzedzony do zmiennokształtnych. - Po chwili mężczyzna jakby opadł z sił, jego ramiona zwiotczały, spuścił głowę, a następnie zaczął szlochać.
- M-m-moja żona, oni przyszli kiedy byłem na bazarze... Trzech mężczyzn, tygrysołaki, wpadli do domu, zdemolowali wszystko i zabili mi żonę, na szczęście zdołała ukryć nasze dzieci. - Kiedy to mówił z pokoju wyszedł mały chłopczyk i przytulił ojca.
- Nie rób krzywdy tatusiowi - powiedział, kierując błagalny choć przerażony wzrok na panterołaka. Za to Tom wstał i podszedł do Khana z wyciągniętą ręką.
- Przepraszam, żal po tej stracie pomieszał mi w głowie. Przecież nie każdy jest taki sam. Zapraszam do środka, jeżeli jesteś w stanie mi wybaczyć mój wybuch.
Zablokowany

Wróć do „Równina Drivii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości