Menaos[Wioska na południe od Menaos] Ucieczka.

Miasto położone na skraju Szepczącego Lasu, zamieszkałe przez ludzi. Nad miastem wznosi się przepiękny pałac króla Dariana. Szerokie, jasne ulice, marmurowe chodniki i wieża zamieszkała przez czarodzieja to tylko początek tego co może spotkać Cie w Menaos.
Szayel
Rasa:
Profesje:

Post autor: Szayel »

Szayel obrzucił butelkę wina pogardliwym spojrzeniem. Miałbym to wypić? Zapytał samego siebie w myślach z oburzeniem. Te końskie szczyny?
Nie skomentował jednak swoich odczuć co do wina, przysłuchując się rozmowie swojego towarzysza z karczmarzem. Słysząc aluzję, co do pieniędzy w zamian za informacje, nie wytrzymał. Samo przebywanie ze zwykłymi ludźmi było poniżej jego godności, atu jeszcze ten śmiertelnik śmiał się targować!
- Lepiej sobie przypomnij, człowieczku – rzekł do karczmarza lodowato, wystawiając śnieżnobiałą, delikatną dłoń - W przeciwnym wypadku pojawi się tu cała horda demonów, które w mig rozniosą tę twoją ruderę
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Elf rownież dotarł do karczmy, ciągle wiedziony zmysłem magicznym. Teraz jednak nie wiedział już czego szukać. Trzy potężne aury zytnio mieszały mu w głowie, by mógł kierować się w stronę jednej tylko. Zatrzymał się przed drzwiami, czekając aż Ravi i Aias usiądą mu na ramionach. Z taką asystą wkroczył to tego przybytku, na tyle, by usłyszeć koniec zdania wypowiedzianego przez maga.
- ...pojawi się tu cała horda demonów, które w mig rozniosą tę twoją ruderę - Elf spokojnie ruszył między stolikami. Ptaki widząc jego ruch, zleciały mu z ramion, i przelatując miedzy gośćmi wylądowały na jednym z wolnych jeszcze stolików. Dając tym samym do zrozumienia, że właśnie został on zajęty.
- Nie dość wojny u progu, jeszcze demonów im się zachciało... - Cichy, spokojny i lekko znudzony głos elfa, ciekawie kontrastował z chłodno wypowiedzianym zdaniem czarodzieja. - Karczmarzu pokój na noc się znajdzie? I coś do zwilżenia gardła przynieś... - Jak na niego wypowiedział zadziwiająco dużo słów pod rząd. Usiadł na krześle i nie poruszając głową zaczął się rozglądać, zastanawiając się to w tym towarzystwie promieniuje tak silną aurą. A w jego wypadku odgadnięcie tego było na tyle trudne, ze nie umiał oddzielić trzech aur od siebie, które teraz dla jego zmysłu interferowały.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Cały dzisiejszy dzień był dla Geralda ciężki, piece w kuźni pracowały na całego. Ostatni tydzień owocował w spore zamówienia, co było tylko źródłem zadowolenia dla niego. Tym częściej zaglądał do jedynej gospody w wiosce, by rozmawiając ze znajomymi sobie mieszkańcami i przyjaciółmi napić się też piwa. Ten czas był także dobry dla sporej części mieszkańców, rodzina tkaczy miała wiele zamówień na sukno dla jednej z rodzin mieszczańskich, również tutejszy drwal przygotowywał figurki na najbliższe święto. Rodzina sołtysa natomiast miała nie długo wydać swoją najstarszą córkę za mąż, z tego tytułu postawiła dziś wszystkim zebranym kufel najlepszego piwa. Gerald z zadowoleniem dosiadł się do znanych sobie ludzi, słuchając rozradowanego sołtysa.
- Tyleśmy szukali! Tyleśmy wiosek zjechali ale znalazł się kawaler godny mojej Jagody - prawie nie mógł usiedzieć radośnie wymachując kuflem i trzymając kciuk za opinający jego gruby brzuch pas.
- Ale warto było! - znów się zaśmiał. Zebrani gratulowali mu, również radując się z nim. Mieszkańcy wioski byli wszak ze sobą bardzo zżyci.
Węgiel zainteresowany hałasem, siedział u nóg swojego pana, rozglądając się, wąchając i obserwując całe towarzystwo. To on pierwszy zwrócił uwagę na nowe postacie jakie pojawiły się w karczmie, a dokładniej małą dziewczynkę. Kudłacz ruszył się nagle z miejsca i podszedł powoli do dziewczynki, siadając w pewnej odległości od niej i przekrzywiając łeb. Nauczył się nie podchodzić do obcych bez ich wyraźnego zaproszenia. Nie miał obroży więc nie musiał szczekać i być agresywny. Gerald zwrócił uwagę na bardzo ładną kobietę jaka weszła do gospody, uśmiechnął się pod nosem, o takich kobietach każdy z nich mógłby tylko pomarzyć. I pewnie by znów wrócił do kufla, ale zauważył że nie ma przy nim psa. Dlatego wstał zza ławy stawiając z lekkim trzaskiem kufel i ruszył po psa.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Villemo usiadła sobie w najciemniejszym kącie przybytku. Nie chciała zwracać na siebie uwagi, ale za to chciała mieć spokój. Nie założyła kaptura na głowę, nie udawała, że jej nie ma, po prostu usiadła z boku. Wzięła Raię na kolana, a kiedy podeszła do niech pulchna dziewczyna obsługująca gości Villemo poprosiła o mleko, chleb i jakąś zupę. Zakładała, że kucharz znajdzie jakąś zupę dla dziecka. Mała trochę się uspokoiła, zwyczajnie była zbyt zmęczona by próbować zejść matce z kolan. Nie chciała już uciekać i biegać, za to wzięło ją na opowiadanie o różnych rzeczach. Villemo słuchała i uśmiechała się do małej córeczki. W końcu ta sama pulchna dziewczyna przyniosła im na tacy to o co prosiły. Villemo zamieniła z nią kilka zdań, zapłaciła jej za jadło i za pokój, który chciała wynająć. Dziewczyna wydawała się bardzo miła, ciągle się uśmiechała i starała się spełnić wszystkie prośby Villemo.
- Mam jeszcze konia - odezwała się czarnowłosa kobieta - byłoby miło gdyby ktoś go oporządził i nakarmił - dodała i oczywiście zapłaciła. Nie wiedziała czy dziewczyna jest taka miła, bo dostała pieniądze, czy to po prostu jej natura, ale było to w tej chwili nie istotne.

Kiedy zupa trochę przestygła Villemo zaczęła karmić Raię. Mała początkowo nie chciała jeść, ale w końcu przyzwyczaiła się do smaku warzywnej zupy i powoli jadła. Villemo upiła małej trochę mleka i zjadła kromkę chleba, ale nic więcej, z resztą nie musiała jeść. Kiedy mała się najadła Villemo zauważyła, że robi się śpiąca. Przez cały czas karmienia małej starała się omiatać wzrokiem salę, już dawno zauważyła wchodzących do środka czarodziejów i miała nadzieję, że nie dosiądą się i dadzą jej spokój. Potem zauważyła też kolejnego przybysza, ten ostatni był mocno niepokojący, ale z drugiej strony nie emanował taką aurą jak czarodzieje i chyba bała się go najmniej. Na jej szczęście nie słyszała co jeden z czarodziei powiedział do karczmarza, bo pewnie mocno by się zaniepokoiła.
- Piesek! - do Villemo nagle dotarł głos córeczki. Przez chwilę nie wiedziała o co chodzi. Spojrzała na Raię.
- Piesek - powtórzyła wskazując małą rączką na czarnego psa siedzącego nieopodal.
- No tak, piesek - przyznała rację dziewczynce.
- Co piesku, jesteś głodny? - odezwała się do zwierzaka.
Awatar użytkownika
Aredian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aredian »

Elf był zapewne nie zwyczajną osobą, jego aura mówiła sama za siebie, wystarczyło tylko w nią spojrzeć nieco głębiej. Widać było, że karczmarz nieco pobladł i zajął się nalewaniem alkoholu elfowi. Aredian poklepał po ramieniu Szayela po czym szepnął do niego cicho
- Powinniśmy nie wyróżniać się zbytnio z tłumu, chociaż i tak z pewnością już pół wioski gada o przyjezdnych magach. Nie chciałbym żeby zaczął tu się jakiś pogrom czarowników czy coś w tym stylu, a już najmniej chciałbym żeby latały obok mnie jakiekolwiek demony! - uniósł się nieco młody czarodziej. Faktycznie wolałby, żeby rozegrali to nieco subtelniej. Rzecz jasna zobaczył już wcześniej w karczmie Villemo, ale chciał być nieco bardziej dyskretnym. Trudno, nie zawsze wszystko w życiu musi się układać po jego myśli. Widać nie będą mieli dziś dna bez wrażeń. Mag wstał od stołu i podszedł w stronę Villemo i jej córeczki.
- Takie speluny nie są odpowiednim miejscem dla dziecka i tak zacnej pani...ale korzystając z tego, że tu jesteśmy może porozmawiamy? - zaproponował z nutką nadziei w głosie. Mimo, że czarodzieje mogli przeglądać myśli innych osób, Aredian wolał dowiedzieć się wszystkiego bardziej konwencjonalnym środkiem - rozmową, do tego nie naruszy niczyjej prywatności. Szkoda, że jest tak mało przyzwoitych magów - pomyślał.
Szayel
Rasa:
Profesje:

Post autor: Szayel »

Szayel zignorował słowa czarodzieja i prychnął tylko, odwracając wzrok. Jego towarzyszy podszedł do kobiety, z którą zaczął ostrożnie rozmawiać.
Bardzo dobrze. Niech rozmawia. Ja sobie posiedzę tutaj i posłucham. Lepiej obserwować niż być obserwowanym.
Z tą myślą posłał sondę w kierunku dwójki, samemu rozglądając się uważnie po pomieszczeniu. Pierwsze co dostrzegł to elfa…chyba elfa, nie, z pewnością elfa. Jego aura była aż nadto elfia. To, co go wyróżniało, to dwójka ptaszysk siedzących mu na ramieniu. Cóż, kto co lubi, prawda?
Drugą dostrzeżoną osobą, a raczej grupką osób, była banda chłopów. Tępe bycze karki śmiejące się rubasznie i pijące te spleśniałe piwsko. Od samego dźwięku tego śmiechu Szayel miał ochotę otworzyć przejście do wymiaru demonów, aby śmiechy osiłków utknęły im w gardłach.
Nie, spokojnie. Wdech, wydech. To tylko ludzie. Ograniczeni prostacy. Prędzej czy później umrą, z moją interwencją, czy bez niej. Nie ma potrzeby działać tak radykalnie.
Szayel przeniósł wzrok z powrotem na elfa. Wstał, podchodząc do niego. Zatrzymał się przed nim, patrząc na niego z wyższością i rzekł lodowato:
- Nie myśl, że jestem głuchy… - machnął teatralnie dłonią jakby odcinając się od rozmowy i dodając samemu do siebie – Być może nieco i jestem, ale magia zastępuje mi moje zmysły. W każdym razie, co miałeś na myśli mówiąc „Nie dość wojny u progu, jeszcze demonów im się zachciało”
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Elf uniósł głowę, spoglądając w twarz stojącego nad nim człowieka. Tak, jego aura zdecydowanie była przytłaczająca, co czuć było gdy się zbliżył zdecydowanie za blisko... Ptaki były identycznego zdania co elf, w końcu wychowując się z nim, trochę się nauczyły od niego.
- Głupi człowiek. Gdzie on się podziewał, że nie wie o wojnie?
- A ty siedź cicho! Sami nie wiedzieliśmy, do czasu tej elfki i demona!
- To co! My nie dbamy o wieści ze świata. I w ogóle to czego on chce? Co my jesteśmy informacja dla podróżnych?
- Niech się wieśniaków pyta! O!
- Przerwał im dopiero elf, odzywając się w języku ptaków
- Cicho. Potem się będziecie kłócić. Głupiec, czy nie nie odczepi się od nas, jak mu nie odpowiem. A wy lepiej poszukajcie sobie czegoś do jedzenia. Najlepiej u tamtej kobiety z dzieckiem. Jak nakarmi psa, to może i wam się coś dostanie. - Ptaki jeszcze coś dopowiedziały, żeby zawsze mieć ostatnie zdanie, elf jednak nie dosłyszał co, po czym wzbiły się w powietrze. Po chwili już siedziały na stole przy którym siedziała nemorianka. lekko przekrzywiając głowy raz w jedną, raz w drugą stronę zerkały na jedzenie, czasem otwierając bezdźwięcznie dziób.
Dopiero teraz Adrastos zwrócił się do czarodzieja.
- Widać, że mało cię interesuje świat. Więc co cię teraz interesuje wojna Kryształowego Królestwa i pozostałych państw elfickich? Jak chcesz znać szczegóły, to pytaj władców jakiegoś miasta. Nie mnie. - Jego głos dalej był spokojny. Elf zdawał się mieć w głębokim poważaniu to, że stojący nad nim mężczyzna ani nie jest uprzejmy, ani nie traktuje go jak równego sobie. Ba! Nawet nie przejął się tym, że mu zasłonił światło padające z kominka!
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Mężczyzna nieco zwolnił kiedy do stolika przed którym siedział pies doszedł obcy mężczyzna. Wyglądał niepokojąco, sam jego strój odstraszał, zastanowił się co robić. Mógł się wycofać lub nie zwrócić na niego uwagę. Jego uwagę natomiast wciąż przykuwała piękna kobieta i wesoła dziewczynka na jej kolanach. Uznał że nie ma co stać, jest na swoim, a przy pasku przyczepiony ma miecz, więc nie ma się czego obawiać. Podszedł do psa kładąc mu rękę na łbie.
- No tak Węgiel znów chcesz żeby cię pogłaskano. Ty pieszczocho - zaśmiał się łagodnie i uniósł lekko głowę spoglądając na kobietę.
- Nie gryzie pani, to tylko Węgiel.
- wybacz że przeszkodził Tobie i Twoim rozmówcą.
Chciał się wycofać bezpiecznie po za okręg tych dziwacznych ludzi, kiedy pies zachęcony podszedł bliżej. Mężczyzna odwrócił się by go przywołać, ale pies w tym czasie podszedł do kobiety położył psyk na brzegu jej kolana i spojrzał łagodnie na nią machając żywo ogonem. Po chwili żeby zwrócić swoją uwagę, wywrócił się na grzbiet ukazując brzuch i śmiesznie wyrzucając łapy. Kowal uśmiechnął się zakłopotany nie wiedząc już czy skarcić psa czy pozwolić mu się tarzać. Przynajmniej mała śliczna dziewczynka miała frajdę z oglądania bawiącego się psa. Nie chciał urazić kobiety, z drugiej strony kobieta zdawała się smutna, może dzięki temu choć trochę rozchmurzy oblicze.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

- A co jest odpowiednim miejscem dla kobiety i jej dziecka? Zwłaszcza kiedy w pobliżu nie ma ani innej wioski, ani innej gospody? - odpowiedziała znacznie łagodniej niż wcześniej, choć nie można powiedzieć, że była przyjaźnie nastawiona.
- To dobre miejsce - dodała mają na myśli gospodę.
- Dziecku na głowę nie pada, jest ciepło i ma co jeść. Nie sądzę by było na co narzekać - skinęła głową na krzesło na przeciwko. Skoro chciał rozmawiać... Co prawda nie miała pojęcia o czym, no ale... Wtem na stoliku jakby znikąd zjawiły się dwa ptaki. Villemo nie miała pojęcia, że to sokoły, widziała już różne dziwadła, magiczne i nie magiczne, ale akurat takich nie miała okazji.
- Wy też jesteście głodne? - odezwała się do zwierząt.
- Ptaszek! - uradowała się Raia.
- Nie mam pojęcia co jecie - mówiła do ptaków.
- Mam tylko chleb... - Villemo oderwała kawałek chleba i położyła ptakom na podłodze. Jeśli miały coś dziobać, lepiej żeby to robiły na podłodze.
- Piesek! - małą znów zainteresował czarny kudłaty pies. Villemo nagle poczuła, że pies kładzie jej łeb na nodze.
- Co one tak lgną do ludzi... głodne są wszystkie... czy co... - kobieta zastanawiała się głośno skąd takie zainteresowanie u zwierząt nią i jej córką.
- Piesek - Raia wyciągnęła rączkę żeby pogłaskać czarnego kudłacza, ale ten chyba chciał zwrócić na siebie uwagę bo wywalił się na plecy. Dziewczynka była zachwycona bo z radości zaczęła się śmiać i piszczeć, w dodatku koniecznie chciała zejść żeby dopaść psa.
- Nie, Raia, bo cię ugryzie - powiedziała do córki, ale dziecko zupełnie nie słuchało matki. Wtedy Nemorianka usłyszała męski głos gdzieś niedaleko siebie.
- Nie przeszkodził - Villemo spojrzała na mężczyznę.
- Lecz jeśli ją ugryzie... to nie ręczę za siebie - ostrzegła jasnowłosego i puściła Raię na podłogę. Dziewczynka naprawdę piszczała z radości. Pies turlał się po podłodze, raz wstawał, raz znów się kładł, lizał dziewczynkę, a ona ciągnęła go za uszy, o dziwo pies wcale nie był agresywny, nawet jeśli Raia nie była delikatna.
Awatar użytkownika
Aredian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aredian »

I znów czarodziej jakby odpłynął na chwilę pogrążony w swoim idealnym świecie myśli i planów. Nie zwrócił nawet uwagi na tłoczące się wokół nich zwierzęta, teraz miał zdecydowanie inne priorytety, czas na przyjemności znajdzie się kiedyś indziej. Skinął tylko głową na przeprosiny jasnowłosego mężczyzny, a następnie zwrócił się znów do kobiety.
- Jasne, że tu jest bezpiecznie, pod opieką czarodzieja każdy powinien czuć się bezpieczny. Nie wiem tylko co zamierzasz ? Uciec przed czymś, może uciec gdzieś? A może tylko zwyczajnie gdzieś podążasz lub szukasz kogoś? - zaczął pytać z zafascynowaniem mag. Po wielu dniach podróży był dość zmęczony, ale nie mógł sobie pozwolić na brak uwagi, przypadkiem z ust elfa usłyszał coś wojnie. Później będzie czas żeby się tym zacząć interesować -pomyślał.
Szayel
Rasa:
Profesje:

Post autor: Szayel »

Szayel zupełnie zignorował opryskliwy ton elfa.
- Wojna Kryształowego Królestwa, powiadasz? – powtórzył z zainteresowaniem, gładząc się palcem wskazującym po dolnej wardze – I mówisz, że walczą ze sobą elfy?
Dotychczas trzymał się na uboczu od spraw politycznych i konfliktu, poświęcając długie dziesięciolecia na podróże w poszukiwaniu mocy. Nadszedł jednak czas, aby się ujawnić i wyjść z ukrycia. Wojna była idealnym do tego momentem. Można było na niej nie tylko zdobyć wiedzę wrogów, w tym przypadku innych magów – elfów, ale również zyskać pozycję oraz wpływy. A te z kolei wykorzystać jako wabik na innych magów. Gdyby tak stworzyć magiczną organizację, której on byłby przywódcą? Nie musiałby samemu do wszystkiego dochodzić. Miałby pod sobą całe rzesze innych, młodych, pełnych energii i zapału magów. Oni pracowaliby na jego potęgę, a on w zamian za nią obdarowywałby ich brzęczącymi monetami…
Kusząca myśl? Być może. Właściwie, czemu nie? Zawsze byłaby to jakaś odskocznia od nudnego, monotonnego życia z nosem w książkach.
- Jeżeli byłbyś taki miły i jednak opowiedział mi nieco dokładniej o trwającym konflikcie – rzekł z uśmiechem, przysiadając się do stoliczka i wbijając spojrzenie czarnych oczu w twarz elfa – Byłbym wdzięczny.
A prośba ta nie brzmiała jak prośba.
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Dziewczyna karczemna w końcu znalazła czas, by przynieść elfowi kufel piwa. Adrastos zaczął go spokojnie opróżniać. Coraz bardziej żałował, że przyszedł do tej speluny i wspomniał o wojnie. Dalej jednak wiedział, że tak nachalny człowiek nie odczepi się nie słysząc dość informacji. Westchnął więc tylko zrezygnowany. Miał tylko nadzieję, że nie sprowadzi na swoich rodaków kolejnego zagrożenia...
- Nie. Elfy nie walczą przeciwko sobie. Jakiś tam licz zamierza zniszczyć Alarnię i my się mu przeciwstawiamy, bo zrobi ze wszystkich swoje nieumarłe sługi. Choć pomagają nam również inne rasy jak choćby Nemorianin. Szczegółów nie znam. Mówiłem już: Po więcej informacji udaj się do miast elfickich...
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

- Nie ugryzie pani, masz moje słowo. Węgiel to łagodny pies dla dzieci, niektóre z wioski nawet na nim siadają jak na wierzchowcu.
Uśmiechnął się przyglądając jak dziewczynka bawi się z psem.
- Jeśli szukasz pani schronienia, w naszej wiosce jest wiele dobrych ludzi którzy na pewno cię ugoszczą. Być może nie jesteśmy magami, ani wielkimi wojownikami, ale cenimy sobie dobro i pomoc w przeciwieństwie do wyżej wymienionych.
Uśmiechnął się do siedzącego mężczyzny. Nie lubił kłopotów w wiosce, tak samo jak nie lubił dziwaków. odczuwał wrażenie że ów czarodziej narzuca się kobiecie. Wątpił jednak by ta nie wiedziała co robić, było w jej oczach coś co kazało mu powiedzieć że zaraz odszczeknie się temu co ją zagaduje.
Ponieważ dziewczynka próbowała wdrapać się na psa, uważnie i spokojnie by kobieta widziała każdy ruch, pomógł jej usiąść na grzbiecie psa. Ten stał spokojnie, machając ogonem. Chcąc nie chcąc kowal usiadł na stołku obok, by mógł obserwować psa i małą dziewczynkę. Nie chciał w końcu by stała jej się jakakolwiek krzywda
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

- Ooo... więc jestem pod opieką czarodzieja? Nie wiedziałam, bo nawet o nią nie prosiłam - stwierdziła przymrużając oczy.
- Jakim więc cudem, jestem pod opieką czarodzieja, choć nie rzekłam w tej sprawie ani słowa? - zapytała przekrzywiając głowę. Od czasu do czasu spoglądała na bawiącą się z psem córkę.
- Nie szukam schronienia, już je znalazłam - odpowiedziała mężczyźnie, który jak mniemała był właścicielem psa. Spojrzała na niego poważnie. Niech lepiej pilnuje tego swojego zwierzaka, bo jeśli ten pies zrobi krzywdę jej dziecku, to wieśniak gorzko tego pożałuję.
- I nie wiem co sobie cenicie w tej wiosce, ani co cenią sobie czarodzieje, wiem co ja cenię - wymownie spojrzała na dziecko.
- Więc powtórzę się, jeśli ten pies coś jej zrobi... - Villemo naprawdę była pewna co do psa, ale Raia była zachwycona, radosna, szczęśliwa. Była tylko dzieckiem, a tak mało miała zabawy i radości. Nastała chwila krótkiego milczenia. Villemo jeszcze raz spojrzała na właściciela psa.
- Lepiej będzie jak popilnujesz swojego czworonoga - odezwała się. Potem odwróciła wzrok w stronę czarodzieja.
- Tak więc, czy mogę się dowiedzieć jak to jest z tą opieką i skąd w ogóle pomysł, że jej potrzebuje?
Awatar użytkownika
Aredian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aredian »

Czarodziej odwzajemnił uśmiech mężczyźnie, pobieżnie też spojrzał na kolegę po fachu i elfa. Czemu ci wszyscy ludzie nie chcą po prostu dać sobie pomóc? -pomyślał. Tak jakby Pradawni byli stworzeni w całkiem innym celu, podobnie jak Zakon. No, ale cóż pewne rzeczy naprawdę ciężko zmienić w ludziach i wszystkich otaczających ich rasach, taka po prostu była ich natura, nie było zresztą czemu się dziwić większość z nich została ciężko doświadczona przez los i dawno wyzbyła się jakiejkolwiek ufności wobec drugiego.

Aredian przypomniawszy sobie o winie szybko "wyzerował" dzban w którym karczmarz mu je podał. Nie było w nim czuć ani bukietu ani wspaniałego aromatu, ale mimo to czarodziej starał się nawet w duchu na nie nie narzekać, bo jeśli tylko będzie patrzył inaczej na świat będzie on zdecydowanie lepszy.
- Znam bardzo niewiele istot które wzgardziłyby pomocą Pradawnego. I to doprawdy mogąc jej potrzebować, ale jeśli jesteś pewna, że w żaden sposób nie mogę ci pomóc to przynajmniej na razie dam ci spokój. - uśmiechnął się mag. Następnie podszedł do Węgla i pogłaskał go czule mówiąc kilka słów których doprawdy znaczenie mogli pojąć tylko nieliczni w tej gospodzie, a następnie zwrócił się do jasnowłosego.
- Masz bardzo mądrego psa. - stwierdził krótko nie pozbywając się uśmiechu z twarzy.
Szayel
Rasa:
Profesje:

Post autor: Szayel »

Szayel nagle zamarł i zmarszczył brwi. Poczuł się jakby przebudzony z transu, znajdując w zupełnie obcym dla siebie miejscu. Patrzył w swojego rozmówce, nie mogąc sobie przypomnieć, o czym rozmawiali. Pierwszy raz w życiu zdarzyło mu się coś takiego. Kompletny, chwilowy zanik pamięci. Czy to był przypadek? Szczerze wątpił. Wyczuwał potężne, tajemnicze siły, których natura przekraczała nawet i jego możliwości. Cokolwiek to było, miało wielką moc i skutków tych nie można było odwrócić.
- Rozumiem – szepnął bardziej do siebie niż do elfa, wstając z zamyślonym wzrokiem od stołu.
Zerknął na Pradawnego rozmawiającego z kobietą. Czarodziej nie był młodzikiem, ale nie należał też do najstarszych znanych Szayelowi przedstawicieli ich rasy. Posiadał mimo to potencjał. Wyczuwalny. Unosił się w powietrzu i okalał sylwetkę mężczyzny, tworząc zwartą barierę. Dobrze byłoby nakłonić go do współpracy. Wydawał się jednak szczerze zainteresowany tą Nemorianką. Tak, Szayel wiedział, kim była ta kobieta. Zbyt dużo podróżował po światach i wymiarach, aby tego nie zauważyć. Poza tym roztaczała wokół charakterystyczną dla jej podobnych aurę.
Cóż, poczekam sobie – pomyslał Szayel, siadając przy barze, na co karczmarz oddalił się pośpiesznie.
Poczekam aż straci nią zainteresowanie, a następnie sobie z nim porozmawiam. Pradawni muszą trzymać się razem. Pradawni muszą rządzić.
Zablokowany

Wróć do „Menaos”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość