Demara[Karczma] Przed wyprawą

Warowne miasto położone na granicy Równiny Drivii i Równiny Maurat. Słynące z produkcji bardzo drogich i delikatnych tkanin, takich jak aksamit czy jedwab oraz produkcji wyrafinowanych ozdób. Utrzymujące się głównie z handlu owymi produktami.
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Odchyliła się na krześle, tak, by sięgnąć plecami oparcia i usiąść wygodniej. Skrzyżowała ręce pod biustem i przypatrywała sie trójce towarzyszy, wyłączając z rozmowy. Rozmowy, którą skomentowała wywróceniem młynka oczami; potyczki słowne nie przyniosą wiele dobrego, zwłaszcza, że cała grupa ma ze sobą spędzić dość dużo czasu w odludnym miejscu. Miała ochotę kopnąć Aithne pod stołem za tą uwagę, ale uznała, że zrobi to gdy przyjaciółka się zagalopuje i zacznie się robić nieprzyjemnie. Na razie niech sobie wypróbowuje nową koleżankę, a co tam.
Zainteresowała ją dopiero ostatnia część wypowiedzi Ariene. Odwróciła wzrok od drzwi wyjściowych, którym przypatrywała się jakiś czas (czekając na przybycie kolejnego towarzysza) i spojrzała na kobietę. Kiwnęła niedbale głową, potwierdzając jej słowa.
- Wiesz cokolwiek na temat osoby, która ma do nas dołączyć?- spytała, a szare oczy zabłyszczały ciekawością.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

Aithne zacisnęła dłonie w pięści i z całą swoją godnością przełknęła posmak zbagatelizowania jej osoby. Z natury dostawała uczulenia na obcych, owo uczulenie dokuczało także przy ładnych panienkach, które myślą, że potrafią walczyć, a ta tu jeszcze próbowała być fajna, to już szczyt. Zgrzytnęła cicho zębami, obserwując dziewczynę i szacując, czemu została wciągnięta do tego zadania. Wyglądało na to, że zostały wybrane tylko kompetentne osoby, tymczasem tę tu, ich nową znajomą, kompetentną nazwać żadną miarą nie mogła.
Zabębniła paznokciami w stół i dobitnie zignorowała słowa Anabde, mając zamiar albo się przekonać, że ta Ariene się nadaje, albo doprowadzić ją do rychłego opuszczenia karczmy z podwiniętym ogonem.
- Ależ proszę, do usług - parsknęła, mrużąc wyzywająco ciemne oczy. - Zawsze mogę, jeśli krzakom się nie powiedzie, własnoręcznie poharatać ci mordkę, co ty na to? - rzuciła, odchylając głowę z dość obłędnym, groźnym uśmieszkiem. - Zastanawia mnie, komu dałaś dupy, że cię dopuścili do tego zadania - dodała na koniec tonem niefrasobliwym i przyjrzała się ze znudzeniem swoim paznokciom.
Oj, Aithne, ty głuptasie.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Larkin
Rasa:
Profesje:

Post autor: Larkin »

Zmrużył burgundowe oczy. I chociaż jest to gest dość subtelny, zazwyczaj ledwo zauważalny, to w tym przypadku zasiał dookoła nutkę grozy. Bo kiedy to zrobił, jego spojrzenie stało się chłodne i wyrażało całe jego niezadowolenie.
- Dosyć.- powiedział krótko a stanowczo- jeżeli myślisz, Aithne, że będę się przez najbliższe tygodnie użerał z kłócącymi się kobietami, to jesteś w błędzie.- dokończył. Nie wykonał najmniejszego gestu, nawet nie mrugnął, ale było w jego głosie coś takiego, co kazało go słuchać. Dopiero po wypowidzeniu tych słów sięgnął po swój kufel i uniósł go do ust.
- Temat skończony.- uznał tonem nieznoszącym sprzeciwu, po czym pociągnął kilka sporych łyków piwa. Gdy odstawił kufel, posłał Aithne jedno spojrzenie, zawierające naganę i ostrzeżenie. Chyba nie chciała się z nim kłócić o coś tak błahego? On zdecydowanie nie miał zamiaru czekać, aż dojdzie do rękoczynów i będzie musiał ruszyć swój leniwy zadek z krzesła.
- Jedyna rozsądnie zachowująca się dzisiaj osoba zadała interesujące pytanie, mogłabyś odpowiedzieć?- zapytał bardzo grzecznie, obracając się w stronę Ariene. Tak, właśnie poinformował ją, że odpowiadanie Aithne uważał za głupie i wyraził swoją nadzieję, że kobieta drugi raz nie da się wciągnąć w pyskówkę. Szkoda, żeby jej mordka cudna została poharatana przez szpony wściekłej upadłej.
Ariene
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ariene »

- Niestety, w liście nie otrzymałam żadnych istotnych szczegółów - oznajmiła z całkowitym spokojem, jakby słowa Aithne nigdy nie padły. Przeniosła wzrok za pobliskie okno i westchnęła cicho. - Jednak wydaje mi się, że mowa była o mężczyźnie... choć równie dobrze ta wzmianka mogła dotyczyć ciebie, może zaraz przybędzie tu kolejna kobieta - mruknęła, przenosząc wzrok z powrotem na Larkina. - W każdym razie ciekawi mnie, z jakiego powodu tak dokładnie dobierano drużynę i na podstawie czego były podejmowane te decyzje. Jakieś kryteria być musiały, a zadanie brzmi dość prosto: odzyskać własność zleceniodawcy z podziemi. Takie rzeczy robi się w pojedynkę - podsumowała na koniec i wzruszyła ramionami, jakby chciała zauważyć, że nie wymaga żadnej odpowiedzi, że tylko ot tak rzuciła.
Nienormalni winni trzymać się razem!
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Odetchnęła z ulgą, gdy kobieta wykazała się wystarczającą inteligencją, by skorzystać z rady Larkina i zaprzestać wymiany zdań z Aithne. Chociaż, z drugiej strony, to może jeszcze bardziej rozjuszyć upadłą. I tak źle, i tak niedobrze. Wolała nawet na nią nie patrzeć, żeby nie przekonać się jak bardzo jest wkurzona. Zerkała to na rozmówców, to na drzwi, to na kieliszek z winem, po którego brzegu przesuwała właśnie opuszkiem palca.
- Miło mi.- mruknęła w odpowiedzi na komentarz Larkina, który co jak co, ale jednak był komplementem. Chociaż rozsądek nie był cechą, którą by się odznaczała, o ironio.
- Świetnie byś się bawił w towarzystwie samych kobiet, co Larkin?- zauważyła złośliwie, na chwilę zerkając na mężczyznę, by później swą uwagę skupić na oknie. Obserwowała mijających gospodę ludzi, zastanawiając się która z tych osób skręci w stronę karczmiennych drzwi, by później skierować się do ich stolika. Wrodzona ciekawość nie przestawała jej dręczyć.
- Być może zadanie nie jest tak proste, jak się wydaje.- uznała, teraz obracając głowę w stronę Ariene i spoglądając w jej oczy. Na chwilę zawiesiła głos, przez co jej słowa zabrzmiały niemal jak przepowiednia. Zaraz jednak szare oczy straciły tajemniczy wyraz.
- A wspomniane kryteria rzeczywiście są interesujące. Co jest takiego w każdym z nas, że znaleźliśmy się dzisiaj w tym miejscu?- powiedziała na koniec.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

Aithne zacisnęła dłonie w pięści i posłała Larkinowi jedno ze swoich najbardziej rozjuszonych spojrzeń. Zazgrzytała zębami i wbiła wzrok w blat stołu, starając się opanować narastającą w piersi złość, jednak było to naprawdę trudne. Ostatecznie odetchnęła przesadnie ostrożnie, z cichym sykiem, i przymknęła oczy, na oślep sięgając po swój pusty talerz. Z przesadną siłą zacisnęła na nim palce i znów popatrzyła po zebranych, z wyuczoną przez wiele lat wprawą maskując gorycz, która ją ogarnęła po interwencji Larkina.
Dobrze, zawsze przesadzała, czasami trzeba ją było powstrzymać, jednak... mógł to zrobić inaczej. Mniej boleśnie. Przecież by pojęła, warknęłaby pod nosem raz i drugi i nie drążyła tematu, teraz natomiast odniosła wrażenie, jakby była natrętnym kundlem, którego właśnie wykopano z salonu, bo przeszkadzał właścicielom w rozmowie.
Nie przywykła pozostawać tam, gdzie najwyraźniej była zbędna, a jej duma została wystarczająco zraniona, by odczuła potrzebę zniknięcia. Dlatego wstała, sztywno się wyprostowała i wzięła miskę, odsuwając krzesło.
- Idę sprawdzić, czy ktoś nie tęskni za mną przy barze - oznajmiła całkowicie obojętnym głosem (och, to aktorstwo, jednak przydawało się dawniej ćwiczyć, co?), odwróciła się i skierowała się w odpowiednią stronę, uważając, by nie upuścić naczynia.
Postanowiła być głucha na wszelkie próby zatrzymania jej, zastanawiając się, co się stanie, jeśli wypije cały zapas soku z karczmy. To by mogło być zabawne.
Choć niekoniecznie dla jej pęcherza.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Larkin
Rasa:
Profesje:

Post autor: Larkin »

Odprowadził Aithne wzrokiem aż do baru. Od momentu, kiedy wstała z krzesła, on odliczał w myślach. Towarzyszyło temu bębnienie palcami w blat stolika, nadające rytm mówionym w głowie liczbom. Przy drugiej setce podejdzie do niej i sprowadzi ją z powrotem.
- Mhm.- mruknął zdawkowo do kobiet pozostałych przy stoliku, nawet na nie nie spoglądając. Prawdopodobnie podchwyciłby złośliwy komentarz Anabde, zainteresował się poruszonym przez nie tematem, na pewno podjąłby dyskusję. Ale nie teraz. Teraz uważnie przypatrywał się Aithne, a później mężczyźnie, który dołączył do niej przy barze. Jeszcze przed chwilą ten gość siedział przy odległym stoliku i mierzył Larkina zawistnym wzrokiem; teraz przysiadał się do upadłej, szczerząc w uśmiechu krzywe zęby. Larkin uśmiechnął się pod nosem. "Nawet nie wiesz w co się pchasz, głupcze."- skomentował zachowanie mężczyzny, czekając aż rozpocznie się teatrzyk. Płomienie świec, które były ustawione w świecznikach po obu stronach barowej lady, zatańczyły radośnie na knotach.
Ariene
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ariene »

Ariene przymknęła oczy i wsłuchała się uważniej w dźwięki wydawane przez Aury jej towarzyszy, by przynajmniej sobie odpowiedzieć na pytanie, które zadała Anabde, a które nękało ją od dłuższej chwili - właściwie od momentu, kiedy poznała współpracowników, jakby nie patrzeć. Choć odgłosy nie do końca chciały z nią współpracować, w końcu nie była odpowiednio skupiona i czytanie Aur nie należało do jej największych talentów, ale zdobyte informacje wystarczyły, by błyskawicznie połączyła je w całość.
- Wygląda na to, że każde z nas posługuje się magią. Dość silną - skwitowała spokojnie, splatając dłonie ze sobą i wspierając na nich brodę, kiedy przyglądała się towarzyszom.
Aithne odprowadziła dość uważnym spojrzeniem i zmarszczyła czoło z niejakim zmartwieniem, by zaraz westchnąć i spojrzeć w blat. No tak, cóż, zdarzało się. Trochę speszyło ją to, że, najwyraźniej, ta grupka była ze sobą dość mocno zżyta, zauważyła to choćby po zachowaniu Larkina. Nic dziwnego, że została zaatakowana, chyba powinna wybadać, kogo jakie relacje łączą. Wolała nie zakwaszać bardziej atmosfery, tak będzie rozsądniej.
"Tylko szybko kombinuj, Ari, ta Upadła nie wygląda na wzór cnoty cierpliwości", pomyślała z rozbawieniem i westchnęła.
Nienormalni winni trzymać się razem!
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Reakcja Aithne na chwilę zbiła ją z tropu. Zerknęła na plecy odchodzącej przyjaciółki, marszcząc brwi, potem przeniosła pytające spojrzenie na Larkina. Ten nie spuszczał wzroku z upadłej. Anabde uznała, że coś planuje (wywnioskowała to zwłaszcza po uśmieszku, jaki pojawił się na twarzy rudowłosego wraz z nadejściem nowego kompana Aithne, który przysiadł się do niej i chyba próbował rozpocząć rozmowę), wobec czego na razie nie ruszyła się z miejsca. Ale jeżeli w ciągu najbliższej minuty Larkin nie zrobi nic, by ściągnąć Aithne z powrotem do stolika, to Anabde zrobi to osobiście i w głębokim poważaniu będzie miała jego plany.
Tymczasem wróciła spojrzeniem do Ariene, unosząc jednocześnie kieliszek wina i upijając mały łyczek.
- Powiedzmy, że silną.- mruknęła; niedowierzanie odnosiło się oczywiście do jej własnego przypadku.- zobaczymy, czy ostatni nasz towarzysz będzie spełniał ten wymóg, ale możesz mieć rację. Może chodziło o magię.- uznała.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

Aithne obróciła w palcach szklankę ze świeżą porcją soku, rozmyślając nad tym, na co też jej przyszło. Wygnana od swojego stolika, poniekąd przez samą siebie, z urażoną dumą i niewypowiedzianą goryczą, którą pewnie będzie tłumiła w sobie kolejne dwadzieścia lat, a co. Albo coś koło tego. Pozostaje się upić, ale ona nie pije, dlatego też musi zadowolić się soczkiem. Który niewiele wniesie do jej aktualnej sytuacji, tak. Ewentualnie można poszukać kogoś, kto się prosi o jakieś kłopoty, miała ochotę narobić komuś kłopotów.
Ten ktoś sam się napatoczył, mężczyzna miał dość... uderzającą po oczach urodę, to jest raczej jej dość zasadniczy brak. Brak włosów choćby, brak zębów, no, ogółem brak. Aithne popatrzyła na nowego towarzysza bez większego zainteresowania, uniosła brew i znowu skupiła uwagę na szklaneczce, zastanawiając się, czy jest taka magia, która by soczek mogła zamienić w truciznę. Nie, w sumie to proste, wystarczy dolać tego czy owego. Ale magia sama w sobie, transmutująca, to musi być fajna zabawa.
- Też uważam, że tamto towarzystwo jest nudne, a już na pewno nieodpowiednie dla kogoś takiego, jak panienka! - rozpoczął zaznajamianie się mężczyzna, uśmiechając się iście szelmowsko swoimi krzywymi zębami i swoimi brakami w zębach.
Poziom nienawiści do świata gwałtownie wzrósł Aithne we krwi, co objawiło się wbiciem paznokci w szklankę. Popatrzyła na nieznajomego nieprzeniknionym wzrokiem, pochyliwszy nieznacznie głowę.
- Do budy - warknęła rzeczowo i znów zainteresowała się soczkiem.
Taką to aż się chce podrywać, czyż nie?
Nienormalni winni trzymać się razem.
Errian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mag
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Errian »

Siedział w karczmie już od jakiejś chwili, popijając nudę wodą i przyglądając się zebranym. Przywykł już do tego, że jego życie lubi się wywrócić niespodziewanie do góry nogami, jednak zdarzenie sprzed kilkudziesięciu minut na ulicach Demary tylko utwierdziło go w przekonaniu, jak mało wie o tym świecie i dziwności samej w sobie. Może też dlatego od dłuższej chwili z ust nie schodził mu rozbawiony uśmieszek, bo cała sytuacja, z pewnością, była zwyczajnie śmieszna.
Szedł chodnikiem, omijał ludzi i starał się nikogo nie potrącić, kiedy nagle dopadła do niego zakapturzona postać. Nim jakkolwiek zareagował, poczuł, jak wpycha mu w dłoń twardą kopertę i chwilę później obcy już znikał mu z pola widzenia w tłumie przechodniów. Jak się okazało, otrzymał anonimowy list, z którego dowiedział się, że został wybrany do wykonania pewnego zadania w większej grupie, a spotkanie owej grupy odbędzie się tego wieczoru w pewnej karczmie. Errian z początku uznał to za kiepski żart, jednak kiedy odwrócił kopertę, ujrzał na niej autentyczne godło jakiegoś ważniejszego maga, dlatego postanowił sprawdzić, o co tak naprawdę chodzi.
Na miejsce przybył jeszcze przed rudą trójką, obserwował ich pewien czas i utwierdzał się tylko w przekonaniu, że to jego przyszli współpracownicy. Wahał się jednak z podejściem do nich, czując wewnętrzny opór, jak zawsze przy starciu ze zżytą grupą. Potem natomiast nadeszła tamta dziewczyna i bardziej pochłonęła go kolejna szklanka wody - uważał, że na picie jeszcze za wczesna godzina - i zorientował się w zmianach na froncie dopiero w chwili, w której nieopodal przy barze stanęła jedna z rudowłosych.
Prezentowała się dość... zabawnie. Ani brzydka, ani ładna, ale na swój sposób - pozytywny czy też nie - charyzmatyczna. Chociażby te jej oczy, którymi ciskała błyskawice, po prostu zabawna. Przekrzywił głowę, odruchowo skupiając się na jej aurze, i szybko zorientował się, że ma do czynienia z Piekielną. Nim jednak spróbował jakoś uściślić informacje, przyłączył się do niej jakiś mężczyzna.
Jej wypowiedź jeszcze bardziej go rozśmieszyła, stłumił chichot i wypił zdrowie takich prostych, dosadnych komunikatów, osuszając swoją szklankę. A potem postanowił interweniować, bo wyglądało na to, że przynajmniej jakoś się zapozna z jedną z przyszłych towarzyszek.
Podszedł do niej i do mężczyzny, oparł się na ladzie i przechylił się tak, by widzieć twarz mężczyzny i by jednocześnie wyglądało to tak, jakby zagarniał dziewczynę do siebie. Przymrużył jasne oczy i poruszył znacząco palcami leżącej na blacie dłoni.
- Pani jest ze mną - skwitował spokojnie, nim ratowana niewiasta podniosła wrzask, a na jego ręku zatańczyło jasne zielone światło, owijając się wokół opuszków palców.
Przekaz był wystarczająco jasny, by mężczyzna się wycofał, aczkolwiek całkowicie niegroźny. Errian nie był specem magii ziemi, a zaklęcie, które częściowo przywołał, więcej dawało efektów wizualnych niż rzeczywistych. Ale przecież nie ma potrzeby się przyznawać, prawda?
Nienormalni winni trzymać się razem.
Larkin
Rasa:
Profesje:

Post autor: Larkin »

Larkin wydał z siebie gardłowy warkot, podnosząc się z krzesła. Do Aithne dosiadł się kolejny mężczyzna; usiadł przy jej drugim boku, tym samym blokując ją pomiędzy sobą a pierwszym zainteresowanym. A tego już było za wiele. Ale nim rudowłosy zdążył chociażby odsunąć krzesło i stanąć na prostych nogach, mniej zachęcająco wyglądający z panów odszedł od baru. Miał wyjątkowo nieszczęśliwą minę, minę człowieka przegranego. Larkin zmarszczył czoło, przenosząc ostre spojrzenie z niego na pozostałą przy ladzie dwójkę. Przymrużył burgundowe oczy i powoli usiadł z powrotem na swoim krześle. Minęło pięć sekund, a "wybawiciel" upadłej nadal przy niej stał; przez chwilę Larkin miał nadzieję, że facet odegra rolę rycerza, a potem da przyjaciółce spokój, jednak najwyraźniej był w błędzie. Trzeba zainterweniować.
Wstał dość gwałtownie, prawie wywracając krzesło; chwycił jego oparcie w ostatniej chwili, przysunął mebel do stolika i ruszył w stronę lady. Zatrzymał się przed parą, stając pomiędzy Aithne a nieznajomym; spojrzenie, jakim mierzył tego drugiego, nie należało do sympatycznych. Rozognione, dzikie, nie wróżyło niczego dobrego.
- Aithne, cóż to, potrzebna ci była pomoc w pozbywaniu się natrętów?- nawet na nią nie patrzył, kiedy zadawał to pytanie.
Ariene
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ariene »

Ariene spojrzała na Larkina z niejakim zdumieniem, unosząc brwi. Nie spodziewała się, że młodzieniec zareaguje tak gwałtownie na nowe towarzystwo dziewczyny, w jej głowie pojawiła się myśl, że może oni... Ale nie, raczej nie, nie było między nimi takiej relacji, to opierało się na innych uczuciach. Nie zmieniało to jednak faktu, że wiedźma zupełnie się tego nie spodziewała, jeszcze chwilę temu Larkin usadzał przyjaciółkę dość konkretnie, choć nie umknęło jej uwadze, iż zignorował ją i Anabde po odejściu Aithne.
"Zabawne", podsumowała po prostu, przyglądając się, jak Larkin odgradza Aithne od nowego towarzysza i morduje wzrokiem nieszczęsnego młodzieńca.
- O rajuśku - westchnęła zwyczajnie, opierając brodę na dłoni, gdy nagle gwałtownie drgnęła.
Nasilenie magii w karczmie wzrosło, co prawda minimalnie, jednak to odczuła. Skupiła się na fali dreszczy i szybko doszła do wniosku, że w powietrzu unoszą się wibracje magii ognia oraz bardzo subtelny wydźwięk magii ziemi. Wbiła wzrok w jasnowłosego młodzieńca, błyskawicznie oceniając go pod kątem sojusznika, wroga i ofiary.
- Mag - mruknęła krótko, bardzo cicho, nie sądząc, by ktokolwiek usłyszał.
Nienormalni winni trzymać się razem!
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Wszystko obserwowała, jak zawsze. Ciągle rozglądała się po karczmie, to śledząc wzrokiem przychodzących i odchodzących towarzyszy Aithne oraz ją samą, to przyglądając się zachowaniu Larkina, to zerkając na drzwi wejściowe, by upewnić się, że kolejny kompan ich wyprawy nie wchodzi właśnie do środka. Wszystko to robiła bardzo dyskretnie, w żaden sposób się nie narzucała, pozostawała w cieniu.
Kiedy usłyszała westchnienie Ariene, spojrzała na nią z rozbawionym uśmieszkiem tańczącym na malinowych wargach.
- Będziesz musiała się przyzwyczaić, oni tak często.- mruknęła do dziewczyny, zaraz wracając zainteresowaniem do scenki, w której uczestniczyła jej przyjaciółka. Miała ogromną potrzebę wstania i wzięcia udziału w tej akcji, ale z drugiej strony co za dużo to niezdrowo. Powinni dać sobie radę. Byleby tylko nikogo nie zamordowano. Co w przypadku tej rudej pary nie jest takie pewne.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

Za dużo. Za szybko. O co chodzi?
Aithne jeszcze się nie otrząsnęła po niezbyt wprawnym komplemencie, jakim została uraczona przez mężczyznę, a już ktoś ją dotykał (?!), przechylał się jej przez ramię (!) i w ogóle. Słów nieznajomego młodzieńca nie skomentowała w żaden sposób, najpierw się zapatrzywszy w ten zielony płomyk na jego dłoni, a potem posławszy w ślad za pokonanym adoratorem triumfalne spojrzenie. Następnie planowała warknąć, żeby się od niej odsunął, bo urwie mu jakąś część ciała i wsadzi do innej, ale wtedy...
Tak, za dużo. Za szybko. Co się dzieje?
Spojrzała zdumiona na plecy Larkina, który to wepchnął się między nią a młodzieńca (tego to nawet nie zdążyła zobaczyć, w sensie jego twarzy), mrugnęła zszokowana, a słysząc jego słowa, zawarczała cicho.
- Nie chciał wracać do budy - burknęła urażona, bo co, ona by sobie nie poradziła? Oczywiście, że by sobie poradziła, tylko nie dali jej szansy!
Potem przypomniała sobie, że jest na Larkina wściekła, zatem zamaszystym ruchem porwała szklankę swojego soku z blatu i wypiła napój, przechyliwszy głowę. Zastanowiła się, czy roztrzaskać naczynie na łbie drogiego przyjaciela, czy może jednak się powstrzymać.
- Poza tym świetnie bym sobie poradziła, nie jestem taka beznadziejna, jak twoja nowa pupilka - parsknęła od razu, marszcząc nos.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Errian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mag
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Errian »

Errian cofnął się dwa kroki, kiedy przybyła odsiecz w postaci rudowłosego młodzieńca, posłusznie zabierając rękę z lady. Popatrzył spokojnie prosto w burgundowe, płonące oczy, zmarszczył nieznacznie czoło i nie odezwał się słowem, póki ich towarzyszka nie skończyła poburkiwać pod nosem. Mimowolnie się uśmiechnął, jej sposób rozumowania był nadzwyczaj prosty i dziecinny, coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że dziewczyna jest zabawna. Westchnął głośno i uniósł uspokajająco ręce, znów skupiając się na rudowłosym.
"Kolejny Piekielny. I magia ognia, wysoki poziom. Zabawnie", pomyślał, wsłuchawszy się w aurę młodzieńca i cicho wciągnąwszy jej zapach. Cały ten wieczór wypadał bardzo zabawnie, nie dało się ukryć.
- Nerwy zbędne, nie mam żadnych niecnych zamiarów - postanowił uspokoić nieznajomego i uśmiechnął się do niego uprzejmie. - Raczej planowałem w końcu do was dołączyć, bo to wy wyruszacie do Opuszczonego Królestwa, czyż nie? - dodał i przechylił głowę, by spojrzeć na tę wściekłą młodą Piekielną.
Szkoda, stoi za daleko, by dokładniej odczytać jej aurę.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Zablokowany

Wróć do „Demara”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości