Równiny AnduriiWszędzie dobrze, ale w domu najlepiej

Wielka równina ciągnąca się przez setki kilometrów. Z wyrastającym na środku miastem Valladon. Wielkim osiedlem ludzi. Pełna tajemnic, zamieszkana przez dzikie zwierzęta i niebezpieczne potwory, usiana niezwykłymi ziołami i lasami.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Bryza chwyciła w dłonie umowę, po czym wróciła do swojego miejsca na łóżku. Uważnie studiowała dokument przekazany jej przez lorda, szukając w nim ukrytych zapisów. Raz za razem obracała trzymany w dłoniach kawałek skóry, nie mogąc uwierzyć w zawarty na nim tekst. Spodziewała się, że jej pan wyrazi swoje żądania w znacznie precyzyjniejszej formie, na przykład każe jej kogoś szpiegować, uwieść albo okraść, a tymczasem zamiast konkretnej prośby, Lentir postanowił zrobić z niej kolejną niewolnicę. Czarodziejka nie potrafiła rozgryźć tego, jaki sens ma dla kogoś kto posiada setkę bezgranicznie oddanych podwładnych, spisywanie umowy z kolejną służką? Pomijając sam fakt, iż działanie podobnych artefaktów łatwo było obejść, dziwacznym wydawało się samo odwołanie do magii jakiegoś dokumentu. Zupełnie zbędne. W przypadku lorda Lentira najlepszą gwarancją lojalności był strach przed gniewem władcy.
Odwołując się do umowy, władca od razu stawiał się na trudniejszej pozycji. Lentirowi z charakteru bliżej było do żołnierza, natomiast Awel miała zadatki na polityka, lubującego się w kwestiach interpretacji i naginania prawa. Wystarczyło spojrzeć na samą treść dokumentu, by zauważyć iż jest on spisany w sposób prosty, do złudzenia przypominający rozkaz. Dla wojownika taka umowa była oczywista, a z drugiej strony każdy szanujący się urzędnik, gotów byłby ją zakwestionować, wskazując cały szereg nieścisłości i niedomówień. Oczywiście czarodziejka nie zamierzała tego robić w obawie przed lordem, jednak budziło to obawy czy rzeczywiście dało się taką deklaracje nazwać dobrowolną.
- Tylko tyle? – spytała zdziwiona. – Przecież to nic nie zmienia. Deklarowałam już wcześniej gotowość wykonywania każdego polecenie lorda, a słowo czarodzieja wiąże go bardziej niż jakiekolwiek magiczne zapisy. To chyba tyle w temacie nieprzymuszonej woli, ale oczywiście zaraz go zaparafuję. – Bryza wyciągnęła dłoń w kierunku Lentira, prosząc władcę o podanie pióra.
Obawiając się ewentualnych konsekwencji, Awel uznała, że najlepiej zrobi jeśli już teraz wyrazi swoje wątpliwości.
- Obawiam się mój panie, iż twoja aura jest zbyt silna, aby taki element mógł zadziałać. Zapewne lord nie zdaje sobie z tego sprawy, ale sama jego obecność, czy chociażby jedno spojrzenie, wywołuje u rozmówcy uczucie presji, nacisku i szantażu. – W pewien sposób sytuacja wydała się Bryzie nader zabawna. Oto ona, młoda łania, została schwytana w szpony niedźwiedzia, który prosi ja by z własnej woli zdecydowała się mu służyć.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Na zewnątrz w najlepsze trwały zabawy niektórych z poddanych Lentira - wielu było jeszcze na nogach i zamierzało korzystać z tej nocy jak długo będą w stanie, reszta musiała liczyć się z tym, że może obudzić się związana albo upchnięta w jakiś wymyślnych miejscach. Inaczej sprawy miały się w sypialni Lorda, a nastrój tam panujący był daleki od hulaszczych zapędów; Bryza miała podpisać całkiem ważną umowę, która jednak nie robiła na niej aż takiego wrażenia jakiego można by było oczekiwać. Nie znaczy to, że nie brała tego wszystkiego na poważnie - po prostu już raz poprzysięgła wierność swojemu panu i uznawała to za wystarczające. Z resztą sam strach jaki wywoływał Lord u swoich podwładnych ceniła wyżej niż magię zaklętą w zapisanym atramentem kawałku skóry. Jednak skoro nemorianin tego właśnie rządał w zamian za swoją pomoc...
Czarodziejka była gotowa podpisać dokument, gdy po swoim ostatnim, zadanym na wszelki wypadek pytaniu zauważyła dziwne zachowanie Lentira. Zamiast jej odpowiedzieć demon zatoczył się i opadł ciężko na krzesło, które znalazło się wystarczająco blisko, by nie musiał sadzać swoich szlachetnych czterech liter na podłodze. Zaniepokojona Bryza po chwili namysłu i wyczekiwania podeszła do niego, aby sprawdzić co się dzieje. Ten jednak ignorował jej całkiem troskliwe, choć skądinąd służbowe pytania i wszelkie propozycje poprawy jego samopoczucia. Zamiast tego złapał się jedną ręką za twarz zakrywając oczy i odchylił do tyłu, by rozpocząć prawdziwy spektakl demonicznego, szaleńczego i niemożliwego do opanowania śmiechu podszytego jakąś złowieszczą nutę. Przerażona dziewczyna mogła się tylko odsunąć - słyszała już wiele opowieści o Lordzie, ale w żadnej z nich, nawet najgorszej nie zachowywał się w ten sposób. Ciężko było przewidzieć co zrobi następnie - a tego co faktycznie miało się wydarzyć nikt nie mógłby się spodziewać.
Po kilku chwilach psychicznego (choć czynionego nieświadomie) nękania podwładnej Lentir wyciszył się nagle. Stojąca w gotowości dziewczyna mogła zobaczyć jednak jak na jego usta wypływa osobliwy uśmiech odsłaniający szereg zębów. Cisza zdawała się trwać nieznośnie długo i przeciągała się bezczelnie nie dając Bryzie odetchnąć - w końcu jednak Lord poruszył się i powolnym ruchem odsunął rękę od swojej twarzy ukazując przy tym błyszczące złoto oczy; zdawały się one wręcz nienaturalnie świecić. Mężczyzna niespiesznie przybrał wygodniejszą pozycję pochylając się teraz dla odmiany do przodu i opierając przedramiona na udach, tak jakby jeszcze nie miał dość sił aby się wyprostować, choć jeszcze kilka minut temu był w doskonałej kondycji, nie mówiąc o tym, że zjadł porządny posiłek (nie popełniając przy tym błędu obżarstwa Bryzy).
- P...panie? - Czarodziejka zmusiła się do mówienia i podjęcia jakiś konkretnych działań. Jeżeli to był test miała okazję się wykazać. Byłby to dobry sposób na zatarcie złego wrażenia jakie pozostawiło po sobie ostatnie polowanie. Ale... czy coś TAKIEGO mogło być testem? Rozumiała rozebranie jej do bielizny, ale takie przedstawienie? I te ślepia... wydawały się co najmniej nawiedzone. I myślenie o tym w ten sposób nie było zbytnim błędem...
- Tak, tak; podejdź tu Bryzko. - Odezwał się Lentir zachęcająco, swoim własnym głosem, ale tonem, którego nigdy wcześniej nikt nie słyszał. Był nie tylko łagodno-kpiący, ale i jakiś obcy. Akcent padał też na inne części wyrazów i zdawał się być z lekka egzotyczny.
Czarodziejka przezornie nie ruszyła się z miejsca. Teraz już trudno byłoby jej uwierzyć, że pan po prostu poddaje ją próbie.
- Nie bój się... naprawdę... - Poprosił demon i zaśmiał się nagle, nieco ironicznie, jakby uświadomił sobie jak wielkie wyzwanie przed nią postawił.
- Wiem jak to wygląda... naprawdę wiem - Mówił rechocząc, teraz już ze szczerego rozbawienia - Ale nie jestem tu po to, by cię skrzywdzić... - Leniwie wstał i skierował swe kroki w stronę szafki stojącej przy łożu. - Jak dziwne by się to nie wydawało przyszedłem aby ci pomóc. Nie powinnaś podpisywać takich świstków, nie ważne jak błahe się wydają... Ale ja nie o tym chciałem... - Zaczął ślamazarnie grzebać w szufladzie - Chciałbym ci coś dać... chwila... zaraz znajdę... Nie tu? - Mamrotał sam do siebie, schylając się do drugiej szuflady - A byłem pewny...
- Kim jesteś? - Zapytała chłodno Bryza, która wykorzystała jego nieuwagę, by za pomocą swojej magii podnieść ze stołu ciężką tacę, i zawiesić mu ją nad głową. Gotowa była w każdej chwili go ogłuszyć, choć sama wizja uderzenia Lorda wywoływała w niej przejmujące dreszcze. Sama nie była pewna, czy aby w ostatniej chwili nie zatrzymałaby ciosu. Aż strach pomyśleć o tym co mógłby z nią zrobić Lentir gdyby nagle odzyskał zdrowe zmysły... ale czy to COŚ nie mogło zrobić więcej?
Owo 'coś' natomiast właśnie zorientowało się w sytuacji. Rzuciło zdziwione spojrzenie na prowizoryczną broń czarodziejki, ale nie przejęło się tym zbytnio tylko po krótkiej przerwie znów zaczęło grzebać w rzeczach osobistych nemorianina.
- ,,Ja... jestem tylko przechodniem..." - Zacytowało nieuważnie jakiś sobie chyba tylko znany tekst i uśmiechnęło się nagle ustami demona.
- Mam! - Pochwaliło się pokazując Bryzie pęk kluczy.
- Chcę żebyś je wzięła... mogą ci się przydać. - Powiedziało już całkiem miło i łaskawym spojrzeniem omiotło jej postać. - I ubierz się doprawdy... co się dzieje, że teraz kobiety wszędzie latają nago... proszę. - Intruz zakończył w końcu swoją wypowiedź przekazując jej klucze. Cały czas poruszał się spokojnie, by jej nie zdenerwować.
Bryza targana mieszanymi uczuciami odstawiła ostrożnie tacę i przyjęła brzęczący 'prezent' patrząc na ciało demona podejrzliwie.
- Weź je, weź - Zachęcił ją nieznajomy tym specyficznym, obcym tonem. - Ja przytrzymam go jeszcze chwilkę... rób co chcesz... a ja poleżę sobie i odpocznę... to posłanie jest takie wielkie... pewnie jest miękkie... - I nie zwracając już większej uwagi na Bryzę położył się obok jej ubrań zasłaniając oczy przedramieniem. Nic nie wskazywało jednak na to, by na powrót miał zamienić się w zwykłego i dobrze czarodziejce znanego Lentira - nadal mamrotał coś cicho do siebie i wzdychał od czasu do czasu. Mogła spokojnie się ubrać i zastanowić się co zrobić z otrzymanymi od niego kluczami do skarbca.

Ciąg dalszy: Awel
Zablokowany

Wróć do „Równiny Andurii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości