Szepczący Las[Na zachód od Danae] Podróż

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

[Na zachód od Danae] Podróż

Post autor: Tilia »

Gdy otoczył ich las od razu poczuła się pewniej. Nawet towarzystwo Nemorianina nie było już takie… takie dziwne. Tilia wzięła głęboki wdech. Powietrze pachniało wilgotnymi liśćmi, korą drzew, żywicą rozgrzaną słońcem i końmi. No właśnie – wszystko byłoby cudowne i takie dobrze znajome, gdyby nie sposób przemieszczania się. Znała świetnie odgłosy wydawane przez przemieszczające się zwierzęta, nie czuła się jednak komfortowo uczestnicząc w wydawaniu tychże odgłosów… Czuła się wręcz bardzo kiepsko…
W normalnych warunkach Driudka doskonale odnajdywała się lesie. Co oczywiste, znała w nim praktycznie każdą ścieżkę, rozpoznawała wszystkich mieszkańców i otaczającą ich przyrodę. Jednak na końskim grzbiecie było się dziwnie. Och, ile dałaby w tej chwili za to, by zsiąść z niewygodnego, prowizorycznego siodła i poprowadzić Astra oraz całą resztę grupy w głąb lasu piechotą…
I wtedy usłyszała narzekającą Bzurę. Zarumieniła się po same uszy słysząc, co klacz sądzi o jej umiejętnościach jeździeckich. Pochyliła się nad grzbietem Astra, żeby choć trochę ukryć się przed współtowarzyszami i niemal rozbiła sobie nos, kiedy ogier nagle zatrzymał się na ścieżce. Westchnęła głośno i popatrzyła przepraszająco w stronę Aileen. Zawstydziła się ogromnie, kiedy Bzura zaczęła wydawać polecenia. Ale gdy uzdrowicielka zsiadła z konia, nie pozostało Tilii nic innego, jak tylko dostosować się i przyjąć lekcję konnej jazdy.
Na miękkiej leśnej ściółce, poczuła się pewniej i bezpieczniej. Niestety nie trwało to długo...
Czuła się idiotycznie. Była niezdarna i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Kto by pomyślał, że wsiadanie na koński grzbiet może być tak skomplikowaną sztuką? W wykonaniu elfki czy demona wyglądało to tak… zwyczajnie… Wydawało jej się, że i ona potrafi wdrapać się na Bzurę jeśli nie z gracją i wdziękiem, to chociaż w miarę sprawnie. Niestety tylko jej się wydawało… A była to najprostsza z rzeczy podczas tej lekcji. Chociaż musiała przyznać, że klacz naprawdę stara się przekazać jej jak najwięcej.

Po czasie, który Tilii wydawał się godziną, dobą lub wiecznością, a tak naprawdę był mniej więcej trzema kwadransami, dziewczyna poczuła, że coś się jej udaje. Wykonując dokładnie polecenia Bzury (bo cóż innego jej pozostało?), zauważyła, że mimo obolałych niemal wszystkich mięśni, siedzi jej się na przeraźliwie ruchomym grzbiecie nieco wygodniej. Umiała się już wyprostować i coraz rzadziej zanurzała nos w długiej, miękkiej grzywie. Starała się kołysać w rytm końskich kroków i nawet odważyła się rozejrzeć dookoła…
Zerknęła na Astra niosącego Aileen. Musiał czuć się podobnie jak ona – dla nich obojga dzisiejszy dzień był czymś nowym. Na szczęście Aster ochoczo dostosowywał się do poleceń elfki; widać było, że jest gotowy spełniać wszystkie jej życzenia. Zawdzięczał jej przecież życie. Widząc, że Tilia mu się przygląda, zarżał radośnie – najwyraźniej świetnie się bawił.
Druidka odetchnęła głębiej. Nareszcie nieco spokojniej. Poczuła się ciut pewniej, choć nadal wolała nie patrzeć w kierunku Akkarina. Nie tylko była zawstydzona swoim brakiem umiejętności jeździeckich i nie chciała widzieć, co Nemorianin o niej myśli, ale także obawiała się jego kolejnych magicznych sztuk.
Odezwała się cicho. Mówiła bardziej do siebie niż do towarzyszy: - Jestem beznadziejnym jeźdźcem… - po czym odważyła się poklepać Bzurę po karku, zwracając się do niej z wdzięcznością: - Za to Ty jesteś bardzo wyrozumiałą nauczycielką.
Powoli znów mogła zacząć myśleć. Zaczęła zauważać otoczenie i słyszeć leśne odgłosy. Przyjrzała się korze drzew i ułożeniu ich koron: - Musimy skierować się bardziej na zachód – odezwała się nieco już pewniejszym głosem i skierowała Bzurę na niemal niewidoczną ścieżkę we właściwym kierunku.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Początkowo, gdy nagle się zatrzymali, demon uniósł bariery, gotów do walki. Powód postoju był jednak o wiele mniej niebezpieczny - Nauka jazdy konno. Zarówno Tilii, jak i jej wierzchowca. W pierwszym odruchu, Akkarin czuł pogardę dla kobiety. Jej zdolności jeździeckie były mniej niż beznadziejne. Nim jednak to uczucie na stałe zagnieździło się w jego umyśle i sercu, przypomniał sobie swoje początki. Cóż, Tilia chociaż nie spadła z konia, jak on za pierwszym razem... Choć z drugiej strony, jego Arkad na początku nie lubił i chciał się pozbyć, no to co jej wierzchowiec. jak mu było? Nieważne...
W końcu ruszyli jednak dalej. Zdaniem nemorianina, druidka prowadziła ich przez gęsty las. Nie widział, ani ukrytej ścieżki, ani też sygnałów mogących świadczyć o zbliżaniu się do celu. Zaczynało go to powoli irytować. Co jeśli to kolejna zasadzka, tym razem mająca na celu go definitywnie zabić? Obejrzał się na Aileen, w jego oczach przez chwilę błysnęło podejrzenie, by po chwili zniknąć. Nie. Musiał jej zaufać, choć nie był pewny czy nie będzie tego żałował. W razie jakichkolwiek "problemów", ona doświadczy losu gorszego niż śmierć... Skinął Aileen głową, i ponownie utkwił wzrok w prowadzącej ich Tilii. Ile jeszcze będą jechać? Uśmiechnął się lekko do siebie, postanawiając to sprawdzić. Ciekawiło, go czy elfka zauważy...
Na grzbiecie Arkada zaczął formować się cień, to co z niego powstawało było na tyle małe, że mogło spokojnie umknąć uwadze, szczególnie że demon zasłaniał swoje dzieło ciałem. W końcu powstało coś, co mogłoby przypominać jaszczurkę, choć składającą się zamiast z ciała, z dziwnej substancji. Stworzenie miało blade, matowe łuski, o barwie cyny. Oczy, i pazury były zaś srebrne. Tym co różniło je od Alariańskich jaszczurek, były trzy pary łap, zakończonych sześcioma ostrymi szponami. Candi, gdyż tak ta istota, a raczej jej prawdziwa wersja żyjąca w Otchłani, Twór demona zachował wyłącznie jej wielkość i kształt, gdyż zamiast normalnego ciała, zastępował je mrok, utkany przez magię. W jednaj chwili, istota siedziała, uczepiona grzywy Arkada, w drugiej już wylądowała na ziemi, znikając w krzakach. Gdy trójka wędrowców wciąż zagłębiała się w las, Candi skakało, między drzewami, wbijając w nie pazurki. Powoli zaczęło ich wyprzedzać, gdyż siła z jaką mogło się odbić od pnia, pozwalała poruszać się szybciej, niż jeździec, który musi wymijać co chwilę jakieś drzewo. Mały szpieg, miał na celu zbadać okolicę i wrócić do swojego pana, przekazując mu obrazy jakie ujrzał. Akkarin jechał więc dalej, lekko spięty, gdyż "jaszczurka" mogła w każdej chwili spaść na niego, a on musiał jak najszybciej ją unicestwić, by elfka nie zdążyła jej dostrzec. Zakładając, że przegapiła "cień", który ledwie chwilę wcześniej ich opuścił...
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Elfka nie lubiła nie wiedzieć dokąd jadą, a już szczególnie nie lubiła tracić orientację w lesie w którym sie wychowała. Tilia prowadziła ich okrężnymi drogami, często zakręcając i klucząc między drzewami. Gdyby ktoś chciał ich śledzić, miałby duże problemy ze znalezieniem celu ich wędrówki.
Bzura nie była łagodną nauczycielką, co chwile przystawała i skręcała znienacka, nieustannie testując niepewną równowagę Tilii. Dzięki temu już po niecałej godzinie dziewczyna trzymała się na jej grzbiecie dużo pewniej niż z początku. Klacz pokazała jej też w jaki sposób większość koni reaguje na różne sygnały, podkreślając jednak że w jej wypadku wystarczy zwykła prośba. Cały pochód poruszał się dość wolno, gdyż ilekroć Bzura próbowała kłusa, Tilia zaczynała niepokojąco zsuwać się z jej grzbietu.
- Uszy do góry. Pomyśl sobie że każdy wcześniej przez to przechodzi. Wyobraź sobie Aileen na ziemi, od razu poprawi ci sie humor - zachichotała złośliwie, po czym odwróciła dyskretnie głowę. Nikt nie zwrócił na nią uwagi. - Albo namów ją kiedyś, by potrenowała szermierkę, również komiczny widok. Choć w zasadzie to zadanie dla Akkarina, to on targa ze sobą kawałek rożna.
Aster także zrobił duże postępy, lecz zdecydowanie brakowało mu cierpliwości. Tilia nie będzie musiała komunikować się z nim mentalnie, lecz elfka musiała mu w dokładny sposób tłumaczyć coś, czego w innym wypadku musiałby uczyć się tygodniami. W efekcie Aster miał dość i elfka miała dość. Obiecała mu dłuższą przerwę pod warunkiem, że sam zacznie pilnować tego, co robi. W efekcie, pociągowy koń sprzed godziny zmienił się w dość niezgrabnego, ale jednak - wierzchowca. Aileen poklepała go przyjaźnie po szyi. Przed nim sporo nauki, lecz najgorsze już opanował.
Akkarin nie odzywał się przez całą drogę, trudno było właściwie dojść czy podziwia widoki czy też snuje jakieś demoniczne plany. Odkąd elfka dała spokój koniowi, sama zaczęła się rozglądać po okolicy. Las uspokajał, nareszcie czuła się jak w domu. A przecież niecały tydzień temu uciekała przed nieumarłym magiem przez Otchłań. Zaiste, czuła jakby minął nie tydzień, a dwieście lat.
W ciągu ułamka sekundy doszło do niej kilka drobnych sygnałów. Niewielkie zaburzenie w jej wyczuciu energii życiowej, paniczna ucieczka przerażonej myszy i szelest liści. Kątem oka dostrzegła jakiś ruch, lecz zbyt późno sięgnęła do istoty zmysłami - zdążyła umknąć. Cokolwiek to było, nie wydawało się normalne. Stworzenie uciekło, ale elfka pozostawała czujna, na wypadek gdyby wróciło. Wydawało się jakby zwierzę (chyba...) umknęło tuż spod kopyt Arkada, lecz nikt nie zwrócił na nie uwagi.
Pewnie mi sie przywidziało, pomyślała. Od razu jednak doszło do niej, że lepiej by w istocie nie było to przewidzenie. Jeszcze tylko brakowało niewidzialnego szpiega do kompletu, już i tak z obawą spoglądała w lustro...
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Z czasem Tilia coraz bardziej przyzwyczajała się do niezwykłego jak dla niej, sposobu przemieszczania się. Rozglądała się po lesie coraz uważniej, wreszcie mogła zająć się właściwym poszukiwaniem drogi i śladów niż na początku podróży, kiedy to wszystkie siły poświęcała na to by utrzymać się na końskim grzbiecie.

Las był spokojny, ścieżka raz mniej, raz bardziej widoczna, jednak całkiem dla niej wyraźna. Wśród drzew i zarośli szeleściły przeróżne żyjątka, w koronach drzew poświstywały ptaki.
Powoli docierali do miejsca, gdzie wiedziała, że do niedawna przebywał jej ojciec. Druidka zaczęła wypatrywać śladów druida. Pytała drzew i ptaków. Udało jej się ustalić, że owszem, rzeczywiście ojciec niedawno był w tej okolicy, jakiś czas temu udał się jednak w dalszą drogę. Podobno poszukiwał galasówek dębianek. Na tę informację Tilia uśmiechnęła się do drozda, który jej ją przekazał – ojciec zawsze miał słabość do galasówek; uważał, że za maść zrobioną z tej właśnie narośli, wiele mieszczanek zapłaci każdą cenę… Czyżby ojcu były potrzebne pieniądze? Zamierzał udać się do miasta? Do Danae, czy do Menaos?

Mijał czas, a Tilia coraz bardziej marzyła o tym, by choć na chwilę zsiąść z grzbietu Bzury. Była wdzięczna klaczy za naukę, jednak czuła, że wszystkie mięśnie bolą ją jak nigdy dotąd. Dosłownie wszystkie…
A jednak wstyd jej było prosić o postój. Zresztą nie potrafiła znaleźć odpowiednio istotnego powodu przerwania podróży, wszak głód i niewygody są nieodłącznym towarzyszem każdej wyprawy…
Przekazała więc Aileen i Akkarinowi informacje, jakie uzyskała: - Ojciec był w tych okolicach, ruszył jednak dalej, na zachód. Nie jestem pewna czy tylko w poszukiwaniu roślin, czy wyprzedza nas w drodze do miasta. – starała się bardzo, by w jej głosie nie było słychać zawodu. Gdyby znaleźli ojca, mogliby się zatrzymać…
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Jazda przez las była monotonna, na tyle że demon praktycznie usypiał w siodle. Gdy Tilia zaczęła coś mówić, początek w ogóle do niego nie dotarł. W zasadzie, nie zarejestrował większości wypowiedzi...
- Czy wyprzedza nas w drodze do miasta. - Akkarin spojrzał trochę przytomniej na kobietę. Czyżby jej ojciec, tak chyba jej ojca szukali, zmierzał do miasta? Jeśli tak, pytanie czy warto było go ścigać?
- Skoro już nas wyprzedził i zmierza do miasta, to nie warto raczej za nim podążać. Powinniśmy się zatrzymać i odpocząć. Gdy nabierzemy sił, przeniesiemy się do miasta. Wiesz, dokąd się udaje dokładnie? Wolałbym nie marnować sił, na skoki między miastami, licząc że go znajdziemy. Moje panie, co wy na to? Aileen? - Obejrzał się na elfkę, patrząc pytająco.Starał się równocześnie odwrócić uwagę, od stworzenia, które właśnie wspinało się po nodze Arkada, zmierzając w stronę dłoni demona. Jeszcze tylko kawałek i zniknie wchłonięte... Jeszcze tylko chwila...
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Akkarin po raz kolejny nie docenił oczu elfki, czy też raczej jej umiejętności wykrywania kłamstw. Choć był w tym niewątpliwie dobry, magini emocji szybko wykryła, że coś tu jest nie tak.
Demon znał skądś ten uśmiech. Tak, dokładnie tak samo uśmiechnęła się na widok maie, trzymając we własnej dłoni trupią...
Zanim zdążył dokończyć myśl, zdarzyło się kilka rzeczy na raz. Arkad parsknął i wierzgnął, gdy jaszczurka wbiła mu w nogę wszystkie swoje pazury. Gadzina syknęła i pofrunęła łagodnym łukiem w pobliskie krzaki. Przerażony widokiem dziwnego stworzenia Aster zarżał głośno i stanął dęba. Tylko dobry jeździec mógł się teraz utrzymać na jego grzbiecie, a Aileen zdecydowanie do nich należała. Gdy tylko odzyskała równowagę zsunęła z jego grzbietu i zanurzyła się w gęstych krzakach.
Skołowane "zwierze" syczało gniewnie i wiło się na ziemi, nie mogąc poruszyć nogami. Wydawało się nierzeczywiste, półmaterialne i w dużym stopniu opierało się magii elfki. Sięgnąwszy ku nim umysłem ze zdumieniem poczuła nie odrębną jaźń, ale obecność demona. Dodatkowo kilka obrazów kurczowo zacieranych przez "właściciela".
Elfka była wściekła. Nie miała pojęcia do czego służyła mu ta jaszczurka, ale miała niemiłe wrażenie, że ktoś znów próbuje wpuszczać ją w maliny. Stworzenie zadygotało ostatni raz, po czym znieruchomiało. Półmaterialne ciało zafalowało, po czym nagle, stopniowo, zaczęło nabierać coraz bardziej namacalnej postaci. Magia elfki złączyła się z magią demona, tworząc coś na kształt żywego organizmu.

- Wytłumacz mi co to ma znaczyć, albo zrobi się nieprzyjemnie. - wycedziła ze złością elfka, trzymając w rękach szarawą jaszczurkę. Zwierzę patrzyło się tępo w przestrzeń, jakby oderwane od rzeczywistości. Żywe, w każdym ogólnie pojmowanym aspekcie oprócz jednego. Tego który w zasadzie warunkuje życie. Jaszczurka, ogólnie rzecz biorąc, nie umiała myśleć.


~ Znowu... - burknęła Bzura w stronę Tilii. Ona jedyna zachowała stoicki spokój, co było do niej niepodobne.
~ Nie przejmuj się. Powrzeszczą, pokłócą się i możemy ruszać dalej.
Mina elfki zdecydowanie sugerowała mordercze zamiary. Bzura musiała dojść do tego samego wniosku, gdy Tilia nie odpowiedziała.
~ Naprawdę. Gdyby to było coś poważnego, Akkarin leżałby na ziemi głośno przeklinając, a Arkad próbowałby ją zakopać na śmierć.
Młoda kobieta nie wiedziała co było gorsze - perspektywa takiego obrotu sprawy czy niefrasobliwy ton, jakim wypowiadała to Bzura.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

O, tak! Tilia dopiero po chwili uświadomiła sobie, że przez dłuższą chwil ę wstrzymywała oddech. Gdyby tego nie robiła, zapewne jęczałaby z bólu. Za decyzję o postoju była Akkarinowi dozgonnie wdzięczna. Starała się nawet uśmiechnąć, ale nie była pewna czy jej się to udało.
Nie zdążyła się ani nad tym zastanowić, ani bardziej postarać, bo coś się wydarzyło. Aster chyba się czegoś przestraszył i Tilia była pewna, że zrzucił Aileen. Jednak kiedy odwróciła się w siodle, uzdrowicielka zsuwała się z końskiego grzbietu, nie wyglądała jednak, jakby spadała. Nie, z taką gracją i wdziękiem z pewnością nie spada się przypadkiem… Tilia zupełnie nie rozumiała co się stało, zwłaszcza, kiedy Aileen znikła w dość gęstych zaroślach. Wynurzyła się z nich po chwili; dłoń miała zaciśniętą w taki sposób, jakby coś w niej trzymała, druidka jednak nie mogła dostrzec co. Wzdrygnęła się gdy elfka słownie zaatakowała demona.
Bzura uspokoiła ją troszkę bagatelizując całe zajście. Być może faktycznie tak było – uzdrowicielka miała przecież możliwość obezwładnienia demona, gdyby usiłował ją skrzywdzić. Miała? – Tilia wolała myśleć, że miała…
Dreszcz przebiegł po plecach dziewczyny, kiedy obraz opisywany przez Bzurę stanął jej przed oczami. Miała ochotę zsiąść z grzbietu Bzury i podbiec do Aileen, bała się jednak, że jeśli teraz zsiądzie, to nie dość, że nie będzie mowy o jakimkolwiek podbieganiu, ale także, gdyby towarzysze zmienili zdanie w kwestii postoju, nie da rady z powrotem wdrapać się na klacz. Ani na żadnego innego konia. Nie dziś.
Wbiła więc tylko wzrok w towarzyszkę podróży, starając się zrozumieć, o co jest tak bardzo zła na Akkarina.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Jakims cudem demon zdołał utrzymać się na grzbiecie Arkada. Ale czemu u licha wierzchowiec przestraszył się, wchodzącej Candi?! Jak się okazało miał się tego dowiedzieć już za chwilę... Elfka wynurzyła się z krzaków trzymając jego własność - tylko, że jakby inną... Stworzenie miało ciało, choć zdawało się nie być obecne duchem. Demon stracił nad nim władzę, co go trochę niepokoiło, choć z drugiej strony elfka również zdawała się nie móc gada kontrolować.
Zsiadł z konia, w zasadzie bardziej rozbawiony całą sytuację niż zły. Wierzył, że elfka nie byłaby teraz w stanie mu zagrozić, tak jak dwieście lat temu...
- Nie uczono cię, że nie wypada ingerować w cudze zaklęcia? - Naprawdę był rozbawiony i dało się to usłyszeć w jego głosie. - Wysłałem ją, by sprawdziła okolicę. Wybacz, że cię nie poinformowałem, aczkolwiek nie chciałem cię martwić takimi błahostkami. I mam nadzieję, że grożąc czymś nieprzyjemnym, nie masz na myśli zaatakowania mnie. Nie chciałbym wykorzystywać wiedzy, którą gromadziłem od naszego ostatniego spotkania w konfrontacji z tobą, Aileen. Uważam cię, za przyjaciółkę, a z takimi osobami nie walczy się, chyba że podczas trenowania. Wybacz mi więc, że nie poinformowałem cię, o tworzeniu Candi. Proponuję zapomnieć o tym, jakże niemiłym dla obu stron incydencie i rozbić obóz. Twoja uczennica zapewne jest już zmęczona, a i przed wami wciąż sporo nauki.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Bzura zawsze uważała, że im bardziej elfka się wścieka, tym bardziej komicznie wygląda. Złość do niej nie pasowała, zwłaszcza, że w ważnych sprawach zazwyczaj zachowywała zimną, wręcz lodowatą krew. Dlatego teraz Tilia mogła usłyszeć jedyny w swoim rodzaju dźwięk - chichoczącego konia. Zabrzmiało to bardziej jak urywana czkawka, ale koński aparat "mowy" nie był przystosowany do podobnych machinacji.

Aileen nie wiedziała co właściwie doprowadziło ją do wściekłości - ton Akkarina, przechwałki, czy to, że całkowicie ją zaskoczył. Doprawdy, spodziewała się kłótni, ewentualnie jakiegoś mętnego tłumaczenia, zakładającego jej niewiedzę odnośnie magii demonów. Choć na jej usta cisnęła się spora wiązanka obraźliwych epitetów i niezbyt uprzejmych odpowiedzi, udało jej się odpowiedzieć spokojnie. Ba, już nawet nie wyglądała jakby jedynym jej marzeniem było zamordowanie Akkarina.
- A nie uczono cię, że wystawianie na próbę zaufania jest oznaką wyjątkowej tępoty? Następnym razem po prostu zapytaj. Wbrew pozorom, to nie takie trudne. - powiedziała, nie kryjąc irytacji. Głaskała machinalnie candi, a ta w krótkiej chwili rozsypała się w niewidoczny pył, pozostawiając po sobie jedynie strzęp czarnej mgły, który rozpłynął się na świetle.
"Candi". Całkiem ładnie., pomyślała elfka. Jak dotąd pierwsze słowo w języku demonów, które była w stanie wymówić. Pomogła Tilii zejść z konia i się nie przewrócić, Bzura tymczasem radośnie wytarzała się w trawie. Kiedy wstała, w jej grzywie tkwiło kilka gałązek paproci i mnóstwo zielska. Zupełnie sie tym nie przejęła, wstrząsnęła się jedynie i potruchtała zwiedzać okolicę.
- Nic się nie stało, mała sprzeczka odnośnie prób wyśledzenia twojego ojca. - podsumowała elfka. Aileen zmniejszyła ból zesztywniałych mięśni, nie mogąc patrzeć jak Tilia z trudem trzyma równowagę. Przypomniała sobie własne początki, wcale nie lepsze.
- Jak trochę odpoczniesz, wróć do ćwiczenia, które pokazałam ci w Danae. Kiedy uznasz, że zobaczyłaś wszystko co umiesz, przyjdź do mnie i opowiedz mi, co widziałaś.
Elfka odwróciła się, szukając Astra, który po całym zajściu schował się między drzewa. Dołączył do Bzury wspólnie szukając najbardziej soczystej zieleniny. Zerknęła przelotnie na Akkarina. W zasadzie, nie miała aktualnie wiele do roboty, poza zrobieniem porządku z zabranymi rzeczami.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Czy Bzura zachichotała? Tilia uważnie przyjrzała się klaczy, jakby nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. A jednak. Bzura nie tylko z pewnością przed chwilą zachichotała, mało tego – robiła to nadal.
Dziewczyna skupiła się na końskich emocjach, bo z niespodziewanego konfliktu pomiędzy Aileen a Akkarinem nie rozumiała nic. Zresztą widząc, że rozmowa toczy się zupełnie poza nią, starała się nie być natrętna.
Była ogromnie wdzięczna za pomoc elfki przy zasiadaniu. Miała nadzieję, że nie skrzywiła się stając na ziemi, zwłaszcza, że stały grunt pod stopami sprawił jej niewypowiedzianą radość. I ból... Nie mogła się doczekać rozpakowania swoich zielnych zapasów. Napar z kory wierzby i mięty powinien pomóc dość szybko. Jutro da radę znów wsiąść na koński grzbiet...
Do tej pory druidka nie zdawała sobie chyba sprawy, że jazda konna może być tak bolesna. Zaczęła się zastanawiać dlaczego wobec tego ludzie (i inne rasy) wybierają ten sposób przemieszczania się jako wygodniejszy. Zdawała sobie sprawę, że gdyby podzielił się swoimi przemyśleniami z towarzyszami, wywołałaby gromki śmiech lub co najmniej ironiczny uśmieszek.
Postanowiła więc nie rozpowszechniać tych myśli. A jednak nie mogła się powstrzymać i przekazała je Bzurze. Tak jak mogła się spodziewać wywołała kolejną serię chichotów i pochrząkiwań. Bzura była tak rozbawiona, że sama Tilia musiała się roześmiać: - Naprawdę aż tak żałośnie wyglądam? – zwróciła się do klaczy, głaszcząc ją po pysku.

Aileen okazała się szybsza niż ziołowe napary. Tilia poczuła działanie magii i z wdzięcznością uśmiechnęła się: - Dziękuję. Ciągle zapominam jak szybko można pomóc komuś magią. Ja potrzebowałabym na to kilkudziesięciu minut. –nie skomentowała wyjaśnień dotyczących wymiany zdań między towarzyszami, choć zadrżała lekko na wzmiankę o śledzeniu ojca. Po chwili dodała jednak – Porozmawiam jeszcze z ptakami, może uda się zatrzymać ojca nim dotrze do miasta.

Usiadła na skraju niewielkiej polanki, na której się zatrzymali. Rozmasowała trochę rozluźnione już magią mięśnie i zaczęła rozmowę z ptakami. Wiedziała, że ptaki będą mogły skontaktować się z ojcem. Jeśli on zatrzyma się w drodze, może spotkają się jutro? Chyba, że on nie będzie chciał się z nimi spotkać... Sama nie wiedziała skąd w ogóle przyszła jej do głowy taka myśl. A jednak przyszła i skoro tak się stało, Tilia zaczęła się zastanawiać, czy faktycznie mogło tak być. Czy ojciec mógł nie chcieć spotkania z nią? Albo z jej towarzyszami?...
Potrząsnęła głową. Musiała się skupić, by choć spróbować wykonać ćwiczenia Aileen. Na razie porzuciła próby przekazywania wiadomości ojcu. Może to zrobić przed snem.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Demon nie zwrócił większej uwagi na reakcję Bzury. W końcu przebywając z Arkadem niejedno w jego wydaniu widział. Zabrał się za coś pożyteczniejszego - przygotowanie obozowiska. Najchętniej rozbiłby je na jakiejś polanie, ale niestety nie miał bladego pojęcia gdzie jest najbliższa. Gdyby Aileen się nie wtrąciła i Candi nie straciło swojej wiedzy, zapewne byłoby mu łatwiej takową zlokalizować...
Zaczął od rozsiodłania Arkada. W końcu należał mu się odpoczynek od ciągłego taszczenia całego ekwipunku wraz z demonem siedzącym na nim... Położył siodło wraz z przytroczonymi do niego tobołami pod najbliższym drzewem.
Bez słowa przeszukał okolicę, zbierając kamienie. Co chwilę zostawiając je w miejscu, gdzie najdalej było do drzew i krzaków - w końcu powstał z tego okrąg, na małe ognisko.
Przyszła kolej na chrust i grubsze gałęzie. Tym razem wspomógł się magią demoniczną. Z jego tułowia wyrosła dodatkowa para czarnych niczym noc rąk. Z ich pomocą, uzbieranie dostatecznie dużej ilości drewna, oraz ułożenie go nie zajęło mu długo. Gdy skończył, ręce zniknęły. Przyjrzał się aurom obu kobiet.
- No tak, żadna z was nie włada ogniem. Będziemy musieli sobie poradzić tradycyjnymi metodami. - Podszedł do swoich juk i wygrzebał z nich hubkę i krzesiwo. Ostrożnie umieścił je na dole pomiędzy gałęziami, wyciągnął zza pasa nóż i spróbował z pomocą jego i krzesiwa rozpalić ogień. Niestety na daremno. - Niech to szlag! Dwieście lat się czegoś nie robi i już przestaje wychodzić... - Mówił to bardziej do siebie niż do całej reszty, aczkolwiek na tyle głośno, że każdy był w stanie to usłyszeć.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Nie udało jej się skupić. Zbyt wiele myśli przelatywało przez jej głowę. I zbyt wiele działo się wokół. Właściwie dopiero po dłuższej chwili zdała sobie sprawę, że chyba powinna najpierw pomóc w przygotowaniu tymczasowego obozowiska, niż medytacją i rozmyślaniem. No cóż, kolejny raz okazało się, że podróże w towarzystwie innych osób wyglądają zupełnie inaczej niż samotne wędrówki...
Gdy usłyszała krzątaninę i zrzędzenie demona, poderwała się z miejsca i przyjrzała starannie ułożonemu ognisku. Zastanawiała się przez moment czy nemorianin rzeczywiście potrzebuje pomocy i uśmiechnęła się słysząc uwagę o wychodzeniu z wprawy przy zaledwie dwustuletniej przerwie w wykonywaniu jakiejś czynności. Podeszła do demona i wyciągając własne „przyrządy” do rozpalania ognia przykucnęła przy stosiku: - Pozwolisz, że pomogę? – miała nadzieję, że Akkarin nie uzna jej zachowania za wtrącanie się i wymądrzanie. Poprawiła kilka gałązek, dorzuciła do stosiku garść suchych igieł i jak najbardziej suchego mchu. – Choć nie jestem dobrym jeźdźcem, sporo podróżuję po lesie... – uśmiechnęła się - Czasami koniecznym jest rozpalenie ognia nawet przeze mnie. - pogładziła krzemienie i zdecydowanym ruchem kilkakrotnie potarła je o siebie. Kilka iskier posypało się na stos, po chwili z igieł i mchu zaczął wydobywać się słaby dymek. Tilia dmuchnęła kilkakrotnie i pojawiły się małe płomyczki, które powoli obejmowały co suchsze i większe kawałki drzewa. Druidka uśmiechnęła się ponownie, wstała i otrzepała spodnie. No właśnie – spodnie! Dopiero teraz przypomniała sobie, że ma na sobie tę dziwną i niezwykłą dla niej garderobę. Przez całą drogę jakoś o tym nie myślała. Zerknęła na Aileen; nie wyglądało na to, by uzdrowicielka zamierzała zmieniać strój. Cóż, wygląda na to, że i Tilia założy swą sukienkę dopiero gdy dotrą do Menaos...
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Czwororęczny demon na krótką chwilę sprawił, że elfce serce podeszło aż do gardła. W kolejnej chwili znów ogarnęła ją irytacja. Coraz bardziej przeszkadzało jej to jawne manifestowanie nowych umiejętności Akkarina, po części dlatego, że sama wolałaby mieć więcej asów w rękawie. Prawdopodobnie do tej pory przewyższała go pod względem magii umysłu, jednak ta nieznana jej dziedzina magii najpewniej na zawsze pozostanie wielką niewiadomą.
Czy jednak to normalnie, by ktoś potężniejszy próbował za wszelką udowodnić, że tak jest w istocie? Po co? Czy naprawdę upatruje we mnie zagrożenie, czy to po prostu jego sposób bycia? - zastanawiała się. Zerknęła na Tilię, czy ta zauważyła dodatkowe kończyny Akkarina. Jako jej mistrzyni nie powinna narażać ją na niebezpieczeństwo, teraz autentycznie obawiała się zostawiać ją samą z demonem.

Aileen jakiekolwiek próby okiełznania płomieni, czy to magiczne, czy czysto naturalne, prawie zawsze przedstawiały sobą wyjątkowo marne skutki. Och, ognisko rozpalić umiała - ale na pewno w czasie dziesięciokrotnie dłuższym od tego, w którym zrobiła to Tilia.
- Przynajmniej jedna osoba jest tu należycie przygotowana do podróży po lesie. - powiedziała z uśmiechem. Tilia tymczasem zerknęła niepewnie na swój ubiór.
- Nie martw się, przywykniesz. - odrzekła Aileen na ten widok. - Siądź pod drzewem i odpocznij, a potem wróć do ćwiczenia. To naprawdę ważne, byś nabrała wprawy, inaczej nigdy nie nauczysz się korzystać z magii przy leczeniu. Nie będziemy ci przeszkadzać.
- Najlepiej byłoby zachować prowiant na jak najdłużej. - zwróciła się do Akkarina - Poza tym, chcę ci coś pokazać.
~ Miej na nią oko, a w razie, gdyby mnie potrzebowała, wiesz jak mnie znaleźć. - przekazała Bzurze.

Żeby choć trochę określić swoje położenie, trzeba by wejść na sam czubek drzewa, co zazwyczaj było niemożliwe. Dlatego nigdy do końca nie wiadomo było, w którym miejscu Lasu się aktualnie znajduje. Elfka znalazła jakąś "dziką" ścieżkę prowadzącą w zasadzie donikąd. Szczerze wątpiła, by Akkarinowi udało się za nią nadążyć, gdyby wybrała drogę na przełaj. No, chyba, że rozpłynąłby się w powietrzu.
- Przez długi czas nie wyjdziemy z tego lasu, a brak elementarnej wiedzy niejednokrotnie prowadzi do niemiłych przypadków. - odezwała się wreszcie. Zerwała z niewielkich krzaczków kilka jagód, a po kilkunastu krokach garść następnych.
- Wyglądają bardzo podobnie, podobnie jak i ich rośliny. - powiedziała, pokazując mu jagody - Jedne z nich są całkowicie jadalne, niektórzy też przyrządzają z nich różne mikstury. Te drugie jednak są silną trucizną. Gdyby Arkad zjadł choć kilka, zabiłyby go w parę minut. Łatwo je jednak odróżnić, trujące mają bowiem zielony miąższ.
Aileen niezrażona poszła dalej, ale dość wątpliwe wydawało się to, że chciała pokazać mu tylko jagody. Zwłaszcza że Akkarin w zasadzie w ogóle się nie odżywia. Później demon dowiedział się kilku innych, prawdopodobnie przydatnych szczegółów, znaleźli też dziką gruszę, skąd elfka zerwała trochę owoców, ale dalej nie miał pojęcia o co jej może chodzić. Kiedy światło w lesie powoli zaczynało się zmieniać i już miał zapytać po jakiego czorta Aileen błądzi tak po lesie, ta zatrzymała się przy sporej wierzbie, zniknęła między długimi, zwieszającymi się gałęziami i wyciągnęła stamtąd coś małego.
- Wiesz, Akkarinie, coraz bardziej mi ją przypominasz. - powiedziała, kładąc mu na dłoni... zieloną gąsienicę.
- Całe swe życie pędzi jako nic nieznaczący pyłek, który w każdej chwili może zostać pożarty przez coś większego. Dlatego, gdy staje z zagrożeniem twarzą w twarz, jedyną jej obroną jest... wzbudzanie strachu.
Elfka dźgnęła delikatnie palcem miękkie ciało liszki. Ta w jednej wyprężyła się i wygięła do tyłu, ukazując groteskową różową "twarz" i czarne "oczy", a z podwójnego ogona wystrzeliły jaskrawoczerwone biczyki. W żadnej mierze nie przypominała teraz bezbronnej, zielonej larwy, spoczywającej w spokoju na dłoni Akkarina.
- Doceniam twoje umiejętności i liczę się z nimi. Nie chcę mieć w tobie wroga, ja także uważam cię za przyjaciela. Twoje zachowanie jednak mnie denerwuje, nawet Bzurę to bawi.
Nie wściekaj się i nie patrz tak na mnie, nie mówię tego, żeby cię ośmieszyć. Nie musisz nikomu niczego udowadniać. Doskonale rozumiem, że magia demonów w tym świecie budzi podziw i strach, lecz magia to nie zabawa.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Elfka nie mogła zapomnieć, że nemorianie nie potrzebują pożywienia. Prawie nie uważał, gdy robiła mu wykład o wszelkiej maści jagodach i innych chwastach. Coś jednak mu w głowie zostało, a raczej Arkadowi, z którym Akkarin wciąż utrzymywał mentalny kontakt.
Po demonie, musiało być widać, jak bardzo go "interesuje" jej wykład, mimo to Aileen zdawała się tym nie przejmować. Zadziwiające, jak potrafiła skrywać emocje gdy tylko chciała. Kręcili się tak po lesie dłuższy czas. W mniemaniu Akkarina - całkowicie bez sensu. W końcu, ile można mówić o roślinach i ich stu i jednej właściwościach?! W końcu miał dość. Albo dowie się, o co jej naprawdę chodzi, albo zawróci nie uzyskując odpowiedzi. Jak na zawołanie, elfka zdradziła w końcu co jej chodzi po głowie...
Nie dość, że porównała jego, demona do jakiejś gąsienicy, to jeszcze do nic nie znaczącego pyłku. W pierwszym odruchu oczy demona pociemniały. Mógłby ją zabić - tu i teraz. Ale czy na pewno? Nigdy nie poznał do końca granic mocy Aileen. Czy warto więc ryzykować? Na chwilę zamknął oczy i wziął głęboki oddech, potem kolejny.
- Lubisz tańczyć nad brzegiem urwiska Aileen. Mimo to, chyba wiesz co robisz, bo wciąż jesteś cała i zdrowa. - Otworzył oczy i spojrzał elfce w oczy. Milczał dłuższą chwilę, pozwalając utrzymać się atmosferze jaka między nimi w tej chwili była.
- Nie czuję się zagrożony, ani przez ciebie, ani twoją uczennicę. Nie dlatego, że was nie doceniam, ale dlatego, że przyjaciół nie powinno się obawiać. Przepraszam, jeśli moje nadmierne używanie magii, mogło być nietaktowne. Będąc w Otchłani, zapomniałem części tego co znałem z magii Alariańskiej - gdyż nie mogłem jej ćwiczyć dostatecznie często i na odpowiednim poziomie. Nie chciałbym zapomnieć teraz dziedziny, której poświęciłem ponad pół życia, dlatego staram się ją stosować w miarę często. Jeśli jednak źle czynię, ograniczę to do minimum. - Schylił na chwilę głowę. - Jeszcze raz proszę o wybaczenie. Nie czyniłem tego by podnosić swoją samoocenę, a jedynie jako swego rodzaju trening.

Na jego twarzy pojawiło się lekkie rozbawienie, gdy znów na nią spojrzał. - I musiałaś mnie ciągnąć do lasu na tyle czasu, żeby mnie pouczyć co do zachowania? Przyznaj się, nie chciałaś robić scen przed Tilią, czy po prostu bałaś się mojej reakcji i lepiej było, żebym był z dala od obozowiska? Jak było naprawdę, Aileen?
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Dziwnie musiały wyglądać dwie, bądź co bądź niezwykłe, osoby wpatrujące się w siebie w milczeniu. Była to jedynie krótka chwila, lecz niewiadomej natury nacisk za mostkiem dawał się elfce we znaki. A przecież żywozielone oczy Nemorianina w zasadzie niewiele różniły się od jej własnych. Wytrzymała jednak spojrzenie, czując że akurat w tym przypadku ma racje.
Odetchnęła z ulgą gdy usłyszała jeden z pomyślniejszych wariantów odpowiedzi. Zaniepokoił ją jednak "międzywierszowy" przekaz. Bardzo chciała wierzyć, że Akkarin nie targnął by się na jej życie z zimną krwią, ale wiele wskazywało na to, że jest dokładnie odwrotnie.
- Tilia potrzebuje spokoju, żeby poćwiczyć. Dwójka kłócących się magów działa troszeczke rozpraszająco, prawda? - uśmiechnęła się blado. - W dodatku o takich rzeczach lepiej dyskutować w cztery oczy.
Wzięła ostrożnie wystraszoną liszkę w dwa palce i odłożyła na drzewo.
- Cieszę się, że okazałeś wyrozumiałość. Wracajmy powoli, powrót o zmroku może być dość trudny, choć niewątpliwie ciekawy. Ponoć w tej okolicy znów widziano widmowe psy.
Odnalazła w gęstych chaszczach ścieżkę, która prowadziła mniej więcej w kierunku obozu. Tym razem jednak dróżka skończyła się plątaniną jeżyn i dziurą, przez którą przeszedłby chyba tylko zając. Trzeba było wrócić na przełaj.
- Patrz pod nogi. - powiedziała odgarniając splątane pędy jakiegoś krzaka i znikając w gęstwinie. Kiedy Akkarin przedarł się za nią, zobaczył elfkę oglądającą z zainteresowaniem jaskrawoczerwone grzyby. Widać po niej było, jak bardzo cieszy ją wędrówka po lesie. Z jej twarzy zniknął wszelki chłód, pojawił się za to ledwie zauważalny uśmiech.
- Powiedz mi, naprawdę byłbyś w stanie zabić mnie z zimną krwią? - zapytała spokojnie, zostawiając w spokoju grzyby. Ruszyli dalej w las, utrzymując na tyle wolne tempo, by Akkarin nie stracił elfki z oczu.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

Tilia zgodnie z zaleceniem Aileen postanowiła wyciszyć swoje zmysły i znękane ciało. Zrezygnowana usiadła ponownie pod drzewem i zamknęła oczy. Skrzyżowała nogi i ze zdumieniem musiała przyznać, że spodnie są wyjątkowo praktycznym strojem w takiej pozycji… Słyszała jak towarzysze oddalają się nieśpiesznie. Oboje poruszali się cicho i zwinnie, niemal bezszelestnie, jednak wyczulone ucho druidki było w stanie wyłapać szmer gałązek i liści poruszanych stopami.
Powoli wszelkie słyszane przez nią odgłosy zaczęły się zacierać. Dziewczyna przestała słyszeć szum drzew, szelest liści i hałasujące w lesie zwierzęta. Jej myśli płynęły coraz wolniej i bardziej swobodnie. Być może był to efekt zmęczenia podróżą, może i chęć spełnienia oczekiwać uzdrowicielki; najważniejsze było to, że Tilii udało się oczyścić umysł z wszelkich myśli i spróbować przypomnieć sobie lekcję magii życia. Pamiętała iskierki pokazane jej przez Aileen, bardzo chciała poczuć tę dziwną magię ponownie. Zagłębiła się w siebie. Nie wiedziała, czy to zmęczenie jej pomogło, czy chęć udowodnienia Aileen, że jest warta okazanego jej zainteresowania; najistotniejsze było to, że po nieokreślonym czasie ujrzała iskrzącą się poświatę. Prawdopodobnie dostrzegła jeszcze coś, czego nie była w stanie sprecyzować. Było to możliwe, wszak doskonale wiedziała, że las żyje, musi więc emanować tym cudownym światłem, choć Tilia nie była w stanie dostrzec tego wyraźnie. Na razie.

Nie była pewna jak długo pozostawała nieobecna. Ćwiczenia tak ją wciągnęły, że delikatne puknięcie w ramię spowodowało, że niewiele brakło, by zerwała się z ziemi z krzykiem. Jednak gdy tylko otworzyła oczy, znów znalazła się w znajomym otoczeniu; las był spokojny, wokół nie było ludzi, a to oni mogli być zagrożeniem. Na jednej z gałązek krzewu czeremchy przysiadła żółto-czarna wilga i przyglądała się Tilii przekrzywiając łepek. Druidka rozejrzała się i stwierdziła, że to ptak musiał dotknąć jej ramienia. Wyciągnęła rękę i odezwała się cicho, jak zwykle zresztą w podobnych sytuacjach zwykła była robić: - Witaj wilgo. – Ptak sfrunął z gałęzi i przysiadł na wyciągniętej dłoni Tilii. Chwilę siedział nieruchomo, po czym znów przekrzywił łepek, zrobił kilka kroczków tam i z powrotem po przedramieniu dziewczyny i znów zatrzymał się przekrzywiając główkę. Tilia zapatrzyła się na ptaka. Jaskrawożółte piórka tak doskonale widoczne na tle zielonych liści czeremchy były błyszczące i gładkie. Czarne skrzydła jeszcze bardziej podkreślały kontrast, a błękitne nóżki wydawały się zupełnie nie pasować do reszty ptaszka.
Głos wilgi odezwał się w głowie Tilii bardzo wyraźnie. Serce druidki zabiło szybciej, kiedy usłyszała przekazane wieści. Podziękowała grzecznie ptakowi, który nie okazując lęku odfrunął i na czeremchę i zajął się oskubywaniem jej z małych, czarnych owoców.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość