Szepczący Las[W sercu lasu] Trening łucznictwa

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Ezekjel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Pół - Elf
Profesje:
Kontakt:

[W sercu lasu] Trening łucznictwa

Post autor: Ezekjel »

- Szlag!
Ezekjel znów nie trafił w tarczę. Nie miał dziś do tego głowy. Szczęście, że zbudował sobie prowizoryczny baldachim z materacem, który dostał od znajomego kupca w okolicy Danae. Założył łuk na plecy, i udał się w drogę do "domu". Postanowił, że w najbliższym czasie uda się do tegoż miasta, aby napić się w karczmie czegoś mocniejszego, i może posłuchać opowieści bohaterów o ich czynach, o ile któryś się tam pojawi. Poprawił sobie gorączkowo włosy, jakby był już w gospodzie. Przyjemnie było tak leżeć w cieniu, podczas gdy Oko Prasmoka było w zenicie. Po około godzinie leniuchowania Ezekjel zrobił się głodny. Po krótkiej obserwacji znalazł sarnę, w towarzystwie jelenia. Najwyraźniej był to ich okres godowy. Ezekjel skupił się jak mógł, nałożył na cięciwę ostrą jak brzytwa strzałę, wymierzył w bok i nagle uszy wypełnił mu skrzek umierającej sarny.
Po około dwóch godzinach był najedzony do syta. Położył się znów, planując dobudować choćby prowizoryczne ściany do domku. Ale to później...
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya opatuliła się płaszczem - tak długo już przebywała w lesie, że zdążyła zmarznąć. Niestety, zbyt lekkomyślnie podeszła do tego wyjścia i za cienko się ubrała, miała założyć tunikę jak normalny człowiek, a nie swój klasyczny stanik. Chociaż wzięła ze sobą ten płaszcz, zdążyła już zmarznąć biegając z odsłoniętym brzuchem i ramionami... Może jeszcze zdoła się pod nim rozgrzać. Miał on jednak jeszcze jedną zaletę - żaden zabłąkany myśliwy nie pomyliłby jej z jeleniem i nie mógłby jej zranić przez nieuwagę, rzucała się w nim w oczy jak golas na koronacji. Płaszcz stanowił jej nowy nabytek, w którym była absolutnie zakochana: materiał był pokryty bogatym wzorem z fioletowych i czerwonych kwiatów, tu i ówdzie odznaczały się zielone, soczyste łodyżki wyszywane gęstą jedwabną nitką. Spinające go guziki miały kształt pąków róży. Sanaya aż nie mogła się powstrzymać, by nie nosić do niego odpowiednich kolczyków - dużych, składających się z owalnych kawałków masy perłowej otulonych misternym wzorem ze srebrnych drucików, między którymi połyskiwały czerwone szkiełka imitujące rubiny. Przez taki ubiór rzucała się w oczy nawet przechodniom w mieście, a co dopiero w lesie. Nie bała się przy tym dzikich stworzeń, bo w dzień żadne by do niej nie podeszło.
        Sanaya wybrała się na wycieczkę do lasu, by uzupełnić swoje zbiory ziół, grzybów i innych składników alchemicznych - ostatnimi czasy prowadziła nowe badania i zużywała wszystko w zastraszającym tempie. Po udanej prezentacji na temat konserwacji kaolinów Shaumanna dostała spory zastrzyk gotówki na następne badania i ani chwili nie zamierzała spocząć na laurach. Tym razem wymyśliła coś teoretycznie przyziemnego, ale na pewno przydatnego: impregnat do kamienia chroniący przed mchem, ale przy tym taki, który nie zmieniałby jego koloru, wyglądu, nie wymywał się i nie byłby toksyczny dla zwierząt i ludzi. Siedziała nad nim dniami i nocami, jeździła do różnych bibliotek by szukać podobnych badań w literaturze. Aż w końcu musiała trochę zwolnić z tak prozaicznych pobudek, jak brak surowca. "Nic to", pomyślała, "Wyprawa do lasu dobrze mi zrobi. Odprężę się, trochę rozruszam, świeże powietrze dobrze mi zrobi... Brrr, jak zimno".
        Sanaya przystanęła i z zaskoczeniem wpatrywała się w leśne poszycie. W końcu schyliła się i podniosła wbitą w mech strzałę. Pocisk wyglądał na nowy, nie był zniszczony przez wilgoć, lotka nie zdążyła się wygnieść, nie nosił śladów zainteresowania leśnych zwierząt. Alchemiczka wzięła strzałę ze sobą, chociaż nie miało to żadnego sensu. Obracając ją w palcach zrobiła jeszcze kilka kroków. Zatrzymała się przy najbliższym drzewie i wspięła na palce, by oberwać porastające go huby. Włożyła je między kartki woskowego papieru i dołożyła do reszty skarbów w swej przepastnej torbie. Zaraz po tym zdecydowała, że pora wracać... Tylko którędy? Sanayę ogarnęła trwoga na myśl, że w trakcie swoich poszukiwań straciła poczucie kierunku. Kręciła się wkoło, szukając jakiegoś punktu odniesienia. Dostrzegła coś, czego nie widziała wcześniej - prowizoryczny daszek z gałęzi, chyba jakieś legowisko, które wcześniej na pewno nie mijała. Zamarła, tocząc ze sobą wewnętrzną walkę - podejść, czy uciekać. W Szepczącym Lesie mógł to być równie dobrze obóz druida jak i bandyty. Z jednej strony bezpieczniej było szybko się oddalić, a z drugiej mogła to być jedyna okazja, by zapytać istotę rozumną o drogę do miasta. Las był tak ogromny, że mogłaby nigdy z niego nie wyjść jeśliby wybrała zły kierunek. Niestety, Sanaya nie umiała szybko podjąć takiej decyzji, stała więc jak kołek, a na jej twarzy widać było malującą się niepewność.
Awatar użytkownika
Ezekjel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Pół - Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ezekjel »

Ezekjel zbudził się w jednej chwili, lecz z doświadczenia nie wykonał ruchu. Usłyszał wyraźne kroki od razu po przebudzeniu. Odruchowo chwycił za krótki miecz. Łuk leżał kawałek od niego, aczkolwiek dość blisko, by spostrzegawcza istota go zauważyła. O ile miał do czynienia z rozumną istotą. Mógł równie dobrze spotkać ożywieńca. Postanowił zaryzykować. W jednej chwili zerwał się z łóżka, chwycił łuk, błyskawicznie nałożył na cięciwę strzałę i ją napiął. Ujrzał stojącą przed nim skąpo ubraną kobietę. Dostrzegł, że mimo narzuconego byle jak płaszczu drżała z zimna.
- Jak się tu znalazłaś? - spytał elf, żałując, iż nie ma przy nim Rango.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Alchemiczka wyraźnie wzdrygnęła się, gdy elf gwałtownie podniósł się do pozycji stojącej i sięgnął po broń. Przytuliła stulone dłonie do serca, jakby bała się, że wyrwie się ono z jej piersi, a chwilę później, widząc wycelowany w siebie grot, uniosła ręce nad głowę wolnym, pełnym przestrachu gestem. W palcach nadal trzymała strzałę, którą wcześniej zebrała, teraz odrzuciła ją pośpiesznie od siebie, by nie posądzono jej o kradzież - różne absurdalne rzeczy mogły się wydarzyć.
        - Zabłądziłam - powiedziała dość niepewnym głosem. Widać było, jak jej wytatuowane dłonie drżą. - Trafiłam tu przypadkiem, szukałam ziół... Nie mam przy sobie nic cennego, słowo. Sam zobacz.
        Sanaya ostrożnie strząsnęła z ramienia swoją torbę i rzuciła ją w stronę elfa. Alchemiczka nie miała przy sobie nawet sakiewki, wybrała się wszak tylko po składniki. W torbie znajdowały się więc głównie zioła, korzonki i grzyby, wszystkie skrzętnie opakowane w natłuszczony papier albo niebarwione płótno, kilka fiolek zawierało coś, co wyglądało jak próbki gleby albo wody. Oprócz tego notes, piórnik z kilkoma rysikami węglowymi, żyletką oraz linijką, koc, manierka, futerał z fiolkami zawierającymi kilka najbardziej przydatnych mikstur, na samym dnie spoczywała tuba z czystymi kartkami na wypadek, gdyby było konieczne przeprowadzanie transmutacji w terenie. Tai nie miała ze sobą wiele, bo teoretycznie zamiarowała wrócić na noc do cywilizacji.
        - Bierz co chcesz - dodała po chwili. - Tylko nie rób mi krzywdy.
        Sanaya cofnęła się o pół kroku, choć nie miała specjalnej szansy na ewentualną ucieczkę, musiała liczyć na dobry nastrój celującego w nią z łuku elfa.
Awatar użytkownika
Ezekjel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Pół - Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ezekjel »

Ezekjel poczuł się trochę urażony tym, że wzięto go za złodzieja. Mimo to zmusił się do uśmiechu, który wyszedł mu dość sztucznie, choć miał nadzieję, iż kobieta tego nie dostrzegła. Chcąc rozładować napiętą atmosferę rzekł odkładając łuk:
- Nie wygłupiaj się. Nie mam zamiaru cię okradać. A więc powiadasz, że zabłądziłaś? Mogę cie zaprowadzić, jeśli tylko powiesz mi gdzie mieszkasz. Ale gdzie się podziały moje maniery! - Uśmiechnął się nieznacznie. - Nazywam się Ezekjel Ranzz i jestem, jak pewnie zauważyłaś, elfem. A to jest Rango. - Wskazał dłonią na puste miejsce. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że wilka dalej nie ma przy nim. - Rango!
Gdy wilk wreszcie się pojawił Ezekjel rzekł:
- Ładny co? Wierny towarzysz. Słucha się jak pies. A właściwie po co tu przyszłaś?
"Cholerny idioto, przestań gapić się na jej biust, bo co sobie o tobie pomyśli!", skarcił się w myślach, mając nadzieję, że nieznajoma nie zauważyła jego kolejnej wpadki.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya z niepokojem obserwowała każdy ruch elfa, widać było jednak, że gdy ten odłożył łuk, ona z westchnieniem ulgi powoli opuściła drżące ręce.
        - Co za ulga - westchnęła, znowu przykładając dłoń do serca. Nagle jakby zorientowała się jak duży nietakt popełniła, obróciła z zażenowaniem wzrok i zaśmiała się nerwowo. Złożyła dłonie razem i wyłamała palce nim ponownie się odezwała.
        - Przepraszam - powiedziała na wstępie. - Zobaczyłam jak celujesz we mnie z łuku i od razu dopowiedziałam sobie najgorsze. Nie spodziewałam się zastać tu kogokolwiek, co najwyżej jakiś drwali... Jestem Sanaya - przedstawiła się, podając Ezekjelowi dłoń na powitanie. Nie podała swej rasy, gdyż słowo "człowiek" zdawało jej się takie pretensjonalne. Zresztą, od razu widać było, że nie ma ani skrzydeł, ani rogów, ani niczego innego, co mogłoby świadczyć o odmiennej przynależności rasowej.
        Gdy prezentacja dobiegła końca, alchemiczka pochyliła się, by pozbierać swoją torbę. Chwilę poświęciła, by wszystko ponownie poukładać w środku według schematu, który był logiczny tylko dla niej samej. Przy okazji sprawdzała, czy nie uszkodziła co delikatniejszych próbek - całe szczęście wszystko było w jednym kawałku. Gdy Sanaya już wszystko pozbierała i podniosła wzrok, do elfa akurat przybiegł jego wilk.
        - Piękny - przyznała panna Tai, po czym ostrożnie wyciągnęła rękę, by pogłaskać kudłatego przyjaciela Ezekjela. W jej ruchach było widać pewną czułość pomieszaną ze sztywnością, tak zachowywały się osoby, które lubiły zwierzęta, ale same ich nie posiadały. Sanaya z uśmiechem podrapała wilka za uchem i powiedziała do niego "cześć", jakby był dzieckiem, po czym wyprostowała się i odruchowo poprawiła torbę na ramieniu.
        - Jestem alchemiczką, szukałam składników do moich eksperymentów i nawet nie zauważyłam, gdy weszłam tak daleko w las - wytłumaczyła się, po czym na moment z wahaniem przygryzła wargi. - Naprawdę mógłbyś mnie stąd wyprowadzić? Byłabym bardzo wdzięczna, bo sama nie znajdę drogi powrotnej. Musiałabym dotrzeć do Menaos, wystarczyłoby, że odprowadziłbyś mnie na trakt... A ty mieszkasz gdzieś tu niedaleko? Jesteś druidem? - upewniła się z wahaniem, jako podstawę swej tezy wskazując legowisko pod baldachimem liści, które przypominało jej altankę.
Awatar użytkownika
Ezekjel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Pół - Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ezekjel »

Ezekjel zmarszczył brwi.
- Menaos? Nie słyszałem o takim mieście. Chętnie cię odprowadzę. Sam udam się do Danae.
Usłyszawszy zapytanie o zajęcie uśmiechnął się.
- Nie. Jestem skrytobójcą. - Pomyślał, że dziewczyna może się przestraszyć więc dodał. - Ale spokojnie, naprawdę nic ci nie zrobię. Tak naprawdę szukam ludzi, którzy spalili moją rodzinną wioskę.
Opowiedzenie całej swojej historii zajęło mu trochę czasu.
- Ale dość bredzenia o mojej przeszłości. Wiesz gdzie leży Danae? Może Menaos jest gdzieś po drodze? Rango, idziesz z nami?
Zobaczył, że wilk zachęcająco pomachał ogonem, więc przyjął to jako odpowiedź twierdzącą. "Być może znajdę sobie jakieś mieszkanie i zatrudnienie w tym Menaos. Dorobie się trochę ruenów i wtedy ponownie wyruszę na poszukiwania. O ile tolerują tam elfy. I mieszańców". Ezekjel wpadł w głęboką zadumę.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya zaśmiała się, ręką kiwając na znak odmowy. Jej śmiech był całkiem ładny - szczery i wesoły, bardzo przy tym kobiecy.
        - Wybacz - zreflektowała się szybko. - Chodzi o to, że Danae i Menaos są w dwóch zupełnie różnych kierunkach. Łączy je jednak szlak handlowy biegnący przez Adrion, o ile mnie pamięć nie myli - gdybyśmy doszli do tego traktu, każde z nas mogłoby się udać w swoją stronę. Nie chcę, byś przeze mnie miał nadaremno nadkładać tyle drogi - wyjaśniła.
        Zgodnie z przypuszczeniami Ezekjela, gdy tylko Sanaya usłyszała, czym para się elf, natychmiast na jej twarzy pojawił się wyraz niepokoju i wyraźnie się spięła. Jego łagodny głos sprawił jednak, że szybko się uspokoiła. Wysłuchała jego historii w pełnym skupieniu. Nie przerywała, na jej twarzy rysowały się jednak żywe reakcje - zaskoczenie, przerażenie, współczucie. Gdy Ezekjel skończył mówić, alchemiczka podeszła i bez słowa go przytuliła, przygarniając jego głowę do swojego ramienia w opiekuńczym geście, jakby pozwalała mu się wypłakać. Elf oddychając blisko niej mógł poczuć zapach cynamonu i goździków, którym przesiąknięty był jej płaszcz.
        - Biedaku - pożałowała go. - To straszne! Utrata bliskich w takich okolicznościach jest naprawdę potworna.
        Sanaya zorientowała się, że trochę za bardzo spoufaliła się z elfem - wypuściła go ze swoich ramion i na moment skupiła się na otrzepywaniu niewidzialnego pyłku ze swojego ubrania.
        - Jak mówiłam, najlepiej będzie dotrzeć do szlaku handlowego - zmieniła temat. - To pewnie będzie jedyna porządna droga w okolicy. Nie wiem niestety w którym to kierunku, zupełnie się nie orientuję, gdzie jestem. Gdzie jest północ?
        Sanaya zamilkła na moment, pozwoliła Ezekjelowi przygotować się do drogi i określić azymut. Czas wykorzystała na zapięcie swojego płaszcza, gdyż robiło jej się coraz chłodniej od tego paradowania z gołym brzuchem.
        - Chyba nie jesteś skrytobójcą - zauważyła nagle. - Z twoich słów zrozumiałam, że szukasz zemsty, a nie zabijasz na zlecenie, za pieniądze. Czy może się mylę?
Awatar użytkownika
Ezekjel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Pół - Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ezekjel »

- Ależ chętnie udam się z tobą do Menaos - rzekł szybko, gdyż chciałby mieć innego towarzysza niż wilka. Rango jakby czytał mu w myślach, posłał mu pełne zawodu i wyrzutów spojrzenie, aż elfowi zrobiło się go żal. Gdy kobieta przytuliła się do niego osłupiał. Stało się to tak szybko, że nie zdążył zareagować. "Czy szkolili cię na skrytobójcę, czy tępaka?!" skarcił się w myślach, "Przecież może być łowcą nagród! Wpakowałaby ci sztylet w żebra zanim byś zauważył!". " Ale tego nie zrobiła", odpowiedział mu jakby drugi głos w jego głowie. Usłyszawszy ostatnie zdanie podjął się tlumaczenia:
- Nie, nie, nie. Wiele ludzi myli skrytobójstwo z płatnym zabójstwem, czyli krótko mówiąc asasyństwem. Asasyni czerpią zyski za każde zlecenie. Ja nie nazwałbym skrytobójstwa zawodem. Bardziej sposobem na życie. Łącze skrytobójstwo z umiejętnościami polowania, co pozwala przeżyć mi w Szepczącym Lesie. Nigdy nie byłem zbyt wygodny, więc mój baldachim się nadaje. Gorzej z tym, że panicznie boję się ciemności. Wydaje mi się, że coś próbuje mnie tam zwabić, a potem zabić. Ale z tym też sobie radzę. Wtulam głowę w poduszkę i myślę o tym, co przyniesie następny dzień.
Nie wiedział, czy nie powiedział Sanayi zbyt wiele.
- To jak? Udajemy się w drogę? - dodał zachęcająco.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya z uśmiechem wzruszyła ramionami w niemym "jeśli masz taką ochotę". Nie przeszkadzało jej towarzystwo elfa, nie miała zresztą luksusu wybrzydzania, gdyż tylko dzięki niemu mogła się wydostać z lasu jeszcze tego samego dnia, a nie po dwóch tygodniach błądzenia.
        - Skoro nigdy nie byłeś w Menaos, będziesz miał okazję je poznać - zauważyła. - Mogę służyć ci za przewodnika, akurat to miasto znam bardzo dobrze, a już na pewno lepiej niż las. No i oczywiście pozwolisz, że postawię ci kolację w ramach rewanżu? Chociaż tak będę mogła ci się odwdzięczyć. Ewentualnie mogę zrobić dla ciebie jakąś miksturę, jeśli wolałbyś taki układ.
        Łatwo było zauważyć, że Sanaya nie zaproponowała Ezekjelowi pieniędzy. Powodem tego nie było na pewno, że ich nie posiadała, gdyż ostatnio fortuna jej nawet sprzyjała, uważała jednak takie rozwiązanie za dość nieeleganckie, zbyt ostro rozgraniczające na to, kto jest "panem" a kto "sługą". A ona wolała być z elfem na przyjacielskiej stopie.
        - Chodźmy- zgodziła się, zapraszającym gestem proponując, by to skrytobójca szedł pierwszy. Wszak miał być jej przewodnikiem. W drodze słuchała jego wyjaśnień na temat fachu. Pokręciła przecząco głową.
        - Nie do końca pojmuję, co chcesz mi powiedzieć - zauważyła. - Jeśli skrócić by to do jednego zdania, to asasynem kieruje tylko chęć zysku, a skrytobójcą - przyjemność. Zabijanie jako sposób na życie nie ma raczej pozytywnego wydźwięku.
        Sanaya spojrzała czujnie na Ezekjela. Nie, by spodziewała się, że nagle rzuci się na nią z nożem, gdyż zdawało jej się, że to w gruncie rzeczy dobry chłopak (a intuicja rzadko ją zawodziła), była jednak ciekawa jego reakcji i kontrargumentacji.
Awatar użytkownika
Ezekjel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Pół - Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ezekjel »

Zgodnie z przypuszczeniami Sanayi elf począł się tłumaczyć:
- No widzisz... Znów źle to ująłem. Chodzi o to, że ja próbuję usuwać swoich wrogów po cichu, nie robiąc przy tym zbędnego hałasu. Łopatologicznie: skrytobójstwo. Ten wyraz mówi sam za siebie. Zabijanie z ukrycia. Nie czerpię z tego zysków, ale jak połączę to z umiejętnościami polowania mogę uzyskać tyle mięsa, że pół elfickiej wsi bym nakarmił. Albo jednego krasnoluda - dodał chichocząc.
- Daleko do traktu do Menaos? - spytał czekając na popas w karczmie. Nie wspomniał nic o odwdzięczeniu się zielarki.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya skinęła lekko głową, a jej pełen zadowolenia uśmiech świadczył o tym, że tym razem odpowiedź była dla niej satysfakcjonująca.
        - Teraz rozumiem, co masz na myśli - zapewniła. - Poniekąd. Aczkolwiek z twoich słów wynika, że utrzymujesz się z myślistwa, a skrytobójstwo to tylko sposób na rozwiązywanie konfliktów - zauważyła, uśmiechając się lekko. - Wybacz, jakkolwiek pretensjonalnie to nie zabrzmi, jestem uczoną i lubię precyzyjny język, czasami się tak czepiam, ale nie mam nic złego na myśli.
        Alchemiczka puściła oko do Ezekjela, po czym skupiła się na moment na przedzieraniu się przez zarośla - jej płaszcz nie był najlepszym odzieniem na wyprawy po lesie, często zahaczał o gałązki i o różne fragmenty poszycia, dlaczego bywało, iż Sanaya musiała go podkasać jak zwykłą spódnicę.
        - Nie wiem - odpowiedziała natychmiast, ledwo elf zadał jej pytanie. - To znaczy: nie za dobrze wiem, gdzie jestem, nie podam ci dokładnej odległości. Czasu też nie za bardzo. Wyszłam rano z takiego zajazdu przy drodze, już chyba pół dnia chodzę po lesie, ale zygzakiem, może się okazać, że wcale daleko nie odeszłam. Sądzę więc, że przed zmierzchem dotrzemy do drogi, a stamtąd do Menaos... - Sanaya wzruszyła ramionami. - W tę stronę zabrałam się na wozie i jechaliśmy cały dzień, pieszo pewnie zajęłoby to dłużej.
        Alchemiczka lekko skrzywiła usta - nie była zadowolona ze swojej odpowiedzi, ale powiedziała tyle, ile była w stanie, może akurat Ezekjel będzie umiał to sobie przełożyć na jakieś logiczniejsze wartości.
        - Co robiłeś tam, w lesie? - zapytała po chwili. - Polowałeś? Znalazłam chyba twoją strzałę w pobliżu miejsca, gdzie się spotkaliśmy.
Awatar użytkownika
Ezekjel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Pół - Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ezekjel »

Ezekjel skrzywił się. Nie wiedział ile może powiedzieć kobiecie i czy już nie powiedział zbyt wiele.
- Tak. Razem z Rango wciąż poszukujemy zemsty na rozbójnikach, którzy podpalili moją rodzinną osadę, więc urządziłem sobie mały nocleg w lesie.
Miał nadzieję, że niedługo trafią na trakt. Elf zauważył, że kobieta spogląda na niego. Wejrzał w jej ładne oczy. Przyglądał się jej idąc przez dłuższą chwilę. Innym jej uroda mogłaby wydawać się niezbyt pociągająca, lecz według niego Sanaya była pięknością. Przestał nagle żałować, że otworzył się przed nią. Zaczął poważnie zastanawiać się czy przeznaczenie nie zesłało jej specjalnie do tego lasu.
- Wierzysz w przeznaczenie? - zapytał zdając sobie sprawę dopiero po wypowiedzi, jak obciachowo to zabrzmiało. Zaczął głowić się, dlaczego u licha dzisiaj zdarzają mu się same wpadki.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        - Ach... - mruknęła ze zrozumieniem alchemiczka, gdy uzyskała odpowiedź na swoje pytanie. Zaraz jednak jakby dopadła ją nowa myśl, która wywołała u niej dyskomfort.
        - Więc... oni mogą grasować gdzieś w tym lesie? - wyraziła swoje obawy na głos. Aż lekko pobladła, gdy przypomniała sobie, jak beztrosko spacerowała sobie między drzewami. Nie tak dawno została napadnięta i to dwukrotnie w trakcie jednej wyprawy, później dowiedziała się o tym, że w Szepczącym Lesie może sobie biegać luzem nekromanta-amator, ale to nadal jej nie nauczyło, by na siebie uważać. Ot, za bardzo ufała ludziom. Tak jak teraz, bez zawahania poszła z obcym mężczyzną, chociaż nie miała żadnej gwarancji, że ten prowadzi ją ku cywilizacji, a nie do kryjówki łowców niewolników czy innych zbirów. Przez moment bacznie mu się przyglądała, jednak za każdym razem, gdy Ezekjel obracał na nią wzrok, utwierdzała się w przekonaniu, że on nie może być bandytą. Zbyt dobrze mu z oczu patrzyło, a jego wcześniejsze wyzwania były takie szczere. Który mężczyzna przyznałby się, że boi się ciemności? Do tego trzeba było mieć swego rodzaju odwagę.
        - Och? - Sanaya była zaskoczona tym pytaniem. Chwilę nad nim myślała, a by w jakiś sposób zamaskować swoje milczenie, z przepraszającym uśmiechem zaczęła poprawiać włosy. - Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale chyba tak. Chociaż z drugiej strony to trochę przykre mieć świadomość, że nie ma się wpływu na własne życie, że bez względu na obraną drogę trafi się tak czy siak w to samo miejsce... Ale przecież istnieje magia, jest tyle niesamowitych historii o ponoć prawdziwych bohaterach, który wygrywali chociaż wszystko było przeciwko nim, więc to chyba nie jest takie złe. O, może nie przeznaczenie, a opatrzność? To określenie chyba bardziej mi się podoba. A czemu pytasz? - zainteresowała się na koniec. Jakkolwiek elf zmieszał się trochę z powodu swojego pytania, alchemiczka zdawała się być zadowolona, że mogła udzielić na nie odpowiedzi.
        - O, spójrz - zwróciła po chwili jego uwagę na wyraźny prześwit między drzewami. Chyba byli już niedaleko traktu.
Awatar użytkownika
Ezekjel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Pół - Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ezekjel »

- Nie bój się. Nawet jeśli tu grasują, nic ci się nie stanie. Cóż, może to nawet lepiej. Szukam ich już dwadzieścia lat.
Ezekjel poczuł, że dziewczyna spogląda na niego po pytaniu o przeznaczenie. Rzekł więc:
- Widzisz, ja wolę jednak termin "przeznaczenie". Jest on dla elfów, szczególnie mnie. - Tu uśmiechnął się. - Bardziej zrozumiały, jako że w mojej rodzinie wiele było wróżbitów, którzy badali naszą przyszłość, przeznaczenie. Ojciec zawsze powtarzał mi, że ja prawdopodobnie także mam dar jasnowidzenia, choć zbytnio tego nie czuję. No, może to nie do końca prawda. W snach często widzę kobietę w płonącym domu. Myślę, że to moja matka. Ponoć ukrywała się w Menaos. No właśnie! - Stuknął się w czoło. - To stąd kojarzyłem nazwę tego miasta! Właśnie dlatego pytałem cię o przeznaczenie.
Ezekjel miał nadzieję, że Sanaya nabierze się na to oczywiste kłamstwo. Poczuł ulgę, gdy zbliżyli się do traktu.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya uśmiechnęła się ciepło, gdy Ezekjel zapewnił ją, że jest bezpieczna. Spodziewała się, że w domyśle oznacza to, iż on ją obroni, to było bardzo miłe. Następne słowa co prawda nie do końca współgrały z jej pacyfistyczną naturą, ale nie zamierzała robić mu o to wyrzutów - rozumiała, jaką wartość może mieć dla niego pomszczenie rodziny.
        - Uważaj tylko na siebie - zastrzegła, kładąc mu rękę na ramieniu. Puściła go po chwili, gdyż właśnie zmienili temat rozmowy. Alchemiczka wyglądała na wyraźnie zainteresowaną słowami elfiego towarzysza. Słuchała go z szeroko otwartymi oczami, bezwiednie poprawiając przy tym kosmyki włosów, które opadały jej na twarz.
        - Naprawdę w twojej rodzinie jest dar jasnowidzenia? - upewniła się z prawdziwym zachwytem w głosie. - To niesamowite! Przyznam, że trochę ci zazdroszczę, sama nie posiadam żadnych magicznych umiejętności, nawet nie mam do tego zmysłu. Dlatego uprawiam alchemię według zasad starej szkoły południowej. To skąd pochodzę nie ma przy tym żadnego znaczenia! - zastrzegła, po czym nagle się zreflektowała. - Ach tak, przecież, skąd miałbyś to wiedzieć. Pochodzę z Leonii.
        Pochodzenie alchemiczki nie powinno nikogo zaskakiwać, zważywszy na jej odcień skóry, lekko ciemniejszy od przeciętnego, i tatuaże, które często widuje się na ciałach marynarzy z południa. To, że zrobiła je sobie już po opuszczeniu Leonii, było zupełnie inną parą onucy.
        - Ach, rozumiem - zgodziła się, przyjmując za prawdę tłumaczenie Ezekjela o matce. - Ale... chcesz jej teraz tam szukać? To może być trudne zadanie, to dość spore miasto.
        Gdy para zbliżyła się do traktu, Sanaya ostatnie kilka metrów przebyła lekkim biegiem i uradowana wypadła na ubitą drogę. Zadowolona, że tak łatwo poszło, podskoczyła w miejscu i zaklaskała w dłonie, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
        - Jesteśmy! - zawołała do Ezekjela. - I to dotarliśmy jak po sznurku, jesteś niesamowity! Dziękuję.
        Sanaya w swej wylewności podeszła do elfa i pocałowała go w policzek. Cały czas uśmiechnięta spojrzała w górę i w dół traktu.
        - Tędy do miasta - oświadczyła, palcem wskazując kierunek. - I po drodze jest karczma, w której nocowałam, możemy tam się na chwilę zatrzymać, co ty na to? Zapraszam cię na wino!
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości