Szepczący Las ⇒ [Gdzieś w lesie] Wędrówka.
- Tilia
- Kroczący w Snach
- Posty: 223
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Człowiek - Druid
- Profesje:
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Gdy deszczówka zebrała się w kociołku, druidka wstawiła go do ogniska. W czasie kiedy woda miała się zagotować, przysłoniła wejście do jaskini gałęziami rosnącej tuż przed nią wyjątkowo rozłożystej kaliny. Teraz zielone gałązki chroniły ich przed wiatrem i chłodem a także z zewnątrz nie od razu widać było niewielki ogień.
Część zagotowanej wody wykorzystała by zrobić gorący miętowy napar dla siebie, do reszty wrzuciła owoce dzikiego bzu, lipy i liście malin, po czym postawiła parujący kociołek bardzo blisko Persewira. Nie chciała go budzić, widziała jak bardzo był znużony, ale nawet wdychanie naparu powinno troszkę go wzmocnić. I uratować od kataru.
Wsunęła się pod swój płaszcz, przytuliła do miękkiego futerka towarzysza, potarła z lubością miły w dotyku materiał i delektowała się ciszą ciepłem i spokojem.
Wieczór nadszedł szybko, jak to w deszczowe dnie bywa.
Kiedy przed jaskinią zrobiło się całkiem ciemno, w środku było przytulnie mimo, że malutkie ognisko przygasło.
Dziewczyna musiała zasnąć bo nagle przebudziła się słysząc odgłosy kroków nieopodal. Wstrzymała oddech; spotkania w lesie mogły być przyjemne, zwłaszcza, jeśli spotykało się przyjazne zwierzęta. Mogły też być niebezpieczne. Choć wejście do jaskini nie znajdowało się bezpośrednio przy ścieżce, nie było też bardzo widoczne, jednak nigdy nic nie wiadomo.
Tilia zauważyła, że deszcz ustał. Być może mżyło jeszcze, ale ulewa się skończyła.
Odgłosy zbliżały się, po czym ucichły. Driudka nie wiedziała, czy powinna obudzić kota. Właściwie nie było potrzeby. I tak nie byłby pomocny w razie jakiegoś niebezpieczeństwa. Byleby tylko nie zaczął miauczeć...
Nasłuchiwała.
Część zagotowanej wody wykorzystała by zrobić gorący miętowy napar dla siebie, do reszty wrzuciła owoce dzikiego bzu, lipy i liście malin, po czym postawiła parujący kociołek bardzo blisko Persewira. Nie chciała go budzić, widziała jak bardzo był znużony, ale nawet wdychanie naparu powinno troszkę go wzmocnić. I uratować od kataru.
Wsunęła się pod swój płaszcz, przytuliła do miękkiego futerka towarzysza, potarła z lubością miły w dotyku materiał i delektowała się ciszą ciepłem i spokojem.
Wieczór nadszedł szybko, jak to w deszczowe dnie bywa.
Kiedy przed jaskinią zrobiło się całkiem ciemno, w środku było przytulnie mimo, że malutkie ognisko przygasło.
Dziewczyna musiała zasnąć bo nagle przebudziła się słysząc odgłosy kroków nieopodal. Wstrzymała oddech; spotkania w lesie mogły być przyjemne, zwłaszcza, jeśli spotykało się przyjazne zwierzęta. Mogły też być niebezpieczne. Choć wejście do jaskini nie znajdowało się bezpośrednio przy ścieżce, nie było też bardzo widoczne, jednak nigdy nic nie wiadomo.
Tilia zauważyła, że deszcz ustał. Być może mżyło jeszcze, ale ulewa się skończyła.
Odgłosy zbliżały się, po czym ucichły. Driudka nie wiedziała, czy powinna obudzić kota. Właściwie nie było potrzeby. I tak nie byłby pomocny w razie jakiegoś niebezpieczeństwa. Byleby tylko nie zaczął miauczeć...
Nasłuchiwała.
- Persewir
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 71
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Kotołak
- Profesje: Złodziej
- Kontakt:
Persewir wyczuł, że druidka zachowywała się niespokojnie, między innymi przez to, że co chwilę wstrzymywała oddech. Przeciągnął się leniwie. Nie obchodziły go problemy ludzi. Zawsze mieli ich za wiele. Przetoczył się tak, aby dotykać bokiem do dużego kamienia, na którym spoczywał jego pakunek. Nie wiedząc czemu, miał zatkane uszy. Na próżno próbował ziewać. Po jakimś czasie bezczynnego leżenia, wreszcie nadeszła chwila w której uszy kotołaka odetkały się. Ulżyło mu. Teraz wspiął się na głaz, sprawdził jeszcze raz czy wszystkie jego przedmioty leżą na właściwych miejscach. Położył się koło tobołka. Kiedyś nie lubił tego szorstkiego materiału, z którego została wykonana jego torba, ale przyzwyczaił się do niego. Po chwili znudziło mu się takie leżenie. Zeskoczył z wdziękiem i udał się w kierunku druidki. Był bardzo spragniony. Podszedł do ogniska i zajrzał do środka kociołka. Powąchał. Pachniało miętą. Nigdy jeszcze nie pił tego tajemniczego zioła. Postanowił spróbować. Po pierwszym łyku, poprzysiągł sobie że już nigdy nie weźmie do ust czegoś tak ohydnego.
Zrezygnowany położył się znów koło Tilii, pod jej delikatnym płaszczem i zaczął mruczeć.
Zrezygnowany położył się znów koło Tilii, pod jej delikatnym płaszczem i zaczął mruczeć.
Ostatnio edytowane przez Persewir 9 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
- Tilia
- Kroczący w Snach
- Posty: 223
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Człowiek - Druid
- Profesje:
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Tilia poczuła, że kot jednak się obudził. Próbowała zatrzymać go pod płaszczem, był jednak na tyle zdecydowany i szybki, że w dłoni zostało jej tylko troszkę futra. Przyłożyła więc tylko palce do ust i wyszeptała niemal bezgłośnie - Ciiiicho... - musiało wystarczyć. I chyba wystarczyło, bo zwierzątko po chwili wykonywania różnych dziwnych ruchów wróciło do niej pod płaszcz.
Przed jaskinią nadal było cicho. I już mogłoby się wydawać, że wcześniejsze odgłosy były tylko złudzeniem, kiedy znów dał się słyszeć szelest i łamania gałązek. Teraz Tilia była pewna, w pobliżu znajdowało się co najmniej kilka osób. Zwierzęta nie hałasowały w ten sposób. Nie byli to z pewnością ludzie żyjący tak jak ona, elfy także raczej były ciche.
Kolejny raz wstrzymała oddech. Odruchowo zaczęła głaskać miękkie kocie futro, ale przykryła zwierzaka szczelniej płaszczem. Jego mruczenie wydawało się teraz strasznie głośne.
Jeszcze kilka głośnych kroków, a potem mogła już usłyszeć głosy:
... - szlakiem do Danae. Zaczaimy się przy drodze niedaleko jeziora, zabijemy go i będziemy mieć mnóstwo forsy... - Tilia nie była pewna czy mówi jeden i ten sam głos, czy też kilka, w tym jednak momencie dał się słyszeć paskudny rechot przynajmniej kilku osób. Na samą myśl, że właśnie została mimowolnym świadkiem planowania paskudnej zbrodni, zrobiło jej się słabo. Uświadomiła sobie, że powinna oddychać. Nabrała powietrza i oddychając nerwowo zastanawiała się co powinna teraz zrobić. Z pewnością nie mogą zostać odkryci w tej jaskini. Nie potrzeba było zbyt wielkiej wyobraźni by wiedzieć co stało by się z drobną driudką w rękach bandytów. Bo teraz już wiadomo było, że w pobliżu znajdowali się bandyci.
Głosy jeszcze nie skończyły: - Podróżuje sam? - zapytał jeden - Nie, ma chyba ze sobą chłopaka do pomocy. Staruch nie daje rady dźwigać ciężarów. - pauza - To i nie da rady się bronić - dodał drugi i chyba klasnął w dłonie. I znów ten śmiech. Tilia poczuła dreszcze na plecach. Siedziała bez ruchu jak zaklęta, dłonią przytrzymywała Persewira, jakby chciała być pewna, że nie jest całkiem sama.
Dowiedziała się jeszcze, że kupiec, na którego zbójcy chcą napaść prawdopodobnie handluje różnościami i przemieszcza się wozem zaprzężonym w jedno zwierzę.
Po kolejnej chwili, która zdawała się trwać wieczność, kroki i głosy zaczęły się oddalać. Rozbójnicy nie wrócili tam skąd przyszli, tylko poszli dalej. Nie wiadomo było nadal ilu ich było i czy niedaleko nie ma ich więcej.
Jeszcze długą chwilę dziewczyna siedziała bez ruchu starając się oddychać jak najciszej. Gdy w pobliżu jaskini usłyszała puszczyka, wiedziała, że niebezpieczeństwo minęło. Przynajmniej chwilowo. Zaczęła gorączkowo myśleć. Kupiec. Droga. Zasadzka. Jezioro. Które jezioro? Niedaleko Danae, to chyba Kryształowe?... Jak ostrzec nieszczęśników?
Dopiero kiedy ze zdenerwowania chciała zacisnąć pięść, dotarło do niej, że nadal trzyma dłoń na kocim futrze. Wiedziała, że zwierzątko słyszało choć część z rozmowy, może nie rozumiało zbyt wiele, ale przynajmniej mogła głośno pomyśleć. Zwróciła się do Persewira: - Słyszałeś? Chcą zamordować kupca. Musimy temu zapobiec - dodała z rozpaczą w głosie.
Przed jaskinią nadal było cicho. I już mogłoby się wydawać, że wcześniejsze odgłosy były tylko złudzeniem, kiedy znów dał się słyszeć szelest i łamania gałązek. Teraz Tilia była pewna, w pobliżu znajdowało się co najmniej kilka osób. Zwierzęta nie hałasowały w ten sposób. Nie byli to z pewnością ludzie żyjący tak jak ona, elfy także raczej były ciche.
Kolejny raz wstrzymała oddech. Odruchowo zaczęła głaskać miękkie kocie futro, ale przykryła zwierzaka szczelniej płaszczem. Jego mruczenie wydawało się teraz strasznie głośne.
Jeszcze kilka głośnych kroków, a potem mogła już usłyszeć głosy:
... - szlakiem do Danae. Zaczaimy się przy drodze niedaleko jeziora, zabijemy go i będziemy mieć mnóstwo forsy... - Tilia nie była pewna czy mówi jeden i ten sam głos, czy też kilka, w tym jednak momencie dał się słyszeć paskudny rechot przynajmniej kilku osób. Na samą myśl, że właśnie została mimowolnym świadkiem planowania paskudnej zbrodni, zrobiło jej się słabo. Uświadomiła sobie, że powinna oddychać. Nabrała powietrza i oddychając nerwowo zastanawiała się co powinna teraz zrobić. Z pewnością nie mogą zostać odkryci w tej jaskini. Nie potrzeba było zbyt wielkiej wyobraźni by wiedzieć co stało by się z drobną driudką w rękach bandytów. Bo teraz już wiadomo było, że w pobliżu znajdowali się bandyci.
Głosy jeszcze nie skończyły: - Podróżuje sam? - zapytał jeden - Nie, ma chyba ze sobą chłopaka do pomocy. Staruch nie daje rady dźwigać ciężarów. - pauza - To i nie da rady się bronić - dodał drugi i chyba klasnął w dłonie. I znów ten śmiech. Tilia poczuła dreszcze na plecach. Siedziała bez ruchu jak zaklęta, dłonią przytrzymywała Persewira, jakby chciała być pewna, że nie jest całkiem sama.
Dowiedziała się jeszcze, że kupiec, na którego zbójcy chcą napaść prawdopodobnie handluje różnościami i przemieszcza się wozem zaprzężonym w jedno zwierzę.
Po kolejnej chwili, która zdawała się trwać wieczność, kroki i głosy zaczęły się oddalać. Rozbójnicy nie wrócili tam skąd przyszli, tylko poszli dalej. Nie wiadomo było nadal ilu ich było i czy niedaleko nie ma ich więcej.
Jeszcze długą chwilę dziewczyna siedziała bez ruchu starając się oddychać jak najciszej. Gdy w pobliżu jaskini usłyszała puszczyka, wiedziała, że niebezpieczeństwo minęło. Przynajmniej chwilowo. Zaczęła gorączkowo myśleć. Kupiec. Droga. Zasadzka. Jezioro. Które jezioro? Niedaleko Danae, to chyba Kryształowe?... Jak ostrzec nieszczęśników?
Dopiero kiedy ze zdenerwowania chciała zacisnąć pięść, dotarło do niej, że nadal trzyma dłoń na kocim futrze. Wiedziała, że zwierzątko słyszało choć część z rozmowy, może nie rozumiało zbyt wiele, ale przynajmniej mogła głośno pomyśleć. Zwróciła się do Persewira: - Słyszałeś? Chcą zamordować kupca. Musimy temu zapobiec - dodała z rozpaczą w głosie.
- Persewir
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 71
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Kotołak
- Profesje: Złodziej
- Kontakt:
Persewir wysłuchał uważnie rozmowy ludzi. Nie bał się. Nie byli może zbyt dobrze ukryci, ale widać ludzie są aż tak ślepi, że nie widzą wejścia do jaskini w której tli się jeszcze żar z nocnego ogniska. Oczywiście kotołak nie narzekał. Kiedy Tilia powiedziała "Musimy temu zapobiec", Persewir westchnął. Nie lubił pomagać. Podróżował na ogół samotnie i zawsze liczył tylko na siebie. Jednak nie chciał opuszczać druidki, więc postanowił, że jeżeli ona zdecyduje, że mają iść ratować tego nieszczęśnika to pójdzie z nią. Przez dłuższą chwilę leżał jeszcze pod jej płaszczem. Było mu tu ciepło i przyjemnie. Zastanawiał się co zrobił ów kupiec, że bandyci zaczęli się nim interesować? Na to pytanie chyba nigdy nie dostanie odpowiedzi, chyba że się pospieszą.
Głosy ucichły, lecz nie było stuprocentowej pewności że rabusie nie stoją nadal koło groty. Ostrożnie zbliżył się do wyjścia. Wyjrzał na prawo. Nie miał wątpliwości że ludzie byli w tym miejscu. Ślady stóp były aż nazbyt widoczne. Nie chciał oddalać się za bardzo od druidki, lecz dla ich bezpieczeństwa zaczął patrolować teren. Na szczęście nie natknął się na nikogo.
Deszcz ustał, a słońce zaczęło wychodzić znad horyzontu. Piękna pogoda żeby wyruszyć.
Głosy ucichły, lecz nie było stuprocentowej pewności że rabusie nie stoją nadal koło groty. Ostrożnie zbliżył się do wyjścia. Wyjrzał na prawo. Nie miał wątpliwości że ludzie byli w tym miejscu. Ślady stóp były aż nazbyt widoczne. Nie chciał oddalać się za bardzo od druidki, lecz dla ich bezpieczeństwa zaczął patrolować teren. Na szczęście nie natknął się na nikogo.
Deszcz ustał, a słońce zaczęło wychodzić znad horyzontu. Piękna pogoda żeby wyruszyć.
Ostatnio edytowane przez Persewir 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
- Tilia
- Kroczący w Snach
- Posty: 223
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Człowiek - Druid
- Profesje:
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Czy usłyszała westchnienie kota? Oczywiście, że przejęła się losem kupca, ale czy to możliwe, że kot także się przejął? Pogłaskała zwierzątko zanim jeszcze wyślizgnęło się spod płaszcza i obserwowała, kiedy wyglądało na zewnątrz. Przyszło jej do głowy, że kociak zachowuje się niezupełnie jak zwykły kot, ale w końcu dla niej żadne zwierzę nie było po prostu zwyczaje tylko miało swoją duszę i rozum. A że była w stanie porozumiewać się ze zwierzętami, tym bardziej były one dla niej partnerami. Tak też właśnie potraktowała Persewira. Jakby rozumiał i był pełnoprawnym towarzyszem.
Wstała powoli, złożyła płaszcz i zasypała tlący się żar ogniska. Podeszła cicho do wyjścia z jaskini gdzie przed chwilą zniknął kot i wyjrzała.
Na zewnątrz nie było nikogo.
Zastanawiała się chwilę. Jeśli chcą ostrzec kupca, muszą wyruszyć czym prędzej. Nie mogą podróżować traktem by nie spotkać bandytów, których rozmowę słyszeli o świcie. To nie był żaden problem, Tilia znała prawie wszystkie ścieżki w Szepczącym Lesie. Będzie w stanie wędrować bez szlaku, jednak na tyle niedaleko aby odnaleźć kupca. Jeśli zdążą… Wobec tego trzeba ruszać jak najszybciej. Wobec tego śniadanie będzie krótkie i treściwe.
Wyjęła ze swoich pakunków dwa plastry suszonego mięsa i zawołała cicho Persewira po imieniu.
Do picia mieli jeszcze deszczówkę. Prawdopodobnie będą szli do wieczora, potem powinni znaleźć miejsce na nocleg, a jutro być może poszczęści im się na tyle, że odnajdą potencjalną ofiarę bandytów.
Druidka chciała jeszcze sprawdzić w jakiej kondycji jest kot. Wczoraj, kiedy się spotkali, nie czuł się najlepiej. Dziś nie kichał, ale na wszelki wypadek nalał do miseczki jeszcze parę łyków lekarstwa – tego samego co wczoraj. Smakowało mu i co najważniejsze, pomogło. Wzmocni go i mogą ruszać. Jeśli oczywiście Persewir będzie chciał wyruszyć z nią. Miała nadzieję, że tak.
Wstała powoli, złożyła płaszcz i zasypała tlący się żar ogniska. Podeszła cicho do wyjścia z jaskini gdzie przed chwilą zniknął kot i wyjrzała.
Na zewnątrz nie było nikogo.
Zastanawiała się chwilę. Jeśli chcą ostrzec kupca, muszą wyruszyć czym prędzej. Nie mogą podróżować traktem by nie spotkać bandytów, których rozmowę słyszeli o świcie. To nie był żaden problem, Tilia znała prawie wszystkie ścieżki w Szepczącym Lesie. Będzie w stanie wędrować bez szlaku, jednak na tyle niedaleko aby odnaleźć kupca. Jeśli zdążą… Wobec tego trzeba ruszać jak najszybciej. Wobec tego śniadanie będzie krótkie i treściwe.
Wyjęła ze swoich pakunków dwa plastry suszonego mięsa i zawołała cicho Persewira po imieniu.
Do picia mieli jeszcze deszczówkę. Prawdopodobnie będą szli do wieczora, potem powinni znaleźć miejsce na nocleg, a jutro być może poszczęści im się na tyle, że odnajdą potencjalną ofiarę bandytów.
Druidka chciała jeszcze sprawdzić w jakiej kondycji jest kot. Wczoraj, kiedy się spotkali, nie czuł się najlepiej. Dziś nie kichał, ale na wszelki wypadek nalał do miseczki jeszcze parę łyków lekarstwa – tego samego co wczoraj. Smakowało mu i co najważniejsze, pomogło. Wzmocni go i mogą ruszać. Jeśli oczywiście Persewir będzie chciał wyruszyć z nią. Miała nadzieję, że tak.
- Persewir
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 71
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Kotołak
- Profesje: Złodziej
- Kontakt:
Kiedy Persewir wrócił do jaskini po dokładnym zbadaniu terenu zobaczył, że Tilia jest już prawie gotowa do drogi. Ucieszył się bo chciał mieć już to za sobą. Zauważył miskę, która ponownie była napełniona. Podszedł do niej i wypił łyk. To chyba był ten sam napój, jaki ostatnim razem znajdował się w naczyniu, ponieważ nie był taki zły. Następnie zdjął swój plecak z głazu i założył sobie na plecy tak jak zawsze to robił. Tobołek nie był zbyt ciężki, więc nie powinien przeszkadzać kotołakowi w podróży. Nie był szczególnie głodny, bo wychodząc wcześniej z jaskini, pomyślał także o polowaniu. Dwie nornice w zupełności mu wystarczą na kolejne kilka godzin, jednak z chęcią pogryzł i połknął mięso, które dała mu Tilia. Niestety druidki prawdopodobnie nie żywią się nornicami, więc Persewir nie miał za bardzo pomysłów jak znaleźć dla niej coś do jedzenia. Nie znał się dobrze na roślinach występujących w tych lasach, ponieważ zazwyczaj polował na ruchliwe pożywienie.
Stwierdził jednak, że powinna sobie poradzić. W końcu sama podróżowała po lesie. Jakoś musiała się żywić.
Kotołak już z plecakiem na plecach wyszedł ponownie z groty. Wiedział że Tilia potrzebuje chwili dla siebie, więc położył się na jednym ze złamanych drzew i czekał, aż oboje ruszą w dalszą drogę.
Stwierdził jednak, że powinna sobie poradzić. W końcu sama podróżowała po lesie. Jakoś musiała się żywić.
Kotołak już z plecakiem na plecach wyszedł ponownie z groty. Wiedział że Tilia potrzebuje chwili dla siebie, więc położył się na jednym ze złamanych drzew i czekał, aż oboje ruszą w dalszą drogę.
- Tilia
- Kroczący w Snach
- Posty: 223
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Człowiek - Druid
- Profesje:
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Wszystko wskazywało na to, że Persewir jest w dobrej formie. Wypił lekarstwo nawet bez specjalnej zachęty, zjadł mięso choć bez wielkiego zapału. Wydawało się, że wczorajsza niedyspozycja w większej mierze spowodowana była ogromnym zmęczeniem zwierzęcia. To spostrzeżenie bardzo ucieszyło Tilię. W dodatku kot najwyraźniej szykował się do drogi.
Dziewczyna nie mogła powstrzymać uśmiechu widząc jak kot zakłada tobołek na plecy. Umknął jej sam moment założenia i druidka obiecała sobie dokładnie obserwować proces zdejmowania bagażu, kiedy dotrą już na miejsce. Przeszło jej przez głowę, że być może Persewir nie jest takim sobie zwykłym kotkiem. Wyglądał bardzo zabawnie z bagażem umiejscowionym na grzbiecie.
Tilia szybko zjadła swoją część posiłku, ogarnęła wszystkie rzeczy i już była gotowa do drogi. Persewir czekał na nią przed jaskinią. Cudownie, że będą podróżować razem. – Chodźmy więc. – powiedziała pogodnie do kota i ruszyła w las bez widocznej ścieżki.
Wczorajsza ulewa odświeżyła las, powietrze było przyjemnie wilgotne, słońce powoli wschodziło. Zapowiadał się piękny dzień.
Wędrowali zgodnie z wcześniejszym założeniem druidki, nie bezpośrednio traktem, ale w jego pobliżu. Kotu taka trasa nie powinna sprawiać żadnego kłopotu, a dziewczyna była przyzwyczajona do wędrówki bezdrożami. Co jakiś czas Tilia zatrzymywała się na chwilę by zorientować się w kierunku, po czym ruszała dalej.
Około południa zatrzymali się na niewielkiej polanie. W pobliżu płynął strumyk, mogli więc napić się bez ograniczeń a także nieco odświeżyć. Druidka miała nadzieję, że czworonożny towarzysz zajmie się swoim obiadem, ona sama nazbierała dla siebie trochę jagód i zaspokoiła głód.
Usiadła na powalonym pniu drzewa i czekała na kota. Kiedy zjawił się w pobliżu wskazała mu miejsce niedaleko siebie i odezwała się: - Odpocznijmy chwilę Persewirze. Niedługo ruszymy dalej.
Słońce grzało mocno poprzez liście, w lesie jednak panował miły półcień.
Dziewczyna nie mogła powstrzymać uśmiechu widząc jak kot zakłada tobołek na plecy. Umknął jej sam moment założenia i druidka obiecała sobie dokładnie obserwować proces zdejmowania bagażu, kiedy dotrą już na miejsce. Przeszło jej przez głowę, że być może Persewir nie jest takim sobie zwykłym kotkiem. Wyglądał bardzo zabawnie z bagażem umiejscowionym na grzbiecie.
Tilia szybko zjadła swoją część posiłku, ogarnęła wszystkie rzeczy i już była gotowa do drogi. Persewir czekał na nią przed jaskinią. Cudownie, że będą podróżować razem. – Chodźmy więc. – powiedziała pogodnie do kota i ruszyła w las bez widocznej ścieżki.
Wczorajsza ulewa odświeżyła las, powietrze było przyjemnie wilgotne, słońce powoli wschodziło. Zapowiadał się piękny dzień.
Wędrowali zgodnie z wcześniejszym założeniem druidki, nie bezpośrednio traktem, ale w jego pobliżu. Kotu taka trasa nie powinna sprawiać żadnego kłopotu, a dziewczyna była przyzwyczajona do wędrówki bezdrożami. Co jakiś czas Tilia zatrzymywała się na chwilę by zorientować się w kierunku, po czym ruszała dalej.
Około południa zatrzymali się na niewielkiej polanie. W pobliżu płynął strumyk, mogli więc napić się bez ograniczeń a także nieco odświeżyć. Druidka miała nadzieję, że czworonożny towarzysz zajmie się swoim obiadem, ona sama nazbierała dla siebie trochę jagód i zaspokoiła głód.
Usiadła na powalonym pniu drzewa i czekała na kota. Kiedy zjawił się w pobliżu wskazała mu miejsce niedaleko siebie i odezwała się: - Odpocznijmy chwilę Persewirze. Niedługo ruszymy dalej.
Słońce grzało mocno poprzez liście, w lesie jednak panował miły półcień.
-
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 116
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Krasnolud
- Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
- Kontakt:
Nurdin z podziwem przyjrzał się obozowisku. Niewielka skalna grota stanowiła idealną ochronę przed deszczem, wiatrem i chłodem. Olbrzymie ognisko przy jej wejściu dawało ciepło, a jednocześnie zostało tak wykonane by dym z niego nie zbierał się wewnątrz schronienia. Całość dopełniały naprędce zdobione drzwiczki broniące dostępu do groty dla niepowołanych gości. Zwłaszcza drapieżników. Konstrukcja posiadała nawet zawiasy. W normalnych okolicznościach krasnolud podziwiałby kunszt wykonawcy i wysiłek włożony w zbudowanie czegoś co miało stanowić schronienie raptem na jedną noc.
Problem polegał na tym iż było to jego obozowisko. Nocował tu wczoraj, co oznaczało iż zupełnie pogubił się w tym przeklętym elfickim lesie.
Poczucie obowiązku sprawiło że kowal poczuł się zobowiązany odprowadzić Bulgila w jego rodzinne strony, po tym jak uratował głowę swojego krewniaka przed samosądem. W drodze powrotnej do Fargoth, Nurdin zdecydował iż szybciej dotrze do swojej kuźni jeśli skróci sobie szlak pokonując tereny Szepczącego Lasu. I to był błąd. Krasnolud z natury był domatorem, nienawykłym i nie lubiącym dalekich podróży. Zwłaszcza takich, których droga prowadzi przez lasy. W górskim kamienistym terenie potrafiłby się odnaleźć. W końcu nie było czegoś takiego jak dwie identyczne skały. Za to wszystkie te sosny, świerki i inne buki wyglądały identycznie, a to co elfy szumnie nazywały drogą, według kowala było wydeptanym przez zwierzynę traktem, na którym z trudem mogło minąć się dwóch krasnoludów.
Wyciągając olbrzymi kompas, Nurdin zdecydował że od tej pory będzie podróżował tylko i wyłącznie na wschód, a jeśli jakieś drzewo znajdzie się na jego drodze to zwyczajnie je zetnie. Tymi krętymi ścieżynami nigdy nie trafiłby do domu.
Postępując według raz obranej metody, kowal wkrótce trafił na coś co w zamyśle miało być drogowskazem, a co w rzeczywistości było krzywym palikiem, z umocowaną do niego tabliczką, naostrzoną z jednej strony w sposób przypominający strzałkę. Napis był po elficku.
- Typowe. – Burknął rozgniewany krasnolud. Wyciągając swój kowalski młot zamachnął się nim w kierunku znaku. Po kilku sekundach drogowskaz został wyprostowany, a zamieszczona na nim tablica przybita solidnymi gwoździami. Mimo wszystko kowal pozostał profesjonalistą, a widok byle jak wykonanej pracy raził jego poczucie estetyki.
Problem polegał na tym iż było to jego obozowisko. Nocował tu wczoraj, co oznaczało iż zupełnie pogubił się w tym przeklętym elfickim lesie.
Poczucie obowiązku sprawiło że kowal poczuł się zobowiązany odprowadzić Bulgila w jego rodzinne strony, po tym jak uratował głowę swojego krewniaka przed samosądem. W drodze powrotnej do Fargoth, Nurdin zdecydował iż szybciej dotrze do swojej kuźni jeśli skróci sobie szlak pokonując tereny Szepczącego Lasu. I to był błąd. Krasnolud z natury był domatorem, nienawykłym i nie lubiącym dalekich podróży. Zwłaszcza takich, których droga prowadzi przez lasy. W górskim kamienistym terenie potrafiłby się odnaleźć. W końcu nie było czegoś takiego jak dwie identyczne skały. Za to wszystkie te sosny, świerki i inne buki wyglądały identycznie, a to co elfy szumnie nazywały drogą, według kowala było wydeptanym przez zwierzynę traktem, na którym z trudem mogło minąć się dwóch krasnoludów.
Wyciągając olbrzymi kompas, Nurdin zdecydował że od tej pory będzie podróżował tylko i wyłącznie na wschód, a jeśli jakieś drzewo znajdzie się na jego drodze to zwyczajnie je zetnie. Tymi krętymi ścieżynami nigdy nie trafiłby do domu.
Postępując według raz obranej metody, kowal wkrótce trafił na coś co w zamyśle miało być drogowskazem, a co w rzeczywistości było krzywym palikiem, z umocowaną do niego tabliczką, naostrzoną z jednej strony w sposób przypominający strzałkę. Napis był po elficku.
- Typowe. – Burknął rozgniewany krasnolud. Wyciągając swój kowalski młot zamachnął się nim w kierunku znaku. Po kilku sekundach drogowskaz został wyprostowany, a zamieszczona na nim tablica przybita solidnymi gwoździami. Mimo wszystko kowal pozostał profesjonalistą, a widok byle jak wykonanej pracy raził jego poczucie estetyki.
- Persewir
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 71
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Kotołak
- Profesje: Złodziej
- Kontakt:
Gdy dotarli do strumyka, kot od razu pomyślał o rybach. Tych pysznych karasiach, które miał już okazję w swoim życiu zobaczyć. Nie jadł ich jednak jeszcze nigdy. Teraz jednym susem doskoczył do rzeczki i jednym machnięciem łapy zmącił w niej wodę. Nic nie złapał. Szczerze to nie miał jeszcze w życiu do czynienia z łowieniem stworzeń wodnych. Zasmucił się. Czyli jednak musi się zadowolić tym, co żyje na lądzie. Zrezygnowany odwrócił się w stronę lasu i pobiegł szybko naprzód. Kiedy przeczesywał teren natknął się na ptaka nieznanego gatunku ze złamanym skrzydłem. Oczywiście po minucie go nie było. Pozostało po nim jedynie kilka piór. Gdy Persewir zaspokoił swój głód, udał się znów do Tilii. Miał nadzieję, że jego towarzyszka poradzi sobie ze znalezieniem pożywienia. Chwilę posiedział razem z nią na pniu, jednak po chwili znudziło mu się to. Nie czuł się bezpiecznie. Od jakiegoś czasu wyczuwał, że coś lub ktoś ich śledzi. Już dawno nauczył się że jego przeczucie w większości przypadków jest mylne. Jednak postanowił zbadać las dookoła strumyka. Postanowił że nie będzie bardzo oddalał się od druidki. Poszedł wzdłuż strumyka, lecz tam nic nie znalazł. Musiał pobiec wgłąb lasu. Kiedy zniechęcony wracał już do Tilii po nieudanej ekspansji terenu, usłyszał dziwny dźwięk. Tak, jakby ktoś obijał metalem o metal. Ucieszył się, bo wreszcie coś znalazł. To znaczy jeszcze nie znalazł, ale był blisko źródła dźwięku. Miauknął radośnie i zaczął iść w stronę hałasu. Nagle stukanie ucichło. Kotołak jednak dalej kierował się tam, gdzie ostatnio słyszał ten dziwny dźwięk.
Persewir stanął jak wryty i położył swoje ciało na ziemi tak, aby jak najmniej było go widać. Zauważył bowiem dziwnego mężczyznę. Starał się oddychać jak najciszej. Wydawało mu się jednak że tajemnicza postać go widziała. Nie miał odwagi spojrzeć w kierunku istoty. Może był to bandyta? A może przypadkowy mieszkaniec Danae, może ewentualnie Menaos, który zgubił się w lesie. Z tego co widział przez krzaki, miał duży młot. To go najbardziej przestraszyło. Nie chciał się zbliżać do jegomościa, jednak ciekawość wzięła górę.
- Miau! - wydał z siebie dźwięk, który miał przypominać coś w stylu : "Kim jesteś?", lecz po dłuższym zastanowieniu, odszedł do wniosku, że ktoś, kto nie zna zwierzęcej mowy, mógł to uznać za dość pospolity odgłos wydawany przez koty.
Persewir stanął jak wryty i położył swoje ciało na ziemi tak, aby jak najmniej było go widać. Zauważył bowiem dziwnego mężczyznę. Starał się oddychać jak najciszej. Wydawało mu się jednak że tajemnicza postać go widziała. Nie miał odwagi spojrzeć w kierunku istoty. Może był to bandyta? A może przypadkowy mieszkaniec Danae, może ewentualnie Menaos, który zgubił się w lesie. Z tego co widział przez krzaki, miał duży młot. To go najbardziej przestraszyło. Nie chciał się zbliżać do jegomościa, jednak ciekawość wzięła górę.
- Miau! - wydał z siebie dźwięk, który miał przypominać coś w stylu : "Kim jesteś?", lecz po dłuższym zastanowieniu, odszedł do wniosku, że ktoś, kto nie zna zwierzęcej mowy, mógł to uznać za dość pospolity odgłos wydawany przez koty.
- Tilia
- Kroczący w Snach
- Posty: 223
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Człowiek - Druid
- Profesje:
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Przyglądała się z uśmiechem Persewirowi usiłującemu złowić swój obiad w strumyku. Nie miał chyba zbyt wielkiej wprawy, choć wyglądało na to, że ma wielką ochotę na rybkę. Uśmiechnęła się do siebie. Nie mieli czasu na to by zakładać sieci. Kot musi upolować sobie coś innego. Doszedł zapewne do tego samego wniosku, bo znikł w krzakach. Gdy wrócił z pyska sterczało jeszcze mu niewielkie piórko, więc chyba nie będzie głodny.
Nie wyglądało na to, by zwierzak potrzebował dłuższego odpoczynku. Zamiast usadowić się choć na chwilę w słońcu i powygrzewać, znów ruszył w las. Tilia postanowiła dać sobie jeszcze troszkę czasu i też zaczęła się zbierać. Nie straszne jej było długie wędrowanie, a dziś tym bardziej nie powinna marudzić.
Wstała, rozejrzała się szukając towarzysza. Wypatrzyła przy okazji kępę arcydzięgla. Poznała go po zielonkawo-białych kwiatach zebranych w kuliste baldachy. Miała jeszcze trochę zapasów korzeni Angelicae archangelicae więc nie zaprzątała sobie teraz głowy wykopywaniem rośliny.
Kota nie było w zasięgu jej wzroku. Nie chciała dłużej zwlekać z wyruszeniem, więc zawołała go po imieniu - Pesrsewirze - niezbyt głośno,bo jednak obawiała się niepożądanego towarzystwa - kici, kici - dodała jeszcze. Niemal w tym samym momencie usłyszała jego miauknięcie. Zastygła w pół kroku i zaczęła nasłuchiwać; to nie była odpowiedź na jej wołanie. Zwierzak był prawdopodobnie zainteresowany czymś innym.
Nie wyglądało na to, by zwierzak potrzebował dłuższego odpoczynku. Zamiast usadowić się choć na chwilę w słońcu i powygrzewać, znów ruszył w las. Tilia postanowiła dać sobie jeszcze troszkę czasu i też zaczęła się zbierać. Nie straszne jej było długie wędrowanie, a dziś tym bardziej nie powinna marudzić.
Wstała, rozejrzała się szukając towarzysza. Wypatrzyła przy okazji kępę arcydzięgla. Poznała go po zielonkawo-białych kwiatach zebranych w kuliste baldachy. Miała jeszcze trochę zapasów korzeni Angelicae archangelicae więc nie zaprzątała sobie teraz głowy wykopywaniem rośliny.
Kota nie było w zasięgu jej wzroku. Nie chciała dłużej zwlekać z wyruszeniem, więc zawołała go po imieniu - Pesrsewirze - niezbyt głośno,bo jednak obawiała się niepożądanego towarzystwa - kici, kici - dodała jeszcze. Niemal w tym samym momencie usłyszała jego miauknięcie. Zastygła w pół kroku i zaczęła nasłuchiwać; to nie była odpowiedź na jej wołanie. Zwierzak był prawdopodobnie zainteresowany czymś innym.
-
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 116
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Krasnolud
- Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
- Kontakt:
Krasnolud wyczuwał że las nie jest w stosunku do niego przyjaźnie nastawiony. Drzewa spoglądały na niego złowrogo, zwierzęta go unikały, a kręte ścieżki wiły się byle jak, stanowiąc labirynt uniemożliwiający dotarcie do obranego celu. Nurdin pasował tu niczym rysa do świeżo wypolerowanego hełmu. On sam najchętniej znalazłby się z dala od tego lasu, dlatego też nie potrafił zrozumieć dlaczego natura nie zechce współpracować z nim w dążeniu do tego samego celu.
Spoglądając po raz kolejny na swój wielgachny kompas, kowal wyznaczył kierunek marszu. Przez chwilę wydawało mu się iż ktoś go nawołuje. Na moment przystanął rozglądając się uważnie po lesie. Nie zauważył niczego podejrzanego. Żadnej żywej istoty. Nic poza szumiącymi gałęziami drzew i leniwie kołyszącymi się krzakami. Pomyślał iż wariuje i zaczyna gadać sam do siebie. Zdecydowanie powinien jak najszybciej wynieść się z tej przeklętej puszczy.
Głos dochodzący gdzieś z oddali dał się słyszeć ponownie. Tym razem brzmiał znacznie wyraźniej, jednak kowal w dalszym ciągu nie był w stanie zrozumieć znaczenia słów. Całość brzmiała jak „pesr – coś tam”. Najwyraźniej krasnolud nie był w tym miejscu jedyną zagubioną osobą. Przez chwilę Nurdin rozważał czy powinien zainteresować się bardziej zaistniała sytuacją. W całym tym nawoływaniu było coś tajemniczego. Jakby ów ktoś chciał krzyczeć, a jednocześnie starał się zachować ciszę. Ostatecznie kowal uznał że nie miał by nic przeciw drobnej pomocy. O ile oczywiście nie byłyby to elfy. Nie zamierzał jednak biegać po lesie w poszukiwaniu niewidzialnych duszków.
- Na stertę popiołów, tego by mi jeszcze brakowało. Znajdźcie sobie inny obiekt do dręczenia albo pogadacie z moim toporem. – Pogroził drzewom, po czym raz jeszcze spojrzał w wytyczonym przez kompas kierunku. Na jego drodze stała kępa gęstych zarośli. Oczywiście niewielki zagajniczek nie stanowił trudnej przeszkody, a Nurdin mógłby go swobodnie obejść, jednak zasady to zasady. Jeśli będzie ustępował drogi każdej napotkanej zieleninie, jego podróż po lesie potrwa miesiącami. Przekonany o słuszności podjętej decyzji, kowal ruszył wprost w zarośla, taranując te które stanęły mu na drodze. W pewnej chwili zauważył iż niemal rozdeptał jakiegoś czarnego futrzaka chowającego się w gęstwinie. Na szczęście ten ostatni zdołał pierzchnąć spod ciężkich butów krasnoluda, a odskakujący gwałtownie kowal, samemu wylądował w plątaninie gałęzi.
- Co do licha! Patrz gdzie się wylegujesz! Zarazo ty jedna! – Zbeształ zwierzaka, z trudem podnosząc się na nogi. – Łajza i szkodnik. – Dodał Nurdin szukając wzrokiem małego stworzenia.
Spoglądając po raz kolejny na swój wielgachny kompas, kowal wyznaczył kierunek marszu. Przez chwilę wydawało mu się iż ktoś go nawołuje. Na moment przystanął rozglądając się uważnie po lesie. Nie zauważył niczego podejrzanego. Żadnej żywej istoty. Nic poza szumiącymi gałęziami drzew i leniwie kołyszącymi się krzakami. Pomyślał iż wariuje i zaczyna gadać sam do siebie. Zdecydowanie powinien jak najszybciej wynieść się z tej przeklętej puszczy.
Głos dochodzący gdzieś z oddali dał się słyszeć ponownie. Tym razem brzmiał znacznie wyraźniej, jednak kowal w dalszym ciągu nie był w stanie zrozumieć znaczenia słów. Całość brzmiała jak „pesr – coś tam”. Najwyraźniej krasnolud nie był w tym miejscu jedyną zagubioną osobą. Przez chwilę Nurdin rozważał czy powinien zainteresować się bardziej zaistniała sytuacją. W całym tym nawoływaniu było coś tajemniczego. Jakby ów ktoś chciał krzyczeć, a jednocześnie starał się zachować ciszę. Ostatecznie kowal uznał że nie miał by nic przeciw drobnej pomocy. O ile oczywiście nie byłyby to elfy. Nie zamierzał jednak biegać po lesie w poszukiwaniu niewidzialnych duszków.
- Na stertę popiołów, tego by mi jeszcze brakowało. Znajdźcie sobie inny obiekt do dręczenia albo pogadacie z moim toporem. – Pogroził drzewom, po czym raz jeszcze spojrzał w wytyczonym przez kompas kierunku. Na jego drodze stała kępa gęstych zarośli. Oczywiście niewielki zagajniczek nie stanowił trudnej przeszkody, a Nurdin mógłby go swobodnie obejść, jednak zasady to zasady. Jeśli będzie ustępował drogi każdej napotkanej zieleninie, jego podróż po lesie potrwa miesiącami. Przekonany o słuszności podjętej decyzji, kowal ruszył wprost w zarośla, taranując te które stanęły mu na drodze. W pewnej chwili zauważył iż niemal rozdeptał jakiegoś czarnego futrzaka chowającego się w gęstwinie. Na szczęście ten ostatni zdołał pierzchnąć spod ciężkich butów krasnoluda, a odskakujący gwałtownie kowal, samemu wylądował w plątaninie gałęzi.
- Co do licha! Patrz gdzie się wylegujesz! Zarazo ty jedna! – Zbeształ zwierzaka, z trudem podnosząc się na nogi. – Łajza i szkodnik. – Dodał Nurdin szukając wzrokiem małego stworzenia.
- Persewir
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 71
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Kotołak
- Profesje: Złodziej
- Kontakt:
Persewir nie zdążył uchylić się, gdy krasnolud zaczął wchodzić w krzaki. "Co to za kultura niszczyć taką piękną naturę" - pomyślał zbulwersowany. Na dodatek jegomość nie patrzył pod nogi, co jeszcze bardziej rozzłościło kotołaka. Zasyczał - jak to koty mają w zwyczaju z tym, że zrobił to dwa razy głośniej. Już dawno się tak nie denerwował. Lecz napastnika też spotkała niemiła niespodzianka. Tym razem matka natura w idealnym miejscu postawiła dość obszerny krzaczek. Miał nadzieją, że roślina była trująca, albo przynajmniej parząca - coś w stylu pokrzywy. W każdym razie nieznajomemu należy się kara. Persewir musiał tylko wymyśleć jaka. Na pewno Tilia pomoże zemścić się na tym podłym bydlaku! Nie dość, że nadepnął go w naturalnym dla kotołaka środowisku to jeszcze wyzywa i pomstuje na niego. Niedoczekanie! Zazwyczaj ten czarny kotek stara się nie nastawiać się do nieznajomych wrogo, ale tu zrobi wyjątek! Zjeżył sierść i czekał co zrobi ten umięśniony mężczyzna. Nie bał się go. Wiedział że jeżeli będzie chciał, to bez większych problemów ucieknie barbarzyńcy. Kiedy natomiast usłyszał obelgi typu "szkodnik" , podszedł blisko istoty i ugryzł w rękę. Wbił zęby na średnią głębokość. Więcej nie było potrzeby. Krew nie zacznie się lać, a ból dla zwykłego człowieka był dość dotkliwy. Testował już tą technikę na wielu. Gdy już skończył swoją zemstę odskoczył w tył, na wypadek, gdyby jegomość postanowił użyć tego wielkiego młota. Zjeżony pobiegł szybko w stronę Tilii.
- Tilia
- Kroczący w Snach
- Posty: 223
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Człowiek - Druid
- Profesje:
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Coś z pewnością się działo i to niezbyt daleko. Ktoś coś mówił chyba wzburzonym głosem. Druidka miała nadzieję, że to nie zbójcy, których słyszeli o poranku. To by było straszne i niebezpieczne. A jeśli to oni? Gdzie jest Persewir? Kotu chyba nie zrobiliby krzywdy?
Nasłuchiwała coraz uważniej, podeszła kilka kroków w kierunku dźwięków lecz starała się nie być zbyt widoczna zza drzewa. Ktoś przedzierał się przez zarośla? Ten ktoś był większy od kota, poza tym kot nie zrobiłby takiego harmidru. Kot owszem, chyba syczał. Ze złości czy ze strachu?
Niemal jednocześnie z syczeniem kota usłyszała przekleństwa. Nie miała pojęcia co robić. Powinna pomóc Persewirowi, jednak jeśli faktycznie byli to poranni zbójcy ona sama jest w poważnym niebezpieczeństwie.
Nie zdążyła pomyśleć nic więcej, bo z zarośli wypadł zjeżony Persewir. Był chyba cały, choć w takim stanie jeszcze go nie widziała. Nie sądziła by ludzie gonili za kotem, więc troszkę się uspokoiła. Przykucnęła i przywołała zwierzątko do siebie: - Chodź Persewirze, kici - wyciągnęła łagodnie do niego dłoń. - Co się stało? Kogo spotkałeś?
Nadal stała za drzewem. Mimo, że skupiła się na kocie, spoglądała co chwilę w kierunku, z którego przybiegł, jednocześnie starała się przysunąć go jak najbliżej siebie tak, by oboje byli jak najmniej widoczni.
Nasłuchiwała coraz uważniej, podeszła kilka kroków w kierunku dźwięków lecz starała się nie być zbyt widoczna zza drzewa. Ktoś przedzierał się przez zarośla? Ten ktoś był większy od kota, poza tym kot nie zrobiłby takiego harmidru. Kot owszem, chyba syczał. Ze złości czy ze strachu?
Niemal jednocześnie z syczeniem kota usłyszała przekleństwa. Nie miała pojęcia co robić. Powinna pomóc Persewirowi, jednak jeśli faktycznie byli to poranni zbójcy ona sama jest w poważnym niebezpieczeństwie.
Nie zdążyła pomyśleć nic więcej, bo z zarośli wypadł zjeżony Persewir. Był chyba cały, choć w takim stanie jeszcze go nie widziała. Nie sądziła by ludzie gonili za kotem, więc troszkę się uspokoiła. Przykucnęła i przywołała zwierzątko do siebie: - Chodź Persewirze, kici - wyciągnęła łagodnie do niego dłoń. - Co się stało? Kogo spotkałeś?
Nadal stała za drzewem. Mimo, że skupiła się na kocie, spoglądała co chwilę w kierunku, z którego przybiegł, jednocześnie starała się przysunąć go jak najbliżej siebie tak, by oboje byli jak najmniej widoczni.
-
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 116
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Krasnolud
- Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
- Kontakt:
Kowal z trudem wydostał się z pętających go chaszczy, w niewybrednych słowach komentując to co myśli o całej sytuacji. Nie potrafił zrozumieć dlaczego mały zwierzak który bez trudu potrafi zauważyć niewielkiego gryzonia szeleszczącego w trawie kilkadziesiąt metrów przed nim, nie jest w stanie dostrzec krasnoluda robiącego multum hałasu. Szop, łasica czy też inne stworzenie na które przyszło mu trafić, musiał być ślepy, albo wyjątkowo uparty.
„I do tego zawzięty” – pomyślał Nurdin gdy zwierzak ugryzł go w rękę. Praca w kuźni sprawiła że skóra kowala była niezwykle twarda, zahartowana i nieczuła na ból. W skutek ataku Persewira ucierpiała jedynie duma krasnoluda, co dodatkowo popsuło mu nastrój. Nurdin żałował że nie jest na tyle szybki by złapać kota za kark, za to przynajmniej dowiedział się z jakim stworzeniem ma do czynienia. Obecność w lesie zwierzęcia które uważał za domowe, dodatkowo wzbudziła jego ciekawość, w związku z czym kowal postanowił przyjrzeć się tematowi bliżej.
- Oby cię rdza pokryła! Gryziesz paskudo?– Spytał Nurdin spoglądając w kierunku gdzie zniknął kot. - Co ty tu robisz? Domyślam się że wywleczono cię do lasu chcąc się pozbyć twojego towarzystwa. Typowo ludzkie. Tylko że to nie powód by mścić się na niczemu nie winnym krasnoludzie. A podobno nicponie jak wy zawsze wracają. – Podsumował kowal, po czym nagle zaczął się donośnie śmiać. Uświadomił sobie że próbuje rozmawiać z zwierzęciem.
- Ha, ha. Tępy niczym żeliwny odlew. Od początku podejrzewałem że umowa z Acilą tylko przysporzy mi problemów. Spotykasz jednego gadającego kota i od razu wydaje ci się ze powinieneś prowadzić dysputy z każdym amatorem nieswojego mleka.
„I do tego zawzięty” – pomyślał Nurdin gdy zwierzak ugryzł go w rękę. Praca w kuźni sprawiła że skóra kowala była niezwykle twarda, zahartowana i nieczuła na ból. W skutek ataku Persewira ucierpiała jedynie duma krasnoluda, co dodatkowo popsuło mu nastrój. Nurdin żałował że nie jest na tyle szybki by złapać kota za kark, za to przynajmniej dowiedział się z jakim stworzeniem ma do czynienia. Obecność w lesie zwierzęcia które uważał za domowe, dodatkowo wzbudziła jego ciekawość, w związku z czym kowal postanowił przyjrzeć się tematowi bliżej.
- Oby cię rdza pokryła! Gryziesz paskudo?– Spytał Nurdin spoglądając w kierunku gdzie zniknął kot. - Co ty tu robisz? Domyślam się że wywleczono cię do lasu chcąc się pozbyć twojego towarzystwa. Typowo ludzkie. Tylko że to nie powód by mścić się na niczemu nie winnym krasnoludzie. A podobno nicponie jak wy zawsze wracają. – Podsumował kowal, po czym nagle zaczął się donośnie śmiać. Uświadomił sobie że próbuje rozmawiać z zwierzęciem.
- Ha, ha. Tępy niczym żeliwny odlew. Od początku podejrzewałem że umowa z Acilą tylko przysporzy mi problemów. Spotykasz jednego gadającego kota i od razu wydaje ci się ze powinieneś prowadzić dysputy z każdym amatorem nieswojego mleka.
- Persewir
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 71
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Kotołak
- Profesje: Złodziej
- Kontakt:
Persewir zatrzymał się idealnie przed Tilią. Zasapany miauknął:
- Niszczyciel... niski człowiek... krzak... ugryzłem! - Potem, już nabierając więcej powietrza dodał już spokojniej:
- Idzie tu! Za mną! Ma młot! Ale jest chyba ranny bo rusza się jak żółw! - Kiedy powiedział to co chciał, położył się zmęczony na ziemi. Wiedział że człowieczek nic mu nie zrobi. Bał się trochę o Tilię, że wpadnie w panikę i zacznie uciekać ale był zbyt strudzony ostatnimi wydarzeniami. Zaczął się zastanawiać, czy jego wcześniejsze ugryzienie w ogóle zrobiło jakąś chociaż najmniejszą ryskę na "stalowych mięśniach" olbrzyma. Nagle coś sobie przypomniał. "Czy mam swój plecak?" - Zestresowany poderwał się i ... stwierdził że panika była zupełnie niepotrzebna. Poczuł od razu jak napiera na niego szorstka tkanina. "Ale czy wszystko jest na swoim miejscu?" - Na to pytanie musiał poczekać do jakiegoś dłuższego postoju. Bo jakby druidka jednak faktycznie wpadła w histerię, to Persewir mógłby nie zdążyć zapakować plecaka z powrotem na plecy i zgubiłby Tilię. Spokojny ponownie położył się pod drzewem. Nasłuchiwał, czy przypadkiem mięśniak nie idzie w ich stronę.
- Niszczyciel... niski człowiek... krzak... ugryzłem! - Potem, już nabierając więcej powietrza dodał już spokojniej:
- Idzie tu! Za mną! Ma młot! Ale jest chyba ranny bo rusza się jak żółw! - Kiedy powiedział to co chciał, położył się zmęczony na ziemi. Wiedział że człowieczek nic mu nie zrobi. Bał się trochę o Tilię, że wpadnie w panikę i zacznie uciekać ale był zbyt strudzony ostatnimi wydarzeniami. Zaczął się zastanawiać, czy jego wcześniejsze ugryzienie w ogóle zrobiło jakąś chociaż najmniejszą ryskę na "stalowych mięśniach" olbrzyma. Nagle coś sobie przypomniał. "Czy mam swój plecak?" - Zestresowany poderwał się i ... stwierdził że panika była zupełnie niepotrzebna. Poczuł od razu jak napiera na niego szorstka tkanina. "Ale czy wszystko jest na swoim miejscu?" - Na to pytanie musiał poczekać do jakiegoś dłuższego postoju. Bo jakby druidka jednak faktycznie wpadła w histerię, to Persewir mógłby nie zdążyć zapakować plecaka z powrotem na plecy i zgubiłby Tilię. Spokojny ponownie położył się pod drzewem. Nasłuchiwał, czy przypadkiem mięśniak nie idzie w ich stronę.
- Tilia
- Kroczący w Snach
- Posty: 223
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Człowiek - Druid
- Profesje:
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Z pewnością ktoś był w pobliżu i zbliżał się do polanki. Tilia poczuła jak serce wali jej w piersiach. Była wystraszona, a z każdą chwilą kiedy odgłosy zbliżały się, jej stan pogarszał się. Na początku myślała, że Persewir też jest przestraszony, ale obserwując go uważnie stwierdziła, że chyba jednak jest raczej zdumiony i zasapany.
- Ugryzłeś krzak? Dlaczego? - musiała coś źle zrozumieć, ale słowa same się jej wyrwały. Przecież niemożliwe by krzak z młotem gonił niedużego kociaka. - Persewirze, uspokój się. - mówiła łagodnie - Goni cię niski człowiek? - chyba to, że skupiła się na przekazie i emocjach kota spowodowało, że jej własna panika schodziła na dalszy plan.
Już jej się wydawało, że zwierzak się uspokoił, gdy nagle poderwał się znów. Cofnęła rękę zaskoczona nagłym zrywem. Czy on właśnie sprawdzał czy jego zawiniątko trzyma się na grzbiecie? Uznała, że nie czas teraz skupiać się na tym. Kot był wyraźnie nadpobudliwy. I zachowywał się coraz dziwniej.
Jego emocje były tak zmienne, że nie mogła za nim nadążyć. Teraz wydawał się zupełnie spokojny, kiedy leżał...
Tilia myślała gorączkowo. Zbójców o poranku było kilku. Teraz Persewir wspomina, że spotkał jednego człowieka. Niskiego człowieka? Czyli kogo, karła? Nie wiedziała co o tym myśleć. No i ten człowiek raczej nie szedł traktem, był z zupełnie innej strony. Zgubił się czy może zaczaił na kogoś?
Nie miała odwagi wyjść zza drzewa, ale ten ktoś kto zbliżał się do polany z pewnością do niej dotrze lada chwila. A skoro jednak prawdopodobnie nie byli to zbójcy, raczej nie napadnie samotnej dziewczyny z kotkiem... Taką miała nadzieję.
Ciut pocieszona własnymi przemyśleniami czekała na postać wyłaniającą się z zarośli.
- Ugryzłeś krzak? Dlaczego? - musiała coś źle zrozumieć, ale słowa same się jej wyrwały. Przecież niemożliwe by krzak z młotem gonił niedużego kociaka. - Persewirze, uspokój się. - mówiła łagodnie - Goni cię niski człowiek? - chyba to, że skupiła się na przekazie i emocjach kota spowodowało, że jej własna panika schodziła na dalszy plan.
Już jej się wydawało, że zwierzak się uspokoił, gdy nagle poderwał się znów. Cofnęła rękę zaskoczona nagłym zrywem. Czy on właśnie sprawdzał czy jego zawiniątko trzyma się na grzbiecie? Uznała, że nie czas teraz skupiać się na tym. Kot był wyraźnie nadpobudliwy. I zachowywał się coraz dziwniej.
Jego emocje były tak zmienne, że nie mogła za nim nadążyć. Teraz wydawał się zupełnie spokojny, kiedy leżał...
Tilia myślała gorączkowo. Zbójców o poranku było kilku. Teraz Persewir wspomina, że spotkał jednego człowieka. Niskiego człowieka? Czyli kogo, karła? Nie wiedziała co o tym myśleć. No i ten człowiek raczej nie szedł traktem, był z zupełnie innej strony. Zgubił się czy może zaczaił na kogoś?
Nie miała odwagi wyjść zza drzewa, ale ten ktoś kto zbliżał się do polany z pewnością do niej dotrze lada chwila. A skoro jednak prawdopodobnie nie byli to zbójcy, raczej nie napadnie samotnej dziewczyny z kotkiem... Taką miała nadzieję.
Ciut pocieszona własnymi przemyśleniami czekała na postać wyłaniającą się z zarośli.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość