Kadafi urodził się i mieszkał w małej leśnej chatce pośrodku opuszczonego królestwa. Jego rodzina była bardzo uboga. Jego rodzice nie znali się na niczym, nie licząc zielarstwa. To właśnie dzięki nim Kadafi poznał różne rodzaje ziół. Często jeździli do Nowej Aerji, by sprzedać to, co zebrali i kupić zapasy do domu. Kadafi jednak bardzo nie lubił swoich rodziców i często się z nimi kłócił, zazwyczaj po takich kłótniach wymykał się z domu, wracając dopiero następnego dnia. Podczas ucieczek uczył się polować, skradać się i tropić. Nigdy nie lubił i nie potrafił strzelać z łuku, jednak umiał wyśmienicie posługiwać się kuszą. Z tego powodu polował głównie na grube zwierzyny pokroju niedźwiedzi. Zawsze dokładnie oglądał swoje zdobycze, poznając ich czułe punkty, by w przyszłości było mu łatwiej walczyć.
Podczas jego ucieczek dość często spotykał też bandytów, którzy mieli liczne kryjówki w okolicy. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę i zawsze był gotów do ucieczki. Niestety w wieku 12 lat bandyci go złapali. Postanowili zawieść go do Arturonu, aby sprzedać go jako niewolnika.
Po kilku dniach podróży bandyci trafili na karawanę, wiozącą artefakty, amulety i inne magiczne przedmioty w kierunku Fargoth. Po chwili zastanowienia postanowili ją obrabować. Nie minęło wiele czasu i plan przekształcił się w czyn. Bandyci przywiązali Kadafiego do drzewa i zajęli się rabunkiem. Podczas chaosu, jaki powstał naokoło karawany, Kadafi dostrzegł rannego kupca uciekającego z ciekawie wyglądającym mieczem w głąb lasu. Wołanie go nic nie dawało, kupiec myślał tylko i wyłącznie o swoim interesie. Chłopak zapamiętał więc kierunek, w którym pobiegł handlarz i próbował się uwolnić. Więzy zawiązane były wystarczająco mocno by nie pozwolić mu się uwolnić, więc musiał szybko wymyślić coś innego. Po chwili myślenia wpadł na pomysł, linę, którą był przywiązany, zaczął szybko i z dużą siłą pocierać o korę drzewa. Po chwili pracy udało mu się uwolnić. Bez zastanowienia pobiegał w kierunku karawany, chwycił miecz leżący przy martwym kupcy i ruszył w pogoń za handlarzem, którego wcześniej widział. Nie minęło wiele czasu, a Kadafi dostrzegł ślady krwi leżącej na ścieżce, podążał nimi chwile, aż w końcu dotarł do kupca. Stracił on już tyle krwi, że nie było mowy o dalszej ucieczce, dlatego schował się w krzakach, licząc, że jakoś to będzie. Kadafi bez dłuższego zastanowienia pozbierał w okolicy zioła lecznicze i zaczął opatrywać rannego. W międzyczasie wypytał go o miecz, z którym uciekał. Jak się okazało, ostrze te było magiczne. Przynosiło niezwykłe szczęście w walce osobie, która nim władała.
Niestety, kupiec nie przetrwał nocy w lesie. Do jego ran wdarło się zakażenie, którego młody chłopak nie umiał wyleczyć. Wiedział jednak, że bandyci będą go szukać, dlatego nie wahając się długo, podjął decyzję o powrocie do domu. Zabrał więc miecz, który według handlarza był magiczny i wyruszył w drogę. Wędrował od wioski do wioski, licząc na jakieś, chociaż chwilowe schronienie. Aby nie umrzeć z głodu, pozbierał w lesie zioła, które wymienił w najbliższej miejscowości na kusze. Posiadając już ją, zaczął polować. Pierwszego dnia podróży upolował jelenia, drugiego dnia dzika, natomiast trzeciego dnia, nie mogąc znaleźć żadnej zwierzyny na obrzeżach lasu, postanowił wejść nieco głębiej. Spotkał tam niedźwiedzia, z początku nie odczuwał strachu, w końcu nie raz już takie zabijał. Gdy podszedł jednak bliżej i przyjrzał mu się, zobaczył, że ten niedźwiedź był zdecydowanie większy niż przeciętny przedstawiciel jego gatunku. Jednak aby nie głodować, musiał go zabić. Nałożył więc bełt własnej roboty na kuszę, przymierzył w głowę i oddał strzał. Trafił, jednak jakimś cudem zwierz przeżył, wstał i ruszył na chłopaka. Z początku Kadafi nie wiedział co robić, w końcu, jakie miał szanse w walce z niedźwiedziem wręcz? Po chwili wahania postanowił jednak nie uciekać i walczyć, licząc, że kupiec go nie okłamał z właściwościami miecza. Z początku miał drobną przewagę, ostrze było dłuższe od łap niedźwiedzia, zwierz jednak atakował bardzo zaciekle. Po chwili chłopak opadł z sił, niedźwiedź jak gdyby na to czekał i wykorzystał okazję. Walnął swoją potężną łapą w twarz, wyłupując prawe oko. Jedynie cud uratował Kadafiego przed utratą drugiego, po ciosie pozostała jedynie wielka blizna. W tym momencie jakaś magiczna moc dodała mu sił, wystarczająco dużo, aby jednym cięciem ściąć głowę niedźwiedziowi. Pół dnia odpoczywał i ruszył w dalszą drogę.
Podróżował tak jeszcze dwa dni, aż w końcu dotarł do rejonów, które znał doskonale. Szczęśliwy puścił się biegiem przez las, żeby w końcu znaleźć się w domu. Niemalże w pełni szczęścia wpadł do swojego domu, jednak w tym momencie, ze wcześniejszego szczęścia nie pozostało już nic. Na drewnianej podłodze ujrzał martwe ciała swoich rodziców. Ciała te były ewidentnie pocięte mieczem. Z początku nie wiedział, co ma robić. Po falach płaczu i smutku pochował ich ciała koło domu. Za ich śmierć obwiniał tylko i wyłącznie siebie. Domyślał się, że zabili ich bandyci. Był zły, że go tu wtedy nie było, mógłby ich wtedy obronić. Od tego momentu postanowił, że będzie tropił i zabijał wszystkich bandytów, jakich tylko znajdzie.