RapsodiaPrzepis na szczęście

Mówi się o niej Miasto Elfów. Owe osiedle nie zostało jednak założone przez elfy, a przez ludzi, pierwszym jego królem był człowiek, niestety jego dość niefortunne rządy doprowadziły do konfliktu pomiędzy władzą a ludem, wtedy to władzę obijał pierwszy elfi król, od tego czasu co raz więcej efów zaczęło przybywać do miasta, mimo, że oddalone o wiele dni drogi od głównych elfich osiedli ściągało do niego mnóstwo elfich braci, a zwłaszcza tkaczy zaklęć. Miasto położone nad legendarnymi wodospadami, w pięknej i... magicznej okolicy nie mogło zostać nie zauważone przez magów, czarodziejów i elfich tkaczy zaklęć...
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Dafne
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Emisariusz
Profesje: Inna , Opiekun , Zwiadowca
Kontakt:

Przepis na szczęście

Post autor: Dafne »

Dafne trzecią godzinę spędzała na czekaniu w kolejce do zielarki. Rapsodia posiadała sporą ilość mieszkańców, więc nic dziwnego, że tyle to trwało. Niebiance nie uśmiechała się wizja spędzenia tu kolejnych trzech godzin, więc zastanawiała się, czy dobrym pomysłem będzie zapytanie, kiedy mniej więcej wejdzie do poradę do specjalistki. Kobieta miała na imię Estera, była w średnim wieku, liczyła sobie jakieś czterdzieści ludzkich lat, ale werwy mogła jej pozazdrościć nie jedna młódka. Emisariuszka spojrzała po istotach oczekujących na wizytę, głównie były to Elfy i Pradawni, jak się domyślała, odczytując poszczególne aury. Wprawdzie nie potrafiła zbyt czytelnie i dobrze rozpoznać pochodzenia danej jednostki, ale coś tam potrafiła, a czego nie wiedziała, to sobie dopowiedziała. Zamierzała dokształcić się w zakresie czytania aur, tak będzie rozsądnie, gdyż sporo podróżowała a jako samotna kobieta powinna liczyć się z wieloma niebezpieczeństwami. Najczęściej jednak jej podróż była dość krótka i niewymagająca szczególnych rzeczy, no i też za dnia, a nie w nocy. Głównie były to podróże konno, co poprawiało jej samopoczucie i bezpieczeństwo, bo koń, gdy się czegoś obawia, daje o tym jasne sygnały.

- Przepraszam, czy wie pani, kiedy pani wchodzi do zielarki? - Zdobyła się na odwagę i popatrzyła przez chwilę na młodą dziewczynę w jasnej sukience. Ubranie zresztą było bardzo podobne do tego, co zazwyczaj nosiła Niebianka. Również w tym momencie.
Nieznajoma uśmiechnęła się ze zrozumieniem.
- A czy jest pani w ciąży? - spytała nieoczekiwanie, czym nieco zdziwiła Emisariuszkę.
- Nnnie... a dlaczego pani pyta? - odpowiedziała skołowana Dafne.
- Bo kobiety przy nadziei mają pierwszeństwo a dzisiaj mamy Derię, więc zielarka policzy im zniżkę. Nie wiedziała pani?
Dafne zrobiła poważną minę. A więc to dlatego tyle przyszło klientów tego dnia! No tak, zniżka!
- Przyznam, że nie wiedziałam nic o tym. Gdybym wiedziała, przyszłabym innego dnia - stwierdziła Niebianka i podrapała się po zgrabnym nosie z lekkim zakłopotaniem.
- Rozumiem. A co pani dolega, jeżeli mogę zapytać? Może mogłabym polecić inną zielarkę, która przyjmuje niedaleko stąd? - dopytywała nieznajoma. Nie przedstawiły się sobie jeszcze, więc Dafne uznała, że najbliższa pora na prezentację.
- Jestem Dafne - przedstawiła się i podała rękę w geście zachęcenia, by rozmówczyni również podała swoją godność.
- Amira.
Dafne ucieszyła się, że jej nowa znajoma również podała jej rękę, gdyby tego nie zrobiła, nie wiedziałaby jak się zachować a czasem spotykała wśród nieznajomych takie osobliwe reakcje. Zwykle to Elfy w ten sposób reagowały, jakby bojąc się zarazków przed dotykiem czyjejś dłoni.
Rozmowa trwałaby dalej, gdyby Niebianka nie musiała wyjść z przedsionka, w którym się znajdowała. Zaczęły boleć ją nogi od stania a nie zamierzała dłużej tkwić w tym miejscu wiedząc, że przed nią było z tuzin innych klientów. Wiadomo, że miejsca siedzące pozajmowały brzemienne kobiety. Po otrzymaniu wskazówki jak ma się udać do innej zielarki, która na pewno ją dzisiaj przyjmie, opuściła przybytek i poszła w swoją stronę.

Reszta dnia toczyła się swoim rytmem. Dafne szła ścieżką w stronę niewielkiego lasu a gdy już się w nim znalazła, słyszała pogodny śpiew ptaków. Coś jej podpowiadało, że będzie zadowolona ze spotkania z Klarą, do której szła. Nie chciała pokazywać przed Amirą, że pytanie o ciążę ją skonsternowało. Musiała teraz poradzić sobie z negatywnymi odczuciami, bo inaczej nie będzie w stanie skoncentrować się nad rozmową z dostępną zielarką. Czasem rozmowy z innymi istotami ją męczyły. Coraz częściej rozmyślała, by zaszyć się na jakimś pustkowiu i nie nawiązywać z nikim kontaktu...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Rapsodia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości