Zachowały się zapiski Aurinko, która prowadziła przez lata coś w rodzaju pamiętnika. Chcielibyśmy tutaj przytoczyć to, co dziewczyna spisywała regularnie. Część zapisków zostało zniszczonych bądź zabrudzonych, ale to, co wiemy na pewno zostało poniżej zacytowane:
ROZDZIAŁ PIERWSZY: POCZĄTKOWE LATA. SPOKOJNE DZIECIŃSTWO
"Urodziłam się pięć setek lat temu, dokładnie nie pamiętam, w którym to było już roku, bo minął szmat czasu, jednak był to moment w historii dość szczególny, ponieważ Mauria z Andurią toczyły wojnę, by później podpisać rozejm a zajęło im to kilka lat. Więc musisz wiedzieć, że moje wczesne dzieciństwo przypadło na ten niespokojny okres w dziejach, kiedy nie było wiadomo do końca, jak to się wszystko potoczy. Na szczęście, wojna okazała się lokalna i nie miało to wpływu na miejscowość, w której dorastałam. Przy narodzinach zyskałam Błogosławieństwo Słońca, jest to szczególny dar, który zapewnia mi młody wygląd oraz siłę. Początkowo sądziłam, że owe błogosławieństwo zostało mi ofiarowane przez matkę chrzestną, Agatę, która jeszcze parokrotnie będzie pojawiać się w moich wspomnieniach. Jednak, kiedy byłam wystarczająco rozumna, zostałam wyprowadzona z błędu między innymi przez Agatę oraz mojego wuja, Teofila, którzy zgodnie twierdzili, że to nie jest żaden podarunek przy narodzinach, jak sądziłam. Błogosławieństwo Słońca zawdzięczam genom, czyli to moi rodzice musieli je posiadać, jednakże nie mam względem nich wdzięczności, ponieważ zostałam przez nich porzucona. Ludzie, którzy mnie wychowali i przygarnęli, dołożyli wszelkich starań, bym nie żyła w rozpaczy z tego powodu i miała wobec nich mimo wszystko dobre odczucia. Wytłumaczono mi, że byli zbyt biedni, aby wychować dziecko i pogodziłam się z tym, jak to wyglądało. Całe szczęście, trafiłam na dobrych czarodziejów, którzy mi bardzo w życiu pomogli. A kim jestem, kim byłam przed Przemianą (specjalnie wielką literą, no bo wiecie, muszę to jakoś zaakcentować)? Urodziłam się Ragarianką. To takie stworzenie z rogami, niekiedy mylone z Piekielnym. Ale co zrobić. Nie, nie jestem Piekielną, żadną Pokusą ani innym dziwnym tworem z piekła. Całe szczęście. Zostałam wychowana przez parę czarodziei, Bryzeidę oraz Aarona de Glickchensenn, brata i siostrę, zamieszkiwaliśmy wspólnie Danae. Życie w tym mieście należało do raczej prostych i mało skomplikowanych, pracę miał prawie każdy, dzieciom nie brakowało jedzenia, a kiedy któreś nie miało się z kim bawić, natychmiast zyskiwało towarzystwo, gdy tylko o to poprosiło. Panowała życzliwość wśród sąsiadów, którzy zazwyczaj byli chętni do pomocy. Mieliśmy gospodarstwo rolne, kawałek ziemi i zwierzęta, z których po pewnym czasie zrezygnowaliśmy. Po pewnym czasie Aaron wpadł na pomysł wyremontowania naszego domu, zrezygnowaliśmy z zagród dla kurcząt, które tylko zajmowały miejsce, natomiast powstał za to sztuczny zbiornik wodny, na które mówiliśmy oczko wodne. Kiedy zapytałam, gdy już podrosłam, dlaczego akurat takie miasto wybrali do życia, odpowiedziano mi, że z uwagi na walory krajobrazowe. Rodzeństwo dobrze mnie traktowano, dało mi swoje nazwisko, którym mogę się posługiwać, było majętne, nauczyło mnie uczciwości oraz operowania magią, z którą już się urodziłam. Odkryłam to, gdy przypadkowo powiedziałam do kamienia w charakterze żartu, aby przemienił się w krzesło. I tak się właśnie stało. Aaron udzielił mi niezbędnych wskazówek, abym mogła lepiej dysponować strukturalną dziedziną magiczną. Myślę, że opanowałam to do perfekcji i obecnie jestem mistrzynią w tej kategorii. Jako dziecko posłusznie wykonywałam polecenia, pomagałam w codziennych obowiązkach, a w wieku jedenastu lat Aaron po raz pierwszy zabrał mnie z sobą do swojego zakładu wytwórczego, w którym produkował ceramikę oraz przedmiotu z brązu i cyny. Zaciekawiłam się tym, co porabia mój opiekun, podobało mi się rzemieślnictwo i chłonęłam wiedzę niczym gąbka. Dzieci z sąsiedztwa nazywały mnie przydomkiem Bystra. Miałam kilka dobrych towarzyszy zabaw i spacerów, a na etapie zdobywania wiedzy przychodził do mnie na prywatne lekcje nauczyciel. Muszę Wam powiedzieć, że byłam dobra w rachowaniu, pisaniu i czytaniu, jednak sporo wiedzy wyszło z mojej głowy po Przemianie. Coś tam pamiętam o matematyce czy geografii oraz biologii, ale nie jest to powalająca wiedza. Szczerze mówiąc, z tego, co pamiętam, z matematyki to akurat dobra nie byłam i nie miałam talentu do przedmiotów ścisłych. Inaczej było z humanistyką i zajęciami z przyrody.
- Aurinko, wstawaj!- woła mnie Bryzeida nazywana przeze mnie mateczką. - Za pół godziny przyjdzie twój wuj i jeżeli zobaczy cię w pościeli, to ja zwariuję. Szykuj się!
Mateczka była osobą wymagającą, trzymającą mnie w ryzach na krótkiej smyczy. Nie mogłam się jej przeciwstawić z uwagi na jej koneksje i znajomości. Niekiedy groziła mi, że jeżeli w czymkolwiek się z nią nie zgodzę bądź nie wykonam jej polecenia, odbierze mi możliwość pobierania lekcji magii, które istotnie uwielbiałam.
Bardzo lubiłam: czytać książki, zdobywać wiedzę, piesze wędrówki, lekcje magii. Prowadziłam pozornie takie życie jak każda wkoło nastolatka. No tak. Pozornie...
Pamiętam sytuację następującą: Aaron zabiera mnie na przechadzkę, każe się ładnie ubrać, więc ubieram najładniejszą sukienkę z atłasu. Nie pamiętam jej koloru, była długa prawie do ziemi z ozdobnym pasem. Aaron spakował nas do bryczki i tak jechaliśmy bitą godzinę, aż poczułam dyskomfort. Nagle, po zejściu z bryczki, Aaron oświadczył: "Dojechaliśmy" i przed swoimi oczyma ujrzałam wysoki budynek. Weszliśmy. Okazało się, że opiekun nazywany przeze mnie tatką bądź Mądrym ewentualnie Brodatym zaprosił mnie do teatru. Sztuka teatralna przypominała mi magiczne sztuczki, których się uczyłam. Nie posiadałam wówczas rozwiniętej siły woli, więc polegałam wyłącznie na zaklęciach. Z czasem miało się to zmienić i energię magiczną produkowałam ze swojego wnętrza. Ale z powodu tego, że udało mi się poznać sporo rozkazów, to pozostałam przy tym, co nie oznacza, że nie potrafię w inny sposób sięgnąć po magię. W wieku dziewięciu lat pierwszy raz użyłam Magii Powietrza oraz Magii Mocy, przy czym bardzo zależało mi na tej pierwszej magii, ale tę drugą poznałam jakby dodatkowo, co pozwoliło mi podtrzymać magię związaną z żywiołem na zadowalającym poziomie. Mimo dziecięcego wieku, czułam się jak urodzona czarodziejka operująca magią powietrza. Potrafiłam przywołać do siebie wiatr, pomóc w oddychaniu, a w połączeniu z magią mocy było to dość efektowne i pomocne. Pamiętam, że pomogłam w ten sposób Bryzeidzie, kiedy zakrztusiła się jabłkiem i nie mogła złapać tchu. Podeszłam w jej stronę i chuchnęłam z całej siły w taki sposób, aby tlen dostał się do jej płuc pozwalając oddychać. Udało się i wdzięczność Bryzeidy nie znała granic. Wspólnie z Aaronem uznali, że powinnam pobierać bardziej intensywne lekcje magii, więc nauczyciel odwiedzał mnie częściej i pod jego pieczą uczyłam się władania magią: struktury, mocy, powietrza. Rodzeństwo stwierdziło, że nie potrzeba mi znać większej ilości zaklęć niż to konieczne. Kiedy Bryzeida wyszła za mąż za pewnego skromnego jegomościa, nasze życie się zmieniło. Ciężko mi powiedzieć, czy na lepsze, czy gorsze. Bryzeida wyprowadziła się z posiadłości, w której mieszkaliśmy w trójkę, co zrozumiałe i utrzymywałyśmy sporadyczny kontakt. Wyjechała kilka staj dalej od nas. To normalne, że spotkania nie mogły odbywać się często.
W wieku dziewiętnastu lat poznałam Hekana. Zakochaliśmy się w sobie bez pamięci i pragnęliśmy uciec. Daleko. Przed siebie. Nim to się jednak stało i mogłam wyruszyć w podróż do mojego nowego domu, wizytę w przybytku moich żywicieli postanowił złożyć wuj Teofil uczący mnie magii. Oznacza to, że miałam dwóch nauczycieli zaklęć: wspomnianego wujka oraz jeszcze jednego czarodzieja, którego imienia już nie pamiętam. To właśnie Teo podarował mi Sztylet Siły, który miał gwarantować mi właśnie to, jak istotnie się nazywał: siłę. Miałam przy nim czuć się bezpiecznie. Opowiedział mi, czym jest ten przedmiot dość zdawkowo, gdyż najważniejsze, bym mogła go stopniowo odkrywać samodzielnie, bez niczyjej pomocy. Oznajmiłam, że za miesiąc kończę dwadzieścia lat i mam zamiar się wyprowadzić. Dowiedziała się o tym również ciocia Agata, która odwiedziła nas bez zapowiedzi i wręczyła do moich rąk wyjątkowe klucze z ozdobną grafiką. Tak się składa, że na temat otwierania zamków wiedziałam wówczas niewiele, jednak mój wybranek powiedział, że nauczy mnie paru przydatnych technik. Okazało się, że klucze Agaty to przedmiot legendarny i moja ciotka przywłaszczyła je sobie, albowiem widniały w gablocie pobliskiego muzeum. Na tę informację uśmiechnęłam się. Jak widać, nie tylko ja dawałam porwać się namiętnościom..."
Aurinko to jedynaczka, która nie znała swoich biologicznych rodziców. Urodziła się jako Ragarianka, silna, mądra i ładna, aczkolwiek nie w jakiś przesadny sposób. Została pozostawiona pod drzwiami świątyni i znaleziona przez rodzeństwo de Glickchensenn. Czarodzieje opisywani powyżej sprawili, że posiadła w sobie oprócz talentu, również wiedzę dotyczącą używania czarów, znała większość zaklęć i potrafiła używać magii strukturalnej, powietrza oraz magii mocy. To znacznie ułatwiało jej życie, jednak pragnęła posiąść arkana któregoś jeszcze żywiołu. Tutaj pomógł jej ukochany Hekan.
ROZDZIAŁ DRUGI: MAGIA ZIEMI ORAZ MIŁOŚĆ DO HEKANA
Panna De Glickchensenn przeżywszy dwadzieścia lat, postanowiła wyprowadzić się wraz z ukochanym w nieznane. Oznajmiła to Aaronowi i zareagował z aprobatą na tę wiadomość, gdyż ufał Hekanowi i uważał go za rozsądnego Ragarianina (tu warto odnotować, że Aurinko i Hekan to Ragarianie, zaś rodzeństwo, które wychowało Aurinko to Pradawni, ale nie jest to istotna informacja, kim oni byli). Wkrótce Aurinko poznała tajniki Magii Ziemii, została żoną Hekana, jednak pozostała przy swoim nazwisku. Hekan z powodu niższego urodzenia powziął nazwisko żony jako własne. Był utalentowanym młodym czarodziejem, trenował z żoną ziemską magię dwa razy w tygodniu i już po dwóch miesiącach od ślubu, ukochana znała niektóre zaklęcia i tajniki tej dziedziny magii. Małżeństwo od początku było zgodne i nie chciało posiadać dzieci. To wykluczało chęć rozwoju i wolności, a że sporo podróżowali w odległe rewiry, nie mogli sobie pozwolić na niańczenie niemowlaka. Byli w stanie przeznaczyć fundusze na edukację dziecka, ale postanowili być bezdzietni. Taka była ich wola. Zamieszkali w pięknym domu w Adrionie składającym się z dwóch wieżyczek i sympatycznego placu, posiadali służbę, bo było ich na to stać.
"W pierwszą podróż wcale nie chciałam udawać się do Gór Śnieżnych oceniając, że będzie mi tam za zimno, jednak mój mąż uparł się na ten pomysł. Zrealizowaliśmy go bez większych problemów, a że byłam bardzo młodą dziewczyną, godziłam się na wszelkie rzeczy, które chciał wykonać Hekan. Był to mężczyzna odważny i silny, niczego mi przy nim nie brakowało."
Dalsze zapiski zawierają już moment przemiany, ale nie wiemy o tym zdarzeniu zbyt wiele. Generalnie, przemiana pozostaje pewną tajemnicą, a już sobie wyjaśniamy, dlaczego tak się dzieje...
ROZDZIAŁ TRZECI: URATOWANIE ŻYCIA I PRZEMIANA W DEMONA
"Do pewnego momentu wiodłam spokojne życie Ragarianki, kontaktowałam się z moimi dawnymi opiekunami. Po przekroczeniu dwudziestu jeden lat, zdałam sobie sprawę, że moje życie u boku męża jest szczęśliwe, odwiedziliśmy wówczas cztery miejsca, a do jednego z nich lubiliśmy wracać. Była to Lydia bezpośrednio nad Jeziorem Lodowym. Nie musieliśmy przejmować się odległością od naszego domu, ponieważ byliśmy utalentowanymi czarodziejami i korzystaliśmy z kręgów teleportacyjnych, co nie dziwiło chyba nikogo. Razu pewnego, kiedy przechadzałam się, by zaczerpnąć świeżego powietrza, wzdłuż linii brzegowej jeziora, nad którym wypoczywaliśmy, miałam zaskakujące spotkanie. Mąż zadbał, abym była ubrana w ciepłe stroje, miałam więc na sobie podczas tego pobytu skóry ze zwierząt. Nagle przed moimi oczyma pojawił się pewien tajemniczy stworek o zielonym zabarwieniu ciała. Pomyślałam, że muszę się zbliżyć, aby zobaczyć, co się dzieje. Okazało się, że stwór był małą żabą, a raczej... stworzeniem humanoidalnym, a jednak żabio-podobnym. Dowiedziałam się, że to Anurai, przedstawił się właśnie w ten sposób i sądziłam, że to jego imię, które zachował w tamtym momencie dla siebie, nie wiedząc, kim jestem. Wydawał się nieufny, łypał na mnie podejrzanie i spod byka. W każdym razie Anurai utknął między zaroślami, zaplątał się między szuwary i nie mógł się wydostać, a czas uciekał. Musiałam coś zrobić! Całość była bardzo emocjonująca, myślałam, że nie dam rady mu pomóc, ale okazało się, że byłam w błędzie. Wyciągnęłam długi patyk, mając nadzieję, że Anurai sięgnie po niego, ale ten to zignorował albo nie zdążył! Nie wiedziałam, co dalej robić! Pomyślałam, że muszę mu dopomóc, inaczej za chwilę nie będę miała czego ratować, a maluszka było mi szkoda. Więc tak: uznałam, że magia strukturalna oraz magia ziemska dopomoże mi w tym, co chciałam wykonać, więc wypowiedziałam silne zaklęcie i po paru chwilach ukształtowanie gruntu zmieniło się na korzyść, a zarośli było mniej, niektóre z nich całkowicie zniknęły. Żabek mógł bez problemu wydostać się, odplątał się z szuwarów i stanął szczęśliwy obok mnie. Podziękowań nie było końca! Serce łomotało mi w piersi z emocji i wrażenia. Nie mogłam się uspokoić."
Cóż, jak to w życiu bywa, Anurai nie był ot, zwykłym stworzeniem chodzącym po alarańskim padole, a był to krewniak króla i kiedy arystokracja dowiedziała się o honorowym czynie Aurinko, kobieta została zaproszona z Hekanem na uroczyste przyjęcie, podczas którego doszło do tego, że otrzymała tytuł szlachecki, a także została hojnie obdarowana przez króla sporą ilością ruenów. Za te pieniądze mogła kupić sobie konia, wykwintne stroje i biżuterię, a wdzięczność króla nie miała granic.
Niestety, przyszły też gorsze dni. Anurai bowiem posiadał kilkoro wrogów, którzy, dowiedziawszy się o jego przeżyciu, wpadli w prawdziwą wściekłość. Ludzie oraz elfy plotkowali o tym, że Anurai miał wówczas zginąć, że to była zasadzka mająca na celu unieszkodliwienie go. Warto wspomnieć, że Aurinko i Hekan nie mieli o niczym pojęcia i nie wiedzieli, że ktoś czyha na ich życie, gdyż ów nieznajomy dowiedział się kto uratował Anuraia imieniem Klemens. Otóż Klemens podarował w ramach podziękowania pewien przedmiot Aurinko- złote jabłko, dość niezwykły upominek wiążący się z jej zdolnością do Magii Struktury, albowiem potrafił zmienić się na przykład w kielich czy inny godny uwagi przedmiot.
Jak zatem doszło do przemiany Ragarianki w Demonicę? Otóż, nie wiemy o tym zbyt wiele, szczegóły muszą pozostać tajemnicą, wiadomo natomiast, iż Aurinko zniknęła w tajemniczych okolicznościach po przyjęciu królewskim, uderzona prawdopodobnie czymś w głowę i związana, a gdy się obudziła, znała już Magię Ducha i miała wyczyszczoną pamięć o Klemensie oraz o tym, czego dokonała.
"Udało mi się dowiedzieć, że komuś bardzo zależy na tym, abym nie pisnęła ani słowa nikomu o uratowaniu życia Klemensowi oraz o tym, że stałam się Przemienioną. Wiem, że osoba, która mnie przemieniła, chciała, abym rozpoczęła inne życie, a nie potrafiła wyczyścić mi pamięci w inny sposób, niż poprzez ową metamorfozę. Moja emanacja stała się słabo dostrzegalna, a postać półeteryczna, jednak nie mogę zbyt często tego wykorzystywać. Zachowały się moje rogi, którem mogłam, kiedy chcę chować. Stałam się silniejsza i potrafiłam władać do pewnego stopnia Magią Ducha. To było niezwykłe doświadczenie, a poza tym, praktycznie nic się nie zmieniło."
W tym momencie notatki się urywają... Postać po swojej przemianie samodzielnie nauczyła się wielu przydatnych zdolności: szyć z materiałów ubrania, pływać, opanowała zasady pierwszej pomocy, doskonaliła również prawie wszystkie dziedziny magii, poza tą ziemską. Jakoś na to nie starczyło czasu, jednak ze względu na swój talent, możliwe, że wkrótce opanuje tę magię w stopniu zaawansowanym. Jej umysł jest otwarty na nowe doznania i umiejętności.
ROZDZIAŁ CZWARTY: MAGICZNY ATRAMENT
Obudziła się po przemianie obolała i chciało jej się pić. Miejsce, w którym się znajdowała, było dosyć ciemne i nieprzyjazne a były to lochy. Zapytana przez strażnika, czy coś wie na temat Anuraia o imieniu Klemens, otworzyła szeroko buzię ze zdumienia. Nie miała pojęcia, o co mężczyzna ją pytał.
- No dobrze. Zabiorę cię do domu. Nic tu po tobie, pani - odparł nieznajomy i po kilku godzinach była już w swoim domu w Adrionie.
Kiedy się uspokoiła, mogła opowiedzieć o wszystkim swojemu mężowi. Po jakimś czasie ktoś zapukał do ich drzwi i otworzył Hekan, bo Aurinko była zbyt przerażona, by to zrobić. Na ziemi tuż przy drzwiach widniał list oraz tajemniczy przedmiot- granatowy flakonik. Okazało się, że to atrament, który posiada magiczne cechy, jednakże jest przeklęty. Liścik zawierał następującą treść: "Oto przedmiot, o którym rozmawialiśmy, droga Aurinko. Kłaniam się uniżenie, o pani oraz dostarczam wspomniany atrament, o który pani prosiła. Dla przypomnienia, przedmiot jest już opłacony. Nie miałem go w asortymencie, kiedy o nim rozmawialiśmy, więc na pani prośbę dostarczam ten przedmiot pod same drzwi pani domu". Co zawdzięczamy magicznemu atramentowi? Otóż, dzięki niemu możliwe są podróże astralne. Wystarczy zapisać na kartce papieru konkretne słowa, można to też uczynić w zeszycie, aby przenieść się do świata zmarłych. Ale to nie koniec magii zaklętej w tym atramencie. Aurinko weszła w posiadanie tego przedmiotu za sprawą kupca, który sprzedał jej przedmiot i powiedział, iż pochodzi od wnętrzności zabitej Renys. Aurinko słyszała kilka opowieści o tym morskim stworze i początkowo nie chciała zostać właścicielką atramentu, jednak handlarz miał moc przekonywania i udało się wpłynąć na decyzję kobiety.
Po przemianie Aurinko nauczyła się kilku nowych umiejętności, takich jak: gotowanie, jeździectwo, opatrywania ran, demonologii oraz naturianizmu. Jej demoniczne życie niczym nie odbiega od typowego żywota demona, który to co jakiś czas może stać się półwidzialny oraz podróżować do Otchłani przy pomocy Magii Ducha, bo bez tego ani rusz.
ROZDZIAŁ PIĄTY: TERAŹNIEJSZOŚĆ
- Póki co, zastanawiam się nad odnalezieniem moich rodziców. To nie jest tak, że mi się nudzi, ale w ten sposób, dowiedziałabym się, na czym jeszcze polega Błogosławieństwo Słońca. Nie wiem o tym darze zbyt wiele, więc, o ile rodzice żyją, będą w stanie odpowiedzieć na moje pytania... - powiedziała któregoś dnia swojej zaufanej powiernicy, która była jej służącą. Tym samym można powiedzieć, że Aurinko ma w planach dokładnie to, co rzekła w tamtej chwili.