Oglądasz profil – Kitt

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Kitt "Rekin z Arranty" K'night
Rasa:
Tryton
Płeć:
Mężczyzna
Wiek:
137 lat
Wygląda na:
18 lat
Profesje:
Kupiec, Przemytnik, Kolekcjoner
Majątek:
Bogaty
Sława:
Sławny

Aura

Delikatnie rubinowy blask otacza emanacje, skrywając jej słabość i miękką, lśniącą powłokę, która na zewnątrz zdaje się emanować silnym ciepłem, w środku natomiast można odczuć przybijający chłód. Złota powierzchnia szybko i skutecznie odwraca od tego uwagę. Przyozdabiają ją skomplikowane kobaltowe wzory wprost emanujące przepychem. Gdzieniegdzie nawet miedziane i mniejsze, rtęciowe plamki o kolistym kształcie można omyłkowo uznać za rozsypane tu i ówdzie rueny. Niesie ze sobą intrygującą miodową woń, która miesza się z zapachem soli morskiej i drogimi perfumami. Choć gnie się na wietrze niczym delikatny kwiat, to posiada niebezpiecznie ostre krańce skryte pod aksamitnym puchem z morskiej piany. W smaku natomiast jest zaskakująco sucha, nawet pozostawia po sobie nieprzyjemną gorycz.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Kitt
Grupy:
Płeć gracza:
Mężczyzna

Skontaktuj się z Kitt

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
3
Rejestracja:
3 lat temu
Ostatnio aktywny:
1 rok temu
Liczba postów:
6
(0.01% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.00)
Najaktywniejszy na forum:
Ocean Jadeitów
(Posty: 5 / 83.33% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[Na Oceanie Jadeitów] Niejeden rekin sobie życzy, by dorodna szprotka wiodła go na smyczy.
(Posty: 5 / 83.33% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:niezbyt silny, niezbyt wytrwały, wrażliwy
Zwinność:zręczny, szybki, precyzyjny
Percepcja:przytępiony smak, pozbawiony zmysł magiczny
Umysł:pojętny, ineligentny, b. silna wola
Prezencja:olśniewający, szarmancki, charyzmatyczny

Umiejętności

PolitykaEkspert
[Zna na wylot sytuacje polityczną panującą w Arrantalis, jest także dobrze zaznajomiony z co ważniejszymi faktami polityki na kontynencie, szczególnie w kwestii wszystkiego co obraca się wokół mniej legalnych działań]
Targowanie sięEkspert
[Lata doświadczenia, zarówno pośredniego jak i bezpośredniego, w dogadywaniu się odnośnie cen i innych aspektów umów handlowych]
EtykietaEkspert
[Jest doskonale zaznajomiony z etykietą panującą wśród wyższych sfer Arrantalis, a także w miarę dobrze zapoznany z powszechnie akceptowaną etykietą na kontynencie.]
HandelEkspert
[Rozumie rynek, jego zasady a także to jak jest kreowana sytuacja na tymże i jest w stanie podejmować na tej podstawie logiczne decyzje.]
ŚpiewEkspert
[Uwielbia swój głos, i kocha wiedzieć, że inni też ów głos uwielbiają]
Czytanie i PisanieEkspert
[Eleganckie i szybkie pismo oraz zdolność do szybkiego przeczytania nawet najbardziej barwnie rozpisanych dokumentów]
PrawoEkspert
[Zna na wylot wszystkie prawa panujące w Arrantalis, oraz znaczną część praw obracających się wokół handlu i nielegalnych odmian handlu na głównym kontynencie]
MatematykaBiegły
[Potrafi dokonywać nawet bardziej zaawansowane kalkulacje w głowie, tak długo jak nie zawierają one zbyt dużych liczb. Na kartce papieru zaś jest w stanie bezbłędnie przeprowadzać nawet najbardziej żmudne kalkulacje]
KsięgowośćBiegły
[Jest zaznajomiony zarówno ze standardowym, jak i "kreatywnym" księgowaniem i jest w stanie sam zarządzać swoimi finansami]
SzulerstwoBiegły
[Kontrolowanie mimiki, mowy ciała i słów by ciężej było odkryć jego prawdziwe intencje]
KulturoznastwoBiegły
[Jest w miarę dobrze zaznajomiony z kulturą Arrantalis, oraz nieznacznie zapoznany z tym jak to z ów kulturą jest na kontynencie.]
PływanieZaawansowany
[Pomimo swej rasy, rzadko kiedy ujrzeć go można w wodzie innej niż ta w jednej z jego licznych wanien, w których uwielbia się relaksować. Owszem, od czasu do czasu popływa w większym zbiorniku wodnym, głównie by rozruszać mięśnie, ale nie jest to częsta okoliczność. Na wszelkie dalekosiężne podróże morskie zabiera się statkiem, gdzie znajdują się wszystkie luksusy którymi zazwyczaj rozkoszuje się podczas przebywania w swej wilii w Arrantalis.]
KaligrafiaOpanowany
[Potrafi, kosztem prędkości, zmienić słowa w coś więcej niż plamy atramentu na papierze]
TaniecOpanowany
[Potrafi skorzystać ze swoich nóg na balu, nawet jeśli nie przepada za tą czynnością]
AlchemiaOpanowany
[Wiedza czysto teoretyczna, wykorzystywana głównie podczas nadzorowania handlu lub przemytu, a także przy wykupywaniu specyfików na własne użycie]
MedycynaOpanowany
[Wiedza czysto teoretyczna, wykorzystywana głównie podczas nadzorowania handlu lub przemytu, a także przy wykupywaniu specyfików na własne użycie]
TaktykaPodstawowy
[Relikt nauk wymuszonych przez ojca. Wie co zrobić, by w razie czego nie wyjść na głupca podczas dokonywania strategicznych decyzji]
PoliglotyzmPodstawowy
[Zna zarówno Mowę wspólną jak i Elficki]
HistoriaPodstawowy
[Zna najważniejsze momenty w dziejach Arrantalis, ale nic szczególnego poza tym]
Pismo RunicznePodstawowy
[Potrafi odróżnić prawdziwe runy od podróbek, wykorzystywane głównie podczas nadzorowania handlu lub przemytu, a także przy kupowaniu przedmiotów które wpadną mu w oko.]

Cechy Specjalne

Rodowód - TrytonRasowa
Jako przedstawiciel rybich naturian posiada on zdolność przemiany w pełni ludzką formę, w której traci to wszelkie cechy charakterystyczne dla jego rasy. Ze względu na swą delikatność potrafi on wytrzymać do sześciu godzin poza wodą bez jakichkolwiek skutków ubocznych, a po tym czasie skóra jego zaczyna cierpieć a on wraz z nią. W razie potrzeby lub w przypadku nagłej desperacji mógłby spędzić dwanaście godzin poza środowiskiem wodnym, nim przedwczesna śmierć zdołałaby położyć na nim swe kościste łapska. Poza tym faktem nadmienić warto, iż jego znajomość morza jest zaskakująco dobra jak na trytona, który większość czasu spędza nad taflą oceanu.

Magia:

Nowicjusz

Przedmioty Magiczne

Mroczny

Charakter

Pod zachowaniem dopasowanym do każdej okazji, pod słowami, którymi stara się ukryć swoje prawdziwe intencje, pod bogactwem, którym się otacza w każdej możliwej formie, Kitt jest… bezduszny.

Nie samolubny, nie narcystyczny, ani nawet złośliwy. Jedyne, co ma wobec innych, to niemal absolutna apatia wobec innych. Owszem, potrafi on lubić, nie lubić, nienawidzić, a nawet kochać, ale nigdy emocje te nie są zrodzone z tego kim jest dana osoba, ani też nie są skierowane bezpośrednio na tą osobę. Zamiast tego emocje te rodzą się i powiązane są z mającymi wpływ na jego status majątkowy czynami dokonanymi przez daną osobę i konsekwencjami z tym związanymi. Mówiąc konkretniej - Kitt przywiązuje wagę tylko do swojej wygody oraz bogactwa, na której opiera się jego wygoda, a większość jego emocji wynika lub dotyczy właśnie tych rzeczy, lub zmian w tychże.

Nic więc dziwnego, że jego opinie, preferencje oraz uprzedzenia obracają się tylko wokół tego. Przykładem tego jest to, iż wśród ras ceni sobie te, których produkty albo dostarczają mu dochodów, albo wspomagają jego młodocianą urodę. Podobnie zresztą ceni on sobie ludzi i trytonów, ci bowiem stanowią znaczną część zarówno jego klientów jak i osób, którzy w pośredni sposób pracują na jego utrzymanie. Tymczasem niebianie są niemalże znienawidzeni przez niego, ze względu na to, iż Królowa Delia, anielica, jest synonimem potencjalnego problemu dla jego zarobków, szczególnie tych wywodzących się z nielegalnych działalności.

Dla trytona bogactwo to nie tylko waluta, ale też posiadanie, przy czym granice tego co chce posiadać, nie zostały jak dotąd odnalezione. Czy to drogocenny obraz, bezcenny artefakt, bezwartościowy pieniężnie przedmiot mający wartość sentymentalną dla innej osoby, czy też nawet inna żywa istota, wszystko to chce zdobyć, tak długo jak może to zdobyć, jest to bowiem dla niego dowód, iż nic nie jest poza zasięgiem jego ręki, a wiedza ta napawa go spokojem. Ta tendencja nie ogranicza się do rzeczy fizycznych, tryton uwielbia bowiem pławić się w emocjach skierowanych na niego, a wiedza o tym, iż cudze myśli są skupione na jego istocie, wywołują szczery uśmiech na jego twarzy. Z tego powodu uwielbia on swoje piękno - nie tylko zwraca to uwagę na niego, ale samo w sobie jest bogactwem, którego chce mieć jak najwięcej. Jest to na tyle cenny aspekt jego życia, iż uwielbia on godzinami spędzać czas na pielęgnowaniu każdego zakamarka zarówno swej trytoniej jak i ludzkiej postaci.

Moralność, niepisane zasady świata czy nawet prawa wzdłuż i wszerz Alaranii są dla Kitta jedynie przeszkodą między nim a potencjalnymi źródłami zarobku. Dobro i zło to dla niego zbędne etykiety, które nie mają żadnego sensownego - z jego punktu widzenia - znaczenia. Czas to zasób, którego marnowanie oznaczało niepowiększanie jego zasobów, a to było równoznaczne z ich ubytkiem, nic więc dziwnego, że uwielbia on rozplanować sobie całe miesiące swojego życia, aby zagwarantować maksymalny zysk.

Kitt jest świadomy tego, iż ciągłość jego żywota jest jedyną rzeczą, która pozwala mu zaspokoić jego potrzebę zawłaszczania, dlatego też jest nadzwyczaj ostrożny, a w razie potrzeby jest w stanie poświęcić wiele monet w zamian za zagwarantowanie sobie tego, iż nie skończy przedwcześnie w grobie. Z tego samego powodu jest też świadomy tego, iż inni, gdyby poznali jego prawdziwe “ja”, nie mieliby zbyt wiele przeciwko temu, by ukrócić jego istnienie. Dlatego też nie ma on “przyjaciół”, przynajmniej w niebiznesowym znaczeniu tego słowa. Ciężko bowiem być przyjacielem, jeśli to, co się prezentuje to stos masek, gotowych ukryć go przed rzeczywistością w każdej nawet najbardziej nieoczekiwanej okazji.

W życiu codziennym nie stroni od zwykłych przyjemności, te bowiem także są dla niego wartościowe. Wykwintne wino, jedzenie przyrządzone przez wybitnego szefa kuchni, okazjonalnie kobieta w ten czy inny sposób przekonana do tego, by zaspokoić cielesne potrzeby jego jestestwa, wszystko to ma swoją wartość, i tak długo jak wartość ów przewyższa cenę, jest on w stanie poświęcić materialne zasoby na te ulotne doznania.

Wygląd

Nie trzeba znać się na naturianach, by wiedzieć, że Kitt nie jest typowym trytonem. Już pierwsze spojrzenie na niego, bez względu na to gdzie się znajduje i w jakiej formie przebywa, daje odczucie, iż jest on zbyt… nieskazitelny. Niczym iluzja zbyt piękna, by być prawdziwa, bardzo łatwo dostrzec, iż tryton, choć niezwykle urodziwy, jest taki głównie dzięki swojemu bogactwu i wywodzącym się z niego specyfikom, a nie z natury, jak to bywa często w przypadku nieludzi.

~~~
Forma Trytona
~~~

Jak każdy przedstawiciel swej rasy, Kitt w swej prawdziwej, czy też raczej naturalnej formie posiada od pasa w dół rybi ogon o smolistej barwie, a powyżej niemalże ludzkie ciało, miejscami przyozdobione jeśli nie czarną bądź błękitną łuską to płetwami czy innymi, typowo rybimi akcesoriami.

Pod względem wymiarów, Kitt K’night jest niezwykle drobny jak na swój wiek, z czego sam naturianin jest niezwykle dumny, nadaje mu to bowiem młodzieńczego uroku. Jego ogon długi na trzy łokcie i jedną stopę (około dwa metry dziesięć centymetrów) zakończony jest szeroką na trzy czwarte łokcia (około pół metra) i równie długą płetwą, która jest tak delikatna, iż przeźroczysta, przywodząc na myśl barwione szkło lub mocno prześwitujący materiał. Sama powierzchnia ogona tymczasem to gładkie w dotyku łuski, niemal zawsze wypolerowanie do tego stopnia, że można w nich się przejrzeć pomimo głębokiej czerni zawartej na ich powierzchni.

Jego ludzka część tymczasem prezentuje się równie zacnie, o ile można tym płytkim słowem określić standard piękna, który Kitt uwielbia się chełpić. Od pasa po czubek głowy jest on wysoki na jeden krok (około 75 centymetrów), a jego głowa i ręce zdają się adekwatnie proporcjonalne, zdają się bowiem idealnie pasować do jego sylwetki. A skoro o sylwetce mowa, to łatwo zauważyć, iż przez tą, którą prezentuje tryton, nie jest ciężko oskarżyć go wygląd zniewieściałego nastolatka. Wcale nie pomaga fakt, iż waga jego nawet w tej formie nie jest zbyt okazała, wynosi bowiem jedynie dwa cetnary (około osiemdziesiąt kilogramów). Jego blada skóra jest gładka, delikatna, a co najważniejsze starannie wydepilowana, o ile dotychczasowa sytuacja na to pozwala. Dłonie niczym należące do niewiasty ozdobione są przez błony między palcami i nic więcej, dowód na to iż przez cały swój żywot nie zaznały one pracy fizycznej. Biegnące wzdłuż przedramienia płetwy, równie czarne co większość jego łusek, są dla odmiany matowe, a w razie potrzeby mogą przywrzeć do jego ciała bądź też rozłożyć się aż do jednej piędzi wysokości. (około dwadzieścia centymetrów)

Znaczną część jego pleców, jak i również górną część ramion oraz policzki trytona zdobią jaskrawo błękitne łuski, które zdają się niemalże promieniować własnym blaskiem w obliczu światła zewnętrznego. Są one zazwyczaj pojedynczo, a największe skupiska składają się z dwóch lub trzech łusek, lecz poza tym są one stosunkowo symetrycznie i równomiernie rozłożone na powierzchni jego skóry.

Jego głowę zdobi wiele rzeczy, aż ciężko się zdecydować, na czym się skupić gdy podziwia się jego wdzięki. Bladoróżowe usta są niczym z obrazka, drobne i tak cudne, że można by pomyśleć, że stworzone do tego by zostały ucałowane. Błękitne oczy są pełne życia, a ich jaskrawość przywodzi na myśl nieskalane niczym dziewicze wody, w które chce się wpatrywać przez resztę swego życia. Zgrabny nos i ludzkie uszy także dodają mu wdzięku, zamiast szkodzić, a krótkie, kruczoczarne włosy, po których widać, iż dba o nie dzień i noc, idealnie wkomponowują się w jego delikatne, czy też raczej młodociane rysy twarzy. Czarne płetwy wyrastające tuż za jego uszami odstają nieznacznie od zarysu jego głowy, lecz ich czarny kolor jest dokładnie taki sam jak ten który zdobi jego włosy, przez co niezwykle łatwo ich nie zauważyć z daleka, co zresztą można też powiedzieć i skrzelach, które pod ów płetwami są skryte.

~~~
Forma Człowieka
~~~

W tej formie jest on wysoki na ledwie dwa i pół łokcia (około półtora metra), a waga jego spada do kamienia i cetnara (około pięćdziesiąt kilogramów). Wynika to z tego, iż Kitt traci absolutnie wszystkie cechy związane z wodą, takie jak skrzela, łuski i płetwy, a ogon jego zostaje zastąpiony parą zgrabnych nóżek, których niejedna panna by pozazdrościła, a niejeden dżentelmen chciałby rozmasować (gdyby nie wiedział, iż należą do przedstawiciela płci zazwyczaj niepięknej). Jego górna połowa prezentuję się poza tym bez zmian, a dolna podąża za trendem nieznacznej męskości i znacznej urody, nawet jego biodra bowiem, pomimo niezbyt okazałych rozmiarów, są godne pochwały ze względu na swe proporcje, szczególnie gdy spogląda się na nie z tyłu.

~~~
Ubrania, Akcesoria, Pachnidła
~~~

Jak na trytona przystało, najlepszym ubraniem Kitta jest brak ubrań. Owszem, posiada niezliczoną ilość ubrań na każdą okazję na wypadek gdyby sytuacja tego wymagała, ale te nosi tylko w ostateczności, co w jego przypadku musiałoby oznaczać, iż w przeciwnym wypadku grozi mu śmierć lub wieczne bankructwo. Poza tym jednak obce są mu ubrania czy inne akcesoria takie jak pierścionki, kolczyki czy inne świecidełka w ten, czy inny sposób przyczepiane do ciała.

Zamiast tego Kitt zdaje się nosić zapachy, te bowiem zawsze są takie, jak on sobie tego zażyczył. Wśród codziennej gamy pachnideł i kosmetyków, które balansują na granicy między intensywnym zapachem a przytłaczającą nos wonią wyróżnić można Cudowny Olejek Adrioński, Białą Gwen, a nawet Perfumy Amhri. Okazjonalnie, zależnie od sytuacji, roznosi się dookoła niego także niemożliwy do pomylenia zapach Niebianki, co zresztą widać także, młodzieńczy urok jego zyskuje wtedy bowiem boskich wręcz walorów. Ci, co z jakiegoś powodu zdołają dzielić z nim pocałunek wyczują zapach Miętówek Rubidijskich, a tacy co doznali zaszczytu rozkoszowania się jego ciałem mogą wyróżnić ledwo wyczuwalną woń Seito bądź Aalmu Zdarzają się momenty, gdy wokół Kitta roznosi się woń Perfum Kasseovein, ale te momenty zdają się równie sporadyczne co ulotne, rzadko kiedy bowiem naturianin jest w potrzebie efektów tego specyfiku.

Są jednak akcesoria, które - tak samo jak ubrania których zazwyczaj unika, są na pewien okres czasu zawsze w zasięgu ręki trytona. Mowa tu między innymi o Świecach Ciszy i słynnym, a zarazem ekstremalnie nielegalnym Eliksirze Miłosnym. Czasami posiada jedną z tych rzeczy, czasami żadne, ale bywają też momenty kiedy obydwa ów przedmioty ma naszykowane, ale ze względu na ich naturę ma to miejsce bardzo rzadko i tylko wtedy, kiedy Kitt może dyktować czas, miejsce i warunki często nielegalnych bądź moralnie wątpliwych spotkań.

~~~
Zachowanie, Głos, Mowa ciała
~~~

Na pierwszy rzut oka, lub dla z natury naiwnych wydawać by się mogło, że jest osobą elegancką, aczkolwiek beztroską, ale w rzeczywistości wszystko jest kalkulowane jeśli chodzi o to co robi Kitt. Każde najmniejsze drgnięcie powiek, najdrobniejsza mimika, nawet to jak się wypowiada i jakiego tonu głosu stosuje, wszystko to jest wolą trytona, jego ciało bowiem to w jego mniemaniu nie tylko dzieło sztuki, ale także narzędzie, dzięki któremu dostaje to czego chce, jak chce i kiedy chce.

Nieliczni, co poznali Kitta w więcej niż jednym miejscu będą mogli bez trudu wyłapać ten fakt. W większości przypadków, czyli na balach czy w innych miejscach, gdzie prezentuje się on przed publicznością, jest on dostojny i szarmancki, a do tego do bólu miły, aż dziw, że wciąż go widać w trakcie tego, jak z pomocą słów i maślanych oczu dobiera się do cudzego zaplecza. Kiedy zabiera się za prowadzenie interesów, staje się odważny, co widać po jego postawie i ciągłym utrzymywaniu kontaktu wzrokowego. To, jak bardzo przyjazne są jego gesty i akcje jest zależne od tego, czy osoba, z którą ma do czynienia go zna, albo czy sam interes jest legalny bądź też nie. W samotności bądź też w otoczeniu osób, nad którymi ma całkowitą kontrolę w danej sytuacji, wyłania się jego apatia wobec innych, co widać po tym jak bezduszna jest jego mimika, oraz to jak bardzo jego ręce przestają szanować cudzą przestrzeń osobistą.

Historia

“Suchy ląd ma jedną zaletę, której nie sposób zignorować - przelana krew zawsze, prędzej czy później, spłynie w dół.”
~Kitt

~~~
Wprowadzenie - Kompania Morska “Płetwa i Żagiel”;
Czasy przed narodzinami Kitta.
~~~

Tak długo, jak istniała Arranta i Talianis, tak długo istniała działalność zwana “Płetwą i Żaglem”.

Ów kompania morska zaczęła skromnie, jako przedsiębiorstwo składający się z jednego alarańczyka, jednego trytona i jednej mizernej łodzi. Jedyne co mieli to siebie nawzajem, determinację oraz całkowity brak pogardy dla takich rzeczy jak moralność czy uczciwość. Nie byli może źli do szpiku kości, ale nie odmawiali potencjalnym zarobkom, bez względu na to czy było to coś tak banalnego jak eksport, import czy inne usługi transportowe, czy też oszustwa, naciąganie, czy nawet celowe kierowanie statków na pewną zgubę wśród ukrytych tuż pod taflą wody skał, co by naturianin mógł wydobyć z nich co lepsze kosztowności gdy te już spoczną pod powierzchnią

Jak to w bezdusznej działalności bywa, obydwoje mieli niemożliwy do poskromienia głód pieniądza, a klientów i zleceń była zawsze skończona ilość. Z początku próbowali uniknąć konfliktu poprzez podział terenu - Alarianin zajmował się sprawami na lądzie, a tryton tymi w wodzie - lecz prędzej czy później chciwość przemogła obydwu, przez co zaczęli sobie skakać do gardeł. O tym, kto zwyciężył, zadecydowała zdolność oddychania pod wodą, naturianin pozostawił bowiem ciało swego dawnego towarzysza na dnie oceanu, z daleka od oczu i uszu tych, co podejrzewali morderstwo.

O dziwo ów zabieg sprawił, iż praca stała się lżejsza w obliczu braku współpracownika. Gdy nie musiał dyskutować godzinami nad tym, jakie zlecenia przyjmą, a które ignorują, wszystko szło szybciej, a jego zdolność oddychania pod wodą pozwoliła mu także w przerwach między zleceniami zagrabiać co kosztowniejsze skarby, dotychczas spoczywające w zapomnieniu na morskim dnie dookoła wyspy. Gdy tylko sytuacja na to pozwoliła, zaczął zatrudniać zarówno ludzi na powierzchni, jak i również swych morskich rówieśników, dbając o to, aby każdy z nich był gotów ubrudzić sobie ręce w imię zarobku.

Od tamtego momentu zysków tylko przybywało. Unikatowe połączenie tradycyjnego transportu wraz z możliwościami oferowanymi przez grupę syren i trytonów, gotowych przenieść, zdobyć lub wydobyć nawet co cięższe przedmioty przez oceaniczne głębiny sprawiało, iż konkurencja, zarówno w legalnych jak i nielegalnych sferach, po prostu nie potrafiła nadążyć. Mizerna łódź wkrótce została zastąpiona przez pełnoprawny statek z dedykowaną załogą, a niedługo po tym jeden statek stał się całą flotą, gotową na ciągłe i regularne kursy do co ważniejszych miast handlowych Alaranii. Przedstawiciele przedsiębiorstwa na lądzie zyskali na liczebności na tyle, by móc tworzyć wyspecjalizowane grupy, w wyniku czego działy odpowiedzialne za księgowość, transport lądowy, kontakty z klientami, zastraszanie konkurencji czy nawet eliminacje wścibskich osobników. Tymczasem pod powierzchnią wody wciąż przybywało tych, co byli gotowi poświęcić nieco czasu i energii w ramach sowitego zarobku pod postacią waluty z lądu. Szczególną popularnością, ze względu na zysk dla kompanii jak i również zarobki zatrudnionych, cieszył się interes podwodnego szmuglowania, mało który port bowiem dbał o to, aby sprawdzać, czy przypadkiem pod kadłubami statków nie przebywają naturianie, a w ich rękach bardzo nielegalne oraz równie drogocenne towary.

Kompania Morska “Płetwa i Żagiel” stała się siłą, z którą każdy handlarz i każdy przemytnik na terenie Arranty musiał się mierzyć. Może i nie mieli całkowitego monopolu na rynku, ale to wystarczało. Byli w idealnej sytuacji, gdzie ich operacje przyniosły niewyobrażalne zyski, a gdzie wciąż byli w stanie ukrywać swe nielegalne działalności przed władzami tego państwa. Trytonowi, któremu to podlegała cała Kompania, podobał się taki stan rzeczy, dlatego też przez lata cieszył się życiem pełnym owoców jego ciężkiej pracy. Z czasem jednak, gdy miał tyle sojuszników co wrogów, zrozumiał, iż sielanka nie będzie trwała wiecznie. Potrzebował zabezpieczenia, czegoś, co sprawi, że nawet w obliczu jego nagłej i nieplanowanej śmierci Kompania przetrwa, a wraz z nią przetrwa jego nazwisko, K’night, to był bowiem jego główny cel - aby nikt o nim nie zapomniał. Bardzo szybko okazało się, iż spłodzenie potomka i ustanowienie dziedzicznej władzy nad Kompanią było jedynym słusznym wyborem.

Syrena, którą wybrał, nie była miłością jego życia. Nie była też szczególnie piękna, przynajmniej jak na syrenie standardy, a i brak jej było talentów czy innych kwalifikacji. Zamiast tego miała jedną zaletę, którą cenił w niej ponad wszystko - była odurzona bogactwem, jakim dysponował, a co za tym idzie, robiła wszystko zgodnie z jego wolą. Nie musiał jej nawet namawiać na poczęcie dziecka, to ona bowiem podjęła inicjatywę, bez wątpienia, aby zagwarantować, iż nie zostanie wyrzucona z jego łask. Jakby nie patrzeć, poza cielesnością nie miała do zaoferowania nic a nic, więc ta akcja z jej strony była jak najbardziej logiczna, ale co najważniejsze, była jak najbardziej na rękę właścicielowi Kompanii.

W ten oto sposób ród K’night wpisał się na karty historii - Czy to syrena, czy tryton, każde kolejne pokolenie po uzyskaniu kontroli nad Kompanią okazywało się bardziej wyrachowane od poprzedniego. Ulice Arranty spłynęły krwią tych, którzy próbowali przeciwstawić się chciwości rodu, w czasie gdy handel morski od i do tego państwa był pod niemal całkowitą kontrolą “Płetwy i Żagla”

Nawet za czasów władania tego, który zwany był tyranem, a którego to imię praktycznie wymazane zostało z kart historii, Kompania Morska utrzymała się na powierzchni, a nawet rozrosła się w wyniku bezwzględności króla. Dotychczas niezbadane rejony takie jak handel niewolnikami czy wprost porywanie ludzi z nadbrzeżnych osad na kontynencie zaczęło przynosić zyski, których wysokość wręcz wymusiła trwałe dodanie tychże działalności do ich repertuaru, nawet w czasach kiedy panowało bezkrólewie, a kiedy to klątwa zaczęła zatapiać wyspę. A skoro o klątwie mowa, to ta także okazała się niespodziewanym źródłem dochodów. Wydobywanie pochłoniętych przez wodę dóbr i kosztowności, a także ubezpieczanie cudzych firm na czas przyszłych zatopień tylko wzmocniły pozycję Kompanii na rynku. Rzecz jasna pomagał też fakt, iż czas zatopienia był idealny do tego, aby zaszkodzić konkurencji, czy to poprzez niszczenie budynków czy też w nieco subtelniejszy sposób.

W ten sposób kompania kwitła z każdym rokiem bezkrólewia. Niektórzy próbowali zebrać władzę nad wyspą, lecz ta nigdy nie była niepodważalna i całkowita. Ten stan rzeczy tylko ułatwiał sytuacje, łatwiej było bowiem łamać zasady i prawa, których nikt nie był w stanie utrzymywać bądź wprowadzać w życie. I właśnie w tej rzeczywistości narodził się Kitt K’night.

~~~
Rozdział Pierwszy - Książę bezkrólewia
Czasy od narodzin do trzydziestego drugiego roku życia Kitta.
~~~

Kittowi nigdy nic nie brakowało.

Chciał coś zjeść? Jadł to wtedy kiedy tego chciał, i tak jak tego chciał.

Chciał się pobawić z innymi dziećmi? Te bawiły się z nim, jeśli chciały słodkości i monety, które zostały im w zamian obiecane.

Ktoś zrobił mu przykrość? Tortury były spodziewaną reakcją.

Z jakiegoś powodu czuł się źle? Najlepsi magowie, znachorzy i lekarze czuwali przy nim i robili wszystko, co mogli, aby przynieść ulgę, od tego bowiem zależała ich zapłata, a czasem i ich żywot.

Można by pomyśleć, że rodzice go kochali ponad wszystko, a w wyniku tego rozpieszczali go nawet wtedy, gdy był on już dorosłym trytonem. Co niektórzy zaczęliby wnioskować, iż to wina tego, iż urodził się on powabny i delikatny niczym niewiasta, a przez to traktowany był przez swych opiekunów niczym istota ze szkła, mogąca się rozpaść od najmniejszego dotyku. Czy to jednak była prawda? Ależ oczywiście, że nie. Prawdziwym powodem była nie miłość czy też nadopiekuńczość, a bezduszna, finansowa decyzja, trwająca nieprzerwanie od setek lat w głowach tych, co zostali właścicielami Kompanii.

Ród K’night musiał mieć potomka, który zdoła nie tylko odziedziczyć, ale też utrzymać “Płetwę i Żagiel”, z więcej niż jednego powodu. Dla pracowników Kompanii była to obietnica stabilności i gwarancja tego, iż bez względu na to co się stanie, zawsze będzie ktoś, kto zdoła wypłacić im kwotę, na którą zapracowali. Był to zarazem środek motywacyjny, jak i zapobiegawczy, dzięki temu bowiem nawet najbardziej wyrachowani i bezwzględni pracownicy, nie próbowali przejąć władzy. Ryzyko wynikające z buntu zrodzonego na niższych szczeblach hierarchii było po prostu zbyt wysokie w porównaniu z niemal gwarantowaną świetlaną przyszłością, która czekała ich na ich obecnym stanowisku, szczególnie ze względu na to, iż co bardziej nielegalne segmenty Kompanii sowicie wynagradzany co ryzykowniejsze akcje wykonywane pod banderą “Płetwy i Żagla”.

Co to ma wspólnego z luksusem, w jakim żył Kitt? Ano to, iż pomimo tego, iż rodzice widzieli w nim pełnoprawnego, przyszłego właściciela firmy, to jednak nie chcieli oni, aby ten przejął kompanię za ich życia. Byli zbyt dobrze świadomi, iż wystarczyłoby, aby Kitt obiecał większe zarobki, aby znaczna większość pracowników stanęła za nim murem. Z tego też powodu, tak długo jak żyli, musieli zagwarantować, iż Kitt nigdy, ale to przenigdy nie będzie miał powodu do tego, by chcieć przejąć władzę, a danie mu pełnego dostępu do ich bogactwa i niemal absolutną kontrolę nad wszystkim było jedną adekwatną opcją.

Kitt nie bał się wykorzystywać tego, wydając majątek na wszystko, czego pragnął. Cena nie grała roli, więc był gotowy zapłacić fortunę za choćby najmniej znaczące udogodnienia. Z wiekiem, gdy z dziecka powoli wyrastał mężczyzna, Kitt zaczął doceniać nie tylko faktyczną użyteczność rzeczy, ale też prestiż związany z posiadaniem tychże. Jeżeli coś było, to on chciał to mieć, choćby dla samego faktu posiadania. Mniej więcej w tym samym czasie zaczął też w bardziej skupiać się na opinii innych. Kiedyś myślał o tym w standardowo dziecięcy sposób - chciał być w centrum uwagi i żeby wszyscy się go słuchali. Kiedy jednak dojrzałość przybyła, wraz z nią pojawiła się potrzeba bycia wywyższonym ponad ciemną masę. Nie wystarczyło, aby był otoczony tymi, których zwabiło jego niezaprzeczalne bogactwo. Chciałby zazdroszczono mu, by spoglądał na niego w ten wyjątkowy sposób… by był pożądany niczym rzeczy, za którymi sam się uganiał, wydając przy tym absurdalne ilości waluty.

Na całe szczęście on był wciąż piękny i młody gdy pierwsze iskry tego pragnienia się w nim zrodziły, a alchemia i medycyna oferowała wiele specyfików, które pozwoliłyby mu zachować taki stan rzeczy. W ten oto sposób, gdy coraz to bardziej zaczął się udzielać na przeróżnych spotkaniach i uroczystościach w państwie bezkrólewia, wszystkie oczy szły na niego. I to nie tylko dlatego, że wyglądał na trytona, któremu syreny zazdroszczą urody. Lata mijały, jego aktywność społeczna była coraz większa, a on wyglądał dokładnie tak, jak wszyscy go pamiętali z jego pierwszego społecznego debiutu. Był niczym zamrożony w czasie, nic więc dziwnego, że nawet jego trytonia postać była uznawana przez kobiety z wyższych sfer za obiekt westchnień.

Naturianin pławił się beztrosko w tym wszystkim. Był on niczym dzieło sztuki, a osoby, którymi się otaczał to jego audiencja, która była gotowa zapłacić, by choćby przez chwilę doznać piękna, jakim emanował tryton. W międzyczasie używki wszelakiej maści, od ekstremalnie drogiego wina po mocniejsze narkotyki, sprawiały, że świat był o wiele ciekawszy, podobnie zresztą jak ci, z którymi miał okazję przebywać. Gdy jednak uwaga nie była wystarczająco silna, a ciało potrzebowało odwyku od potencjalnie groźnych substancji, lubił on umilać sobie czas przy pomocy tych, którzy wpadli w sidła jego wdzięków. Manipulowanie ludźmi niczym zabawkami było nadzwyczaj rozkoszne, szczególnie gdy ci ślepo wierzyli, że to, co robił Kitt to był wynik miłości, a nie nagłego napadu nudy.

~~~
Rozdział Drugi - Upadek “Płetwy i Żagla”;
Czasy trzydziestego trzeciego roku życia Kitta.
~~~

Kitt nigdy nie zapomni dnia, w którym to Delia Antelion, dosłowna anielica, została królową nowo zjednoczonego Arrantalis. Wszyscy na każdym szczeblu hierarchii “Płetwy i Żagla” zaczęli popadać w istną panikę. Jedni cofali swoje inwestycje, składając bogactwa niczym skarb piracki, czy to na pustkowiach, czy po prostu w swych piwnicach. Inni szykowali się jak na wojnę, szukając najemników gotowych do obrony Kompanii i interesów tejże. Byli też tacy, co rozejrzeli się dookoła, odetchnęli mocno, wykrzyknęli ‘Jebać to’ i czmychnęli, byle jak najdalej od dowodów na to, czego dokonywali w imię bogactwa.

Kitt tymczasem? Kitt robił to, co zawsze robił - korzystał z bogactwa, póki to było. Nie martwił się o niebiankę, oraz jej niechybną i nieuniknioną sprawiedliwość, poza rodowodem był on bowiem, jak dotąd, kompletnie nieobecny “Płetwie i Żaglu”. Owszem, miał prawo się rządzić, ale nigdy z tego prawa nie skorzystał… bo i po co? Odpowiedzialność i towarzyszące temu niebezpieczeństwo było czymś, co wolał pozostawić w rękach swoich rodziców, po których widać było, iż czują na szyi sznur szubienicy po latach prowadzenia czegoś, co można bez wyrzutów sumienia określić jako organizacje niemal całkowicie skupioną na przestępstwach zarówno na jak i poza Arrantalis.

Do upadku spółki nie doszło od razu, ciężko było bowiem przywrócić prawo i porządek, ale z każdym kolejnym dniem prawa i rozporządzenia nowej władczyni, wsparte przez głos ludu oraz rosnącą liczbę oddanych jej strażników, coraz bardziej wyniszczały to, na co pracowali jego rodzice, ich przodkowie i przodkowie tychże przodków. Bez względu na to jak próbowali ukryć swe działania, nie miało to znaczenia. Może to interwencja Najwyższego, może też fakt, iż przez setki lat nikt nie dbał o dyskrecję, ale nie było jak ukryć brudów, które skrywane były przez “Płetwę i Żagiel.”

W dniu gdy jego rodzice zostali skazani za swe uczynki, Kitt pozostał z posiadłością i resztkami bogactwa, które zostały łaskawie niezagrabione na rzecz państwa. To jak znana była działalność rodu K’night przez niemalże każdego mieszkańca Arranty sprawiło, iż ‘niewinność’ Kitta w kwestii działalności Kompanii była praktycznie niezaprzeczalna. A co z jego innymi czynami? Cóż, Kitt od zawsze był ostrożny w kwestiach, które mogły mu zaszkodzić, ale nawet tych było niewiele, zazwyczaj bowiem nie miał nic przeciwko temu, by być grzecznym, obrzydliwe bogatym obywatelem Arranty, więc to także zagwarantowało, iż nikt nawet ręki na niego nie podniósł w czasie, gdy organizacja, dzięki której pławił się w luksusach przestała istnieć.

Kitt nie rozmyślał długo nad tym, co chciał. Chciał on bowiem, by wszystko było tak jak dotychczas i wcale nie chodziło tu o istnienie “Płetwy i Żagla”. Raczej chodziło o to, iż chciał on mieć dostęp do praktycznie nieograniczonego bogactwa, a zarazem mieć praktycznie zerową odpowiedzialność za to, skąd się ów bogactwo bierze. Na całe szczęście ponad trzydzieści lat życia oferowały mu nie tylko niemalże nieograniczony dobrobyt, ale także wiele znajomości oraz wiedzę, dzięki której jego życzenie będzie czymś więcej niż tylko marzeniem rozpieszczanego od dziecka trytona.

~~~
Rozdział Trzeci - Narodziny i żywot “Rekina z Arranty”
Czasy od trzydziestego czwartego do sto trzydziestego siódmego roku życia Kitta
~~~

Przybycie Delii miało swoje plusy. Pod jej koordynacją oraz z pomocą tych, którzy jej wolę zmieniali w czyny, Arrantalis stało się pełnoprawnym państwem o szybko rozwijającej się ekonomii. Grzechem byłoby z tego faktu nie skorzystać, co Kitt czynił z zaskakującą efektywnością.

Jego pierwszymi krokami było skorzystanie ze znajomości z “Płetwy i Żagla”. Było wiele osób, które uciekły przed nowo ustanowionym prawem, i choć znalezienie ich nie było proste, to jednak Kitt był w stanie poświęcić nieco swych wciąż ubywających bogactw na ten cel. Odszukał on zarówno ludzi, jak i syren i trytonów, o których to wiedział, że potrzebują źródła zarobku. Można by pomyśleć, że chciał, aby u niego pracowali, ale to nie była prawda. Zamiast tego, w zamian za drobny procent z ich przyszłych zarobków, obiecał im że znajdzie im pracodawców, mniej lub bardziej legalnych zależnie od tego, jak bardzo nie komfortowo czuli się wobec wizji potencjalnego starcia z nowo ustanowionym przez anielicę porządkiem. Niektórzy się zgodzili, i dzięki temu Kitt mógł spełnić swoją część umowy.

Gdzie znalazł osób szukających pracowników, przemytników czy innych rąk do pomocy? A nigdzie indziej jak na bankietach, balach i innych uroczystych rzeczach organizowanych przez najbogatszą warstwę społeczną dawnej Arranty. Znał tam wiele osób, czy to kupca co to zawsze narzekał na brak silnych rąk do pomocy, czy też arystokratę, który nie krył się z tym, że wraz z rozpadem “Płetwy i Żagla” stracił on dostęp do regularnych dostaw bardzo drogich i bardzo nielegalnych specyfików. Były też inne osoby, mniej lub bardziej zdesperowane i w potrzebnie mniej, lub bardziej legalnych współpracowników. Negocjacje, przy których wspierał się swoim wyrobionym przez lata prestiżem, a nawet urokiem osobistym, szły dobrze, jeśli nie bardzo dobrze.

Gdy tylko uporał się z tym, zaczął dokonywać tego samego, tyle że na większą skalę. Szukał i odnajdywał przedsiębiorstwa, ludzi związanych z hadlem lub po prostu adekwatnie bogatych ludzi w potrzebie, a następnie z pomocą swych znajomości, wiedzy i chęci do uzgodnienia adekwatnych cen sprawiał, iż ich problemy się rozwiązywały, a w jego rękach pojawiała się obietnica, iż będzie regularnie wynagradzany kwotą zależną od tego, jakie przychody z tego wynikną. Rzecz jasna taka umowa była niezwykle ryzykowna, ale tylko, gdy patrzeć na jedną. Gdy dorobił się takich dziesiątki, a później i setki? Prawa matematyki były po jego stronie, bowiem kiedy część firm, od których zależał jego dobrobyt, przechodziła kryzys, inne były w trakcie rozkwitu. A im więcej ludzi i zakładów było oplecione wokół jego palca, tym większe oraz bezpieczniejsze stawały się jego przychody.

Tytuł “Rekin z Arranty”, choć nie wynikł od niego i pojawił się najwyraźniej znienacka, był miłym atutem. Pomimo tego, iż w teorii oraz w świetle prawa nie posiadał on ani jednego przedsiębiorstwa, to jednak ci zaznajomieni z tym co tak naprawdę się działo w Arrantalis wiedzieli, iż przez lata naturianin znaczne udziały w najważniejszych firmach, kompaniach czy interesach dziejących się na obu wyspach. Było to też o tyle wygodne, że w ukrytym przed wzrokiem Królowej Delii przestępczym półświatkiem tytuł ten zaczął wzbudzać szacunek, dzięki czemu Kitt nagle miał o wiele łatwiej z tym, by pomimo swojego delikatnego wyglądu nawiązać bardzo poważne znajomości i wspomagać niezwykle odważne interesy. To w dużej mierze dzięki Kittowi właśnie przemyt od i do Arrantalis nie stał się wymarłym gatunkiem, a zamiast tego rozkwitał w najlepsze.

W pewnym momencie jego bogactwo dorównuje temu, co oferowała "Płeta i Żagiel" prowadzona przez jego rodziców. Kitt nie próżnował jednak i dbał o to, by inwestować. Nigdy nie tworzył bezpośrednich źródeł dochodów, zamiast tego dbając o to, by to inne spółki z tego czy innego powodu były zobowiązane do wspierania jego finansowych potrzeb. Dla publiki i tych u władzy był praktycznie organizacją charytatywną, finansując nawet najbardziej ryzykowne i szalone idee w zamian domagając się niemalże zerowego procentu z tego co w przyszłości dana firma zdoła zarobić. W rzeczywistości jednak tam, gdzie nie sięgały oczy praworządnych, dbał on o to, aby każde jego działanie było opłacalne, a zarazem niemal niemożliwe do przypisania do niego. Nawet pośrednicy jego pośredników mieli pośredników, więc nawet ci, którzy oburzeni byli jego agresywnymi stawkami w zamian za jego pomoc nie mieli jak zakończyć jego żywota. A wyboru wielkiego nie mieli, bo z każdym rokiem Kitt zdobywał coraz to większą kontrolę nad ekonomią Arrantalis, aż w końcu niewidzialna ręka rynku została zastąpiona jego własną, równie niewidzialną, lecz o wiele bardziej stronniczą dłonią.

W końcu jednak nadszedł punkt, gdzie musiał on przestać aktywnie udzielać się w Arrantalis. Był zbyt świadomy tego, iż nie mógł mieć całkowitego monopolu, to by bowiem przypieczętowało jego los, nie sposób byłoby ukryć bowiem jego czynów, gdyby były one widoczne w każdym zakamarku obu wysp. Zamiast tego pozwolił on, aby działo się to, co miało się dziać, pozostawiając nowe spółki na łaskę losu, a stare trzymając przy sobie na warunkach, jakie wcześniej ustanowił. Nie znaczyło to jednak, że miał on dość bogactwa. Oj nie...

Jeszcze wiele bogactwa czekało na niego, ale to już leżało daleko poza Arrantalis, a to oznaczało, iż “Rekin z Arranty” musiał zacząć pracować nad tym, by stać się “Rekinem Alaranii”...

~~~
Rozdział Czwarty - Interes musi trwać
Czasy obecne
~~~

...

Posiadłość

Lokalizacja: Arrantalis
Północny port Arranty skrywa coś więcej niż tylko magazyny pełne towarów, karczmy wypchane marynarzami czy stoiska pełne lokalnych towarów. Wśród kamiennych budowli skrywa się budynek, który rozmiarami dorównuje największemu z magazynów, a którego architektura wrzeszczy w stronę obserwatora o niewyobrażalnym bogactwie.

Cała budowla, od fundamentów po najwyższy punkt dachu, jest wykuta z marmuru i przyozdobiona niezliczoną ilością barwionego szkła, a wszystko to połączono poprzez magię w jednolitą, niesamowicie wytrzymałą bryłę. Drzwi wykonane z drewna tak rzadkiego, iż niemożliwego do rozpoznania królują zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz tej cudownej budowli. A skoro o wnętrzu mowa, to skrywa ono wszystko, czego można się spodziewać po miejscu godnym kogoś o iście arystokrackich upodobaniach. Najlepsze meble, najdelikatniejsze tkaniny oraz najgustowniejsze obrazy zdobią każdy zakamarek, w czasie gdy niezliczona ilość służby dba o dobrobyt tego miejsca i jego mieszkańców. Dzięki temu żadne z setek akwariów obecnych tutaj nigdy nie zazna nieurodzaju, a każde pomieszczenie zawsze w pełni gotowe jest, by być wykorzystane do swej zamierzonej roli.

Jest coś jeszcze, co sprawia, iż miejsce to jest wyjątkowe. W przeciwieństwie do innych budynków, gdzie żyją bogacze Arrantalis, miejsce to nie jest przystosowane do szybkiego ewakuowania zarówno mieszkańców, jak i kosztowności. Zamiast tego, gdy nadchodzi czas zatopienia wyspy, życie w willi rodu K’night dzieje się jak się działo. Służba, będąca złożona w pełni z syren i trytonów, kontynuuje swoje obowiązki, a niemożliwe do zliczenia runy i zaklęcia obecne na każdej powierzchni, meblu czy przedmiocie sprawiają, że nic nie traci ani na wartości materialnej, ani też nie marnieje w obecności słonej wody.
  • Najnowsze posty napisane przez: Kitt
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data