Gertrude należy do klanu ''Wściekłe Bestie''. To ugrupowanie umożliwiło kobiecie zdobywanie umiejętności charakterystycznych dla <br>skrytobójcy. Tak, tak- mimo że oficjalnie zarabia jako najemnik, w podziemiach jest znana ze swojego kunsztu w zabijaniu i torturowaniu. Ludzie, <br>nawet należący do klanu, nie mówią o tym głośno, jest to owiane ogromną tajemnicą i nigdy się o tym głośno nie rozmawia. Właściwie, ojciec <br>Gertrude jest założycielem owego klanu. W wieku trzynastu lat młoda Gertie straciła swoją matkę, która została zamordowana. Pan Obvar długo <br>nie mógł podnieść się po stracie małżonki, z czasem w jego sercu zakorzenił się gniew, później nienawiść, aż w końcu doszedł do punktu, w <br>którym postanowił, że schwyta mordercę i własnymi rękami doprowadzi do jego zagłady. Bardzo kochał poczciwą Isabel, a jeszcze bardziej <br>pokochał Gertrude, jak tylko pojawiła się na świecie. Początkowo nie radził sobie z wychowaniem nastoletniej córeczki całkiem sam. Został <br>pozbawiony środków do życia, jednak w niedługim czasie rozpoczął pracę kowala. Morderca Isabel został szczęśliwie (rzecz jasna, dla pana <br>Obvara...) pojmany i skazany na wygnanie, lecz to nie wystarczyło pogrążonemu w smutku Stephanowi. Szukał go tak długo, aż znalazł. <br>- Banicja?! - krzyknął któregoś dnia z niedowierzeniem w towarzystwie paru kompanów od butelki. - Skandal, skandal, powiadam, <br>towarzysze! Nie spocznę, póki go nie zamorduję oto tymi gołymi rękami! - I tak też się stało. W niedługim czasie ludność wiejska plotkowała o <br>brutalnym morderstwie wygnańca. Otoczony złą sławą Stephan Obvar postanowił urwać kontakty. Spakował siebie i córeczkę. Wyruszyli w <br>nieznane. Odtąd życie małej Gertie całkiem się zmieniło. Odtąd już zawsze będzie w podróży, jako że kryjówka ''Wściekłych Bestii'' zmienia się <br>cały czas. Nikt nie może jej odkryć, bowiem klanowa działalność jest tajna. Pewnego, mroźnego wieczora, kiedy klan dopiero co powstał w <br>głowie Obvara, zostawił córkę samą w domu. Nie miał innego wyjścia, nie miał jej z kim zostawić, a musiał rozpocząć poszukiwania potencjalnych <br>członków ugrupowania. Miała wtedy już szesnaście lat, jednak rozłąka z ojcem spowodowała zmiany w jej usposobieniu. Gertrude stała się <br>opryskliwa, nieznośna i dokuczliwa. <br>Wchodziła w konflikty z sąsiadami, przestała wychodzić z domu. Ojciec zostawił jedynie list, który w sposób zwięzły i treściwy wyjaśniał, dokąd <br>zmierza i żeby się nie martwiła w żadnym razie. Nie było żadnej wzmianki o jego ewentualnym powrocie. Gertrude sądziła, że zadrwił z niej w <br>wyjątkowo bezczelny sposób. No tak, matka zmarła, on nie będzie dłużej z nią mieszkał. Tak właśnie przedstawiało się myślenie szesnastolatki...<br>Stephan wrócił po miesiącu z góry przepraszając, że nie poinformował córki wcześniej. Początkowo jedynaczka była bardzo obrażona, <br>uciekła z izby, gdzie rozmawiali trzaskając drzwiami. Dopiero po wielu błaganiach zgodziła się łaskawie wyjść i wysłuchać, co też stary pryk ma <br>do powiedzenia. Stary pryk... wówczas tak o nim myślała, przeżyła w końcu okres silnego buntu ze względu na wiek. <br>- Gertrude, wiem, że źle zrobiłem, ale błagam, zaklinam cię, nie gniewaj się dłużej. Po śmierci matki zrozumiałem, może nie od razu... <br>zrozumiałem, że muszę być silny i że musimy tworzyć rodzinę. Nie chcę być dla ciebie wrogiem, nie. Ja chcę dla ciebie, dla nas jak najlepiej, <br>dziecko. Zrozum, że jestem tylko człowiekiem, który nagle stracił ... stracił tak wiele - dodał ze smutkiem. - Ale póki mamy siebie, powinniśmy <br>być dla siebie wsparciem, rozumiesz, kochanie? - Po tych gorzkich, acz zarazem pokrzepiających słowach, doszło między nimi do porozumienia. <br>Długo trwali w uścisku, szlochając raz po raz. Gdy oboje doszli do siebie, ojciec począł kontynuować swe wyjaśnienia.<br>- Założyłem klan mający na celu zrzeszenie płatnych morderców. Może nie powinienem ci o tym mówić, jesteś jeszcze taka <br>młodziutka... Ale uważam, że już dostatecznie dorosła, by wiedzieć, jak smakuje zło i żądza zemsty. Długo zastanawiałem się, czy ci o tym <br>opowiedzieć, wtajemniczyć i czy zgodzić się na to, byś do nas dołączyła. Mam już paru zaufanych członków, są to odpowiedzialni ludzie i na <br>pewno nic ci nie grozi. Przy nas będziesz rosła jako harda wojowniczka. Nauczę cię, jak trzymać miecz, jak rzucać sztyletami w groźnego <br>przeciwnika, jak uciekać się do ostateczności... Tylko pamiętaj, córko! Nikomu nie możesz powiedzieć o tym ugrupowaniu, nikomu!<br>- Obiecuję, ojcze, że nikomu nie powiem. Co więc muszę robić?<br>Stephan odparł, że początkowo będzie się tylko przyglądać pokazowym walkom wojowników. Rzeczywiście tak się stało. Mimo że <br>Gertrude nie od razu zafascynowała się wspomnianymi pokazami, z czasem, kiedy nabierała masy mięśniowej i doświadczenia, posługiwanie się <br>bronią białą stało się jej pasją. W jaki sposób klan zyskuje klientów? Jest to bardzo proste. Co jakiś czas kilku przedstawicieli zjawia się w <br>mrocznych dzielnicach miasta. Osoby poszukujące skrytobójców znajdują się same. Najczęściej już ich przyczajone spojrzenie sprawia, że <br>członek klanu już wie, o co chodzi. Pochodzi, niczym polująca zwierzyna i zadaje kilka pytań.<br>- Kim jesteś? Skąd się tu wziąłeś? Ile zapłacisz? Kogo i gdzie?<br>Tych kilka urywanych, aczkolwiek konkretnych zapytań wystarczy, by konspiracyjnym szeptem uzgodnić cenę, miejsce, czas i sposób, w <br>jaki ofiara ma być zamordowana. Skrytobójca nie zwraca uwagi na okoliczności oraz pobudki towarzyszące klientem. Może, chociaż nie musi się <br>tym interesować. Zazwyczaj członkowie ''Wściekłych Bestii'' nie wściubiają nosa w nie swoje sprawy. I kiedy tak Gertrude przechadzała się <br>ciemnymi uliczkami, pewnego razu natknęła się na niewielkich rozmiarów skrzata. Sięgał jej do kolan, ale był bardzo gadatliwy. Okazało się, że <br>szuka pracy jako sługa. Zarzekał się, że gdy pani nie będzie mogła wstawić się na spotkanie z klientem, on zrobi to za nią. Gertrude łypnęła na <br>niego, popatrując trochę spod byka. Nie była zwolenniczką przyjmowania niewolników w postaci domowych skrzatów pod swój dach. W efekcie <br>jednak zgodziła się. Tak oto wiernie trwają przy sobie bez niepotrzebnego entuzjazmu. Gertrude do tej pory pamięta spotkanie ze skrzatem.<br>- Cześ, jestem Torturek! - krzyknął radośnie w jej kierunku. Na te słowa najemniczka ryknęła śmiechem. <br>- Torturek? - zdziwiła się widocznie.<br>- Ano, mój poprzedni właściciel mnie tak nazwał i tak zostało. Nazwał mnie tak prawdopodobnie dlatego, że zbyt dużo gadałem, co doprowadzało <br>go do szewskiej pasji, o! - ukłonił się, klaszcząc w ręce.<br> Warto napomknąć, że najemniczka prowadzi koczowniczy tryb życia. Za pewną sumkę zgadza się wynajmować mieszkania bądź pokoje w <br>karczmach. To jej wystarczy. Jej cel każdego dnia jest taki sam - zarobić jak najwięcej pieniędzy obojętnie, jakim sposobem.