Szedł tak długo, dopóki posępny kopiec z kamieni nie zniknął za horyzontem. Po drodze nazbierał sporo chrustu, więc kiedy dotarł nad mały strumyczek szerokości nie większej jak metr, zatrzymał się przy nim. Od razu rozpalił małe ognisko.
Rozłożył na ziemi koc, po czym zdjął kirys i ostrożnie wyciągnął liść. Niezbyt pewnie i delikatnie położył go na kocu i przykrył jedną wartswą, obawiając się, żeby wiatr go nie zwiał. Właściwie jej...
Zaraz potem usiadł blisko ognia i zdął płąszcz. Otrzepał go ze śmieci i położył obok siebie. Wyciągnął bukłak z wodą i spory kawałek bandaża zwinięty w rulon. Rozpiął koszulę i nie spiesząc się zaczął ocsyszczać ranę. Ne była głęboka, ale dość długa. Pazury ghuli nie były orężem które czyniło ładne, proste rany. Kiedy brzuch miał już czysty, zaczął owiązywać się bandażem.
Zerkał w stronę koca, mając jednak nadzieję że Evien śpi i nie obudzi się do rana.
Równiny Theryjskie ⇒ [nad jeziorem Eriss] Bez celu
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Zbudził ja jego dotyk. Kiedy wysuwał ją z kieszeni miała ochotę protestować. Właściwie miała ochotę spędzić tam resztę życia. Poza bliskością jego ciała zrobiło jej się zimno i nakrycie jej kocem niewiele pomogło. Odczekała chwilę po tym jak usiadł przy ognisku, a potem zmobilizowała dopiero co odzyskane siły i przywróciła sobie ludzką postać. Nadal była naga i zmarznięta, chociaż ognisko zaczęło roztaczać nikłe ciepło. Uniosła się na wyprostowanym ramieniu, a drugą ręką naciągnęła brzeg koca na piersi. Właśnie wtedy skończył się opatrywać i spojrzał na nią. Kiedy ich oczy się spotkały, jaj twarz wyrażała tęsknotę. Spuściła szybko głowę.
- Przykro mi, że jesteś ranny. Dziękuję, że tak miło się mną zaopiekowałeś. To było bardzo... przyjemne - wyjąkała pesząc się.
Gdyby ktoś teraz ich widział, uznałby zapewne, że przed chwilą się kochali. Ona nie miała na sobie nic. Leżała częściowo nakryta kocem. Miała potargane włosy i czułe spojrzenie, którym na niego zerkała.
W myślach westchnęła i zwierzyła się najbliższemu drzewu.
- Czy on nie jest przemiły? Taki spokojny i troskliwy...
- Czyżbyś była zakochana?
- Zakochana? Nie wiem, możliwe... chociaż to nieprawdopodobne, dopiero się poznaliśmy.
- Ale chciałabyś, żeby cię objął i znów dotknął prawda?
- Och, nawet nie umiesz sobie wyobrazić jak bardzo.
Przestrachem i dreszczem emocji Evien zareagowała na to, co stało się po chwili. Miejsce w którym siedział Szary wybrzuszyło się gwałtownie. Ziemia się uniosła wyrzucona w górę korzeniami, a mężczyzna stracił równowagę i wylądował dokładnie na dziewczynie, osłaniającej się kocem.
- Co ty wyprawiasz?!
- Marzyłaś o tym...
- Ale chciałam, by sam to zrobił!
Zamiast się zasłaniać przed nim, podtrzymała go, a tym samym puściła koc.
- Uważaj... bo ci się opatrunki zsuną - wyjąkała pomagając mu usiąść stabilnie. Odsunęła się trochę i okryła ponownie, ale całą twarz miała zaczerwienioną. - Przepraszam, to nie ja... to olcha. Opacznie mnie zrozumiała.
- Przykro mi, że jesteś ranny. Dziękuję, że tak miło się mną zaopiekowałeś. To było bardzo... przyjemne - wyjąkała pesząc się.
Gdyby ktoś teraz ich widział, uznałby zapewne, że przed chwilą się kochali. Ona nie miała na sobie nic. Leżała częściowo nakryta kocem. Miała potargane włosy i czułe spojrzenie, którym na niego zerkała.
W myślach westchnęła i zwierzyła się najbliższemu drzewu.
- Czy on nie jest przemiły? Taki spokojny i troskliwy...
- Czyżbyś była zakochana?
- Zakochana? Nie wiem, możliwe... chociaż to nieprawdopodobne, dopiero się poznaliśmy.
- Ale chciałabyś, żeby cię objął i znów dotknął prawda?
- Och, nawet nie umiesz sobie wyobrazić jak bardzo.
Przestrachem i dreszczem emocji Evien zareagowała na to, co stało się po chwili. Miejsce w którym siedział Szary wybrzuszyło się gwałtownie. Ziemia się uniosła wyrzucona w górę korzeniami, a mężczyzna stracił równowagę i wylądował dokładnie na dziewczynie, osłaniającej się kocem.
- Co ty wyprawiasz?!
- Marzyłaś o tym...
- Ale chciałam, by sam to zrobił!
Zamiast się zasłaniać przed nim, podtrzymała go, a tym samym puściła koc.
- Uważaj... bo ci się opatrunki zsuną - wyjąkała pomagając mu usiąść stabilnie. Odsunęła się trochę i okryła ponownie, ale całą twarz miała zaczerwienioną. - Przepraszam, to nie ja... to olcha. Opacznie mnie zrozumiała.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Kiedy się odmieniła odwrócił wzrok przed siebie, żeby jej nie peszyć.Dłońmi w międzyczasie zapinał koszulę i chował pod nią bandaże, żeby nie było ich widać. Nie odezwał się ani słowem.
Tymczasem chmury już odpłynęły z nieba, ale i tak pozostało mrocznie, bo właśnie zapadała noc. Ucieszyło go, że jednak nie zmokną przez te kilka godzin postoju. Obrócił się w stronę Evien i już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale reakcja drzewa na słowa dziewczyny mu w tym przeszkodziła.
Kiedy upadł na Evien zacisnął zęby na skutek bólu w brzuchu, jakby nadział się na ostry kolec wystający z ziemi. Utrzymał się ejdnak na drżących rękach, nie chcąc jej przydusić, ale chwilę pozostawał w takiej pozycji czekając aż ból minie. W tym czasie wzrok miał skupoiony na jej twarzy, a jego długie włosy łaskotały Evien po policzkach.
W końcu odepchnął się dłońmi od ziemi i upadł obok, krzywiąc się. Podniósł się zaraz do siadu, nie pozwalając dziewczynie zbyt mocno sobie pomagać. Wzrok wciąż spokojny skierował przed siebie, masując dłonią brzuch.
- Khm...Lepiej nad nimi zapanuj... - powiedział spokojnie i cicho. Nie myślał o tym co drzewo mogło źle zrozumieć. Może powiedziala mu, że jest jej zimno? Poruszył ramionami i wstał, żeby dołożyć do ognia.
- Ruszymy dopiero rano, więc śpij póki możesz.
Tymczasem chmury już odpłynęły z nieba, ale i tak pozostało mrocznie, bo właśnie zapadała noc. Ucieszyło go, że jednak nie zmokną przez te kilka godzin postoju. Obrócił się w stronę Evien i już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale reakcja drzewa na słowa dziewczyny mu w tym przeszkodziła.
Kiedy upadł na Evien zacisnął zęby na skutek bólu w brzuchu, jakby nadział się na ostry kolec wystający z ziemi. Utrzymał się ejdnak na drżących rękach, nie chcąc jej przydusić, ale chwilę pozostawał w takiej pozycji czekając aż ból minie. W tym czasie wzrok miał skupoiony na jej twarzy, a jego długie włosy łaskotały Evien po policzkach.
W końcu odepchnął się dłońmi od ziemi i upadł obok, krzywiąc się. Podniósł się zaraz do siadu, nie pozwalając dziewczynie zbyt mocno sobie pomagać. Wzrok wciąż spokojny skierował przed siebie, masując dłonią brzuch.
- Khm...Lepiej nad nimi zapanuj... - powiedział spokojnie i cicho. Nie myślał o tym co drzewo mogło źle zrozumieć. Może powiedziala mu, że jest jej zimno? Poruszył ramionami i wstał, żeby dołożyć do ognia.
- Ruszymy dopiero rano, więc śpij póki możesz.
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Przez krótką chwilę ich twarze były do siebie zbliżone, tak że czuła jego oddech. Widziała grymas bólu na jego twarzy. Miała ochotę go dotknąć, ale się bała. Chciała przytulić nos do jego policzka, założyć mu ramiona na szyję... Oddech jej wrócił dopiero gdy się podniósł.
Sama wstała i otuliła się kocem szczelnie. Wymamrotała znów przeprosiny i odwróciła się. Poprostu poszła przed siebie. Musiała w końcu znaleźć len. Pytała o niego, wołała aż wreszcie znalazła małe nasionko. Uklękła przed nim i złożyła nad nim dłonie.
Po niecałej godzinie wróciła w nowej sukience. Była naturalnego beżowego koloru i sięgała jej do kostek. Miała też długie rękawy. Noc była ciemna, ale ognisko wyraźnie oświetlało siedzącą sylwetkę mężczyzny.
Usiadła obok niego na kocu i nie śmiała na niego spojrzeć. Pojęła czego od niego pragnie, ale o to nie ośmieliła się prosić.
- Jesteś dobrym człowiekiem Szary. Kobieta, którą pokochasz zazna prawdziwego szczęścia... Chciałabym by ktoś taki jak ty obdarzył mnie uczuciem... - potarła dłońmi ramiona, jakby czuła zimno chociaż było jej bardzo ciepło.
Sama wstała i otuliła się kocem szczelnie. Wymamrotała znów przeprosiny i odwróciła się. Poprostu poszła przed siebie. Musiała w końcu znaleźć len. Pytała o niego, wołała aż wreszcie znalazła małe nasionko. Uklękła przed nim i złożyła nad nim dłonie.
Po niecałej godzinie wróciła w nowej sukience. Była naturalnego beżowego koloru i sięgała jej do kostek. Miała też długie rękawy. Noc była ciemna, ale ognisko wyraźnie oświetlało siedzącą sylwetkę mężczyzny.
Usiadła obok niego na kocu i nie śmiała na niego spojrzeć. Pojęła czego od niego pragnie, ale o to nie ośmieliła się prosić.
- Jesteś dobrym człowiekiem Szary. Kobieta, którą pokochasz zazna prawdziwego szczęścia... Chciałabym by ktoś taki jak ty obdarzył mnie uczuciem... - potarła dłońmi ramiona, jakby czuła zimno chociaż było jej bardzo ciepło.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Przyglądał się jak odchodzi, zastanawiając się czy powinien iść za nią. Ale w końcu była wypoczęta, a biorąc pod uwagę jej moce, nie miało prawa się jej nic stać. Przyglądał się chwilę płomieniom i dorzucił kilka gałęzi. Potem wziął płaszcz i poszedł nad strumyk. Obmył materiał ze szczątków które się na nim nagromadziły, jak i z całej zbroi, która stopniowo zdejmował.
Kiedy wrócił do ogniska rozłożył płaszcz po przeciwnej stronie niż ta z której siedział, kładąc na nim części zbroi. Do rana na pewno wyschną, a jego ciało trochę odetchnie od stali. Wyjął z torby jedzenie. To co zwykle, suszone mięso, chcoiaż znalazł też kilka jabłek które zdobył zaledwie parę dni temu w okolicach jeziora. Piekł mięso, czekając na Evien.
Kiedy wróciła, nic nie powiedział. Po jej słowach domyślił się już o co chodzi. Zastanawiało go to, że im bardziej starał się ukryć, tym bardziej przyciągał uwagę. Pewnie gdyby chodził nago wszyscy by tylko uciekali od neigo.
Spojrzał na dziewczynę. Wzrok miał spokojny i łagodny. Widząc, że ona nie chce na niego patrzeć tylko poruszył ramionami. Podał jej jeden kij z ciepłym mięsem, kładąc obok niej na kocu bukłak z wodą i dwa jabłka.
Milczał, wpatrując się w płomienie.
Kiedy wrócił do ogniska rozłożył płaszcz po przeciwnej stronie niż ta z której siedział, kładąc na nim części zbroi. Do rana na pewno wyschną, a jego ciało trochę odetchnie od stali. Wyjął z torby jedzenie. To co zwykle, suszone mięso, chcoiaż znalazł też kilka jabłek które zdobył zaledwie parę dni temu w okolicach jeziora. Piekł mięso, czekając na Evien.
Kiedy wróciła, nic nie powiedział. Po jej słowach domyślił się już o co chodzi. Zastanawiało go to, że im bardziej starał się ukryć, tym bardziej przyciągał uwagę. Pewnie gdyby chodził nago wszyscy by tylko uciekali od neigo.
Spojrzał na dziewczynę. Wzrok miał spokojny i łagodny. Widząc, że ona nie chce na niego patrzeć tylko poruszył ramionami. Podał jej jeden kij z ciepłym mięsem, kładąc obok niej na kocu bukłak z wodą i dwa jabłka.
Milczał, wpatrując się w płomienie.
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Milczenie mężczyzny było wymowne. Odwróciła głowę by ukryć łzy. Były to bardziej łzy bezsilnej złości i wstydu niż rozpaczy.
- Wiesz... Ja tylko chciałam, żeby ktoś mnie objął wiesz? Przytulił. Ktoś kogo serce bije, a ciało wydziela ciepło. Zrobiłeś to i za to dziękuję. Chciałabym więcej, ale nie ośmielę się prosić. Wcale nie musi ci się to wydawać miłe... a może masz swoje powody, masz prawo... Obiecałeś mi odprowadzić mnie i tylko tego mogę oczekiwać, ale już nie chcę z tobą dalej iść Szary. Nie potrafię nie tęsknić za twoim ciałem. Zawstydza mnie to, ale jest zbyt silne, żebym umiała dłużej się z tym kryć. Było mi za dobrze przy tobie. Dałeś mi więcej niż zamierzałeś dać, a teraz ja nie mogę bez tego wytrzymać przy tobie. Nie chcę zadręczać się więc dziękuję za pomoc. Dalej pójdę sama.- Wstała i z bólem w piersiach spojrzała na niego, jak sądziła po raz ostatni.
- Zegnaj... - poszła w las przed siebie tak jak stała boso i bez niczego przy sobie, obierając ten sam kierunek w którym dotąd zmierzali.
- Wiesz... Ja tylko chciałam, żeby ktoś mnie objął wiesz? Przytulił. Ktoś kogo serce bije, a ciało wydziela ciepło. Zrobiłeś to i za to dziękuję. Chciałabym więcej, ale nie ośmielę się prosić. Wcale nie musi ci się to wydawać miłe... a może masz swoje powody, masz prawo... Obiecałeś mi odprowadzić mnie i tylko tego mogę oczekiwać, ale już nie chcę z tobą dalej iść Szary. Nie potrafię nie tęsknić za twoim ciałem. Zawstydza mnie to, ale jest zbyt silne, żebym umiała dłużej się z tym kryć. Było mi za dobrze przy tobie. Dałeś mi więcej niż zamierzałeś dać, a teraz ja nie mogę bez tego wytrzymać przy tobie. Nie chcę zadręczać się więc dziękuję za pomoc. Dalej pójdę sama.- Wstała i z bólem w piersiach spojrzała na niego, jak sądziła po raz ostatni.
- Zegnaj... - poszła w las przed siebie tak jak stała boso i bez niczego przy sobie, obierając ten sam kierunek w którym dotąd zmierzali.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Słuchał jej słów dalej patrząc w ognisko. Przez głowę przebiegła mu myśl, że już dużo lepiej było eskortować egoistycznych kupców. Przynajmniej tamci nie zwracali na niego uwagi kiedy szedł obok. A tak? Znowu sprawił komuś przykrość, starając się być jednocześnie pomocnym ale i zdystansowanym. Potarł czoło dłonią, kiedy Evien odchodziła od ogniska. Siedział tak jeszcze do czasu, aż dziewczyna nie zniknęła w ciemności.
Wstał i zagasił ognisko, rozgarniając je butem. Pożałował, że zdjął wcześniej zbroję. Teraz będzie musiał ją nieść. Założył więc plecak na ramiona, zbroję owiniętą w płaszcz przerzucił przez bark, a w drugą rękę chwycił miecz. Skrzywił się, kiedy zabolał go brzuch, ale nie miał wyjścia. W końcu to z jego winy poszła nocą w las, więc czuł się za nią odpowiedzialny. A kto wie, co mogło się tam kryć. Spojrzał jeszcze za siebie, czy nie zostawił śladu po ognisku i ruszył na południe szybszym krokiem niż zwykle. Miał nadzieję, że Evien nie zaczęła biec i idąc w tym tempie zachowa dystans odpowiedni, żeby usłyszeć kiedy coś się jej stanie.
Wstał i zagasił ognisko, rozgarniając je butem. Pożałował, że zdjął wcześniej zbroję. Teraz będzie musiał ją nieść. Założył więc plecak na ramiona, zbroję owiniętą w płaszcz przerzucił przez bark, a w drugą rękę chwycił miecz. Skrzywił się, kiedy zabolał go brzuch, ale nie miał wyjścia. W końcu to z jego winy poszła nocą w las, więc czuł się za nią odpowiedzialny. A kto wie, co mogło się tam kryć. Spojrzał jeszcze za siebie, czy nie zostawił śladu po ognisku i ruszył na południe szybszym krokiem niż zwykle. Miał nadzieję, że Evien nie zaczęła biec i idąc w tym tempie zachowa dystans odpowiedni, żeby usłyszeć kiedy coś się jej stanie.
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Z twarzą mokrą od łez oparła się na chwilę o drzewo. Miała rację. Byli inni ludzie na tym świecie. Inni od prostych wieśniaków. Dobrzy, szlachetni, spokojni i czuli. Znalazła jednego, na pewno znajdzie kogoś podobnego do niego... na pewno. Więc dlaczego płacze? Bo znów była sama wśród roślin. Bo bała się, że nie zasługuje na miłość i nie wiedziała czym ma na nią zasłużyć. Nawet jeśli znajdzie znów kogoś, kogo zapragnie objąć tak jak Szarego... jaką ma szanse, że tamten nowy nie postąpi z nią tak samo? Zbyje milczeniem? Pozostanie obojętny?
Tułała się znów, nie znając nikogo, posiadając tylko marzenie o byciu kimś więcej niż trzymającą się na uboczu dziewczyną od pracy w polu.
Spojrzała w niebo. Wiatr między drzewami był słaby, ale dostateczny. Wspięła się na drzewo z jego pomocą. Przemieniła w suchy liść i dała się podnieść następnemu silniejszemu podmuchowi.
[Z tematu, bez tematu docelowego]
Tułała się znów, nie znając nikogo, posiadając tylko marzenie o byciu kimś więcej niż trzymającą się na uboczu dziewczyną od pracy w polu.
Spojrzała w niebo. Wiatr między drzewami był słaby, ale dostateczny. Wspięła się na drzewo z jego pomocą. Przemieniła w suchy liść i dała się podnieść następnemu silniejszemu podmuchowi.
[Z tematu, bez tematu docelowego]
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Szedł nieustannie godzina za godziną. Mijał kolejne drzewa, laski, kępy krzewów, małe strumyczki. Zatrzymał się dopiero w miejscu, w którym las rozcinał łańcuch gór. Usiadł pod drzewem i rozejrzał się po horyzoncie. Dopiero teraz przyszło mu do głowy, że równie dobrze mógł ją minąć jeszcze w nocy. W końcu Evien potrafiła się przemieniać w rośliny. Skarcił się w myślach, że wcześniej zakładał, że ona cały czas będzie szła piechotą.
Westchnął głęboko, rozkładając płaszcz na ziemi. Wyuczonymi ruchami zaczął zakładać zbroję, kawałek po kawałku. Nie myślał o niczym oprócz tego jak zawiązał supły. Dopiero kiedy zakrył twarz maską poczuł to dziwne uczucie pustki. Zastanawiał się w którą stronę pójść teraz. Nie lubił zmierzać tą samą drogą kilka razy. Został mu więc tylko zachód - w stronę oceanu.
Tylko utwierdził się w przekonaniu, że to co czyni jest najlepszym na co może sobie pozwolić. W końcu ile osób mógłby zranić żyjąc w mieście? Mógł mieć tylko nadzieję, że następna osoba która będzie jej towarzyszyć będzie go ignorowała.
Widocznie nie był stworzony do innego życia. Prychnął, odganiając te filozoficzne myśli. Czas ruszać w drogę.
Spojrzał przelotnie na las, od którego powoli się oddalał. Może Evien była jednym z tych drzew, jednym z liści, która właśnie przelatywały mu za plecami? Bez znaczenia. Wybrała tak jak chciała. Nigdy nie zamierzał się nikomu narzucać. Wzruszył ramionami i szedł przed siebie.
Bez celu.
Westchnął głęboko, rozkładając płaszcz na ziemi. Wyuczonymi ruchami zaczął zakładać zbroję, kawałek po kawałku. Nie myślał o niczym oprócz tego jak zawiązał supły. Dopiero kiedy zakrył twarz maską poczuł to dziwne uczucie pustki. Zastanawiał się w którą stronę pójść teraz. Nie lubił zmierzać tą samą drogą kilka razy. Został mu więc tylko zachód - w stronę oceanu.
Tylko utwierdził się w przekonaniu, że to co czyni jest najlepszym na co może sobie pozwolić. W końcu ile osób mógłby zranić żyjąc w mieście? Mógł mieć tylko nadzieję, że następna osoba która będzie jej towarzyszyć będzie go ignorowała.
Widocznie nie był stworzony do innego życia. Prychnął, odganiając te filozoficzne myśli. Czas ruszać w drogę.
Spojrzał przelotnie na las, od którego powoli się oddalał. Może Evien była jednym z tych drzew, jednym z liści, która właśnie przelatywały mu za plecami? Bez znaczenia. Wybrała tak jak chciała. Nigdy nie zamierzał się nikomu narzucać. Wzruszył ramionami i szedł przed siebie.
Bez celu.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości