Równiny Theryjskie ⇒ [nad jeziorem Eriss] Bez celu
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
[nad jeziorem Eriss] Bez celu
Maszerował już kolejny dzień z rzędu, zatrzymując się zaledwie na kilka godzin każdej nocy. Czasami nie rozpalał nawet ogniska. Udało mu się nawet coś upolować, więc jedzenia miał pod dostatkiem. Wszystko wróciło do normy. Znowu nie miał celu, podróżował tylko po to, żeby nie stać w miejscu.
Rozpalił ognisko nad brzegiem jeziora, okrywając się szczelnie płaszczem. Miał nadzieję, że chmury które widział wieczorem już go ominęły. Najwyraźniej się mylił, bo wciąż nie było widać gwiazd, a z nieba zaczął się sączyć deszcz, przybierający na sile z minuty na minutę. Westchnął cicho, wpatrując się przed siebie.
Jezioro nie było duże, należało raczej do tych średnich. Teraz jego tafla była niespokojna z winy wiejącego od wschodu wiatru. Las wokoło był spokojny i cichy, nie tak gęsty jak kawałek dalej. Sam Gart znajdował się na małej polance, gdzie brzeg był niższy. Podobało mu się tutaj. Było tak... normalnie i cicho. Czuł się bezpieczny. Nie tak jak w tamtym dziwnym, magicznym lesie.
Przestał się już martwić o losy Jenyi. W końcu ona teraz mogła się schować przed deszczem w środku budynku. Nie musiała marznąć, ani jeść codziennie tego samego. Uśmiechnął się pod maską i wyrzucił z głowy wszystkie myśli, pozostawiając swobode w działaniu swoim zmysłom. Słyszał wyraźny szelest liści, delikatny szum wody rozpływającej się na brzegu i co jakiś czas pohukiwania sowy, czy wycie wilka.
Miał zamiar zostać tu kilka dni, żeby odpocząć. Na równinach nie mógł znaleźć odpowiedniego miejsca, a to było iedalne na postój.
Mijały kolejne dni, których nie liczył. Za bardzo nie spieszyło mu się stąd odjeżdżać. Zawsze, kiedy trafiał w takie urocze miejsca nie mógł się powstrzymać, żeby nie zostać w nich dłużej, aby sobie utrwalić ten obraz. Nie miał dokąd iść, więc kilka tygodni w tą, czy w tamtą stronę nie robiło mu różnicy. Potrafił całymi dniami siedzieć nieruchomo w jednym miejscu, wpatrując się w delikatnie falującą taflę jeziora.
Rozpalił ognisko nad brzegiem jeziora, okrywając się szczelnie płaszczem. Miał nadzieję, że chmury które widział wieczorem już go ominęły. Najwyraźniej się mylił, bo wciąż nie było widać gwiazd, a z nieba zaczął się sączyć deszcz, przybierający na sile z minuty na minutę. Westchnął cicho, wpatrując się przed siebie.
Jezioro nie było duże, należało raczej do tych średnich. Teraz jego tafla była niespokojna z winy wiejącego od wschodu wiatru. Las wokoło był spokojny i cichy, nie tak gęsty jak kawałek dalej. Sam Gart znajdował się na małej polance, gdzie brzeg był niższy. Podobało mu się tutaj. Było tak... normalnie i cicho. Czuł się bezpieczny. Nie tak jak w tamtym dziwnym, magicznym lesie.
Przestał się już martwić o losy Jenyi. W końcu ona teraz mogła się schować przed deszczem w środku budynku. Nie musiała marznąć, ani jeść codziennie tego samego. Uśmiechnął się pod maską i wyrzucił z głowy wszystkie myśli, pozostawiając swobode w działaniu swoim zmysłom. Słyszał wyraźny szelest liści, delikatny szum wody rozpływającej się na brzegu i co jakiś czas pohukiwania sowy, czy wycie wilka.
Miał zamiar zostać tu kilka dni, żeby odpocząć. Na równinach nie mógł znaleźć odpowiedniego miejsca, a to było iedalne na postój.
Mijały kolejne dni, których nie liczył. Za bardzo nie spieszyło mu się stąd odjeżdżać. Zawsze, kiedy trafiał w takie urocze miejsca nie mógł się powstrzymać, żeby nie zostać w nich dłużej, aby sobie utrwalić ten obraz. Nie miał dokąd iść, więc kilka tygodni w tą, czy w tamtą stronę nie robiło mu różnicy. Potrafił całymi dniami siedzieć nieruchomo w jednym miejscu, wpatrując się w delikatnie falującą taflę jeziora.
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Przed oczami mignęła mu rude stworzonko, które przebiegało po trawie od jednego pnia do drugiego. Zaraz potem młoda, jasnowłosa dziewczyna, w obdartej niebieskiej sukience po prostu zjawiła się znikąd wprost przed nim, koziołkując po ziemi. Mogło mu się wydać dziwne, że kiedy upadła na trawę, ta wybujała nagle, by zamortyzować upadek dziewczyny. Uniosła głowę, wciąż siedząc na ziemi i spojrzała na nieznajomego. Miała intensywnie zielone, fosforyzujące oczy i wyglądała na przestraszoną i niepewną. Wcale nie śpieszyła się, by wstać. Siedziała w bujnej trawie, z włosami opadającymi na policzki i wpatrywała się w niego, jakby nie była przekonana, czy się odezwać, czy może zacząć uciekać. Tymczasem rycerz poczuł, że z ziemi wokół niego wybijają korzenie drzewa pod którym siedział. Drewniane pędy oplotły jego zbroję, chociaż nie ściskały, lecz unieruchomiły go skutecznie.
Evien jak zwykle najpierw rozpoznała obecność drzew. Krzewy zazwyczaj nie zwracały uwagi na człekopodobnych przybyszów, a trawa jak zwykle była bierna i milcząca. Rozmowę z drzewem o które opierał się mężczyzna oczywiście prowadziła bezgłośnie.
- Witaj wierzbo. Czy on jest niebezpieczny?
- Ma miecz i pachnie krwią... ale nie obawiaj się teraz już nic ci nie zrobi.
- Przestań. Przestraszysz go. Chciałam być dla niego miła. Może wtedy i on będzie miły dla mnie.
- Puszczę go jak udowodni, że nie chce cię skrzywdzić.
Po chwili odezwała się w ludzkim języku do zakapturzonego nieznajomego.
- Nie obawiaj się, ona nie chce zrobić ci nic złego. Ona tylko boi się o mnie. Mówi, że potrafisz zabijać... Czy jesteś człowiekiem?
Evien jak zwykle najpierw rozpoznała obecność drzew. Krzewy zazwyczaj nie zwracały uwagi na człekopodobnych przybyszów, a trawa jak zwykle była bierna i milcząca. Rozmowę z drzewem o które opierał się mężczyzna oczywiście prowadziła bezgłośnie.
- Witaj wierzbo. Czy on jest niebezpieczny?
- Ma miecz i pachnie krwią... ale nie obawiaj się teraz już nic ci nie zrobi.
- Przestań. Przestraszysz go. Chciałam być dla niego miła. Może wtedy i on będzie miły dla mnie.
- Puszczę go jak udowodni, że nie chce cię skrzywdzić.
Po chwili odezwała się w ludzkim języku do zakapturzonego nieznajomego.
- Nie obawiaj się, ona nie chce zrobić ci nic złego. Ona tylko boi się o mnie. Mówi, że potrafisz zabijać... Czy jesteś człowiekiem?
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Siedział z zamkniętmi oczami, z twarzą zwróconą w stronę nieba. Pozwalał promieniom słońca przebijającym się między liściami drzew delikatnie muskać swoją twarz. Uśmiechał się przy tym lekko, ciesząc się spokojem tego miejsca. Kiedy usłyszał szelest trawy, myślał że to jakiś zwierzak przebiegł w okolicy. Nie chciało mu się nawet otworzyć oczu. Chwilę później mocno tego pożałował, kiedy poczuł że coś go oplata. Gwałtownie sięgnął ręką do miecza, ale nie zdążył zrobić nic poza wyciągnięciem go z pochwy, kiedy jego rękę również unieruchomiły korzenie drzewa. Targnął się raz i drugi, ale nie mając żadne swobody nie miał szans przełamać więżów.
Dopiero teraz spojrzał w stronę z której wcześniej usłyszał hałas. Jego spojrzenie nie było przyjemne. I cóż się dziwić, skoro został tak potraktowany. Przeklął pod nosem swoją nieuwagę i całą magię na świecie. Przyglądał się z gniewem Evien, milcząc wymownie. Kiedy się odezwała, jego spojrzenie wcale się nie zmieniło. Na jej pytanie odpowiedział krótko, spokojnym i opanowanym głosem.
_- Tak... - delikatnie poruszał nadgarstkiem, starając się zorientować czy da radę wyszarpnąć dłoń.
Dopiero teraz spojrzał w stronę z której wcześniej usłyszał hałas. Jego spojrzenie nie było przyjemne. I cóż się dziwić, skoro został tak potraktowany. Przeklął pod nosem swoją nieuwagę i całą magię na świecie. Przyglądał się z gniewem Evien, milcząc wymownie. Kiedy się odezwała, jego spojrzenie wcale się nie zmieniło. Na jej pytanie odpowiedział krótko, spokojnym i opanowanym głosem.
_- Tak... - delikatnie poruszał nadgarstkiem, starając się zorientować czy da radę wyszarpnąć dłoń.
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Spojrzała jak szarpie ręką i jak zaciska dłoń na rękojeści i mina jej stała się jeszcze bardziej niepewna.
- Jednak go nie puszczaj. Faktycznie gotów jest mnie porąbać.
Wstała powoli i otrzepała sukienkę z liści. Wyglądała na zaniedbana sierotę. Jej włosy dawno nie widziały grzebienia. W pewien sposób nawet ich nieład dodawał jej uroku. Jeden liść nadal został zaplątany w jej włosy. Była boso.
- Gdyby wierzba cie puściła... chciałbyś mnie zabić? Dlaczego? - zapytała niewinnym tonem spoglądając z żalem na częściowo obnażoną broń - Dlaczego nikt się nie cieszy na mój widok, tak jak cieszą się drzewa?
Coś było w jej głosie niezwykłego. Coś takiego, co niepokoiło i rodziło dreszcz, mimo, że był to głosik słodki i ciepły.
Podeszła do mężczyzny i ukucnęła przed nim. Wyciągnęła rękę, żeby zdjąć mu z głowy kaptur, ale był to ruch tak nieśmiały, że gwałtowniejszy jego ruch spowodowałby, że cofnęła by dłoń od razu z przestrachem.
- Jednak go nie puszczaj. Faktycznie gotów jest mnie porąbać.
Wstała powoli i otrzepała sukienkę z liści. Wyglądała na zaniedbana sierotę. Jej włosy dawno nie widziały grzebienia. W pewien sposób nawet ich nieład dodawał jej uroku. Jeden liść nadal został zaplątany w jej włosy. Była boso.
- Gdyby wierzba cie puściła... chciałbyś mnie zabić? Dlaczego? - zapytała niewinnym tonem spoglądając z żalem na częściowo obnażoną broń - Dlaczego nikt się nie cieszy na mój widok, tak jak cieszą się drzewa?
Coś było w jej głosie niezwykłego. Coś takiego, co niepokoiło i rodziło dreszcz, mimo, że był to głosik słodki i ciepły.
Podeszła do mężczyzny i ukucnęła przed nim. Wyciągnęła rękę, żeby zdjąć mu z głowy kaptur, ale był to ruch tak nieśmiały, że gwałtowniejszy jego ruch spowodowałby, że cofnęła by dłoń od razu z przestrachem.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Kiedy Evien się do niego zbliżała jedynie wiódł za nią swoim spojrzeniem.
- A tobie podobałoby się, gdyby zupełnie obca osoba pojawiła się w miejscu w którym odpoczywasz i ot tak bez słowa spętała cię korzeniami? To raczej oznaka wrogości, nie sądzisz? - mruknął cicho, kiedy się już podeszła. Przestał się szarpać, bo poczuł jak korzeń oplata jego nadgarstek pod rękawicą i ociera się boleśnie o skórę przy gwałtowniejszych ruchach.
Nie poruszył się, kiedy ściągała mu kaptur. I tak nic by mu to nie przyniosło. Fala blado złotych, splątanych i niezbyt zadbanych włosów wysypała się na jego ramiona, a spojrzenie ciemnych oczu wciąż było skupione na jej twarzy. Oczywiście było wyraźniej widać również bliznę.
- A tobie podobałoby się, gdyby zupełnie obca osoba pojawiła się w miejscu w którym odpoczywasz i ot tak bez słowa spętała cię korzeniami? To raczej oznaka wrogości, nie sądzisz? - mruknął cicho, kiedy się już podeszła. Przestał się szarpać, bo poczuł jak korzeń oplata jego nadgarstek pod rękawicą i ociera się boleśnie o skórę przy gwałtowniejszych ruchach.
Nie poruszył się, kiedy ściągała mu kaptur. I tak nic by mu to nie przyniosło. Fala blado złotych, splątanych i niezbyt zadbanych włosów wysypała się na jego ramiona, a spojrzenie ciemnych oczu wciąż było skupione na jej twarzy. Oczywiście było wyraźniej widać również bliznę.
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Uśmiechnęła się na widok jego twarzy. Nawet jeśli był w tej chwili na nią zły, to z pewnością nie wyglądał na złą osobę. Poza tym miał podobny do niej kolor włosów, co też nie wiadomo dlaczego sprawiło, że poczuła do niego większą sympatię. Jej serce z całych sił poszukiwało istoty podobnej do siebie. Tak mocno, że nawet taka bzdura dawała jej złudną nadzieję.
- Wolałabym usłyszeć, że nie zamierzasz mnie zabić - powiedziała cicho. - Masz rację to mogło nie być miłe, przepraszam.
Posłała drzewu w myślach prośbę by uwolniła mężczyznę. Uklękła przed nim i przysiadła na piętach, podczas gdy korzenie zsuwały się z pancerza rycerza.
- Nosisz na sobie metal. Myślałam, że mężczyźni z miast zakładają je tylko do walki.
Założyła włosy za uszy i lekko się zarumieniła wypowiadając kolejne słowa.
- Jesteś trochę podobny do mnie. Czy chciałbyś zostać moim bratem?
- Wolałabym usłyszeć, że nie zamierzasz mnie zabić - powiedziała cicho. - Masz rację to mogło nie być miłe, przepraszam.
Posłała drzewu w myślach prośbę by uwolniła mężczyznę. Uklękła przed nim i przysiadła na piętach, podczas gdy korzenie zsuwały się z pancerza rycerza.
- Nosisz na sobie metal. Myślałam, że mężczyźni z miast zakładają je tylko do walki.
Założyła włosy za uszy i lekko się zarumieniła wypowiadając kolejne słowa.
- Jesteś trochę podobny do mnie. Czy chciałbyś zostać moim bratem?
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Nie zamierzał chować broni, ale słowa dziewczyny zmieniły ten zamiar. Dziwne pytanie wypleniło tą odrobinę gniewu. Uniósł brwi i nie do końca wiedział co powiedzieć. Więc zaczął od wyjaśnienia pierwszej kwestii.
- Wygodniej jest nosić ją na sobie niż cały czas w plecaku. I mniej zmartwień z zakładaniem. - wzruszył ramionami, czemu towarzyszył charakterystyczny chrzęst stali. Powiódł wzrokiem po horyzoncie, cały czas jednak zachowując postać Evien w polu widzenia.
- Żeby być czyimś rodzeństwem potrzeba chyba czegoś więcej niż podobieństwo. - powiedział powoli i spokojnie. W myślach pytał sam siebie, dlaczego znowu wpadła na niego osoba, której musi wyjaśniać takie rzeczy. Ale mimo to uśmiechnął się lekko na tą myśl.
- Wygodniej jest nosić ją na sobie niż cały czas w plecaku. I mniej zmartwień z zakładaniem. - wzruszył ramionami, czemu towarzyszył charakterystyczny chrzęst stali. Powiódł wzrokiem po horyzoncie, cały czas jednak zachowując postać Evien w polu widzenia.
- Żeby być czyimś rodzeństwem potrzeba chyba czegoś więcej niż podobieństwo. - powiedział powoli i spokojnie. W myślach pytał sam siebie, dlaczego znowu wpadła na niego osoba, której musi wyjaśniać takie rzeczy. Ale mimo to uśmiechnął się lekko na tą myśl.
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Ściągnęła brwi i teraz ona się rozgniewała.
- Nie musisz mi tłumaczyć co to znaczy mieć brata. Prawie wszyscy w wiosce mieli rodzeństwo, tylko ja nie. Nie pytam, czy chcesz nim być naprawdę, tylko czy mógłbyś poudawać. Albo chcieć nim być... a zresztą nieważne - znów zaczynała się czuć odrzucona i po głowie zaczęły jej się błąkać myśli o ponownej ucieczce.
Zauważyła liścia we włosach i wyciągnęła go.
- Pewnie masz mnie za jakiegoś dzikusa. Może i masz rację, ale nie chcę taka być. Wiem, że umiem robić rzeczy, których nie umie nikt inny. Zobacz...
Dotknęła dłonią trawy przed sobą. Źdźbła wybujały w górę wyciągnęły się na wysokość pięciu stóp, a potem same zaplotły się w warkocz. Evien uśmiechnęła się z satysfakcją.
- Jeśli chcesz pohuśtam cię na gałęzi, albo oplotę ci hamak między drzewami. Mogę ci dać owoców ile zechcesz, tylko proszę zaprowadź mnie do dużego miasta. Tam gdzie są książki i uczeni ludzie.
- Nie musisz mi tłumaczyć co to znaczy mieć brata. Prawie wszyscy w wiosce mieli rodzeństwo, tylko ja nie. Nie pytam, czy chcesz nim być naprawdę, tylko czy mógłbyś poudawać. Albo chcieć nim być... a zresztą nieważne - znów zaczynała się czuć odrzucona i po głowie zaczęły jej się błąkać myśli o ponownej ucieczce.
Zauważyła liścia we włosach i wyciągnęła go.
- Pewnie masz mnie za jakiegoś dzikusa. Może i masz rację, ale nie chcę taka być. Wiem, że umiem robić rzeczy, których nie umie nikt inny. Zobacz...
Dotknęła dłonią trawy przed sobą. Źdźbła wybujały w górę wyciągnęły się na wysokość pięciu stóp, a potem same zaplotły się w warkocz. Evien uśmiechnęła się z satysfakcją.
- Jeśli chcesz pohuśtam cię na gałęzi, albo oplotę ci hamak między drzewami. Mogę ci dać owoców ile zechcesz, tylko proszę zaprowadź mnie do dużego miasta. Tam gdzie są książki i uczeni ludzie.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Przyglądał się jej wzburzeniu, wykrzywiając brwi. Zastanawiał się nad jej słowami i tylko czasami potakiwał krótkimi ruchami głowy. Kiedy zaprezentowała mu swoją moc odezwał się spokojnie.
- Brawo. Widać że masz talent. - powiódł wzrokiem po jej postaci, oceniając ile może mieć lat. Nie było to jakieś zawstydzające spojrzenie, ot takie, żeby się dowiedzieć z kim ma się do czynienia.
- Obawiam się, że nic od Ciebie nie potrzebuję... - urwał, jakby jeszcze coś miał dodać. Ale zamiast tego spojrzał przed siebie mrużąc oczy i przylądając się majaczącym na horyzoncie chmurom.
- Brawo. Widać że masz talent. - powiódł wzrokiem po jej postaci, oceniając ile może mieć lat. Nie było to jakieś zawstydzające spojrzenie, ot takie, żeby się dowiedzieć z kim ma się do czynienia.
- Obawiam się, że nic od Ciebie nie potrzebuję... - urwał, jakby jeszcze coś miał dodać. Ale zamiast tego spojrzał przed siebie mrużąc oczy i przylądając się majaczącym na horyzoncie chmurom.
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Westchnęła i ramiona jej opadły w geście rezygnacji. Oczami uciekła gdzieś w bok w trawę.
- A jest coś czego w ogóle potrzebujesz? Od kogokolwiek...? Czemu siedzisz tu sam?
Gdy skończyła pytanie znów na niego popatrzyła. Teraz była spokojna. Jej głos był zwyczajny, a oczy przestały się jarzyć. Siedziała sobie przed nim w trawie, naturalna, cicha, ufna...
Zdawało się, że jest elementem tego całego krajobrazu. Może dlatego, że pędy jakiejś rośliny, która rosła koło jej ręki wspięły się po jej ramieniu, owinęły się wokół niego i już sięgały jej szyi. Inna liściasta istota wpełzła Evien na kolana rozpościerając listki i otwierając blado-różowe kwiaty w postaci kielichów. Dziewczyna z wolna zaczynała przypominać żywą figurę, którą bieg czasu ozdobił porastającym wszystko pnączem. Czekając na jego odpowiedź też zapatrzyła się na jezioro. Wyglądała tak, jakby było jej obojętne, czy odpowie jej zaraz czy za godzinę. Faktycznie, prowadziła jeszcze inne rozmowy.
- Jak się nazywasz? - zaczepił ja powój.
- Przecież mówiła... Evien - odszepnęły kwiaty.
- Zostaniesz z nami?
- Obawiam się, że nie. Chciałabym dostać się do innych ludzi.
- Po co chcesz do nich iść?
- Nie widzicie? Wyglądam jak oni. Mówię jak oni. Czasem bardzo bym chciała żyć tak jak oni.
- A nie żyłaś?
- Żyłam... ale tam skąd przyszłam nikt mnie nie rozumiał.
Pogładziła palcami liść powoju. Popatrzyła na mężczyznę. Nie był podobny do wieśniaków. Nie śmiał się z niej i nie przezywał. Nie odpędzał jej. Jak by zareagował, gdyby jego tak pogłaskała po dłoni?
- A jest coś czego w ogóle potrzebujesz? Od kogokolwiek...? Czemu siedzisz tu sam?
Gdy skończyła pytanie znów na niego popatrzyła. Teraz była spokojna. Jej głos był zwyczajny, a oczy przestały się jarzyć. Siedziała sobie przed nim w trawie, naturalna, cicha, ufna...
Zdawało się, że jest elementem tego całego krajobrazu. Może dlatego, że pędy jakiejś rośliny, która rosła koło jej ręki wspięły się po jej ramieniu, owinęły się wokół niego i już sięgały jej szyi. Inna liściasta istota wpełzła Evien na kolana rozpościerając listki i otwierając blado-różowe kwiaty w postaci kielichów. Dziewczyna z wolna zaczynała przypominać żywą figurę, którą bieg czasu ozdobił porastającym wszystko pnączem. Czekając na jego odpowiedź też zapatrzyła się na jezioro. Wyglądała tak, jakby było jej obojętne, czy odpowie jej zaraz czy za godzinę. Faktycznie, prowadziła jeszcze inne rozmowy.
- Jak się nazywasz? - zaczepił ja powój.
- Przecież mówiła... Evien - odszepnęły kwiaty.
- Zostaniesz z nami?
- Obawiam się, że nie. Chciałabym dostać się do innych ludzi.
- Po co chcesz do nich iść?
- Nie widzicie? Wyglądam jak oni. Mówię jak oni. Czasem bardzo bym chciała żyć tak jak oni.
- A nie żyłaś?
- Żyłam... ale tam skąd przyszłam nikt mnie nie rozumiał.
Pogładziła palcami liść powoju. Popatrzyła na mężczyznę. Nie był podobny do wieśniaków. Nie śmiał się z niej i nie przezywał. Nie odpędzał jej. Jak by zareagował, gdyby jego tak pogłaskała po dłoni?
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
- Nie wiem. - odpowiedział wzruszając ramionami. Obserwował jej zachowanie, ale i zachownaie roślin w jej pobliżu. W jego wzroku była widoczna pewna ciekawość, ale nie aż taka wielka. Przyglądał się poruszającym się rośliną nic nie mówiąc. Dopiero kiedy Evien ponownie na niego spojrzała, odwrócił wzrok na jezioro.
- Co robię? Odpoczywam. Ty też powinnaś, skoro rano mamy wyruszyć. - westchnął w duchu. Nie lubił się cofać, ale nie wiedział czy tu w pobliżu będzie jakieś miasto. A nie mógł jej przecież zostawić w środku lasu. Wyczuł, że już zbyt wiele razy tego doświadczyła. Słońce powoli zmieniało barwę nieba w rozpłyającą się na horyzoncie czerwień, ale stwierdził że jeszcze trochę poczeka zanim zajmie się ogniskiem.
Zapisał sobie w pamięci, żeby kupić jakąś mapę. Chociaż nigdy jej nie potrzebował, ale może czas to zmienić.
- Co robię? Odpoczywam. Ty też powinnaś, skoro rano mamy wyruszyć. - westchnął w duchu. Nie lubił się cofać, ale nie wiedział czy tu w pobliżu będzie jakieś miasto. A nie mógł jej przecież zostawić w środku lasu. Wyczuł, że już zbyt wiele razy tego doświadczyła. Słońce powoli zmieniało barwę nieba w rozpłyającą się na horyzoncie czerwień, ale stwierdził że jeszcze trochę poczeka zanim zajmie się ogniskiem.
Zapisał sobie w pamięci, żeby kupić jakąś mapę. Chociaż nigdy jej nie potrzebował, ale może czas to zmienić.
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Jego słowa uradowały ją szczerze. Więc jednak się zgodził. Uśmiechnęła się do niego.
- Dziękuję ci. Ja jestem wypoczęta, spałam w podróży. - zamilkła i spoważniała lekko. Bawiła się pędem rośliny. Nawijała go sobie na palec i odwijała, chociał właściwie widać było, że jest to obustronna zabawa.
- Skoro nie mogę ci się w żaden sposób odwdzięczyć, to czemu chcesz mi pomóc?
Dziwacznie wyglądał dla niej ten człowiek. Nie potrafiła sobie wyobrazić dlaczego wziął zbroję ze sobą w podróż przez las. Chyba nie toczono teraz żadnych wojen i spotkanie kogoś wrogiego było mało prawdopodobne. A nawet, gdyby trafił na zbójów, samym mieczem pewnie by ich przegonił. W końcu był rycerzem. Po chwili pomyślała, że tak uważa właśnie dlatego, że nosi zbroje.
- Czym się zajmujesz i jak się nazywasz? Ja jestem Evien i kiedy mieszkałam z ludzmi hodowałam dla nich rośliny. Każdy musi pracować, gdy się mieszka z innymi. A ty masz rodzinę? - zadawała te pytania w pewnych odstępach czasu, ponieważ mężczyzna nie spieszył się z odpowiadaniem, ona też miała czas na przemyślenie tego, co ją nurtowało.
- Dziękuję ci. Ja jestem wypoczęta, spałam w podróży. - zamilkła i spoważniała lekko. Bawiła się pędem rośliny. Nawijała go sobie na palec i odwijała, chociał właściwie widać było, że jest to obustronna zabawa.
- Skoro nie mogę ci się w żaden sposób odwdzięczyć, to czemu chcesz mi pomóc?
Dziwacznie wyglądał dla niej ten człowiek. Nie potrafiła sobie wyobrazić dlaczego wziął zbroję ze sobą w podróż przez las. Chyba nie toczono teraz żadnych wojen i spotkanie kogoś wrogiego było mało prawdopodobne. A nawet, gdyby trafił na zbójów, samym mieczem pewnie by ich przegonił. W końcu był rycerzem. Po chwili pomyślała, że tak uważa właśnie dlatego, że nosi zbroje.
- Czym się zajmujesz i jak się nazywasz? Ja jestem Evien i kiedy mieszkałam z ludzmi hodowałam dla nich rośliny. Każdy musi pracować, gdy się mieszka z innymi. A ty masz rodzinę? - zadawała te pytania w pewnych odstępach czasu, ponieważ mężczyzna nie spieszył się z odpowiadaniem, ona też miała czas na przemyślenie tego, co ją nurtowało.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
- A czy musi być jakiś powód? - wzruszył ramionami. Nie miał za bardzo ochoty się jej zwierzać. Jak i każdemu innemu. Zresztą sam nie do końca wiedział po co to wszystko robi, a zastanawianie się nad tym było bez sensu.
- Mówią mi Szary. Nie mam. - obserwował jak tafla jeziora faluje pod wpływem chłodnego, wieczornego wietrzyku. Słońce nieubłaganie zbliżało się do granicy wytyczonej przez korony najwyższych drzew.
- Mówią mi Szary. Nie mam. - obserwował jak tafla jeziora faluje pod wpływem chłodnego, wieczornego wietrzyku. Słońce nieubłaganie zbliżało się do granicy wytyczonej przez korony najwyższych drzew.
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Zrozumiała, że mężczyzna nie chce o sobie mówić. Właściwie nie pytała z ciekawości o niego. Chciała wybadać z czego sama mogłaby żyć w mieście, ale skoro nie miał ochoty na rozmowę nie chciała dalej pytać. Delikatnie wyswobodziła się z oplatających ją roślin i wstała. Poszła w stronę drzew, dalej od jeziora. Pochyliła się i dotknęła dużego liścia łopianu. Roślina się rozrosła i z liścia utworzyło się coś na kształt łódki. Evien weszła do środka. Liść uniósł się nieco nad ziemię i był dla niej jak kołyska. Drugi liść wysunął się ze środka i otulił dziewczynę niczym kołdra. Zamknęła oczy i próbowała usnąć, ale wciąż się zastanawiała nad tym, czemu przytula się do liścia, a nie do człowieka.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Przyglądał się ze sporym zdziwieniem posłaniu, które sporządziła dla siebie Evien. Musiał przyznać, że miała rzeczywiście wspaniały dar.
Sięgnął do swojej torby i wyciągnął nieco jedzenia. W międzyczasie zastanawiał się czy da rade wrócić do Nandan-Ther. Dotąd szedł na wyczucie, nie przejmując się zbytnio kierunkami. Ale o ile dobrze pamiętał, znajdował się teraz przy granicy tego samego lasu, przy którym leżało miasto. Może wystarczy jak pójdą wzdłuż lini drzew.
Nie rozpalił ogniska. Tłumaczył sobie, że noc będzie ciepła i nie opłaca się narażać na odkrycie ze strony jakichś inteligentniejszych istot. Ale i tak wiedział, że po prostu nie chiało mu się zbierać chrustu.
- Strasznie mnie rozleniwiło to miejsce... - mruknął do siebie pod nosem i oparł się o drzewo. Spojrzał jeszcze raz w stronę Evien i przymknął oczy.
Następnym co zobaczył było wciąż jeszcze tonące w mroku niebo. Rozejrzał się i dostrzegł już rozjaśnienie wywołane przez wschodzące słońce, chociaż nadal było ciemno. Nie było sensu spać więcej, więc rozprostował kości, pozbierał swoje rzeczy, usupełnił zapasy wody i spoczął pod drzewem, czekając aż dziewczyna się obudzi i ędą mogli ruszyć.
Sięgnął do swojej torby i wyciągnął nieco jedzenia. W międzyczasie zastanawiał się czy da rade wrócić do Nandan-Ther. Dotąd szedł na wyczucie, nie przejmując się zbytnio kierunkami. Ale o ile dobrze pamiętał, znajdował się teraz przy granicy tego samego lasu, przy którym leżało miasto. Może wystarczy jak pójdą wzdłuż lini drzew.
Nie rozpalił ogniska. Tłumaczył sobie, że noc będzie ciepła i nie opłaca się narażać na odkrycie ze strony jakichś inteligentniejszych istot. Ale i tak wiedział, że po prostu nie chiało mu się zbierać chrustu.
- Strasznie mnie rozleniwiło to miejsce... - mruknął do siebie pod nosem i oparł się o drzewo. Spojrzał jeszcze raz w stronę Evien i przymknął oczy.
Następnym co zobaczył było wciąż jeszcze tonące w mroku niebo. Rozejrzał się i dostrzegł już rozjaśnienie wywołane przez wschodzące słońce, chociaż nadal było ciemno. Nie było sensu spać więcej, więc rozprostował kości, pozbierał swoje rzeczy, usupełnił zapasy wody i spoczął pod drzewem, czekając aż dziewczyna się obudzi i ędą mogli ruszyć.
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Obudziła się gdy słońce podniosło się nad horyzont. Uniosła się i przeciągnęła. Liść w którym spała ułożył się na ziemi, a ona wyszła boso na trawę.
- Dzień dobry Szary. Pozwolisz, że wezę kąpiel? - powiedziała z uśmiechem, przechodząc obok niego. Weszła do wody i nie zatrzymywała się, póki nie zanurzyła się do pasa. Potem zanurkowała i nie pokazywała się na powierzchni przez dobry kwadrans.
Gdy znalazła się pod wodą, zeszła prawie na samo dno. Powitała wodne rośliny i zdjęła sukienkę. Z wodorostów uplotła sobie nowe ubranie. Zielone, karbowane liście przyldnęły do jej piersi, przewiesiły się przez jedno ramię, opinały biodra i spływały po udzie. W takim stroju wyszła spokojnie na brzeg. Po drodze we włosy włożyła sobie jeszcze kwiat lilii wodnej. Wyglądała jak rusałka. Właściwie była czymś jeszcze bardziej niezwykłym, lecz dopiero teraz zaczynała to w pełni rozumieć.
- Dzień dobry Szary. Pozwolisz, że wezę kąpiel? - powiedziała z uśmiechem, przechodząc obok niego. Weszła do wody i nie zatrzymywała się, póki nie zanurzyła się do pasa. Potem zanurkowała i nie pokazywała się na powierzchni przez dobry kwadrans.
Gdy znalazła się pod wodą, zeszła prawie na samo dno. Powitała wodne rośliny i zdjęła sukienkę. Z wodorostów uplotła sobie nowe ubranie. Zielone, karbowane liście przyldnęły do jej piersi, przewiesiły się przez jedno ramię, opinały biodra i spływały po udzie. W takim stroju wyszła spokojnie na brzeg. Po drodze we włosy włożyła sobie jeszcze kwiat lilii wodnej. Wyglądała jak rusałka. Właściwie była czymś jeszcze bardziej niezwykłym, lecz dopiero teraz zaczynała to w pełni rozumieć.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość